Salon
3 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Royal Street :: Royal Street 15
Strona 2 z 2
Strona 2 z 2 • 1, 2
Salon
First topic message reminder :
Ostatnio zmieniony przez Ross Seth Davies dnia Sro 23 Kwi 2014, 21:35, w całości zmieniany 1 raz
Re: Salon
No to się zrozumieli. Obydwoje czują to samo do siebie, chociaż Ross nie powie jeszcze tych słów. Nie wie czy będzie umiał się przełamać. Z czasem na pewno, dzisiaj jeszcze nie.
Spodobało mu się, jak dziewczyna weszła m na kolana. Seth od razu zabrał się za delikatne jeżdżenie opuszkami palców po skórze twarzy dziewczyny. jej śmiech był cudowny.
- Jesteś wspaniała, niesamowita - szepnął jej do ucha.
Musiał jej to powiedzieć. Czuł, że to ją uszczęśliwi. W salonie panowała cisza, ale nie muszą niczego mówić. Ważne, że mają siebie. Ich miłość jest miłością od pierwszego razu. Nie ma jak być od pierwszego wejrzenia, bo poznali się, jak Ross był z Aną.
Spodobało mu się, jak dziewczyna weszła m na kolana. Seth od razu zabrał się za delikatne jeżdżenie opuszkami palców po skórze twarzy dziewczyny. jej śmiech był cudowny.
- Jesteś wspaniała, niesamowita - szepnął jej do ucha.
Musiał jej to powiedzieć. Czuł, że to ją uszczęśliwi. W salonie panowała cisza, ale nie muszą niczego mówić. Ważne, że mają siebie. Ich miłość jest miłością od pierwszego razu. Nie ma jak być od pierwszego wejrzenia, bo poznali się, jak Ross był z Aną.
Re: Salon
Kiedy chłopak tak delikatnie muskał ją palcami po twarzy, dziewczyna miała dreszcze. Takie przyjemne... cudowne wręcz. Uśmiechnęła się najpierw sama do siebie, na słowa Rossa. Zaraz jednak podniosła głowę i przeniosła na niego wzrok. Na twarzy wciąż tkwił wesoły uśmiech, a oczy błyskały radośnie. No i jak tutaj nie kochać tego chłopaka?
- Wiem to - zachichotała, po czym wytknęła język w jego stronę. Zaraz jednak nieco spoważniała i przybliżyła się do twarzy chłopaka. Pochyliła mu się nad uchem i ledwie słyszalnym szeptem wypowiedziała mu do ucha dwa słowa. Te dwa, magiczne słowa. Kocham Cię.
- Wiem to - zachichotała, po czym wytknęła język w jego stronę. Zaraz jednak nieco spoważniała i przybliżyła się do twarzy chłopaka. Pochyliła mu się nad uchem i ledwie słyszalnym szeptem wypowiedziała mu do ucha dwa słowa. Te dwa, magiczne słowa. Kocham Cię.
Re: Salon
Ta scena mogłaby trwać wiecznie. Każda sytuacja z Juliette mogłaby się nie kończyć. Ross zamknął oczy i wyobrażał sobie dalsze życie ze studentką. Kiedy Juliette odpowiedziała, ten otworzył oczy i spojrzał na nią z szerokim uśmiechem. Przytulił się do niej bardzo mocno i wtedy doszły do niego słowa, których on sam na razie by nie powiedział. Zdziwiły go te słowa.
- Ja Ciebie też... kocham - odpowiedział.
Ostatni raz, kiedy powiedział te słowa, jego życie zostało zniszczone. Teraz jednak ma być o wiele lepiej. Przełknął ślinę i uśmiechnął się.
- Bardzo Cię kocham, Juliette - powiedział pewniej. - Chciałbym być z Tobą już do końca - dodał po chwili.
Podczas tych ostatnich słów patrzył jej w oczy. Serce zaczęło mu szybciej bić. Tak bardzo chciał jej to powiedzieć, aż w końcu się stało.
- Ja Ciebie też... kocham - odpowiedział.
Ostatni raz, kiedy powiedział te słowa, jego życie zostało zniszczone. Teraz jednak ma być o wiele lepiej. Przełknął ślinę i uśmiechnął się.
- Bardzo Cię kocham, Juliette - powiedział pewniej. - Chciałbym być z Tobą już do końca - dodał po chwili.
Podczas tych ostatnich słów patrzył jej w oczy. Serce zaczęło mu szybciej bić. Tak bardzo chciał jej to powiedzieć, aż w końcu się stało.
Re: Salon
Uśmiechała się wciąż, delikatnie, aczkolwiek był to czuły uśmiech. I z tymże uśmiechem, wpatrywała się w chłopaka. Kąciki ust skierowały się jeszcze wyżej, kiedy dotarły do niej słowa Rossa. Jednak w jego oczach wyczytała to lekkie zaniepokojenie. Nie dziwiło jej za bardzo i tak właściwie to rozumiała studenta. Sama zawahała się przez chwilę przed wypowiedzeniem tych słów. Obawiała się że to może być dla niego za wcześnie... ale w końcu uznała, że nie może tego w sobie gnieździć. Wtuliła się mocniej i patrzyła mu prosto w oczy, kiedy powiedział to znów. Przez chwilę po prostu na siebie patrzyli. Po chwili jednak Juliette zbliżyła się jeszcze bardziej i złożyła na jego ustach bardzo delikatny pocałunek.
Re: Salon
Na początku Rossowi było ciężko, ale teraz wie, że niepotrzebnie bał się tych słów. Teraz mógłby je wykrzyczeć, wie, że są one odpowiednie dla tej dziewczyny. Przytulił ją, kiedy ta wtuliła się w niego. Uwielbiał ją, kochał nawet. Jest to kobieta, z którą chce być.
- Wyjdziesz za mnie? - wyszeptał jej do ucha.
Wiedział, że zaskoczy ją tym pytaniem. Oczywiście nie są to oficjalne oświadczyny, jest to wstępne pytanie. Ross chce się upewnić czy dziewczyna chce tego, czego on chce.
- Wyjdziesz za mnie? - wyszeptał jej do ucha.
Wiedział, że zaskoczy ją tym pytaniem. Oczywiście nie są to oficjalne oświadczyny, jest to wstępne pytanie. Ross chce się upewnić czy dziewczyna chce tego, czego on chce.
Re: Salon
Uśmiechnęła się do siebie i zaciągnęła się Rossowymi perfumami, kiedy chłopak przytulił ją do siebie. Jak dla niej, to mógłby jej w ogóle nie wypuszczać z objęć, mogłaby się tak wiecznie przytulać. Bo ona była takim niedopieszczonym miśkiem, który aż się prosi o zaopiekowanie się nim i wzięcie w swoje ramiona.
Jednak pytanie które padło z ust chłopaka, zaskoczyło ją i to nie mało. Odkleiła się od niego, chyba nawet trochę zbyt gwałtownie, i popatrzyła mu prosto w oczy. Jakby chciała się upewnić ze mówi on całkiem serio. Zaskoczył ją tym pytaniem... nie była chyba do końca gotowa, żeby o tym myśleć. Czy kochała Rossa? Ależ oczywiście. Czy chciała spędzić z nim resztę swojego życia? Tak jej się wydawał, ale...
- Ross, ja... ja nie wiem, chyba tak, eh... - mieszała się, plątał jej się język, mówiła bardzo cicho, a w jej oczach można było dojrzeć niepewność. Przeniosła wzrok z chłopaka, gdzieś na bok, wzięła głęboki wdech, a kiedy ponownie na niego spojrzała, wyraz jej twarzy się znacznie zmienił. Widać było na niej spokój i lekki uśmiech.
- Tak, chcę tego - powiedziała już głośniej i z większym zdecydowaniem.
Jednak pytanie które padło z ust chłopaka, zaskoczyło ją i to nie mało. Odkleiła się od niego, chyba nawet trochę zbyt gwałtownie, i popatrzyła mu prosto w oczy. Jakby chciała się upewnić ze mówi on całkiem serio. Zaskoczył ją tym pytaniem... nie była chyba do końca gotowa, żeby o tym myśleć. Czy kochała Rossa? Ależ oczywiście. Czy chciała spędzić z nim resztę swojego życia? Tak jej się wydawał, ale...
- Ross, ja... ja nie wiem, chyba tak, eh... - mieszała się, plątał jej się język, mówiła bardzo cicho, a w jej oczach można było dojrzeć niepewność. Przeniosła wzrok z chłopaka, gdzieś na bok, wzięła głęboki wdech, a kiedy ponownie na niego spojrzała, wyraz jej twarzy się znacznie zmienił. Widać było na niej spokój i lekki uśmiech.
- Tak, chcę tego - powiedziała już głośniej i z większym zdecydowaniem.
Re: Salon
Byli ze sobą dosyć krótko, ale Ross nie chciał długo czekać z tym pytaniem. Ostatnim razem dużo się spóźnił, teraz nie zaprzepaści tego. Chce być z Juliette, to jest zadecydowane. Ucieszył się bardzo słysząc jej odpowiedź. Miał nadzieję, że się zgodzi. Na początku w jej głosie była nutka niepewności, tak samo jak z poprzednimi słowami u Daviesa, ale poradzili sobie z presją i oboje dobrze odpowiedzieli.
- Oczywiście nie musimy spieszyć się ze ślubem - stwierdził.
Nawet nie chciał się spieszyć. To pytanie było tylko na próbę. Za jakiś czas znów takie zda, ale w innych okolicznościach i oboje raczej będą na to przygotowani.
- Kocham Cię - zapewnił ją śmiało.
// haha, udało się
- Oczywiście nie musimy spieszyć się ze ślubem - stwierdził.
Nawet nie chciał się spieszyć. To pytanie było tylko na próbę. Za jakiś czas znów takie zda, ale w innych okolicznościach i oboje raczej będą na to przygotowani.
- Kocham Cię - zapewnił ją śmiało.
// haha, udało się
Re: Salon
No tak, może i nie byli ze sobą jakoś długo, ale Jula się czuła, jakby spędzili razem już kilka dobrych lat. Uśmiechnęła się na słowa Rossa, nie patrzyła jednak na niego. Siedzieli jeszcze przez chwilę w milczeniu, a Jula myślała nad tym wszystkim.
Dopiero po chwili przeniosła na Setha swoje spojrzenie. W jej oczach można było dojrzeć błyszczące iskierki, a na ustach malował się łobuzerski uśmiech. Wpakowała mu się na kolana, siadając na niego okrakiem. Ręce oparła na jego ramionach, a jedną dłoń wplotła mu we włosy. Jednak nie zrobiła żadnego ruchu. Po prostu patrzyła mu tak prosto w oczy, z niezmiennym wyrazem twarzy. Powoli zbliżała swoją twarz do twarzy chłopaka, w ostateczności zatrzymując się tak, że teraz stykali się czołami. Juliette cmoknęła go tylko w nos, jednak dalej nie wykonała żadnego większego kroku.
Dopiero po chwili przeniosła na Setha swoje spojrzenie. W jej oczach można było dojrzeć błyszczące iskierki, a na ustach malował się łobuzerski uśmiech. Wpakowała mu się na kolana, siadając na niego okrakiem. Ręce oparła na jego ramionach, a jedną dłoń wplotła mu we włosy. Jednak nie zrobiła żadnego ruchu. Po prostu patrzyła mu tak prosto w oczy, z niezmiennym wyrazem twarzy. Powoli zbliżała swoją twarz do twarzy chłopaka, w ostateczności zatrzymując się tak, że teraz stykali się czołami. Juliette cmoknęła go tylko w nos, jednak dalej nie wykonała żadnego większego kroku.
Re: Salon
Ten dzień dłużył się coraz bardziej, a to przez niesprzyjającą pogodę na zewnątrz. Chłopak jednak cieszył się z towarzystwa swojej ukochanej. Kiedy Juliette pocałowała go w nos, ten po chwili złożył pocałunek na jej ustach.
- Dzisiaj chyba nici z naszego spaceru do zoo - stwierdził patrząc za okno. - Jak chcesz to odstawię Cię do domu, robi się już coraz później, a trzeba się czegoś pouczyć na jutrzejsze zajęcia - dodał.
Ross trochę rozleniwił się z nauką przez swoje rozterki miłosne, ale teraz weźmie się w garść. Para wypiła do końca swoje ciepłe napoje, ubrali się i po chwili deportowali się do miejsca zamieszkania Juliette. Ross przekonał ją wyjściem ze względu na naukę. Tam czule się pożegnali i Davies z powrotem aportował się Royal Street. Naprawdę pora wziąć się za siebie, ale najpierw pora coś zjeść...
- Dzisiaj chyba nici z naszego spaceru do zoo - stwierdził patrząc za okno. - Jak chcesz to odstawię Cię do domu, robi się już coraz później, a trzeba się czegoś pouczyć na jutrzejsze zajęcia - dodał.
Ross trochę rozleniwił się z nauką przez swoje rozterki miłosne, ale teraz weźmie się w garść. Para wypiła do końca swoje ciepłe napoje, ubrali się i po chwili deportowali się do miejsca zamieszkania Juliette. Ross przekonał ją wyjściem ze względu na naukę. Tam czule się pożegnali i Davies z powrotem aportował się Royal Street. Naprawdę pora wziąć się za siebie, ale najpierw pora coś zjeść...
Re: Salon
Ostatnie trzy miesiące, Juliette spędzała z małym Benjaminem i Lilian. Oczywiście zawsze mogła liczyć na swoich rodziców, gdyby potrzebowała pomocy, jednak nie było to konieczne. Zajmowała się maluchem, korzystając z tego iż miała wakację i wystarczająco sużo czasu, który poświęcała Benowi. Teraz jednak miało się to zmienić, gdyż rok akademicki właściwie się rozpoczął, a to oznaczało że dziadkowie będą mieli Benka na głowie dość często.
No ale wracając... Dzisiejszy dzień niewiele różnił się od wszystkich pozostałych. Rossa znów cały dzień nie było w domu, a Julie znów cały dzień zajmowała się dzieciakami. Nawet teraz, kiedy Davies wrócił z praktyk, to właśnie ona kąpała synka. Ona również nie spodziewała się żadnych gości. Dlatego nie zareagowała na pukanie do drzwi... Wiedziała że Ross jest na dole, więc mógł otworzyć. Nie słyszała krzyków, więc nie miała pojęcia że to jej kochany braciszek postanowił wpaść z wizytą. Wiedziała że gdyby było to coś ważnego, Ross by ją zawoła, a skoro tego nie zrobił, spokojnie dokończyła kąpiel. Zeszła na dół dopiero kiedy maluszek był czyściutki i ubrany w śpuoszki. Zawinęła go jeszcze w kocyk i poszła do salonu, gdzie ujrzała nikogo innego jak swojego starszego braciszka.
- Gabriel! - zawołała wesołym tonem, witając go jednocześnie serokim uśmiechem.
No ale wracając... Dzisiejszy dzień niewiele różnił się od wszystkich pozostałych. Rossa znów cały dzień nie było w domu, a Julie znów cały dzień zajmowała się dzieciakami. Nawet teraz, kiedy Davies wrócił z praktyk, to właśnie ona kąpała synka. Ona również nie spodziewała się żadnych gości. Dlatego nie zareagowała na pukanie do drzwi... Wiedziała że Ross jest na dole, więc mógł otworzyć. Nie słyszała krzyków, więc nie miała pojęcia że to jej kochany braciszek postanowił wpaść z wizytą. Wiedziała że gdyby było to coś ważnego, Ross by ją zawoła, a skoro tego nie zrobił, spokojnie dokończyła kąpiel. Zeszła na dół dopiero kiedy maluszek był czyściutki i ubrany w śpuoszki. Zawinęła go jeszcze w kocyk i poszła do salonu, gdzie ujrzała nikogo innego jak swojego starszego braciszka.
- Gabriel! - zawołała wesołym tonem, witając go jednocześnie serokim uśmiechem.
Re: Salon
- A dziękuję - odpowiedział prowadząc gościa do salonu. - Musisz jej zapytać, jak na razie stoi puste, chyba, że któraś z dziewczyn tam mieszka - dodał po chwili.
Ross zabrał książkę z kanapy, żeby zrobić miejsce. Odłożył książkę na okno. Później ponownie się nią zajmie, kiedy tylko znajdzie wolną chwilę.
- Napijesz się czegoś? - zaproponował.
Nim Gabriel zdążył odpowiedzieć, Juliette zeszła na dół z Benjaminem. W końcu wujek widzi swojego siostrzeńca. Niezapowiedziana wizyta, ale może się wydać dosyć przyjemna.
- Chcesz herbaty, Julie? - zapytał swoją narzeczoną.
jak będzie szedł do kuchni, to zrobi od razu wszystko, żeby później nie latać w te i wewte.
Ross zabrał książkę z kanapy, żeby zrobić miejsce. Odłożył książkę na okno. Później ponownie się nią zajmie, kiedy tylko znajdzie wolną chwilę.
- Napijesz się czegoś? - zaproponował.
Nim Gabriel zdążył odpowiedzieć, Juliette zeszła na dół z Benjaminem. W końcu wujek widzi swojego siostrzeńca. Niezapowiedziana wizyta, ale może się wydać dosyć przyjemna.
- Chcesz herbaty, Julie? - zapytał swoją narzeczoną.
jak będzie szedł do kuchni, to zrobi od razu wszystko, żeby później nie latać w te i wewte.
Re: Salon
Zmarszczył lekko brwi, widząc jak chłopak radzi sobie z książką bez użycia magii. U nich w domu machało się różdżką na prawo i lewo.
- Mocnej, czarnej kawy, jeśli można - odpowiedział, przelotnie uśmiechając się do Rossa, jednocześnie obserwując cały czas pomieszczenie, w którym się znajdywał. Mimo wieczornej pory, Gabrielowi przyda się kofeina w organizmie, która szybko otrzeźwi umysł. Na szczęście nie był pijany, a po prostu napity. Zatuszowałby się już dawno cygarem, gdyby nie to, że szedł w odwiedziny do siostrzeńca i nie chciał zostać zapamiętany jako ten wujek, od którego wali tytoniem.
Najpierw usłyszał kroki na schodach, a potem dostrzegł postać swojej siostry i małą kukiełkę na jej rękach. Zakochał się od pierwszego wejrzenia, w obojgu. Pamiętał jak jako chłopiec trzymał na rękach małą Juliette i wyglądała niemal dokładnie tak samo. Duże puce i dwa włosy na krzyż. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i podszedł do nich paroma, dużymi krokami.
- Hej maleńka - powiedział do Julki, obejmując ją lekko lewym ramieniem i cmoknął ją w czółko. Jego wzrok był jednak cały czas zatrzymany na małym gościu w śpioszkach. - Hej mały... - wymruczał do Bena, drugą ręką głaszcząc jego główkę. Normalnie zrobiło mu się słabo. Jeszcze parę dni temu... To on miałby... Oczy aurora się momentalnie zeszkliły. Mogło to wyglądać na wzruszenie, ale ten kto czytał ostatniego Proroka już wiedział... mniej więcej... o co chodzi.
- Przypomina mamę, prawda? - miał na myśli babcię, która również miała urodę najmłodszej z Griffithsów. Wszyscy z nich byli co prawda blondynami, ale chodziło o te okrągłe i dziecięce rysy twarzy. Dobrze, że nie przyszedł wcześniej i nie zobaczył tego czerwonego i pomarszczonego potworka, który wychodzi z macicy.
//sesja jak krew z nosa, zabieram go, bo mam Mer na jeden wieczór ;x
- Mocnej, czarnej kawy, jeśli można - odpowiedział, przelotnie uśmiechając się do Rossa, jednocześnie obserwując cały czas pomieszczenie, w którym się znajdywał. Mimo wieczornej pory, Gabrielowi przyda się kofeina w organizmie, która szybko otrzeźwi umysł. Na szczęście nie był pijany, a po prostu napity. Zatuszowałby się już dawno cygarem, gdyby nie to, że szedł w odwiedziny do siostrzeńca i nie chciał zostać zapamiętany jako ten wujek, od którego wali tytoniem.
Najpierw usłyszał kroki na schodach, a potem dostrzegł postać swojej siostry i małą kukiełkę na jej rękach. Zakochał się od pierwszego wejrzenia, w obojgu. Pamiętał jak jako chłopiec trzymał na rękach małą Juliette i wyglądała niemal dokładnie tak samo. Duże puce i dwa włosy na krzyż. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i podszedł do nich paroma, dużymi krokami.
- Hej maleńka - powiedział do Julki, obejmując ją lekko lewym ramieniem i cmoknął ją w czółko. Jego wzrok był jednak cały czas zatrzymany na małym gościu w śpioszkach. - Hej mały... - wymruczał do Bena, drugą ręką głaszcząc jego główkę. Normalnie zrobiło mu się słabo. Jeszcze parę dni temu... To on miałby... Oczy aurora się momentalnie zeszkliły. Mogło to wyglądać na wzruszenie, ale ten kto czytał ostatniego Proroka już wiedział... mniej więcej... o co chodzi.
- Przypomina mamę, prawda? - miał na myśli babcię, która również miała urodę najmłodszej z Griffithsów. Wszyscy z nich byli co prawda blondynami, ale chodziło o te okrągłe i dziecięce rysy twarzy. Dobrze, że nie przyszedł wcześniej i nie zobaczył tego czerwonego i pomarszczonego potworka, który wychodzi z macicy.
//sesja jak krew z nosa, zabieram go, bo mam Mer na jeden wieczór ;x
Strona 2 z 2 • 1, 2
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Royal Street :: Royal Street 15
Strona 2 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach