Pokój gościnny
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Regen Street :: Regen Street 8
Strona 1 z 1
Re: Pokój gościnny
Oczom Rosalie ukazał się przestronny, przytulny pokój urządzony w jasnych barwach. Czarownica natychmiast podeszła do okna, za którym malował się widok na stajnię i pobliski las. Wszędzie tu panował tak niewyobrażalny spokój, jakiego dawno już nie zaznała.
- Musisz być z niej bardzo dumny. - czarownica zerknęła na srebrną ramkę stojącą na parapecie. Zdjęcie przedstawiało kilkuletnią, rudowłosą dziewczynkę uganiającą się za dwoma szczeniakami Golden Retriever. Rosalie westchnęła wyraźnie zatroskana. Od zawsze marzyła o córce, którą mogłaby czesać w warkoczyki i ubierać w kolorowe, falbaniaste sukienki. O takiej małej laleczce, z którą mogłaby biegać na zakupy. Z którą mogłaby spędzać noce przy owocowej herbacie, plotkując o jej pierwszej miłości i rozwiewając jej wszystkie wątpliwości. Nie oznacza to, że nie kochała Jamesa. Czasem zbyt bardzo przypominał jej Charliego. Najgorsze były pierwsze miesiące po jego śmierci. Teraz emocje zdażyły już nieco opaść, a Rosalie spojrzała na całą sytuację nieco trzeźwiej. Kochała swego syna nad życie, tym bardziej bolał ją fakt, że nie umie do niego dotrzeć.
- Miałabym ochotę napić się wina. Nadal masz ten składzić w piwnicy? - kobieta położyła swoją torebkę na białej pufie przed łóżkiem i spojrzała na Rolanda z błyskiem w oku. Wtedy do jej uszu dobiegł dzwonek do drzwi. - Spodziewasz się kogoś?
Fitzpatrick wydawał się być równie zaskoczony przybyciem kolejnego gościa, co Rosalie. Jego wątpliwości szybko jednak zostały rozwiane. W pokoju pojawił się Benjamin, który obwieścił przybycie panienki Vedran.
- Nora przyjechała?
Rosalie uśmiechnęła się promiennie i przyklasnęła entuzjastycznie w dłonie. Chwyciła mężczyznę za rękaw marynarki i pociągnęła za sobą na dół, by odpowiednio powitać swą ulubioną kuzynkę.
- Musisz być z niej bardzo dumny. - czarownica zerknęła na srebrną ramkę stojącą na parapecie. Zdjęcie przedstawiało kilkuletnią, rudowłosą dziewczynkę uganiającą się za dwoma szczeniakami Golden Retriever. Rosalie westchnęła wyraźnie zatroskana. Od zawsze marzyła o córce, którą mogłaby czesać w warkoczyki i ubierać w kolorowe, falbaniaste sukienki. O takiej małej laleczce, z którą mogłaby biegać na zakupy. Z którą mogłaby spędzać noce przy owocowej herbacie, plotkując o jej pierwszej miłości i rozwiewając jej wszystkie wątpliwości. Nie oznacza to, że nie kochała Jamesa. Czasem zbyt bardzo przypominał jej Charliego. Najgorsze były pierwsze miesiące po jego śmierci. Teraz emocje zdażyły już nieco opaść, a Rosalie spojrzała na całą sytuację nieco trzeźwiej. Kochała swego syna nad życie, tym bardziej bolał ją fakt, że nie umie do niego dotrzeć.
- Miałabym ochotę napić się wina. Nadal masz ten składzić w piwnicy? - kobieta położyła swoją torebkę na białej pufie przed łóżkiem i spojrzała na Rolanda z błyskiem w oku. Wtedy do jej uszu dobiegł dzwonek do drzwi. - Spodziewasz się kogoś?
Fitzpatrick wydawał się być równie zaskoczony przybyciem kolejnego gościa, co Rosalie. Jego wątpliwości szybko jednak zostały rozwiane. W pokoju pojawił się Benjamin, który obwieścił przybycie panienki Vedran.
- Nora przyjechała?
Rosalie uśmiechnęła się promiennie i przyklasnęła entuzjastycznie w dłonie. Chwyciła mężczyznę za rękaw marynarki i pociągnęła za sobą na dół, by odpowiednio powitać swą ulubioną kuzynkę.
Re: Pokój gościnny
Niespodziewane pojawienie się Nory i dzieciaków sprawiło, że Roland musiał odłożyć swoje plany względem Rosalie na później. Mimo to, cieszył się z wizyty tej trójki i cała piątka spędziła w swoim towarzystwie dwa, przeurocze wieczory. Roland uwielbiał kiedy dom był pełny i nie ukrywał, że byłby zachwycony gdyby było tak codziennie. Tymczasem przesiadywał całe dnie ze swoim lokajem. Kiedy w niedzielę wieczorem dzieciaki wróciły do Hogwartu, Roland był tak wykończony, że od razu padł do łóżka i zasnął.
Następnego dnia obudził się skoro świt. Wstał z łóżka, poszedł do łazienki aby wziąć prysznic. Ubrał się w wygodne spodnie i białą koszulkę polo. Stamtąd udał się prosto do pokoju gościnnego, w którym spała Rosie. Bez ogródek wszedł do środka, odsłonił rolety i wpuścił do pomieszczenia trochę słońca.
- Rosie, zawsze musisz spać do późna? - Rzucił w stronę zakopanej w kołdry czarownicy. Podszedł do jej łóżka i usiadł na skraju. - Mam dla nas plany na dziś! Możesz wybrać konie albo niespodziankę. No, co wolisz? - Zapytał, potrząsając nią lekko.
Następnego dnia obudził się skoro świt. Wstał z łóżka, poszedł do łazienki aby wziąć prysznic. Ubrał się w wygodne spodnie i białą koszulkę polo. Stamtąd udał się prosto do pokoju gościnnego, w którym spała Rosie. Bez ogródek wszedł do środka, odsłonił rolety i wpuścił do pomieszczenia trochę słońca.
- Rosie, zawsze musisz spać do późna? - Rzucił w stronę zakopanej w kołdry czarownicy. Podszedł do jej łóżka i usiadł na skraju. - Mam dla nas plany na dziś! Możesz wybrać konie albo niespodziankę. No, co wolisz? - Zapytał, potrząsając nią lekko.
Re: Pokój gościnny
Uwielbiała spać do późna, pławić się w pościeli niemal do obiadu. Nie wspominając już o tym, że obiad też najchętniej zjadłaby jeszcze w swojej sypialni. Weekend był bardzo wyczerpujący. Dom tętnił życiem, młodzież przemykała z kąta w kąt wprowadzając wesołą atmosferę. Rosalie żałowała jedynie, że James nie wrócił do Londynu na ten długi weekend. Tak dawno go nie widziała!
- Muszę... - jęknęła, gdy mężczyzna wszedł do jej oazy i wpuścił do niej ostre słońce. Wcisnęła głowę w poduszkę i naciągnęła kołdrę po samą szyję. Nie dla tego, że wstydziła się swojej koszulki nocnej, ale dlatego, że chciała kontynuować swój sen o małym domku w Dani z niewielkim ogródkiem, w którym mogła hodować swe ulubione róże herbaciane.
- Niespodziankę!
Więcej w tej 35-letniej kobiecie było dziecka, niż statecznej czarownicy. Brunetka usiadła na łóżku i ziewnęła przeciągle, przesłaniając usta dłonią. Jej oczy wciąż były zaspane, a włosy miała rozsypane na ramionach w lekkim nieładzie. - Jaka to niespodzianka?
- Muszę... - jęknęła, gdy mężczyzna wszedł do jej oazy i wpuścił do niej ostre słońce. Wcisnęła głowę w poduszkę i naciągnęła kołdrę po samą szyję. Nie dla tego, że wstydziła się swojej koszulki nocnej, ale dlatego, że chciała kontynuować swój sen o małym domku w Dani z niewielkim ogródkiem, w którym mogła hodować swe ulubione róże herbaciane.
- Niespodziankę!
Więcej w tej 35-letniej kobiecie było dziecka, niż statecznej czarownicy. Brunetka usiadła na łóżku i ziewnęła przeciągle, przesłaniając usta dłonią. Jej oczy wciąż były zaspane, a włosy miała rozsypane na ramionach w lekkim nieładzie. - Jaka to niespodzianka?
Re: Pokój gościnny
- Musisz!
W całym pokoju zagrzmiał jego gromki, głośny śmiech. No tak tego mu teraz brakowało: czarownicy, która śpi do późna i nic nie robi. Jak miał wykazać się przy takim leniu? Jego głowa pękała od pomysłów na to jak zaimponować Rosie, jednak nie mógł tego zrobić kiedy ona spała.
- No tak, niespodziankę.. Nie chce Ci się pewnie włazić do stajni - pokręcił głową, wzdychając pod nosem. Poprawił swój biały kołnierzyk polo, po czym znowu nią lekko potrząsnął.
Nie omieszkał nie spojrzeć na jej ciało owinięte w tę skąpą koszulkę nocną, ale zrobił to tak szybko i dyskretnie, że czarownica pewnie tego nie dostrzegła.
- Idziemy na piknik, co Ty na to? Sophie uwielbia pikniki - zaproponował, wskazując na duży, wiklinowy koszyk wypełniony smakołykami, który postawił u stóp jej łóżka. - Nanny upiekła ciasto, do tego mamy świeże kanapki, owoce i.. herbatę, kawę, co tylko chcesz. Zjesz śniadanie na powietrzu - uśmiechnął się do niej, zakrywając ją lekko kołdrą, bo ramiączko osunęło jej się na ramię, ukazując zbyt śmiało jej obojczyk.
- Szykuj się, a ja czekam na dole - dodał jeszcze, po czym zabrał koszyk piknikowy i opuścił jej sypialnię.
W całym pokoju zagrzmiał jego gromki, głośny śmiech. No tak tego mu teraz brakowało: czarownicy, która śpi do późna i nic nie robi. Jak miał wykazać się przy takim leniu? Jego głowa pękała od pomysłów na to jak zaimponować Rosie, jednak nie mógł tego zrobić kiedy ona spała.
- No tak, niespodziankę.. Nie chce Ci się pewnie włazić do stajni - pokręcił głową, wzdychając pod nosem. Poprawił swój biały kołnierzyk polo, po czym znowu nią lekko potrząsnął.
Nie omieszkał nie spojrzeć na jej ciało owinięte w tę skąpą koszulkę nocną, ale zrobił to tak szybko i dyskretnie, że czarownica pewnie tego nie dostrzegła.
- Idziemy na piknik, co Ty na to? Sophie uwielbia pikniki - zaproponował, wskazując na duży, wiklinowy koszyk wypełniony smakołykami, który postawił u stóp jej łóżka. - Nanny upiekła ciasto, do tego mamy świeże kanapki, owoce i.. herbatę, kawę, co tylko chcesz. Zjesz śniadanie na powietrzu - uśmiechnął się do niej, zakrywając ją lekko kołdrą, bo ramiączko osunęło jej się na ramię, ukazując zbyt śmiało jej obojczyk.
- Szykuj się, a ja czekam na dole - dodał jeszcze, po czym zabrał koszyk piknikowy i opuścił jej sypialnię.
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Regen Street :: Regen Street 8
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach