Ogródek
5 posters
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Ogródek
Na zewnątrz przy chatce znajduje się niewielki ogródek, na którym gajowy hoduje własne rośliny. Można tam znaleźć różnego rodzaju warzywa oraz owoce. Niektóre rośliny zasadzone są na potrzeby Hogwartu. Jednak na grządkach zawsze znajdzie się na coś miejsce.
Niedaleko ogródka znajdują się zagrody dla zwierząt.
Niedaleko ogródka znajdują się zagrody dla zwierząt.
Ostatnio zmieniony przez Blaise Harvin dnia Sob 12 Paź 2013, 18:53, w całości zmieniany 1 raz
Re: Ogródek
Amadeusz tak już czasem ma, że lubi sobie pojeść i zdecydowanie przesadzić z dzienną dawką sałaty i marchewek, a ja mam zbyt miękkie serce, by z wyrachowaniem zabrać mu miskę sprzed nosa i znosić to zawiedzione spojrzenie małych, czarnych oczek, wyglądających jak perełki. Nic dziwnego, że tak bardzo przybrał na masie i z trudem niosłam go przez szkolne błonia w kierunku chatki gajowego. Zamierzałam się poradzić Blaise'a, co zmienić w jego diecie i jak mu ją ograniczyć, bowiem posiadanie królika w rozmiarze spaniela nie było przeze mnie zbytnio pożądane. Poza tym chyba coś mu zaszkodziło, bo dodatkowo kwilił sobie cichutko w moich ramionach i kulił się pod moją dłonią. Tak jakby go bolało!
Zapukałam do chatki, ale nikt mi nie otworzył. Spróbowałam nacisnąć klamkę, jednak drzwi były zamknięte. Przez myśl przemknęło mi, by użyć różdżki i w chwili desperacji rozważyłam rzucenie alohomory, ale zrezygnowałam. Przecież to jak włamanie!
Zaczęłam zastanawiać się, gdzie też mogłabym znaleźć młodego gajowego o tej porze. Stwierdziłam, że mógł pójść do Zakazanego Lasu, więc chciałam się tam udać, gdy nagle usłyszałam jakiś hałas zza chatki. Zeszłam ze schodków i okrążyłam mały domek, by ujrzeć Harvina na polu z dyniami.
- Blaise! Jak dobrze, że jednak jesteś! - zawołałam i przyspieszyłam nieco kroku, a Amadeusz na moich rękach zakwilił cichutko.
Biedaczek!
Zapukałam do chatki, ale nikt mi nie otworzył. Spróbowałam nacisnąć klamkę, jednak drzwi były zamknięte. Przez myśl przemknęło mi, by użyć różdżki i w chwili desperacji rozważyłam rzucenie alohomory, ale zrezygnowałam. Przecież to jak włamanie!
Zaczęłam zastanawiać się, gdzie też mogłabym znaleźć młodego gajowego o tej porze. Stwierdziłam, że mógł pójść do Zakazanego Lasu, więc chciałam się tam udać, gdy nagle usłyszałam jakiś hałas zza chatki. Zeszłam ze schodków i okrążyłam mały domek, by ujrzeć Harvina na polu z dyniami.
- Blaise! Jak dobrze, że jednak jesteś! - zawołałam i przyspieszyłam nieco kroku, a Amadeusz na moich rękach zakwilił cichutko.
Biedaczek!
Angeline KentKlasa VII - Skąd : Francja
Krew : 1/4
Re: Ogródek
Harvin był młodym gajowym w Hogwarcie. Nie sądził, że będzie miał tyle obowiązków w szkole, jednak cieszy się, że jest ciągle w Hogwarcie. W miejscu, do którego chce się wracać, dlatego zaraz po skończeniu szkoły zdecydował, aby objąć tę posadę i zarobić nieco na studia. Blaise zamierza iść na Magiczne Zwierzęta ze Smokologią, jednak chce co nieco zarobić, aby nie musieć prosić się rodziców o pieniądze. Będąc w Hogwarcie może też mieć na oku swoje dwie młodsze siostrzyczki.
Aktualnie gajowy znajdował się w ogródku na tyłach swojego domu i wyrywał chwasty, które rosły przy dyniach. Za niedługo Halloween, więc trzeba się do niego porządnie przygotować. Szkoła co roku organizuje bal z okazji Halloween. Podczas pracy, Blaise usłyszał czyjś głos. Wstał i spojrzał na Angeline, która trzymała w rękach zwierzątko. Chłopak podszedł do niej, ściągając rękawice i odkładając motykę na bok.
- Tak, jestem. Ktoś musi doglądać dyń - odpowiedział dziewczynie.
Chwilkę później spotkali się i Blaise mógł obejrzeć królika.
- Co mu się stało? - zapytał od razu.
Dziewczyna tak o pewnie by do niego nie przyszła. Musiała mieć w tym jakiś interes.
Aktualnie gajowy znajdował się w ogródku na tyłach swojego domu i wyrywał chwasty, które rosły przy dyniach. Za niedługo Halloween, więc trzeba się do niego porządnie przygotować. Szkoła co roku organizuje bal z okazji Halloween. Podczas pracy, Blaise usłyszał czyjś głos. Wstał i spojrzał na Angeline, która trzymała w rękach zwierzątko. Chłopak podszedł do niej, ściągając rękawice i odkładając motykę na bok.
- Tak, jestem. Ktoś musi doglądać dyń - odpowiedział dziewczynie.
Chwilkę później spotkali się i Blaise mógł obejrzeć królika.
- Co mu się stało? - zapytał od razu.
Dziewczyna tak o pewnie by do niego nie przyszła. Musiała mieć w tym jakiś interes.
Re: Ogródek
O, to nawet całkiem zabawne, że Harvin chciałby obrać właśnie taki kierunek studiów, mniemam, że na TYM Magicznym Uniwersytecie, na którym ów przedmiot wykłada moja mama. Ja również o nich myślę, a przynajmniej o czymś uderzającym w ten deseń, ponieważ nie jestem do końca pewna, czy chciałabym być uczennicą mojej własnej matki - wystarczy chyba, że wychowywała mnie przez ostatnie osiemnaście lat mojego życia i co nieco mi już w tę blond główkę wpoiła. Chyba nie wytrzymałabym, gdybym musiała materiały ze szkoły przynosić do domu, gdzie miałabym ich jeszcze więcej. Poza tym byłoby to dość ryzykowne biorąc pod uwagę moich towarzyszy, zazwyczaj jest tak, że ludzie źle myślą o dzieciach swoich wykładowców, wychodząc z założenia, że poprzez rodzinne więzy będzie im znacznie prościej i wcale nie będą musieli się starać, by zaliczyć rok za rokiem.
Cóż, chyba nie znają mojej matki. Akurat w tym wypadku miałabym najtrudniej ze wszystkich.
A teraz wychodzę na interesantkę! Prędzej czy później i tak przyszłabym w odwiedziny do Blaise'a, nic dziwnego, że lubię z nim rozmawiać, skoro dzielimy swoje zainteresowanie naturą. Fakt, że stało się to wcześniej, wynikał głównie ze złego samopoczucia Amadeusza.
- Zjadł coś... Zjadł dużo i najwyraźniej coś mu zaszkodziło - powiedziałam, kucając na ziemi i kładąc go delikatnie na trawie, lecz wciąż przytrzymując dłońmi. Przecież nie chciałam, żeby trzeba było go gonić po całych błoniach.
Cóż, chyba nie znają mojej matki. Akurat w tym wypadku miałabym najtrudniej ze wszystkich.
A teraz wychodzę na interesantkę! Prędzej czy później i tak przyszłabym w odwiedziny do Blaise'a, nic dziwnego, że lubię z nim rozmawiać, skoro dzielimy swoje zainteresowanie naturą. Fakt, że stało się to wcześniej, wynikał głównie ze złego samopoczucia Amadeusza.
- Zjadł coś... Zjadł dużo i najwyraźniej coś mu zaszkodziło - powiedziałam, kucając na ziemi i kładąc go delikatnie na trawie, lecz wciąż przytrzymując dłońmi. Przecież nie chciałam, żeby trzeba było go gonić po całych błoniach.
Angeline KentKlasa VII - Skąd : Francja
Krew : 1/4
Re: Ogródek
Blaise bardzo interesuje się tym kierunkiem, ale nie orientuje się, że akurat matka Angeline jest wykładowczynią na tym kierunku. Jednak dla gajowego nie jest ważne, kto prowadzi zajęcia. Ważne, że będzie się uczył o zwierzętach, które uwielbia. Szczególnie zależy mu na Smokologii. Gajowy chciałby mieć kiedyś swojego własnego smoczka. A jak Gryfonka przyszła do niego, to już przyszła. Coś tam zawsze poradzi.
- Wiesz, że nie możesz go przekarmiać - stwierdził przyglądając się królikowi. - To jest delikatne stworzenie. Będzie musiał przejść na dietę - dodał patrząc królikowi w oczy.
Widać było, że zwierzątko cierpi trochę, ale dla własnego dobra będzie musiał przestać tyle jeść. Blaise musi pomyśleć, co jeszcze może zalecić dziewczynie, aby podawała swojemu zwierzątku.
Za jakiś czas może dyrektor gdzieś go wyśle, to wtedy wstąpiłby do sklepu zoologicznego na pokątnej po kropelki czy jakieś inne lekarstwa dla Amadeusza.
- Wiesz, że nie możesz go przekarmiać - stwierdził przyglądając się królikowi. - To jest delikatne stworzenie. Będzie musiał przejść na dietę - dodał patrząc królikowi w oczy.
Widać było, że zwierzątko cierpi trochę, ale dla własnego dobra będzie musiał przestać tyle jeść. Blaise musi pomyśleć, co jeszcze może zalecić dziewczynie, aby podawała swojemu zwierzątku.
Za jakiś czas może dyrektor gdzieś go wyśle, to wtedy wstąpiłby do sklepu zoologicznego na pokątnej po kropelki czy jakieś inne lekarstwa dla Amadeusza.
Re: Ogródek
Nigdy nie miałam smoka, ale za to miałam psa, koty, psidwaki też. Nawet hipogryfa! Był naprawdę duży i miał piękne, brązowe upierzenie i gdy byłam młodsza, uwielbiałam go dosiadać i szybować nad lasem nieopodal gospodarstwa dziadków. Kiedyś miałam również feniksa, cudowne stworzenia, jednak byliśmy zmuszeni oddać go do wujka mieszkającego w Paryżu, ponieważ nie było już u nas miejsca i odpowiednich warunków do hodowli tego akurat gatunku ptaka. Były za to zwykłe gołębie i kilka sówek, większych i mniejszych. Wychowałam się ze zwierzętami, toteż raczej nic dziwnego, że nimi właśnie zamierzałam zająć się w przyszłości i związać się również zawodowo.
- Ja wiem, że nie wolno, ale po prostu nie potrafię mu odmówić - poskarżyłam się, wzdychając ciężko. Tak to już jest, jak za bardzo pokocha się zwierze - wystarczy jedno błagalne spojrzenie i serce mięknie! - Wydzielam mu posiłki i staram się nie przesadzać z ilością jedzenia, ale już parokrotnie zdarzało się, że gdy jego miska była pusta, zabierał się za moje książki i zeszyty. Nie mogę pozwolić do tego, żeby zjadał moje rzeczy, bo jest zaborczy i chciwy - powiedziałam jeszcze. - Wiesz, co mogłabym z nim zrobić? - zapytałam jeszcze, patrząc na Blaise'a z nadzieją.
- Ja wiem, że nie wolno, ale po prostu nie potrafię mu odmówić - poskarżyłam się, wzdychając ciężko. Tak to już jest, jak za bardzo pokocha się zwierze - wystarczy jedno błagalne spojrzenie i serce mięknie! - Wydzielam mu posiłki i staram się nie przesadzać z ilością jedzenia, ale już parokrotnie zdarzało się, że gdy jego miska była pusta, zabierał się za moje książki i zeszyty. Nie mogę pozwolić do tego, żeby zjadał moje rzeczy, bo jest zaborczy i chciwy - powiedziałam jeszcze. - Wiesz, co mogłabym z nim zrobić? - zapytałam jeszcze, patrząc na Blaise'a z nadzieją.
Angeline KentKlasa VII - Skąd : Francja
Krew : 1/4
Re: Ogródek
Blaise nie miał zbyt dużo zwierząt. Ma jedynie własną sowę, chociaż w jego rodzinnym domu zdarzają się również koty, psy czy też inne magiczne zwierzęta. Może i Blaise nie miał z nimi tak do czynienia, jak to miała Gryfonka, ale za to w szkole chłopak zaczął uwielbiać magiczne stworzenia.
- Chyba musisz założyć mu kaganiec - zaśmiał się. - A tak na poważnie to musisz pochować swoje rzeczy, żeby się do nich nie dobierał. I przez parę dni dawaj mu jeść tylko raz dziennie. Powinien wiedzieć, że nie może łapczywie jeść - dodał i podrapał się w głowę.
Blaise jeszcze nie obchodził się za bardzo z królikami. Wiedział, że jedzą sałatę, mlecze, marchewki i inne ich przysmaki, ale jak je uleczyć, to nie miał pojęcia. Dziewczyna jest jego właścicielką to powinna dokładniej wiedzieć, co podawać swojemu zwierzęciu. Gajowy spojrzał na chwilę w kierunku grządki i westchnął ciężko, widząc tyle chwastów wokół dyń. Będzie musiał zakupić jakiś preparat przeciw chwastom. Dynie przecież muszą być piękne na Halloween.
- Chyba musisz założyć mu kaganiec - zaśmiał się. - A tak na poważnie to musisz pochować swoje rzeczy, żeby się do nich nie dobierał. I przez parę dni dawaj mu jeść tylko raz dziennie. Powinien wiedzieć, że nie może łapczywie jeść - dodał i podrapał się w głowę.
Blaise jeszcze nie obchodził się za bardzo z królikami. Wiedział, że jedzą sałatę, mlecze, marchewki i inne ich przysmaki, ale jak je uleczyć, to nie miał pojęcia. Dziewczyna jest jego właścicielką to powinna dokładniej wiedzieć, co podawać swojemu zwierzęciu. Gajowy spojrzał na chwilę w kierunku grządki i westchnął ciężko, widząc tyle chwastów wokół dyń. Będzie musiał zakupić jakiś preparat przeciw chwastom. Dynie przecież muszą być piękne na Halloween.
Re: Ogródek
Zaśmiałam się na dźwięk jego słów, to była całkiem zabawna wizja, Amadeusz w kagańcu. Mogłabym wtedy chodzić z nim po zamku i wmawiać ludziom, że jest tak agresywny, że potrafi w przypływie furii odgryźć komuś nos, a później obserwować te kamienne twarze powoli odsuwające swoje nosy od mojego królika. Byłoby śmiesznie, przynajmniej dla mnie. Dla niego już mniej, bo oznaczałoby długotrwałe odcięcie od jedzenia, którego dotychczas miał aż w nadmiarze.
Westchnęłam ciężko i wzruszyłam ramionami.
- No trudno- powiedziałam nieco zrezygnowana. - Najwyraźniej będę musiała tak zrobić. Nie wiem tylko, czy podołam temu wyzwaniu, wiesz, on potrafi być taki rozkosznie przekonujący, gdy popatrzy na ciebie tymi swoimi oczkami - mówię i rozczulam się, zerkając w dół na królika. Ponownie go podnoszę i układam sobie w ramionach. - Zrobię jak radzisz, a jeśli to nie pomoże, będę musiała iść z nim do jakiegoś, hm, specjalisty? - rzucam bardziej w eter niż do niego.
Widzę, że się rozgląda, więc podążam za jego wzrokiem i dostrzegam dynie. Pewnie przygotowywał je na zbliżające się Halloween.
- Dużo masz pracy przy tych dyniach? - zagaiłam.
Westchnęłam ciężko i wzruszyłam ramionami.
- No trudno- powiedziałam nieco zrezygnowana. - Najwyraźniej będę musiała tak zrobić. Nie wiem tylko, czy podołam temu wyzwaniu, wiesz, on potrafi być taki rozkosznie przekonujący, gdy popatrzy na ciebie tymi swoimi oczkami - mówię i rozczulam się, zerkając w dół na królika. Ponownie go podnoszę i układam sobie w ramionach. - Zrobię jak radzisz, a jeśli to nie pomoże, będę musiała iść z nim do jakiegoś, hm, specjalisty? - rzucam bardziej w eter niż do niego.
Widzę, że się rozgląda, więc podążam za jego wzrokiem i dostrzegam dynie. Pewnie przygotowywał je na zbliżające się Halloween.
- Dużo masz pracy przy tych dyniach? - zagaiłam.
Angeline KentKlasa VII - Skąd : Francja
Krew : 1/4
Re: Ogródek
Gajowy widział, że Angeline nie jest zbytnio zadowolona z tego, że jej króliczek musi przejść na dietę.
- Jak chcesz, to mogę się nim zająć - powiedział. - Będziesz mogła codziennie przychodzić i go odwiedzać, od razu sprawdzisz, jak się sprawuję - dodał.
Wydawało mu się, że takie rozwiązanie będzie fascynujące dla obu stron.
- Wydaje mi się, że niestety będzie trzeba. Jakiś zwierzęcy uzdrowiciel na pewno więcej poradzi niż ja - zaśmiał się.
Taka też była prawda. Co biedny gajowy może wiedzieć o zajmowaniem się królikami, kiedy nie miał z nimi do czynienia. A co do dyń...
- Troszkę jest tej pracy. Eliksiry wzrostu, środki przeciw chwastom i robakom... - wyliczył. - Muszę je sporo doglądać - skwitował.
Na szczęście miał ogródek przy domu, więc nie musiał latać przez połowę błoni.
- Jak chcesz, to mogę się nim zająć - powiedział. - Będziesz mogła codziennie przychodzić i go odwiedzać, od razu sprawdzisz, jak się sprawuję - dodał.
Wydawało mu się, że takie rozwiązanie będzie fascynujące dla obu stron.
- Wydaje mi się, że niestety będzie trzeba. Jakiś zwierzęcy uzdrowiciel na pewno więcej poradzi niż ja - zaśmiał się.
Taka też była prawda. Co biedny gajowy może wiedzieć o zajmowaniem się królikami, kiedy nie miał z nimi do czynienia. A co do dyń...
- Troszkę jest tej pracy. Eliksiry wzrostu, środki przeciw chwastom i robakom... - wyliczył. - Muszę je sporo doglądać - skwitował.
Na szczęście miał ogródek przy domu, więc nie musiał latać przez połowę błoni.
Re: Ogródek
Przepraszam, że tak późno!
Nie wiem, jak ktokolwiek mógłby być zadowolony z tego, że przymusowo będzie musiał odbierać swojemu ukochanemu zwierzakowi rzecz, którą lubi najbardziej - możliwość jedzenia wszystkiego w ilościach nieograniczonych. Ale taka była konieczność. Czułam się źle z myślą, że przez moją uległość i nierozwagę Amadeusz przybrał takie rozmiary i nabawił się bólu brzucha.
- Wiesz co? Może najpierw sama spróbuję, a jak stwierdzę, że nie dam rady, to dopiero wtedy ci go przyniosę, dobrze? - zapytałam, uśmiechając się lekko. Naprawdę chciałam najpierw sobie postawić podobne wyzwanie i zobaczyć, czy podołam zadaniu. Z drugiej strony urzekła mnie uczynność chłopaka, przecież nie chciałam od niego niczego więcej poza zwykłą, przyjacielską radą, a on mi nawet zaproponował pomoc w opiece! - Ale doceniam twoją chęć pomocy, to bardzo miłe z twojej strony - powiedziałam jeszcze. - O! To skoro masz przy nich dużo pracy, chyba nie będę ci już przeszkadzała - stwierdziłam i złapałam Amadeusza na ręce. - Dzięki wielkie za pomoc. Gdyby coś szło nie tak, na pewno się zgłoszę! - pożegnałam się szerokim uśmiechem i pomachałam mu, oddalając się w stronę zamku.
[zt]
Nie wiem, jak ktokolwiek mógłby być zadowolony z tego, że przymusowo będzie musiał odbierać swojemu ukochanemu zwierzakowi rzecz, którą lubi najbardziej - możliwość jedzenia wszystkiego w ilościach nieograniczonych. Ale taka była konieczność. Czułam się źle z myślą, że przez moją uległość i nierozwagę Amadeusz przybrał takie rozmiary i nabawił się bólu brzucha.
- Wiesz co? Może najpierw sama spróbuję, a jak stwierdzę, że nie dam rady, to dopiero wtedy ci go przyniosę, dobrze? - zapytałam, uśmiechając się lekko. Naprawdę chciałam najpierw sobie postawić podobne wyzwanie i zobaczyć, czy podołam zadaniu. Z drugiej strony urzekła mnie uczynność chłopaka, przecież nie chciałam od niego niczego więcej poza zwykłą, przyjacielską radą, a on mi nawet zaproponował pomoc w opiece! - Ale doceniam twoją chęć pomocy, to bardzo miłe z twojej strony - powiedziałam jeszcze. - O! To skoro masz przy nich dużo pracy, chyba nie będę ci już przeszkadzała - stwierdziłam i złapałam Amadeusza na ręce. - Dzięki wielkie za pomoc. Gdyby coś szło nie tak, na pewno się zgłoszę! - pożegnałam się szerokim uśmiechem i pomachałam mu, oddalając się w stronę zamku.
[zt]
Angeline KentKlasa VII - Skąd : Francja
Krew : 1/4
Re: Ogródek
Najlepiej, aby dziewczyna najpierw sama spróbowała zaopiekować się własnym zwierzątkiem. Blaise zawsze jej może pomóc, jak będzie go potrzebowała, po to jest on w tej szkole.
- Nie ma problemu - odpowiedział na pytanie i kolejne zdanie.
Cieszył się, że może pomóc, ale ma też trochę własnej roboty. Dynie same nie urosną, aby być wielkimi dekoracjami w czasie Halloween.
- Dobrze - powiedział i skinął dziewczynie głową.
Kiedy odchodziła, pomachał jej jeszcze na pożegnanie i zajął się grządkami. Zastanawiał się, jak może udekorować wielką salę i inne pomieszczenia. Będzie chyba potrzebował pomocy nauczyciela eliksirów. Może posiada jakiś eliksir, który jakoś upiększy rośliny.
Po skończonej pracy odchwaszczania, Blaise zabrał narzędzia se sobą do chatki. Powiesił je na ścianie, przebrał się i poszedł w stronę zamku. Pod wieczór wrócił do chatki i poszedł spać. Tej nocy mógł odpocząć, to nie była jego kolej patrolowania zamku.
- Nie ma problemu - odpowiedział na pytanie i kolejne zdanie.
Cieszył się, że może pomóc, ale ma też trochę własnej roboty. Dynie same nie urosną, aby być wielkimi dekoracjami w czasie Halloween.
- Dobrze - powiedział i skinął dziewczynie głową.
Kiedy odchodziła, pomachał jej jeszcze na pożegnanie i zajął się grządkami. Zastanawiał się, jak może udekorować wielką salę i inne pomieszczenia. Będzie chyba potrzebował pomocy nauczyciela eliksirów. Może posiada jakiś eliksir, który jakoś upiększy rośliny.
Po skończonej pracy odchwaszczania, Blaise zabrał narzędzia se sobą do chatki. Powiesił je na ścianie, przebrał się i poszedł w stronę zamku. Pod wieczór wrócił do chatki i poszedł spać. Tej nocy mógł odpocząć, to nie była jego kolej patrolowania zamku.
Re: Ogródek
ROK SZKOLNY 2014/2015
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Ogródek
Od czasu ataku bahanek w podwalinach szukał dobrego sposobu na te stworzenia i w pewnej książce znalazł, że istnieje taki środek na te małe, brzydsze elfy. Wpierw szukał w składziku na eliksiry swojej matki - tak miał kluczyk od tych drzwi. Mieszkali w tym samym domu. Miał więcej okazji do dorobienia sobie tego klucza niż Nicolas Flamel żył lat. Tam jednakże nie znalazł odpowiedniego specyfiku. Więc naturalnie kolejnym przystankiem miał być dom gajowego. Jeśli on nie będzie miał czegoś na te szkodniki to chyba będzie zmuszony iść do magicznej wioski i tam się w to zaopatrzyć.
Kiedy schodził do chatki przyglądał się, czy może gajowy coś robi w ogrodzie, czy w ogóle jest u siebie. Lekki dym jednak uciekał z kominka więc to musiało oznaczać, że był w środku, albo za moment wróci. Kto wie? Może dane mu będzie napicia się gorącej herbaty?
Zbiegł więc do okolic ogródka i przedzierając się przez niego uważał aby przypadkiem czegoś nie zdeptać. W końcu to gajowy. Dobry Merlin wie, co ten mężczyzna trzyma na swoim podwórku. Stanął przy drzwiach i zapukał w drzwi na tyle głośno aby ktoś usłyszał.
Kiedy schodził do chatki przyglądał się, czy może gajowy coś robi w ogrodzie, czy w ogóle jest u siebie. Lekki dym jednak uciekał z kominka więc to musiało oznaczać, że był w środku, albo za moment wróci. Kto wie? Może dane mu będzie napicia się gorącej herbaty?
Zbiegł więc do okolic ogródka i przedzierając się przez niego uważał aby przypadkiem czegoś nie zdeptać. W końcu to gajowy. Dobry Merlin wie, co ten mężczyzna trzyma na swoim podwórku. Stanął przy drzwiach i zapukał w drzwi na tyle głośno aby ktoś usłyszał.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Ogródek
Blaise akurat w dniu dzisiejszym nie miał zaplanowanej pracy przy zwierzetach czy roslinach w ogrodzie. Co mial zrobic to zrobil, a co jeszcze zostalo, to wykona to ktos inny. Gajowy ma teraz czas dla siebie. Siedzial w swojej chatce, czekajac, az ugotuje sie woda na herbate, kiedy nagle uslyszal pukanie do drzwi. Podszedl zeby otworzyc i zobaczyl tam syna profesor Cortez.
- Witaj - przywital sie.
Aleksander nie musial za dlugo czekac na otwarcie drzwi. Nagle woda na palniku zaczela wrzec. Blaise odwrocil sie, aby zgasic ogien i powrocil do Aleksandra.
- Moge Ci w czyms pomoc? - zapytal.
- Witaj - przywital sie.
Aleksander nie musial za dlugo czekac na otwarcie drzwi. Nagle woda na palniku zaczela wrzec. Blaise odwrocil sie, aby zgasic ogien i powrocil do Aleksandra.
- Moge Ci w czyms pomoc? - zapytal.
Re: Ogródek
Nie musiał czekać długo kiedy to usłyszał, że drzwi się otwierają. Ucieszył się bo to oznaczało, że nie schodził taki kawał na darmo i może nie wróci z pustymi rękoma.
- Dzień dobry - zdążył tylko się przywitać kiedy to usłyszał gwizd typowy jaki to wydaje gotująca się woda w czajniku. Mimowolnie się uśmiechnął. To był chyba jakiś rytuał, że każdy kto przychodził do gajowego natrafiał właśnie na gwiżdżący czajnik.
- Właściwie to możliwe. Mam pewien problem z bahankami i szukałem w bibliotece sposobu jak z nimi walczyć. Tam znalazłem jakąś nazwę środka bahankobójczego, tego jednak nie ma nigdzie na składzie w szkole. Więc chciałem się zapytać, czy może pan posiada kilka takich. Albo przynajmniej wie jak się robi taki środek - Wytłumaczył dość szybko, nie wnikając za bardzo w szczegóły nie chcąc też się od samego początku tłumaczyć gajowemu na co mu to. Wtedy to by podejrzanie wyglądało, a tak to z przyjemnością odpowie na każde jego pytanie. Tak obszerną bajeczkę wymyślił już w drodze do jego chaty, że może na spokojnie tutaj przesiedzieć kilka godzin i opowiadać o tym. Jednak, sam nie zamierzał od razu wtajemniczać mężczyznę w temat. Podał najważniejsze rzeczy i to na tą chwilę wystarczyło.
- Dzień dobry - zdążył tylko się przywitać kiedy to usłyszał gwizd typowy jaki to wydaje gotująca się woda w czajniku. Mimowolnie się uśmiechnął. To był chyba jakiś rytuał, że każdy kto przychodził do gajowego natrafiał właśnie na gwiżdżący czajnik.
- Właściwie to możliwe. Mam pewien problem z bahankami i szukałem w bibliotece sposobu jak z nimi walczyć. Tam znalazłem jakąś nazwę środka bahankobójczego, tego jednak nie ma nigdzie na składzie w szkole. Więc chciałem się zapytać, czy może pan posiada kilka takich. Albo przynajmniej wie jak się robi taki środek - Wytłumaczył dość szybko, nie wnikając za bardzo w szczegóły nie chcąc też się od samego początku tłumaczyć gajowemu na co mu to. Wtedy to by podejrzanie wyglądało, a tak to z przyjemnością odpowie na każde jego pytanie. Tak obszerną bajeczkę wymyślił już w drodze do jego chaty, że może na spokojnie tutaj przesiedzieć kilka godzin i opowiadać o tym. Jednak, sam nie zamierzał od razu wtajemniczać mężczyznę w temat. Podał najważniejsze rzeczy i to na tą chwilę wystarczyło.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Ogródek
Jakby nie patrzec, w chatce bylo nawet cieplo, ale chlod z dworu doskwieral, dlatego najlepszym sposobem na rozgrzanie byla herbata. Blaise wysluchal slow ucznia i pokiwal glowa. Zanim da Aleksandrowi bahanocyd, bedzie musial zadac mu kilka istotnych pytan.
- Wejdz do srodka. Mow mi Blaise, czuje sie za staro, jak mowi sie do mnie na pan - stwierdzil z usmiechem.
Wskazał Aleksandrowi miejsce przy stoliku i zajal sie nalewaniem herbaty do kubkow. Wzial je i ruszyl w kierunku stolika.
- Gdzie spotkales bahanki? - zapytal najpierw, kladac kubek przed chlopakiem.
Nie musial pytac czy ten chce herbaty. Kazdy skusilby sie na to.
//jak cos to mozesz pisac w srodku
- Wejdz do srodka. Mow mi Blaise, czuje sie za staro, jak mowi sie do mnie na pan - stwierdzil z usmiechem.
Wskazał Aleksandrowi miejsce przy stoliku i zajal sie nalewaniem herbaty do kubkow. Wzial je i ruszyl w kierunku stolika.
- Gdzie spotkales bahanki? - zapytal najpierw, kladac kubek przed chlopakiem.
Nie musial pytac czy ten chce herbaty. Kazdy skusilby sie na to.
//jak cos to mozesz pisac w srodku
Re: Ogródek
Ścieżka prowadzącą w stronę zamku zmierzał jeden ze Ślizgońskich dzieciaków. Było wcześnie, akurat tuż po porze śniadaniowej, gdy listopadowe słońce powoli wspinało się na nieboskłon. Dzisiaj miało kaprys nieco ocieplić swoimi promieniami zmarzniętą okolicę. W niektórych partiach u stóp lasu formowały się pasma mgły, która kurczyła się wraz z rozlewającym się ciepłym światłem poranka.
Chłopak niósł na ramieniu miotłę, nie miał na sobie stroju treningowego, ubrany był raczej zwyczajnie, jak poza lekcjami. Blond włosy rozczochrane i mokre, on sam zziajany przystanął obok płotu przy ogródku gajowego. Otarł łokciem pot z czoła rozmazując grzywkę tak, że sterczała jak zrobiona z drutów. Z jego ust wydobywały się kłęby pary.
Obejrzał się za siebie, jakby kontrolnie czy aby nikt za nim nie idzie, czyżby zostawił kogoś na boisku? Później skierował wzrok w stronę chatki, ciekaw czy gajowy już zajmuje się zwierzyńcem czy chociażby już wstał.
Chłopak niósł na ramieniu miotłę, nie miał na sobie stroju treningowego, ubrany był raczej zwyczajnie, jak poza lekcjami. Blond włosy rozczochrane i mokre, on sam zziajany przystanął obok płotu przy ogródku gajowego. Otarł łokciem pot z czoła rozmazując grzywkę tak, że sterczała jak zrobiona z drutów. Z jego ust wydobywały się kłęby pary.
Obejrzał się za siebie, jakby kontrolnie czy aby nikt za nim nie idzie, czyżby zostawił kogoś na boisku? Później skierował wzrok w stronę chatki, ciekaw czy gajowy już zajmuje się zwierzyńcem czy chociażby już wstał.
Re: Ogródek
Kolejny dzień, na szczęście w miarę ciepły, więc można porobić cokolwiek na ogródku. Blaise ubrał się odpowiednio do pracy w ogródku, założył rękawice i wziął koszyk, do którego włożył odpowiednie narzędzia. Z rana oplewi troszkę ogród, a następnie pójdzie nakarmić zwierzęta. Wyszedł z chatki, położył koszyk przy grządkach i zobaczył nagle postać stojącą przy płotku. Uśmiechnął się, ale nie podszedł jeszcze do ucznia. Wypakował narzędzia z koszyka, aby przyszykować sobie miejsce do pracy. Kiedy już zrobił, co potrzebował, uniósł wzrok i spojrzał na ucznia za płotkiem.
- Witaj - przywitał się.
Chciał się zapytać, co go tutaj sprowadza, ale zrezygnował z tego jak na razie.
- Witaj - przywitał się.
Chciał się zapytać, co go tutaj sprowadza, ale zrezygnował z tego jak na razie.
Re: Ogródek
Oparł miotłę o płot, wolnymi rękami natomiast doprowadził do względnego ładu sterczące włosy. Obserwował przez chwilę gajowego, dopóki ten się nie odezwał.
Skinął głową w geście przywitania.
- Dzień dobry.
Wychrypiał, odchrząknął w pięść. Oparł się o płotek zaglądając na ogród, co też o tej porze roku poza dyniami mogło tutaj być.
- Liczyłem, że Pana zastanę. - Odezwał się już całkiem gładko, z typowym dla Szkotów akcentem. - Bo mam dwa pytania.
Skinął głową w geście przywitania.
- Dzień dobry.
Wychrypiał, odchrząknął w pięść. Oparł się o płotek zaglądając na ogród, co też o tej porze roku poza dyniami mogło tutaj być.
- Liczyłem, że Pana zastanę. - Odezwał się już całkiem gładko, z typowym dla Szkotów akcentem. - Bo mam dwa pytania.
Re: Ogródek
Blaise wysluchal slow ucznia i od razu wstal. Sciagnal rekawice ogrodnicze i wrzucil je do koszyka. Podszedl do plotku, o ktory sie oparl i podal uczniowi reke.
- Blaise - przedstawil sie od razu.
Mial nadziej, ze adept rowniez to uczyni.
- Slucham Cie? - zagadnal.
Teraz ma prace do wykonania w ogrodzie, więc raczej nie zaprosi ucznia do srodka. Gdyby mial wolne, herbatka bylaby juz w kubkach.
- Blaise - przedstawil sie od razu.
Mial nadziej, ze adept rowniez to uczyni.
- Slucham Cie? - zagadnal.
Teraz ma prace do wykonania w ogrodzie, więc raczej nie zaprosi ucznia do srodka. Gdyby mial wolne, herbatka bylaby juz w kubkach.
Re: Ogródek
Gdy Blaise podszedł, chłopak się wyprostował. Uścisnął dłoń mężczyzny bez wahania.
- Jestem Nevan.
Przedstawił się.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Skinął głową w stronę ogrodu.
Po czym oparł się jednym łokciem o płot, głowę lekko pochylił i łypnął na Blaise jednym okiem.
- Stało się coś dziwnego w Lochach niedawno. Pojawił się duch, czy to zmora.. Ciężko powiedzieć. Nie było to coś żywego, ktoś to stworzył i zaatakowało ucznia. Światła pogasły, zrobiło się zimno i to potrafiło znikać. Czy coś podobnego się kiedyś w Hogwarcie działo?
Uniósł spojrzenie na Blaise już w pełni. Ciężko powiedzieć, dlaczego akurat takie pytanie dzieciak zadał gajowemu. Może ze względu na to, że ten w Hogwarcie był już dużo wcześniej.
- A po drugie. Czy zajmuje się Pan hipogryfami z Ligi Hipogryfa?
- Jestem Nevan.
Przedstawił się.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Skinął głową w stronę ogrodu.
Po czym oparł się jednym łokciem o płot, głowę lekko pochylił i łypnął na Blaise jednym okiem.
- Stało się coś dziwnego w Lochach niedawno. Pojawił się duch, czy to zmora.. Ciężko powiedzieć. Nie było to coś żywego, ktoś to stworzył i zaatakowało ucznia. Światła pogasły, zrobiło się zimno i to potrafiło znikać. Czy coś podobnego się kiedyś w Hogwarcie działo?
Uniósł spojrzenie na Blaise już w pełni. Ciężko powiedzieć, dlaczego akurat takie pytanie dzieciak zadał gajowemu. Może ze względu na to, że ten w Hogwarcie był już dużo wcześniej.
- A po drugie. Czy zajmuje się Pan hipogryfami z Ligi Hipogryfa?
Re: Ogródek
- Witaj Nevan - przywital sie ponownie, aby zapamietac imie ucznia. - Nie przeszkadzasz. Zawsze sluze pomoca - dodal rowniez spogladajac na ogrodek, a nastepnie na Slizgona.
Uczniowie coraz czesciej przychodzili do niego z roznymi niepokojacymi ich sprawami. Wyglada to tak, jakby albo byl jedynyn doroslym w szkole, albo uczniowie obawialiby sie pojscia ze swoimi sprawami do kogos innego. Gajowy wysluchal slow Nevana i zaniepokoil sie. Zamyslil sie przez chwile, zeby zaraz odpowiedziec.
- W Hogwarcie dzieja sie same dziwne rzeczy. W zeszlym roku w zakazanym korytarzu cos zaatakowalo dwie dziewczyny. A w lochach to tym bardziej moze dziac sie cos dziwnego. Moeisz, ze ktos to stworzyl? Moglo to byc cos specjalnie do wystraszenia tego ucznia.
Przyszedl mu teraz na mysl upiorogacek, ale on nie jest taki straszny raczej. Popatrzyl na ucznia wciaz z zaniepokojona mina.
- Cos powaznego sie tam stalo? - zagadnal jeszcze.
Gdyby uczen zostal ciezko zraniony, trzeba bedzie sie tym jak najszybciej zajac. No a co do drugiego pytania...
- Tak, zajmuje sie nimi. Interesujesz sie wyscigami na hipogryfach?
Uczniowie coraz czesciej przychodzili do niego z roznymi niepokojacymi ich sprawami. Wyglada to tak, jakby albo byl jedynyn doroslym w szkole, albo uczniowie obawialiby sie pojscia ze swoimi sprawami do kogos innego. Gajowy wysluchal slow Nevana i zaniepokoil sie. Zamyslil sie przez chwile, zeby zaraz odpowiedziec.
- W Hogwarcie dzieja sie same dziwne rzeczy. W zeszlym roku w zakazanym korytarzu cos zaatakowalo dwie dziewczyny. A w lochach to tym bardziej moze dziac sie cos dziwnego. Moeisz, ze ktos to stworzyl? Moglo to byc cos specjalnie do wystraszenia tego ucznia.
Przyszedl mu teraz na mysl upiorogacek, ale on nie jest taki straszny raczej. Popatrzyl na ucznia wciaz z zaniepokojona mina.
- Cos powaznego sie tam stalo? - zagadnal jeszcze.
Gdyby uczen zostal ciezko zraniony, trzeba bedzie sie tym jak najszybciej zajac. No a co do drugiego pytania...
- Tak, zajmuje sie nimi. Interesujesz sie wyscigami na hipogryfach?
Re: Ogródek
Widząc zaniepokojenie gajowego chłopak spojrzał w stronę zamku. Ściągnął usta w wąską kreskę, pokiwał głową na znak potwierdzenia.
- Nie był to duch.. tyle wywnioskowaliśmy. To chyba jakaś klątwa. Zgłosiłem wszystko Pani Gladstone, chyba dalej przekazała. I tak, naszej koleżance to coś złamało nogę wczepiając się w udo.
Chłopak mówił spokojnie, lecz nie bez przejęcia. Widać ten widok i wspomnienia tych wydarzeń jeszcze poruszały chłopaka.
Na pytanie o hipogryfach spojrzał w stronę zagrody ze zwierzakami. Spojrzał na Blaise chwile milcząc.
- Zastanawiałem się nad tym. Ale oni już zaczęli, a ja nie jestem wybitnym uczniem jeśli chodzi o ONMS. Mógłbym je zobaczyć i jeśli ma Pan czas, opowiedziałby mi Pan coś o nich?
- Nie był to duch.. tyle wywnioskowaliśmy. To chyba jakaś klątwa. Zgłosiłem wszystko Pani Gladstone, chyba dalej przekazała. I tak, naszej koleżance to coś złamało nogę wczepiając się w udo.
Chłopak mówił spokojnie, lecz nie bez przejęcia. Widać ten widok i wspomnienia tych wydarzeń jeszcze poruszały chłopaka.
Na pytanie o hipogryfach spojrzał w stronę zagrody ze zwierzakami. Spojrzał na Blaise chwile milcząc.
- Zastanawiałem się nad tym. Ale oni już zaczęli, a ja nie jestem wybitnym uczniem jeśli chodzi o ONMS. Mógłbym je zobaczyć i jeśli ma Pan czas, opowiedziałby mi Pan coś o nich?
Re: Ogródek
Jak tu się nie denerwować, kiedy kadra szkoły ni wie niekiedy, że uczniom w murach dzieje się krzywda. No jak nie są ostrożni, to dzieje im się krzywda. Blaise jakoś nigdy nie miał problemów ze zdrowiem w szkole.
Gajowy widział, że Nevan jest równie przejęty tą całą sytuacją, jak dorosły czarodziej. Wysłuchał ucznia i nie wiedział, co ma powiedzieć. No to praca w ogródku zaczeka jak na razie.
- Mam nadzieję, że pani Gladstone przekazała to dalej. Zapytam o to dyrekcję - stwierdził po odchrząknięciu. - Połamana noga to nic ciekawego, ale Penelope jest dobrą uzdrowicielką, więc Twoja koleżanka za niedługo nie będzie pamiętała o takim wypadku - dodał.
Miał taką nadzieję. Pamiętać może, ale przynajmniej nie będzie miała żadnego śladu na skórze. Blaise zamknął oczy i odetchnął głęboko. Nie chciał sobie nawet wyobrażać tego wypadku. No a co do hipogryfów: wygląda na to, że Blaise ma kolejnego ucznia do douczenia. Na szczęście przychodzą do niego w sprawach, w których ma dość duże pojęcie.
- Mógłbym Cię tam zabrać. Zaraz i tak miałem iść je karmić, więc od razu mógłbym Ci co nieco poopowiadać. Może jak poznasz te zwierzęta, to zgłosisz się do Ligi - zaproponował. - Powiesz pani Voychenko, że nieco się dowiedziałeś, to powinna przyjąć Cię do drużyny - dodał i zaśmiał się.
Nie ma to jak powoływanie się na kogoś. Zawsze to jakieś ułatwienie w drodze do sukcesu.
Gajowy widział, że Nevan jest równie przejęty tą całą sytuacją, jak dorosły czarodziej. Wysłuchał ucznia i nie wiedział, co ma powiedzieć. No to praca w ogródku zaczeka jak na razie.
- Mam nadzieję, że pani Gladstone przekazała to dalej. Zapytam o to dyrekcję - stwierdził po odchrząknięciu. - Połamana noga to nic ciekawego, ale Penelope jest dobrą uzdrowicielką, więc Twoja koleżanka za niedługo nie będzie pamiętała o takim wypadku - dodał.
Miał taką nadzieję. Pamiętać może, ale przynajmniej nie będzie miała żadnego śladu na skórze. Blaise zamknął oczy i odetchnął głęboko. Nie chciał sobie nawet wyobrażać tego wypadku. No a co do hipogryfów: wygląda na to, że Blaise ma kolejnego ucznia do douczenia. Na szczęście przychodzą do niego w sprawach, w których ma dość duże pojęcie.
- Mógłbym Cię tam zabrać. Zaraz i tak miałem iść je karmić, więc od razu mógłbym Ci co nieco poopowiadać. Może jak poznasz te zwierzęta, to zgłosisz się do Ligi - zaproponował. - Powiesz pani Voychenko, że nieco się dowiedziałeś, to powinna przyjąć Cię do drużyny - dodał i zaśmiał się.
Nie ma to jak powoływanie się na kogoś. Zawsze to jakieś ułatwienie w drodze do sukcesu.
Re: Ogródek
Pokiwał głową, wolał jednak o to zapytać. Blaise przesiedział w Hogwarcie więcej lat łącznie niż Nevan. A różne plotki się spotyka. Może i gajowy nie był idealna osobą do rozplątywania spisków dziejących się wewnątrz szkoły, ale kto pyta nie błądzi.
Po tamtym wydarzeniu ciężko było siedzieć wieczorem w Pokoju Wspólnym Śligonów i nie rozejrzeć się chociaż raz, czy nigdzie nie siedzi mały upiór.
Słowa Blaise tyczące się hipogryfów sprawiły, że chłopak się ożywił.
- Pewnie. - Wyszczerzył się zadowolony. - Będę na prawdę wdzięczny. Zastanawiałem się nad Ligą, ale hipogryf to nie to samo co miotła. Wolałem przyjść do Pana.
Wskazał na swoją miotłę, która oparł o płot, by po chwili spojrzeć na Blaise. Dzieciak był bezpośredni, nie plątał się w zbędne wyjaśnienia ani nie podlizywał się. A że gajowy miał sporą wiedzę i zajmował się zwierzakami, to był idealną osobą poza nauczycielami, którą pociągnąć za język dla kilku ciekawostek i rad.
- A nie chciałbym się zbłaźnić jak profesor Voychenko mnie o coś zapyta albo każe coś zrobić.
Po tamtym wydarzeniu ciężko było siedzieć wieczorem w Pokoju Wspólnym Śligonów i nie rozejrzeć się chociaż raz, czy nigdzie nie siedzi mały upiór.
Słowa Blaise tyczące się hipogryfów sprawiły, że chłopak się ożywił.
- Pewnie. - Wyszczerzył się zadowolony. - Będę na prawdę wdzięczny. Zastanawiałem się nad Ligą, ale hipogryf to nie to samo co miotła. Wolałem przyjść do Pana.
Wskazał na swoją miotłę, która oparł o płot, by po chwili spojrzeć na Blaise. Dzieciak był bezpośredni, nie plątał się w zbędne wyjaśnienia ani nie podlizywał się. A że gajowy miał sporą wiedzę i zajmował się zwierzakami, to był idealną osobą poza nauczycielami, którą pociągnąć za język dla kilku ciekawostek i rad.
- A nie chciałbym się zbłaźnić jak profesor Voychenko mnie o coś zapyta albo każe coś zrobić.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach