Pokój Charlotte na piętrze
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Downing Street :: Downing Street 3
Strona 1 z 1
Pokój Charlotte na piętrze
Sypialnia Charlotte mieści się na piętrze. Jest to jedno z większych pomieszczeń w domu, jednak jedynym mankamentem jest to, że widok wychodzi na główną ulicę i pozostałe domostwa - za to posiada niewielki balkon. Podobnie jak reszta pomieszczeń sypialnianych utrzymany jest w minimalistycznym klimacie, w stonowanych barwach. Znajduje się tutaj duże, wygodne i miękkie łóżko dwuosobowe, szafa na ubrania oraz inne szpargały należące do młodszej o pięć minut Jeunesse.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Jeunesse bez większych problemów rozgościła się w przytulnym domku stukniętej ciotki, nie dopuszczając do siebie myśli, że kochane cztery ściany należą teraz do jej grzesznej połówki. Charlie wolała się w to nie zagłębiać i nie zachodzić w głowę dlaczego droga Cecillia postanowiła zapisać swój życiowy dorobek Andrei, a nie jej.
- Królowa na E5. - uśmiechnęła się szeroko do wychudzonego skrzata, obserwując jak jedna z figurek samoistnie przesuwa się po wysłużonej planszy. Nieśmiałek był ciężkim przeciwnikiem, ale brązowowłosa przypuszczała, że i tak dawał jej fory.
- Babeczki wyszły wyśmienicie! - poklepała stworzenie czule po głowie, drugą dłonią sięgając po wspomnianą słodkość. Doskonale wiedziała, że powinna odrobinę przystopować z łakociami, ale to małe chuchro rozpieszczało ją do granic możliwości, przynosząc jej do łóżka śniadania i podsuwając pod nos coraz to smaczniejsze wypieki. Dom rozpusty przemienił się w jej własny kawałek nieba, a jego główna rozrywka znikała Jeunesse z oczu i spędzała dużo czasu na zewnątrz.
- Nieśmiałek przegrał. Czy panienka życzy sobie czegoś jeszcze? Skrzat zrobi dla pani Charlotte wszystko. - wielkie, okrągłe oczy wpatrywały się teraz w to dziewczę z największym oddaniem, przy okazji składając drewnianą szachownicę.
- Królowa na E5. - uśmiechnęła się szeroko do wychudzonego skrzata, obserwując jak jedna z figurek samoistnie przesuwa się po wysłużonej planszy. Nieśmiałek był ciężkim przeciwnikiem, ale brązowowłosa przypuszczała, że i tak dawał jej fory.
- Babeczki wyszły wyśmienicie! - poklepała stworzenie czule po głowie, drugą dłonią sięgając po wspomnianą słodkość. Doskonale wiedziała, że powinna odrobinę przystopować z łakociami, ale to małe chuchro rozpieszczało ją do granic możliwości, przynosząc jej do łóżka śniadania i podsuwając pod nos coraz to smaczniejsze wypieki. Dom rozpusty przemienił się w jej własny kawałek nieba, a jego główna rozrywka znikała Jeunesse z oczu i spędzała dużo czasu na zewnątrz.
- Nieśmiałek przegrał. Czy panienka życzy sobie czegoś jeszcze? Skrzat zrobi dla pani Charlotte wszystko. - wielkie, okrągłe oczy wpatrywały się teraz w to dziewczę z największym oddaniem, przy okazji składając drewnianą szachownicę.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Angielka wróciła do domu późno w nocy, wtedy kiedy była niemal pewna, że jej stuknięta siostra spała i szansa wejścia na nią na korytarzu była znikoma. Później praktycznie w ogóle nie zmrużyła oka, zastanawiając się nad słowami Krukona. Powinna zrobić coś sama, żeby ludzie zmienili o niej opinię lub po prostu się odczepili? Zadanie może i było do wykonania, jednak najpierw musiała zacząć od rozmowy z Charlotte. Choć nie miała na to najmniejszej ochoty, bo sam widok twarzy młodszej o pięć minut powodował, że miała ochotę wytargać jej włosy, zwlokła się z łóżka, umyła i zagościła w kuchni na dobre dwadzieścia minut. Podobnie jak Andrea - jej siostra lubiła jeść. Do dzisiaj pamiętała jak czasem razem do spóły z babcią gotowały obiady na różne okazje, bądź piekły ciasta i ciasteczka, a kiedy wracały do swojego domu znowu zaczynały się kłócić. Nigdy nie mogła pojąć tej zależności.
Wyszukując w lodówce trzy jajka, wbiła je na rozgrzaną patelnię i w międzyczasie zabrała się do przygotowywania tostów. Śniadanie może i było bardzo prowizoryczne, ale z całą pewnością pożywne i smaczne. Wbrew pozorom nie różniły się z Gryfonką aż tak, stąd też Ślizgonka była pewna, że jej posmakuje. Chyba, że chora duma młodszej na to nie pozwoli. Gdy skończyła zabawę w kucharkę, ułożyła talerzyki na tacce wraz ze sztućcami, obok koszyczek z tostami a do tego dołożyła dwie szklanki soku pomarańczowego i kiedy odetchnęła głęboko, ostrożnie transportując śniadanie skierowała się do pokoju Charlotte. Zapukawszy, odczekała chwilę, po czym weszła do środka, stawiając tackę na pobliskiej półce.
- Pomyślałam, że możesz być głodna - powiedziała spokojnie, siląc się na jak najszczerszy uśmiech. Bez skutku. Zamiast uśmiechu powstał lekki grymas, który nabrał na sile, kiedy Andrea skrzyżowała ręce za plecami. - I pomyślałam, że możemy zjeść razem - dodała, kompletnie nie zwracając uwagi na Nieśmiałka. A więc miały skrzata. Skrzata, który gryzł ludzi, zresztą podobnie jak Charlotte. To i to pewnie miało wściekliznę.
Wyszukując w lodówce trzy jajka, wbiła je na rozgrzaną patelnię i w międzyczasie zabrała się do przygotowywania tostów. Śniadanie może i było bardzo prowizoryczne, ale z całą pewnością pożywne i smaczne. Wbrew pozorom nie różniły się z Gryfonką aż tak, stąd też Ślizgonka była pewna, że jej posmakuje. Chyba, że chora duma młodszej na to nie pozwoli. Gdy skończyła zabawę w kucharkę, ułożyła talerzyki na tacce wraz ze sztućcami, obok koszyczek z tostami a do tego dołożyła dwie szklanki soku pomarańczowego i kiedy odetchnęła głęboko, ostrożnie transportując śniadanie skierowała się do pokoju Charlotte. Zapukawszy, odczekała chwilę, po czym weszła do środka, stawiając tackę na pobliskiej półce.
- Pomyślałam, że możesz być głodna - powiedziała spokojnie, siląc się na jak najszczerszy uśmiech. Bez skutku. Zamiast uśmiechu powstał lekki grymas, który nabrał na sile, kiedy Andrea skrzyżowała ręce za plecami. - I pomyślałam, że możemy zjeść razem - dodała, kompletnie nie zwracając uwagi na Nieśmiałka. A więc miały skrzata. Skrzata, który gryzł ludzi, zresztą podobnie jak Charlotte. To i to pewnie miało wściekliznę.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Nikogo zapewne nie zdziwi fakt, że ta drobna pannica prawie zaliczyła bliskie spotkanie z podłogą, kiedy w progu pokoju ujrzała starszą siostrę. Na całe szczęście w ostatniej chwili Nieśmiałek zachował się naprawę rycersko i z wyciągniętymi ramionami pomógł swej pani utrzymać równowagę.
- Dziękuję Ci. - kiwnęła mu głową, poprawiając brzydką szmatę, którą miał przepasaną na biodrach. - Możesz już iść. Później zajmę się twoim wdziankiem. - pomachała mu jeszcze na pożegnanie i odprowadziła wzrokiem do drzwi. Kiedy zostały całkowicie same, zlustrowała spojrzeniem tackę trzymaną przez An i założyła buntowniczo ręce pod piersiami.
- Chyba nie chcesz mnie otruć, co? - rzuciła podejrzanie, siadając wygodniej i dłonią wskazując jej wolne miejsce na łóżku. Przecież nie będzie tak stała, a mimo wszelkich pokładów nienawiści do jej osoby, Charlie zawsze pilnowała manier. No, może nie zawsze, ale zazwyczaj. Nie mówiąc nic więcej, sięgnęła po talerzyk znajdujący się bliżej siostry i sprytnie podmieniła go ze swoim. Swojego jedzenia przecież nie skaziła, więc w taki sposób powinna być bezpieczna. Zanim upiła łyka pomarańczowego soku, powąchała go jeszcze na wszelki wypadek, a kiedy nie rozpoznała żadnego dziwnego zapachu, a nad szklanką nie unosiły się żadne tajemnicze opary, postanowiła go skosztować.
- Co Cię sprowadza, siostrzyczko? Znam Cię za dobrze i wiem, że nie robisz takich rzeczy bezinteresownie. - stwierdziła bez ogródek, łapiąc za jedną z kolorowych poduszek i skubiąc zwisające z jej boków frędzelki.
- Dziękuję Ci. - kiwnęła mu głową, poprawiając brzydką szmatę, którą miał przepasaną na biodrach. - Możesz już iść. Później zajmę się twoim wdziankiem. - pomachała mu jeszcze na pożegnanie i odprowadziła wzrokiem do drzwi. Kiedy zostały całkowicie same, zlustrowała spojrzeniem tackę trzymaną przez An i założyła buntowniczo ręce pod piersiami.
- Chyba nie chcesz mnie otruć, co? - rzuciła podejrzanie, siadając wygodniej i dłonią wskazując jej wolne miejsce na łóżku. Przecież nie będzie tak stała, a mimo wszelkich pokładów nienawiści do jej osoby, Charlie zawsze pilnowała manier. No, może nie zawsze, ale zazwyczaj. Nie mówiąc nic więcej, sięgnęła po talerzyk znajdujący się bliżej siostry i sprytnie podmieniła go ze swoim. Swojego jedzenia przecież nie skaziła, więc w taki sposób powinna być bezpieczna. Zanim upiła łyka pomarańczowego soku, powąchała go jeszcze na wszelki wypadek, a kiedy nie rozpoznała żadnego dziwnego zapachu, a nad szklanką nie unosiły się żadne tajemnicze opary, postanowiła go skosztować.
- Co Cię sprowadza, siostrzyczko? Znam Cię za dobrze i wiem, że nie robisz takich rzeczy bezinteresownie. - stwierdziła bez ogródek, łapiąc za jedną z kolorowych poduszek i skubiąc zwisające z jej boków frędzelki.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
W milczeniu obserwowała dziwne poczynania siostry, w myślach odpowiednio je komentując. Nawet jeśli chciałaby się jej pozbyć to na pewno nie w taki sposób i na pewno nie w swoim własnym domu. Może bez przesady? Zresztą, nie miała czasu na główkowanie jakim eliksirem mogłaby ją skutecznie otruć, nie licząc mugolskich środków czystości, które jak byk miały wydrukowane odpowiednie piktogramy na etykietce.
- Skończyłaś? - spytała spokojnie, siadając na łóżku. Charlotte nie wzięła pod uwagę jednej rzeczy. Mianowicie tego, że Andrea mogła przewidzieć jej zagranie i specjalnie ustawić talerzyki w taki sposób, by mimo wszystko młodsza wzięła ten skażony. Na samą myśl o tym uśmiechnęła się pod nosem, wyciągając rękę po szklankę z sokiem.
- Widzisz, ludzie się zmieniają - wzruszyła ramionami, zamaczając usta w napoju. - Wyciągam do Ciebie rękę na zgodę a Ty jak zwykle do mnie z dupą - odstawiła szklankę z powrotem na tackę, zabierając się do jedzenia jajecznicy, która na zimno nie smakowała zbyt dobrze.
- Skoro już tu mieszkasz muszę Cię zacząć tolerować - stwierdziła z rozbrajającą szczerością, ale... czy nie tego się można było spodziewać w tej dyskusji? Początkowo chciała kłamać jak z nut, by przekonać Gryfonkę do siebie, z drugiej strony mogłoby być gorzej.
- Skończyłaś? - spytała spokojnie, siadając na łóżku. Charlotte nie wzięła pod uwagę jednej rzeczy. Mianowicie tego, że Andrea mogła przewidzieć jej zagranie i specjalnie ustawić talerzyki w taki sposób, by mimo wszystko młodsza wzięła ten skażony. Na samą myśl o tym uśmiechnęła się pod nosem, wyciągając rękę po szklankę z sokiem.
- Widzisz, ludzie się zmieniają - wzruszyła ramionami, zamaczając usta w napoju. - Wyciągam do Ciebie rękę na zgodę a Ty jak zwykle do mnie z dupą - odstawiła szklankę z powrotem na tackę, zabierając się do jedzenia jajecznicy, która na zimno nie smakowała zbyt dobrze.
- Skoro już tu mieszkasz muszę Cię zacząć tolerować - stwierdziła z rozbrajającą szczerością, ale... czy nie tego się można było spodziewać w tej dyskusji? Początkowo chciała kłamać jak z nut, by przekonać Gryfonkę do siebie, z drugiej strony mogłoby być gorzej.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
- Nie, jeszcze nie przyjrzałam się jajecznicy. - uśmiechnęła się rozbrajająco i sięgnęła po niewielki talerzyk, oglądając go ze wszystkich stron. Oczywiście wiedziała, że gdyby Andrea chciała ją wykończyć zrobiłaby to w bardziej bolesny sposób i najpewniej nie otrułaby jej jedzenia, ale musiała powtórzyć wszystkie środki ostrożności, żeby tylko pograć jej trochę na nerwach. O tak. Denerwowanie starszej o pięć minut było jednym z zamiłowań tej uroczej na pozór Gryffonki.
- Wygląda na to, że jeszcze pożyję. - wzruszyła wątłymi ramionami i usiadła po turecku, krzyżując nogi. Śniadanie znikało z talerza w zatrważającym tempie, a w oczach Szarlotki pojawiły się wesołe ogniki. Dawno nie jadła normalnego, porannego posiłku. Fakt, że w każdej chwili mogła poprosić o niego skrzata, ale.. wolała zajadać się łakociami i mistrzowskimi babeczkami. W duchu dziękowała pokoleniom za dobre geny, które mimo obżarstwa, skutecznie nie pozwalały jej przytyć.
- Ktoś musi kontynuować tradycje. - rzuciła całkiem szczerze, komentując w ten sposób jej bystre spostrzeżenie o jej jawnych podejrzeniach co do intencji starszej. Oczywiście, że zawsze wyskakiwała do niej - jak to ładnie An ujęła- z dupą. Tak już po prostu było. Od najmłodszych lat. Czasem zdarzały im się jakieś pokojowe zagrania, jak na przykład te u babci, ale nie oszukujmy się. Więcej było tych kłótliwych momentów.
- Och, podejrzewam, że to wielkie poświęcenie z Twojej strony. - zatrzepotała długimi rzęsami, upijając łyka pomarańczowego napoju. Charlotte naprawdę nie wiedziała w którym momencie weszły na wojenną ścieżkę. Zazwyczaj bliźniaczki dawały się za siebie pokroić i były nierozłączne. Jak to mówią? Jedna dusza w dwóch ciałach? Cóż, może nie w tym przypadku.
- Skoro jesteśmy już takie szczere to doceniam twój wysiłek, moja droga. Jestem pełna podziwu, że od wyjazdu Miszy nie sprowadziłaś tu żadnego łajdaka. - dodała z uznaniem, odkładając na tackę pusty, wręcz lśniący talerzyk. - Dzięki.
- Wygląda na to, że jeszcze pożyję. - wzruszyła wątłymi ramionami i usiadła po turecku, krzyżując nogi. Śniadanie znikało z talerza w zatrważającym tempie, a w oczach Szarlotki pojawiły się wesołe ogniki. Dawno nie jadła normalnego, porannego posiłku. Fakt, że w każdej chwili mogła poprosić o niego skrzata, ale.. wolała zajadać się łakociami i mistrzowskimi babeczkami. W duchu dziękowała pokoleniom za dobre geny, które mimo obżarstwa, skutecznie nie pozwalały jej przytyć.
- Ktoś musi kontynuować tradycje. - rzuciła całkiem szczerze, komentując w ten sposób jej bystre spostrzeżenie o jej jawnych podejrzeniach co do intencji starszej. Oczywiście, że zawsze wyskakiwała do niej - jak to ładnie An ujęła- z dupą. Tak już po prostu było. Od najmłodszych lat. Czasem zdarzały im się jakieś pokojowe zagrania, jak na przykład te u babci, ale nie oszukujmy się. Więcej było tych kłótliwych momentów.
- Och, podejrzewam, że to wielkie poświęcenie z Twojej strony. - zatrzepotała długimi rzęsami, upijając łyka pomarańczowego napoju. Charlotte naprawdę nie wiedziała w którym momencie weszły na wojenną ścieżkę. Zazwyczaj bliźniaczki dawały się za siebie pokroić i były nierozłączne. Jak to mówią? Jedna dusza w dwóch ciałach? Cóż, może nie w tym przypadku.
- Skoro jesteśmy już takie szczere to doceniam twój wysiłek, moja droga. Jestem pełna podziwu, że od wyjazdu Miszy nie sprowadziłaś tu żadnego łajdaka. - dodała z uznaniem, odkładając na tackę pusty, wręcz lśniący talerzyk. - Dzięki.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Zjadała swoją porcję jajecznicy nie przerywając monologu Charlotte. W głębi duszy modliła się, żeby ta rozmowa przebiegła w miarę normalnie, bez zbędnych rękoczynów, które w przypadku tej dwójki były czymś na porządku dziennym. Skończyła posiłek równocześnie z ostatnim wyznaniem młodszej o pięć minut, po czym przetarła malinowe wargi białą serwetką, odkładając ją na tackę. Pozostały im do zjedzenia tosty, ale zjadanie ich bez żadnego dżemu nie sprawiało nikomu frajdy. Suchy chleb był dla konia!
- Nieśmiałku? - zawołała ni stąd ni zowąd a gdy skrzat pojawił się w drzwiach, uśmiechnęła się lekko. - Przyniósłbyś nam... Charlotte, dżem z górnej szafki koło lodówki? - poprosiła. Stworzenie zerknęło na Gryfonkę, której najwidoczniej przyznał miano tej ważniejszej, jednak bez zbędnych komentarzy zniknął i wrócił chwilę później.
- Dzięki - otworzyła słoiczek, stawiając go na stoliczku, a następnie chwyciła kromkę i rozsmarowała na niej brzoskwiniowe powidła. To, że zwlekała z odpowiedzią i tym samym ignorowała siostrę było zamierzonym czynem. Skoro sama zaczęła irytowanie jej, tak nie wiedziała dlaczego miałaby jej odpuścić. Nie robiła nic złego, prócz gry na czas. Ugryzła kawałek kanapki, leniwie przeżuwając, a w międzyczasie w wolną dłoń chwyciła szklankę z sokiem.
- Wiesz co, Charlotte? - wymruczała zaraz po tym jak popiła z pewnością już nie tak smacznie wyglądający kawałek tosta. - Denerwuje mnie to. To, że wierzysz w każdą głupotę wypisaną w gazecie, w każdą plotkę, we wszystko, tylko nie w moje słowa - uniosła wzrok na siostrę, choć nie dało się w nim dostrzec ani odrobiny wrogości. Podobnie zresztą było z jej tonem głosu. Sam spokój i pozorna obojętność.
- W całym życiu spałam tylko z trzema chłopakami, ostatni wybryk, z Wilsonem, nie był zamierzony. Byłam pijana i przygnębiona a on i tak postanowił wyjechać na drugi koniec świata. Serio, to ma być powód, żeby traktować mnie jak szmatę? Uwierz mi, że inne sypiały z o wiele większą ilością chłopaków, a nawet robiły gorsze rzeczy. Miszę zaprosiłam do siebie, bo był przejazdem w Hogsmeade i nie miał gdzie spać. Nasza sypialna gościnna stoi pusta... - westchnęła ciężko, odwracając wzrok od twarzy Gryfonki. Jednak to nie był koniec jej monologu. Dopiero teraz czuła jak serce, którego właściwie nie miała, zaczyna się nieprzyjemnie ściskać.
- Ty chyba nigdy we mnie nie wierzyłaś, co? Zawsze byłaś tą lepszą, przykładną córeczką tatusia i mamusi, a ja? Co najwyżej czarna owca w rodzinie, która była winna każdej głupocie, nawet jeśli nie miała z nią nic wspólnego. To boli, Charlotte. Bardzo boli, bo jesteśmy bliźniaczkami i powinnyśmy się chyba wspierać, a nie nienawidzić - zmarszczyła czoło i wróciła do zjadania tosta.
- Nieśmiałku? - zawołała ni stąd ni zowąd a gdy skrzat pojawił się w drzwiach, uśmiechnęła się lekko. - Przyniósłbyś nam... Charlotte, dżem z górnej szafki koło lodówki? - poprosiła. Stworzenie zerknęło na Gryfonkę, której najwidoczniej przyznał miano tej ważniejszej, jednak bez zbędnych komentarzy zniknął i wrócił chwilę później.
- Dzięki - otworzyła słoiczek, stawiając go na stoliczku, a następnie chwyciła kromkę i rozsmarowała na niej brzoskwiniowe powidła. To, że zwlekała z odpowiedzią i tym samym ignorowała siostrę było zamierzonym czynem. Skoro sama zaczęła irytowanie jej, tak nie wiedziała dlaczego miałaby jej odpuścić. Nie robiła nic złego, prócz gry na czas. Ugryzła kawałek kanapki, leniwie przeżuwając, a w międzyczasie w wolną dłoń chwyciła szklankę z sokiem.
- Wiesz co, Charlotte? - wymruczała zaraz po tym jak popiła z pewnością już nie tak smacznie wyglądający kawałek tosta. - Denerwuje mnie to. To, że wierzysz w każdą głupotę wypisaną w gazecie, w każdą plotkę, we wszystko, tylko nie w moje słowa - uniosła wzrok na siostrę, choć nie dało się w nim dostrzec ani odrobiny wrogości. Podobnie zresztą było z jej tonem głosu. Sam spokój i pozorna obojętność.
- W całym życiu spałam tylko z trzema chłopakami, ostatni wybryk, z Wilsonem, nie był zamierzony. Byłam pijana i przygnębiona a on i tak postanowił wyjechać na drugi koniec świata. Serio, to ma być powód, żeby traktować mnie jak szmatę? Uwierz mi, że inne sypiały z o wiele większą ilością chłopaków, a nawet robiły gorsze rzeczy. Miszę zaprosiłam do siebie, bo był przejazdem w Hogsmeade i nie miał gdzie spać. Nasza sypialna gościnna stoi pusta... - westchnęła ciężko, odwracając wzrok od twarzy Gryfonki. Jednak to nie był koniec jej monologu. Dopiero teraz czuła jak serce, którego właściwie nie miała, zaczyna się nieprzyjemnie ściskać.
- Ty chyba nigdy we mnie nie wierzyłaś, co? Zawsze byłaś tą lepszą, przykładną córeczką tatusia i mamusi, a ja? Co najwyżej czarna owca w rodzinie, która była winna każdej głupocie, nawet jeśli nie miała z nią nic wspólnego. To boli, Charlotte. Bardzo boli, bo jesteśmy bliźniaczkami i powinnyśmy się chyba wspierać, a nie nienawidzić - zmarszczyła czoło i wróciła do zjadania tosta.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Szarlotka obserwowała poczynania starszej siostry, mrużąc podejrzliwie czekoladowe tęczówki. Cisza, która wypełniła pokój powoli stawała się nie do zniesienia, a Charlie wierciła się na dość sporym łóżku, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. W końcu rozłożyła się na całej długości, wymachując w powietrzu długimi nogami.
Kiedy Andrea łaskawie postanowiła się odezwać, uniosła do góry ciemne brwi, licząc na jakiś nieprzyjemny komentarz bądź rzut puchatą poduszką. Nie. Tym razem złodziejka serc zgrywała porządną i ułożoną, wołając do nich wychudzonego Nieśmiałka. No tak, dżem.
- Nie wiem, ale podejrzewam, że zaraz mnie oświecisz. - wywróciła teatralnie oczami, wyciągając przed siebie dłoń i przyglądając się płytkom pomalowanych paznokci. To całe granie na czasie jeszcze bardziej pobudzało temperament Gryffonki, sprawiając, że ta ziewała ostentacyjnie, czekając na wyznania pierwszej grzesznicy w wiosce. I znowu musiała się naczekać, więc poszła śladem Zielonej i chwyciła jednego z tostów, uprzednio smarując go brzoskwiniowymi powidłami. Pychota. Andrea była jaka była, ale rękę do wszelakich dań i wypieków miała nieziemską.
- An, czy ty siebie słyszysz? - zapytała spokojnie, dziwiąc się, że z jej ust nie wydobyło się pogardliwe prychnięcie. Rzeczywiście gardziła podbojami starszej Jeunesse, ale w tym momencie odrobinę współczuła szatynce. Czy ta rzeczywiście nie zdawała sobie sprawy ze swoich czynów?
- Masz 16 lat. Ledwo odrosłaś od ziemi, a już spałaś z trzema chłopakami. Nawet nie będę liczyła z iloma się całowałaś... to nieistotne. Nie uważasz, że w twoim wieku, przespanie się z kimś po pijaku jest zwykłym puszczalstwem? -jęknęła zrezygnowana, mając nadzieję, że bliźniaczka zrozumie o co jej chodzi. Nie wiedziała jak do niej dotrzeć i wytłumaczyć, że to wszystko wygląda niewinne tylko w jej oczach. Wzdychając ciężko, przetarła ręką czoło na którym pojawiły się poziome zmarszczki.
- Nie interesują mnie inni. To nie o nich wypisuje najpopularniejsza magiczna gazeta. - nie wiedząc co też więcej powinna rzec, uśmiechnęła się doń słabo, kosztując małego gryza zeschniętego już odrobinę tosta. Miała szczerą nadzieję, że Jeunesse przemyśli sprawę i zacznie dostrzegać, że artykuły na jej temat zawsze mają w sobie ziarnko prawdy i rzeczywiście coś musi być na rzeczy. Jej kolejne słowa i nagła zmiana tematu całkowicie zbiła Czerwoną z pantałyku.
- Przypominam, że to ty mnie od siebie odsunęłaś. Wbiłaś sobie do głowy jakąś chorą faworyzację rodziców i uciekałaś do babci, zostawiając mnie samą. Kilka takich wycieczek potrafi stworzyć między bliskim rodzeństwem przepaść. Później zaczęła się szkoła.. inne domy, plotki i twoje miłosne zapędy. Myślisz, że jest mi przyjemnie jak ludzie wytykają mnie palcami i mówią, że moja siostra zalicza każdego w zamku?
Kiedy Andrea łaskawie postanowiła się odezwać, uniosła do góry ciemne brwi, licząc na jakiś nieprzyjemny komentarz bądź rzut puchatą poduszką. Nie. Tym razem złodziejka serc zgrywała porządną i ułożoną, wołając do nich wychudzonego Nieśmiałka. No tak, dżem.
- Nie wiem, ale podejrzewam, że zaraz mnie oświecisz. - wywróciła teatralnie oczami, wyciągając przed siebie dłoń i przyglądając się płytkom pomalowanych paznokci. To całe granie na czasie jeszcze bardziej pobudzało temperament Gryffonki, sprawiając, że ta ziewała ostentacyjnie, czekając na wyznania pierwszej grzesznicy w wiosce. I znowu musiała się naczekać, więc poszła śladem Zielonej i chwyciła jednego z tostów, uprzednio smarując go brzoskwiniowymi powidłami. Pychota. Andrea była jaka była, ale rękę do wszelakich dań i wypieków miała nieziemską.
- An, czy ty siebie słyszysz? - zapytała spokojnie, dziwiąc się, że z jej ust nie wydobyło się pogardliwe prychnięcie. Rzeczywiście gardziła podbojami starszej Jeunesse, ale w tym momencie odrobinę współczuła szatynce. Czy ta rzeczywiście nie zdawała sobie sprawy ze swoich czynów?
- Masz 16 lat. Ledwo odrosłaś od ziemi, a już spałaś z trzema chłopakami. Nawet nie będę liczyła z iloma się całowałaś... to nieistotne. Nie uważasz, że w twoim wieku, przespanie się z kimś po pijaku jest zwykłym puszczalstwem? -jęknęła zrezygnowana, mając nadzieję, że bliźniaczka zrozumie o co jej chodzi. Nie wiedziała jak do niej dotrzeć i wytłumaczyć, że to wszystko wygląda niewinne tylko w jej oczach. Wzdychając ciężko, przetarła ręką czoło na którym pojawiły się poziome zmarszczki.
- Nie interesują mnie inni. To nie o nich wypisuje najpopularniejsza magiczna gazeta. - nie wiedząc co też więcej powinna rzec, uśmiechnęła się doń słabo, kosztując małego gryza zeschniętego już odrobinę tosta. Miała szczerą nadzieję, że Jeunesse przemyśli sprawę i zacznie dostrzegać, że artykuły na jej temat zawsze mają w sobie ziarnko prawdy i rzeczywiście coś musi być na rzeczy. Jej kolejne słowa i nagła zmiana tematu całkowicie zbiła Czerwoną z pantałyku.
- Przypominam, że to ty mnie od siebie odsunęłaś. Wbiłaś sobie do głowy jakąś chorą faworyzację rodziców i uciekałaś do babci, zostawiając mnie samą. Kilka takich wycieczek potrafi stworzyć między bliskim rodzeństwem przepaść. Później zaczęła się szkoła.. inne domy, plotki i twoje miłosne zapędy. Myślisz, że jest mi przyjemnie jak ludzie wytykają mnie palcami i mówią, że moja siostra zalicza każdego w zamku?
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Tak jak przypuszczała rozmowa ta aż była przesiąknięta szczerością i wzajemnymi wyrzutami pod adresem zarówno starszej, jak i młodszej Jeunesse. Wysłuchała jej, zjadając jeszcze drugiego tosta a potem dopiła sok, przecierając dłonią oczy. To co powiedziała Charlotte może i było prawdą, ale wywołało na ustach brunetki bardzo pobłażliwy uśmiech.
- Straciłam dziewictwo ze swoim pierwszym chłopakiem i nikt o tym nie wie, później był Connor a Anthony to zupełnie inna bajka. Całowałam się też tylko z tą trójką - posłała jej poważne spojrzenie, świadczące, że nie żartuje. Ten całus ze strony Iana, jak i Miszy nie był nawet całowaniem. I nie wyszedł z jej strony, a ona go nie odwzajemniła. Cóż. Nie miała pojęcia dlaczego tłumaczy się przed Gryfonką, chociaż chciała mieć ten temat i tę rozmowę po prostu za sobą. A to jak potraktuje ją młodsza o pięć minut pozostawało tylko i wyłącznie w jej gestii.
- To jest tak, że wystarczy, że z kimś porozmawiasz a później leci plotka. Ktoś dopowie coś do niej, potem ktoś kolejny dopowie następną rzecz... z całą resztą, którą podobno zaliczyłam mam zwyczajny, koleżeński kontakt, nie wkraczający nawet w sfery damsko-męskie - wzruszyła ramionami, przewracając teatralnie oczami. Może dlatego tak bardzo denerwowały ją wszystkie artykuły oraz komentarze rzucane przez ludzi spotkanych na korytarzach? Nikt nie sprawdzał ile jest prawdy w tym co usłyszeli czy przeczytali. - Nie sądzisz, że taka bezgraniczna wiara jest szczytem tchórzostwa? Zamiast podejść do źródła i się dowiedzieć... - bez pytania położyła się wśród miękkich poduszek na brzuchu, wyciągając nogi na całą długość łóżka. Miała nadzieję, że Gryfonka jej teraz nie udusi. Jednak jej kolejne słowa spowodowały, że szybko odwróciła się na bok z wyraźnie bojową miną.
- Ja Cię odsunęłam? Wina leży po obydwóch stronach - prychnęła. - Nie zrobiłaś nic, żeby to zmienić. Nic, kompletnie nic! Tylko po prostu się dostosowałaś - zacisnęła zęby, świdrując spojrzeniem twarz dziewczyny.
- Straciłam dziewictwo ze swoim pierwszym chłopakiem i nikt o tym nie wie, później był Connor a Anthony to zupełnie inna bajka. Całowałam się też tylko z tą trójką - posłała jej poważne spojrzenie, świadczące, że nie żartuje. Ten całus ze strony Iana, jak i Miszy nie był nawet całowaniem. I nie wyszedł z jej strony, a ona go nie odwzajemniła. Cóż. Nie miała pojęcia dlaczego tłumaczy się przed Gryfonką, chociaż chciała mieć ten temat i tę rozmowę po prostu za sobą. A to jak potraktuje ją młodsza o pięć minut pozostawało tylko i wyłącznie w jej gestii.
- To jest tak, że wystarczy, że z kimś porozmawiasz a później leci plotka. Ktoś dopowie coś do niej, potem ktoś kolejny dopowie następną rzecz... z całą resztą, którą podobno zaliczyłam mam zwyczajny, koleżeński kontakt, nie wkraczający nawet w sfery damsko-męskie - wzruszyła ramionami, przewracając teatralnie oczami. Może dlatego tak bardzo denerwowały ją wszystkie artykuły oraz komentarze rzucane przez ludzi spotkanych na korytarzach? Nikt nie sprawdzał ile jest prawdy w tym co usłyszeli czy przeczytali. - Nie sądzisz, że taka bezgraniczna wiara jest szczytem tchórzostwa? Zamiast podejść do źródła i się dowiedzieć... - bez pytania położyła się wśród miękkich poduszek na brzuchu, wyciągając nogi na całą długość łóżka. Miała nadzieję, że Gryfonka jej teraz nie udusi. Jednak jej kolejne słowa spowodowały, że szybko odwróciła się na bok z wyraźnie bojową miną.
- Ja Cię odsunęłam? Wina leży po obydwóch stronach - prychnęła. - Nie zrobiłaś nic, żeby to zmienić. Nic, kompletnie nic! Tylko po prostu się dostosowałaś - zacisnęła zęby, świdrując spojrzeniem twarz dziewczyny.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
- Anthony to zupełnie inna bajka.. - powtórzyła po niej, odrobinę ją przedrzeźniając. Ręce dosłownie jej opadły. Spodziewała się jakiejś skruchy w jej głosie albo jakiegoś zażenowania na twarzy, ale na pewno nie pobłażliwego uśmiechu. To uświadomiło ją tylko w przekonaniu, że Zielona dalej uważa się za niewinną gąskę, która została bezczelnie osądzona przez niesprawiedliwe społeczeństwo.
- Opowiedz mi więc tą bajkę, chętnie posłucham. - ułożyła dłonie pod podbródkiem, zamykając na chwilę powieki. Nie miała zdrowia ani cierpliwości do swej drugiej połówki. Chciała w spokoju poczekać na jej odpowiedź, ale emocje i skrywane żale zaczęły brać nad nią górę.
-Nie jest Ci wstyd? Nie jest Ci choć odrobinę głupio i nie żałujesz? W końcu ledwo zerwałaś z Connorem i już rozłożyłaś nogi przed Wilsonem! - wycelowała w nią oskarżycielsko palcem, a herbaciane wargi zacisnęła w wąską kreskę. W czekoladowych tęczówkach zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki furii, ale Gryffonka starała się ją powstrzymać, licząc w głowie fasolki wszystkich smaków i regulując lekko przyśpieszony oddech. W innych okolicznościach już dawno dałaby się ponieść i najpewniej rzuciłaby się na Andreę, okładając ją pięściami. Dlaczego więc dzisiaj postanowiła przystopować? Chyba dlatego, że pierwszy raz od kilku lat zachowywały się w miarę na poziomie i starały się rozmawiać szczerze.
- Nie szłam do źródła bo najzwyczajniej w świecie nie chciałam się do Ciebie przyznawać na szkolnym korytarzu. - westchnęła ciężko, przypatrując się siostrze, która rozłożyła się na całej długości łóżka. Pięknie.
- Nie wyskakuj mi tutaj z tą bojową miną! - pogroziła jej placem, a następnie tknęła ją nim mocno między żebra. - Dostosowałam się, a co miałam robić? Biegać za tobą i błagać, żebyś zabrała mnie ze sobą? Znasz mnie i wiesz, że nie robię takich rzeczy.
- Opowiedz mi więc tą bajkę, chętnie posłucham. - ułożyła dłonie pod podbródkiem, zamykając na chwilę powieki. Nie miała zdrowia ani cierpliwości do swej drugiej połówki. Chciała w spokoju poczekać na jej odpowiedź, ale emocje i skrywane żale zaczęły brać nad nią górę.
-Nie jest Ci wstyd? Nie jest Ci choć odrobinę głupio i nie żałujesz? W końcu ledwo zerwałaś z Connorem i już rozłożyłaś nogi przed Wilsonem! - wycelowała w nią oskarżycielsko palcem, a herbaciane wargi zacisnęła w wąską kreskę. W czekoladowych tęczówkach zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki furii, ale Gryffonka starała się ją powstrzymać, licząc w głowie fasolki wszystkich smaków i regulując lekko przyśpieszony oddech. W innych okolicznościach już dawno dałaby się ponieść i najpewniej rzuciłaby się na Andreę, okładając ją pięściami. Dlaczego więc dzisiaj postanowiła przystopować? Chyba dlatego, że pierwszy raz od kilku lat zachowywały się w miarę na poziomie i starały się rozmawiać szczerze.
- Nie szłam do źródła bo najzwyczajniej w świecie nie chciałam się do Ciebie przyznawać na szkolnym korytarzu. - westchnęła ciężko, przypatrując się siostrze, która rozłożyła się na całej długości łóżka. Pięknie.
- Nie wyskakuj mi tutaj z tą bojową miną! - pogroziła jej placem, a następnie tknęła ją nim mocno między żebra. - Dostosowałam się, a co miałam robić? Biegać za tobą i błagać, żebyś zabrała mnie ze sobą? Znasz mnie i wiesz, że nie robię takich rzeczy.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Zażenowanie na jej twarzy pojawiło się wtedy, kiedy Charlotte poprosiła ją o opowiedzenie tej historii z Wilsonem. To, że jej powiedziała z kim spała nie oznaczało, że od razu będzie chętna do opowiadania wszystkich aktów ze szczegółami! Otworzyła usta, przypominające teraz coś na kształt kółeczka a jej brwi powędrowały wyżej. Z całą pewnością Charlotte uzyskała efekt zażenowania u starszej, zbijając równocześnie jej dobrą passę do mówienia. Nim zdążyła zareagować, Gryfonka wkroczyła na kolejny punkt rozmowy... i kolejny... znowu pozwoliła jej dokończyć swój monolog, chociaż czuła, że obydwie są zdenerwowane równie mocno.
- Wilson sam prowokował i jeśli ktoś Ci powie, że to wyszło z mojej strony, nie wierz w to. To on się kleił do połowy w tej szkole i są na to świadkowie. Na mnie nie ma świadków. Zresztą, nie bądź taką cnotką, pamiętam niektóre Twoje podboje miłosne w Liverpoolu - machnęła ręką, chcąc zakończyć ten temat. Opowiadanie siostrze, z którą ostatni raz normalnie rozmawiała w dzieciństwie, o swoich sprawach łóżkowych było wyjątkowo krępujące. Jedyną osobą, której to przychodziło z łatwością była Audrey, tymczasem Angielka zerwała się do pozycji siedzącej.
- Nie robisz takich rzeczy? Tak, no, najprościej jest się dostosować i mieć w dupie drugą stronę i najprościej udawać, że problem Cię nie dotyczy. Zawiniłyśmy obydwie, okej, szkoda, że jako ta rozsądniejsza nie pomyślałaś, żeby wyciągnąć do mnie rękę na zgodę. Twoja chora duma Ci na to nie pozwalała - prychnęła, zaciskając dłonie na materiale narzuty przykrywającej pierzynę.
- Wilson sam prowokował i jeśli ktoś Ci powie, że to wyszło z mojej strony, nie wierz w to. To on się kleił do połowy w tej szkole i są na to świadkowie. Na mnie nie ma świadków. Zresztą, nie bądź taką cnotką, pamiętam niektóre Twoje podboje miłosne w Liverpoolu - machnęła ręką, chcąc zakończyć ten temat. Opowiadanie siostrze, z którą ostatni raz normalnie rozmawiała w dzieciństwie, o swoich sprawach łóżkowych było wyjątkowo krępujące. Jedyną osobą, której to przychodziło z łatwością była Audrey, tymczasem Angielka zerwała się do pozycji siedzącej.
- Nie robisz takich rzeczy? Tak, no, najprościej jest się dostosować i mieć w dupie drugą stronę i najprościej udawać, że problem Cię nie dotyczy. Zawiniłyśmy obydwie, okej, szkoda, że jako ta rozsądniejsza nie pomyślałaś, żeby wyciągnąć do mnie rękę na zgodę. Twoja chora duma Ci na to nie pozwalała - prychnęła, zaciskając dłonie na materiale narzuty przykrywającej pierzynę.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Wspaniali założyciele Hogwartu, pomocy!
Charlotte naprawdę była w tym momencie gotowa złożyć ofiarę z owcy bądź zacząć wznosić ręce do nieistniejących bożków, byleby tylko jej siostra ogarnęła się trochę i zaczęła dostrzegać swoją winę.
Sytuacja była wyjątkowo ciężka, a brązowowłosej kończyły się pomysły na przemówienie bliźniaczce do rozsądku. Chyba zaczęła się poddawać. W końcu, co się stało to się nie odstanie, ale naprawdę miała nadzieję, że chociaż w przyszłości Andrea zacznie podejmować rozważniejsze decyzje.
- Co z tego, że prowokował? Nie masz swojego rozumu i nie potrafisz powiedzieć nie? - klepnęła się dłonią w czoło, a następnie kilkakrotnie uderzyła głową o puchatą poduszkę. Jak z małym dzieckiem, doprawdy. - Może powinnyśmy Cię zapisać na jakąś naukę asertywności, co? Na to nigdy nie jest za późno. - podniosła na nią zmęczony wzrok, lustrując ją bacznie czekoladowymi tęczówkami. Przypuszczała, że najprawdopodobniej nie dojdą dzisiaj do porozumienia, ale jakiś cichy głosik w jej głowie podpowiadał jej, że może wieczorem, tuż przed pójściem spać, jej siostra choć przez minutę rozważy jej słowa.
Charlie z ciężkim westchnięciem ominęła temat jej podbojów w Liverpoolu, bo w jej mniemaniu zwyczajnie nie było o czym gadać, a An próbowała odwrócić kota ogonem. Oczywiście, że Gryffonce zdarzało się flirtować, a nawet całować z kilkoma chłopakami, jednak z żadnym nie poszła do łóżka. Każdemu potrafiła powiedzieć nie, a nawet przywalić w twarz jeśli zaszła taka potrzeba. Cóż, najwyraźniej Zielonej takie rzeczy nie przychodziły z łatwością.
- Masz rację. Moja chora duma mi na to nie pozwala, ale jednak siedzę teraz z tobą i jeszcze nie wykopałam Cię z mojej sypialni. Doceń moje starania bo też chcę to jakoś wszystko poukładać. - stało się. Wypowiedziała słowa na głos zanim zdołała ugryźć się w język. Chyba pierwszy raz w życiu, przyznała się przed bliźniaczką jak i przed samą sobą, że naprawdę chciałaby choć w małym stopniu poprawić ich popaprane relacje.
Charlotte naprawdę była w tym momencie gotowa złożyć ofiarę z owcy bądź zacząć wznosić ręce do nieistniejących bożków, byleby tylko jej siostra ogarnęła się trochę i zaczęła dostrzegać swoją winę.
Sytuacja była wyjątkowo ciężka, a brązowowłosej kończyły się pomysły na przemówienie bliźniaczce do rozsądku. Chyba zaczęła się poddawać. W końcu, co się stało to się nie odstanie, ale naprawdę miała nadzieję, że chociaż w przyszłości Andrea zacznie podejmować rozważniejsze decyzje.
- Co z tego, że prowokował? Nie masz swojego rozumu i nie potrafisz powiedzieć nie? - klepnęła się dłonią w czoło, a następnie kilkakrotnie uderzyła głową o puchatą poduszkę. Jak z małym dzieckiem, doprawdy. - Może powinnyśmy Cię zapisać na jakąś naukę asertywności, co? Na to nigdy nie jest za późno. - podniosła na nią zmęczony wzrok, lustrując ją bacznie czekoladowymi tęczówkami. Przypuszczała, że najprawdopodobniej nie dojdą dzisiaj do porozumienia, ale jakiś cichy głosik w jej głowie podpowiadał jej, że może wieczorem, tuż przed pójściem spać, jej siostra choć przez minutę rozważy jej słowa.
Charlie z ciężkim westchnięciem ominęła temat jej podbojów w Liverpoolu, bo w jej mniemaniu zwyczajnie nie było o czym gadać, a An próbowała odwrócić kota ogonem. Oczywiście, że Gryffonce zdarzało się flirtować, a nawet całować z kilkoma chłopakami, jednak z żadnym nie poszła do łóżka. Każdemu potrafiła powiedzieć nie, a nawet przywalić w twarz jeśli zaszła taka potrzeba. Cóż, najwyraźniej Zielonej takie rzeczy nie przychodziły z łatwością.
- Masz rację. Moja chora duma mi na to nie pozwala, ale jednak siedzę teraz z tobą i jeszcze nie wykopałam Cię z mojej sypialni. Doceń moje starania bo też chcę to jakoś wszystko poukładać. - stało się. Wypowiedziała słowa na głos zanim zdołała ugryźć się w język. Chyba pierwszy raz w życiu, przyznała się przed bliźniaczką jak i przed samą sobą, że naprawdę chciałaby choć w małym stopniu poprawić ich popaprane relacje.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Uśmiechnęła się pod nosem słysząc jej słowa. Umiała powiedzieć nie. Wbrew pozorom robiła to bardzo często, jednak sytuacja była wyjątkowo skomplikowana.
- Gdybyś jednak była na moim miejscu wiedziałabyś, że odmawiałam mu przez cały swój związek z Connorem a nawet wcześniej, chociaż nie raz miałam ochotę sprawdzić czy rzeczywiście jest czym sobie zawracać głowę, więc nauka asertywności mi nie jest potrzebna - nie chodziło jej tutaj o seks. Tylko o sam fakt tego jak Wilson obchodził się z płcią żeńską, która rzekomo mu się podobała. Niestety, bez rewelacji.
Angielka również miała swoją własną chorą dumę, która nie pozwalała jej przyznać, że od dłuższego czasu wszystkie te plotki i docinki ją ruszały, bo wiedziała, że tym samym ustąpiłaby Charlotte i przyznała jej rację. Bo miała rację, ale postanowiła, że nigdy jej tego nie powie. Aż do dzisiaj. Podniosła się z łóżka i bez spoglądania na siostrę, zebrała brudne naczynia na tackę.
- Też masz rację, Charlotte. Pasuje? No i bez obaw, już wychodzę, łaski nie potrzebuję - powiedziała nadzwyczaj spokojnie. Na odchodne posłała siostrze czarujący uśmiech, po czym jakby nigdy nic wyszła, trzaskając za sobą drzwiami.
- Gdybyś jednak była na moim miejscu wiedziałabyś, że odmawiałam mu przez cały swój związek z Connorem a nawet wcześniej, chociaż nie raz miałam ochotę sprawdzić czy rzeczywiście jest czym sobie zawracać głowę, więc nauka asertywności mi nie jest potrzebna - nie chodziło jej tutaj o seks. Tylko o sam fakt tego jak Wilson obchodził się z płcią żeńską, która rzekomo mu się podobała. Niestety, bez rewelacji.
Angielka również miała swoją własną chorą dumę, która nie pozwalała jej przyznać, że od dłuższego czasu wszystkie te plotki i docinki ją ruszały, bo wiedziała, że tym samym ustąpiłaby Charlotte i przyznała jej rację. Bo miała rację, ale postanowiła, że nigdy jej tego nie powie. Aż do dzisiaj. Podniosła się z łóżka i bez spoglądania na siostrę, zebrała brudne naczynia na tackę.
- Też masz rację, Charlotte. Pasuje? No i bez obaw, już wychodzę, łaski nie potrzebuję - powiedziała nadzwyczaj spokojnie. Na odchodne posłała siostrze czarujący uśmiech, po czym jakby nigdy nic wyszła, trzaskając za sobą drzwiami.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
- Odmawiałaś mu przez cały związek z Connorem? Rzeczywiście. Podejrzewam, że było to nie lada wyzwanie. - zacmokała pod nosem, nogami rozkopując całą pościel. Była zła i musiała w jakiś sposób dać upust gromadzącym się w niej emocjom. W końcu obiecała sobie, że choć dzisiejszego poranka nie tknie ani nie ugryzie starszej o pięć minut. Trzymaj się postanowień, Szarlotko!
- Czekaj, czekaj! Czy ty właśnie przyznałaś mi rację? - poderwała się z łóżka, spoglądając na bliźniaczkę z otworzoną ze zdziwienia buzią. Stała moment jak wryta dopóki siostra nie zatrzasnęła jej drzwi przed nosem.. w jej własnym pokoju. To trzeba mieć tupet.
Nie mogąc do końca wyjść z szoku, kilkakrotnie uszczypnęła się w przedramię i złapała za podróżny plecak, wrzucając do niego parę najpotrzebniejszych rzeczy.
- Nieśmiałku! - wydarła się na całym dom, czując jak z nawału wrażeń trzęsą jej się ręce. Skrzat pojawił się w przeciągu ułamka sekundy, wpatrując się w przełożoną wielkimi oczami.
- Tak panienko Charlotte? - zapiszczał z oddaniem, kłaniając się tak nisko, że zajechał nosem po drewnianej posadce. - Najpierw szklaneczka whiskey, a potem transport do Edynburga. Pani Jeunesse musi odreagować. - uśmiechnęła się doń, klepiąc go czule dłonią po główce jak to już miała w zwyczaju. Stworzenie było tu zaledwie od kilku dni, a Charlie już nie potrafiła bez niego żyć.
- Czekaj, czekaj! Czy ty właśnie przyznałaś mi rację? - poderwała się z łóżka, spoglądając na bliźniaczkę z otworzoną ze zdziwienia buzią. Stała moment jak wryta dopóki siostra nie zatrzasnęła jej drzwi przed nosem.. w jej własnym pokoju. To trzeba mieć tupet.
Nie mogąc do końca wyjść z szoku, kilkakrotnie uszczypnęła się w przedramię i złapała za podróżny plecak, wrzucając do niego parę najpotrzebniejszych rzeczy.
- Nieśmiałku! - wydarła się na całym dom, czując jak z nawału wrażeń trzęsą jej się ręce. Skrzat pojawił się w przeciągu ułamka sekundy, wpatrując się w przełożoną wielkimi oczami.
- Tak panienko Charlotte? - zapiszczał z oddaniem, kłaniając się tak nisko, że zajechał nosem po drewnianej posadce. - Najpierw szklaneczka whiskey, a potem transport do Edynburga. Pani Jeunesse musi odreagować. - uśmiechnęła się doń, klepiąc go czule dłonią po główce jak to już miała w zwyczaju. Stworzenie było tu zaledwie od kilku dni, a Charlie już nie potrafiła bez niego żyć.
Re: Pokój Charlotte na piętrze
Podczas wakacji i nieobecności współlokatorów Angielka miała wystarczająco dużo czasu na gruntowne wysprzątanie wszystkich pomieszczeń w domu. Zakładając, że była w stałym kontakcie z każdym mieszkańcem tego domu, zrobiła porządki również w ich pokojach, jednak nie ruszała nic z ich pozostawionych rzeczy osobistych. Na sam koniec porządków każdym pokoju ustawiła po dwie doniczki kwiatków, które wnosiły nieco pogodnego nastroju do pomieszczenia.
Similar topics
» Pokój Andrei na piętrze
» Pokój Antoniji na piętrze
» Sypialnia na piętrze, z balkonem na ogród
» Balkon na piętrze z widokiem na Małe błonia
» Pokój nr 1
» Pokój Antoniji na piętrze
» Sypialnia na piętrze, z balkonem na ogród
» Balkon na piętrze z widokiem na Małe błonia
» Pokój nr 1
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Downing Street :: Downing Street 3
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach