Malutki zagajnik

+41
Brendan Flamel
Ophelia Cortez
Nevan Fraser
Monika Kruger
Brandon Tayth
Sanne van Rijn
Noah Alsteen
William Greengrass
Cassidy Thomas
Fèlix Lemaire
Wyatt Walker
Cory Reynolds
Quinn Larivaara
Shay Hasting
Pierre Vauquer
Antonija Vedran
Logan Campbell
Hannah Wilson
Aaron Matluck
Lena Gregorovic
Mason Dolarhyde
Charles Wilson
Misza Gregorovic
Aleksy Vulkodlak
Connor Campbell
Andrea Jeunesse
Marianna Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Suzanne Castellani
Christine Greengrass
Anthony Wilson
Emily Bronte
Mistrz Gry
James Scott
Zoja Yordanova
Benedict Walton
Sophie Fitzpatrick
Aiden Williams
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Brennus Lancaster
45 posters

Strona 8 z 17 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 17  Next

Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Malutki zagajnik

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 19:06

First topic message reminder :

Niewielki, młody lasek znajdujący się przy końcu błoni, na połączeniu tych zielonych terenów i Zakazanego Lasu. Znajduje się tam kilka ławeczek i przytulnych, odosobnionych miejsc.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Charles Wilson Pon 04 Lis 2013, 17:16

Kiedy już wszystko co było możliwe do odrobienia zostało odrobione i kiedy wszystkie ubrania w skrzyni Charlesa były poukładane w równe kosteczki i kiedy już struny zbyt boleśnie wbijały się w opuszki jego palców uznał, że czas najwyższy opuścić Gryfońskie dormitorium. Miał wolny od patroli dzień, bo ostatnio nie robił nic innego tylko patrolował. Chodził w tą i z powrotem i szukał wszelkich, nawet najmniejszych wykroczeń. Byleby kogoś udupić, byleby znów doprowadzić siebie i Gryffindor do zwycięstwa. Dzisiaj dla odmiany miał wolne. Pod ludzką postacią w swojej podniszczonej, skórzanej ramonesce ruszył w kierunku niewielkiego zagajnika na końcu błoni. Ledwie minął pierwsze drzewa i już zamiast rudego szesnastolatka dumnie kroczył rudy pies.Tym razem bez radosnego merdania i bez zbędnych znaków radości. Poważny, wielki Tybetan. Nieco zmokły, ale wciąż należało mu się miano puszystego. Powoli kroczył alejkami wyznaczonymi w zagajniku, niczym w jakimś parku do momentu w którym do jego nozdrzy nie dotarł znajomy zapach. Chwilę mu zeszło zanim połączył zapach z osobnikiem i przyspieszył kroku zdając się na swój węch. W pewnym momencie jego bystre, szmaragdowe tęczówki dostrzegły przed sobą wielkiego tygrysa. Bez większego zastanowienia podbiegł bliżej i złapał ją zaczepnie za ucho, aby pobiec ile sił w łapach dalej. Spotkanie z rozjuszonym tygrysem nie było szczytem jego marzeń. Gdy dobiegł do ławki szybko zmienił się w swoją ludzką postać i uśmiechnął ciepło do drugiego zwierzęcia.
- Siema, siema, Vulkodlak. - rzucił dość wesołym tonem do Puchonki wciąż tkwiącej w postaci tygrysa.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Maja Vulkodlak Pon 04 Lis 2013, 17:28

W pewnym momencie do jej uszu doszedł szelest, dlatego szybko powędrowała wzrokiem w kierunku jego źródła. Widząc wielkiego psa zmierzającego w jej stronę zlazła z drzewa, niemal zeskakując mu na głowę. W zamian za to otarła się zaczepnie bokiem o jego mokre futro i powędrowała tuż za nim do ławki - w porównaniu z Charlesem - bardzo leniwym krokiem. Tam zmieniła się w ludzką wersję młodziutkiej Rosjanki i jakby nigdy nic usiadła na mokrym drewnianym oparciu.
- Co słychać? - spytała posyłając Gryfonowi szeroki uśmiech. - Jak się bawiłeś na Halloween? - dodała, wsuwając chłodne dłonie między uda.
Maja Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Klasa VI


Urodziny : 10/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t715-skrytka-pocztowa-mai-vulk

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Charles Wilson Pon 04 Lis 2013, 18:09

Wbrew oczekiwaniom wielkiemu tygrysowi nie było śpieszno. Najwidoczniej Maja nie była w nastroju okresowym czy przeokresowym, bo gdyby ugryzł ją w trakcie trwania jej okresu, najpewniej rozszarpałaby go wyrzucając jego flaki z taką "czułością", że wylądowałyby na środku błoni. Kiedy wróciła do swojej ludzkiej postaci i usiadła obok w ramach odpowiedzi na jej pytania wzruszył ramionami.
- Nijak. Ciężko jest się bawić samemu. - przyznał po krótkiej chwili ciszy i uśmiechnął się delikatnie. Fakt, to Halloween nie było powalające. Mimo dość udanego kostiumu Jacka Sparrowa zamknął się z boginem w jego budce i robił wszystko, żeby nawalić jak najwięcej punktów swojemu domowi. To takie... nudne. Co miał jednak zrobić? Pollyanne ma go w nosie, a on nie widział dla siebie innej towarzyszki na tą wyjątkową Noc Duchów.
- A ty? Jak się bawiłaś? Mam nadzieję, że lepiej ode mnie. - zapytał przyglądając się jej z zaintrygowaniem.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Maja Vulkodlak Pon 04 Lis 2013, 19:21

Czyżby super związek Pollyanne z Charlesem miał problemy? Prawdę powiedziawszy Maja myślała, że do tego nigdy - no, na pewno nie tak prędko - dojdzie, a jednak cuda się zdarzały. To wcale nie oznaczało, że się cieszy! Wręcz przeciwnie. Domyślała się, że w połączeniu z problemami miłosnymi prefekt stanie się istnym wrzodem na tyłku. Dziewczyna zerknęła uważnie na Gryfona, przytakując głową na jego odpowiedź.
- Ciężko jest się bawić samej - sparafrazowała wypowiedź Szkota, wzruszając ramionami. - Dawno się nie widziałam z Nicolasem dłużej niż na pięć minut. Zawsze gdzieś ucieka i się chowa, chyba mu się znudziłam... ale nieważne, coś chyba Ci w związku nie idzie? - wypaliła bez obcesowo. O tym, że rzuciła się z pazurami na Williama w obronie siostry nie chciała wspominać, bo po co? Póki co wolała się skupić na wcześniejszym temacie, który zaczęła.
Maja Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Klasa VI


Urodziny : 10/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t715-skrytka-pocztowa-mai-vulk

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Charles Wilson Wto 05 Lis 2013, 23:22

Charles i bez problemów sercowych był jednym wielkim, a w dodatku pulsującym wrzodem na tyłkach wszystkich uczniów tego zamku którzy nie są Gryfonami. Naprawdę łaził za nimi gorzej niż pies (o ironio) chcąc złapać ich na najdrobniejszym wykroczeniu za które szkolny regulamin nakazuje karać ujemnymi punktami. Och, wprost to uwielbiał! Nie dało się jednak ukryć, że gdy pewna blondynka z Ravenclawu była niemalże ciągle u jego boku to nie chciało mu się tego wszystkiego aż tak bardzo pilnować. I nie dało się ukryć, że wolał spędzać z nią czas niż tropiąc kolejne kółka zainteresowań o których egzystencji nie wiedzieli profesorowie takich jak kółko palacza, kółko małego alkoholika czy kółko na planie słoneczka, if you know what I mean. Uważnie wysłuchał wypowiedzi Rosjanki, a jego wargi wygięły się nawet w nieznacznym uśmiechu. Można powiedzieć, że jej współczuł bo czuł się dokładnie tak samo. Jakby ktoś go olał ciepłym moczem. Na jej pytanie wzruszył ramionami mrużąc nieco powieki.
- I vice versa. Mam tak samo jak ty. Nie ma dla mnie czasu i chyba mnie unika. - przyznał szczerze wpatrując się w czubek swojego czarnego buciora znanego powszechnie pod określeniem "glan".
- Za co się przebrałaś? - zapytał nawiązując do poprzedniego tematu rozmowy i szmaragowe tęczówki przestały wpatrywać się w mało interesujący punkt, by przenieść się na jej bladą twarz z niejakim zainteresowaniem.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Mason Dolarhyde Pon 11 Lis 2013, 20:39

Świetność wieczora była niezaprzeczalna. Gdyby ktoś śmiał ją podważyć, byłby kłamcą. Powinno się takich mordować, bez skrupułów, bez współczucia, w sposób pozostawiający w głowach podobnych bezmyślnych krytykantów wątpliwość w słuszność własnych pochopnych osądów. Czasy wolności słowa w istocie stawały się jednak czasami wygodnymi dla ignorantów, którzy mieli zbyt mały bagaż doświadczeń, a za wiele do powiedzenia. Takich nie brakowało nigdy. Papug, krzykaczy, niepowstrzymanych gaduł. Jeśli otwierasz usta, niech wypływa z nich wartość.
A jeśli otwierasz oczy, zakładasz najjaśniej lśniące lakierki i pokonujesz osiem pięter zamku Hogwart, by cieszyć się wieczorem, niech będzie to wieczór taki, jak dzisiejszy. Takie zasady wyznawał Mason.
Odkąd przypadła mu w udziale przygoda z Panną Vulkodlak i Alice w roli głównej, chętniej, co nie znaczy, że choćby z połową zapału przeciętnego śmiertelnika, widywał świat i jego mieszkańców. Zdarzało mu się podnosić wzrok krocząc szkolnym korytarzem, odpowiadać na powitania współlokatorów, a ponad wszystko myśleć o tych, którzy poprzez lata byli dlań prochem, kurzem, dodatkiem - o ludziach. Stali się w pewnym sensie jego nowym hobby. Poznawszy wszystko na świecie, co chciał znać, musiał odnaleźć kolejne zainteresowanie, i odnalazł. A teraz zatracał się w nim, zatracał z całym oddaniem.
Byli różni, tego się dowiedział. Jedni potrafili od drugich być odmienni do tego stopnia, że trudno było nazywać ich wszystkich jednym imieniem: Adamem lub Ewą. Biali, żółci, czarni - to nic. Wewnątrz każdy był odrębnym światem, innym systemem, bytem tak nieskończenie autonomicznym...
Gdyby byli drzewami w zagajniku oddzielającym błonia od Zakazanego Lasu, jedni dorastaliby do wysokości kilku centymetrów, inni - setek kilometrów. Jednych porastałyby liście, drugich - kostki lodu, trzecich - płomienie, a czwartych - cukierki. Otaczałaby go prawdziwa tęcza, namacalna rozmaitość.
Lecz, może na szczęście, ludzie byli ludźmi, a rośliny - roślinami szumiącymi wokół tworząc melancholijny klimat, wśród którego zaszył się panicz Dolarhyde. Świetność wieczora, świetność miejsca... Były niezaprzeczalne. Mason po raz pierwszy od dłuższego czasu był spokojny. Spokojny jak na Masona Dolarhyde.
Mason Dolarhyde
Mason Dolarhyde
Klasa VII


Urodziny : 31/12/1995
Wiek : 28
Skąd : Leicester
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Lena Gregorovic Pon 11 Lis 2013, 22:32

Gdyby tylko Gregorovic posiadała wrażliwość mieszącą się w czymś więcej niźli łyżeczce do herbaty, jej życie z pewnością nabrałoby wielu barw i odcieni. W wypadku jednak, gdy pogodzimy się już ze smutną prawdą i suchymi faktami na temat ślizgonki, nie zostaje nam nic innego jak ubolewać nad jej marnym losem. W każdym razie to powinien czynić pan Dolarhyde, który zdaje się wykazywać nadzwyczajną emocjonalnością.
Po skończonej naprędce kolacji składającej się z kubka mocnej herbaty i dwóch dyniowych pasztecików, Lena wyszła z Wielkiej Sali z zamiarem odwiedzenia stadionu Quidditcha. Ślizgonka nie była typem skupiającym się na przemyśleniach, gdybaniach czy też głębokich refleksjach. W jej mniemaniu ważniejszą kwestią uczestniczenia było działanie. Być może było to praktyczniejszą wersją, lecz nie zmieniało to faktu, że czarnowłosa nie miała połowy szkoły za grono najlepszych przyjaciół. Nie, żeby usilnie chciała. Obecny stan odpowiadał jej w dużej części i nie wymagał jej udziału w licznych, szkolnych dramatach rozgrywających się na oczach rzeszy uczniowskiej.
Gregorovic pokonywała kolejne wzgórza i pagórki niestrudzenie, brnąc coraz głębiej w oroszone trawy i krzewinki. Dzień już od dawna miał się ku końcowi i w obecnej chwili na niebie nie widać było choćby przebłysku, po jaśniejącym jeszcze niedawno mętnym światłem, słońcu. Grafitowy firmament poprzetykany był gdzieniegdzie jaśniejącymi kropkami bądź też bliżej zachodu, przysłonięty kilkoma kędzierzawymi, szarawymi chmurami. Doprawdy, uroczy widok. Jednak nie dla tego bladego dziewczęcia o ostrych rysach twarzy. Jej zimna, specyficzna uroda była idealnym odzwierciedleniem oziębłego i wrednego usposobienia. Czarne brwi zmarszczyły się w wyrazie powątpiewania, kiedy onyksowe, czarne oczy zwróciły się ku niebu. Gdzież ta magia, o której prawią tak namiętnie wielcy znawcy uczuć? Przechodząc przez zagajnik usłany z obu stron wątłymi, pozbawionymi liści drzewami, oczom Leny ukazała się postać, mroczna, ledwie widoczna z odległości tych kilku stop. Czy wspominałam już, do jak bardzo rozsądnych osób należy panienka Gregorovic? Nie zastanawiając się ni chwili, czarnooka udała się w stronę jegomościa, o ile człowiekiem nazwać go było można. Czyżby przeszkadzała? Jej to nawet przez myśl nie przeszło, stąd też jej śmiałe kroki i ciekawskie spojrzenie wlepione weń.
- Tylko nie bądź płaczącym dziewczątkiem, tego nie zniosę - Mruknęła bardziej do siebie z usłyszanym, rosyjskim akcentem, po czym wysunęła dłonie z kieszeni ciemnozielonego swetra podchodząc jeszcze bliżej, stając niemalże z nieznajomym twarzą w twarz. Niewielu tutaj kojarzyła, będąc uczennicą zaledwie od dwóch miesięcy, nic zatem dziwnego, że nie rozpoznała również Masona, choć wątpiła szczerze, by kogokolwiek poznać zdołała w tych ciemnościach.
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Mason Dolarhyde Pon 11 Lis 2013, 23:21

Działanie i czyny... Praktyka ponad teorię... Własne życie we własnych rękach... Nie tędy droga, o nie.
Owszem, było to jakieś wyjście, ale chwilowe. Wielu zapewne wyznawało podobne idee, gdy po czasach entuzjazmu i żywotności przychodziło zawahanie, pojawiał się trend na aktywność w innym wydaniu - wyrachowanym, gorzkim, beznamiętnym. To, co prezentował Mason, było kolejnym stadium, jeszcze wyższym piętrem gór, po których wspinało się bezwiednie wszystko, co myślące. Bowiem w pewnym momencie okazywało się, że działania nie przynoszą oczekiwanych efektów, szczęśliwość jest tylko złudzeniem, grą świateł, a emocje... Jedynym, co zostało. Może sposobem, by nie zejść z tego świata zawisając na własnoręcznie zawiązanej pętli.
W całym wszechogarniającym mroku istniało światełko żarzące się wątluteńkim blaskiem. Gdyby nie ono, Mason oszalałby do reszty, wessałaby go ciemność. Więc lubił czuć, a był w tym kimś w rodzaju specjalisty. Nie zachwycał się nad pięknem świata jak dziecko, które nazywa najwspanialszym wszystko, co po raz pierwszy cieszy jego oczy. Był sceptycznym koneserem, najsurowszym z krytyków.
A ten wieczór... Tchnął nadzieją, której tak bardzo mu brakowało. Rzadkie dla tej pory roku ciepło wisiało w powietrzu, rozkoszne, choć noc była gęsta i chmury rozsnuły się po nieboskłonie okrywając go swymi popielatymi kłębami. Zagajnik czekał na swych gości tak, jak kochająca matka czeka na najdroższe dzieci. Zdawał się otulać ich roślinnością, zaplatać wokół nich zielone ramiona, śpiewać szelestem najsłodsze kołysanki. Wewnątrz nie było bólu, nie było strachu, nawet samotność zdawała się ledwie igraszką... Nikt nie był sam w gnieździe harmonii, natury, energii, w domu narodzin. Spotykało się tutaj wszystko, co żywe, wracając do swego azylu z dalekich i bliższych podróży, spotykał się początek z końcem, i ptaki śpiewały, choć było już późno.
I przyciągał ten azyl strudzonych wędrowców, zbaczających z wyznaczonych ścieżek na chwilę wytchnienia. Jak można się było spodziewać, wkrótce rozległy się dźwięki kroków, oddechów, wreszcie też mowy.
Mason dostrzegł błysk oczu, i Lena zapewne nie więcej ujrzała. Nie odezwał się do niej, rozejrzał się tylko i minął ją, kierując się tam, skąd przyszła. Zatrzymał się w miejscu, w którym gałęzie rozrzedzały się wpuszczając do zagajnika księżycową łunę, święte, zdawałoby się, srebrniejące światło. Odwrócił się, skąpany w nim jak w wodzie magicznej fontanny, sam promieniejący bielą kości słoniowej. Jakby na zawołanie przybyszki, po jego policzku spłynęła pojedyncza łza, zjawisko tak częste, że niemal powszednie dla niego, zupełnie naturalne, zwyczajne jak oddech. A jego wzrok był nieobecny - utkwiony w nieskończoności, w nieodgadnionej dali. W jasnych, zapatrzonych w jakiś wielki fenomen oczach, widoczny był leciutki uśmiech, lecz gdzieś obok czaił się także głód. Łaknienie wielkie, niepowstrzymane, odwieczne i dzikie, czyniło twarz Masona obliczem człowieka opętanego.
Mason Dolarhyde
Mason Dolarhyde
Klasa VII


Urodziny : 31/12/1995
Wiek : 28
Skąd : Leicester
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Lena Gregorovic Sro 13 Lis 2013, 18:45

Lena nie miała ani chęci ani czasu na głębokie refleksje i filozoficzne przemyślenia. Nie prowadziła długich wywodów, nie zapisywała najważniejszych wniosków na kartkach różowego pamiętnika. Stroniła od poznawania swojej wewnętrznego, emocjonalnego ja, i nawet jeśli miałoby to mieć dlań zgubne w przyszłości skutki, to nie zaprzątała sobie teraz tym głowy. Nie wtedy, kiedy rzeczywiście miała coś do powiedzenia, kiedy mogła coś zrobić, czegoś dokonać. I choć nie wszystko wychodziło tak, jak życzyłaby sobie tego dziewczyna, to nie narzekała. Nigdy nie należała do typu osób płaczących nad tym jak trudne i smutne jest ich życie i jaką są marną i nieznaczącą cząstką świata.
Całkiem przypadkowe spotkanie z pogrążonym w mroku jegomościem wzbudziło w czarnowłosej mieszane uczucia. Z jednej strony była to czysta ciekawość, a z drugiej niepokój, wkradający się na bladą twarz poprzez niewyraźny grymas pełnych usta. Bo czyż nie powinna wykazać się chociażby małą, najmniejszą rozwagą? Nie miała przy sobie różdżki, ani miotły, zupełnie nic prócz srebrnej zapalniczki tkwiącej w kieszeni czarnych jeansów. A przecież nie znała jego zamiarów, nawet nie wiedziała kim jest i jaki jest jego cel siedzenia tutaj, w tym smutnym, przygnębiającym dla niej miejscu. Tylko, że przecież sama niemądrze zboczyła z udeptanej ścieżki, sama podeszła bliżej prosząc się o uwagę. Cóż żeś narobiła najlepszego, co Gregorovic? Dziewczę drgnęło z niemałym lękiem, kiedy to chłopak ze zdecydowaniem ruszył w jej stronę. Kiedy tylko minął ją, dziewczyna zupełnie straciła wątek. Cóż on, wyczynia, na Merlina? Łza spływająca po jasnym policzku utwierdziła ją jedynie w przekonaniu, że nie ma do czynienia z najnormalniejszym przedstawicielem Hogwartu. Żaden normalny chłopak, nie rozpłakałby się przed dziewczyną niemalże na zawołanie. Może gdyby próbowała nawiązać jakieś znajomości, znalazła kilku doń podobnych, z którymi mogłaby zmienić kilka słów, wiedziałaby z kim przyszło jej się teraz spotkać. Ślizgonka trwając w błogiej nieświadomości, spojrzała za chłopakiem, wpatrując się w jego skrzące w świetle księżyca oczy, które wyrażały dużo więcej niżeli ona zdołałaby pojąć. Westchnęła poirytowana, niezbyt mogąc już znieść tę ciszę i niepewność. Cóż do diaska wyczyniał ten osobnik? Przestępując z nogi na nogę dziewczyna zagarnęła stanowczym ruchem pasmo włosów i przesunęła je na ramiona.
- No dobrze, płaczesz. - Mruknęła cicho do siebie, mierząc go poirytowanym spojrzeniem - Okaż się jeszcze wyjątkowym przypadkiem z Munga z Urazów poza zaklęciowych a zacznę zastanawiać się nad ucieczką - Wzniosła oczy do nieba, by chwilę później, po raz kolejny uraczyć chłopaka niezbyt przychylnym spojrzeniem onyksowych oczu. Starała się, naprawdę się stała przybrać bardziej przyjazną minę, w związku z czym ograniczyła dziwny grymas ust, do zaciśnięcia ich w wąską linijkę.
- Wszystko w porządku? - Zapytała głośniej, zwracając się bezpośrednio do krukona, po raz pierwszy tego wieczoru. Jak będzie miał ją ochotę udusić, trudno. Mówiąc szczerze, wątpiła by tak wątły i anemiczny młodzieniec zdobył się na tak drastyczny czyn. Problem w tym, że to były JEJ przypuszczenia.
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Mason Dolarhyde Czw 14 Lis 2013, 23:18

Krótka chwila ciszy tak ciężkiej jak głaz wtaczany przez nieszczęsnego Syzyfa na szczyt stromej góry, jak betonowe buty ciągnące wiotkie ciało skazańca na dno lub trzymające go przy ziemi, gdy poddawany jest całopaleniu. Krystalicznie czysta łza prześlizgująca się po policzku jak słonowodny węgorz, z oka do ust, pojąca ofiarę jej własnym sokiem. Akt ekshibicjonizmu w księżycowym blasku, skóra sługi światłości, przełamywacza mroku, udręczonego nieustającą walką, słabego, delikatnego jak płatek róży stratowany buciorami niewiernych, gnany wichurami losu, zziębnięty w chłodzie złego świata, połyskująca mistycznym blaskiem.
Przyszła do niego i poczęła mówić. Uraczyła go swoim spojrzeniem, chwilą sam na sam. Zaryzykowała. Oczekiwała odpowiedzi, przekonana, że stoi przed nią znajomy mechanizm, system podobny do niej samej, działający na tych samych zasadach byt. W gestii panicza Dolarhyde leżało uświadomienie jej, jak bardzo się myliła. Sprawienie, by poczuła, że fatum rzuciło ją na ostrokamienisty brzeg. Zasianie w niej ziarenka niepokoju, ziarenka konsternacji, może ziarenka rozpaczy?
Mason miał ku temu środki. Począwszy od operowania nieznośnym milczeniem, będącym na poły owocem jego szaleństwa, na poły narzędziem, skończywszy na środkach mniej subtelnych, niedelikatnych, często bolesnych. Nie lubił jednak sięgać po te drugie, był artystą, nie tępym rzemieślnikiem. Chciał piękna. Trudnego, jeśli mus, nieoczywistego, ale piękna.
Coś uderzyło go w twarz. Raz, drugi, trzeci, później setki kolejnych razy. Niebo poczęło szlochać, a jego smutek obmył ten nędzny padół hektolitrami. Czystość. Tak, był to zwiastun rychłego oczyszczenia. Czyżby Lena miała wkrótce wyzbyć się brudu swej duszy, skąpać się w uzdrawiającym strumieniu deszczu i słów Masona, stając się służką słusznych idei?
Mason zmókł szybko stojąc pod gołym niebem. Ciemne włosy przesłoniły mu świat, biała, poszarpana, długa do kolan koszula przylepiła się do jego ciała, ręce wzniosły się powoli ku górze tak, jak wznoszą się ręce kapłana. Twarz rozkwitła w beztroskim uśmiechu.
- Jestem Jupiter, Bachus i Momus - przedstawił się głośno i wyraźnie - Podejdź, chyba się mnie nie boisz? - szczery, dźwięczny śmiech poniósł się echem wśród rozkołysanych drzew, gdy Mason spoglądał pobłażliwie i z rozbawieniem na mamroczącą coś pod nosem Lenę. Nie miał złych zamiarów, chciał ją wyleczyć. Powinna być wdzięczna, bo stała się pierwszą, która dostąpiła szansy zwalczenia tej strasznej choroby. Nawet, jeśli miało nastąpić to przez śmierć.
- Czujesz zapach wanilii?
Mason Dolarhyde
Mason Dolarhyde
Klasa VII


Urodziny : 31/12/1995
Wiek : 28
Skąd : Leicester
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Aaron Matluck Czw 28 Lis 2013, 19:20

Zimna pogoda zaatakowała Hogwart znienacka i mocno uprzykrzyła życie wielu osobom w tym Matluckowi, który lubował się w spacerach poza murami szkoły, która często wprawiała go w stan irytacji, bo przypominała ciągle o zajęciach. Poza tym ile można patrzeć na obdrapane zamkowe ściany, chociaż mogą dziękować losowi za to, że szkoła wygląda tak, a nie jak jakiś sterylny szpital. Nie zmienia to jednak faktu, że zimno nie było przyjacielem Gryfona i z tego powodu często zapuszczał się w miejsca w które normalnie by nie poszedł. Czemu? Bo miał pewność, że niewiele osób będzie się pałętało po zielonych terenach i może uda mu się dostać do miejsca, które uważane jest za niedostępne. Jednym z takich miejsc był Zakazany Las, który fascynował go od zawsze. Był tak tajemniczy jak tylko można, a istoty, które grasowały po jego terenie pobudzały jego wyobraźnię. A jednym z miejsc gdzie mógł swobodnie rozmyślać nad tym jak się tam dostać był mały zagajnik, z którego rozciągał się ładny widok na ciemną ścianę lasu. Przystanął w pobliżu granicy chowając ręce do kieszeni płaszcza który na siebie zarzucił i uruchomił procesy myślowe. Czy zabiją go jak tam wejdzie?
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Hannah Wilson Czw 28 Lis 2013, 19:31

Hannah była z siebie dumna ostatnimi czasy, bo nie dała się wciągnąć w ten opętańczy wir nauki, który zwykle rozpoczynał się późną jesienią. Nauczyciele lubowali szczególnie tę porę roku jako czas setek sprawdzianów i prac domowych, ale dzięki dobrej organizacji, Hannah znajdowała czas na wszystko, nawet na niezobowiązujące, samotne spacery po szkolnych błoniach. Była raczej amatorką zimnych wieczorów, ale tłum w pokoju wspólnym był nie do zniesienia.
Błonia były puste. Ludzie woleli siedzieć teraz przy kominkach w swoich pokojach albo w sypialniach pod kołdrami.
Gdy płaski teren zaczynał ustępować zalesionym terenom, a błonia zaczęły przechodzić kolejno w młody lasek, a potem zakazany las, Hannah dostrzegła jakiś dziwny ewenement, a dokładniej sylwetkę ucznia, która pruła wprost do.. lasu! Nie mogła przepuścić tej okazji i cicho, na paluszkach, pognała za przebrzydłym recydywistą. Szedł, szedł, a ona podążała za nim. Gdy zatrzymał się przy linii zakazanego lasu, Hannah wkroczyła na ścieżkę oświetloną blaskiem księżyca za jego plecami i wyciągając rękę z palcem wskazującym przed siebie, syknęła:
- Ani... Kroku... Dalej.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Aaron Matluck Czw 28 Lis 2013, 19:52

Przez głowę nawet mu nie przeszło, by na serio ruszyć na tereny Zakazanego Lasu, ale ktoś postanowił go jak widać śledzić albo osoba ta znalazła się tutaj przypadkiem w takim akurat momencie. Cokolwiek by to nie było, to usłyszał za plecami wycedzone przez zęby słowa jasno zakazujące mu przekroczyć tej cienkiej granicy między terenem szkoły, a niebezpiecznym terytorium. Odwrócił się spokojnie i zobaczył stojącą niczym obrońca prawa Hankę z palcem wycelowanym w jego kierunku.
- Myślę, że sensowniej by było jakbyś wycelowała we mnie różdżką i obezwładniła gdybym ruszył dalej.
Powiedział z uśmiechem ruszając w kierunku swej "wybawicielki", która ostatnio stawała się jego głosem rozsądku, bo nie wiedział czy nie skusiłby się na szybkie spojrzenie jak tam jest przed powrotem do dormitorium. Przecież nikogo tu nie było... Ruszył powoli w stronę rudowłosej zatrzymując się przed nią.
- Ale powiedz, martwiłaś się o mnie, czy wykonywałaś tylko obowiązki prefekta?
Zapytał uśmiechając się podejrzliwie, chociaż znał odpowiedź. W końcu stał do niej tyłem i było ciemno. Trzeba było zatrzymać jakiegoś głupkowatego ucznia, który prawie poszedł na śmierć.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Hannah Wilson Czw 28 Lis 2013, 20:04

Gdyby Hannah wiedziała, że owym recydywistą (jak nazwała go w myślach) jest Aaron, na pewno nie wpadłaby od razu w tak bojowy nastrój obrońcy kodeksu szkolnego. W końcu starała się w jego towarzystwie pokazać się od tej trochę innej strony aniżeli strażnika Teksasu w spódnicy. Natychmiast opuściła rękę, a jej wojownicza mina ustąpiła miejsca lekkiemu, nic nie wnoszącemu do tej rozmowy uśmieszkowi.
- Jeśli ruszysz dalej, nadal mogę to zrobić - odparła, wsadzając dłonie do kieszeni czarnego płaszcza, na tle którego odznaczał się żółty szalik ucznia Hufflepuffu.
- Nie wiedziałam, że to ty - powiedziała, patrząc na niego może trochę pobłażliwie. Bogu dzięki, że było na tyle ciemno, że dziewczyna mogła ukryć swoje płonące policzki.
- Co tutaj robisz? Lepiej szybko wymyśl jakąś sensowną wymówkę - rzekła, chwiejąc się lekko na nogach i spoglądając wymownie w niebo, na którym wisiał już jasny, rogalikowy księżyc.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Aaron Matluck Czw 28 Lis 2013, 20:20

W sumie miała trochę racji. Znając ją, to pewnie różdżkę miała w takim miejscu, że od razu by za nią złapała i bez zastanowienia potraktowała by go drętwotą czy innym zmyślnym zaklęciem, które skutecznie zatrzymało by jego prawie samobójcze zapędy.
- To brzmi pawie jak wyzwanie.
Skomentował krótko zastanawiając się czy miała by opory przed potraktowaniem go jednym z tych zaklęć gdyby teraz wypruł z kopyta w stronę Zakazanego Lasu. Chociaż z drugiej strony pewnie dostał by trochę punktów ujemnych, a karą samą w sobie było by przebywanie w tym chorym miejscu wśród centaurów.
- Sensowną wymówkę?
Zamilkł na chwilę starając się usilnie znaleźć w zakamarkach głowy jakieś sensowne wyjaśnienie swojego pobytu tutaj, ale dotarło do niego, że przecież jeszcze nie jest aż tak późno.
- Jestem na spacerze. Nie ma jeszcze przecież ciszy nocnej.
Powiedział uśmiechając się lekko. Z tego co się orientował, to zostało jeszcze trochę czasu do momentu w którym Hanka wpadnie w tryb wyrzucania do dormitorium.
- A ty spacer dla zdrowia czy poszukujesz takich samotnych dusz jak moja wałęsających się po błoniach?
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Hannah Wilson Czw 28 Lis 2013, 20:32

- Rozsądna wymówka - stwierdziła po chwili, zwracając swój wzrok ponownie na twarz chłopaka. Może to wina tego, że była przewrażliwiona, a może tego, że tak szybko robiło się ciemno, ale odruchowo spojrzała na zegarek. Chociaż niebo pokazywało co innego, rzeczywiście mieli jeszcze sporo czasu do ciszy nocnej czy też godziny policyjnej, jak zwykła nazywać to w myślach sama Hanka.
- A ja? Sama nie wiem - uznała, wzruszając ramionami. Nie zapominała już języka w gębie jak ostatnio, ale swobodny przepływ myśli nadal był nieco niesprawny jeśli chodzi o rozmowę z panem Matluckiem.  
- Chcesz się gdzieś przejść albo usiąść gdzieś i.. ee.. pogadać? Najlepiej w środku gdzie wiatr nie będzie chlastał nas po bladych, angolskich twarzach? - Zagaiła, drapiąc się lekko po głowie pokrytej gęsto ognistorudymi włosami. - Czy to nie ty przypadkiem powinieneś o to zapytać?
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Aaron Matluck Czw 28 Lis 2013, 20:44

- Szukam wymówek nie od dzisiaj.
Powiedział dumny z siebie, chociaż po chwili dotarło do niego, że nie zabrzmiało to wcale dobrze, bo teraz wyjdzie na jakąś kłamliwą szuję, która żyje wymówkami. A jak nie szuję, to na lenia, bo przecież nikt nie szuka usprawiedliwień lepiej niż leniwe osoby, a przynajmniej tak słyszał.
- Tak, pewnie powinienem był, ale wiesz. Mój umysł opanował umiejętność robienia dwóch rzeczy naraz. A tu musiałem oddychać i wymyślić co tu robię.
Stwierdził żartobliwie. Faktycznie robiło się na tyle chłodno, że głowa powoli zaczynała go ćmić. Mocny, zimny wiatr solidnie dawał się we znaki chyba każdemu kogo znał i on nie był wyjątkiem, dlatego ćmienie w mózgu było znakiem, że trzeba uciekać z dworu jak najszybciej.
- Poza tym... Po bladych twarzach? Jest zimno, mamy piękne rumieńce!
Powiedział energicznie czując, że od tego zimnego wiatru jego twarz zrobiła się wręcz buraczana, ale niestety nie pomagało to jej rozgrzać w żadnym stopniu. Wręcz przeciwnie, było coraz chłodniej.
- Dobrze, w takim razie prowadź skoro pierwsza zaproponowałaś. Ale pamiętaj, musisz mnie ogrzać.
Dodał łapiąc Hankę pod rękę ruszając w stronę Zamku.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Logan Campbell Pią 13 Gru 2013, 18:33

Od ponad dwóch tygodni chodził po szkole nieprzytomny. Aktualnie podkrążone oczy były jego znakiem rozpoznawczym. Nie mógł spać, więc w nocy najczęściej przesiadywał w pokoju wspólnym, albo leżał w łóżku wpatrując się w jeden punkt. Nie miał pojęcia, czy Cherry i jego bliźniak wracają do domu na święta. Sam miał zamiar to zrobić, jednak nastąpi to dopiero za kilka dni, choć mają już wolne od dzisiaj. Zamek nieco opustoszał, gdyż większość uczniów zaczęła już opuszczać szkołę. Nie mając co ze sobą zrobić wyszedł z pokoju wspólnego i ruszył w kierunku malutkiego zagajnika zlokalizowanego nieopodal szkoły. Mając na sobie jedynie bluzę z kapturem i spodnie dresowe, usiadł na jednej z ławek. Oparł podeszwy butów o deskę, przyciągając do siebie kolana.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Connor Campbell Sob 14 Gru 2013, 09:25

Tego dnia Campbell krążył po zamku jak wiązki w Wielkim Zderzaczu Hadronów. W związku z rozpoczęciem się przerwy międzysemestralnej i nagłym przypływem masy wolnego czasu, nie był w stanie jakoś konstruktywnie go sobie rozplanować. Miotał się po szkole tam i z powrotem, z dołu na górę i z góry na dół, szukając jakichś wrażeń. Jednakże jego usilne poszukiwania nie dawały żadnych rezultatów, gdyż prawie trzy czwarte szkoły już powyjeżdżało do domów. Po tej bezsensownej szarpaninie z samym sobą, Kanadyjczyk postanowił się przewietrzyć. Odwiedził dormitorium, z którego zabrał ciepły, męski płaszcz oraz ulotkę, którą niepostrzeżenie zwinął pewnej Puchonce sprzed nosa. Po raz kolejny przeglądając ulotkę, pełną kolorowych obrazków przemierzył błonia, smagane silnym wiatrem, docierając do niewielkiego zagajnika, który był jednym z jego ulubionych przystanków na tak zwany szlug-time. W momencie, gdy minął granicę oddzielającą zielone tereny od zagajniczka, zauważył Logana siedzącego na ławce tuż obok.
- Myślałem, że już wyjechałeś - rzekł "na powitanie", zatrzymując się na przeciwko brata. Ślizgon oparł się o pień drzewa, znajdującego się za nim i odpalił sobie papierosa, na którego od samego rana miał ochotę. Złość na brata chwilowo mu przeszła, jednakże nie miał zamiaru wracać na święta do domu, żeby patrzyć jak wszyscy rozczulają się i skaczą nad chorym ojcem. - Kontaktowałeś się z Cherry? - zapytał z czystą ciekawością w głosie. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, że przez aż tak długi okres czasu nie dawała znaku życia. Connor miał naprawdę złe przeczucia co do tego i o wiele bardziej się martwił o siostrę, niż o ojca.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Logan Campbell Sob 14 Gru 2013, 17:09

Nie miał pojęcia ile czasu siedział w tej samej pozycji. Nie myślał o niczym, niemalże wyłączył się, nie zwracał uwagi na różne odgłosy dobiegające z okolicy. Usłyszał czyjś głos, początkowo nie wiedział kto to, dopiero po dłuższej chwili oprzytomniał.
- Dopiero w przyszłym tygodniu - w jego głos, ani twarz nie zdradzały żadnych emocji. Zresztą było tak od kilku tygodni, unikał spotkań z innymi, a na lekcje mimo, iż chodził, to był na nich jakby nieobecny.
- Nie, nie widziałem się z nią - odparł, mając cały czas utkwiony wzrok w jednym punkcie.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Connor Campbell Sob 14 Gru 2013, 18:53

Odpowiedź z ust Logana nadeszła niespodziewanie szybko, zważając na jego mizerny wygląd i zachowanie, które można było porównać jedynie z amebą. Z resztą, zdaniem Connora, w życiu codziennym, Logan, również niewiele się od niej różnił.
- Agnes nie chce Waszej pomocy przy przygotowaniach? - zapytał jak gdyby nigdy nic po cichaczu przeszmuglowując do głowy Logana informację, iż nie wybiera się na święta do domu.
- Cholera. Co może się z nią dziać? - rzucił pytanie gdzieś w nieokreśloną przestrzeń pomiędzy nim a bratem i zaciągnął się papierosowym dymem.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Logan Campbell Sob 14 Gru 2013, 19:55

- Aktualnie jest w Londynie, u ojca - wyjaśnił, oboje mieli dopiero wrócić w przyszłym tygodniu, a Logan razem z nimi i prawdopodobnie Cherry, choć dawno jej nie widział i nie miał żadnego pojęcia co się z nią dzieje. Jako starszy brat powinien opiekować się nią i starał się to robić, ale jakoś mu to nie wychodziło. Nie miał zamiaru też jej ograniczać. Ze słów Connora nawet nie wywnioskował, że nie wróci do domu na święta, mimo, iż domyślał się tego wcześniej. Wzruszył jedynie ramionami, słysząc kolejne słowa brata. Wcisnął głowę pomiędzy kolana, przymykając na chwilę oczy. Dziś spał raptem piętnaście minut, więc nie miał głowy do tego.
- Wracasz do Kanady? - spytał jak gdyby nigdy nic.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Connor Campbell Nie 15 Gru 2013, 19:37

Zielony Campbell uniósł brwi ku górze, jednakże nie w geście zdziwienia, ani też nie zaskoczenia, a w geście dezaprobaty. Oczywiście dezaprobaty dla siebie, gdyż po prostu o tym nie pomyślał. Agnes była partnerką jego ojca już kilka lat i na pewno za bardzo przywiązała się do wielkiej ilości monet, podzwaniających w jej niemałej sakiewce.
- No tak - odparł lakonicznie, temat ojca oblewając ciepłym moczem. Nawet nie miał zamiaru pytać o jego stan i postępy w leczeniu, gdyż zamierzał odciąć się od tego dokładnie tak jak Pan-wielce-ważny-i-zapracowany-architekt dziesięć lat temu.
Wywalił peta na ziemię, przygniatając go czubkiem swojego musztardowego timberlanda i patrząc jak filtr, owinięty pomarańczowym papierkiem, idealnie wkomponowuje się w żwirową ścieżkę. Swe stalowe tęczówki przeniósł na brata akurat w tym momencie, w którym wzruszał ramionami, zupełnie olewając temat młodszej siostry. Connor ściągnął brwi w geście dezaprobaty.
- Zupełnie Cię to nie obchodzi, że nasza młodsza siostra się do nas nie odzywa od początku roku, prawda? - zapytał szorstkim głosem, a nawrót złości na Logana wisiał aktualnie na bardzo cieniutkim włosku.
- Żartujesz, czy naprawdę jesteś taki tępy? - zapytał z ironicznym uśmieszkiem na ustach, rzucając Puchonowi pobłażliwe spojrzenie.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Logan Campbell Nie 15 Gru 2013, 21:26

Zdecydowanie przydałaby mu się solidna porcja snu, ale w obecnej sytuacji było to niemożliwe. Jego myśli były cały czas zajęte przez ojca i rodzeństwo. Z Connorem nie mógł ostatnio się dogadać, Cherry rozpłynęła się w powietrzu, a głowa rodziny leżała w szpitalu. Powoli podniósł się z ławki, strzelając stawami, uprzednio rozprostowując nogi. Kolejne słowa Connora nieco go zabolały i podniosły ciśnienie.
- I tu się mylisz... Obchodzi mnie i to bardzo. Cały czas się o nią martwię, piszę do niej niemalże codziennie, ale odpowiedzi brak - odparł, starając się zachować spokój.
- Tępy to ty jesteś, w takich chwilach powinniśmy trzymać się razem, a ty jak zwykle masz jakieś ale - rzucił, odwrócony do brata plecami. - Ale wiesz co? Dobrze, że Cię tam nie będzie, przynajmniej nie spie*dolisz nam świąt - w jego głosie było słychać zdenerwowanie.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Connor Campbell Nie 15 Gru 2013, 23:56

Może i jego zarzut był bezpodstawny, jednakże Connor nic nie mógł na to poradzić. Przez całą tą sytuację z chorobą ich ojca i dziwacznym zniknięciem Cherry kompletnie nie mógł się dogadać z Loganem.
Wyraźny grymas zniesmaczenie pojawił się na jego twarzy, gdy Puchon podniósł się z ławki i zaczął strzelać stawami. Connor nigdy tego nie lubił i nie rozumiał po co ludzie robią sobie krzywdę, poprzez nadwyrężanie torebek stawowych.
- W takich chwilach! - odparł podniesionym głosem... i włosek pękł. - Jak zwykle nic nie rozumiesz. Nic nie dociera o tej twojej pustej łepetyny - mówił, patrząc Loganowi prosto w twarz i żywo gestykulując. Słysząc ostatnie słowa bliźniaka zaśmiał się ironicznie, aby ukryć to, iż jego słowa ugodziły Ślizgona.
- Wiesz co? - zapytał wyzywająco i złapał odwróconego brata za ramię, aby ponownie na niego spojrzał. - Je*ie mnie to - wycedził przez zęby, gdy Puchon w końcu, łaskawie, zwrócił na niego swe spojrzenie.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Malutki zagajnik - Page 8 Empty Re: Malutki zagajnik

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 17 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 17  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach