Biblioteczka
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Regen Street :: Regen Street 7
Strona 1 z 1
Biblioteczka
Oaza spokoju wolna od obecności młodej, rozwrzeszczanej Cramerówny. Pomieszczenie znajduje się w drugiej połowie salonu, lecz żeby się do niego dostać trzeba znać sekretne przejście.
Re: Biblioteczka
Vincent nie chciał narazić panny Gladstone na spotkanie Ślizgonki poza szkołą. Nie wiedział, czy obrażona pannica zdążyła już spakować manatki i wrócić do szkoły, czy czekała jedynie na jego powrót, by znowu zacząć tyradę o tym jakim jest strasznym i beznadziejnym bratem.
Czarodzieje wyszli przejściem tuż za kominkiem. Na dworze panowało prawie trzydzieści stopni, dlatego biały podest świecił pustkami. Obok żeliwnego, pustego stojaka na drwa leżał jedynie nieco zardzewiały pogrzebacz. Vincent postawił go w kącie zaraz po tym jak ścianka znów zamknęła się na głucho.
- Masz ochotę na coś do picia? - uzdrowiciel podszedł do drzwi balkonowych i otworzył je na oścież wpuszczając do środka świeże, choć parne powietrze. Nie musiał obawiać się, że Noemi odkryje jego kryjówkę będąc na dworze. Z zewnątrz ten fragment domu wyglądał jak ściana porośnięta bluszczem. Do czego to doszło, żeby dorosły mężczyzna musiał tak kombinować we własnym domu...
Brunet podszedł do czarownicy, ułożył dłonie na jej biodrach i wsunął nos w jej jasnobrązowe włosy, delektując się słodkawym zapachem szamponu. Nie trwało to jednak długo. Bliskość panny Gladstone sprawiała, że chwilowo nie był w stanie skupić się na czymś innym, niż rozbieranie jej w myślach. Znów uraczył kobietę pocałunkiem. Zdecydowanie śmielszym i bardziej namiętnym niż ten na placu.
Czarodzieje wyszli przejściem tuż za kominkiem. Na dworze panowało prawie trzydzieści stopni, dlatego biały podest świecił pustkami. Obok żeliwnego, pustego stojaka na drwa leżał jedynie nieco zardzewiały pogrzebacz. Vincent postawił go w kącie zaraz po tym jak ścianka znów zamknęła się na głucho.
- Masz ochotę na coś do picia? - uzdrowiciel podszedł do drzwi balkonowych i otworzył je na oścież wpuszczając do środka świeże, choć parne powietrze. Nie musiał obawiać się, że Noemi odkryje jego kryjówkę będąc na dworze. Z zewnątrz ten fragment domu wyglądał jak ściana porośnięta bluszczem. Do czego to doszło, żeby dorosły mężczyzna musiał tak kombinować we własnym domu...
Brunet podszedł do czarownicy, ułożył dłonie na jej biodrach i wsunął nos w jej jasnobrązowe włosy, delektując się słodkawym zapachem szamponu. Nie trwało to jednak długo. Bliskość panny Gladstone sprawiała, że chwilowo nie był w stanie skupić się na czymś innym, niż rozbieranie jej w myślach. Znów uraczył kobietę pocałunkiem. Zdecydowanie śmielszym i bardziej namiętnym niż ten na placu.
Re: Biblioteczka
Penelope była w tym domu dopiero od kwadransa, a to wspaniałe lokum zadziwiło ją po raz kolejny. Najpierw zachwycała się nowoczesnym wyposażeniem, a teraz ukrytym przejściem w salonie. Nim się zorientowała, Cramer stuknął kilka razy w jakiś regał, a ściana rozwarła się przed nimi niczym wrota. Chcąc czy nie, została wciągnięta do ukrytego pomieszczenia. Nie wiedziała jednak, że ma to coś wspólnego z Naomi.
- Tak, właściwie to mam ochotę - zastanowiła się przez chwilę, kładąc palec wskazujący na różanych wargach. - Ale żadnego alkoholu - zastrzegła.
Opadła na jeden z dziwacznych foteli, które znajdowały się w pomieszczeniu. Nadal nie mogła powstrzymać się od rozglądania się dookoła. Od kiedy opuściła dom rodzinny, czyli jakieś osiem lat temu, nie miała wielu okazji aby pławić się w luksusach. To sprawiło, że poczuła lekkie ukłucie gdzieś w środku - ją i Vincenta dzieliła przepaść, a każde pochodziło z innego świata.
Odwzajemniała każdy jego pocałunek z równie intensywną pasją, co Vincent. Zastanawiała się gorączkowo jednak, czy ma ochotę na powtórkę z rozrywki. Nie chciała znowu pluć sobie w brodę przez kolejne dwa tygodnie. A może teraz wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej?
- Znowu to robisz - jęknęła cicho ze zrezygnowaniem.
Znowu sprawiał, ze wstępował w nią diabeł. Znowu sprawiał, że zachowywała się jak zauroczona nastolatka. Znowu sprowadzał ją na manowce.
- Tak, właściwie to mam ochotę - zastanowiła się przez chwilę, kładąc palec wskazujący na różanych wargach. - Ale żadnego alkoholu - zastrzegła.
Opadła na jeden z dziwacznych foteli, które znajdowały się w pomieszczeniu. Nadal nie mogła powstrzymać się od rozglądania się dookoła. Od kiedy opuściła dom rodzinny, czyli jakieś osiem lat temu, nie miała wielu okazji aby pławić się w luksusach. To sprawiło, że poczuła lekkie ukłucie gdzieś w środku - ją i Vincenta dzieliła przepaść, a każde pochodziło z innego świata.
Odwzajemniała każdy jego pocałunek z równie intensywną pasją, co Vincent. Zastanawiała się gorączkowo jednak, czy ma ochotę na powtórkę z rozrywki. Nie chciała znowu pluć sobie w brodę przez kolejne dwa tygodnie. A może teraz wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej?
- Znowu to robisz - jęknęła cicho ze zrezygnowaniem.
Znowu sprawiał, ze wstępował w nią diabeł. Znowu sprawiał, że zachowywała się jak zauroczona nastolatka. Znowu sprowadzał ją na manowce.
Re: Biblioteczka
- Co robię? - brunet zmarszczył brwi w wyrazie zdziwienia. Nie mogąc rozszyfrować słów Angielki przesunął dłonią po potylicy i skierował swe kroki do niewielkiego barku, który stał w kącie pokoju.
- Mam... sok pomarańczowy, wodę... - nachylił się nad niewielką szafką i zgodnie z prośbą czarownicy przesunął kilka szklanych butelek z napojami procentowymi, poszukując innych niealkoholowych płynów. - ... i mrożoną herbatę.
Odwrócił się przez ramię i posłał kobiecie pytające spojrzenie. Chwycił za dwie kryształowe szklanki i ustawił je na niskim stoliczku. Nie chciał widzieć zakłopotania czarownicy. Różnice w stanie majątkowym nigdy nie stanowiły dla niego przepaści, która w jakiś sposób różniła ludzi. Po raz kolejny mógł przekonać się jak kobiety uwielbiały uprzykrzać sobie życie.
Brunet spodziewał się, że panna Gladstone za chwilę będzie starała się wyklarować ich dziwną relację. Wyciągnął z barku po jednej butelce każdego napoju, który wcześniej wymienił i postawił je na stole. Dla siebie wyciągnął schłodzone kremowe piwo - zbyt mało procentowe, by Angielka mogła mu zarzucić chęć upicia się, a idealne na upał panujący na dworze.
- Mam... sok pomarańczowy, wodę... - nachylił się nad niewielką szafką i zgodnie z prośbą czarownicy przesunął kilka szklanych butelek z napojami procentowymi, poszukując innych niealkoholowych płynów. - ... i mrożoną herbatę.
Odwrócił się przez ramię i posłał kobiecie pytające spojrzenie. Chwycił za dwie kryształowe szklanki i ustawił je na niskim stoliczku. Nie chciał widzieć zakłopotania czarownicy. Różnice w stanie majątkowym nigdy nie stanowiły dla niego przepaści, która w jakiś sposób różniła ludzi. Po raz kolejny mógł przekonać się jak kobiety uwielbiały uprzykrzać sobie życie.
Brunet spodziewał się, że panna Gladstone za chwilę będzie starała się wyklarować ich dziwną relację. Wyciągnął z barku po jednej butelce każdego napoju, który wcześniej wymienił i postawił je na stole. Dla siebie wyciągnął schłodzone kremowe piwo - zbyt mało procentowe, by Angielka mogła mu zarzucić chęć upicia się, a idealne na upał panujący na dworze.
Re: Biblioteczka
- Znowu.. znowu.. Sama nie wiem. Przy Tobie dzieją się dziwne rzeczy, Vincent - zaśmiała się. Swoją drogą zaczęła zastanawiać się, co w nim jest takiego, że tak strasznie na nią działa. Pozycja uzdrowiciela? A jeśli tak, to czy Miles też tak działa na inne kobiety? A może to te europejskie korzenie? A może była już tak zdesperowana, że wskakiwała w ramiona każdemu facetowi, którego pociągała?
- Herbatę! W Anglii jest zawsze tea time, bynajmniej u mnie - odparła, po czym klasnęła w dłonie radośnie.
Było jej jakoś strasznie wesoło. Z jednej strony bała się, że Cramer niecnie wykorzystuje to, że jest taka głupia i wskakuje mu do łóżka, ale z drugiej czuła się w jakiś pokręcony sposób.. adorowana? Miała nadzieję, że pod koniec nie zostanie na lodzie z uczuciami, jakie w niej wywołał, biorąc sobie kolejną starą koleżankę do sypialni.
Kiedy usiadł na drugim, dziwnym fotelu znajdującym się w pomieszczeniu, wstała z miejsca i odłożyła swoją szklankę na niski stolik. Podeszła do niego i bez słowa usiadła na jego kolanach, dłonie zarzucając mu na szyję. Złożyła krótki pocałunek na jego lewym policzku, następnie kierując się do prawego, zahaczając po drodze o usta uzdrowiciela.
- Mogę zostać na noc, panie dyrektorze? - Zamruczała cicho do jego ucha, łaskocząc go lekko swoimi jasnymi włosami po policzku.
- Herbatę! W Anglii jest zawsze tea time, bynajmniej u mnie - odparła, po czym klasnęła w dłonie radośnie.
Było jej jakoś strasznie wesoło. Z jednej strony bała się, że Cramer niecnie wykorzystuje to, że jest taka głupia i wskakuje mu do łóżka, ale z drugiej czuła się w jakiś pokręcony sposób.. adorowana? Miała nadzieję, że pod koniec nie zostanie na lodzie z uczuciami, jakie w niej wywołał, biorąc sobie kolejną starą koleżankę do sypialni.
Kiedy usiadł na drugim, dziwnym fotelu znajdującym się w pomieszczeniu, wstała z miejsca i odłożyła swoją szklankę na niski stolik. Podeszła do niego i bez słowa usiadła na jego kolanach, dłonie zarzucając mu na szyję. Złożyła krótki pocałunek na jego lewym policzku, następnie kierując się do prawego, zahaczając po drodze o usta uzdrowiciela.
- Mogę zostać na noc, panie dyrektorze? - Zamruczała cicho do jego ucha, łaskocząc go lekko swoimi jasnymi włosami po policzku.
Re: Biblioteczka
Zdębiał. Przez chwilę nie miał zielonego pojęcia co chodzi po głowie tej nietuzinkowej Angielce. Wsparł łokcie na kolanach i ułożył wygodnie podbródek na kostkach splecionych dłoni, nie spuszczając wzroku z Penelope. Dziwne rzeczy? Zmrużył powieki i spuścił wzrok na sęki malujące się na drewnianym parkiecie. Nie miał pojęcia dlaczego ta drobna pielęgniarka wywoływała w nim taką burzę emocji. A może wcale nie chodziło o tą akurat kobietę, tylko o płeć piękną w ogóle? Dlaczego jednak w takim razie tak usilnie bronił się przed urokiem panny Blodeuwedd? Co z tego, że był typem zdobywcy; mężczyzną, który lubi się trochę pomęczyć, żeby zyskać zasłużoną nagrodę. Przede wszystkim jest facetem, więc powinien z otwartymi ramionami przyjmować każda kobietę, która chętnie urozmaiciłaby jego nudne, sypialniane życie. Coś jednak sprawiało, że z Morwen było inaczej. Coś, czego nie umiał jeszcze nazwać. A Penelope? Mógłby odstawić ją już na półkę swych trofeów, by pokryła się kurzem i trafiła do działu ze wspomnieniami, ale ta błękitnooka pielęgniarka nie pozwalała o sobie zapomnieć. Było w niej coś takiego, co sprawiało, że zmysły Cramera w jej obecności były postawione w stan gotowości. I nie tylko one. Czuł w kościach, że nie chodziło o sam fakt jej niezaprzeczalnej urody. Codziennie miał styczność z tyloma kobietami, że powinien niemal eksplodować gdyby chodziło tylko o ładną buźkę i krągły tyłek.
Czyżby...?
- A więc herbata. - przytaknął głową i zamierzał właśnie wstać z fotela by udać się do kuchni, gdy panna Gladstone przygwoździła go do miękkiego siedzenia ciężarem swego ciała.
- Jeśli musisz...
Oczywiście, że się z nią droczył. Jego prawa dłoń automatycznie powędrowała na jej opięte spodniami udo. Odgarnął niecierpliwie włosy, które łaskotały go po policzku i szyi i zębami rozpiął kolejny guzik w krótkim ich rzędzie, który znajdował się przy dekolcie bawełnianej bluzki. Z pierwszym panna Gladstone poradziła sobie jeszcze w jadalni.
- Nadal masz ochotę na herbatę?
Czyżby...?
- A więc herbata. - przytaknął głową i zamierzał właśnie wstać z fotela by udać się do kuchni, gdy panna Gladstone przygwoździła go do miękkiego siedzenia ciężarem swego ciała.
- Jeśli musisz...
Oczywiście, że się z nią droczył. Jego prawa dłoń automatycznie powędrowała na jej opięte spodniami udo. Odgarnął niecierpliwie włosy, które łaskotały go po policzku i szyi i zębami rozpiął kolejny guzik w krótkim ich rzędzie, który znajdował się przy dekolcie bawełnianej bluzki. Z pierwszym panna Gladstone poradziła sobie jeszcze w jadalni.
- Nadal masz ochotę na herbatę?
Re: Biblioteczka
- Wcale nie muszę. - Ziewnęła, machając ręką w lekceważącym geście.
Gdyby ta drobna pielęgniarka wiedziała, że Vincent ma w swojej kolekcji półkę - o ile nie regał - takich trofeów jak ona, uciekłaby stąd z piskiem gdzie pieprz rośnie. Wyemigrowała na Alaskę i zmieniła płeć udając, ze ktoś taki jak Penelope Gladstone nigdy nie istniał.
Przecież tak to bywa: jeśli ktoś Ci się podoba lub Ci imponuje, idealizujesz go sobie w myślach póki ktoś nie strąci na twój łeb kubeł zimnej wody. Ona była właśnie w fazie przed kubłem z wodą.
- Tak, mam ochotę na herbatę. I na coś do jedzenia, bo strasznie zgłodniałam. Miałam właśnie iść na jakiś lunch. - Podrapała się po policzku, wstając z jego kolan aby ten miał możliwość się podnieść i przynieść jej coś do jedzenia.
- Nocowanie! Yay! - Klasnęła w dłonie z udawanym zachwytem. - Będziemy plotkować o chłopakach, robić sobie fryzury i malować paznokcie! Zajmuję największe łóżko! - Odskoczyła od niego, znowu siadając na drugim z foteli.
Gdyby ta drobna pielęgniarka wiedziała, że Vincent ma w swojej kolekcji półkę - o ile nie regał - takich trofeów jak ona, uciekłaby stąd z piskiem gdzie pieprz rośnie. Wyemigrowała na Alaskę i zmieniła płeć udając, ze ktoś taki jak Penelope Gladstone nigdy nie istniał.
Przecież tak to bywa: jeśli ktoś Ci się podoba lub Ci imponuje, idealizujesz go sobie w myślach póki ktoś nie strąci na twój łeb kubeł zimnej wody. Ona była właśnie w fazie przed kubłem z wodą.
- Tak, mam ochotę na herbatę. I na coś do jedzenia, bo strasznie zgłodniałam. Miałam właśnie iść na jakiś lunch. - Podrapała się po policzku, wstając z jego kolan aby ten miał możliwość się podnieść i przynieść jej coś do jedzenia.
- Nocowanie! Yay! - Klasnęła w dłonie z udawanym zachwytem. - Będziemy plotkować o chłopakach, robić sobie fryzury i malować paznokcie! Zajmuję największe łóżko! - Odskoczyła od niego, znowu siadając na drugim z foteli.
Re: Biblioteczka
Układanie fryzur? Plotkowanie o chłopakach? Cramer miał nieco inną wizję wspólnego nocowania, w której to Penelope owszem zajmowała największe łóżko, ale zaraz u jego boku. I niekoniecznie zajmowali się przy okazji malowaniem paznokci.
- Musimy iść do kuchni. - westchnął pod nosem i rozłożył bezradnie ramiona. Oczywiście, że nie miał zamiaru biec z podkulonym ogonem, gotować w pocie czoła i powrócić prędko z tacą w zębach, by paść u nóg czarownicy. Znów wydobył z kieszeni różdżkę, choć tym razem zastukał nią w zupełnie innych miejscach wysokiej szafy. Półki z książkami zwinęły się niczym papierowa harmonijka, a oczom czarownicy ukazała się przestronna, drewniana kuchnia. Panował w niej idealny porządek co oznaczało mniej więcej tyle, że albo Noemi siedziała głodna na górze, albo wróciła do zamku.
Po raz kolejny to kobieta miała wykorzystywać go do gotowania obiadu.
- Na co masz ochotę? - brunet zamknął przejście gdy tylko Penelope zjawiła się w pomieszczeniu i wstawił wodę na herbatę. Wyjął z szafki jedną filiżankę w kwieciste wzory i dopasował do niej odpowiedni talerzyk. Fakt, że posiadał w domu takie naczynia był zasługą Cornelii. Jeśli chodzi o gorące napoje Cramer pijał jedynie mocną kawę. I to najlepiej w kubku wielkości wiadra.
- Musimy iść do kuchni. - westchnął pod nosem i rozłożył bezradnie ramiona. Oczywiście, że nie miał zamiaru biec z podkulonym ogonem, gotować w pocie czoła i powrócić prędko z tacą w zębach, by paść u nóg czarownicy. Znów wydobył z kieszeni różdżkę, choć tym razem zastukał nią w zupełnie innych miejscach wysokiej szafy. Półki z książkami zwinęły się niczym papierowa harmonijka, a oczom czarownicy ukazała się przestronna, drewniana kuchnia. Panował w niej idealny porządek co oznaczało mniej więcej tyle, że albo Noemi siedziała głodna na górze, albo wróciła do zamku.
Po raz kolejny to kobieta miała wykorzystywać go do gotowania obiadu.
- Na co masz ochotę? - brunet zamknął przejście gdy tylko Penelope zjawiła się w pomieszczeniu i wstawił wodę na herbatę. Wyjął z szafki jedną filiżankę w kwieciste wzory i dopasował do niej odpowiedni talerzyk. Fakt, że posiadał w domu takie naczynia był zasługą Cornelii. Jeśli chodzi o gorące napoje Cramer pijał jedynie mocną kawę. I to najlepiej w kubku wielkości wiadra.
Re: Biblioteczka
No więc poszli do kuchni. Penelope wiedziała, że nie tak malował się w głowie Vincenta ten wieczór, ale ona nie miała zamiaru znowu jutro gryźć się z moralnym kacem i niepewnością, które na pewno dopadłyby ją w okolicy szóstej rano.
Cóż, o czwartej rano wszystko wydaje się możliwe. Absolutnie wszystko. Dwie godziny później jest już gorzej.
Nie miała ochoty na nic szczególnego. Kiedy dostrzegła ponad ramieniem Vincenta - który akurat sięgał do lodówki - jakąś resztkę zapiekanki sprzed jednego dnia, od razu się nią zachwyciła. Dostała czego chciała, dopiła swoją herbatę i postanowiła, że wraca do domu. Pewnie po raz kolejny zrobiła nie to co chciał i doskonale o tym wiedziała.
- Odprowadzę się sama do Hogsmeade - uśmiechnęła się kiedy odprowadził ją do drzwi gdzie zostawiła swoją torbę i płaskie pantofle. - To było niezwykle budujące spotkanie - dodała, udawanie poważnym tonem. Pocałowała go lekko w policzek, cofnęła się o krok i okręcając wokół własnej osi, teleportowała się wprost do wioski, zostawiając po sobie tylko ciche pyknięcie.
Cóż, o czwartej rano wszystko wydaje się możliwe. Absolutnie wszystko. Dwie godziny później jest już gorzej.
Nie miała ochoty na nic szczególnego. Kiedy dostrzegła ponad ramieniem Vincenta - który akurat sięgał do lodówki - jakąś resztkę zapiekanki sprzed jednego dnia, od razu się nią zachwyciła. Dostała czego chciała, dopiła swoją herbatę i postanowiła, że wraca do domu. Pewnie po raz kolejny zrobiła nie to co chciał i doskonale o tym wiedziała.
- Odprowadzę się sama do Hogsmeade - uśmiechnęła się kiedy odprowadził ją do drzwi gdzie zostawiła swoją torbę i płaskie pantofle. - To było niezwykle budujące spotkanie - dodała, udawanie poważnym tonem. Pocałowała go lekko w policzek, cofnęła się o krok i okręcając wokół własnej osi, teleportowała się wprost do wioski, zostawiając po sobie tylko ciche pyknięcie.
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Regen Street :: Regen Street 7
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach