Hogwarts Express
+10
Heinrich Flammenwerfer
Nicolas Socha
Sora Iwahara
Ryan Sneddon
Aleksy Vulkodlak
Dylan Davies
Rhinna Hamilton
Marianna Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Konrad Moore
14 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: King's Cross :: Perony
Strona 2 z 2
Strona 2 z 2 • 1, 2
Hogwarts Express
First topic message reminder :
Pociąg, który zabiera uczniów Hogwartu we wrześniu z peronu 9 i 3/4 wprost do Hogsmeade. Robi jeden kurs, który zaczyna się o 11, więc nie spóźnij się!
Pociąg, który zabiera uczniów Hogwartu we wrześniu z peronu 9 i 3/4 wprost do Hogsmeade. Robi jeden kurs, który zaczyna się o 11, więc nie spóźnij się!
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Hogwarts Express
Najwyraźniej kolejne słowa Niemca zostały już nie zarejestrowane, lub Azjata uznał je za mniej znaczące. Przez chwilę. Dopóki nie zmarszczył nieco brwi i nie otworzył oczu na powrót. Coś mu nie pasowało w przekazie który odebrał jego umysł. " Stawiaj wardy. Nie jestem od stawiania wardów". Scena która rozegrała się w przedziale była zdecydowanie komiczna i każdy miłośnik komedii pękł by ze śmiechu. Sora otworzył oczy dokładnie w chwili kiedy Heinrich rzucił piłką. Zielony pocisk nie tyle co przestraszył pokojowo nastawionego w życiu realnym Azjatę tyle co zaskoczył bowiem on, żeby tylko go uniknąć najwyraźniej chciał paść jak długi na pociągowe siedzenie. Tylko coś nie wyszło. Pęd w jakim chłopak wykonał całą akcję swoim niezbyt wysportowanym ciałem, doprowadził do całkowitego zsunięcia się na przedziałową podłogę.
- Ślina Nashora, kryć się! - Krzyknął jeszcze nim jego policzek zaliczył spotkanie trzeciego stopnia z ziemią. Mało tego, piłka tenisowa radośnie odbiła się od miejsca gdzie jeszcze przed chwilą siedział chłopak aby w końcowym rozrachunku spaść mu na głowę i poturlać się pod nogi Niemca. - ...auu... - nieprzemyślane akcje mają swoje konsekwencje Panie Azjato. A Pan zdecydowanie nie nadaje się do życia w społeczeństwie. To był nieukrywany fakt, któremu nawet sam Sora nie mógł zaprzeczyć.
- Ślina Nashora, kryć się! - Krzyknął jeszcze nim jego policzek zaliczył spotkanie trzeciego stopnia z ziemią. Mało tego, piłka tenisowa radośnie odbiła się od miejsca gdzie jeszcze przed chwilą siedział chłopak aby w końcowym rozrachunku spaść mu na głowę i poturlać się pod nogi Niemca. - ...auu... - nieprzemyślane akcje mają swoje konsekwencje Panie Azjato. A Pan zdecydowanie nie nadaje się do życia w społeczeństwie. To był nieukrywany fakt, któremu nawet sam Sora nie mógł zaprzeczyć.
Sora IwaharaKlasa VI - Urodziny : 14/02/1997
Wiek : 27
Skąd : Moreton-in-Marsh, Anglia
Krew : Mugolska
Re: Hogwarts Express
Stojąc tak na korytarzu badał kto mniej więcej zajmuje jakie wagony. Jeśli musiał już coś odwalić to przecież nie w wagonie gdzie jest najwięcej czerwonych. Chociaż... z drugiej strony to wina by nie spadła na niego i mógłby wtedy obiecać swoim drogim kolegą i koleżanką zemstę. I tym samym zacząć jakąś dziwną wojnę pomiędzy domami. I rozmyślając tak usłyszał za plecami znajomy głos. Odwrócił się i dostrzegł twarz starszego kolegi. Jego słowa go rozbawiły przez co już szeroko się uśmiechnął podając mu dłoń.
- Wiesz... Stojąc tak w tym gnoju już szukam pierwszych ofiar które tym łajnem obrzucę.- Miał nadzieję, że zrozumie co młody gryfon miał na myśli. Zresztą jak zwykle.
- Co tam masz ciekawego?- Powiedział zerkając błyszczącymi się oczkami na butelkę z jakimś płynem. Cały czas stał przy jednych drzwiach uważnie pilnując ich by żaden wścibski osobnik nie dostrzegł, że zasłania drzwi do pustego przedziału. Ten miał na drzwiach niewidzialną naklejkę VIP. I byle kto nie miał tam wstępu. Więc kiedy to Ryan się zapytał o przedział ten odsunął się robiąc miejsce koledze by mógł wejść do środka.
- Zajmij nam miejsce, a ja skołuję coś do żarcia. - powiedział do kumpla i ruszył dalej korytarzem szukając babuni sprzedającej smakołyki. Przy okazji zerkając do przedziałów kątem oka, które mijał po drodze.
- Wiesz... Stojąc tak w tym gnoju już szukam pierwszych ofiar które tym łajnem obrzucę.- Miał nadzieję, że zrozumie co młody gryfon miał na myśli. Zresztą jak zwykle.
- Co tam masz ciekawego?- Powiedział zerkając błyszczącymi się oczkami na butelkę z jakimś płynem. Cały czas stał przy jednych drzwiach uważnie pilnując ich by żaden wścibski osobnik nie dostrzegł, że zasłania drzwi do pustego przedziału. Ten miał na drzwiach niewidzialną naklejkę VIP. I byle kto nie miał tam wstępu. Więc kiedy to Ryan się zapytał o przedział ten odsunął się robiąc miejsce koledze by mógł wejść do środka.
- Zajmij nam miejsce, a ja skołuję coś do żarcia. - powiedział do kumpla i ruszył dalej korytarzem szukając babuni sprzedającej smakołyki. Przy okazji zerkając do przedziałów kątem oka, które mijał po drodze.
Ostatnio zmieniony przez Nicolas Socha dnia Pon 02 Wrz 2013, 18:54, w całości zmieniany 1 raz
Re: Hogwarts Express
Te wakacje skończyły się tak samo szybko, jak poprzednie, jednakże tegoroczny powrót do szkoły nie był bolesny właściwie w ogóle. Oczywiście, już za parę dni miała żałować tych wspólnych wieczorów z Sophie, tańczenia na irlandzkich stołach i objadania się czekoladowym budyniem, ale z drugiej strony - teraz przecież miało być inaczej. Bo już wiedziała, że Fitzpatrickówna uczy się w Hogwarcie, poza tym zyskała odznakę prefekta i... Miała Bruna.
To oczywiste, że na peronie pojawiła się właśnie w jego towarzystwie i to z nim zajęła jeden z wolnych jeszcze przedziałów. Mieli bardzo wiele do nadrobienia teraz, gdy Chorwatka przekonała się, że o własnym, niesłusznym przy tym żalu tak łatwo zapomnieć. Wystarczyło przecież, by Bułgar pojawił się na progu zamku Fitzpatricków, by plan Sophie wypalił i - właściwie było jak dawniej. Tak dobrze, że pozapominała o wielu innych sprawach, o których pamiętać powinna.
Nic więc dziwnego, że gdy wreszcie wyłoniła się zza drzwi przedziału, planując jeszcze przed odjazdem przejść się kontrolnie po korytarzu i gdy napotkała na swej drodze Anthony'ego - stanęła jak wryta. To, że się zmienił, także miało wpływ na jej reakcję, ale z pewnością nie taki, jak nagłe uświadomienie sobie, że... zwyczajnie o nim zapomniała. Tak po prostu. Część wakacji spędzona ze swym bułgarskim artystą wywiała jej Ślizgona z głowy w sposób godzien najwyższej pogardy.
- Antek - wykrztusiła wreszcie z siebie, w kilku krokach podchodząc do chłopaka. Przystając przy oknie obok niego, by nie blokować przejścia, przyjrzała mu się z uwagą. - Co się z tobą stało?
Nie mogła nie widzieć, że ten, którego miała teraz przed sobą, nie był tym, z którym widziała się jeszcze w wakacje.
To oczywiste, że na peronie pojawiła się właśnie w jego towarzystwie i to z nim zajęła jeden z wolnych jeszcze przedziałów. Mieli bardzo wiele do nadrobienia teraz, gdy Chorwatka przekonała się, że o własnym, niesłusznym przy tym żalu tak łatwo zapomnieć. Wystarczyło przecież, by Bułgar pojawił się na progu zamku Fitzpatricków, by plan Sophie wypalił i - właściwie było jak dawniej. Tak dobrze, że pozapominała o wielu innych sprawach, o których pamiętać powinna.
Nic więc dziwnego, że gdy wreszcie wyłoniła się zza drzwi przedziału, planując jeszcze przed odjazdem przejść się kontrolnie po korytarzu i gdy napotkała na swej drodze Anthony'ego - stanęła jak wryta. To, że się zmienił, także miało wpływ na jej reakcję, ale z pewnością nie taki, jak nagłe uświadomienie sobie, że... zwyczajnie o nim zapomniała. Tak po prostu. Część wakacji spędzona ze swym bułgarskim artystą wywiała jej Ślizgona z głowy w sposób godzien najwyższej pogardy.
- Antek - wykrztusiła wreszcie z siebie, w kilku krokach podchodząc do chłopaka. Przystając przy oknie obok niego, by nie blokować przejścia, przyjrzała mu się z uwagą. - Co się z tobą stało?
Nie mogła nie widzieć, że ten, którego miała teraz przed sobą, nie był tym, z którym widziała się jeszcze w wakacje.
Re: Hogwarts Express
Marianna znowu zniknęła na moment we własnym świecie. Pojedyncze i nieskładne myśli dotyczące Greengrassów, Williama, a nawet Mai i zbliżającego się roku szkolnego sprawiały, że wszystko odbijało się bezdźwięcznym echem w jej głowie. Przybycie brata sprawiło, że odwróciła wzrok w jego stronę, jednak nie odezwała się ani słowem. Żołądek i tak podszedł jej już do samego gardła.
- Srać Williama, tutaj chodzi o Iana! - rzuciła, wybuchając na koniec głośnym płaczem i przyklejając się do ramienia swojego starszego brata. Kiedy pojawił się jakiś nieznany Gryfon, wyjrzała na sekundę znad rękawa Aleksa i zaraz wróciła do cichego wypłakiwania sobie oczu.
Fakt, że nieznajomy opuścił ich przedział tak szybko jak się w nim pojawił, przyjęła z ulgą. Nie chciała aby ktoś obcy był świadkiem jej dramatów.
- Nie chcę za niego wychodzić. Byłam głupia, ze przystałam na to tak łatwo. Nie musisz się obawiać o Greengrassównę, jesteśmy za biedni na całe rodzeństwo - rzekła, przełykając słone łzy. Wytarła oczy wierzchem rękawa i doprowadziła się do względnego porządku.
- Już dojeżdżamy. Nie mam ochoty oglądać przy stole ani Iana, ani Williama - rzuciła, wstając z siedzenia i podchodząc do okna, przez które wyjrzała. Wioska majaczyła już na horyzoncie.
- Srać Williama, tutaj chodzi o Iana! - rzuciła, wybuchając na koniec głośnym płaczem i przyklejając się do ramienia swojego starszego brata. Kiedy pojawił się jakiś nieznany Gryfon, wyjrzała na sekundę znad rękawa Aleksa i zaraz wróciła do cichego wypłakiwania sobie oczu.
Fakt, że nieznajomy opuścił ich przedział tak szybko jak się w nim pojawił, przyjęła z ulgą. Nie chciała aby ktoś obcy był świadkiem jej dramatów.
- Nie chcę za niego wychodzić. Byłam głupia, ze przystałam na to tak łatwo. Nie musisz się obawiać o Greengrassównę, jesteśmy za biedni na całe rodzeństwo - rzekła, przełykając słone łzy. Wytarła oczy wierzchem rękawa i doprowadziła się do względnego porządku.
- Już dojeżdżamy. Nie mam ochoty oglądać przy stole ani Iana, ani Williama - rzuciła, wstając z siedzenia i podchodząc do okna, przez które wyjrzała. Wioska majaczyła już na horyzoncie.
Re: Hogwarts Express
Rhin uśmiechnęła się szerzej do niego i przyłożyła mu palec do policzka.
- Wiem, że nie pozwoliłbyś, by coś mi się stało, wiem.
Powiedziała pewna tego, co mówi i odsunęła się od niego. Lada moment będą w Hogwarcie, wypadałoby się już przygotować. Powoli wstała i weszła na siedzenie, by mogła otworzyć swój kufer i wyciągnąć z niego swoje ubranie. W międzyczasie zastanawiała się, czy powinna się przebierać.. przy Dylanie. Jednak jej wątpliwości zostały rozwiane, gdy zeskoczyła delikatnie i gładko, miękko z siedzenia i spojrzała na chłopaka, który właśnie zdejmował koszulkę. W pierwszym momencie ją to zaskoczyło i kompletnie zbiło z tropu. Delikatny rumieniec pojawił się na jej twarzy. Tak, tego się nie spodziewała. Ten chłopak.. Westchnęła, ale tylko w myślach. Odwróciła się bokiem do niego i sama ściągnęła swoją koszulkę. Skoro on się przy niej przebierał, czemu ona nie może się przy nim przebrać? Jej długie włosy opadły na plecy, jednak nieco przysłoniły jej twarz, gdy dziewczyna schyliła się po górę od mundurka. Gdy już przebrała się cała, siląc się na, głównie wewnętrzny, spokój, spojrzała w jego stronę. Narzuciła jeszcze na siebie szatę i uśmiechnęła się szeroko.
- To co, teraz tylko czekać, aż dojedziemy, prawda?
Złożyła swoje ubrania w kostkę, wchodząc z powrotem na siedzenie. Kiedy włożyła je do kufra, jej noga delikatnie zsunęła się z siedzenia, a ta z piskiem wylądowała stopami na ziemi, po chwili zajmując miejsce siedzące i zaczęła się śmiać. Prawie momentalnie, gdy tylko usiadła.
- Wiem, że nie pozwoliłbyś, by coś mi się stało, wiem.
Powiedziała pewna tego, co mówi i odsunęła się od niego. Lada moment będą w Hogwarcie, wypadałoby się już przygotować. Powoli wstała i weszła na siedzenie, by mogła otworzyć swój kufer i wyciągnąć z niego swoje ubranie. W międzyczasie zastanawiała się, czy powinna się przebierać.. przy Dylanie. Jednak jej wątpliwości zostały rozwiane, gdy zeskoczyła delikatnie i gładko, miękko z siedzenia i spojrzała na chłopaka, który właśnie zdejmował koszulkę. W pierwszym momencie ją to zaskoczyło i kompletnie zbiło z tropu. Delikatny rumieniec pojawił się na jej twarzy. Tak, tego się nie spodziewała. Ten chłopak.. Westchnęła, ale tylko w myślach. Odwróciła się bokiem do niego i sama ściągnęła swoją koszulkę. Skoro on się przy niej przebierał, czemu ona nie może się przy nim przebrać? Jej długie włosy opadły na plecy, jednak nieco przysłoniły jej twarz, gdy dziewczyna schyliła się po górę od mundurka. Gdy już przebrała się cała, siląc się na, głównie wewnętrzny, spokój, spojrzała w jego stronę. Narzuciła jeszcze na siebie szatę i uśmiechnęła się szeroko.
- To co, teraz tylko czekać, aż dojedziemy, prawda?
Złożyła swoje ubrania w kostkę, wchodząc z powrotem na siedzenie. Kiedy włożyła je do kufra, jej noga delikatnie zsunęła się z siedzenia, a ta z piskiem wylądowała stopami na ziemi, po chwili zajmując miejsce siedzące i zaczęła się śmiać. Prawie momentalnie, gdy tylko usiadła.
Re: Hogwarts Express
Ten rok miał być dla niego przełomowy, tak samo jak przełomowe były wakacje, które wiele go nauczyły. Musiał być samodzielny, nikt mu w niczym nie pomagał. Był z grupką wilkołaków i to mu wystarczyło, tak samo jak i Nora zapomniał o wszystkich tu czekających na niego problemach i o osobach też. Pomimo tego, że widział ją jeszcze przelotnie podczas powrotu z Maroka do Anglii, to widok jej teraz w jego oczach był kompletnie inny. Kiedy już jechali jakąś chwilę, a ona podeszła do niego zwracając na siebie uwagę, Tony machinalnie odwrócił się w jej stronę z promienistym uśmiechem.
- Nora!- pochylił się by złożyć na jej policzku przelotny, przyjacielski pocałunek, z resztą była dla niego bliżej niż rodzina. Odsunął się by przyjrzeć się nieco bardziej Chorwatce, której nie widział już dość sporo czasu. Zawsze ją lubił i wątpił, by cokolwiek to zmieniło.
- O co konkretnie pytasz?- spytał z przymrużeniem oczu nie bardzo rozumiejąc co ma na myśli.- Wyjechałem ale postanowiłem wrócić, rzucenie szkoły nie było najmądrzejszym pomysłem.- kiwnął lekko głową omijając temat swojej osoby.- Lepiej opowiadaj co u Ciebie, hm? Wyglądasz na wyjątkowo szczęśliwą. - nie ważne co było tego powodem, ważne było to, że Chorwatka naprawdę wyglądała znakomicie a co najważniejsze wydawało się, że jest szczęśliwa. Dla Tośka było to priorytetem.
- Nora!- pochylił się by złożyć na jej policzku przelotny, przyjacielski pocałunek, z resztą była dla niego bliżej niż rodzina. Odsunął się by przyjrzeć się nieco bardziej Chorwatce, której nie widział już dość sporo czasu. Zawsze ją lubił i wątpił, by cokolwiek to zmieniło.
- O co konkretnie pytasz?- spytał z przymrużeniem oczu nie bardzo rozumiejąc co ma na myśli.- Wyjechałem ale postanowiłem wrócić, rzucenie szkoły nie było najmądrzejszym pomysłem.- kiwnął lekko głową omijając temat swojej osoby.- Lepiej opowiadaj co u Ciebie, hm? Wyglądasz na wyjątkowo szczęśliwą. - nie ważne co było tego powodem, ważne było to, że Chorwatka naprawdę wyglądała znakomicie a co najważniejsze wydawało się, że jest szczęśliwa. Dla Tośka było to priorytetem.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Hogwarts Express
Wszystko co działo się w pociągu dla najmłodszej latorośli było nie do ogarnięcia. Siedziała i wlepiała wielkie oczęta to w siostrę, to w brata, próbując ułożyć sobie w myślach odbytą rozmowę. Nabrała powietrza w usta, po czym powoli je wypuściła i po raz pierwszy w życiu, nienagannym angielskim podsumowała:
- Ja pierdole, cyrk na kółkach, nie mam siły... - gdy pociąg dojechał na miejsce, cała trójka zebrała się z przedziału a następnie oddaliła w stronę zamku.
- Ja pierdole, cyrk na kółkach, nie mam siły... - gdy pociąg dojechał na miejsce, cała trójka zebrała się z przedziału a następnie oddaliła w stronę zamku.
Re: Hogwarts Express
Nie bardzo wiedziała, jak w tym momencie powinna się zachowywać. Antek był jej tak samo bliski, jak przedtem - to, że go kochała, nie uległo zmianie. Jedynie specyfika tej miłości nie była już chyba taka sama. Nadal szalenie jej na nim zależało, ale czy tak, by gotowa była wyrzec się dla niego wszystkiego, co teraz miała? To było pytanie, na które bała się odpowiadać.
Gdy jednak złożył na jej policzku powitalny pocałunek, nie tylko nie próbowała mu tego zabronić, ale i sama uniosła się lekko na palce, by cmoknąć go po przyjacielsku. Potem odsunęła się o krok, by móc spoglądać na niego bez zadzierania głowy.
- Zmieniłeś się. - Wskazała na niego bliżej niesprecyzowanym gestem. - Wyglądasz inaczej, ale... Nie tylko to. - Potrząsnęła lekko głową. - Coś mi w tobie umyka. Widzę przecież, że nie jesteś tym samym, co przedtem, ale nie umiem powiedzieć, dlaczego. - Niezdolność pochwycenia konkretnych zmian była frustrująca, nie bardziej jednak, jak jego kolejne słowa. Wiedziała przecież, że Tony zna ją zbyt dobrze, by dało się go oszukać, a mimo to chyba dotąd łudziła się, że niczego nie zauważy i niczego nie będzie trzeba tłumaczyć.
- Bo... Tak, faktycznie, jestem szczęśliwa. - To było jak wywieszenie przez nią białej flagi. Nie było po co ukrywać przed nim czegoś, co i tak widział. Uśmiechnęła się więc nieznacznie, nie próbując zamaskować swej radości. - W czasie wakacji trochę się wydarzyło.
Rzuciła okiem za okno. Niespieszny patrol rozpoczęty przed wyruszeniem z peronu niewiarygodnie jej się przeciągnął, na rozmowę z Tośkiem nie było więc wiele czasu - właśnie dojeżdżali do Hogwartu. Mimo tego nie mogli teraz tak po prostu się rozejść. To byłoby nie w porządku.
- Zdaje się, że już jesteśmy. Porozmawiamy w szkole. - Uśmiechnęła się nieco szerzej. Znikając na chwilę w przedziale, zabrała swoje rzeczy, zdawkowo przekonała Bruna do tego, by poszli oddzielnie (obiecując przy tym późniejsze wyjaśnienia) i parę chwil później wysiadała już u boku Antka z pociągu, razem z nim także znikając za progiem zamku.
Gdy jednak złożył na jej policzku powitalny pocałunek, nie tylko nie próbowała mu tego zabronić, ale i sama uniosła się lekko na palce, by cmoknąć go po przyjacielsku. Potem odsunęła się o krok, by móc spoglądać na niego bez zadzierania głowy.
- Zmieniłeś się. - Wskazała na niego bliżej niesprecyzowanym gestem. - Wyglądasz inaczej, ale... Nie tylko to. - Potrząsnęła lekko głową. - Coś mi w tobie umyka. Widzę przecież, że nie jesteś tym samym, co przedtem, ale nie umiem powiedzieć, dlaczego. - Niezdolność pochwycenia konkretnych zmian była frustrująca, nie bardziej jednak, jak jego kolejne słowa. Wiedziała przecież, że Tony zna ją zbyt dobrze, by dało się go oszukać, a mimo to chyba dotąd łudziła się, że niczego nie zauważy i niczego nie będzie trzeba tłumaczyć.
- Bo... Tak, faktycznie, jestem szczęśliwa. - To było jak wywieszenie przez nią białej flagi. Nie było po co ukrywać przed nim czegoś, co i tak widział. Uśmiechnęła się więc nieznacznie, nie próbując zamaskować swej radości. - W czasie wakacji trochę się wydarzyło.
Rzuciła okiem za okno. Niespieszny patrol rozpoczęty przed wyruszeniem z peronu niewiarygodnie jej się przeciągnął, na rozmowę z Tośkiem nie było więc wiele czasu - właśnie dojeżdżali do Hogwartu. Mimo tego nie mogli teraz tak po prostu się rozejść. To byłoby nie w porządku.
- Zdaje się, że już jesteśmy. Porozmawiamy w szkole. - Uśmiechnęła się nieco szerzej. Znikając na chwilę w przedziale, zabrała swoje rzeczy, zdawkowo przekonała Bruna do tego, by poszli oddzielnie (obiecując przy tym późniejsze wyjaśnienia) i parę chwil później wysiadała już u boku Antka z pociągu, razem z nim także znikając za progiem zamku.
Re: Hogwarts Express
Heinrich zwątpił, widząc, jak ten nieskoordynowany życiowo Azjata ląduje na podłodze. Wziął głęboki wdech, policzył do dziesięciu i dopiero wtedy podszedł do niego żeby sprawdzić, czy nic sobie nie zrobił.
- Ehm... Sona... Żyjesz? To była tylko piłka, niegroźna całkiem... - burknął, łapiąc chłopaka za ramiona i potrząsając nim lekko. - Sooooonaaaa! No wstawaj, koleś!
Flammenwerfer zaczął się irytować. Jak można być AŻ TAK delikatnym, żeby najpierw wpadać w panikę, a później prawie mdleć przez zwykłą, tenisową piłkę? Zazgrzytał zębami, gdy poczuł, że pociąg się zatrzymuje. Co za palant, przeszło mu przez myśl. Szybko rozważył wszystkie możliwe opcje: mógł go tak zostawić i iść do zamku, tracić czas na doprowadzanie go do stanu używalności... Nie, bez sensu. Westchnął ciężko, zacisnął zęby i najpierw zgarnął swój plecak, a później z braku laku wziął Japończyka na ręce. Klnąc pod nosem ile wlezie wyniósł go najpierw z przedziału, a potem i pociągu.
- Tylko tego mi brakowało, psia mać... Żywego worka ziemniaków do noszenia...
- Ehm... Sona... Żyjesz? To była tylko piłka, niegroźna całkiem... - burknął, łapiąc chłopaka za ramiona i potrząsając nim lekko. - Sooooonaaaa! No wstawaj, koleś!
Flammenwerfer zaczął się irytować. Jak można być AŻ TAK delikatnym, żeby najpierw wpadać w panikę, a później prawie mdleć przez zwykłą, tenisową piłkę? Zazgrzytał zębami, gdy poczuł, że pociąg się zatrzymuje. Co za palant, przeszło mu przez myśl. Szybko rozważył wszystkie możliwe opcje: mógł go tak zostawić i iść do zamku, tracić czas na doprowadzanie go do stanu używalności... Nie, bez sensu. Westchnął ciężko, zacisnął zęby i najpierw zgarnął swój plecak, a później z braku laku wziął Japończyka na ręce. Klnąc pod nosem ile wlezie wyniósł go najpierw z przedziału, a potem i pociągu.
- Tylko tego mi brakowało, psia mać... Żywego worka ziemniaków do noszenia...
Heinrich FlammenwerferKlasa VI - Skąd : Berlin, Niemcy
Krew : Czysta
Re: Hogwarts Express
Perspektywa spotkania z Sophie przyćmiła myśli o Rice i jej małym dramacie. Malcolm nie mógł zasnąć przez całą noc, bo zżerały go wyrzuty sumienia, ale ostatecznie uznał, że przecież nie może uszczęśliwiać całego świata swoim kosztem.
Jamesa w zamku unikał, nadal był na niego zły, więc do Londynu udał się sam. Tam nie czekając na niego na peronie wsiadł do pociągu i zajął miejsce ze swoim kumplem z sierocińca-Puchonem i jego znajomymi. Gdy pociąg ruszył, Malcolm rozegrał szybką partię kart z chłopakami i opuścił ich na chwilę, kierując się do wagonu prefektów w wiadomym celu.
Zaglądał do każdego przedziału, ale dostrzegł prefektów innych domów i ani śladu Sophie. Znalazł ją w ostatnim wagonie gdzie siedziała całkiem sama. Bez wahania wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi z trzaskiem. Przysłonił szybkę zasłonką, aby nikt ich nie zobaczył. Plotki były ostanią rzeczą, której potrzebował.
- Nie z innymi prefektami? - Zapytał.
Usiadł na siedzeniu na przeciwko dziewczyny i z lekkim uśmiechem na ustach wbił w nią wzrok.
Jamesa w zamku unikał, nadal był na niego zły, więc do Londynu udał się sam. Tam nie czekając na niego na peronie wsiadł do pociągu i zajął miejsce ze swoim kumplem z sierocińca-Puchonem i jego znajomymi. Gdy pociąg ruszył, Malcolm rozegrał szybką partię kart z chłopakami i opuścił ich na chwilę, kierując się do wagonu prefektów w wiadomym celu.
Zaglądał do każdego przedziału, ale dostrzegł prefektów innych domów i ani śladu Sophie. Znalazł ją w ostatnim wagonie gdzie siedziała całkiem sama. Bez wahania wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi z trzaskiem. Przysłonił szybkę zasłonką, aby nikt ich nie zobaczył. Plotki były ostanią rzeczą, której potrzebował.
- Nie z innymi prefektami? - Zapytał.
Usiadł na siedzeniu na przeciwko dziewczyny i z lekkim uśmiechem na ustach wbił w nią wzrok.
Re: Hogwarts Express
Dylan jeszcze dłuższą chwilę stał bez niczego na górnej części garderoby. Jednakże po jakimś czasie ją założył i już nie paradował bez koszulki. Zaraz potem tak jak Rhinna zresztą zmienił też dolną część garderoby i był już cały gotowy do opuszczenia pociągu. No tylko trzeba było dojechać jak już wspomniała dziewczyna.
On jakoś nie czuł wstydu przed Gryfonką, może jakby musiał ściągnąć bieliznę to zawstydziłby się, ale samo rozbieranie się do majtek to nie było nic złego. Majtki to przecież ubiór taki sam jak na przykład kąpielówki, z których korzystał wtedy, gdy chciał popływać. A skoro ludzie, których nie znał widzieli go w kąpielówkach, to czemu panna Hamilton nie mogła go widzieć w samych majtkach. Nie miał z tym problemu, kompletnie. Nie wiedział czy dziewczyna jest trochę speszona czy nie, ale skoro nic nie powiedziała to chyba było ok.
- No tak wystarczy czekać. - Powiedział do niej i spojrzał w okno wyglądając Hogwartu.
Dylan jednak spojrzał na poczynania dziewczyny i lekko się uśmiechnął. Co też ona wyczynia?
Kurcze, byli już w Hogsmeade, teraz wystarczyło tylko wsiąść do powozu i ruszyć do szkoły. Stęsknił się za szkołą, trochę dziwne, ale tak. Brakowało mu tego zgiełku i w ogóle wszystkiego. Chciał chodzić po tych korytarzach, spotykać się z Rhinną i innymi znajomymi, grać w Quidditcha na szkolnym boisku. Było tyle rzeczy, które mógł robić.
Wyszedł z dziewczyną z pociągu i ruszyli w stronę powozów.
On jakoś nie czuł wstydu przed Gryfonką, może jakby musiał ściągnąć bieliznę to zawstydziłby się, ale samo rozbieranie się do majtek to nie było nic złego. Majtki to przecież ubiór taki sam jak na przykład kąpielówki, z których korzystał wtedy, gdy chciał popływać. A skoro ludzie, których nie znał widzieli go w kąpielówkach, to czemu panna Hamilton nie mogła go widzieć w samych majtkach. Nie miał z tym problemu, kompletnie. Nie wiedział czy dziewczyna jest trochę speszona czy nie, ale skoro nic nie powiedziała to chyba było ok.
- No tak wystarczy czekać. - Powiedział do niej i spojrzał w okno wyglądając Hogwartu.
Dylan jednak spojrzał na poczynania dziewczyny i lekko się uśmiechnął. Co też ona wyczynia?
Kurcze, byli już w Hogsmeade, teraz wystarczyło tylko wsiąść do powozu i ruszyć do szkoły. Stęsknił się za szkołą, trochę dziwne, ale tak. Brakowało mu tego zgiełku i w ogóle wszystkiego. Chciał chodzić po tych korytarzach, spotykać się z Rhinną i innymi znajomymi, grać w Quidditcha na szkolnym boisku. Było tyle rzeczy, które mógł robić.
Wyszedł z dziewczyną z pociągu i ruszyli w stronę powozów.
Re: Hogwarts Express
Po skołowaniu jedzenia wrócił do starszego kolegi i tak siedząc w przedziale popijali sobie piwo. Nie będzie przecież siedział trzeźwy na wielkiej sali i słuchał co ma ciekawego do powiedzenia dyrektor w tym roku. Podróż była już wystarczająco męcząca, choć w tak dobrym towarzystwie szybko minęła, zwłaszcza przy alkoholu. Kiedy dotarli wyszedł z pociągu i zabierając swoje rzeczy ruszył do zamku szukając kogoś ciekawego po drodze.
Re: Hogwarts Express
Zielonooka miała mieszane uczucia dotyczące powrotu do zimnych lochów i klimatycznego zamku. Zazwyczaj skakała pod niebiosa, nie mówiąc o niczym innym, jednak w tym roku było inaczej. W domu unikała wszystkich, chowając się wszędzie, gdzie tylko możliwie. Rozmawiała tylko z Norą, ale i tak zbytnio nie zawracała jej głowy, pozwalając zakochanym na małe sam-na-sam. Nie lubiła czuć się jak piąte koło u wozu, dlatego skutecznie schodziła im z drogi.
W pociągu również przyjęła taktykę odludka, zajmując ostatni przedział. Usadowiła się tuż przy oknie, leniwie przewracając kartki podręcznika do Transmutacji. Musiała się podciągnąć w tym roku, żeby dostać się na Uzdrowicielstwo. W końcu mimo ostrych słów i wątpliwości ojca, nadal była niezdrowo ambitna.
- Hm? - głos Malcolma wyrwał ją z zamyślenia, a dziewczyna powoli przeniosła na niego spojrzenie butelkowych tęczówek. Przez moment na jej malinowych wargach zaigrał delikatny uśmiech, jednak rozpłynął się, gdy Ruda pojęła sens jego słów.
- Nie.. nie dostałam w tym roku odznaki. Nie czytałeś Proroka? - pokręciła przecząco głową, mocniej przyciskając książkę do piersi. - A co u Ciebie, hm? Nie dostałam od Ciebie żadnej sowy. - stwierdziła krótko, bez względnego obijania w bawełnę, przeszywającym spojrzeniem, lustrując sylwetkę Krukona.
W pociągu również przyjęła taktykę odludka, zajmując ostatni przedział. Usadowiła się tuż przy oknie, leniwie przewracając kartki podręcznika do Transmutacji. Musiała się podciągnąć w tym roku, żeby dostać się na Uzdrowicielstwo. W końcu mimo ostrych słów i wątpliwości ojca, nadal była niezdrowo ambitna.
- Hm? - głos Malcolma wyrwał ją z zamyślenia, a dziewczyna powoli przeniosła na niego spojrzenie butelkowych tęczówek. Przez moment na jej malinowych wargach zaigrał delikatny uśmiech, jednak rozpłynął się, gdy Ruda pojęła sens jego słów.
- Nie.. nie dostałam w tym roku odznaki. Nie czytałeś Proroka? - pokręciła przecząco głową, mocniej przyciskając książkę do piersi. - A co u Ciebie, hm? Nie dostałam od Ciebie żadnej sowy. - stwierdziła krótko, bez względnego obijania w bawełnę, przeszywającym spojrzeniem, lustrując sylwetkę Krukona.
Re: Hogwarts Express
Jej słowa zszokowały go nieco. Sophie nie została prefektem? Jego zdaniem to było dość dziwne, biorąc pod uwagę jej wzorową postawę i nienaganny wizerunek. Skrzywił się lekko na tę wieść i westchnął tak szczerze i prawdziwie ze zmęczenia.
- To kicha - skomentował króciutko.
Nie wiedział za bardzo jak zacząć z nią rozmowę. Czekał tyle dni żeby się z nią zobaczyć, a kiedy przyszło co do czego, nie umiał ubrać swoich myśli w słowa.
- Pewnie jesteś zawiedziona? Spójrz na to z innej strony: teraz będziesz mogła od czasu do czasu złamać regulamin w moim towarzystwie - rzekł.
Wstał z siedzenia i przesiadł się tak, aby siedzieć obok niej. Nadal jednak nie wykonał żadnego znaczącego gestu w jej stronę, ponieważ nie czuł się tutaj pewnie. Nie był pewny czy Sophie chce być z nim oglądana i czy nie boi się, że ktoś mógłby ich zobaczyć.
- Byłem zbyt zajęty odliczaniem dni do spotkania - zaśmiał się.
- To kicha - skomentował króciutko.
Nie wiedział za bardzo jak zacząć z nią rozmowę. Czekał tyle dni żeby się z nią zobaczyć, a kiedy przyszło co do czego, nie umiał ubrać swoich myśli w słowa.
- Pewnie jesteś zawiedziona? Spójrz na to z innej strony: teraz będziesz mogła od czasu do czasu złamać regulamin w moim towarzystwie - rzekł.
Wstał z siedzenia i przesiadł się tak, aby siedzieć obok niej. Nadal jednak nie wykonał żadnego znaczącego gestu w jej stronę, ponieważ nie czuł się tutaj pewnie. Nie był pewny czy Sophie chce być z nim oglądana i czy nie boi się, że ktoś mógłby ich zobaczyć.
- Byłem zbyt zajęty odliczaniem dni do spotkania - zaśmiał się.
Re: Hogwarts Express
To kicha.
Na jego słowa kiwnęła twierdząco głową, wzdychając ciężko pod nosem. Nie bardzo wiedziała, co więcej powinna powiedzieć w tej kwestii. Leniwie wygładziła materiał szarej, plisowanej spódnicy, a drugą dłonią przeczesała długie, ogniste włosy. Nie wyglądała najlepiej, chociaż fioletowe sińce magicznie zniknęły jej spod zielonych oczu. Od wesela zaczęła sypiać lepiej.
- Zawiedziona to za mało powiedziane. - pokręciła nosem, obdarowując go zaciekawionym spojrzeniem, gdy ten przesiadł się, zajmując miejsce tuż obok niej. Kątem oka zerknęła jeszcze na zaciągniętą zasłonkę w drzwiach, zakładając nogę na nogę. - Na początku nie mogłam się pozbierać, ale teraz jest już lepiej. Ma to swoje plusy, bo skoro mogę już łamać regulamin.. - przygryzła nieznacznie pełną, dolną wargę, przenosząc dłoń na jego udo po którym paluszkami rozpoczęła leniwe wędrówki.
- Zdaje się, że jesteśmy na miejscu. Pomożesz mi z bagażem? - również zaśmiała się, słysząc jego słowa, mówiące o skreślaniu krzyżyków do dnia ich spotkania. Z rozbawieniem pokiwała lekko głową, a na zachętę, przelotem musnęła policzek Krukona. - No, ruchy, ruchy. - ponagliła go gestem ręki, zakładając dłonie na smukłe biodra.
Na jego słowa kiwnęła twierdząco głową, wzdychając ciężko pod nosem. Nie bardzo wiedziała, co więcej powinna powiedzieć w tej kwestii. Leniwie wygładziła materiał szarej, plisowanej spódnicy, a drugą dłonią przeczesała długie, ogniste włosy. Nie wyglądała najlepiej, chociaż fioletowe sińce magicznie zniknęły jej spod zielonych oczu. Od wesela zaczęła sypiać lepiej.
- Zawiedziona to za mało powiedziane. - pokręciła nosem, obdarowując go zaciekawionym spojrzeniem, gdy ten przesiadł się, zajmując miejsce tuż obok niej. Kątem oka zerknęła jeszcze na zaciągniętą zasłonkę w drzwiach, zakładając nogę na nogę. - Na początku nie mogłam się pozbierać, ale teraz jest już lepiej. Ma to swoje plusy, bo skoro mogę już łamać regulamin.. - przygryzła nieznacznie pełną, dolną wargę, przenosząc dłoń na jego udo po którym paluszkami rozpoczęła leniwe wędrówki.
- Zdaje się, że jesteśmy na miejscu. Pomożesz mi z bagażem? - również zaśmiała się, słysząc jego słowa, mówiące o skreślaniu krzyżyków do dnia ich spotkania. Z rozbawieniem pokiwała lekko głową, a na zachętę, przelotem musnęła policzek Krukona. - No, ruchy, ruchy. - ponagliła go gestem ręki, zakładając dłonie na smukłe biodra.
Re: Hogwarts Express
Na jej słowa tylko przyciągnął ją do siebie ramieniem. Najbardziej wspierający gest na jaki było go stać. On osobiście nie widział tragedii w byciu lub niebyciu prefektem. To stanowisko było dla niego naciągane, bo prefekci poświęcali siebie dla odrobiny władzy, która i tak nie miała znaczenia. A przy okazji wystawiali sie na upokorzenia i docinki. Nie chciał tego dla niej. Może nie znali się długo, ale już miał w sobie jakiś taki instynkt, który podpowiadał mu, że chce dla niej dobrze.
Kiedy jej ręka spoczęła na jego udzie, Krukon był bardziej niż zadowolony. Był to wyraźny znak, że Sophie nadal chce mieć z nim coś współnego, a to go cieszyło niezmiernie.
- Oczywiście. Sama przyjemność - mruknął.
Bez oporów wziął jej wyładowany kufer i przepuszciwszy ją w drzwiach, wyszedł za nią taszcząc jej bagaż za sobą. Opuścili pociąg, który zatrzymał się na stacji w Hogsmeade i wsiedli na jeden z wozów, który zawiózł ich do szkoły.
Kiedy jej ręka spoczęła na jego udzie, Krukon był bardziej niż zadowolony. Był to wyraźny znak, że Sophie nadal chce mieć z nim coś współnego, a to go cieszyło niezmiernie.
- Oczywiście. Sama przyjemność - mruknął.
Bez oporów wziął jej wyładowany kufer i przepuszciwszy ją w drzwiach, wyszedł za nią taszcząc jej bagaż za sobą. Opuścili pociąg, który zatrzymał się na stacji w Hogsmeade i wsiedli na jeden z wozów, który zawiózł ich do szkoły.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: King's Cross :: Perony
Strona 2 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach