Dolina Trzech Jezior
5 posters
Magic Land :: INNE LOKALIZACJE :: Kanada :: Whitehorse
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Dolina Trzech Jezior
Dolina Trzech Jezior to wyjątkowe miejsce kilka kilometrów za granicami Whitehorse. Jest to kompleks trzech jezior połączonych ze sobą. Zbiorniki wodne są poprzecinane przez wąskie, zarośnięte drzewami wysepki. Ich brzegi są strome, a woda głęboka.
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
W Dolinie Trzech Jezior stacjonowała mugolska jednostka wojskowa. Trwał właśnie kurs przygotowawczy dla młodych rekrutów do brytyjskich sił zbrojnych. Jeden z młodych sierżantów przechadzał się między szeregami młodych rekrutów, odczytując listę obecności.
- Daniels! Higgs! Harris! Kennedy! Nordwood! O'Rilley!
Z każdym kolejnym nazwiskiem, jeden z rekrutów wykrzykiwał krótkie: obecny!
- Roshwel!
- Daniels! Higgs! Harris! Kennedy! Nordwood! O'Rilley!
Z każdym kolejnym nazwiskiem, jeden z rekrutów wykrzykiwał krótkie: obecny!
- Roshwel!
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Hogsmeade opuściła właściwie bez zapowiedzi, pozostawiając tylko lakoniczną notatkę dla Andrei i nieco mniej skąpy liścik dla Joela. Ani w jednym, ani w drugim nie zdradziła jednak, gdzie i po co tak naprawdę jedzie. Tylko, że wyjeżdża i wróci niedługo. Cała tajemnica polegała na tym, że nie chciała, by ktokolwiek od czegokolwiek ją odwodził i odradzał. Okazja trafiła jej się jak ślepej kurze ziarno już jakiś czas temu, w trakcie roku szkolnego i choć aż dotąd nie była całkowicie pewna, po otrzymaniu potwierdzenia zakwalifikowania, nie wahała się ani na chwilę.
Teraz zaś stała w grupie rekrutów, czując, że tu będzie jej miejsce. Była zdeterminowana by nie dać się stąd wyrzucić. Zamierzała przetrwać odsiew i, oddzielając się trochę od czarodziejskiego świata, zacząć życie w szeregach brytyjskiej armii. Rodzice nic nie wiedzieli, bo ich zgoda, na całe szczęście, nie była już potrzebna. Nie wiedziało też rodzeństwo, w tym również jej siostra bliźniaczka, którą żyła w przekonaniu, że Audrey wybiera się na studia. Zresztą, może i to zrobi. W gruncie rzeczy jedno nie wyklucza drugiego, prawda?
- Obecna! - Z zamyślenia wyrwało ją jej własne nazwisko odczytane przez sierżanta. Kątem oka spoglądając na pozostałych rekrutów, odetchnęła głęboko mroźnym, kanadyjskim powietrzem. Będzie jej wśród nich dobrze, czuła to.
Teraz zaś stała w grupie rekrutów, czując, że tu będzie jej miejsce. Była zdeterminowana by nie dać się stąd wyrzucić. Zamierzała przetrwać odsiew i, oddzielając się trochę od czarodziejskiego świata, zacząć życie w szeregach brytyjskiej armii. Rodzice nic nie wiedzieli, bo ich zgoda, na całe szczęście, nie była już potrzebna. Nie wiedziało też rodzeństwo, w tym również jej siostra bliźniaczka, którą żyła w przekonaniu, że Audrey wybiera się na studia. Zresztą, może i to zrobi. W gruncie rzeczy jedno nie wyklucza drugiego, prawda?
- Obecna! - Z zamyślenia wyrwało ją jej własne nazwisko odczytane przez sierżanta. Kątem oka spoglądając na pozostałych rekrutów, odetchnęła głęboko mroźnym, kanadyjskim powietrzem. Będzie jej wśród nich dobrze, czuła to.
Re: Dolina Trzech Jezior
Kiedy zakończyła się lista obecności dwudziestu nazwisk, sierżant stanął przed rzędem młodych rekrutów. W większości chłopcy, jedynie pięć dziewcząt. Mężczyzna spojrzał po ich twarzach.
- Przed wami dwa dni intensywnej pracy! Wielu z was wróci do domu po kilku godzinach - rzucił ostro, a starsi wojskowi, którzy siedzieli już w łodziach, zaśmiali się szyderczo.
- A teraz do szatni, porozbierać się do kąpieli i na łodzie! - Zarządził, po czym wskazał im dwa pawilony, które służyły za szatnie.
- Dziesięć pierwszych nazwisk łódź pierwsza. Pozostali łódź druga. I ruchy, ruchy!
- Przed wami dwa dni intensywnej pracy! Wielu z was wróci do domu po kilku godzinach - rzucił ostro, a starsi wojskowi, którzy siedzieli już w łodziach, zaśmiali się szyderczo.
- A teraz do szatni, porozbierać się do kąpieli i na łodzie! - Zarządził, po czym wskazał im dwa pawilony, które służyły za szatnie.
- Dziesięć pierwszych nazwisk łódź pierwsza. Pozostali łódź druga. I ruchy, ruchy!
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Może to było nieludzkie, świadomie decydować się na coś takiego. Bo to przecież nie miały być wakacje. Z tego, co zdążyła usłyszeć już w drodze, będzie krew, pot i łzy. Uśmiechy szczęścia i satysfakcji bardzo rzadko na takich szkoleniach się dostrzegało - nawet bowiem odnosząc faktyczny sukces, nie miało się siły na radość. A jednak nie zrezygnowała, jeszcze bardziej uparcie trzymając się swego celu. W świecie czarodziejów nie było dla niej miejsca. Nie umiała w pełni się w nim odnaleźć. Może tu będzie lepiej.
Na rozkaz żołnierza obróciła się na pięcie i pognała do szatni razem ze swymi nowymi towarzyszami broni - przynajmniej na czas pobytu w Kanadzie. Odnajdując szafkę opisaną zawczasu swym nazwiskiem, wyciągnęła z niej czarną, dopasowaną piankę stosowaną przez nurków i czym prędzej wymieniła na nią aktualne ciuchy. Spięła również burzę czarnych włosów w ciasny koński ogon, rzuciła okiem do wnętrza szafki, czy na pewno niczego nie zapomniała, po czym już po chwili była z powrotem. Dotychczas nie zwracała uwagi, czy przypadkiem nie pozostaje w tyle, teraz natomiast, będąc tuż przy wskazanej łodzi, pozwoliła sobie na szybki rzut oka w celu rozeznania się w sytuacji. Już na początku dobrze byłoby wiedzieć, jaką ma konkurencję. Bo pewności, że nawet przy wybitnych wynikach wezmą wszystkich, nie mogli przecież mieć.
Ostatecznie umościła się w łodzi, nie zwlekając dłużej. Ostatnim, czego by chciała, to już od wejścia stworzyć wrażenie stworzenia potrzebującego specjalnego zaproszenia.
Na rozkaz żołnierza obróciła się na pięcie i pognała do szatni razem ze swymi nowymi towarzyszami broni - przynajmniej na czas pobytu w Kanadzie. Odnajdując szafkę opisaną zawczasu swym nazwiskiem, wyciągnęła z niej czarną, dopasowaną piankę stosowaną przez nurków i czym prędzej wymieniła na nią aktualne ciuchy. Spięła również burzę czarnych włosów w ciasny koński ogon, rzuciła okiem do wnętrza szafki, czy na pewno niczego nie zapomniała, po czym już po chwili była z powrotem. Dotychczas nie zwracała uwagi, czy przypadkiem nie pozostaje w tyle, teraz natomiast, będąc tuż przy wskazanej łodzi, pozwoliła sobie na szybki rzut oka w celu rozeznania się w sytuacji. Już na początku dobrze byłoby wiedzieć, jaką ma konkurencję. Bo pewności, że nawet przy wybitnych wynikach wezmą wszystkich, nie mogli przecież mieć.
Ostatecznie umościła się w łodzi, nie zwlekając dłużej. Ostatnim, czego by chciała, to już od wejścia stworzyć wrażenie stworzenia potrzebującego specjalnego zaproszenia.
Re: Dolina Trzech Jezior
Kiedy druga łódź została załadowana, do rekrutów zwrócił się jeden z dwóch obecnych na niej, starszych sierżantów.
- Nazywam się sierżant Brooks i dzisiaj będę waszym mentorem - po tych słowach łódź ruszyła, a za sterem stał drugi z żołnierzy. W ślad za nimi ruszyła łódź z numerem jeden. Silnik hałasował głośno, więc facet przekrzykiwał jego ryk.
- Kiedy dojedziemy na miejsce, na moją komendę wskakujecie do wody i płyniecie do pierwszej stacji na wodzie oddalonej o dwieście metrów od startu. Tam będzie czekał na was inny żołnierz, który poinstruuje was dalej. Powodzenia - rzucił niemiłym tonem.
Dopłynęli na miejsce. Sierżant wsadził gwizdek do ust i dmuchnął z całej siły. Rekruci wskoczyli do wody. Dwieście metrów dalej majaczyła przed nimi platforma, na której stał kolejny żołnierz.
- Nazywam się sierżant Brooks i dzisiaj będę waszym mentorem - po tych słowach łódź ruszyła, a za sterem stał drugi z żołnierzy. W ślad za nimi ruszyła łódź z numerem jeden. Silnik hałasował głośno, więc facet przekrzykiwał jego ryk.
- Kiedy dojedziemy na miejsce, na moją komendę wskakujecie do wody i płyniecie do pierwszej stacji na wodzie oddalonej o dwieście metrów od startu. Tam będzie czekał na was inny żołnierz, który poinstruuje was dalej. Powodzenia - rzucił niemiłym tonem.
Dopłynęli na miejsce. Sierżant wsadził gwizdek do ust i dmuchnął z całej siły. Rekruci wskoczyli do wody. Dwieście metrów dalej majaczyła przed nimi platforma, na której stał kolejny żołnierz.
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Już od samego patrzenia na wodę kanadyjskiego jeziora robiło jej się zimno i nie pomagała nawet świadomość, że otrzymane pianki zapewnią im zachowanie ciepła przez odpowiednio długi czas. Także jej umiejętności pływackie stanęły teraz pod znakiem zapytania. Pływała dużo i często, bo zwyczajnie to lubiła, jednakże to zawsze była aktywność wyłącznie dla przyjemności. Teraz stawało się to zadaniem, za które ktoś ją będzie oceniał. Czy naprawdę była na to gotowa?
Pomimo wszelkich wątpliwości, wskoczyła do wody gdy tylko rozbrzmiał gwizdek. Pierwsze zetknięcie z jeziorem nie było przyjemne, może więc dobrze, że nie było czasu na rozważanie go. Gdy tylko przełamała pierwszy opór jeziora, ruszyła w kierunku wyznaczonego celu. Młócąc ramionami cholernie zimną wodę, nie wydziwiała ze stylem. Opierając się na najbardziej efektywnym kraulu, wynurzała głowę tylko po to, by w regularnych odstępach wymieniać powietrze w płucach, pozostały czas spędzając w umiarkowanym zanurzeniu. Wszystko po to, by być szybszą. Bo chyba o to chodziło, prawda?
Gdy tylko pokonała dystans dzielący ją od platformy, wynurzyła się, potrząsając głową, by pozbyć się wciskających do oczu kropli wody. Chwytając się dłońmi platformy, łagodnie pracowała nogami. Mogła wprawdzie pozostać w bezruchu, ale to tylko zwiększyłoby ryzyko późniejszego skurczu. Wolała więc pomęczyć się nieco bardziej, jeśli tylko zaoszczędzi jej to dodatkowych atrakcji.
- Co teraz? - Spojrzała na żołnierza pytająco. Pozostawanie w jednym miejscu w tak zimnej wodzie nie było przyjemne.
Pomimo wszelkich wątpliwości, wskoczyła do wody gdy tylko rozbrzmiał gwizdek. Pierwsze zetknięcie z jeziorem nie było przyjemne, może więc dobrze, że nie było czasu na rozważanie go. Gdy tylko przełamała pierwszy opór jeziora, ruszyła w kierunku wyznaczonego celu. Młócąc ramionami cholernie zimną wodę, nie wydziwiała ze stylem. Opierając się na najbardziej efektywnym kraulu, wynurzała głowę tylko po to, by w regularnych odstępach wymieniać powietrze w płucach, pozostały czas spędzając w umiarkowanym zanurzeniu. Wszystko po to, by być szybszą. Bo chyba o to chodziło, prawda?
Gdy tylko pokonała dystans dzielący ją od platformy, wynurzyła się, potrząsając głową, by pozbyć się wciskających do oczu kropli wody. Chwytając się dłońmi platformy, łagodnie pracowała nogami. Mogła wprawdzie pozostać w bezruchu, ale to tylko zwiększyłoby ryzyko późniejszego skurczu. Wolała więc pomęczyć się nieco bardziej, jeśli tylko zaoszczędzi jej to dodatkowych atrakcji.
- Co teraz? - Spojrzała na żołnierza pytająco. Pozostawanie w jednym miejscu w tak zimnej wodzie nie było przyjemne.
Re: Dolina Trzech Jezior
Audrey dopłynęła do platformy jako trzecia, zaraz po dwójce chłopców. Żołnierz bez słowa rzucił jej ciężki plecak pod nogi.
- Na plecy i do kolejnej platformy! - Wrzasnął w stronę osób, które zdążyły już podpłynąć do pierwszej stacji. Dwójka Brytyjczyków zarzuciła już swoje plecaki na plecy i wskakiwali do wody. Na platformie robiło się tłoczno, ponieważ przybyli kolejni rekruci.
- Za dwieście metrów kolejna stacja!
- Na plecy i do kolejnej platformy! - Wrzasnął w stronę osób, które zdążyły już podpłynąć do pierwszej stacji. Dwójka Brytyjczyków zarzuciła już swoje plecaki na plecy i wskakiwali do wody. Na platformie robiło się tłoczno, ponieważ przybyli kolejni rekruci.
- Za dwieście metrów kolejna stacja!
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Bez słowa porwała plecak i zarzuciła go na plecy. Nie liczyła na to, że będzie najlepsza - zwłaszcza musząc rywalizować z chłopakami - a jednak widząc, że jest wyprzedzana, poczuła lekkie ukłucie zazdrości. Będąc stworzeniem szczególnie ambitnym, nie lubiła przegrywać i to, że porównywanie się z mężczyznami jest zupełnie bez sensu, nie miało teraz znaczenia.
Poprawiając plecak tak, by nie uwierał bardziej, niż to konieczne, znów znikła pod wodą. Musiała przyznać, że pakunek był stosunkowo wygodny - jeśli w tej sytuacji można było w ogóle mówić o wygodzie. Wciąż jednak starała się widzieć pozytywy, jakiekolwiek. Bez tego wymiękłaby znacznie szybciej, niż można by podejrzewać. Ambicja nie jest przecież elementem cudotwórczym, a Audrey sporo jeszcze brakowało do takiej formy psychicznej, by znosić wszystko bez zająknięcia.
W połowie dystansu ramiona paliły ją jakby zanurzyła je w żywym ogniu. Plecak ściągał ją głębiej pod wodę i musiała się bardzo starać, by całkowicie nie pójść na dno. Jedynym pocieszeniem było to, że inni muszą przechodzić to samo - a przynajmniej na to liczyła. Dopuszczenie do siebie możliwości, że przeceniła swe siły, a reszta rekrutów była znacznie lepiej przygotowana, byłoby w tej sytuacji samobójstwem.
Prychając cicho wynurzyła się gwałtownie przy kolejnej platformie. Teraz już o nic nie pytała, bo paliły ją już nie tylko płuca, ale i ramiona - z bagażem na plecach na kolejne oddechy wynurzała się rzadziej, bo podpływanie do powierzchni było znacznie bardziej męczące.
Poprawiając plecak tak, by nie uwierał bardziej, niż to konieczne, znów znikła pod wodą. Musiała przyznać, że pakunek był stosunkowo wygodny - jeśli w tej sytuacji można było w ogóle mówić o wygodzie. Wciąż jednak starała się widzieć pozytywy, jakiekolwiek. Bez tego wymiękłaby znacznie szybciej, niż można by podejrzewać. Ambicja nie jest przecież elementem cudotwórczym, a Audrey sporo jeszcze brakowało do takiej formy psychicznej, by znosić wszystko bez zająknięcia.
W połowie dystansu ramiona paliły ją jakby zanurzyła je w żywym ogniu. Plecak ściągał ją głębiej pod wodę i musiała się bardzo starać, by całkowicie nie pójść na dno. Jedynym pocieszeniem było to, że inni muszą przechodzić to samo - a przynajmniej na to liczyła. Dopuszczenie do siebie możliwości, że przeceniła swe siły, a reszta rekrutów była znacznie lepiej przygotowana, byłoby w tej sytuacji samobójstwem.
Prychając cicho wynurzyła się gwałtownie przy kolejnej platformie. Teraz już o nic nie pytała, bo paliły ją już nie tylko płuca, ale i ramiona - z bagażem na plecach na kolejne oddechy wynurzała się rzadziej, bo podpływanie do powierzchni było znacznie bardziej męczące.
Re: Dolina Trzech Jezior
Kiedy Audrey dopłynęła do drugiej platformy, jej przewaga zmalała o kolejną osobę - była już czwarta. Nadal nieźle.
Tam założyli jej butlę tlenową, a także maskę i gogle do nurkowania. Włożyli w dłoń siekierę i pchnęli do wody po drugiej stronie platformy.
- Nurkować!
Kiedy zanurkowałaś 25 metrów pod wodą, dostrzegłaś piętnaście toreb, które były przyczepione łańcuchami do metalowych obiektów stojących na dnie. Trzy z nich zostały już odcięte, a do kolejnych zbliżali się już rekruci z siekierami. Śpiesz się, zawodników jest dwudziestu, a było przygotowane piętnaście pakunków.
Sto metrów dalej stała kolejna stacja.
Tam założyli jej butlę tlenową, a także maskę i gogle do nurkowania. Włożyli w dłoń siekierę i pchnęli do wody po drugiej stronie platformy.
- Nurkować!
Kiedy zanurkowałaś 25 metrów pod wodą, dostrzegłaś piętnaście toreb, które były przyczepione łańcuchami do metalowych obiektów stojących na dnie. Trzy z nich zostały już odcięte, a do kolejnych zbliżali się już rekruci z siekierami. Śpiesz się, zawodników jest dwudziestu, a było przygotowane piętnaście pakunków.
Sto metrów dalej stała kolejna stacja.
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Jak bezwolna lalka dała zmienić sobie wyposażenie i włożyć w dłoń siekierę, po czym bez słowa wypięła tyłek by zmienić orientację swego ciała. Parę chwil później znikała już coraz głębiej w wodach jeziora. W porównaniu do poprzedniego jeziora, to był czysty relaks - nie trzeba było szczególnie walczyć z oporami wody, wystarczyło dać się ciągnąć ku dnu. Bez butli byłoby znacznie trudniej - nie tylko z konieczności wstrzymywania oddechu, ale także dlatego, że ciężki ekwipunek ułatwiał zanurzenie - z butlą jednak mogła odpocząć... aż do chwili, gdy ujrzała pakunki. Szybko orientując się, że jest ich zbyt mało, silnymi uderzeniami nóg przyspieszyła znacznie, ostatnie centymetry dzielące ją od pierwszej z brzegu torby pokonując z pomocą siły ręki - zwyczajnie chwyciła się łańcucha i przyciągnęła. Nawet nie próbowała się domyślać, co jest w środku. Na to przyjdzie czas, zresztą zawartość pakunku była akurat mało ważna. Liczyło się tylko, by go wydobyć - najlepiej jak najwcześniej.
To, że odcinać musieli je w wodzie, było z jednej strony ułatwieniem - ciężar siekiery w jeziorze nie był tak odczuwalny - z drugiej jednak wcale niczego nie ułatwiał. Woda stawiała opór a uderzenia traciły na sile. Mimo tego Roshwelówna dawała z siebie wszystko i jeszcze więcej. Po pierwszym etapie znużenia wpadła w rytm, organizm dostarczył jej sowitej dawki adrenaliny, zaczęła więc działać trochę jak maszyna, nie człowiek. Oczywiście, to samo dotyczyć musiało i pozostałych, ale to bez znaczenia. Nie mogła się ciągle porównywać. Wystarczy, że będzie dawała z siebie wszystko.
To, że odcinać musieli je w wodzie, było z jednej strony ułatwieniem - ciężar siekiery w jeziorze nie był tak odczuwalny - z drugiej jednak wcale niczego nie ułatwiał. Woda stawiała opór a uderzenia traciły na sile. Mimo tego Roshwelówna dawała z siebie wszystko i jeszcze więcej. Po pierwszym etapie znużenia wpadła w rytm, organizm dostarczył jej sowitej dawki adrenaliny, zaczęła więc działać trochę jak maszyna, nie człowiek. Oczywiście, to samo dotyczyć musiało i pozostałych, ale to bez znaczenia. Nie mogła się ciągle porównywać. Wystarczy, że będzie dawała z siebie wszystko.
Re: Dolina Trzech Jezior
Udało Ci się w końcu odrąbać torbę, która była przyczepiona do łańcucha. Była to ostatnia z toreb, więc musiałaś szybko uciekać przed następnymi rekrutami, którzy chcieli wyrwać Ci torbę.
Po wynurzeniu, zobaczyłaś blisko kolejną stację. Była nią łódź, która czekała na wszystkich rekrutów aby zabrać ich na jedną z wysp.
- Rekruci, zawartość toreb należy do was! - Usłyszeliście głos Brooksa.
Kiedy rekruci otwierali swoje torby, mogłaś zobaczyć, że w środku jest jedzenie zamknięte w plastikowych pojemnikach. Niektórzy znajdowali u siebie całe zestawy obiadowe, a inni po kilka ciastek lub suchy chleb. Każdy pakunek miał w środku coś innego. W swoim znalazłaś puszkę sardynek, paczkę suchych krakersów i malutką butelkę wody 0,2l.
Pięciu z dwudziestu pozostało bez pakunków, więc bez jedzenia.
Po wynurzeniu, zobaczyłaś blisko kolejną stację. Była nią łódź, która czekała na wszystkich rekrutów aby zabrać ich na jedną z wysp.
- Rekruci, zawartość toreb należy do was! - Usłyszeliście głos Brooksa.
Kiedy rekruci otwierali swoje torby, mogłaś zobaczyć, że w środku jest jedzenie zamknięte w plastikowych pojemnikach. Niektórzy znajdowali u siebie całe zestawy obiadowe, a inni po kilka ciastek lub suchy chleb. Każdy pakunek miał w środku coś innego. W swoim znalazłaś puszkę sardynek, paczkę suchych krakersów i malutką butelkę wody 0,2l.
Pięciu z dwudziestu pozostało bez pakunków, więc bez jedzenia.
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Na sukcesie zależało wszystkim tak samo, nie zdziwiło jej więc, że gdy tylko w jej dłoniach znalazła się ostatnia torba, pozostali rekruci rzucili się na nią jak wygłodniałe piranie. Mimo tego poszczęściło się jej i kilka chwil później siedziała już w łodzi, z pakunkiem na kolanach. Przecierając twarz dłonią, dała sobie chwilę na złapanie oddechu, po czym dobrała się do swej zdobyczy. Sardynki, krakersy i odrobina wody. Westchnęła cicho, kątem oka rejestrując, iż niektórym trafiły się znacznie bardziej konkretne zestawy. Z drugiej strony, piątka pozostała w ogóle bez jedzenia. Nie było więc najgorzej.
Po zmaganiach w wodzie żołądek miała jednak na tyle ściśnięty, że choćby chciała, nie była w stanie zbyt wiele zjeść. Schrupała tylko jednego krakersa, nie czując jednak niemal zupełnie jego smaku, dała za wygraną. Kątem oka zerknęła ku nieszczęśnikom, którym nie udało się zdobyć zupełnie nic. Ta rywalizacja... Rozumiała jej sens, czy jednak w armii nie powinno być tak, że wszyscy za jednego i tak dalej? Czyżby okazywało się, że była zbytnią idealistką sądząc, iż nie ma tu jednostek, jest tylko grupa towarzyszy?
Potrzebowała chwili by dojść do wniosku, że skoro to jej własność, to może zrobić z nią co chce. Słuchając głosu rozsądku, ryby, wodę i połowę krakersów zostawiła sobie, drugą połowę suchych ciastek podsunęła jednak bez słowa najbliższemu z tych, którym się nie poszczęściło. Ona nie umrze z braku tych kilku chrupek, natomiast dla tych, którym nie udało się nic zdobyć, ciastka mogły stać się elementem podtrzymującym morale, przynajmniej na kilka kolejnych chwil.
Po zmaganiach w wodzie żołądek miała jednak na tyle ściśnięty, że choćby chciała, nie była w stanie zbyt wiele zjeść. Schrupała tylko jednego krakersa, nie czując jednak niemal zupełnie jego smaku, dała za wygraną. Kątem oka zerknęła ku nieszczęśnikom, którym nie udało się zdobyć zupełnie nic. Ta rywalizacja... Rozumiała jej sens, czy jednak w armii nie powinno być tak, że wszyscy za jednego i tak dalej? Czyżby okazywało się, że była zbytnią idealistką sądząc, iż nie ma tu jednostek, jest tylko grupa towarzyszy?
Potrzebowała chwili by dojść do wniosku, że skoro to jej własność, to może zrobić z nią co chce. Słuchając głosu rozsądku, ryby, wodę i połowę krakersów zostawiła sobie, drugą połowę suchych ciastek podsunęła jednak bez słowa najbliższemu z tych, którym się nie poszczęściło. Ona nie umrze z braku tych kilku chrupek, natomiast dla tych, którym nie udało się nic zdobyć, ciastka mogły stać się elementem podtrzymującym morale, przynajmniej na kilka kolejnych chwil.
Re: Dolina Trzech Jezior
Kiedy posilanie się na trawie dobiegło końca, Brooks wstał od suto zastawionego stołu gdzie jedli starsi żołnierze i zwrócił się do młodzików.
- Przed wami krótkie szkolenia z pierwszej pomocy. Na całej wyspie przygotowaliśmy kilka stanowisk. Oto mapy, które pomogą wam w odwiedzeniu tego, co interesuje was najbardziej - po tych słowach, jeden z młodszych sierżantów zaczął rozdawać papierowe, niewielkie mapki orientacyjne.
- Koniecznie odwiedźcie stanowisko pierwszej pomocy w przypadku ran i złamań - zaśmiał się, a pozostali zawtórowali im śmiechem. Na każdym stanowisku podbijacie pieczątkę z drugiej strony mapy. Widzimy się za tutaj dwie godziny na sprawdzianie. Ruchy, ruchy!
- Przed wami krótkie szkolenia z pierwszej pomocy. Na całej wyspie przygotowaliśmy kilka stanowisk. Oto mapy, które pomogą wam w odwiedzeniu tego, co interesuje was najbardziej - po tych słowach, jeden z młodszych sierżantów zaczął rozdawać papierowe, niewielkie mapki orientacyjne.
- Koniecznie odwiedźcie stanowisko pierwszej pomocy w przypadku ran i złamań - zaśmiał się, a pozostali zawtórowali im śmiechem. Na każdym stanowisku podbijacie pieczątkę z drugiej strony mapy. Widzimy się za tutaj dwie godziny na sprawdzianie. Ruchy, ruchy!
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Choć teoretycznie nie była głodna - albo raczej nie odczuwała jeszcze głodu wskutek pierwszego zmęczenia - dziwnie łatwo przyszło jej zjeść jednak to, co jej się trafiło. Jadła z rozsądku, ocierając jednak twarz po posiłku musiała przyznać, że było całkiem smaczne. Nigdy nie miała w zwyczaju wybrzydzać w kwestii jedzenia, tym razem jednak na walory smakowe musiały przełożyć się okoliczności. Wszystko lepiej smakuje na powietrzu, a jeszcze lepiej - po wysiłku.
Gdy nadeszła pora na kolejny etap, wzięła mapę i rzucając na nią okiem, razem z pozostałymi pomaszerowała ku pierwszej stacji. Niepewność co do ilości miejsc dla rekrutów poskutkowała ponurym milczeniem i niezbyt przyjemną atmosferą wyścigu szczurów. Nie tak sobie to wyobrażała, z drugiej jednak strony jeśli tak ma wyglądać armia, to lepiej, żeby przekonała się o tym teraz, na samym początku. Przynajmniej zdąży się oswoić.
Po pierwszej stacji następowały kolejne. Na każdej z nich słuchała z uwagą, obserwowała z zaciekawieniem przygotowane scenki i zapisywała w pamięci wszystko, co musiała sobie przyswoić. Pierwsza pomoc nie była dla niej nowością, nigdy jednak nie było jej dane uczestniczyć w faktycznie fachowym kursie, jakim z pewnością był ten prowadzony przez lekarzy wojskowych.
Ostatecznie okazało się, że dwie godziny minęły, po drugiej stronie mapy ma już wszystkie pieczątki, toteż nie pozostało jej nic innego, jak wrócić na miejsce zbiórki, na sprawdzian.
Gdy nadeszła pora na kolejny etap, wzięła mapę i rzucając na nią okiem, razem z pozostałymi pomaszerowała ku pierwszej stacji. Niepewność co do ilości miejsc dla rekrutów poskutkowała ponurym milczeniem i niezbyt przyjemną atmosferą wyścigu szczurów. Nie tak sobie to wyobrażała, z drugiej jednak strony jeśli tak ma wyglądać armia, to lepiej, żeby przekonała się o tym teraz, na samym początku. Przynajmniej zdąży się oswoić.
Po pierwszej stacji następowały kolejne. Na każdej z nich słuchała z uwagą, obserwowała z zaciekawieniem przygotowane scenki i zapisywała w pamięci wszystko, co musiała sobie przyswoić. Pierwsza pomoc nie była dla niej nowością, nigdy jednak nie było jej dane uczestniczyć w faktycznie fachowym kursie, jakim z pewnością był ten prowadzony przez lekarzy wojskowych.
Ostatecznie okazało się, że dwie godziny minęły, po drugiej stronie mapy ma już wszystkie pieczątki, toteż nie pozostało jej nic innego, jak wrócić na miejsce zbiórki, na sprawdzian.
Re: Dolina Trzech Jezior
Kiedy na miejscu pojawili się już wszyscy rekruci, Brooks stanął przed nimi. Pozostali sierżanci zniknęli gdzieś. Przestrzeń, na której staliście była otwarta i rozległa, równinna. Najbliższe drzewa znajdowały się sto metrów od was. Każdy otrzymał niewielką apteczkę zapinaną u paska.
- Zaczynamy sprawdzian! - Krzyknął.
Długo nic się nie działo, jednak po chwili mogliście usłyszeć za sobą tent kilkudziesięciu łap. W waszą stronę biegło stado rozwścieczonych psów gotowych rozerwać was na strzępy.
- Zaczynamy sprawdzian! - Krzyknął.
Długo nic się nie działo, jednak po chwili mogliście usłyszeć za sobą tent kilkudziesięciu łap. W waszą stronę biegło stado rozwścieczonych psów gotowych rozerwać was na strzępy.
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Przypinając apteczkę do paska, wykorzystała chwilę, by się rozejrzeć. Nie wiedziała, jak miał wyglądać sprawdzian, ale brak przygotowanych sytuacji czy scenek do odegrania był... niepokojący. Niepokój ów wzrósł zaś tylko, gdy usłyszała odgłos, który z pierwszą pomocą - jej zdaniem - nie miał absolutnie nic wspólnego. Obróciła się w kierunku, skąd dochodził. Psy?! Serio?
Choć w głowie błysnęła jej lampka instynktu uciekiniera, ostatkiem sił powstrzymała się od tego, co teoretycznie byłoby najbardziej naturalne - czyli wzięcia nogi za pas. Zamiast tego stanęła nieruchomo, przyciskając ręce do siebie i spuściła wzrok, żeby przypadkiem nie napotkać spojrzenia któregokolwiek z psów. Nieco spowolniła oddech, choć serce tłukło jej się w piersi jak oszalałe i, bardzo uważając na to, by nie czynić gwałtownych ruchów, zaczęła wycofywać się powoli. Powoli i spokojnie. Bez paniki, kobieto. Nie podniosła oczu nawet po to, by zobaczyć, jak radzą sobie pozostali. Miała nadzieję, że nikt z nich nie wpadł na genialny pomysł rzucenia się do ucieczki. Choć, z drugiej strony, może właśnie o to chodziło. Na kim najlepiej sprawdzić swe umiejętności, jak nie na faktycznym rannym? Szybko odepchnęła tę myśl od siebie. Niemożliwe, żeby tak miało to wyglądać.
Choć w głowie błysnęła jej lampka instynktu uciekiniera, ostatkiem sił powstrzymała się od tego, co teoretycznie byłoby najbardziej naturalne - czyli wzięcia nogi za pas. Zamiast tego stanęła nieruchomo, przyciskając ręce do siebie i spuściła wzrok, żeby przypadkiem nie napotkać spojrzenia któregokolwiek z psów. Nieco spowolniła oddech, choć serce tłukło jej się w piersi jak oszalałe i, bardzo uważając na to, by nie czynić gwałtownych ruchów, zaczęła wycofywać się powoli. Powoli i spokojnie. Bez paniki, kobieto. Nie podniosła oczu nawet po to, by zobaczyć, jak radzą sobie pozostali. Miała nadzieję, że nikt z nich nie wpadł na genialny pomysł rzucenia się do ucieczki. Choć, z drugiej strony, może właśnie o to chodziło. Na kim najlepiej sprawdzić swe umiejętności, jak nie na faktycznym rannym? Szybko odepchnęła tę myśl od siebie. Niemożliwe, żeby tak miało to wyglądać.
Re: Dolina Trzech Jezior
Ku zdziwieniu Audrey, wszyscy pozostali rekruci rzucili się do ucieczki. Jedna z uczestniczek w popłochu wpadła na Ciebie, potrącając Cię przez nieuwagę. Psy dopadły w końcu kilka osób, łapiąc je zębami za ręce, łydki, gdzie się tylko dało. Ludzie krzyczeli. Dwójka, która wspięła się na drzewa, zleciała z nich zepchnięta przez innych rekrutów.
Udało Ci się przemknąć niezauważenie między drzewa. Kiedy po kilku minutach zgiełk i szczekanie psów ucichło, zorientowałaś się, że zwierzęta zostały ponownie złapane i zamknięte. Wyspa była pełna rannych.
Usłyszałaś krzyk. Kilka metrów od Ciebie znajdowała się pogryziona do kości na nodze i ręce dziewczyna. Kilka metrów dalej chłopak ze złamaną nogą, który spadł z pobliskiego drzewa, zepchnięty przez współzawodnika, który nadal siedział na gałęzi.
Udało Ci się przemknąć niezauważenie między drzewa. Kiedy po kilku minutach zgiełk i szczekanie psów ucichło, zorientowałaś się, że zwierzęta zostały ponownie złapane i zamknięte. Wyspa była pełna rannych.
Usłyszałaś krzyk. Kilka metrów od Ciebie znajdowała się pogryziona do kości na nodze i ręce dziewczyna. Kilka metrów dalej chłopak ze złamaną nogą, który spadł z pobliskiego drzewa, zepchnięty przez współzawodnika, który nadal siedział na gałęzi.
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Nie mogła w to uwierzyć. Patrzyła i bladła coraz bardziej. Faktycznie, przy składaniu podania o przyjęcie na szkolenie podpisywała jakieś papiery - pewnie było wśród nich oświadczenie o świadomości ryzyka - ale... na brodę Merlina! Nie było czasu dziwić się dłużej. Kiedy tylko szczekanie, warkot i tętent masywnych łap ucichł, wypadła zza drzew. Teraz to już nie był tylko sprawdzian. Teraz zwyczajnie trzeba było pomóc!
Chwila na zorientowanie się w sytuacji. Temu ze złamaną nogą nic się nie stanie, jak chwilę poczeka.
- Ej, ty! - Wskazała na niego palcem. - Tak, do ciebie mówię. Nie ruszaj się, słyszysz? Siedź, jak siedzisz i nawet nie próbuj wstać, jeśli chcesz potem w miarę szybko wrócić do zdrowia. - Teraz, gdy na własne oczy widziała, jak wszyscy ci tutaj rzucili się w panice do ucieczki, nie mogła już liczyć na to, że będą znali podstawy zachowania przy różnych urazach.
Nie skończyła jeszcze mówić, gdy już biegła do dziewczyny poszkodowanej znacznie bardziej. Opadła przy niej na kolana, zrywając apteczkę przypiętą do paska. Wcześniej nie miała nawet czasu zobaczyć, co jest w środku, teraz więc mogła tylko liczyć na to, że niczego nie zabraknie.
Przez kilka minut celowo nie tamowała krwawienia - w obecnej sytuacji była to najskuteczniejsza metoda na pozbycie się bakterii z rany. Wykorzystując tę chwilę na wyłożenie na wierzch potrzebnych rzeczy, z niepokojem obserwowała ranną. Przez chwilę rozważała, czy nie wciągnąć ją w jakąkolwiek rozmowę, ostatecznie jednak zrezygnowała z zamiaru. Takie rzeczy udawały się tylko na filmach.
Po paru minutach przystąpiła do działania, biorąc się najpierw za rękę dziewczyny. Przysuwając się bliżej, ułożyła ją sobie na udach tak, by kończyna była powyżej poziomu serca rannej. Z braku dostępu do bieżącej wody, sięgnęła po butelkę z mineralną. Całe szczęście, że jeszcze z niej nie korzystała! Odkręcając ją, zalała ranę strumieniem chłodnej cieszy, uważając, by zużyć jej najwyżej połowę. To bardzo mało, ale bieg nad jezioro nie wchodził teraz w grę. Potem odstawiła butelkę, z apteczki wydobywając jałowe opatrunki. Przykładając najpierw jeden z nich do krwawiącej rany, uciskała mocno, kiedy zaś przesiąknął czerwienią, zmieniła go na czysty, tym razem owijając ranę bandażem. Podobnie uczyniła potem z raną na udzie - przelanie wodą, krótkie tamowanie krwawienia, opatrunek. Dziewczynę czekało jeszcze szycie, być może podanie surowicy przeciw tężcowi i antybiotyków, ale to już w szpitalu. Teraz chodziło tylko o to, by do tego dotrwała.
Ostatnim, co mogła dla niej zrobić, to sprawdzić jeszcze, czy nie doznała wstrząsu. Przykładając rękę do skóry w kilku miejscach, sprawdziła jej temperaturę, zaś dotykając palcami odpowiedniego miejsca na szyi, skontrolowała puls.
- Leż spokojnie - rzuciła z troską, układając ranioną rękę w miarę ostrożnie na brzuchu dziewczyny, by przynajmniej ona wciąż była wyżej od serca.
W międzyczasie ścierając pot z czoła, uniosła głowę. W najśmielszych snach nie przewidywała takiego rozwoju wydarzeń.
Chwila na zorientowanie się w sytuacji. Temu ze złamaną nogą nic się nie stanie, jak chwilę poczeka.
- Ej, ty! - Wskazała na niego palcem. - Tak, do ciebie mówię. Nie ruszaj się, słyszysz? Siedź, jak siedzisz i nawet nie próbuj wstać, jeśli chcesz potem w miarę szybko wrócić do zdrowia. - Teraz, gdy na własne oczy widziała, jak wszyscy ci tutaj rzucili się w panice do ucieczki, nie mogła już liczyć na to, że będą znali podstawy zachowania przy różnych urazach.
Nie skończyła jeszcze mówić, gdy już biegła do dziewczyny poszkodowanej znacznie bardziej. Opadła przy niej na kolana, zrywając apteczkę przypiętą do paska. Wcześniej nie miała nawet czasu zobaczyć, co jest w środku, teraz więc mogła tylko liczyć na to, że niczego nie zabraknie.
Przez kilka minut celowo nie tamowała krwawienia - w obecnej sytuacji była to najskuteczniejsza metoda na pozbycie się bakterii z rany. Wykorzystując tę chwilę na wyłożenie na wierzch potrzebnych rzeczy, z niepokojem obserwowała ranną. Przez chwilę rozważała, czy nie wciągnąć ją w jakąkolwiek rozmowę, ostatecznie jednak zrezygnowała z zamiaru. Takie rzeczy udawały się tylko na filmach.
Po paru minutach przystąpiła do działania, biorąc się najpierw za rękę dziewczyny. Przysuwając się bliżej, ułożyła ją sobie na udach tak, by kończyna była powyżej poziomu serca rannej. Z braku dostępu do bieżącej wody, sięgnęła po butelkę z mineralną. Całe szczęście, że jeszcze z niej nie korzystała! Odkręcając ją, zalała ranę strumieniem chłodnej cieszy, uważając, by zużyć jej najwyżej połowę. To bardzo mało, ale bieg nad jezioro nie wchodził teraz w grę. Potem odstawiła butelkę, z apteczki wydobywając jałowe opatrunki. Przykładając najpierw jeden z nich do krwawiącej rany, uciskała mocno, kiedy zaś przesiąknął czerwienią, zmieniła go na czysty, tym razem owijając ranę bandażem. Podobnie uczyniła potem z raną na udzie - przelanie wodą, krótkie tamowanie krwawienia, opatrunek. Dziewczynę czekało jeszcze szycie, być może podanie surowicy przeciw tężcowi i antybiotyków, ale to już w szpitalu. Teraz chodziło tylko o to, by do tego dotrwała.
Ostatnim, co mogła dla niej zrobić, to sprawdzić jeszcze, czy nie doznała wstrząsu. Przykładając rękę do skóry w kilku miejscach, sprawdziła jej temperaturę, zaś dotykając palcami odpowiedniego miejsca na szyi, skontrolowała puls.
- Leż spokojnie - rzuciła z troską, układając ranioną rękę w miarę ostrożnie na brzuchu dziewczyny, by przynajmniej ona wciąż była wyżej od serca.
W międzyczasie ścierając pot z czoła, uniosła głowę. W najśmielszych snach nie przewidywała takiego rozwoju wydarzeń.
Re: Dolina Trzech Jezior
Nie byłaś jedyną, która nie ucierpiała w starciu z psami. Kiedy udzielałaś pomocy dziewczynie, chłopakiem ze złamaną nogą zajął się inny rekrut.
Ranna krzyczała i płakała, mamrocząc coś w dziwnym języku, zapewne po Walijsku. Po czasie zza drzew wyszli wojskowi z noszami i zabrali rannych. Pozostali skierowali się na miejsce, z którego wystartowaliście. Zostało was siedmiu w pełni sił.
- Możecie udać się do szatni i przygotować się do powrotu do Anglii. Odezwiemy się do was w przeciągu trzech tygodni. Teraz żegnam! Ruszać się! - Wrzasnął, a wszyscy ruszyli truchtem w stronę szatni.
Ranna krzyczała i płakała, mamrocząc coś w dziwnym języku, zapewne po Walijsku. Po czasie zza drzew wyszli wojskowi z noszami i zabrali rannych. Pozostali skierowali się na miejsce, z którego wystartowaliście. Zostało was siedmiu w pełni sił.
- Możecie udać się do szatni i przygotować się do powrotu do Anglii. Odezwiemy się do was w przeciągu trzech tygodni. Teraz żegnam! Ruszać się! - Wrzasnął, a wszyscy ruszyli truchtem w stronę szatni.
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Tym razem komenda nie podziałała na nią tak, jak powinna. Nie była jeszcze zawodowym żołnierzem i nie wiedziała, czy nim zostanie - nawet jeśli jednak, to jak każdy będzie potrzebowała czasu na to, by nauczyć się funkcjonować połowicznie jak robot, z wyłączeniem uczuć. W tej chwili natomiast, gdy zabrano rannych, czuła się wypompowana z sił. I choć ruszyła truchtem razem z resztą, to nie sposób było nie zauważyć, że biegnie tylko dlatego, by nie odstawać od reszty. W innym przypadku raczej wlokłaby się do szatni niż truchtała.
W budynku ściągnęła z siebie ciuchy szkoleniowe, następnie długą chwilę spędzając przy zlewie. Wsadzając ręce pod silny strumień wody, nieobecnym wzrokiem spoglądała, jak czerwieni się ona od zmywanej z dłoni krwi. To było tylko szkolenie. Tylko cholerny sprawdzian. Zaczęła wątpić, czy była świadoma, w co się pakuje.
Kiedy dłonie zesztywniały jej z zimna - dopiero po chwili zorientowała się, że strumień z kranu był równie lodowaty jak woda w jeziorze - drgnęła lekko. Zakręcając wodę, cofnęła się od umywalki i wróciła do szafki, by niemrawo się ubrać, a potem, powłócząc nogami, opuścić szatnię. Zrywając z włosów gumkę dotychczas utrzymującą je w końskim ogonie, wsunęła ją do kieszeni spodni i roztrzepała czarną szopę, którą trudno było nazwać przykładną fryzurą. Oddychając głęboko mroźnym powietrzem, skuliła się nieco w sobie i bez słowa podążyła na ostatnią zbiórkę przed wyjazdem.
W budynku ściągnęła z siebie ciuchy szkoleniowe, następnie długą chwilę spędzając przy zlewie. Wsadzając ręce pod silny strumień wody, nieobecnym wzrokiem spoglądała, jak czerwieni się ona od zmywanej z dłoni krwi. To było tylko szkolenie. Tylko cholerny sprawdzian. Zaczęła wątpić, czy była świadoma, w co się pakuje.
Kiedy dłonie zesztywniały jej z zimna - dopiero po chwili zorientowała się, że strumień z kranu był równie lodowaty jak woda w jeziorze - drgnęła lekko. Zakręcając wodę, cofnęła się od umywalki i wróciła do szafki, by niemrawo się ubrać, a potem, powłócząc nogami, opuścić szatnię. Zrywając z włosów gumkę dotychczas utrzymującą je w końskim ogonie, wsunęła ją do kieszeni spodni i roztrzepała czarną szopę, którą trudno było nazwać przykładną fryzurą. Oddychając głęboko mroźnym powietrzem, skuliła się nieco w sobie i bez słowa podążyła na ostatnią zbiórkę przed wyjazdem.
Re: Dolina Trzech Jezior
Gdy rekruci pojawili sie ponownie na placu, Brooks szybko ich przeliczył. Cała siódemka, która nie została odwieziona do szpitala. Spojrzał po twarzach. Wyłapał tylko dwie dziewczyny.
- Gratuluję tym, którzy zakończyli szkolenie bez szwanku - mruknął, krzyżując ręce na piersiach. - A teraz wsiadać do autobusu - dodał, po czym wskazał na autobus stojący przy barakach. Wsiał, a za nim wtoczyła się garstka rekrutów. Drzwi się zamknęły i autobus ruszył.
- Gratuluję tym, którzy zakończyli szkolenie bez szwanku - mruknął, krzyżując ręce na piersiach. - A teraz wsiadać do autobusu - dodał, po czym wskazał na autobus stojący przy barakach. Wsiał, a za nim wtoczyła się garstka rekrutów. Drzwi się zamknęły i autobus ruszył.
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Opadł niemalże całkowicie z sił, w porozrywanej i zakrwawionej koszuli usiadł pod drzewem opierając się plecami o korę. Wzrok coraz bardziej mu się pogarszał, świat stawał się coraz bardziej niewyraźny, nawet własne dłonie wydawały się rozmyte. Dopiero gdy poziom adrenaliny opadł, poczuł rozprzestrzeniający się po całym ciele ból. Chłodne krople deszczu opadały na jego ciało mieszjąc się ze szkarłatną, ciepłą cieczą wypływającą z rany na prawym ramieniu. Ludność zamieszkująca niewielką osadę w okolicach Whitehorse otoczyła go kilka godzin wcześniej, wszyscy celowali w niego różdżkami, bądź innymi rodzajami broni. Nie miał pojęcia jak go wytropili, gdyż starał się ukrywać po ostatniej pełni, kiedy to został zauważony przez jednego mieszkańca w trakcie przemiany. Pragnęli się zemścić za próbę zabicia jednego z jej członków, podczas gdy był bezlitosną maszyną do zabijania. Sam z tej nocy niewiele pamiętał i wolał tego nie wiedzieć. Mieszkańcy zaczęli w niego rzucać na oślep zaklęciami, niektóre z nich chybiły, lecz część z nich trafiła jego. To były ułamki chwili, czas, w trakcie którego udało mu się uciec i wskoczyć do jeziora. Kilkadziesiąt minut później woda wypluła go na mało stromy brzeg jednej z wielu wysepek, gdzie doczołgał się do najbliższego z drzew, opierając się o nie.
Re: Dolina Trzech Jezior
- Tato, gdzie jesteś? - dało się słyszeć głos dziecka dobiegający zza najbliższej gęstwiny krzewów. Wtem z zarośli wyłonił się mały, na oko ośmioletni chłopiec, który trzymał w rękach świeżo zebrane zioła.
- Kim pan jest? Mój tata jest w pobliżu... - powiedział, zupełnie jakby miała to być grozba.
- Kim pan jest? Mój tata jest w pobliżu... - powiedział, zupełnie jakby miała to być grozba.
Mistrz Gry
Re: Dolina Trzech Jezior
Oddech zdążył się nieco uspokoić, gdy usłyszał szelest krzaków i głos jakiegoś dziecka. Widział jedynie zarys jego sylwetki, nie mógł dostrzec praktycznie żadnych szczegółów.
- Nie wiem... - słabym głosem odparł na na pytanie dziecka, którego druga część bardziej przypominała groźbę, choć sam w tej chwili był bezradny i bezsilny. Przetarł dłonią twarz, na której zgromadziła się mieszanina potu, krwi i pyłu.
- Nie wiem... - słabym głosem odparł na na pytanie dziecka, którego druga część bardziej przypominała groźbę, choć sam w tej chwili był bezradny i bezsilny. Przetarł dłonią twarz, na której zgromadziła się mieszanina potu, krwi i pyłu.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Magic Land :: INNE LOKALIZACJE :: Kanada :: Whitehorse
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach