Malutki zagajnik
+41
Brendan Flamel
Ophelia Cortez
Nevan Fraser
Monika Kruger
Brandon Tayth
Sanne van Rijn
Noah Alsteen
William Greengrass
Cassidy Thomas
Fèlix Lemaire
Wyatt Walker
Cory Reynolds
Quinn Larivaara
Shay Hasting
Pierre Vauquer
Antonija Vedran
Logan Campbell
Hannah Wilson
Aaron Matluck
Lena Gregorovic
Mason Dolarhyde
Charles Wilson
Misza Gregorovic
Aleksy Vulkodlak
Connor Campbell
Andrea Jeunesse
Marianna Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Suzanne Castellani
Christine Greengrass
Anthony Wilson
Emily Bronte
Mistrz Gry
James Scott
Zoja Yordanova
Benedict Walton
Sophie Fitzpatrick
Aiden Williams
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Brennus Lancaster
45 posters
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 3 z 17
Strona 3 z 17 • 1, 2, 3, 4 ... 10 ... 17
Malutki zagajnik
First topic message reminder :
Niewielki, młody lasek znajdujący się przy końcu błoni, na połączeniu tych zielonych terenów i Zakazanego Lasu. Znajduje się tam kilka ławeczek i przytulnych, odosobnionych miejsc.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Malutki zagajnik
Naiwne dziewczę pomyślało, że naprawdę zainteresował się jej problemem. To tej pory siedziała niedbale po turecku, ale teraz poprawiła się by usiąść twarzą przed chłopakiem. Zgięła swoje nogi i usiadła na nich, będąc tym samym na klęczkach. W jej dłoni pojawiła się różdżka, którą zaczęła bezwiednie poruszać w powietrzu, jak James zaczął tłumaczyć znaczenie praktyki. Jej twarz była zamyślona i skupiona na zadaniu, ale nie wypowiadała żadnych zaklęć.
Kiedy spytał się o pojedynek, wystawiła w odpowiedzi dolną wargę i spojrzała na niego smutno, jakby już ją zbił. Wiara w jego dobroć prysnęła jak bańka mydlana.
- Nie nabijaj się ze mnie. Wiesz o tym, że zrobiłbyś mi krzywdę. Nie będę się z Tobą pojedynkowała. Znajdź inny worek treningowy. - powiedziała zawiedzionym tonem, czytając mu w myślach.
Kiedy spytał się o pojedynek, wystawiła w odpowiedzi dolną wargę i spojrzała na niego smutno, jakby już ją zbił. Wiara w jego dobroć prysnęła jak bańka mydlana.
- Nie nabijaj się ze mnie. Wiesz o tym, że zrobiłbyś mi krzywdę. Nie będę się z Tobą pojedynkowała. Znajdź inny worek treningowy. - powiedziała zawiedzionym tonem, czytając mu w myślach.
Re: Malutki zagajnik
Przez moment obserwował jak dziewczę bawi się różdżką. Nie była jakaś tragiczna. Wiedziała za który koniec złapać, a to już było coś!
-Szkoda - rzekł tylko. Chwilę później przeciągnął się i wstał. - Zatrzymaj sobie to miejsce na dzisiaj. Znaj moją dobroć - mruknął w jej stronę.
Wyciągnął różdżkę i machnął nią krótko. Trzasnęło i kawałek kory na którym pisało 'Króla Palantów' odleciał kilka stóp dalej.
Kiwnął jej głową na pożegnanie i ruszył w stronę zamku.
-Szkoda - rzekł tylko. Chwilę później przeciągnął się i wstał. - Zatrzymaj sobie to miejsce na dzisiaj. Znaj moją dobroć - mruknął w jej stronę.
Wyciągnął różdżkę i machnął nią krótko. Trzasnęło i kawałek kory na którym pisało 'Króla Palantów' odleciał kilka stóp dalej.
Kiwnął jej głową na pożegnanie i ruszył w stronę zamku.
Re: Malutki zagajnik
Znudził się? Uśmiechnęła się lekko do siebie, kiedy odwrócił od niej głowę, żeby zaraz się podnieść z miejsca. Kiedy znów na nią spojrzał, powrócił kamienny wyraz twarzy.
- Mhm. - mruknęła, kiwając krótko głową. Z lekkim rozbawieniem zarejestrowała ten ruch różdżki i odlatujący kawałek drzewa z jej zgrabnym dopiskiem. A jednak go to ruszyło.
- Trzymaj się, Scott! - krzyknęła wesoło za chłopakiem i rozwaliła się wygodnie pod drzewem. Miała swoją malutką wygraną tego dnia i zamierzała się nią nacieszyć. Nawet nie zauważyła kiedy przysnęła i ocknęła się, kiedy był już późny wieczór. Zebrała się z zimnej już ziemi i wróciła do zamku.
- Mhm. - mruknęła, kiwając krótko głową. Z lekkim rozbawieniem zarejestrowała ten ruch różdżki i odlatujący kawałek drzewa z jej zgrabnym dopiskiem. A jednak go to ruszyło.
- Trzymaj się, Scott! - krzyknęła wesoło za chłopakiem i rozwaliła się wygodnie pod drzewem. Miała swoją malutką wygraną tego dnia i zamierzała się nią nacieszyć. Nawet nie zauważyła kiedy przysnęła i ocknęła się, kiedy był już późny wieczór. Zebrała się z zimnej już ziemi i wróciła do zamku.
Re: Malutki zagajnik
Majowe dni mijały jasnowłosej krukonce nadzwyczaj szybko. Nim się spostrzegła, nadszedł ostatni, równie gorący jak pozostałe, tydzień miesiąca. Czas spędzony w Hogwarcie wydawał się Lenie krótką, nic nie znaczącą chwilą. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że został jej już tylko ostatni, krótki rok w Hogwardzkich murach. Z jednej strony, żałowała, że nie wykorzystała czasu, który spędziła w szkole tak jak by to należało, ale z drugiej cieszyła się, że nareszcie coś się zmieni. Nie będzie już tych samych znudzonych i zmęczonych twarzy, ani pasztecików dyniowych w Wielkiej Sali, ani nawet treningów Quidditcha na szkolnym stadionie. Napawało to dziewczynę jednocześnie przerażeniem i ekscytacją. Trwając w takowych przemyśleniach, Bronte zawitała do zacienionego i na swój sposób uroczego, małego zagajnika. Nieśpiesznie przysiadła na jednej z drewnianych ławek, kładąc sobie na kolanach skórzaną torbę. O tej porze było cicho, nie widać było żywej duszy w zasięgu wzroku. To jednak jak najbardziej opowiadało zielonookiej, która mogła do woli napawać się chłodnym wiatrem muskającym gołą, opaloną delikatnie skórę i spokojem, którym niemalże wypełnione było powietrze.
Re: Malutki zagajnik
Wielkimi krokami zbliżały się wakacje a Tony nie miał żadnych planów, to tutaj w szkole czuł się dobre. Pomimo tych zakazów i nakazów, chłopak i tak robił na co miał ochotę. Dorosłość kojarzyła mu się z pracą i czymś o wiele bardziej wymagającym, a tutaj mógł robić o wiele. Jako, że przez ostatnie kilka dni miał całkowitą abstynencję, a nawet chodził na lekcję i starał się uważać a nie spać na ławce, to właśnie dziś wziął ze sobą swoje ulubione wino i zamiast na dzisiejsze lekcje, wybrał się w kierunku błoni. Pogoda jak najbardziej zachęciła do przebywania na zewnątrz. Przeszedł przez zatłoczone błonia szukając jakiegoś dość dyskretnego miejsca by żaden nauczyciel się do niego nie doczepił. Zniknął więc za tym mały laskiem i już po chwili nalazł się po drugiej stronie, gdzie było cicho i przyjemnie, a słońce tak bardzo nie świeciło, zasłonięte przez młode drzewa. Trzymając koc w który sprytnie owinięta była butelka wina, zauważył nagle Lenę, siedząca na ławce. Ostatnio miał wiele szczęście spotykając ją całkiem przypadkiem. Zadowolony podążył w jej kierunku i klapnął obok niej z impetem.
- Bronte, Twoja chwila w samotności właśnie się skończyła.- wyszczerzył się wesoło. - Bardziej odosobnionego miejsca znaleźć nie mogłaś, co?- zaczął odwijać z koca to wino, jednak zaplątało się jeszcze bardziej i nie wychodziło mu to najlepiej.
- Bronte, Twoja chwila w samotności właśnie się skończyła.- wyszczerzył się wesoło. - Bardziej odosobnionego miejsca znaleźć nie mogłaś, co?- zaczął odwijać z koca to wino, jednak zaplątało się jeszcze bardziej i nie wychodziło mu to najlepiej.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
Lenie też jakoś nadzwyczajnie do dorosłości się nie śpieszyło, ale skoro można znaleźć coś, o co można by już zacząć się martwić, to czemu nie? Na widok Wilsona, kąciki jej ust delikatnie uniosły się ku górze. Bystre, zielone tęczówki zlustrowały przybysza.
- Cholera, wiedziałam, że zaraz jakiś burak się przypałęta. - Mruknęła pod nosem ze skwaszoną miną, a chwilę później wybuchnęła gromkim śmiechem. Podrapała się po usianym piegami nosie, patrząc na marne starania Tony'ego, próbującego wyjąć coś z koca. Owe coś, było dla krukonki wręcz oczywiste, bo przecież tego okrutnika znała nie od dziś. - Próbowałam, ale wiesz, różnie to bywa z zamkniętymi przestrzeniami, różnie ludzie się po zamku pałętają - Zmarszczyła lekko brwi. - Tutaj zawsze można próbować uciekać, albo krzyczeć, ale że ktoś usłyszy to mało prawdopodobne. - Wyciągnęła doń dłonie, co by pomóc mu wyszarpać z materiału ową butelczynę. - Daj, sieroto. Zero zdolności manualnych... - Mruknęła, sprawnymi ruchami wydobywając szklaną butelkę. Przyjrzała się jej zawartości, delikatnie ją przechylając. - Powiedz proszę, że to żadne kwaśne cholerstwo? - Zerknęła na ślizgona z niemym wyczekiwaniem. Bo Bronte nie była aż tak ułożonym i spokojnym dziewczęciem, jak to wygląda na pierwszy rzut oka, gdy widziało się ją siedzącą w nienagannie upiętych w włosach, czytającą książkę o jakimś super mądrym tytule.
- Cholera, wiedziałam, że zaraz jakiś burak się przypałęta. - Mruknęła pod nosem ze skwaszoną miną, a chwilę później wybuchnęła gromkim śmiechem. Podrapała się po usianym piegami nosie, patrząc na marne starania Tony'ego, próbującego wyjąć coś z koca. Owe coś, było dla krukonki wręcz oczywiste, bo przecież tego okrutnika znała nie od dziś. - Próbowałam, ale wiesz, różnie to bywa z zamkniętymi przestrzeniami, różnie ludzie się po zamku pałętają - Zmarszczyła lekko brwi. - Tutaj zawsze można próbować uciekać, albo krzyczeć, ale że ktoś usłyszy to mało prawdopodobne. - Wyciągnęła doń dłonie, co by pomóc mu wyszarpać z materiału ową butelczynę. - Daj, sieroto. Zero zdolności manualnych... - Mruknęła, sprawnymi ruchami wydobywając szklaną butelkę. Przyjrzała się jej zawartości, delikatnie ją przechylając. - Powiedz proszę, że to żadne kwaśne cholerstwo? - Zerknęła na ślizgona z niemym wyczekiwaniem. Bo Bronte nie była aż tak ułożonym i spokojnym dziewczęciem, jak to wygląda na pierwszy rzut oka, gdy widziało się ją siedzącą w nienagannie upiętych w włosach, czytającą książkę o jakimś super mądrym tytule.
Re: Malutki zagajnik
- Uważaj, bo ten burak bywa nieobliczalny i w każdej chwili możesz zostać rzucona na pożarcie centaurów.- wyszczerzył się wesoło, bo pomimo tego, że pół konie nie jadły ludzi, to Tony za bardzo nimi nie przepadał.- Nie kłam lepiej, tylko przyznaj się, że tęskniłaś, pisałaś do mnie serenady i płakałaś do poduszki.- dał jej lekkiego kuksańca w bok i jako, że nie radził sobie z tym winem oddał jej cały koc z zawartością.
- Nawet nie próbuj uciekać nie masz ze mną szans.- uśmiechnął się cwaniacko, ale oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że Lena jest w znacznie lepszej kondycji fizycznej aniżeli on.
- Podobno mocne wino, słodkie, własnej roboty. - wzruszył ramionami przyglądając się butelce która była całkowicie bez etykietki. - Możesz spróbować pierwsza, sprawdzić czy nie zatrute.- uśmiechnął się do niej uroczo i wziął koc, który był już bez zawartości. Wstał i jak najszybciej owinął Lenę kocem łapiąc ją i przewieszając sobie przez ramię bez większego problemu. - Mam zamiar sprzedać Cię na jakimś targu za dwa wielbłądy.- uśmiechnął się pod nosem, jednak dziewczyna już zaraz mogła poczuć jak dotyka ziemi. Położył ją na kocu, którym była owinięta i stanął nad nią szczerząc się do niej.
- Nawet nie próbuj uciekać nie masz ze mną szans.- uśmiechnął się cwaniacko, ale oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że Lena jest w znacznie lepszej kondycji fizycznej aniżeli on.
- Podobno mocne wino, słodkie, własnej roboty. - wzruszył ramionami przyglądając się butelce która była całkowicie bez etykietki. - Możesz spróbować pierwsza, sprawdzić czy nie zatrute.- uśmiechnął się do niej uroczo i wziął koc, który był już bez zawartości. Wstał i jak najszybciej owinął Lenę kocem łapiąc ją i przewieszając sobie przez ramię bez większego problemu. - Mam zamiar sprzedać Cię na jakimś targu za dwa wielbłądy.- uśmiechnął się pod nosem, jednak dziewczyna już zaraz mogła poczuć jak dotyka ziemi. Położył ją na kocu, którym była owinięta i stanął nad nią szczerząc się do niej.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
- Kurczę, zdradziły mnie zaczerwienione oczy, prawda? - Jęknęła, przykładając dłonie do kącików oczu. - Mówili mi, nie płacz, jak kocha, to wróci. I wrócił, a ja głupia, nie wierzyłam. - Pokręciła głową, przyglądając się Wilsonowi z delikatnym uśmiechem. Słysząc jego zamierzenia w razie swojej ucieczki, parsknęła śmiechem. - Oj chyba nie... - Przekrzywiła lekko głowę. Wiedziała doskonale, że jak Ślizgon chce to potrafi, ale nie zaszkodzi trochę podburzyć jego pewność siebie. Miała ochotę zerwać się do ucieczki, lecz nie udało jej się to, z prostego powodu, jakim było obezwładnienie jej przez okręcenie kocem.
- Serio Wilson, tylko dwa? Słabo mnie cenisz. - Mruknęła zza koca. Kiedy była już na ziemi, spróbowała co nieco oswobodzić, problem w tym, że bezskutecznie. - Pamiętaj, że to ja trzymam ekwipunek, pamiętaj! - Brakuje tu pogrożenia palcem, które było jednak niemożliwe z powodu unieruchomienia rąk. Po kilku chwilach westchnęła żałośnie.
- Toooony, mój kochany, pomóż mi, a nie się gapisz i szczerzysz jak najprawdziwszy burak! - Mruknęła, zdmuchując z oczu grzywkę.
- Serio Wilson, tylko dwa? Słabo mnie cenisz. - Mruknęła zza koca. Kiedy była już na ziemi, spróbowała co nieco oswobodzić, problem w tym, że bezskutecznie. - Pamiętaj, że to ja trzymam ekwipunek, pamiętaj! - Brakuje tu pogrożenia palcem, które było jednak niemożliwe z powodu unieruchomienia rąk. Po kilku chwilach westchnęła żałośnie.
- Toooony, mój kochany, pomóż mi, a nie się gapisz i szczerzysz jak najprawdziwszy burak! - Mruknęła, zdmuchując z oczu grzywkę.
Re: Malutki zagajnik
- Oj nie, zdecydowanie nie mówiliby o mnie, że wrócę. - wyszczerzył się, wiedząc bardzo dobrze jakie jest zdanie reszty. W sumie dobrze, że ją złapał bo jeszcze by mu uciekła, a jej towarzystwo działało na niego bardzo kojąco. Po dwudziestu metrach pewnie byłby już zmęczony i padłby na trawę, nie ruszając się z niej resztę dnia.
- Obawiam się, że jeszcze musiałbym dopłacić. Kto chciałby kupić małe, chude, wyszczekane zwierzątko? Chyba tylko ja jestem takim masochistą. - Patrzył na nią jak leży tak na ciepłej trawie owinięta w koc niczym jakiś robak i zaśmiał się przelotnie, po czym kucnął przy niej i zaczął ją odwijać, poprawiając koc tak, że mógł sam się na nim położyć.
- Obawiam się, że jeszcze musiałbym dopłacić. Kto chciałby kupić małe, chude, wyszczekane zwierzątko? Chyba tylko ja jestem takim masochistą. - Patrzył na nią jak leży tak na ciepłej trawie owinięta w koc niczym jakiś robak i zaśmiał się przelotnie, po czym kucnął przy niej i zaczął ją odwijać, poprawiając koc tak, że mógł sam się na nim położyć.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
- Przecież, że im nie powiedziałam kto, bo by mi oczy wydrapały. - Burknęła, zaciskając usta w wąską linijkę. Mimo, że jej koleżanki z dormitorium były bardzo miłe i przyjazne, jakoś nigdy nie nawiązała z nimi zbyt zażyłej relacji. One miały swój świat, Lena swój. Oba, bądźmy szczerzy, nie pasowały do siebie zupełnie. Poza tym, większość przedstawicielek płci żeńskiej, miała o Wilsonie zdanie, zazwyczaj mało pozytywne. Bronte to jednak zupełnie nie przeszkadzało, a wręcz działało odwrotnie.
- Grabisz sobie Wilson i to porządnie. - Wyswobodziwszy się z koca, usiadła wygodnie, robiąc miejsce ślizgonowi. - Ale niech będzie, no niech będzie. Tylko wtedy co ja mam o Tobie powiedzieć? - Pokazała mu język, wyciągając w jego stronę butelkę wypełnioną ciemnoczerwonym trunkiem. - Skoro taki jesteś mądry, to ją otwórz teraz. - Dodała, kładąc głowę na jego kolanach, a następnie układając się wygodnie na kocu.
- Grabisz sobie Wilson i to porządnie. - Wyswobodziwszy się z koca, usiadła wygodnie, robiąc miejsce ślizgonowi. - Ale niech będzie, no niech będzie. Tylko wtedy co ja mam o Tobie powiedzieć? - Pokazała mu język, wyciągając w jego stronę butelkę wypełnioną ciemnoczerwonym trunkiem. - Skoro taki jesteś mądry, to ją otwórz teraz. - Dodała, kładąc głowę na jego kolanach, a następnie układając się wygodnie na kocu.
Re: Malutki zagajnik
- No tak, mam tyle fanek, kochanek, które za mną szaleją.- przyłożył teatralnie wierzch dłoni do czoła wzdychając jak gdyby jego życie było wieczną męczarnią. Dziwił się, czemu dużo dziewczyn ma o nim negatywne zdanie a dalej do niego ciągnęła i nie mógł narzekać na jakiekolwiek miłosne podboje. Kiedy dziewczyna zrobiła mu miejsce, usiadł na kocu, podbierając się rękami przez chwilę do tyłu.
- Dostanę jakąś nagrodę jak już sobie w pełni nagrabię?- spojrzał na nią z góry, kiedy to położyła się na jego nogach, wziął w końcu to wino, czy bardziej trunek do wina podobny i spojrzał na wystający korek i zmrużył oczy. Wyprostował się i zaczął naprawdę męczyć się z tym winem, ciągnął przeklinając cicho pod nosem. W końcu sfrustrowany wepchał korek do środka ochlapując tym samym swoją koszulkę, a także leżącą pod nią Lenę.
- Przynajmniej można pić.- wyszczerzył się triumfalnie i uniósł butelkę do góry na znak, że pomimo tego, ze ich oblał nie jest taki beznadziejny. Cel został osiągnięty.
- Dostanę jakąś nagrodę jak już sobie w pełni nagrabię?- spojrzał na nią z góry, kiedy to położyła się na jego nogach, wziął w końcu to wino, czy bardziej trunek do wina podobny i spojrzał na wystający korek i zmrużył oczy. Wyprostował się i zaczął naprawdę męczyć się z tym winem, ciągnął przeklinając cicho pod nosem. W końcu sfrustrowany wepchał korek do środka ochlapując tym samym swoją koszulkę, a także leżącą pod nią Lenę.
- Przynajmniej można pić.- wyszczerzył się triumfalnie i uniósł butelkę do góry na znak, że pomimo tego, ze ich oblał nie jest taki beznadziejny. Cel został osiągnięty.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
- Bądźmy szczerzy, dziewczyny lubią takich... hm... niegrzecznych chłopców. - Kąciki jej ust drgnęły delikatnie. Bo taka prawda, nie raz i nie dwa słyszała jak w Pokoju Wspólnym krukonów dziewczyny wymieniały jego imię chichocząc jak szalone. Bronte nie do końca rozumiała zachwyt akurat nad tą złą stroną chłopaka, która najwyraźniej dla nich była bardziej pociągająca.
- Nagrodę? Naprawdę, nie chcę wiedzieć jaka miałaby to być nagroda. - Odparła, marszcząc brwi. Przyglądała się marnym staraniom chłopaka z zażenowaniem. No bo żeby aż tak? Pokręciła głową.
- Wilson! Ty sieroto ogromna! - Krzyknęła, czując mokrą, lepką ciecz na włosach. Czerwone krople powolnie spływały po karku, by chwilę później wsiąknąć w szarą koszulkę. Bądź co bądź większa część wylała się na nią, jak zwykle. Wyjęła mu z rąk butelkę, która również troszkę się kleiła i przytknęła do spierzchłych od słońca ust. Wino było słodkie, nawet aż za słodkie i mocne.
- Za karę, nie dostaniesz. - Mruknęła, patrząc nań zmrużonymi oczami. A co. Niech ma za swoje.
- Nagrodę? Naprawdę, nie chcę wiedzieć jaka miałaby to być nagroda. - Odparła, marszcząc brwi. Przyglądała się marnym staraniom chłopaka z zażenowaniem. No bo żeby aż tak? Pokręciła głową.
- Wilson! Ty sieroto ogromna! - Krzyknęła, czując mokrą, lepką ciecz na włosach. Czerwone krople powolnie spływały po karku, by chwilę później wsiąknąć w szarą koszulkę. Bądź co bądź większa część wylała się na nią, jak zwykle. Wyjęła mu z rąk butelkę, która również troszkę się kleiła i przytknęła do spierzchłych od słońca ust. Wino było słodkie, nawet aż za słodkie i mocne.
- Za karę, nie dostaniesz. - Mruknęła, patrząc nań zmrużonymi oczami. A co. Niech ma za swoje.
Re: Malutki zagajnik
- Za to faceci wola te grzeczne, niegrzeczne są takie przewidywalne. - wywrócił oczami. Tak naprawdę prócz Leny, Anthony dla wszystkim był raczej złym chłopcem podrywającym wszystko co jest płci damskiej, nie musiał się przynajmniej starać i nikt nie oczekiwał od niego zbyt wiele.
- Pf! Czyli myślisz, że na żadną nagrodę nie zasługuję?- uniósł jedną brew ku górze, a potem zaczął obserwować z szerokim uśmiechem na ustach jak wino ścieka, po jej twarzy.
- Nie dostanę? Chcesz się przekonać?- to było dla niego jak wyzwanie, zaśmiał się kpiąco i spojrzał na Lenę mrużąc oczy. Pochylił się i scałował z jej policzka kilka kropel wina.
- Ej, ej! Bo będziesz zaraz pijana, jak ja Cię doprowadzę do dormitorium?- starał się sięgnąć po butelkę wina które trzymała w dłoni.
- Pf! Czyli myślisz, że na żadną nagrodę nie zasługuję?- uniósł jedną brew ku górze, a potem zaczął obserwować z szerokim uśmiechem na ustach jak wino ścieka, po jej twarzy.
- Nie dostanę? Chcesz się przekonać?- to było dla niego jak wyzwanie, zaśmiał się kpiąco i spojrzał na Lenę mrużąc oczy. Pochylił się i scałował z jej policzka kilka kropel wina.
- Ej, ej! Bo będziesz zaraz pijana, jak ja Cię doprowadzę do dormitorium?- starał się sięgnąć po butelkę wina które trzymała w dłoni.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
- Faceci lubią zołzy ot co. - Odparła, oderwawszy usta od butelki. Mimo, że sama nie miała zbyt wybujałego życia towarzyskiego, to była świetnym obserwatorem. Tylko nie zapędzajmy się od razu w jakieś manie prześladowcze, Lena po prostu w mig zauważała, gdy ktoś się ma ku komuś, albo coś jest nie tak. Ciepło powolnie rozchodziło się po ciele dodając Bronte rumieńców. Ona sama też się zdecydowanie rozluźniła. Chyba tego jej było trzeba, chwili, kiedy nie będzie musiała myśleć.
- Nie nie dostaniesz! - Powiedziała, wciąż mierząc go wzrokiem. Podniosła się z jego kolan, przenosząc się na kraniec koca, tak by nie mógł sięgnąć butelki. Postawiła butelkę na trawie, by mieć wolne ręce. Wysunęła z mokrych włosów spinkę, która trzymała je w ryzach. Jasne fale opadły luźno na łopatki, skręcając się przy końcach. Przekrzywiła głowę, bacznie przyglądając się Wilsonowi.
- Zaniesiesz mnie, masochisto. - Uniosła brwi, jednocześnie uśmiechając się złowrogo. Spinkę wsunęła do kieszeni jasnych szortów, a drugą ręką pochwyciła butelkę, której zawartość nieco się zmniejszyła. Powolnie, bardzo powolnie zbliżał się wieczór i słońce zaglądało teraz przez panie drzew, rzucając promienie na roześmiane twarze dwójki. Zielonooka upiła jeszcze kilka małych łyczków z niepokojem zauważając, że świat zaczyna nabierać nowych pięknych kolorów i odrobinę wiruje.
- Nie nie dostaniesz! - Powiedziała, wciąż mierząc go wzrokiem. Podniosła się z jego kolan, przenosząc się na kraniec koca, tak by nie mógł sięgnąć butelki. Postawiła butelkę na trawie, by mieć wolne ręce. Wysunęła z mokrych włosów spinkę, która trzymała je w ryzach. Jasne fale opadły luźno na łopatki, skręcając się przy końcach. Przekrzywiła głowę, bacznie przyglądając się Wilsonowi.
- Zaniesiesz mnie, masochisto. - Uniosła brwi, jednocześnie uśmiechając się złowrogo. Spinkę wsunęła do kieszeni jasnych szortów, a drugą ręką pochwyciła butelkę, której zawartość nieco się zmniejszyła. Powolnie, bardzo powolnie zbliżał się wieczór i słońce zaglądało teraz przez panie drzew, rzucając promienie na roześmiane twarze dwójki. Zielonooka upiła jeszcze kilka małych łyczków z niepokojem zauważając, że świat zaczyna nabierać nowych pięknych kolorów i odrobinę wiruje.
Re: Malutki zagajnik
Zmarszczył czoło, bo w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale zołzy to nie był chyba jego ulubiony typ, bo wszystko co robiły było na przekór. Ale kto go tam wie, sam nie umiał się do końca sprecyzować.
- Bronte, bardzo mocno prowokujesz!- wytknął w jej stronę oskarżycielsko palcem i przyglądał się temu co robi dziewczyna. Wypiła już dość tego dziwnego mocnego wina, a nie miał aż tak silnej głowy jak on, więc taka ilość mogła zdecydowanie wprawić ją w wirowanie głowy i typowy stan po alkoholu.
- Mogę Cię zanieść, ale do swojego pokoju, pijaczko.- przedrzeźniał ją a zaraz po tym na czworaka podszedł do niej i złapał jedna rękę butelkę, pochylając się nad krukonką, by ta pod wpływem jego ciężaru położyła się na trawie, a on wtedy mógłby spokojnie wziąć od niej upragniony trunek.
- Bronte, bardzo mocno prowokujesz!- wytknął w jej stronę oskarżycielsko palcem i przyglądał się temu co robi dziewczyna. Wypiła już dość tego dziwnego mocnego wina, a nie miał aż tak silnej głowy jak on, więc taka ilość mogła zdecydowanie wprawić ją w wirowanie głowy i typowy stan po alkoholu.
- Mogę Cię zanieść, ale do swojego pokoju, pijaczko.- przedrzeźniał ją a zaraz po tym na czworaka podszedł do niej i złapał jedna rękę butelkę, pochylając się nad krukonką, by ta pod wpływem jego ciężaru położyła się na trawie, a on wtedy mógłby spokojnie wziąć od niej upragniony trunek.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
- Że ja? No chyba nie. - Odrzekła, wzruszając ramionami z niewinnym wyrazem twarzy. Nie tyle brak mocnej głowy, co zupełny brak wprawy pogarszał sytuację. Bo Bronte nie piła, zazwyczaj. Stroniła od alkoholu, uznając, że papierosy to już wystarczające zło i nie chce krzywdzić siebie tak zupełnie do końca. Bardzo mądre dziewczę. Parsknęła cicho na jego słowa.
- A śmiałeś pomyśleć, że do Twojego? - Prawa brew dziewczyny powędrowała ku górze. Widząc jak chłopak zbliża się ku niej, zaklęła pod nosem, przesuwając się najdalej, na ile pozwalał jej koc. Nie pozostawił jej wyboru, krukonka praktycznie nie mogła się ruszyć, lecz zdołała wyciągnąć rękę, w której dzierżyła butelkę najdalej jak tylko się da.
- Wilson, Wilson, złego człowieka ze mnie robisz. - Rzekła cicho, patrząc na chłopaka. Na jej twarzy błąkał się nieśmiały uśmiech. Taki typowy półuśmiech Bronte.
- A śmiałeś pomyśleć, że do Twojego? - Prawa brew dziewczyny powędrowała ku górze. Widząc jak chłopak zbliża się ku niej, zaklęła pod nosem, przesuwając się najdalej, na ile pozwalał jej koc. Nie pozostawił jej wyboru, krukonka praktycznie nie mogła się ruszyć, lecz zdołała wyciągnąć rękę, w której dzierżyła butelkę najdalej jak tylko się da.
- Wilson, Wilson, złego człowieka ze mnie robisz. - Rzekła cicho, patrząc na chłopaka. Na jej twarzy błąkał się nieśmiały uśmiech. Taki typowy półuśmiech Bronte.
Re: Malutki zagajnik
- Ty! I nie pozostawiasz mi wyboru, masz szlaban na alkohol!- niczym starszy brat spojrzał na nią groźnie, bo wiedział, że Lena raczej nie jest fanką alkoholu i dość szybko może się upić, a on czuł się w jakimś stopniu za nią odpowiedzialny. Jej zachowanie i obecność powodowały na twarzy ślizgona uśmiech.
- Śmiałem i jak dalej będziesz tak pić to Cię uprowadzę.- będąc już nad nią, chłopak kątem oka zauważył jak krukonka wyciąga rękę z butelką i żeby ją zabrać położył się na nią, mając wolne ręce wyrwał jej tą butelkę.
- Złego człowieka dopiero mogę zrobić.- szepnął jej do ucha z typowym szelmowskim uśmieszkiem i dumny, że wyrwał jej ową butelkę wyprostował się i zaczął pić, dopóki nie zostało mniej niż pół. Cały się kleił od tego słodkiego wina, jego twarz, koszulka, był cały ubrudzony.
- Śmiałem i jak dalej będziesz tak pić to Cię uprowadzę.- będąc już nad nią, chłopak kątem oka zauważył jak krukonka wyciąga rękę z butelką i żeby ją zabrać położył się na nią, mając wolne ręce wyrwał jej tą butelkę.
- Złego człowieka dopiero mogę zrobić.- szepnął jej do ucha z typowym szelmowskim uśmieszkiem i dumny, że wyrwał jej ową butelkę wyprostował się i zaczął pić, dopóki nie zostało mniej niż pół. Cały się kleił od tego słodkiego wina, jego twarz, koszulka, był cały ubrudzony.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
Lenka czuła się coraz weselej i swobodniej. Ostatni raz piła cokolwiek w zeszłym roku szkolnym i w dodatku też z Wilsonem. Tym razem było to dużo, dużo więcej alkoholu, który na głowę krukonki działał nie najlepiej.
- A co by było, jakby nas złapali? - Zapytała jakby bardziej sama siebie. - Wtedy naprawdę dostałabym szlaban i byłoby zabawnie i ty też. Musielibyśmy sprzątać sowiarnię albo coś równie obrzydliwego. - Skrzywiła się na samą myśl o tym.
- A zatem trudno, życie. Mogłoby być wtedy nawet zabawniej niż na szlabanie. - Wzruszyła ramionami, wzdychając teatralnie. Zamilkła na chwilę, zagryzając dolną wargę.
- Może powinieneś. - Odpowiedziała równie cicho, wpatrując się weń z bezczelnym uśmiechem.
Gdy zabrał jej butelkę jęknęła żałośnie, i spojrzała nań, niczym zganiony za gryzienie butów, uroczy szczeniak. Zrobiła smutną minkę, widząc jak opróżnia butelkę.
- A co by było, jakby nas złapali? - Zapytała jakby bardziej sama siebie. - Wtedy naprawdę dostałabym szlaban i byłoby zabawnie i ty też. Musielibyśmy sprzątać sowiarnię albo coś równie obrzydliwego. - Skrzywiła się na samą myśl o tym.
- A zatem trudno, życie. Mogłoby być wtedy nawet zabawniej niż na szlabanie. - Wzruszyła ramionami, wzdychając teatralnie. Zamilkła na chwilę, zagryzając dolną wargę.
- Może powinieneś. - Odpowiedziała równie cicho, wpatrując się weń z bezczelnym uśmiechem.
Gdy zabrał jej butelkę jęknęła żałośnie, i spojrzała nań, niczym zganiony za gryzienie butów, uroczy szczeniak. Zrobiła smutną minkę, widząc jak opróżnia butelkę.
Re: Malutki zagajnik
Cieszył się w sumie, że dziewczyna jest o wiele weselsza niż przy ostatnim spotkaniu. Jej usta, zabarwione były teraz kolorem czerwieni, od wina, co na twarzy ślizgona spowodowało uśmiech. Wyglądała uroczo. By zabić różne myśli ponownie się napił dość sporych kilka łyków i wetknął jej wręcz alkohol w dłoń.
- Nigdy nie miałaś szlabanu, Bronte?- spojrzał na nią z niedowierzaniem i prychnął.- Amatorka.- no tak, on był za to stałym bywalcem szlabanów. - Sowiarnię? Znając nas byłby tam jeszcze gorszy syf niż przed naszym przybyciem.- zaśmiał się wesoło.
- Chyba nie masz świadomości tego co mówisz.- zerknął na nią przechylając głowę w której już troszkę szumiało, czuł się o wiele bardziej rozluźniony. - U mnie sprowadzanie na złą drogę grzecznych dziewczynek, nie wygląda tak jakbyś chciała.- położył się teraz obok dziewczyny na plecach i podłożył sobie ręce pod głowę uśmiechając się cały czas, czując, że to jest kolejny fajny dzień.
- Nigdy nie miałaś szlabanu, Bronte?- spojrzał na nią z niedowierzaniem i prychnął.- Amatorka.- no tak, on był za to stałym bywalcem szlabanów. - Sowiarnię? Znając nas byłby tam jeszcze gorszy syf niż przed naszym przybyciem.- zaśmiał się wesoło.
- Chyba nie masz świadomości tego co mówisz.- zerknął na nią przechylając głowę w której już troszkę szumiało, czuł się o wiele bardziej rozluźniony. - U mnie sprowadzanie na złą drogę grzecznych dziewczynek, nie wygląda tak jakbyś chciała.- położył się teraz obok dziewczyny na plecach i podłożył sobie ręce pod głowę uśmiechając się cały czas, czując, że to jest kolejny fajny dzień.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
Jej wesołość w dużej mierze spowodowana była popijaniem ciemnoczerwonego trunku, ale nie można ujmować znacznej poprawy w kondycji psychicznej krukonki, którą zawdzięczała Wilsonowi i sobie samej. Rozmowa zawsze pomagała, na trochę krótko, ale jednak. Nawet z samym sobą. Dziewczyna chętnie przyjęła butelkę, w której majaczyły już niewielkie ilości wina.
- Nie amatorka, po prostu... po prostu się nie postarałam. - Uśmiechnęła się promiennie, myśląc o rzezi jaką zdołaliby w sowiarni urządzić. Słysząc jego dalsze słowa, przyjrzała mu się dokładniej, starając się wyczytać emocje błądzące po jego twarzy.
- A jak bym chciała? - Zapytała kładąc się koło chłopaka. Wzrok przeniosła na gałęzie drzew rozpościerających się ponad nimi, zielone listki powiewały na wietrze, szumiąc uspokajająco.
- Nie amatorka, po prostu... po prostu się nie postarałam. - Uśmiechnęła się promiennie, myśląc o rzezi jaką zdołaliby w sowiarni urządzić. Słysząc jego dalsze słowa, przyjrzała mu się dokładniej, starając się wyczytać emocje błądzące po jego twarzy.
- A jak bym chciała? - Zapytała kładąc się koło chłopaka. Wzrok przeniosła na gałęzie drzew rozpościerających się ponad nimi, zielone listki powiewały na wietrze, szumiąc uspokajająco.
Re: Malutki zagajnik
Teraz zaczął o wiele bardziej żałować, że nie wziął jeszcze jednej w sumie już ostatniej butelki tego wina. Bo pomimo tego, że nie do końca wiedział co to tak naprawdę jest to dobrze mu smakowało i przede wszystkim nie trzeba było czekać na dłuższe efekty działania.
- Postaraj się kochanie, bo nie możesz być taka sztywna zawsze.- kątem oka zerknął na nią na chwilę, po czym utkwił swój wzrok w kawałku nieba, które gałęzie jeszcze nie zdążył przysłonić. Robiło się już ciemniej, a Wilson nawet nie myślał by wracać. Kiedy dziewczyna położyła się obok niego, jedną rękę wyłożył spod głowy i dał wzdłuż tułowia chwytając ją za dłoń, a palcami lekko gładząc jej palce.
- Masochistka? Wiesz, jestem chamem, gburem, nie wysyłam na drugi dzień sów, znasz mnie. - uśmiechnął się sam do siebie jednak po chwili patrzenia w niebo odwrócił głowę na bok w jej kierunku by móc ją dobrze widzieć.
- Postaraj się kochanie, bo nie możesz być taka sztywna zawsze.- kątem oka zerknął na nią na chwilę, po czym utkwił swój wzrok w kawałku nieba, które gałęzie jeszcze nie zdążył przysłonić. Robiło się już ciemniej, a Wilson nawet nie myślał by wracać. Kiedy dziewczyna położyła się obok niego, jedną rękę wyłożył spod głowy i dał wzdłuż tułowia chwytając ją za dłoń, a palcami lekko gładząc jej palce.
- Masochistka? Wiesz, jestem chamem, gburem, nie wysyłam na drugi dzień sów, znasz mnie. - uśmiechnął się sam do siebie jednak po chwili patrzenia w niebo odwrócił głowę na bok w jej kierunku by móc ją dobrze widzieć.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
Dziewczyna w dalszym ciągu wpatrywała się w falujące, zielone liście, zastanawiając się nad czymś intensywnie. Dookoła było tak cicho i spokojnie, że aż mogło to uchodzić za podejrzane. Ale nie dla tej dwójki, która w tym momencie nie przejmowała się zupełnie niczym. Kolejna szczęśliwa chwila. Chwile.
- Wiem. - Zwróciła ku niemu zielone tęczówki. - I nie będę. - Dodała melodyjnym tonem. I znowu spojrzała w górę. Odgarnęła za ucho jasny kręcony kosmyk, zastanawiając się, jakie odniesienie do jej życia ma to, co mówi. Może rzeczywiście warto zaryzykować, sparzyć się, przepłakać noc albo dwie, ale czuć, że się uczestniczy? Dziewczyna powolnie wypuściła powietrze, by za chwilę wziąć głęboki wdech. Czując dotyk dłoni chłopaka, mimowolnie kąciki jej karminowych ust uniosły się ku górze. Dłoń chłopaka była ciepła i trochę szorstka, jej znowu zimna i gładka.
- Nie jesteś. Oboje to wiemy. - I ona się odwróciła w jego stronę, by móc przyjrzeć się jego twarzy dokładniej.
- Wiem. - Zwróciła ku niemu zielone tęczówki. - I nie będę. - Dodała melodyjnym tonem. I znowu spojrzała w górę. Odgarnęła za ucho jasny kręcony kosmyk, zastanawiając się, jakie odniesienie do jej życia ma to, co mówi. Może rzeczywiście warto zaryzykować, sparzyć się, przepłakać noc albo dwie, ale czuć, że się uczestniczy? Dziewczyna powolnie wypuściła powietrze, by za chwilę wziąć głęboki wdech. Czując dotyk dłoni chłopaka, mimowolnie kąciki jej karminowych ust uniosły się ku górze. Dłoń chłopaka była ciepła i trochę szorstka, jej znowu zimna i gładka.
- Nie jesteś. Oboje to wiemy. - I ona się odwróciła w jego stronę, by móc przyjrzeć się jego twarzy dokładniej.
Re: Malutki zagajnik
- O czym myślisz?- jako, że był odwrócony w jej stronę patrzył na każdą możliwą zmianę w jej zachowaniu, w jej mimice. Lubił obserwować, bo pomimo tego, ze niezbyt często to okazywał, to miał w sobie wiele empatii.
- Bądź szalona i rób zawsze to na co masz w tej chwili ochotę. Żyj.- mrugnął do niej zaczepnie jednym okiem po czym uśmiechnął się lekko. Dla niego hedonizm był podstawą życia. Starał się jak najmniej kogoś ranić, jednak było to nieunikniony bo nigdy nie ma tak, że wszystko wszystkim się podoba.
Lubił ją dotykać. Przyjemnie było czuć jej delikatną, gładką skórę pod swoją ciepłą dłonią, alkohol sprawił, że pomimo, że słońce już praktycznie zaszło, jemu było ciepło.
- Nie jestem taki dla Ciebie.- wpatrywał się w jej tęczówki i choć sam nie wiedział dokładnie czemu, czuł się bardzo dobrze. Mógłby tu leżeć jeszcze bardzo długo.
- Bądź szalona i rób zawsze to na co masz w tej chwili ochotę. Żyj.- mrugnął do niej zaczepnie jednym okiem po czym uśmiechnął się lekko. Dla niego hedonizm był podstawą życia. Starał się jak najmniej kogoś ranić, jednak było to nieunikniony bo nigdy nie ma tak, że wszystko wszystkim się podoba.
Lubił ją dotykać. Przyjemnie było czuć jej delikatną, gładką skórę pod swoją ciepłą dłonią, alkohol sprawił, że pomimo, że słońce już praktycznie zaszło, jemu było ciepło.
- Nie jestem taki dla Ciebie.- wpatrywał się w jej tęczówki i choć sam nie wiedział dokładnie czemu, czuł się bardzo dobrze. Mógłby tu leżeć jeszcze bardzo długo.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
- O tym, że wszystko idzie niespodziewanie ku dobremu. - Miękki ton dziewczyny, zakłócił kilkunasto sekundową ciszę. Lena wsłuchiwała się w głos chłopaka mrużąc oczy. Jeszcze kilka chwil i zrobi się zupełnie ciemno, przeszło jej przez myśl przelotnie, gdyż chwilę potem przeniosła pistacjowe tęczówki na Tośka.
- Nie mogę tak popadać ze skrajności w skrajność. To dla mnie niebezpieczne. - Odparła, przygryzając policzek od środka. Ujęła jego dłoń, splatając jego palce ze swoimi. I ona lubiła tę bliskość, to ciepło, które zawsze temu towarzyszyło. Na niebie widać było księżyc, skrywający się częściowo za pierzyną chmur. Zerwał się też delikatny, ale chłodny wiatr.
- Więc dlaczego taki właśnie dla mnie nie jesteś? Czym sobie zasłużyłam? - Spytała, opierając twarz na dłoni, a łokciem z kolei opierając się o ziemię.
- Nie mogę tak popadać ze skrajności w skrajność. To dla mnie niebezpieczne. - Odparła, przygryzając policzek od środka. Ujęła jego dłoń, splatając jego palce ze swoimi. I ona lubiła tę bliskość, to ciepło, które zawsze temu towarzyszyło. Na niebie widać było księżyc, skrywający się częściowo za pierzyną chmur. Zerwał się też delikatny, ale chłodny wiatr.
- Więc dlaczego taki właśnie dla mnie nie jesteś? Czym sobie zasłużyłam? - Spytała, opierając twarz na dłoni, a łokciem z kolei opierając się o ziemię.
Re: Malutki zagajnik
- Co idzie ku dobremu?- postanowił ją ciągnąć za język by dowiedzieć się właśnie teraz kiedy jest nieco bardziej wstawiona i jest możliwość, że wyciągnie od dziewczyny nieco więcej co czuję i w ogóle. Faktycznie było już ciemno, widział jedynie jej twarz ale w ogóle mu to nie przeszkadzało, wiedział, że dziewczyna powie jeśli tylko będzie chciała wracać do zamku.
- Nie jest Ci zimno?- zapytał jeszcze przyglądając się, bo pomimo burzy alkoholu i myśli w głowie martwił się o nią. Słysząc jej pytanie zmarszczył na chwilę brwi w zastanowieniu. Odpowiedź była dla niego prosta, ale nie chciał ją źle przestawić Lenie.
- Nie oceniasz mnie no i kocham Cię, głupia Ty.- mrugnął do niej wesoło i odgarnął jej włosy z czoła za ucho. Odpowiedź zdecydowanie była dłuższa, ale wydawało mu się, że takie słowa wystarczająco opowiadają to co chłopak ma w głowie.
- Nie jest Ci zimno?- zapytał jeszcze przyglądając się, bo pomimo burzy alkoholu i myśli w głowie martwił się o nią. Słysząc jej pytanie zmarszczył na chwilę brwi w zastanowieniu. Odpowiedź była dla niego prosta, ale nie chciał ją źle przestawić Lenie.
- Nie oceniasz mnie no i kocham Cię, głupia Ty.- mrugnął do niej wesoło i odgarnął jej włosy z czoła za ucho. Odpowiedź zdecydowanie była dłuższa, ale wydawało mu się, że takie słowa wystarczająco opowiadają to co chłopak ma w głowie.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Strona 3 z 17 • 1, 2, 3, 4 ... 10 ... 17
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 3 z 17
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach