Malutki zagajnik
+41
Brendan Flamel
Ophelia Cortez
Nevan Fraser
Monika Kruger
Brandon Tayth
Sanne van Rijn
Noah Alsteen
William Greengrass
Cassidy Thomas
Fèlix Lemaire
Wyatt Walker
Cory Reynolds
Quinn Larivaara
Shay Hasting
Pierre Vauquer
Antonija Vedran
Logan Campbell
Hannah Wilson
Aaron Matluck
Lena Gregorovic
Mason Dolarhyde
Charles Wilson
Misza Gregorovic
Aleksy Vulkodlak
Connor Campbell
Andrea Jeunesse
Marianna Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Suzanne Castellani
Christine Greengrass
Anthony Wilson
Emily Bronte
Mistrz Gry
James Scott
Zoja Yordanova
Benedict Walton
Sophie Fitzpatrick
Aiden Williams
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Brennus Lancaster
45 posters
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 5 z 17
Strona 5 z 17 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11 ... 17
Malutki zagajnik
First topic message reminder :
Niewielki, młody lasek znajdujący się przy końcu błoni, na połączeniu tych zielonych terenów i Zakazanego Lasu. Znajduje się tam kilka ławeczek i przytulnych, odosobnionych miejsc.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Malutki zagajnik
Leżała rozkoszując się promieniami słońca muskającymi jej skórę. Przynajmniej teraz czuła, że rzeczywiście się odprężyła i odpoczęła od wszelkich problemów, dopóki nie usłyszała oburzonego głosu Connora, który na domiar złego zasłonił jej słońce, stając tuż nad jej głową.
- Opalam się, nie widzisz? Może musisz kupić okulary? - prychnęła, wracając do wcześniejszego zajęcia. Przymknęła oczy, uśmiechając się lekko na myśl o tym, że być może i lato będzie tak słoneczne, jak teraz, czyli idealne do przesiadywania w ogródku za domem. Kiedy do jej uszu doszły kolejne słowa chłopaka, westchnęła.
- Nie wiem o co Ci chodzi. Opalam się w staniku, nie nago. To tak, jakbym opalała się w stroju kąpielowym - tym razem nie spojrzała na niego, traktując go jak powietrze. Z jej punktu widzenia nie przegięła w żaden sposób; przecież nie świeciła cyckami na prawo i lewo, prawda?
- Opalam się, nie widzisz? Może musisz kupić okulary? - prychnęła, wracając do wcześniejszego zajęcia. Przymknęła oczy, uśmiechając się lekko na myśl o tym, że być może i lato będzie tak słoneczne, jak teraz, czyli idealne do przesiadywania w ogródku za domem. Kiedy do jej uszu doszły kolejne słowa chłopaka, westchnęła.
- Nie wiem o co Ci chodzi. Opalam się w staniku, nie nago. To tak, jakbym opalała się w stroju kąpielowym - tym razem nie spojrzała na niego, traktując go jak powietrze. Z jej punktu widzenia nie przegięła w żaden sposób; przecież nie świeciła cyckami na prawo i lewo, prawda?
Re: Malutki zagajnik
A właśnie, że świeciła! Może nie cyckami, ale innymi, równie atrakcyjnymi, częściami ciała. Connor jedynie posłał jej pobłażliwe spojrzenie, co miało dać dziewczynie wyraźnie do zrozumienia, że chłopak nie ma zamiaru tak łatwo odpuścić.
- Jakoś nie widzę tu plażowego piasku, morza, leżaków i innych rozgogolonych ludzi. - mruknął ze zniecierpliwieniem, nie odrywając od dziewczyny wzroku pełnego wyczekiwania. Nie chciał, żeby inni patrzyli na jej atuty, zwłaszcza, że on sam wcale nie miał tak częstych okazji do podziwiania tego i owego. Kanadyjczyk podszedł do jakiegoś wątłego drzewka i cały swój ciężar oparł o jego pień. Biedna roślinka wygięła się na skraj swej wytrzymałości, co niespecjalnie interesowało bruneta.
- Byłaś na balu? - zagaił znienacka, zupełnie zmieniając dotychczasowy tor ich krótkiej rozmowy. Wlepił w nią świdrujące spojrzenie swoich jasnych tęczówek, skanując twarz dziewczyny w poszukiwaniu jakichś oznak kłamstwa.
- Jakoś nie widzę tu plażowego piasku, morza, leżaków i innych rozgogolonych ludzi. - mruknął ze zniecierpliwieniem, nie odrywając od dziewczyny wzroku pełnego wyczekiwania. Nie chciał, żeby inni patrzyli na jej atuty, zwłaszcza, że on sam wcale nie miał tak częstych okazji do podziwiania tego i owego. Kanadyjczyk podszedł do jakiegoś wątłego drzewka i cały swój ciężar oparł o jego pień. Biedna roślinka wygięła się na skraj swej wytrzymałości, co niespecjalnie interesowało bruneta.
- Byłaś na balu? - zagaił znienacka, zupełnie zmieniając dotychczasowy tor ich krótkiej rozmowy. Wlepił w nią świdrujące spojrzenie swoich jasnych tęczówek, skanując twarz dziewczyny w poszukiwaniu jakichś oznak kłamstwa.
Re: Malutki zagajnik
Angielka była uparta a Connor zdawał sobie z tego doskonale prawdę, dlatego jego wypowiedź skwitowała krótkim, przesyconym ironią i sztucznością uśmiechem, wcale nie mając zamiaru się ubierać. Co najwyżej poprawiła ramiączka od stanika i sam w sobie stanik, czując, że niedługo się rozpłynie. Bo słońce prażyło i to mocno. Kontrolnie spojrzała w stronę chłopaka, z powrotem układając się na niewygodnej ławce.
Byłaś na balu?
W tym momencie cały jej spokój ducha i humor prysł jak mydlana bańka. Bal, bal... jasne, że była! Co prawda, na dosłownie dziesięć minut, ale na drugi dzień cała szkoła dowiedziała się o wydarzeniach mających miejsce na zabawie.
- Jasne - wzruszyła mimowolnie ramionami. - Wiem o Hance, wiem dlaczego mnie nie lubi i wiem, że ma ochotę Cię odbić, w sumie wiem wszystko co powiedziała i co się wydarzyło. Dlatego śmiało, możesz do niej iść. Ona z pewnością nie świeci swoim ciałem na szkolnych błoniach - jej ton głosu zmienił się diametralnie. Ze złośliwego, nawet spokojnego i znużonego, przerodził się w ten zwiastujący kłótnię. Z tego powodu podniosła się szybko do góry, przypłacając to zawrotami głowy, a kiedy wszystko wróciło do normy, zaczęła nerwowo zakładać koszulkę.
Byłaś na balu?
W tym momencie cały jej spokój ducha i humor prysł jak mydlana bańka. Bal, bal... jasne, że była! Co prawda, na dosłownie dziesięć minut, ale na drugi dzień cała szkoła dowiedziała się o wydarzeniach mających miejsce na zabawie.
- Jasne - wzruszyła mimowolnie ramionami. - Wiem o Hance, wiem dlaczego mnie nie lubi i wiem, że ma ochotę Cię odbić, w sumie wiem wszystko co powiedziała i co się wydarzyło. Dlatego śmiało, możesz do niej iść. Ona z pewnością nie świeci swoim ciałem na szkolnych błoniach - jej ton głosu zmienił się diametralnie. Ze złośliwego, nawet spokojnego i znużonego, przerodził się w ten zwiastujący kłótnię. Z tego powodu podniosła się szybko do góry, przypłacając to zawrotami głowy, a kiedy wszystko wróciło do normy, zaczęła nerwowo zakładać koszulkę.
Re: Malutki zagajnik
Pozycja, jaką przybrał Kanadyjczyk okazała się być strasznie niewygodna, dlatego też postanowił sprowadzić swoje cztery litery do poziomu parteru, czyli po prostu posadzić je na zielonej trawie. W międzyczasie jak dziewczyna odpowiadała na jego pytanie, cały czas ją słuchając, wygodnie się usadowił na ziemi, wyciągnął szluga z paczki i od razu go odpalił. Czuł w kościach, że czeka na niego długa i ciężka rozmowa ze Ślizgonką.
- Już wyolbrzymiasz. - odrzekł krótko i teatralnie wywrócił oczyma, ostentacyjnie pokazując swe białka. - Za żadne skarby świata nie zbliżę się do niej nawet na metr! - odrzekł zbulwersowany, gdyż jeszcze niecałe kilkadziesiąt minut temu owa ruda małpka zdążyła już mu zaleźć za skórę. - O tak, bardzo mnie kocha! Nie dość, że nie prześladuje, uczepiła się jak rzep psiego ogona, żeby tylko wlepić mi jakiś szlaban to jeszcze się zakochała! No trzymajcie mnie. - swój sarkastyczny wywód zwieńczył złapaniem się za brzuch, jakby nie mógł wytrzymać z rozbawienia. Następnie normalnie opuścił rękę i przytknął papierosa do ust, mocno się nim zaciągając.
- Już wyolbrzymiasz. - odrzekł krótko i teatralnie wywrócił oczyma, ostentacyjnie pokazując swe białka. - Za żadne skarby świata nie zbliżę się do niej nawet na metr! - odrzekł zbulwersowany, gdyż jeszcze niecałe kilkadziesiąt minut temu owa ruda małpka zdążyła już mu zaleźć za skórę. - O tak, bardzo mnie kocha! Nie dość, że nie prześladuje, uczepiła się jak rzep psiego ogona, żeby tylko wlepić mi jakiś szlaban to jeszcze się zakochała! No trzymajcie mnie. - swój sarkastyczny wywód zwieńczył złapaniem się za brzuch, jakby nie mógł wytrzymać z rozbawienia. Następnie normalnie opuścił rękę i przytknął papierosa do ust, mocno się nim zaciągając.
Re: Malutki zagajnik
Gdy uporała się z założeniem koszulki, poprawiła ją, zakładając okulary przeciwsłoneczne na nos. Wysłuchała tego co miał do powiedzenia i aż pacnęła się w czoło. Czy faceci zawsze bywali tacy niedomyślni?
- Zastanówmy się dlaczego - podniosła się z ławki, chwytając kopertę z listem, po czym podeszła powoli do Connora, przyjmując na koniec pozycję niemal modelki: jedna noga prosta, druga nieco zgięta w kolanie, z kolei jedna ręka oparta była na biodrze.
- Może to są końskie zaloty? A poza tym, kto się lubi, ten się czubi, to wyjaśnia wszystko - uśmiechnęła się cynicznie, gestykulując nerwowo ręką, w której trzymała białą kopertę.
- Zresztą, nieważne, nic tu po mnie - burknęła, odwracając się na pięcie. Wciąż była zła. O tamten wieczór, kiedy nie uzyskała odpowiedzi na dwa proste słowa.
- Zastanówmy się dlaczego - podniosła się z ławki, chwytając kopertę z listem, po czym podeszła powoli do Connora, przyjmując na koniec pozycję niemal modelki: jedna noga prosta, druga nieco zgięta w kolanie, z kolei jedna ręka oparta była na biodrze.
- Może to są końskie zaloty? A poza tym, kto się lubi, ten się czubi, to wyjaśnia wszystko - uśmiechnęła się cynicznie, gestykulując nerwowo ręką, w której trzymała białą kopertę.
- Zresztą, nieważne, nic tu po mnie - burknęła, odwracając się na pięcie. Wciąż była zła. O tamten wieczór, kiedy nie uzyskała odpowiedzi na dwa proste słowa.
Re: Malutki zagajnik
Connor wodził spojrzeniem za Andreą, która właśnie wstała i zabrała się do tłumaczenia mu pewnej sprawy. Z każdym jej słowem brwi Campbella były coraz bliżej siebie. Nadal nie bardzo rozumiał o co w tym wszystkim chodzi.
- Jakieś bzdury wygadujesz! - żachnął się odwracając wzrok od brunetki. - Mylisz się, to nic nie wyjaśnia. - dodał pod nosem, ale w taki sposób aby dziewczyna mogła to usłyszeć. Wzruszył ramieniem i skoncentrował się na papierosie, z którego wydzielał się błękitny strużek dymu. Dopalił tytoniowy rulonik, rzucił go na ziemię i rozgniótł butem. Potem przeniósł wzrok.na dziewczynę, która już odwróciła się na pięcie z zamiarem opuszczenia zagajnika.
- Hej! Co ty robisz?! Wiesz ile czasu zajęło znalezienie mi Ciebie? I teraz tak sobie po prostu, bez słowa pójdziesz? - podniósł się do pozycji stojącej i rozłożył ręce w geście bezradności.
- Jakieś bzdury wygadujesz! - żachnął się odwracając wzrok od brunetki. - Mylisz się, to nic nie wyjaśnia. - dodał pod nosem, ale w taki sposób aby dziewczyna mogła to usłyszeć. Wzruszył ramieniem i skoncentrował się na papierosie, z którego wydzielał się błękitny strużek dymu. Dopalił tytoniowy rulonik, rzucił go na ziemię i rozgniótł butem. Potem przeniósł wzrok.na dziewczynę, która już odwróciła się na pięcie z zamiarem opuszczenia zagajnika.
- Hej! Co ty robisz?! Wiesz ile czasu zajęło znalezienie mi Ciebie? I teraz tak sobie po prostu, bez słowa pójdziesz? - podniósł się do pozycji stojącej i rozłożył ręce w geście bezradności.
Re: Malutki zagajnik
Stanęła jak sparaliżowana słysząc krzyk Connora. Nie miał przecież prawa na nią podnosić głosu! Odwróciła się początkowo przez ramię, w celu sprawdzenia gdzie znajduje się chłopak, ale widząc, że nadal stoi pod drzewem, zwróciła się do niego przodem. Skrzyżowała ręce na piersiach, unosząc mimowolnie jedną brew wyżej drugiej. Nie wiedziała czy się śmiać czy płakać, dlatego przyjęła najbezpieczniejszą obronę, którą był atak.
- No proszę! - klasnęła z pozornym entuzjazmem w dłonie. - Łaskę mi robisz, że mnie szukałeś czy co? Bo chyba nie rozumiem - burknęła i pewnie nadal stałaby jak obrażona księżniczka, gdyby nie to, że chyba przesadziła ze słońcem. Gdy leżała, czuła się w porządku. Dopiero teraz, kiedy się podniosła zamroczyło ją, dzięki czemu zachwiała się niebezpiecznie, w ostatniej chwili łapiąc równowagę. Przysiadła więc dla własnego bezpieczeństwa na ławce, dochodząc do wniosku, że następnym razem musi wybrać inne miejsce albo wziąć coś na ochronę głowy albo po prostu omijać godziny "szczytu", gdy słońce prażyło najmocniej.
- Jeśli to Ci sprawia taką trudność to się ze mną rozejdź. Będziesz mieć jeden problem z głowy - dodała prowokacyjnie ciszej, odwracając wzrok i ukryła twarz w dłoniach.
- No proszę! - klasnęła z pozornym entuzjazmem w dłonie. - Łaskę mi robisz, że mnie szukałeś czy co? Bo chyba nie rozumiem - burknęła i pewnie nadal stałaby jak obrażona księżniczka, gdyby nie to, że chyba przesadziła ze słońcem. Gdy leżała, czuła się w porządku. Dopiero teraz, kiedy się podniosła zamroczyło ją, dzięki czemu zachwiała się niebezpiecznie, w ostatniej chwili łapiąc równowagę. Przysiadła więc dla własnego bezpieczeństwa na ławce, dochodząc do wniosku, że następnym razem musi wybrać inne miejsce albo wziąć coś na ochronę głowy albo po prostu omijać godziny "szczytu", gdy słońce prażyło najmocniej.
- Jeśli to Ci sprawia taką trudność to się ze mną rozejdź. Będziesz mieć jeden problem z głowy - dodała prowokacyjnie ciszej, odwracając wzrok i ukryła twarz w dłoniach.
Re: Malutki zagajnik
Pierwsze słowa odpowiedzi oraz poczynania dziewczyny dały Ślizgonowi jasno do zrozumienia w jakim, dokładnie w tym momencie, humorze jest Andrea. Kanadyjczyk wzniósł spojrzenie ku niebu, jakby błagał wszystkie istniejące, czy nie, siły nadprzyrodzone, aby dodały mu sił.
- Nie. - odpowiedział lakonicznie, jednak to jeszcze nie był koniec jego wypowiedzi. - Po prostu chciałem się z Tobą zobaczyć, z racji tego, że dawno się nie widzieliśmy. - dokończył i spojrzał na nią z wyrzutem. - Za to Ty nie trudziłaś się ze znalezieniem mnie, jakbyś była obrażona lub miała coś na sumieniu i omijała mnie szerokim łukiem... - spojrzał na nią badawczo, obserwując jej reakcje na jego słowa. Zrobił kilka małych kroków, by znaleźć się bliżej ławki i mieć lepszy widok na dziewczynę. Swoją drogą chyba kilka chwil wcześniej miała rację, z tym, że powinien sobie sprawić okulary, gdyż ostatnio jakoś jego wzroku nieco się pogorszyła.
- Nie powiedziałem, że mam z tym jakikolwiek problem i nie mam zamiaru się z Tobą rozchodzić. - odrzekł z wyjątkowo stoickim spokojem, krzyżując ręce na piersiach. - W tym momencie już nie wiem o co Ci chodzi. - wzruszył ramionami. - Czy aby przypadkiem nie starasz się na siłę wyszukiwać jakichś wyrzutów skierowanych w moją stronę, aby zapewnić sobie rozrywkę? - zapytał, próbując się dowiedzieć co tak naprawdę jest grane!
- Nie. - odpowiedział lakonicznie, jednak to jeszcze nie był koniec jego wypowiedzi. - Po prostu chciałem się z Tobą zobaczyć, z racji tego, że dawno się nie widzieliśmy. - dokończył i spojrzał na nią z wyrzutem. - Za to Ty nie trudziłaś się ze znalezieniem mnie, jakbyś była obrażona lub miała coś na sumieniu i omijała mnie szerokim łukiem... - spojrzał na nią badawczo, obserwując jej reakcje na jego słowa. Zrobił kilka małych kroków, by znaleźć się bliżej ławki i mieć lepszy widok na dziewczynę. Swoją drogą chyba kilka chwil wcześniej miała rację, z tym, że powinien sobie sprawić okulary, gdyż ostatnio jakoś jego wzroku nieco się pogorszyła.
- Nie powiedziałem, że mam z tym jakikolwiek problem i nie mam zamiaru się z Tobą rozchodzić. - odrzekł z wyjątkowo stoickim spokojem, krzyżując ręce na piersiach. - W tym momencie już nie wiem o co Ci chodzi. - wzruszył ramionami. - Czy aby przypadkiem nie starasz się na siłę wyszukiwać jakichś wyrzutów skierowanych w moją stronę, aby zapewnić sobie rozrywkę? - zapytał, próbując się dowiedzieć co tak naprawdę jest grane!
Re: Malutki zagajnik
Odsłoniła twarz, dłonie wplatając we włosy tuż przy skroniach. Wzrokiem wodziła najpierw po ziemi, potem zatrzymała spojrzenie na Connorze, który nagle przed nią wyrósł. Wysłuchała uważnie jego zarzutów, a z każdym słowem czuła się wyjątkowo nieswojo.
- Bo jestem obrażona, do cholery jasnej! - fuknęła, prostując się automatycznie jak struna w gitarze. - Nie dość, że Ci powiedziałam, że Cię kocham, to Ty to olałeś a teraz robisz mi jakieś dziwne awantury! - chcąc nie chcąc po jej zaczerwienionych od słońca i złości policzkach spłynęły pojedyncze łzy, których nawet nie kontrolowała. Wbrew pozorom wcale nie wpadła w histerię, tyle, że wszystko co zdarzyło się ostatnio skumulowało się w niej i w końcu kiedyś musiało wyjść poza jej głowę. Nawet cieszyła się, że stało się to w obecności Connora, niż innej, przypadkowej osoby.
- Tak jak powiedziałam, nieważne - spuściła nieco z tonu, przetarła wierzchem dłoni twarz, poprawiła włosy i westchnęła, chcąc zachować resztkę godności, która i tak została nadszarpnięta.
- Bo jestem obrażona, do cholery jasnej! - fuknęła, prostując się automatycznie jak struna w gitarze. - Nie dość, że Ci powiedziałam, że Cię kocham, to Ty to olałeś a teraz robisz mi jakieś dziwne awantury! - chcąc nie chcąc po jej zaczerwienionych od słońca i złości policzkach spłynęły pojedyncze łzy, których nawet nie kontrolowała. Wbrew pozorom wcale nie wpadła w histerię, tyle, że wszystko co zdarzyło się ostatnio skumulowało się w niej i w końcu kiedyś musiało wyjść poza jej głowę. Nawet cieszyła się, że stało się to w obecności Connora, niż innej, przypadkowej osoby.
- Tak jak powiedziałam, nieważne - spuściła nieco z tonu, przetarła wierzchem dłoni twarz, poprawiła włosy i westchnęła, chcąc zachować resztkę godności, która i tak została nadszarpnięta.
Re: Malutki zagajnik
Zanim Jeunesse w jakikolwiek sposób zareagowała na jego słowa, Campbell zdążył się już lekko zniecierpliwić. Wcisnął jedną dłoń do tylnej kieszeni spodni i przyjął dość luźną postawę, niebezpiecznie zakrawającą pod nonszalancką.
Po chwili niecierpliwego oczekiwania do uszu Connor'a dopłynęły dźwięki wydawane przez dziewczynę, układające się w słowa. Bardzo ciężko było wywołać na brunecie wrażenie, jednakże słowa Ślizgonki, przyprawione dużą ilością emocji, wbiły go w ziemię. Jednym szybkim ruchem wyciągnął dłoń z kieszeni, przyjmując wyprostowaną postawę. Dwa kroki wystarczyły mu, aby się znaleźć przy ławce, na której po chwili przysiadł, uważnie wpatrując się w Angielkę z wyraźnie zmartwioną miną. Cała irytacja, która chwilę temu jeszcze nim rządziła, znikła bez śladu, ustępując miejsca jego nad wyraz nieśmiałym emocjom.
- Nie olałem. - odrzekł spokojnie i zgodnie z prawdą, patrząc jak dwie samotne łezki spływają po policzku brunetki. Kanadyjczyk uważał, że postąpił wobec niej naprawdę fair. Tak naprawdę mógł niepotrzebnie narobić jej złudzeń taką samą odpowiedzią, która, mimo "poważnego" wydźwięku, nie brzmiałaby dla niego tak samo. - Ale chciałbym, żebyś zrozumiała, że potrzebuję trochę więcej czasu na dowiedzenie się tego co ja czuję. Zwłaszcza, że taka sytuacja jest dla mnie zupełnie nowa... - ...bo słowa wymawiane podczas seksu się nie liczą. - dodał w myślach, pauzując przed kolejnym zdaniem. W tym samym czasie przejechał dłonią po włosach od czoła aż do potylicy, ciężko wypuszczając powietrze z płuc.
- Ważne. Ważne jest to co czujesz i bardzo się cieszę, że mi to powiedziałaś. - odrzekł lekko się uśmiechając i odgarniając dziewczynie włosy za ucho, aby mógł widzieć jej śliczną buzię.
Po chwili niecierpliwego oczekiwania do uszu Connor'a dopłynęły dźwięki wydawane przez dziewczynę, układające się w słowa. Bardzo ciężko było wywołać na brunecie wrażenie, jednakże słowa Ślizgonki, przyprawione dużą ilością emocji, wbiły go w ziemię. Jednym szybkim ruchem wyciągnął dłoń z kieszeni, przyjmując wyprostowaną postawę. Dwa kroki wystarczyły mu, aby się znaleźć przy ławce, na której po chwili przysiadł, uważnie wpatrując się w Angielkę z wyraźnie zmartwioną miną. Cała irytacja, która chwilę temu jeszcze nim rządziła, znikła bez śladu, ustępując miejsca jego nad wyraz nieśmiałym emocjom.
- Nie olałem. - odrzekł spokojnie i zgodnie z prawdą, patrząc jak dwie samotne łezki spływają po policzku brunetki. Kanadyjczyk uważał, że postąpił wobec niej naprawdę fair. Tak naprawdę mógł niepotrzebnie narobić jej złudzeń taką samą odpowiedzią, która, mimo "poważnego" wydźwięku, nie brzmiałaby dla niego tak samo. - Ale chciałbym, żebyś zrozumiała, że potrzebuję trochę więcej czasu na dowiedzenie się tego co ja czuję. Zwłaszcza, że taka sytuacja jest dla mnie zupełnie nowa... - ...bo słowa wymawiane podczas seksu się nie liczą. - dodał w myślach, pauzując przed kolejnym zdaniem. W tym samym czasie przejechał dłonią po włosach od czoła aż do potylicy, ciężko wypuszczając powietrze z płuc.
- Ważne. Ważne jest to co czujesz i bardzo się cieszę, że mi to powiedziałaś. - odrzekł lekko się uśmiechając i odgarniając dziewczynie włosy za ucho, aby mógł widzieć jej śliczną buzię.
Re: Malutki zagajnik
Jej mina ponownie przybrała zacięty wyraz a sama Angielka odchrząknęła nieznacznie i machnęła ręką na całą sytuację.
- Niech Ci będzie - tak naprawdę nie miała siły na dalsze kontynuowanie tego tematu, który sprowadzał się teraz do kategorii tematów wyjątkowo przyziemnych i przygnębiających a dalsze ciągnięcie go nie przyniosłoby i tak żądanych przez obydwie strony skutków. Zerknęła uważnie na Connora, po czym usiadła okrakiem na ławce i zbliżyła się do chłopaka, dając mu buzi prosto w usta.
- Co robisz w wakacje? - spytała jakby nigdy nic, jakby kompletnie zapomniała o tym, że przed chwilą miała ochotę go udusić za samą jego obecność obok. W końcu przeszła jej fala ogólnej złości, zebranej przez te kilka dni. - Bo mam propozycję nie do odrzucenia, ale to tajemnica między mną a Audrey. Dlatego masz milczeć i udawać, że nic nie wiesz, okej? Moja ciotka-wariatka wyprowadziła się z Hogsmeade i zostawiła mi swój dom... możesz tam zamieszkać ze mną, to znaczy z nami, tylko na razie musimy go wyremontować... ale chwilowo mam zakaz wyjść do wioski, za wyjście w środku tygodnia, wiesz jak jest - podrapała się po głowie z lekkim zakłopotaniem i nie czekając na odpowiedź ponownie musnęła wargami usta Connora, dłoń prowokacyjnie kładąc mu na wewnętrznej stronie uda.
- Niech Ci będzie - tak naprawdę nie miała siły na dalsze kontynuowanie tego tematu, który sprowadzał się teraz do kategorii tematów wyjątkowo przyziemnych i przygnębiających a dalsze ciągnięcie go nie przyniosłoby i tak żądanych przez obydwie strony skutków. Zerknęła uważnie na Connora, po czym usiadła okrakiem na ławce i zbliżyła się do chłopaka, dając mu buzi prosto w usta.
- Co robisz w wakacje? - spytała jakby nigdy nic, jakby kompletnie zapomniała o tym, że przed chwilą miała ochotę go udusić za samą jego obecność obok. W końcu przeszła jej fala ogólnej złości, zebranej przez te kilka dni. - Bo mam propozycję nie do odrzucenia, ale to tajemnica między mną a Audrey. Dlatego masz milczeć i udawać, że nic nie wiesz, okej? Moja ciotka-wariatka wyprowadziła się z Hogsmeade i zostawiła mi swój dom... możesz tam zamieszkać ze mną, to znaczy z nami, tylko na razie musimy go wyremontować... ale chwilowo mam zakaz wyjść do wioski, za wyjście w środku tygodnia, wiesz jak jest - podrapała się po głowie z lekkim zakłopotaniem i nie czekając na odpowiedź ponownie musnęła wargami usta Connora, dłoń prowokacyjnie kładąc mu na wewnętrznej stronie uda.
Re: Malutki zagajnik
Obojętna reakcja dziewczyny i jej szybka zmiana humoru spowodowały, że ciemne brwi Connora powędrowały ku sobie w geście dezorientacji. W sumie Kanadyjczyk powinien się spodziewać takiego obrotu akcji. Wzruszył lekko ramieniem, przekrzywiając lekko głowę.
- Okej. - mruknął, uważnie wpatrując się w drobną twarz Angielki. Nie udało m u się z niej wyczytać jakiejś ukrytej urazy, ani jakichkolwiek innych negatywnych emocji.
Kiedy tak przyglądał się swojej dziewczynie, ta jak gdyby nigdy nic sprzedała mu całusa wycelowanego wprost w usta chłopaka. Nieznacznie zmarszczył czoło, chwilowo skupiając się na jej zachowaniu, a nie na tym co do niego mówi. Usta bruneta rozchyliły się lekko w wyrazie zaskoczenia, formując coś w kształcie okręgu. Zupełnie nie był w stanie pojąć tych częstych wahań nastrojów Andrei i czasem miał wrażenie, że jej zdrowie psychiczne nie ma się tak dobrze, jakby się mogło wydawać.
Wakacje (...) mam propozycję nie do odrzucenia (...) dom (...) Hogsmeade (...) zamieszkać ze mną, to znaczy z nami.
Strzępki wypowiedzi Jeunesse docierały do Connora z kilkusekundowym opóźnieniem, co spowodowało, że kompletnie nie miał pojęcia o czym jest mowa i jak to rozumieć. Jego spojrzenie stało się obecne, gdy przeniósł je na twarz brunetki w poszukiwaniu ratunku. Wydał z siebie jedynie głośne "hmmm", tym samym kupując sobie trochę czasu na złożenie pojedynczych słów w całość.
- To ciekawa propozycja... - zaczął z lekką niepewnością w głosie, uważnie obserwując dziewczynę. - ...ale jak to z nami? To znaczy z kim? - dodał, mając nadzieję, że te pytania odciągną uwagę dziewczyny i nie zorientuje się, że na chwilę odleciał.
- A co do wakacji to miałem zamiar się wybrać w kolejne podróże. Nie wiem gdzie, nie wiem kiedy, bo właściwie zawsze jakoś tak samo to wszystko wychodzi. Na spontanie. - nie wiedział, czy dobrze zrobił uczepiając się pierwszego słowa, które do niego dotarło, ale już i tak było po ptakach. Posłał dziewczynie lekki uśmiech, co pomogło mu powrócić do zupełnej normalności. - Myślałem, że może Ty się ze mną zabierzesz, oczywiście jeśli w ogóle to dojdzie do skutku. - rzekł w pół twierdząco, pół pytająco.
- Okej. - mruknął, uważnie wpatrując się w drobną twarz Angielki. Nie udało m u się z niej wyczytać jakiejś ukrytej urazy, ani jakichkolwiek innych negatywnych emocji.
Kiedy tak przyglądał się swojej dziewczynie, ta jak gdyby nigdy nic sprzedała mu całusa wycelowanego wprost w usta chłopaka. Nieznacznie zmarszczył czoło, chwilowo skupiając się na jej zachowaniu, a nie na tym co do niego mówi. Usta bruneta rozchyliły się lekko w wyrazie zaskoczenia, formując coś w kształcie okręgu. Zupełnie nie był w stanie pojąć tych częstych wahań nastrojów Andrei i czasem miał wrażenie, że jej zdrowie psychiczne nie ma się tak dobrze, jakby się mogło wydawać.
Wakacje (...) mam propozycję nie do odrzucenia (...) dom (...) Hogsmeade (...) zamieszkać ze mną, to znaczy z nami.
Strzępki wypowiedzi Jeunesse docierały do Connora z kilkusekundowym opóźnieniem, co spowodowało, że kompletnie nie miał pojęcia o czym jest mowa i jak to rozumieć. Jego spojrzenie stało się obecne, gdy przeniósł je na twarz brunetki w poszukiwaniu ratunku. Wydał z siebie jedynie głośne "hmmm", tym samym kupując sobie trochę czasu na złożenie pojedynczych słów w całość.
- To ciekawa propozycja... - zaczął z lekką niepewnością w głosie, uważnie obserwując dziewczynę. - ...ale jak to z nami? To znaczy z kim? - dodał, mając nadzieję, że te pytania odciągną uwagę dziewczyny i nie zorientuje się, że na chwilę odleciał.
- A co do wakacji to miałem zamiar się wybrać w kolejne podróże. Nie wiem gdzie, nie wiem kiedy, bo właściwie zawsze jakoś tak samo to wszystko wychodzi. Na spontanie. - nie wiedział, czy dobrze zrobił uczepiając się pierwszego słowa, które do niego dotarło, ale już i tak było po ptakach. Posłał dziewczynie lekki uśmiech, co pomogło mu powrócić do zupełnej normalności. - Myślałem, że może Ty się ze mną zabierzesz, oczywiście jeśli w ogóle to dojdzie do skutku. - rzekł w pół twierdząco, pół pytająco.
Re: Malutki zagajnik
Oczywistym było, że Andrei mało co potrafiło umknąć: w końcu była upierdliwym stworzeniem, niemal wysłannikiem diabła. Doskonale wyłapała dezorientację Connora i to, że przez moment jej nie słuchał. Jednak zrzuciła to wszystko na karb swojej szybkiej i może nie do końca poprawnej składniowo paplaniny. Posłała mu więc pozornie karcące spojrzenie, ale zaraz po tym rozpromieniła się, zakładając na oczy okulary, ponieważ promienie słoneczne wciąż dawały o sobie znać.
- Dobra, od początku. Krótko mówiąc, jestem w trakcie remontowania domu odziedziczonego przez ciotkę, w Hogsmeade - zawiesiła głos, z twarzy Ślizgona próbując odczytać czy tym razem nadąża, lecz jego pytanie rozwiało jej wątpliwości.
- Ze mną, z Audrey i jej facetem, Joelem-śmierdzielem, być może z dwoma siostrami Audi albo jedną jej siostrą, no i chyba tyle - wyliczyła na palcach. Już dawno zapowiedziała swojej przyjaciółce, że ona zajmuje sypialnię u góry, która znajdowała się nie dość, że blisko łazienki, to blisko garderoby. Choć z drugiej strony garderobę pewnie przerobią na jakiś pokoik gospodarczy.
Wyrwana z zamyślenia dotyczącego urządzania domu przy Downing Street, popatrzyła na chłopaka, jednak ona doskonale wiedziała o czym mówił i nie musiał się dzięki temu powtarzać.
- No tak - westchnęła jakby niezadowolona podróżami Campbella. - Przecież możemy trochę podróżować, a trochę posiedzieć tutaj. Nie mogę zostawić tego domu na pastwę losu, bo potem mogłabym go nie poznać, zwłaszcza, że to ja przekonałam rodziców o potrzebne fundusze - zmarszczyła czoło wyraźnie przerażona wizją pozostawienia domu pod opieką Roswel. Kochała ją i ufała jej jak siostrze, ale nie była pewna czy potrafiłaby oprzeć się pokusie melanżu dzień w dzień. W końcu po raz kolejny tego dnia machnęła ręką na całą dyskusję.
- Zobaczymy jeszcze, przytul mnie - zakomenderowała wyciągając ręce do Connora, jak małe dziecko do swojej matki, a gdy przyciągnął ją do siebie, zdjęła okulary, zbliżyła usta do jego ust, opuściła powieki i wyjawiła uwodzicielskim szeptem:
- Mielibyśmy cały pokój tylko do naszej dyspozycji.
Po pewnym czasie Angielka chwyciła Kanadyjczyka za dłoń i pociągnęła go z powrotem w stronę zamku, tam odnajdując chłodniejsze miejsce do konwersacji.
- Dobra, od początku. Krótko mówiąc, jestem w trakcie remontowania domu odziedziczonego przez ciotkę, w Hogsmeade - zawiesiła głos, z twarzy Ślizgona próbując odczytać czy tym razem nadąża, lecz jego pytanie rozwiało jej wątpliwości.
- Ze mną, z Audrey i jej facetem, Joelem-śmierdzielem, być może z dwoma siostrami Audi albo jedną jej siostrą, no i chyba tyle - wyliczyła na palcach. Już dawno zapowiedziała swojej przyjaciółce, że ona zajmuje sypialnię u góry, która znajdowała się nie dość, że blisko łazienki, to blisko garderoby. Choć z drugiej strony garderobę pewnie przerobią na jakiś pokoik gospodarczy.
Wyrwana z zamyślenia dotyczącego urządzania domu przy Downing Street, popatrzyła na chłopaka, jednak ona doskonale wiedziała o czym mówił i nie musiał się dzięki temu powtarzać.
- No tak - westchnęła jakby niezadowolona podróżami Campbella. - Przecież możemy trochę podróżować, a trochę posiedzieć tutaj. Nie mogę zostawić tego domu na pastwę losu, bo potem mogłabym go nie poznać, zwłaszcza, że to ja przekonałam rodziców o potrzebne fundusze - zmarszczyła czoło wyraźnie przerażona wizją pozostawienia domu pod opieką Roswel. Kochała ją i ufała jej jak siostrze, ale nie była pewna czy potrafiłaby oprzeć się pokusie melanżu dzień w dzień. W końcu po raz kolejny tego dnia machnęła ręką na całą dyskusję.
- Zobaczymy jeszcze, przytul mnie - zakomenderowała wyciągając ręce do Connora, jak małe dziecko do swojej matki, a gdy przyciągnął ją do siebie, zdjęła okulary, zbliżyła usta do jego ust, opuściła powieki i wyjawiła uwodzicielskim szeptem:
- Mielibyśmy cały pokój tylko do naszej dyspozycji.
Po pewnym czasie Angielka chwyciła Kanadyjczyka za dłoń i pociągnęła go z powrotem w stronę zamku, tam odnajdując chłodniejsze miejsce do konwersacji.
Re: Malutki zagajnik
Może i przebywanie poza murami zamku w porze nocnej nie było nazbyt rozsądnym pomysłem, jednakże przebywanie poza swoim łóżkiem o piątej nad ranem było już całkowitą głupotą. Bezsenność znowu zaczęła się dawać we znaki pannie Bronte, zatem ta, nie mając nic ciekawego do roboty postanowiła udać się na uroczą, poranną schadzkę o wschodzie słońca. Ubrawszy ciepły, czarny sweter i znoszone, wąskie jeansy bezszelestnie wymknęła się z dormitorium. Droga z pokoju wspólnego do sali wejściowej nie zajęła jej więcej niż pięć minut, prawdopodobnie ta dosyć wczesna pora nie była przesadnie lubiana przez Hogwradzkich uczniaków. Krukonka nieśpiesznie przemierzyła dziedziniec, przyzwyczajając się do nieco niższej niż zazwyczaj temperatury, a następnie skierowała się ku błoniom, gdzie za cel wędrówki obrała mały zagajnik. Dziewczyna zajęła miejsce na kamiennej ławce, wpatrując się w pierwsze promienie Słońca wychylające się zza horyzontu. Wczorajsza rozmowa z Joel'em bardzo jej pomogła, jednak ciągły cień niepewności wykańczał ją psychicznie. To już było za dużo dla małej Bronte, stanowczo.
Re: Malutki zagajnik
Dzisiejsza noc była dla niego pełna atrakcji, biorąc pod uwagę, że była pełnia a na dodatek znalazł zakrwawioną Norę przy brzegu jeziora, odprowadził ją do dormitorium i sam postanowił wrócić do miejsca gdzie przeważnie chował ubrania przed pełnią. Miał więc na sobie potargane bokserki, których kawałki musiał użyć jako opatrunek. Nie mógł tak przecież wrócić do dormitorium. Dlatego jeszcze znacznie pobudzony, o świcie wracał do kryjówki na jego ubrania. Szybkim krokiem był już a miejscu kiedy nagle poczuł zapach człowieka, całkowicie znajomy, ale było już za późno stał przed tą kamienną ławką na której siedziała Lena. W sumie musiał wyglądać jak jakiś idiota w potarganych bokserkach, lekko pokrwawiony.
- Miło Cię widzieć o świcie, Lena.- odparł nieco głupio, bo w sumie był pewien, że o tej porze nikogo tu nie powinno być, a tym bardziej jej. Poprawił jedynie bokserki, nie widząc za bardzo co ma teraz powiedzieć, nie mógł przecież wyjawić jej kim jest.
- Miło Cię widzieć o świcie, Lena.- odparł nieco głupio, bo w sumie był pewien, że o tej porze nikogo tu nie powinno być, a tym bardziej jej. Poprawił jedynie bokserki, nie widząc za bardzo co ma teraz powiedzieć, nie mógł przecież wyjawić jej kim jest.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
Ranek faktycznie należał do niezwykle urodziwych, jednak to nie kolor obłoczków zaprzątał myśli Bronte. Z powodu chwilowego zamyślenia, zdawało jej się jakby Wilson się przed nią zmaterializował. Potrząsnęła głową, wprawiając jasne w fale w ruch i zmarszczyła brwi. Co też robił tutaj Anthony o piątej rano, roznegliżowany i w dodatku upaćkany najprawdopodobniej... krwią?
- Coś ty robił? - Spytała z nieco idiotyczną miną, nie bardzo wiedząc co się w ogóle dzieje. A może jeszcze spała i Wilson, bardzo skąpo ubrany Wilson to tylko senna mara? Tak, to byłoby całkiem prawdopodobne. Po chwili oprzytomniała jednak, przecierając odrobinę senne powieki.
- Tak, Ciebie też miło widzieć, Anthony.
- Coś ty robił? - Spytała z nieco idiotyczną miną, nie bardzo wiedząc co się w ogóle dzieje. A może jeszcze spała i Wilson, bardzo skąpo ubrany Wilson to tylko senna mara? Tak, to byłoby całkiem prawdopodobne. Po chwili oprzytomniała jednak, przecierając odrobinę senne powieki.
- Tak, Ciebie też miło widzieć, Anthony.
Re: Malutki zagajnik
Stał przed nią jeszcze przez chwilę zastanawiając się szybko jakie mógłby mieć wytłumaczenie? że walczył z centaurem biegając sobie nago po błoniach i lesie. Nie chcąc tak stać przed nią jak słup soli podszedł i usiadł obok niej na ławce, jak gdyby nigdy nic i westchnął ciężko, bo nie miał żadnego sensownego wytłumaczenia.
- Musiałem pomóc koleżance.- w sumie nie skłamał, ale też nie powiedział do końca prawdy.- A Ty co się włóczysz o tej godzinie po błoniach, jest tu zdecydowanie niebezpiecznie.- mruknął ostro z widocznym niezadowoleniem na twarzy, był jeszcze nieco pobudzony ze względu na przemianę, a jednocześnie zmęczony tym wszystkim co stało się dzisiejszej nocy. Chyba następnym razem będzie musiał sobie poszukać lepszej skrytki na ubrania.
- Musiałem pomóc koleżance.- w sumie nie skłamał, ale też nie powiedział do końca prawdy.- A Ty co się włóczysz o tej godzinie po błoniach, jest tu zdecydowanie niebezpiecznie.- mruknął ostro z widocznym niezadowoleniem na twarzy, był jeszcze nieco pobudzony ze względu na przemianę, a jednocześnie zmęczony tym wszystkim co stało się dzisiejszej nocy. Chyba następnym razem będzie musiał sobie poszukać lepszej skrytki na ubrania.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
Zdezorientowana mina chłopaka wyjaśniała wszystko. Podobnie jak ona nie spodziewał się spotkania kogokolwiek o tej porze. Dziewczyna westchnęła przyglądając się jego zmęczonej twarzy. Koleżanka? Lewa brew krukonki powędrowała ku górze, lecz ona sama nie powiedziała na ten temat ani słowa. Słysząc ostry ton chłopaka, zmrużyła oczy.
- Nie mogłam spać... - Odmruknęła, odgarniając na ramiona swoje włosy. Nie miała jakoś specjalnie ochoty zastanawiać się nad sensem jego wytłumaczenia.
- Nie mogłam spać... - Odmruknęła, odgarniając na ramiona swoje włosy. Nie miała jakoś specjalnie ochoty zastanawiać się nad sensem jego wytłumaczenia.
Re: Malutki zagajnik
Cieszył się, że Lena w sumie nie ciągnie dalej tematu, jednak jej reakcja go lekko zdziwiła. Zazwyczaj olewał takie zachowania dziewczyn, jednak tym razem lekko zmrużył oczy. Może ktoś znów jej coś nagadał, albo uraził ją teraz czymś. Nie wiedział, nie rozumiał toku myślenia kobiet.
- To nie powód, żeby wychodzić na błonia w taką noc.- wiedział bardzo dobrze ile w tej szkol.e w brew pozorom jest wilkołaków i wiedział, że jest ich zdecydowanie za dużo jak ta taką szkołę z takimi rozwydrzonymi dzieciakami. W sumie zastanawiał się, czy ma siedzieć tak prawie nagi, czy jednak sięgnąć po ubrani. Schylił się jednak i zaczął zakładać na siebie spodnie nie odrywając jednak od niej wzroku.
- Jesteś zła, prawda?- miał takie wrażenie, więc wolał wyjaśnić teraz wszystko o co mogła być zdenerwowana Lena.
- To nie powód, żeby wychodzić na błonia w taką noc.- wiedział bardzo dobrze ile w tej szkol.e w brew pozorom jest wilkołaków i wiedział, że jest ich zdecydowanie za dużo jak ta taką szkołę z takimi rozwydrzonymi dzieciakami. W sumie zastanawiał się, czy ma siedzieć tak prawie nagi, czy jednak sięgnąć po ubrani. Schylił się jednak i zaczął zakładać na siebie spodnie nie odrywając jednak od niej wzroku.
- Jesteś zła, prawda?- miał takie wrażenie, więc wolał wyjaśnić teraz wszystko o co mogła być zdenerwowana Lena.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
Może to był jej problem, że nie lubiła ciągnąć za język. Że wolała żyć złudzeniem, swoją wersją wydarzeń niż dowiadywać się prawdy? Zresztą, jak będzie chciał to powie, jeśli nie to nie. Bronte nie przywykła, by zabiegać o czyjeś wytłumaczenia. Dziewczyna potarła skronie obdarzając ślizgona przelotnym spojrzeniem.
- Jaką noc? Przecież to już ranek. - Odrzekła, rozprostowując ręce. Zmęczenie dawało się we znaki szczególnie po wczorajszym dniu, ale sen jak na złość nie chciał przyjść przez całą noc. Widząc zmieszanie na jego twarzy, kąciki jej ust mimowolnie uniosły się ku górze.
- Jedyne o co mogę być zła Wilson, to to, że moja poduszka nie jest wystarczająco miękka, by zmusić mnie do snu - Odparła nieco dyplomatycznie, przenosząc spojrzenie czekoladowych oczu na kropelki rosy w trawie, błyszczące we wschodzącym słońcu.
- Jaką noc? Przecież to już ranek. - Odrzekła, rozprostowując ręce. Zmęczenie dawało się we znaki szczególnie po wczorajszym dniu, ale sen jak na złość nie chciał przyjść przez całą noc. Widząc zmieszanie na jego twarzy, kąciki jej ust mimowolnie uniosły się ku górze.
- Jedyne o co mogę być zła Wilson, to to, że moja poduszka nie jest wystarczająco miękka, by zmusić mnie do snu - Odparła nieco dyplomatycznie, przenosząc spojrzenie czekoladowych oczu na kropelki rosy w trawie, błyszczące we wschodzącym słońcu.
Re: Malutki zagajnik
Westchnął. Oczywiście, że był ranek, ale niektórzy jeszcze nie wrócili z lasu i dla niego było to tak oczywiste, że powstrzymał się jedynie od wywrócenia oczami.
- Może i tak, ale była pełnia.- odrzekł jedynie i westchnął ciężko kiedy miał już na sobie spodnie i koszulkę. Usiadł znów na ławce i na chwilę przyłożył głowę do jej ramienia czując zmęczenie. Wyprostował się po chwili jednak.
- Dawno się nie widzieliśmy.- odwrócił od niej wzrok, widząc, że słońce jest coraz wyżej na niebie. - Byłaś na balu?- spytał uświadamiając, że nie widział jej już naprawdę długo. Może to i dobrze, nie był ostatnio w najlepszej kondycji psychicznej, był wybuchowy, narwany i zdecydowanie za bardzo pobudzony.
- Może i tak, ale była pełnia.- odrzekł jedynie i westchnął ciężko kiedy miał już na sobie spodnie i koszulkę. Usiadł znów na ławce i na chwilę przyłożył głowę do jej ramienia czując zmęczenie. Wyprostował się po chwili jednak.
- Dawno się nie widzieliśmy.- odwrócił od niej wzrok, widząc, że słońce jest coraz wyżej na niebie. - Byłaś na balu?- spytał uświadamiając, że nie widział jej już naprawdę długo. Może to i dobrze, nie był ostatnio w najlepszej kondycji psychicznej, był wybuchowy, narwany i zdecydowanie za bardzo pobudzony.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
Lenę jakoś nie specjalnie przerażały te dziwne wydarzenia z udziałem nadnaturalnych stworzeń. Uważała, że jej cudowna zdolność do pozostawania niezauważalną, sprawdzi się także w przypadku takiego niebezpieczeństwa. Chociaż patrząc na ostatnie dni, to właściwie nie najlepsze porównanie. Grupki dziewcząt czające się na korytarzach niczym czyhające na swoją ofiarę sępy nic tylko wypatrywały nowych, soczystych wieści.
- Zatem mam szczęście, że spotkałam tylko Ciebie - wzruszyła ramionami, a po chwili odwinęła rękawy swetra, zawinięte aż do linii łokci. Krukonka przygryzła dolną wargę wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt na horyzoncie.
- Balu? Prędzej mogli by mnie powiesić na Bijącej Wierzbie, niżeli tam zaciągnąć. - Mała Bronte zdecydowanie nie była zwolenniczką tego typu uroczystości. Stroniła jak zawsze od ludzi, tak uroczo, słodko i kolorowo ubranych, od głośnej, beznadziejnej muzyki puszczanej na tego typu imprezach i tak samo od wszelkich cudownie szalonych konkursów. Po usłyszeniu historii o ostatnim, nabrała pewności, że dyrekcja ma coś bardzo nie tak z głową.
- Zatem mam szczęście, że spotkałam tylko Ciebie - wzruszyła ramionami, a po chwili odwinęła rękawy swetra, zawinięte aż do linii łokci. Krukonka przygryzła dolną wargę wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt na horyzoncie.
- Balu? Prędzej mogli by mnie powiesić na Bijącej Wierzbie, niżeli tam zaciągnąć. - Mała Bronte zdecydowanie nie była zwolenniczką tego typu uroczystości. Stroniła jak zawsze od ludzi, tak uroczo, słodko i kolorowo ubranych, od głośnej, beznadziejnej muzyki puszczanej na tego typu imprezach i tak samo od wszelkich cudownie szalonych konkursów. Po usłyszeniu historii o ostatnim, nabrała pewności, że dyrekcja ma coś bardzo nie tak z głową.
Re: Malutki zagajnik
Wiedział, że szkoła huczy wręcz o rozmaitych plotek, nawet słyszał jedną, kompletnie nieprawdziwą, że Tony ma już trójkę dzieci ze starszymi studentkami. Dziewczęca wyobraźnia nie miała granic.
- Szczęście? Nie wyglądasz zbytnio na zadowoloną.- popatrzył na nią i pomimo tego, że dziewczyna nie często mówiła o tym co czuję, to ten starał się wydusić z niej cokolwiek.
- Oj tam, ja widzę Cię jednak w przebraniu różowej, super słodkiej księżniczki.- kąciki jego ust lekko drgnęły.- Jak Ci minęły ostatnie tygodnie, znów ukrywasz się w dormitorium?- spytał nieco żartobliwie, bo nigdzie jej przez ten czas nie udało mu się spotkać.
- Szczęście? Nie wyglądasz zbytnio na zadowoloną.- popatrzył na nią i pomimo tego, że dziewczyna nie często mówiła o tym co czuję, to ten starał się wydusić z niej cokolwiek.
- Oj tam, ja widzę Cię jednak w przebraniu różowej, super słodkiej księżniczki.- kąciki jego ust lekko drgnęły.- Jak Ci minęły ostatnie tygodnie, znów ukrywasz się w dormitorium?- spytał nieco żartobliwie, bo nigdzie jej przez ten czas nie udało mu się spotkać.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Malutki zagajnik
Cóż, niestety i panience Bronte obiło się kilka o uszy. Również takich dotyczących jej samej. Dziewczyna przeniosła wzrok na Anthony'ego a lewy kącik jej ust uniósł się ku górze.
- Czy ja kiedykolwiek wyglądam na wystarczająco zadowoloną? - Spytała przekrzywiając głowę. Włosy opadły luźno na prawe ramię. Słysząc o różowej księżniczce skrzywiła się znacząco.
- Chyba nie w tym wcieleniu, Wilson. - Odrzekła z uśmiechem, nawet nie próbując wyobrażać sobie siebie w podobnym kostiumie. To zbyt upokarzające nawet w jej wyobraźni. - No cóż, tak bywa. Piszę z mojej cudownej wieży długie listy i wysyłam mojemu ukochanemu, ale okrutnik nie raczył odpisać. Myślisz, że jak się oddam przypadkowo spotkanemu nad ranem ślizgonowi, to mi wybaczy tę niesubordynację? - Spytała z łobuzerskim uśmiechem na karminowych ustach. - Zawsze mogę powiedzieć, że to tylko plotki.
- Czy ja kiedykolwiek wyglądam na wystarczająco zadowoloną? - Spytała przekrzywiając głowę. Włosy opadły luźno na prawe ramię. Słysząc o różowej księżniczce skrzywiła się znacząco.
- Chyba nie w tym wcieleniu, Wilson. - Odrzekła z uśmiechem, nawet nie próbując wyobrażać sobie siebie w podobnym kostiumie. To zbyt upokarzające nawet w jej wyobraźni. - No cóż, tak bywa. Piszę z mojej cudownej wieży długie listy i wysyłam mojemu ukochanemu, ale okrutnik nie raczył odpisać. Myślisz, że jak się oddam przypadkowo spotkanemu nad ranem ślizgonowi, to mi wybaczy tę niesubordynację? - Spytała z łobuzerskim uśmiechem na karminowych ustach. - Zawsze mogę powiedzieć, że to tylko plotki.
Re: Malutki zagajnik
W sumie był ciekawy co dziewczyna słyszała, ale nie wiedział czy chce pytać i czy nie zejdą przez to na całkowicie zły tor rozmowy.
- Nie, ale chciałbym żebyś była.- popatrzył na nią i odgarnął jej włosy które opadły na jej ramiona. Pomimo zmęczenia cieszył się, że ją widzi a ona nie wypytuje ile się tylko da co tak naprawdę robi, wiedział jednak, że kiedyś będzie musiał powiedzieć całą prawdę.
- Myślę, że nie zwróci uwagę na takie potknięcie, każdej może się zdarzyć ślizgon o poranku.- uśmiechnął się o wiele szerzej patrząc na nią. - Ah te plotki...- machnął teatralnie ręką.-Myślisz, że ktokolwiek jeszcze w nie wierzy?- spojrzał na nią z szelmowskim uśmiechem na ustach.
- Nie, ale chciałbym żebyś była.- popatrzył na nią i odgarnął jej włosy które opadły na jej ramiona. Pomimo zmęczenia cieszył się, że ją widzi a ona nie wypytuje ile się tylko da co tak naprawdę robi, wiedział jednak, że kiedyś będzie musiał powiedzieć całą prawdę.
- Myślę, że nie zwróci uwagę na takie potknięcie, każdej może się zdarzyć ślizgon o poranku.- uśmiechnął się o wiele szerzej patrząc na nią. - Ah te plotki...- machnął teatralnie ręką.-Myślisz, że ktokolwiek jeszcze w nie wierzy?- spojrzał na nią z szelmowskim uśmiechem na ustach.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Strona 5 z 17 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11 ... 17
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 5 z 17
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach