Pozostałe pomieszczenia
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Anglia :: Newheaven :: Queen Victoria Street 13
Strona 1 z 1
Pozostałe pomieszczenia
Gabinet pana Baldwina. Znajduje się na parterze, w końcowej części domu. Można wejść do niego bezpośrednio przez kuchnię. Co dzieje się za zamkniętymi drzwiami tego pomieszczenia wie tylko sam William Baldwin.
Łazienka. W domu znajdują się dwie, ale to ta na parterze cieszy się znacznie większą "popularnością" ze względu na wygodną wannę.
Strych zaadaptowany na sypialnię dla gości. Rzadko zamieszkany z racji rzadkich wizyt jakichkolwiek gości. Pani Baldwin jednak nie byłaby w stanie dopuścić do marnotrastwa przestrzeni domowej.
Garaż będący alternatywnym wyjściem z domu. Mieszkanie znajduje tutaj Roger - ukochany samochód Willa Baldwina.
Re: Pozostałe pomieszczenia
-Czyli nie będę jedynym gościem? - zapytał lekko zbity z tropu. Z tego co mówiła Nancy, Scott miał być jedyną dodatkową osobą w domu Baldwinów, chyba, że sam by kogoś przyprowadził - Zadowolę więc się kanapą - rzekł nie czekając na kolejną sprytną odpowiedź Gryfonki.
Gdy tylko siostry zajęły się czułościami, wymianą prezentów i całą resztą obrzydliwych rzeczy, Krukon wziął kolejny kawałek pizzy i dyskretnie dał nogę z pokoju. Nie ma się mu co dziwić. Ostatnim razem kiedy to był 'tak blisko' z panną prefekt, złotowłosa lewitowała do góry nogami odsłaniając całkowicie swoje skąpe, koronkowe majteczki. Rzecz jasna z winny James'a. Na domiar złego, Scott poszczuł ja jakimś napalonym uczniem, który prawdopodobnie skorzystał z fantastyczniej okazji i dogłębnie zbadał co ciekawsze zakamarki jej ciała.
Chłopak lawirował między 'gratami' ozdabiającymi poszczególne pomieszczenia i w końcu trafił do... garażu.
W ów pomieszczeniu było dość chłodno. Nie ma się co dziwić, tylko kretyn grzałby w tak nieszczelnym miejscu w którym i tak nikogo nie ma. Jednak Krukon przywykł do przeciągów. Wszak niemal cały czas spędzał w różnorakich zamkach, które kominki miały jedynie w poszczególnych komnatach.
- To Ci dopiero - mruknął sam do siebie oglądając całą masę narzędzi przyozdabiających ścianę. Wyglądały trochę na przedmioty służące do torturowania ludzi. Nie trudno było sobie wyobrazić gdzie można włożyć ofierze np. śrubokręt...
Gdy tylko siostry zajęły się czułościami, wymianą prezentów i całą resztą obrzydliwych rzeczy, Krukon wziął kolejny kawałek pizzy i dyskretnie dał nogę z pokoju. Nie ma się mu co dziwić. Ostatnim razem kiedy to był 'tak blisko' z panną prefekt, złotowłosa lewitowała do góry nogami odsłaniając całkowicie swoje skąpe, koronkowe majteczki. Rzecz jasna z winny James'a. Na domiar złego, Scott poszczuł ja jakimś napalonym uczniem, który prawdopodobnie skorzystał z fantastyczniej okazji i dogłębnie zbadał co ciekawsze zakamarki jej ciała.
Chłopak lawirował między 'gratami' ozdabiającymi poszczególne pomieszczenia i w końcu trafił do... garażu.
W ów pomieszczeniu było dość chłodno. Nie ma się co dziwić, tylko kretyn grzałby w tak nieszczelnym miejscu w którym i tak nikogo nie ma. Jednak Krukon przywykł do przeciągów. Wszak niemal cały czas spędzał w różnorakich zamkach, które kominki miały jedynie w poszczególnych komnatach.
- To Ci dopiero - mruknął sam do siebie oglądając całą masę narzędzi przyozdabiających ścianę. Wyglądały trochę na przedmioty służące do torturowania ludzi. Nie trudno było sobie wyobrazić gdzie można włożyć ofierze np. śrubokręt...
Re: Pozostałe pomieszczenia
Nancy nie odpowiedziała Jamesowi, bo była już zbyt zaabsorbowana swoją siostrą i jej błyszczącymi prezencikami. Nigdy tego nie dawała po sobie poznać, ale lubiła dostawać niespodziewane, śliczne prezenty jak każda dziewczyna. Kiedy widok Juniora w objęciach blondynki znudził jej się doszczętnie, wykręciła się jakąś głupią wymówką i wymknęła się z salonu, aby poszukać Jamesa. Najpierw zahaczyła o swój pokój, z którego wzięła kilka rzeczy, a potem ruszyła na poszukiwania. Nie znalazła go w kuchni ani na piętrze, więc bocznym korytarzykiem udała się do garażu, o którym opowiadała mu kilka chwil wcześniej.
- O, tutaj jesteś - rzuciła, kiedy zobaczyła Jamesa wpatrującego się w narzędzia rozmieszczone dosłownie wszędzie. Zeszła po ostatnich schodkach, zwalniając znacznie. W rękach miała szarą bluzę z kapturem z bordowym napisem: Ivy League, którą jej ojciec nosił jeszcze w czasie studiów, a którą trzymała na dnie szafy.
- Chyba lepiej będzie jeśli pozbędziesz się szaty. Mugole nie są przyzwyczajeni do takich widoków - rzuciła, wyciągając w jego stronę bluzę, którą przyniosła. - Będzie Ci pasować.
Oparła się biodrami o maskę Rogera, spoglądając na Krukona. Przypomniała sobie o tym, że pytał o innych gości.
- Och no wiesz, zaprosiłam jeszcze Twojego kuzyna, ale jeśli tak bardzo zależy Ci na sypialni dla gości to nie będziemy musieli wymyślać wymówki dlaczego umieszczam go w swojej sypialni - zacmokała z dezaprobatą, wywracając oczami teatralnego młynka. Teraz żarciki z Prince, ale jeszcze niedawno nie było jej tak do śmiechu.
- Przy okazji: dziękuję za prezent świąteczny. Nic dla Ciebie jeszcze nie mam, więc możesz zostawić sobie tą bluzę i dostać buzi ode mnie - dodała, wystawiając kacze usta w stronę Jamesa. Z drugiej strony wiedziała, że prędzej zdzieli ją ręką w twarz aniżeli odda buziaka, ale do tego była akurat przyzwyczajona.
- O, tutaj jesteś - rzuciła, kiedy zobaczyła Jamesa wpatrującego się w narzędzia rozmieszczone dosłownie wszędzie. Zeszła po ostatnich schodkach, zwalniając znacznie. W rękach miała szarą bluzę z kapturem z bordowym napisem: Ivy League, którą jej ojciec nosił jeszcze w czasie studiów, a którą trzymała na dnie szafy.
- Chyba lepiej będzie jeśli pozbędziesz się szaty. Mugole nie są przyzwyczajeni do takich widoków - rzuciła, wyciągając w jego stronę bluzę, którą przyniosła. - Będzie Ci pasować.
Oparła się biodrami o maskę Rogera, spoglądając na Krukona. Przypomniała sobie o tym, że pytał o innych gości.
- Och no wiesz, zaprosiłam jeszcze Twojego kuzyna, ale jeśli tak bardzo zależy Ci na sypialni dla gości to nie będziemy musieli wymyślać wymówki dlaczego umieszczam go w swojej sypialni - zacmokała z dezaprobatą, wywracając oczami teatralnego młynka. Teraz żarciki z Prince, ale jeszcze niedawno nie było jej tak do śmiechu.
- Przy okazji: dziękuję za prezent świąteczny. Nic dla Ciebie jeszcze nie mam, więc możesz zostawić sobie tą bluzę i dostać buzi ode mnie - dodała, wystawiając kacze usta w stronę Jamesa. Z drugiej strony wiedziała, że prędzej zdzieli ją ręką w twarz aniżeli odda buziaka, ale do tego była akurat przyzwyczajona.
Re: Pozostałe pomieszczenia
Chłopak spędził przy narzędziach dobre piętnaście minut, zanim to Nancy raczyła się pojawić i wyrwać go z 'krainy tortur', którą właśnie stworzył w swojej dziwnej głowie.
- Ech- mruknął spoglądając z niechęcią na ciuch - Nie wydaje mi się, żeby jakiś mugol mnie tu zobaczył - rzekł starając się wykręcić, jednak, gdy spostrzegł minę panny Baldwin uszy lekko mu zwiędły - Okej, okej. Założę to-to, ale dopiero jak będziemy mięli wyjść z domu. Tutaj nie ma mugoli.
- Droga wolna - rzekł siląc się na zdawkowość - Zabawne, ale ostatnio miałaś całkowicie inny wyraz twarzy, gdy płaczliwym tonem wspominałaś o Princ'ie i swoim małym kłamstwie
Mimo pokręconego umysłu i braku empatii, James wciąż był facetem, a żaden facet nie lubi żartów dotyczących 'swojej kobiety' i innego faceta. Nawet kuzyna.
- Widzisz Baldwin, sama pod sobą dołki kopiesz. Wziąłbym buziaka, ale teraz mogę jedynie powiedzieć- spadaj całować Prince - mówiąc to, chłopak uśmiechnął się parszywie - Swoją drogą, mogłabyś go zaprosić. Chciałbym zobaczyć jego minę, jakbyś zaczęła się do niego dobierać. Ciekawy jestem jakich epitetów użyłby, aby opisać Twoją osobę.
- Ech- mruknął spoglądając z niechęcią na ciuch - Nie wydaje mi się, żeby jakiś mugol mnie tu zobaczył - rzekł starając się wykręcić, jednak, gdy spostrzegł minę panny Baldwin uszy lekko mu zwiędły - Okej, okej. Założę to-to, ale dopiero jak będziemy mięli wyjść z domu. Tutaj nie ma mugoli.
- Droga wolna - rzekł siląc się na zdawkowość - Zabawne, ale ostatnio miałaś całkowicie inny wyraz twarzy, gdy płaczliwym tonem wspominałaś o Princ'ie i swoim małym kłamstwie
Mimo pokręconego umysłu i braku empatii, James wciąż był facetem, a żaden facet nie lubi żartów dotyczących 'swojej kobiety' i innego faceta. Nawet kuzyna.
- Widzisz Baldwin, sama pod sobą dołki kopiesz. Wziąłbym buziaka, ale teraz mogę jedynie powiedzieć- spadaj całować Prince - mówiąc to, chłopak uśmiechnął się parszywie - Swoją drogą, mogłabyś go zaprosić. Chciałbym zobaczyć jego minę, jakbyś zaczęła się do niego dobierać. Ciekawy jestem jakich epitetów użyłby, aby opisać Twoją osobę.
Re: Pozostałe pomieszczenia
- Będzie Ci do twarzy, zobaczysz. Mugolscy chłopcy noszą takie ubrania. Mój ojciec ma do niej sentyment, bo nosił ją podczas najlepszych lat swojego życia, czyli na studiach. To prawie jak rodzinna pamiątka - przekonywała go, z zachwytem w oczach patrząc na Jamesa, który z dużym oporem zabierał od niej szarą bluzę. Już wyobrażała sobie jak zakłada mugolskie ubrania i jeździ na rowerze czy coś w tym rodzaju. Nancy miała dość wybujałą wyobraźnię nad którą traciła często panowanie.
- Rzeczywiście zabawne. Ty też wyglądałeś jakby ktoś zdzielił Cię cegłą w twarz kiedy mnie zobaczyłeś w tej sali - odgryzła się, chociaż wcale tak dokładnie tego nie pamiętała. Nie wiedziała oczywiście, że James był zły i zazdrosny i że cała sytuacja z Prince'm go drażni, bo skąd miała wiedzieć?
- O ty draniu - odparła, kiedy usłyszała, że ma sobie spadać całować Prince. Jej ton jednak nie był wcale urażony, ani nie emanował żadnymi negatywnymi emocjami, a wszystko dlatego, że James uśmiechał się jak parszywiec.
- No przecież zaprosiłam, dopiero co o tym wspominałam - załgała w żartach. - Epitetów? Może Piękna Nancy albo Mądra Nancy. Albo co powiesz na.. Wspaniała Nancy? O, już wiem! Pociągająca Nancy. OCH NANCY - Teraz z kolei to ona uśmiechała się parszywie, kiedy w komiczny sposób starała się udawać rozanieloną minę Prince, który to miałby na jej widok dostawać zapewne czegoś innego niż czkawki. Wszystko w żartach naturalnie.
- Weź buzi to przewiozę Cię Rogerem - dodała kuszącym tonem, unosząc nad głowę kluczyki, które zabrała z przedpokoju.
- Rzeczywiście zabawne. Ty też wyglądałeś jakby ktoś zdzielił Cię cegłą w twarz kiedy mnie zobaczyłeś w tej sali - odgryzła się, chociaż wcale tak dokładnie tego nie pamiętała. Nie wiedziała oczywiście, że James był zły i zazdrosny i że cała sytuacja z Prince'm go drażni, bo skąd miała wiedzieć?
- O ty draniu - odparła, kiedy usłyszała, że ma sobie spadać całować Prince. Jej ton jednak nie był wcale urażony, ani nie emanował żadnymi negatywnymi emocjami, a wszystko dlatego, że James uśmiechał się jak parszywiec.
- No przecież zaprosiłam, dopiero co o tym wspominałam - załgała w żartach. - Epitetów? Może Piękna Nancy albo Mądra Nancy. Albo co powiesz na.. Wspaniała Nancy? O, już wiem! Pociągająca Nancy. OCH NANCY - Teraz z kolei to ona uśmiechała się parszywie, kiedy w komiczny sposób starała się udawać rozanieloną minę Prince, który to miałby na jej widok dostawać zapewne czegoś innego niż czkawki. Wszystko w żartach naturalnie.
- Weź buzi to przewiozę Cię Rogerem - dodała kuszącym tonem, unosząc nad głowę kluczyki, które zabrała z przedpokoju.
Re: Pozostałe pomieszczenia
- Nie jestem mugolskim chłopcem i nie wybieram się na studia - burknął pod nosem zarzucając przy tym 'prezentem' na ramię. Najchętniej wyjąłby różdżkę i sprawił, iż bluza spłonęła by w magicznych płomieniach, ale znał Nancy. Pewnie pochowałaby wszystkie jego ciuchy i za karę dała tylko jakieś przykrótkie, obcisłe, różowe spodnie.
- To fakt, uderzył mnie wtedy zapach przegniłej nietrzeźwo myślącej nieudacznicy, za jaką Cię w tamtej chwili miałem - Z kolei głos Scott'a był poważny. Każdy chyba wie, że James'a bawi wprawianie ludzi w zakłopotanie, tudzież, zasmucanie ich. Nie mógł przecież żartować z uśmiechem na ustach. To by było bez sensu.
Krukon sięgnął po jeden ze śrubokrętów i wycelował nim w Nancy
- Jak się tego używa - zapytał, gdy na chwilę zapadła cisza.
Na dźwięk wymyślnych komplementów jakimi Panna Baldwin obrzucała sama siebie, brwi chłopaka wystrzeliły ku górze. Prince nie był wielkim fanem kobiet - to znaczy, nie że był gejem! Po prostu, gdy rozmawiali o typach dziewczyn, ten powoływał się na szukanie spokojnego, oczytanego diamentu - irytowały go zawsze przez swoje zbyt głośne zachowanie, bezmyślne wypowiedzi, oraz emocjonalne wybuchy. Zabawne. Ten opis jest istnym przykładem Nancy.
- Ty chyba nieczęsto rozmawiasz z moim kuzynem, co nie? - zapytał niewinnie.
Gdy Gryfonka zadyndała kluczykami tuż przed nosem James'a, ten spojrzał podejrzliwie na jej buzię.
- Nie wydaje mi się, żebym ufał Twoim umiejętnością - rzekł wskazując na samochód.
Oczywiście, Scott nie miał pojęcia o działaniu samochodów, jednak widział raz w Londynie wypadek i domyślił się, iż nie jest to łatwa sztuka.
- To fakt, uderzył mnie wtedy zapach przegniłej nietrzeźwo myślącej nieudacznicy, za jaką Cię w tamtej chwili miałem - Z kolei głos Scott'a był poważny. Każdy chyba wie, że James'a bawi wprawianie ludzi w zakłopotanie, tudzież, zasmucanie ich. Nie mógł przecież żartować z uśmiechem na ustach. To by było bez sensu.
Krukon sięgnął po jeden ze śrubokrętów i wycelował nim w Nancy
- Jak się tego używa - zapytał, gdy na chwilę zapadła cisza.
Na dźwięk wymyślnych komplementów jakimi Panna Baldwin obrzucała sama siebie, brwi chłopaka wystrzeliły ku górze. Prince nie był wielkim fanem kobiet - to znaczy, nie że był gejem! Po prostu, gdy rozmawiali o typach dziewczyn, ten powoływał się na szukanie spokojnego, oczytanego diamentu - irytowały go zawsze przez swoje zbyt głośne zachowanie, bezmyślne wypowiedzi, oraz emocjonalne wybuchy. Zabawne. Ten opis jest istnym przykładem Nancy.
- Ty chyba nieczęsto rozmawiasz z moim kuzynem, co nie? - zapytał niewinnie.
Gdy Gryfonka zadyndała kluczykami tuż przed nosem James'a, ten spojrzał podejrzliwie na jej buzię.
- Nie wydaje mi się, żebym ufał Twoim umiejętnością - rzekł wskazując na samochód.
Oczywiście, Scott nie miał pojęcia o działaniu samochodów, jednak widział raz w Londynie wypadek i domyślił się, iż nie jest to łatwa sztuka.
Re: Pozostałe pomieszczenia
Nancy wygięła usta w smutny rogalik kiedy James pogardził bluzą, którą w myślach ubierała mu już przez głowę. Chyba wizje, w których James wsiadał na rower i operował mikrofalówką musiała odrzucić na ten moment.
- No dobra, dobra, nie zakładaj, dzikusie - burknęła urażona nieco, wywracając oczami młynka. Nie tylko James się starał, Nancy też próbowała rozmawiać z nim na jakieś neutralne tematy, ale jak widać, nie dało się!
- Oh, wow. Co za nowość. Sądziłam do tej pory, że cały czas mnie za taką miałeś, a tu proszę: tylko wtedy - odparła z udawanym zaskoczeniem, ale tak naprawdę trochę zrobiło jej się przykro. Prychnęła nawet, bo nie mogła się powstrzymać.
Jej brwi powędrowały ku górze kiedy chłopak wycelował w nią śrubokrętem. Wtedy przyszedł jej do głowy głupkowaty, zupełnie w jej stylu pomysł.
- Daj, pokażę Ci - odparła, podchodząc do chłopaka i biorąc z jego ręki narzędzie. - Nie bój się - dodała, przybliżając jego koniec bliżej twarzy, a ostatecznie wkładając mu końcówkę do ucha i gderając nią lekko kiedy już znalazła się w środku. - O tak sobie grzebiemy tym w uszach. Funkcjonalne, nie? Masz, spróbuj większym - dodała, ale już nie mogła wytrzymać i zwyczajnie parsknęła śmiechem. Chociaż raz mogła być mądrzejsza od Jamesa i robić debila z niego tak dla odmiany, bo zwykle to on robił z niej kretynkę.
- Taki mądry, a nie wie do czego służy śrubokręt - rzuciła z udawanym niedowierzaniem, podchodząc do blatu, na którym leżały przeróżne części samochodowe i inne pierdoły służące majsterkowaniu. Gryfonka szybko dopasowała śrubokręt do pasującej śrubki i wkręciła ją zręcznie w mały otwór w kawałku blachy. - O, takie twórcze narzędzie. - Po tych słowach odrzuciła go na jedną z półek.
- Nie, nieczęsto rozmawiam, jesteśmy zbyt zajęci obmacywaniem się w jego dormitorium i wpychaniu sobie rąk w majtki - odparła ironicznie, omijając zgrabnie tył samochodu i wchodząc do środka od lewej strony, czyli za kierownicą. - GET IN THE CAR - rzuciła tonem nieznoszącym sprzeciwu, wskazując na siedzenie pasażera.
- No dobra, dobra, nie zakładaj, dzikusie - burknęła urażona nieco, wywracając oczami młynka. Nie tylko James się starał, Nancy też próbowała rozmawiać z nim na jakieś neutralne tematy, ale jak widać, nie dało się!
- Oh, wow. Co za nowość. Sądziłam do tej pory, że cały czas mnie za taką miałeś, a tu proszę: tylko wtedy - odparła z udawanym zaskoczeniem, ale tak naprawdę trochę zrobiło jej się przykro. Prychnęła nawet, bo nie mogła się powstrzymać.
Jej brwi powędrowały ku górze kiedy chłopak wycelował w nią śrubokrętem. Wtedy przyszedł jej do głowy głupkowaty, zupełnie w jej stylu pomysł.
- Daj, pokażę Ci - odparła, podchodząc do chłopaka i biorąc z jego ręki narzędzie. - Nie bój się - dodała, przybliżając jego koniec bliżej twarzy, a ostatecznie wkładając mu końcówkę do ucha i gderając nią lekko kiedy już znalazła się w środku. - O tak sobie grzebiemy tym w uszach. Funkcjonalne, nie? Masz, spróbuj większym - dodała, ale już nie mogła wytrzymać i zwyczajnie parsknęła śmiechem. Chociaż raz mogła być mądrzejsza od Jamesa i robić debila z niego tak dla odmiany, bo zwykle to on robił z niej kretynkę.
- Taki mądry, a nie wie do czego służy śrubokręt - rzuciła z udawanym niedowierzaniem, podchodząc do blatu, na którym leżały przeróżne części samochodowe i inne pierdoły służące majsterkowaniu. Gryfonka szybko dopasowała śrubokręt do pasującej śrubki i wkręciła ją zręcznie w mały otwór w kawałku blachy. - O, takie twórcze narzędzie. - Po tych słowach odrzuciła go na jedną z półek.
- Nie, nieczęsto rozmawiam, jesteśmy zbyt zajęci obmacywaniem się w jego dormitorium i wpychaniu sobie rąk w majtki - odparła ironicznie, omijając zgrabnie tył samochodu i wchodząc do środka od lewej strony, czyli za kierownicą. - GET IN THE CAR - rzuciła tonem nieznoszącym sprzeciwu, wskazując na siedzenie pasażera.
Re: Pozostałe pomieszczenia
- Założę, ale tylko wtedy, gdy to będzie konieczne - odpowiedział. Sweter wciąż znajdował się na jego ramieniu, lecz w duchu chłopak modlił się o to, aby 'konieczna' sytuacja nigdy nie wystąpiła. Bym czarodziejem, a nie mugolem, psia krew!
- Sam fakt, że uganiasz się za mną nie świadczy dobrze o Tobie - wzruszył ramionami - Ludzie stronią od mojego towarzystwa, Ty zaś przeciwnie. To nie jest normalne.
Tym razem chłopak nie chciał być niemiły. Po prostu stwierdził fakt. Nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć, iż zainteresowanie Panny Baldwin taką osobą jak Scott jest dziwne i cóż, niezdrowe.
Z zaintrygowaniem obserwował poczynania Gryfonki. Jej czyny wydawały mu się lekko dziwny, jakby ów tradycja grzebania sobie śrubokrętem w uchu pochodziła z czasów, gdy ludzie mieszkali w jaskiniach. Nagle poczuł, jak wzrasta w nim dziwny szacunek do ludzi niemagicznych. W końcu udało się im zachować część swej pierwotnej kultury.
Rzecz jasna czar prysnął, kiedy to Nancy wybuchnęła śmiechem.
- Taka mądra, a nie wie jak zabezpieczyć się przed ciążą - odgryzł się jej złośliwym docinkiem, który, cóż, nie był najmądrzejszy. W końcu także i on zapomniał o zabezpieczeniu.
- Widocznie uważa, że większą mądrość znajdzie w Twoich majtkach, niż w Twojej głowie. Ja jednak ciągle mam nadzieję. Zawsze chciałem zostać odkrywcą.
Bez dwóch zdań. Nancy i James tworzą uroczą parę, no nie?
Mimo wielkich obaw dotyczących Baldwin, samochodu i ogólnie, całego tego mugolskiego świata, Scott wsiadł do auta...
- Sam fakt, że uganiasz się za mną nie świadczy dobrze o Tobie - wzruszył ramionami - Ludzie stronią od mojego towarzystwa, Ty zaś przeciwnie. To nie jest normalne.
Tym razem chłopak nie chciał być niemiły. Po prostu stwierdził fakt. Nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć, iż zainteresowanie Panny Baldwin taką osobą jak Scott jest dziwne i cóż, niezdrowe.
Z zaintrygowaniem obserwował poczynania Gryfonki. Jej czyny wydawały mu się lekko dziwny, jakby ów tradycja grzebania sobie śrubokrętem w uchu pochodziła z czasów, gdy ludzie mieszkali w jaskiniach. Nagle poczuł, jak wzrasta w nim dziwny szacunek do ludzi niemagicznych. W końcu udało się im zachować część swej pierwotnej kultury.
Rzecz jasna czar prysnął, kiedy to Nancy wybuchnęła śmiechem.
- Taka mądra, a nie wie jak zabezpieczyć się przed ciążą - odgryzł się jej złośliwym docinkiem, który, cóż, nie był najmądrzejszy. W końcu także i on zapomniał o zabezpieczeniu.
- Widocznie uważa, że większą mądrość znajdzie w Twoich majtkach, niż w Twojej głowie. Ja jednak ciągle mam nadzieję. Zawsze chciałem zostać odkrywcą.
Bez dwóch zdań. Nancy i James tworzą uroczą parę, no nie?
Mimo wielkich obaw dotyczących Baldwin, samochodu i ogólnie, całego tego mugolskiego świata, Scott wsiadł do auta...
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Anglia :: Newheaven :: Queen Victoria Street 13
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach