Salon

5 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Salon - Page 2 Empty Salon

Pisanie by Sophie Fitzpatrick Czw 01 Sie 2013, 20:09

First topic message reminder :

Salon - Page 2 Mmpu8
Salon jest przestronnym pomieszczeniem w którym domownicy spędzają najwięcej czasu. Pokój utrzymany jest w jasnej tonacji i klasycznym stylu. Znajdują się tu wygodne fotele, kanapy i piękny, zdobiony kominek. Na marmurowych, niskich parapetach widnieją rodzinne fotografie, a w porozstawianych wszędzie wazonach kwitną pachnące piwonie.
Sophie Fitzpatrick
Sophie Fitzpatrick
Klasa VII


Urodziny : 07/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Cork, Ireland.
Krew : Czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t657-skrytka-pocztowa-sophie-

Powrót do góry Go down


Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Roland Fitzpatrick Sob 10 Sie 2013, 23:29

- Bo Cię kocham! - Odparł ze śmiechem, kiedy Rosalie zarzuciła mu, że nagminnie stroi sobie z niej żarty. Po chwili jednak dotarło do niego jak bezmyślnie poczynił to wielkie wyznanie, dlatego też puścił jej nadgarstki i podniósł się po pozycji siedzącej, poprawiając przy tym rękawy jej koszuli. Odchrząknął znacząco, prostując się. W salonie zapanowała niezręczna cisza, którą przerwała czarownica. Na jej słowa, Roland pokręcił lekko głową z dezaprobatą.
- Wątpię, że to tylko przykrywka. A jeśli tak, to udaj się do Hogwartu i sama z nią porozmawiaj - wzruszył ramionami, uważając temat dziwactw Vincenta Cramera za zamknięty. Nie wiedział naturalnie, ze w głowie Rosalie szaleje burza dotycząca molestowania jej młodej synowej. Bo skad miał wiedzieć? Jego umysł był prosty i niezmącony, więc w życiu by na to nie wpadł.
- Dobrze. Idź do szpitala, ale ja znajdę najpierw Sophie. Muszę porozmawiać wreszcie z moją córką - rzucił z lekkim uśmiechem. - I mam nadzieję, że jednak mu się nie podobasz. Mamy taką zasadę, że jeśli ktoś podoba się zarówno mi jak i jemu, żaden nie może sobie tej osoby wziąć - puścił jej oczko na odchodnym, po czym cmoknął w czoło i opuścił salon.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pią 27 Wrz 2013, 11:34

Maximilian De Luca.
Rosalie otworzyła szerzej oczy na dźwięk brzmienia jego nazwiska, a następnie głośno szlochając, rzuciła mu się na szyję.
- Dobry Merlinie! Dziękuję, że Pan przyszedł! Nawet sobie Pan nie zdaje sprawy ile to dla mnie znaczy! Wszystko! Ja wszystko dla Pana zrobię! Oddam dom, pieniądze, wszystko oddam, tylko niech Pan znajdzie Jamesa...
Czarownica pociągnęła głośno nosem i znów zatopiła twarz w haftowanej chusteczce. Dobrych kilka minut zajęło jej doprowadzenie się do takiego porządku, by móc mówić płynnie bez akompaniamentu żałosnego szlochu. Rosalie otrzepała marynarkę mężczyzny z ewentualnych śladów łez, które mogły na niej pozostać i skinęła głową. Benjamin poprowadził ich do salonu, a następnie zniknął z pomieszczenia, by przygotować herbatę i ciastka.
- Wyszłam z wnuczkiem na spacer. Może zacznę od tego, że James jest dzieckiem mojego syna, również Jamesa. Nancy tak strasznie wszystko zagmatwała tym imieniem, teraz nie wiadomo o którego chłopca chodzi - Fitzpatrick załamała ręce, lecz po chwili dalej kontynuowała - James Vincent Scott. To drugie imię ma po lekarzu, Vincencie Cramerze. Takim dziwnym człowieku. Nie jest zbyt miły, ale Roland twierdzi, że to świetny specjalista. W każdym razie. Wyszłam właśnie z małym na spacer do pobliskiego parku. Wyjęłam go z wózeczka, wzięłam na ręce i zaczęłam śpiewać, żeby zasnął. James w ogóle nie śpi w nocy. Ledwo już wszyscy żyjemy przez niego, ale to dobre dziecko...
Głos jej się znów załamał. Ukradkiem spojrzała na stojącą na stole fotografię, którą uszykowała specjalnie dla pana De Luci. Westchnęła ciężko. Proszę odłożyć chusteczkę i zatrzymać płacze na późniejsze, małżeńskie problemy.
- Usnął po kilku minutach. Właśnie miałam wracać do domu, gdy obok pojawiła się Morwen Blodeuwedd i jakiś mężczyzna. Przedstawiła go jako swojego współpracownika z filii Artura Robbensa. Przez dwa b. To na pewno była Morwen... przecież wiem jak wygląda. W filii mi wmówili, że to niemożliwe, ale przecież wiem jak wygląda Morwen. Wiem jak wygląda Morwen...
W salonie pojawił się Benjamin. Postawił na stoliczku tackę z kruchymi, polukrowanymi ciastkami, dwie porcelanowe filiżanki i dwa dzbaneczki: jeden z herbatą i jeden z kawą. Do tego obowiązkowo malutki dzbanuszek z mlekiem i trzy rodzaje cukru: waniliowy, brązowy i zwykły. Rosalie uścisnęła go za pomarszczoną dłoń w ramach podziękowania. Wspierał ją bardziej, niż mąż.
- Zaczęłyśmy rozmawiać, ona chciała wziąć Jamesa na ręce, ale nie pozwoliłam jej, bo by się rozbudził. Wtedy rzuciła na mnie zaklęcie, wyrwała mi dziecko i zniknęli z tym aurorem - dokończyła opowieść, gdy lokaj wyszedł z salonu - O mojej rodzinie? Mój ojciec jest dyrektorem Hogwartu, uczy transmutacji. Mama jest nauczycielką zielarstwa. Mój syn James ma siedemnaście lat i jest Krukonem, a córka Grace ma czternaście i jest Puchonką. Nie uczą się najgorzej, ale więcej problemów mam z Jamesem. To dobry chłopak, ale strasznie się pogubił po śmierci ojca.
Po chwili w jej oczach znów stanęły łzy, a ona poderwała się z kanapy.
- Na śmierć zapomniałam! Oni przysłali żądanie okupu do taty! 100 000 galeonów! I oni chcą, żeby James im to zaniósł! Nie dość, że straciłam wnuka, to jeszcze chcą, żebym straciła syna! Niech mi Pan pomoże! - kobieta znów dostała ataku histerii. Uklęknęła na podłodze przez miejscem, które zajmował czarodziej i złożyła dłonie jak do modlitwy, wpatrując się w niego swymi wielkimi, czarnymi, załzawionymi oczami.
- Błagam, niech mi Pan pomoże...
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Maximilian De Luca Czw 03 Paź 2013, 13:52

- Ależ spokojnie. Nie stać by mnie było na utrzymanie takiego domostwa.
Usiadł na kanapie przyglądając się pomieszczeniu z uwagą co dla niektórych mogło wydawać się brakiem zainteresowania tym co mówią, jednakże wsłuchiwał się w każde słowo które wypowiadała Pani Fitzpatrick starając się znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Zwrócił głowę w jej stronę na wieść o tym, że według tej kobiety to sprawka Morwen. Zmarszczył nieco brwi nie mogąc do końca uwierzyć w to co słyszy, chociaż jeżeli według tego co mówiła Rosalie tak faktycznie potoczyły się sprawy, to może Morwen będzie coś wiedziała. Może i tej kobiecie mogła naściemniać, ale mimo wszystko z osobą z Filii, która bierze udział w śledztwie, nawet i prywatnym, nie będzie mogła postępować jak z łatwowiernym poszkodowanym. Mimo tego i tak uważał, że nie była to sprawka Morwen, nie pasowało to do niej. Poza tym była by mądrzejsza.
- Proszę się uspokoić, zrozumiałem, że widziała pani Morwen. Muszę jednak przyjąć stanowisko kolegów z Filii. Co jak co, żyjemy w świecie w którym eliksiry wielosokowe jak i inne zaklęcia mogą swobodnie zmienić wygląd osoby, a bądźmy szczerzy. Ona zapracowała na swoją pozycję nie idiotyzmem i porywaniem dziecka twarzą w twarz bez wymazania pamięci oraz bez użycia podstępu.
Stwierdził nachylając się po dzbanek z kawę i nalewając sobie trochę do szklanki. Kawa to było to czego potrzebował. Musiał ją przyjmować co najmniej 4 razy dziennie, żeby jakoś funkcjonować. Jak już się od czegoś uzależniać to przynajmniej od czegoś smacznego.
- Chcą żeby James to zaniósł...
Powtórzył pod nosem upijając nieco kawy.
- W takim razie lepiej, żeby zaniósł to ktoś inny pod wpływem eliksiru wielosokowego albo zaklęcia. Najlepiej osoba z poza Filii.
Zastanowił się chwilę wpatrując się w załamaną kobietę.
- Muszę porozmawiać w takim razie z panem Dyrektorem. Wydaje mi się, że najlepiej będzie, żeby to on się udał zamiast James'a na miejsce przekazania okupu. W razie czego będzie mógł się tłumaczyć tym, że bał się o dobro wnuka. Muszę z nim jeszcze dogadać czy była by możliwość, żebym również ył gdzieś w pobliżu w postaci zwierzęcia czy innego stowrzenia. Dobrze by było również wprowadzić w to Morwen. Mimo wszystko powinno jej zależeć na oczyszczeniu swojego imienia. Ma pani jakieś przeciwwskazania?
Maximilian De Luca
Maximilian De Luca
Auror


Urodziny : 15/03/1982
Wiek : 42
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t778-skrytka-pocztowa-maximili

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pią 04 Paź 2013, 23:32

- Proszę się uspokoić, proszę się uspokoić... Wszyscy każą mi się uspokoić, a ja od ponad miesiąca nie widziałam na oczy dziecka! Oddano mi pod opiekę miesięczne dziecko, a ja je zgubiłam! - Rosalie wstała z dywanu i podeszła do okna, by wyjrzeć na podwórze. Większość liści zdążyła już opaść z drzew i usypać purpurowo-złoty dywan na krótko przytrzyżonym trawniku.
- A co jeśli Morwen to wszystko ustawiła? Kocham ją jak siostrę, ale przestałam już ufać nawet własnemu mężowi. Co jeśli Morwen to zrobiła, bo była święcie przekonana, że wykluczycie ją z kręgu podejrzeń tylko dlatego, że to byłoby na nią zbyt głupie? Albo że na pewno ktoś zastosował eliksir wielosokowy, bo miałaby za dużo do stracenia? - spytała po dłuższej chwili milczenia, nerwowo skubiąc wargę. Minuta za minutą ciągnęły się jej w nieskończoność, miała więc mnóstwo czasu na przemyślenia i snucie teorii spiskowych.
- Czyli jak nie syn i wnuk to ojciec?
Fitzpatrick jęknęła w chusteczkę i zacisnęła powieki, wyciskając spod nich pojedyncze już łzy. Usiadła na kanapie i jak gdyby nigdy nic nalała sobie herbaty i z największą gracją unosła filiżankę do ust.
- Ja pójdę.
Wbrew pozorom pomysł nie narodził się w jej głowie przed chwilą. Odkąd porywacze zażądali okupu biła się z myślami. Nie wyobrażała sobie, by ktokolwiek inny mógł tam pójść by stała mu się krzywda. Ani jej ojciec, ani jej syn, ani nawet obcy pracownik filii.
- Wiem, że wszyscy wokół macie mnie za słodką idiotkę, ale wiem co to różdżka i jak się nią posługiwać. Myśli Pan, że skoro sami zastosowali elksir wielosokowy nie wpadną na to, że i my mogliśmy postąpić tak samo?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Maximilian De Luca Pią 04 Paź 2013, 23:56

Zaśmiał się cicho upijając kolejny łyk herbaty słysząc reakcję kobiety. Miała trochę racji z tym, że wszyscy starają się ją uciszyć, bo co innego mogli zrobić? Ewentualnie zakneblować i wrzucić do szafy żeby przestała histeryzować, ale nie było to najwygodniejsze wyjście z sytuacji.
- I co ja mogę powiedzieć? Ludziom codziennie giną klucze do domów, galeony z kieszeni, koty, sowy i jak widać dzieci. Ale wszystko się znajduje i mały James również się znajdzie cały i zdrowy.
Gdy rozpoczęła proces myślowy na temat ukartowanej przez Morwen tajemnicy oraz cud zbrodni po której nikt się nie pokapuje, że coś jest nie tak. Pozwolił jej chwilę pochodzić po salonie, napić się herbaty, pogadać do siebie samemu zastanawiając się nad tym czy wykluczenie Morwen z tego wszystkiego nie było by czasem lepszym rozwiązaniem, aniżeli angażowanie ją w cały proces przekazywania okupu i tak dalej i tak dalej.
- I sądzi pani, że nikt w Filii nie wpadłby na pomysł zastosowania na niej veritaserum czy też leglimencji? Proszę nas również nie traktować jak niepełnosprawnych.
Stwierdził z rozbawieniem zapisując sobie w pamięci, że musi się upewnić że takie postępowanie zostało przeprowadzone, bo tego pewien nie był, a nie chciał przecież wprowadzać paniki w serce tej biednej kobiety. Słysząc jej kolejne postanowienie prawie wypluł herbatę z ust.
- Czy tak myślę? Jestem tego pewien, że są przygotowani na to, że James się tam w ogóle nie pojawi dlatego właśnie potrzeba tam kogoś, kto w razie czego potrafi władać potężną magią by łatwiej poradzić sobie ze złapaniem kogokolwiek tam zastaniemy, a mimo wszystko będzie spokrewniony z maluchem. Nie wątpię, że pani zdolności magiczne są słabe, ale z całym szacunkiem, bardziej przychylał bym się ku dyrektorowi szkoły. Poza tym, jezeli chciałbym żeby Morwen również z nami pracowała przy tym, to boję się o reakcje i pani zaufanie do niej. Ale to pani decyzja, bo w końcu jestem tutaj na prośbę pani... No i Gabriela.
To ostatnie dodał machając głową. Odchylił się na kanapie czekając na to aż Rosalie się namyśli co zrobić z tym fantem. Nie był zwolennikiem myśli by ona się tam pchała bo co jak co, ale emocje robią swoje, a jak zobaczy malca, to coś może się w niej złamać i wypadnie z roli Jamesa, nawet jeżeli zostanie wszystko rozgryzione dosyć szybko. Chociaż z drugiej strony... gdyby wpadła tam w płacz, to łatwiej było by porywaczom uwierzyć w to, że po prostu chciała chronić rodzinę i odda im pieniądze. Do rozważenia.
Maximilian De Luca
Maximilian De Luca
Auror


Urodziny : 15/03/1982
Wiek : 42
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t778-skrytka-pocztowa-maximili

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Nie 06 Paź 2013, 17:07

Rosalie niemal dostała zawału serca, gdy auror porównał zaginione klucze do porwania małego Jamesa. Wydała z siebie zduszony jęk i zwiesiła głowę.
- Nie ma Pan dzieci, prawda? - odstawiła swoją filiżankę na spodek i przyciągnęła do siebie wielką, puchatą poduszkę, obejmując ją szczelnie ramionami - Galeony nie potrzebują całodobowej opieki, podobnie jak klucze do mieszkania. Koty i psy też sobie świetnie poradzą, bo są zwierzętami, które z natury rzeczy nie potrzebują opieki człowieka. A małe dziecko... tak małe dziecko jak James niekiedy nie potrafi jeszcze samo ssać. Może udusić się w nocy, może umrzeć z wychłodzenia, jeśli ktoś nie będzie odpowiednio się nim zajmował. Można uszkodzić mu kręgosłup, gdy nie będzie się brać go na ręce w nieodpowiedni sposób. Tak mały człowiek łapie każdą infekcję. Niczego jeszcze nie rozumie, to prawda, może to i lepiej na przyszłość, ale czuje bliskie mu osoby i mogę Panu zagwarantować, że od miesiąca strasznie się boi. Jeśli jeszcze żyje...
Herbata zdążyła już dawno wystygnąć. Mleczna, gęsta para przestała już sączyć się zarówno z porcelanowego dzbaneczka, jak i filiżanek. Pani Fitzpatrick wpatrywała się tępym spojrzeniem w bukiet świeżych kwiatów, który stał na stole.
- Nie ma szans na powrót dziecka do domu, jeśli zniknęło na więcej, niż tydzień, prawda?
W pomieszczeniu znów zjawił się Benjamin. Położył przed czarownicą srebrną tacę, na której znajdowało się kilka pastylek i szklanka wody. Zamknął za sobą cicho drzwi.
- Nie traktuję Państwa jak niepełnosprawnych, ale nie mówicie mi nic na temat tego, czy robicie jakieś postępy. Mam wrażenie, że zamknęliście teczkę z tą sprawą i wrzuciliście ją do jakiejś szuflady, a przysyłacie kogoś do mnie od czasu do czasu, żeby stwarzać pozory - kobieta była już naprawdę wyczerpana. Połknęła przyniesione tabletki i otarła nos chusteczką. Rosalie była na skraju załamania psychicznego i nerwowego. Nocami nawiedzały ją koszmary, w których zmuszona była pogrzebać swego nowonarodzonego wnuka. Przestała już nawet odpisywać na listy, choć Nancy i James nie żywili do niej urazy. Wychudła jeszcze bardziej, jej cera miała niezdrowy, szary odcień i fakturę przypominającą kiepskiej jakości papier. W ciągu tych trzydziestu dni postarzała się o dobre kilka lat.
- Napisali, że okup mam dostarczyć ja, albo James i że mamy nie robić żadnych sztuczek, bo dziecko zginie. Mają najpierw przeliczyć pieniądze i sprawdzić jakiś spis uczniów, a później dopiero następnego dnia oddać Jamesa. Rozumie pan? Jeśli użyjecie eliksiru wielosokowego to James może zginąć! Chciecie mieć jego krew na rękach? Ja pójdę. Mam dosyć. Wystarczy, że nie wiem, co dzieje się z moim wnukiem. Nie oddam syna w ręce tych psychopatów i nie pozwolę zabić mojego ojca. To... to wszystko moja wina...
Gdyby nie silne leki uspokajające Rosalie po raz kolejny w trakcie trwania tej rozmowy wybuchnęłaby płaczem. Głos drżał jej cały czas, a po policzkach spływały pojedyncze łzy. Rosalie podniosła w końcu spojrzenie na swego gościa, z którego zionął czysty ból i strach. Na wieść o tym, że mężczyzna znajduje się tu również na prośbę Gabriela, przymknęła powieki i pokręciła głową, tłumiąc w sobie szloch.
- To nie może być moja decyzja. Ja nie wiem co zrobić, nie umiem sobie z tym poradzić, ale nie chcę narażać na niebezpieczeństwo mojego dziecka, rozumie Pan?
Czarownica wplątała swe dłonie we włosy i zaczęła delikatnie kiwać się to w przód to w tył.
- Wszystko w porządku, Pani Fitzpatrick? Może chciałaby się Pani już położyć?
- Nie, Benjaminie. Zasnę dopiero gdy James wróci do domu. Podaj proszę obiad, Pan De Luca na pewno jest głodny.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Maximilian De Luca Pon 07 Paź 2013, 18:08

Gdy Rosalie zaczęła swój wykład na temat tego, że porównanie dziecka do zwierzęcia czy kluczy jest całkowicie chybione i Max powinien za nie najlepiej zawisnąć na żyłce nad palącym się stosem, mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie przyglądając się jej osobie. Była bezapelacyjnie wyczerpana i w pełni przekonał się, że ona nie maczała w tym wszystkich palców. Albo to, albo była naprawdę świetną aktorką i gdyby tylko mógł dałby jej nagrodę. Któż mógł go winić za takie podejrzenia? Może miała niesnaski z Morwen, może tamta miała romans z jej aktualnym mężem? Opcji było wiele, ale teraz mógł z pełną stanowczością stwierdzić, że żadne raczej nie ma w tym przypadku podstaw.
- Proszę się tym nie przejmować. Porywaczom wydaje się zbytnio zależeć na pieniądzach i na tym aby wyglądało to jako tako profesjonalnie, więc malec zapewne żyje i pożyje jeszcze trochę.
Doskonale rozumiał jej obawy co do tego w jakim kierunku idzie całe śledztwo. Sam jeszcze nie sprawdził jak sprawa ma się w Filii, ale wątpił by ktoś czynił jakieś nadzwyczajne kroki w stronę jej rozwiązania biorąc pod uwagę, że po takim czasie dalej nic nie mają. Słysząc jej wyjaśnienie na temat tego, że to ona powinna iść i chce iść już miał przystanąć na jej propozycję, bo fakt faktem tak było by bezpieczniej. A przynajmniej w teorii wyszło by to lepiej. Wstał z miejsca podchodząc do kobiety kładąc jej rękę na ramieniu.
- Proszę się przespać dobrze? Chociaż na chwilę. Musisz, przepraszam, ale mam dość oficjalnego tonu jeżeli mogę, się przespać, bo plączesz się w słowach. Z jednej strony jesteś pewna tego, że chcesz iśc, z drugiej nie chcesz podejmować decyzji sama. Proponuję spotkać się jutro z dyrektorem Scottem i razem ustalić decyzję. Mąż również może mieć coś do powiedzenia, ale jeżeli będziesz chciała iść tam osobiście, nie widzę przeciwwskazań, tylko musimy do tego odpowiednio podejść, a do tego potrzeba planu.
Maximilian De Luca
Maximilian De Luca
Auror


Urodziny : 15/03/1982
Wiek : 42
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t778-skrytka-pocztowa-maximili

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pon 07 Paź 2013, 18:37

Pewnie jeszcze żyje.
Rosalie nie wierzyła już w tym momencie w nic innego. Po prostu chciała, by mały James żył i był cały i zdrowy. Minął miesiąc. Dzieci w jego wieku rosną tak szybko, że na pewno wygląda już całkowicie inaczej, niż gdy widziała go po raz ostatni. Kobieta zerknęła tęsknie na kolorowy wózeczek.
- Proszę, naturalnie - odparła na propozycję zejścia z oficjalnego tonu. Nigdy nie miała z tym problemu. Ba, często zdarzało się, że znajomym swych dzieci proponowała, by zwracały się jej po imieniu. Dziś miała jednak zbyt wiele spraw na głowie. Słynny detektyw o którym tyle opowiadał jej Gabriel urósł w jej oczach do rangi bóstwa, które jakąś nadludzką siłą sprowadzi Jamesa do domu. Może dlatego nie zwracała się do niego po imieniu. Wtedy stałby się zwykłym aurorem, kolejną osobą, która bardzo chce jej pomóc, ale niezbyt jej to wychodzi.
- Poczekajmy na mojego ojca.
Co mogła innego zrobić? W tym domu i tak miała niewiele do powiedzenia. Roland całymi dniami i nocami przesiadywał w pracy, a jej ojciec zawsze stawiał na swoim. Ona mogła decydować zaledwie o tym na jaki kolor pomalować ściany w przedpokoju. A i nie zawsze się z nią zgadzano.
- Już Pan wychodzi? Nie zostanie Pan na obiedzie?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Roland Fitzpatrick Sro 01 Sty 2014, 13:10

Nawet list Jeremy'ego, jego drogiego teścia nie nakłonił go do zmiany decyzji. Sophie spędziła święta połowicznie w domu z przyjaciółmi i nianią, a połowicznie u Scottów. Roland jak zapowiedział, tak zrobił - roztrwonił pewną część swojego niemałego mająteczku w Vegas i z torbą żetonów wrócił w samiuśki Nowy Rok. Rozbijając się od wejścia - bo w ostatnich dniach w ogóle nie trzeźwiał - doturlał się jakimś cudem do salonu i opadł na kanapę, torbę z żetonami rzucając na stolik do kawy.
- Wróciłem - zawołał cicho, bardziej do siebie niż do innych domowników. Jego garnitur za przysłowiowe milion dolarów był cały w błocie, bo na progu parceli zaliczył upadek w niewidoczną kałużę. Widocznie ktoś usłyszał jego powrót, bo w salonie pojawił się Ben, wierny lokaj i przyjaciel Rolanda Fitzpatricka.
- Przyszła pana asystentka z uczelni - oznajmił, stając u wejścia do pomieszczenia.
Roland machnął tylko na znak, żeby ten ją wpuścił, a już po chwili mężczyzna wszedł z kobietą do salonu. Gospodarz wskazał jej ręką fotel stojący naprzeciwko kanapy i Kate, jego osobista asystentka z uczelni, która wykonywała za niego papierkową robotę i przy okazji sama poduczała się w fachu wykładowcy, usiadła.
- Nadal ma pan do sprawdzenia zaliczenia, które kazał pan przeprowadzić przed świętami... - zaczęła, ale Roland zaraz jej przerwał:
- Oblej wszystkich, niech przyjdą w następnym terminie i dadzą mi spokój - odparł tylko, machając ręką na znak, że ma to gdzieś.
- ...a praktyki? Miał je pan poprowadzić.
- Zabierz ich do Munga i oddaj w ręce stażysty, niech on poprowadzi ich praktyki w pierwszym tygodniu. Powiedz na uczelni, że jestem chory i wypiszę sobie nawet chorobowe, w końcu jestem lekarzem.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, Kate. Zajmij się studentami i daj mi odchorować, jasne? No już, spadaj - polecił, a Benek odprowadził jego nadgorliwą asystentkę do drzwi. Zaraz po tym w domu ponownie zapanował spokój i cisza.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sro 01 Sty 2014, 21:15

- Da da dadadada.
- Zgadam się z Tobą, kochanie. Dziadek Roland nie powinien tak brzydko mówić do tej pani.
Rosalie wychyliła się zza rogu, niemal zderzając czołowo z asystentką swego męża. Mały James zachwiał się niebezpiecznie w jej ramionach, a później kurczowo uczepił kaszmirowego sweterka w kolorze pudrowego różu.
Pani Fitzpatrick wróciła do domu zaledwie kilka dni temu. Przez ponad trzy tygodnie przebywała u swej serdecznej kuzynki Katheriny, 60-latki o nietuzinkowym charakterze. Historia ich rodzinnego powiązania była na tyle zawiła, że sama Rozalie tak naprawdę nie wiedziała czy są spokrewnione od strony matki, czy ojca. Nie miało to jednak żadnego wpływu na wzajemną sympatię obu kobiet. Wykończona wychowywaniem dziecka i samotnymi wieczorami Irlandka wreszcie odżyła. Wieczorami siadały ze starą Katherine przy kominku i szydełkując, rozprawiały o tylu pierdołach, ile kobiecy mózg jest w stanie wymyślić.
- Jesteś chory?
Może i nie były to odpowiednie słowa przywitania. Ba, Fitzpatrick nie zdziwiłaby się, gdyby Roland rzucił się na nią z krzykiem. Między innymi dlatego wzięła ze sobą małego Jamesa. Przecież nie będzie krzyczał przy dziecku.
- Bardzo marnie wyglądasz - przysiadła na skraju kanapy, sadzając sobie wnuczka na kolanach.
- Benjaminie! - krzyknęła tym razem w kierunku drzwi - Czy mógłbyś przynieść filiżankę mięty? Roland chyba się rozchorował.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Roland Fitzpatrick Sro 01 Sty 2014, 21:54

Kiedy Kate wyszła z salonu, Roland ponownie rozłożył się na swojej sofie najwyższej klasy, opierając swoje brudne buty o zagłówek. Przecież jest tu pewnie z tuzin osób, które mają w obowiązku to wyczyścić, prawda?
Kiedy mężczyzna usłyszał głos Rosalie, początkowo myślał, że mu się wydawało, więc ani drgnął. Dopiero kiedy usłyszał jak jego żona plecie coś bez sensu do swojego wnuka, podniósł zaciekawiony wzrok na wejście do salonu. Podniósł się z największą łaską napełniony lenistwem.
- Nie, jestem pijany - żachnął się, dodać w myślach: idiotko. Normalnie by nigdy tak nie pomyślał, ale ostatnie tygodnie spędzone w alkoholowym ciągu i w ciągłym rozpamiętywaniu tego jak odeszła, wpędziły go w nieziemskie rozgoryczenie.
Kiedy w drzwiach pojawił się Ben, Roland zaklął pod nosem.
- Bierz to dziecko, Ben i zostaw nas samych - rzucił do lokaja, siadając na kanapie i opierając łokcie o swoje kolana. Spojrzał na swoją żonę.
- Gdzie byłaś? - Zapytał głosem pełnym rozczarowania, goryczy i złości jednocześnie.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sro 01 Sty 2014, 22:12

Kobieta otworzyła usta ze zdziwienia.
- To niemożliwe! Na pewno masz wysoką gorączkę. Jesteś bardzo blady - Fitzpatrick wzięła wnuczka na ręce i podeszła do czarodzieja, by przyłożyć mu dłoń do czoła. Roland co prawda był uzdrowicielem, ale każdy chory mężczyzna zachowywał się jak dziecko. Lekarz zwłaszcza. Tak, jakby nagle zapominał wszystkiego, czego nauczył się na studiach. Czarownica odstąpiła na krok.
- Na pewno musiałeś się czymś zarazić tu w domu. Mam tylko nadzieję, że małego Jamesa to ominie. Doskonale Cię rozumiem, cały ubiegły miesiąc nie mogłam nic przełknąć, bo cały czas było mi niedobrze. Do tej pory mam wzdęty brzuch, ale nie ma się czym przejmować. Beniu obiecał, że zaparzy mi specjalne ziółka i natych...
- Bierz to dziecko, Ben i zostaw nas samych.
Rosalie otworzyła szerzej oczy. Była tak zaskoczona zachowaniem swego męża, że nawet nie protestowała, co rzadko się zdarza. Wsunęła dziecko w ramiona starszego mężczyzny i z wrażenia przysiadła na kanapie.
- Beniu, tylko pamiętaj o tych ziółkach, bo znowu mnie kręci w brzuchu - dodała pospiesznie, machając Jamesowi na pożegnanie.
- Może powinieneś się położyć? Naprawdę dziwnie się zachowujesz, mój drogi. Nie poznaję Cię. Gdzie byłam? Beniu Ci nie przekazał? Przecież powiedziałam, że muszę odpocząć. Ciebie całymi dniami nie ma, a jak wracasz to zamykasz się w gabinecie i siedzisz do później nocy. W Halloween poszłam z małym na festyn do Hogsmeade, żeby mógł spotkać się z Nancy i Jamesem, ale jak zwykle skończyło się awanturą. Nancy powiedziała mi tyle przykrych słów.. ale ja przecież nie zrobiłam nic złego. Powiedziałam tylko, żeby więcej jadła, bo inaczej nie będzie siły zajmować się moim Jamesem. A ona zrozumiała, że ja myślę, że jej syn to mój syn! Przecież wiem, że mały James to mój wnuczek. To niedorzeczne, prawda? Ale bardzo wtedy na mnie nakrzyczała i ja już po prostu nie mogłam wytrzymać. Musiałam odpocząć. Byłam u kuzynki Katheriny w Dolinie Godryka.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Roland Fitzpatrick Sro 01 Sty 2014, 23:21

Kiedy Rosalie podeszła do niego z tym swoim piskliwym głosikiem na ustach i przyłożyła mu dłoń do bladego czoła, Roland odgonił się od niech natychmiast, przesiadając się o jedno miejsce dalej.
- Daj mi spokój, nie jestem chory - warknął, machając rękami w geście mówiącym: "zostaw mnie, natrętna babo".
- W domu? Zarazić się w domu? Haha! - Zaśmiał się urywanie. Nadal był trochę pijany, bo ciężko było się wyzbyć z organizmu takiej ilości alkoholu, jaką wlał w siebie w ciągu ostatnich dwóch tygodni spędzonych w stolicy hazardu.
- Kiedy ty zabrałaś się i uciekłaś ode mnie, zostawiając mnie tutaj na święta, nie siedziałem w domu. Sądzisz, że jestem tak żałosny, że siedziałem na dupie trzy tygodnie czekając aż łaskawie wrócisz? - Prychnął, patrząc na nią z pijackim politowaniem wypisanym na twarzy. Pijany Roland nie był sobą. W ostatnim czasie Fitzpatrick ledwo poznawał sam siebie, naprawdę. Dobrze, że Sophie tego nie oglądała.
- NIE! Ani Beniu ani Sreniu ani Gieniu, nikt mi nie przekazał gdzie uciekła moja żona! - Krzyknął, uderzając pięścią o szklany stolik do kawy, który zatrząsł się niepewnie na swoich kruchych nogach.
- Czy to, że jakaś niezrównoważona psychicznie nastolatka naopowiadała Ci jakieś brednie, było powodem do tego, żeby zebrać manatki i uciekać? Ile ty masz lat, trzydzieści czy trzynaście?! - Huknął, wstając z kanapy. Wpadł w jakiś mały szał, bo kopnął jedno z obitych jedwabiem krzeseł, które posłał na koniec salonu gdzie zatrzymało się na ścianie.
Pomimo całej złości jaka tliła się w nim, Roland posiadał tak zwany instynkt lekarski, więc wzmianki o wzdętym brzuchu i złym samopoczuciu, nie mogły pozostać mu obojętne.
- Wzdęty brzuch i złe samopoczucie to jedyne objawy? - Zapytał, schodząc znacznie z tonu.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sro 01 Sty 2014, 23:45

Zwariował.
Rosalie miała już oczy rozmiaru galeonów. Odsunęła rękę, gdy czarodziej poirytowanym gestem machnął wokół głowy, jakby próbując odgonić od siebie jakiegoś owada. Uśmiech nie schodził z twarzy kobiety dopóki głos Irlandczyka nie zaczął przybierać na sile.
No na Merlina kochanego oszalał.
Znała go jakieś... 34 lata, 5 miesięcy i 7 dni i nigdy nie słyszała, by podniósł głos, lub czymś jawnie się podirytował. Raz, jeden jedyny raz, wtedy gdy przyszedł z wielkim bukietem róż i pierścionkiem zaręczynowim pod dom Marii, widziała go pijanego.
Czarownica poczuła jak robi jej się ciemno przed oczami. Ostatni raz w ten sposób zwracał się do niej ojciec Jamesa w ostatnim roku ich małżeństwa. Znów poczuła tą narastającą panikę, która sięgnęła zenitu w momencie, w którym pięść Rolanda z łoskotem odbiła się od szklanego blatu.
Fitzpatrick chciała stopić się w tym momencie ze skórzaną kanapą. Przymknęła powieki, gdy jej uszu sięgnął wrzask mężczyzny poderywającego się z miejsca.
- Przecież chyba napisałam Ci, że to nie chodziło o Ciebie - zaczęła jęczącym tonem czując, jak zbiera jej się na płacz. Jej podbródek niebezpiecznie zadrżał, a pod powiekami wezbrały pierwsze łzy.
- Ale ja prosiłam Benia, żeby Ci to powiedział. Nie mogłam czekać, aż wrócisz z pracy. On obiecał, że Ci to wszystko powie... przecież obiecał...
Fitzpatrick czuła się jak zagnana w kozi róg. A jak na kobietę przystało jedyną bronią, którą miała w ręku, był właśnie płacz. Rozbeczała się więc najlepiej jak umiała.
- Nawet nie wiesz jakie straszne rzeczy od niej usłyszałam! - krzyknęła, połykając łzy - Powiedziała, że jestem stara i naiwna... i... i że przywłaszczyłam sobie jej dziecko... i... i że James nie powinien się nigdy u..urodzić... i że jesteśmy chorą rodziną... a... a Ja...James - teraz Rosalie łkała już tak rzewnie, że ciężko było zrozumieć poszczególne słowa - ... a Ja...James odwrócił się i po...poszedł za... za nią. A teraz... a te...teraz Ty znowu na mnie krzy...krzyczysz. Przecież prze...prze...prosiłam. Mu...musiałam odpocząć.. my...myślałam, że nie zau...ważysz...
Wielkie jak grochy łzy spływały po jej policzkach, gdy spazmatycznie haustami łapała powietrze, niczym wyciągnięta z wody ryba. Bała się nie odpowiadać na jego pytania, by go jeszcze bardziej nie rozzłościć.
- Teraaaaaz krę...kręci miiiiiiii się w głooo...wie - załkała żałośnie.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Roland Fitzpatrick Czw 02 Sty 2014, 00:03

To fakt. Roland zawsze był tak opanowany w towarzystwie Rosalie, że nie było mowy o tym, żeby widziała go w takim stanie. Może to dlatego, że czekał na nią te wszystkie lata i zawsze chciał wypaść przy niej jak najlepiej. Pijackie awantury były jednak u Rolanda na porządku dziennym i jeśli Rosalie w końcu nie dorośnie, będzie to sytuacja jedna z wielu podobnych. Do tej pory zwykle pił na umór po sprzeczkach z Sophie, z rodzicami albo kiedy ktoś wspominał w domu Annę Walters, matkę Zosi.
- Ben ma na głowie cały dom, miał prawo zapomnieć. Powinnaś zrobić to sama. Przyjść i porozmawiać ze mną jak dorosła osoba - fuknął jeszcze, z trudem powstrzymując się od tego żeby nie kopnąć w stolik po raz kolejny. W stanie upojenia alkoholowego to było bardzo ciężkie.
Stał i w milczeniu wysłuchał jej szlochów i słów, którymi to dziewczyna jej syna rozcięła jej serce. Złapał się za głowę, bo sytuacja była dla niego iście dobijająca. O czym oni w ogóle rozmawiają?
- Przecież nie jesteś stara - przerwał jej na chwilę, kręcąc głową ze zrezygnowaniem. Dalej słuchał co mówi i co wypłakuje z siebie. - A co miał zrobić? Pocieszać Cię i przepraszać za nią? Z tego co wiem James nie jest zbyt wylewny, nie zawsze będzie stawiał na pierwszym miejscu swoją mamusię - dodał, schodząc z tonu już zupełnie. Westchnął ciężko i usiadł na kanapie obok Rosalie, biorąc ją w objęcia i przytulając jej głowę do siebie.
- Wymiotowałaś? Drażnią Cię niektóre zapachy? - Zapytał ni stąd ni zowąd, nie chcąc niepokoić swojej żony.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Czw 02 Sty 2014, 00:18

Czarownica trzęsła się cała jak osika. Skryła w twarz w dłoniach, a czarny tusz, którym pociągnęła rano rzęsy, znajdował się teraz na jej różowych policzkach w postaci czarnych smug.
- Ale Beniu zawsze o wszystkim pamiętał... - pociągnęła nosem i spojrzała na męża zaczerwienionymi oczami. Z tego wszystkiego rozbolała ją głowa i znów poczuła, jak wszystko podchodzi jej do gardła.
- Prze... przepraszam, ale było mi tak smutno, a Ty znowu byłeś w pracy.
W pierwszej chwili podskoczyła, gdy Roland przysiadł się obok i objął ją ciasno ramionami. Musiała teraz bardzo uważać na słowa, by znów nie dostał ataku furii. Czarownica potarła piąstkami oczy, dławiąc szloch w piersi.
- Taa...ak, po...powinien zostać ze..e mną - na wspomnienie tamtego wieczoru znów łzy napłynęły jej do oczu. Szloch przerodził się w atak kaszlu. Rosalie odsunęła się od Rolanda i wstała z miejsca, szybko przemieszczając się w kierunku okna.
- Nie dobrze mi. Odejdź, bo się zarazisz - wymamrotała, uchylając jedną z okiennic. Chłodne, zimowe powietrze owionęło natychmiast jej rozpaloną twarz. Roland kiedyś nauczył ją, że jeśli zrobi jej się niedobrze, to powinna oddychać powoli i głęboko, więc całą swoją uwagę skupiła właśnie na oddechu.
- Tak, nie... nie wiem.
Fitzpatrick przysiadła na kremowej pufie tyłem do Irlandczyka i wsunęła dłonie we włosy, pochylając nieco głowę.
- Muszę wracać do Jamesa. Pewnie już się denerwuje. Sam powiedziałeś, że Beniu ma zbyt dużo na głowie. Tylko nie gniewaj się już na mnie, Roldziu. Dobrze?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Roland Fitzpatrick Czw 02 Sty 2014, 20:42

Roland często miał wrażenie, że Rosalie zatrzymała się w rozwoju emocjonalnym mniej więcej na poziomie, na którym obecnie znajdowała się jego siedemnastoletnia córka. Rosie zdecydowanie zbyt często płakała, wpadała w histerię, panikowała, unosiła się szczęściem i popadała w skrajną euforię. Jednym słowem: bardzo wyraziste, mocne reakcje. Lubił ten jej temperament, ale sytuacje takie jak ta, zwyczajnie doprowadzały go do szału.
- Bo dorośli ludzie pracują, Rosalie. Często do późnej, ciemnej nocy - rzekł, załamując ręce na moment.
Nie chciał zaczynać tematu jej siedzenia w domu, bo wcale nie miał tego w zamiarze. Sądził zwyczajnie, że długi czas jaki spędzała w domu, zaburzał jej trzeźwy osąd w sprawie spędzania zbyt wielu godzin w pracy przez Rolanda.
- Mógłbym rzucić uczelnię i szpital, przecież mamy tyle forsy, że starczy na kilka pokoleń w przód, ale po co? To moja praca, nie możesz ode mnie żądać, żebym ją w jakimś stopniu ograniczył - westchnął. - Zawsze możesz przyjść na uczelnię w porze lunchu kiedy mam wolne, ale nigdy tego nie robisz. Możesz nawet wpaść do prosektorium pomiędzy zajęciami jeśli tylko wytrzymasz - dodał, chociaż nie wyobrażał sobie swojej żony jedzącej z nim lunch na wynos w towarzystwie chłodni pełnej trupów.
Odprowadził ją wzrokiem do okna.
- To tak, czy nie?
Jak z dzieckiem. Z nastolatką. A to jeszcze gorzej.
- Jutro odwiedzimy świętego Munga. Tak na wszelki wypadek.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Czw 02 Sty 2014, 21:20

Słucham?!
Czarownica poderwała się z pufy, jakby ta nagle rozgrzała się do tysiąca stopni.
- Przecież nie zakazuję Ci chodzić do pracy! - obroniła się natychmiast piskliwym, pełnym oburzenia głosem. Była nieprzewidywalna. Z jednej strony naiwna i nieświadoma niczym dziecko, ale gdy ktokolwiek śmiał zacząć zwracać się do niej tak pobłażliwym tonem, nie mogła tego zignorować.
- A Ty zawsze możesz wrócić jak człowiek na kolację i nie siedzieć później do rana w gabinecie!
Fitzpatrick szarpnęła za swoje czarne loki, patrząc na mężczyznę obłąkanym wzrokiem.
- Przecież to nie moja wina, że nie mam pracy... - zaczęła szybko maszerować z jednego kąta pokoju w drugi, postukując obcasami czarnych szpilek - ... cały czas zajmuję się Juniorem!
W głowie kotłowało jej się tysiące myśli. Nie potrafiła wyjaśnić nawet samej sobie dlaczego tak gwałtownie zareagowała na słowa Rolanda, które były przecież prawdą. Nagle poczuła się zaszczuta i wiedziała, że musi się bronić. Tylko nie wiedziała przed czym. Nim jednak zdążyła stłumić w sobie uczucie złości, roześmiała się histerycznie.
- Tak, tak, tak, tak, tak! - przystanęła wreszcie w miejscu i wzięła kilka głębokich oddechów.
- Świętego Munga?! Ty jesteś chory Rolandzie! - gula w gardle znów urosła do olbrzymich rozmiarów. Drżącym głosem kontynuowała swój wywód, celując w Fitzpatricka oskarżycielsko palcem wskazującym:
- Ty potrzebujesz lekarza! Pojawiłeś się tu w jakimś ubłoconym garniturze, bredzisz jak w gorączce, że niby jesteś pijany. Później krzyczysz na mnie i jesteś agresywny jak Charlie, a teraz wmawiasz mi, że to ja jestem chora?! Jeszcze może psychicznie!
Fitzpatrick chwyciła się ściany i osunęła powoli na podłogę. Na stojąco chyba nie przetrawiłaby tej rozmowy.
- Benjamin, Benjamin! - krzyknęła nagle - Wezwij tego szamana z Włoch! Tego specjalistę od głowy z Munga! Roland oszalał!
Skryła twarz w dłoniach i znów zaczęła się śmiać, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Roland oszalał...
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach