Ukryta wieża
+11
Charlotte Freya
Lena Gregorovic
Vanadesse Devereux
Logan Campbell
Quinn Larivaara
Aleksander Cortez
Anthony Wilson
Nora Vedran
Cherry Campbell
Nancy Baldwin
Brennus Lancaster
15 posters
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 2 z 4
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Ukryta wieża
First topic message reminder :
Na pograniczu błoni i zakazanego lasu znajduje się porośnięta bluszczem niska, opuszczona wieżyczka. Nie można się do niej dostać, bo w drzwiach nie ma klamki, ale jej otoczenie to miejsce skryte przed gapiami z błoni.
Wieża nie toleruje dymu papierosowego - w końcu jest magiczna - a każdemu palaczowi zrzuca cegłę na głowę.
Na pograniczu błoni i zakazanego lasu znajduje się porośnięta bluszczem niska, opuszczona wieżyczka. Nie można się do niej dostać, bo w drzwiach nie ma klamki, ale jej otoczenie to miejsce skryte przed gapiami z błoni.
Wieża nie toleruje dymu papierosowego - w końcu jest magiczna - a każdemu palaczowi zrzuca cegłę na głowę.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Ukryta wieża
Tony kiedyś dojrzeje i kiedyś będzie dobrym partnerem dla jakieś dziewczyny, jednak nie był to dla niego jeszcze czas. Wiedział, że z Leną jest to dla niego bardzo poważne, jak nigdy, jednak nie wiedział jak się zachować i co najgorsze nie wiedział do końca co tamta czuje. Zawsze podnosił dziewczyny, bo w tej szkole były same chudzielce i nie było z tym problemu.
- Chciałbym Cię klepnąć, ale przecież się ustatkowałem, nie pamiętasz?- spytał z kpiącym uśmieszkiem na ustach patrząc na nią lecz kiedy usłyszał kolejne słowa, Tony zmrużył delikatnie oczy zastanawiając się nad tym co powinien powiedzieć.
- Jesteś zazdrosna, Verdan.- mruknął patrząc jej w oczy.- Mogłaś się za mnie brać jak byłem wolny. - wymruczał niezadowolony, bo naprawdę myślał, że między nimi mogłoby być coś fajnego. Pasowali do siebie, a przynajmniej według niego. Zawsze było tak, że jak nie było się już w jakimś tam stopniu wolnym to wszyscy inni przypominali mu o swoim istnieniu. Pochylił się jednak na nią i musnął lekko jej policzek na pożegnanie.
- Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.- odrzekł po czym jak gdyby nigdy nic odwrócił się na pięcie zostawiając Norę samą przy tej ukrytej wieży.
- Chciałbym Cię klepnąć, ale przecież się ustatkowałem, nie pamiętasz?- spytał z kpiącym uśmieszkiem na ustach patrząc na nią lecz kiedy usłyszał kolejne słowa, Tony zmrużył delikatnie oczy zastanawiając się nad tym co powinien powiedzieć.
- Jesteś zazdrosna, Verdan.- mruknął patrząc jej w oczy.- Mogłaś się za mnie brać jak byłem wolny. - wymruczał niezadowolony, bo naprawdę myślał, że między nimi mogłoby być coś fajnego. Pasowali do siebie, a przynajmniej według niego. Zawsze było tak, że jak nie było się już w jakimś tam stopniu wolnym to wszyscy inni przypominali mu o swoim istnieniu. Pochylił się jednak na nią i musnął lekko jej policzek na pożegnanie.
- Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.- odrzekł po czym jak gdyby nigdy nic odwrócił się na pięcie zostawiając Norę samą przy tej ukrytej wieży.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Ukryta wieża
Prychnęła cicho, odprowadzając go wzrokiem gdy odchodził. Była zazdrosna? Nie. Tak. Trudno powiedzieć. Westchnęła cicho, przeczesując burzę czarnych włosów palcami. Oczywiście, nijak nie zamierzała ustosunkować do jego słów, że to ona mogła się za niego brać. Jej zdaniem to nie miało na tym polegać. Może była - ba, na pewno była! - staroświecka, ale zdecydowanie oczekiwała, że to książę będzie się o nią starał. Antoś się starał? Poniekąd. Ale nie tak, jak oczekiwała. Po prostu... Tak, tak, wszystko wciąż rozbijało się o tę jego miłość do wszystkich kobiet świata.
Jako, że ukryta wieża w jednej chwili przestała być tak atrakcyjna, jak przedtem, Vedranówna bez wahania ruszyła w kierunku zamku. Do biblioteki? Nie, zdecydowanie nie. Do dormitorium, by szybko się przebrać, a potem udać w kierunku najlepszej atrakcji na tak gorące dnie - jeziora. Teoretycznie pływanie w nim nie było zalecane, ale kto by się przejmował? Gdy z nieba lał się taki żar, każda woda była równie atrakcyjna. No, prawie każda. Tutejsze jezioro w ramach atrakcyjności zdecydowanie się mieściło.
Zmieniając więc ciuchy w dormitorium na pamiętające lepsze czasy szorty i nieco luźniejszą koszulkę na ramiączka, już po chwili zmierzała w kierunku tłumów zalegających nad brzegiem lokalnego zbiornika wodnego.
Jako, że ukryta wieża w jednej chwili przestała być tak atrakcyjna, jak przedtem, Vedranówna bez wahania ruszyła w kierunku zamku. Do biblioteki? Nie, zdecydowanie nie. Do dormitorium, by szybko się przebrać, a potem udać w kierunku najlepszej atrakcji na tak gorące dnie - jeziora. Teoretycznie pływanie w nim nie było zalecane, ale kto by się przejmował? Gdy z nieba lał się taki żar, każda woda była równie atrakcyjna. No, prawie każda. Tutejsze jezioro w ramach atrakcyjności zdecydowanie się mieściło.
Zmieniając więc ciuchy w dormitorium na pamiętające lepsze czasy szorty i nieco luźniejszą koszulkę na ramiączka, już po chwili zmierzała w kierunku tłumów zalegających nad brzegiem lokalnego zbiornika wodnego.
Re: Ukryta wieża
Wakacje się skończyły, a on mógł wrócić do swojej ukochanej szkoły. To był już ostatni rok, a on nawet nie miał planów na życie. Bo już zawsze miał grać na ulicy i z tego żyć? Na szczęście podczas wakacji miał dach nad głową u wujka i nie musiał się też martwić tym co dzisiaj będzie w garnku. Więc zarobione pieniądze mógł wydać na coś dla siebie, tym razem tylko dla siebie. A takim przedmiotem był nowy cylinder z którym nie zamierzał się rozstawać. Wbrew pozorom zwyczajne nakrycie głowy, co z tego, że z innej epoki. Jednak tutaj pasował jak najbardziej. Co jakiś czas odwracał się za siebie patrząc czy nikt go nie śledzi i tak oddalił się od szkoły przychodząc pod znaną mu wieżyczkę. Lubił ją zwłaszcza, że odstraszała ciekawskich i bandy palaczy. Bo niecodziennie obrywa się cegłą w głowę. Wszedł na trzeci schodek i odwracając się usiadł na nich spoglądając na wieżę.
- Cześć wieżo. - zawsze gdy tutaj przychodził czuł się jakby był obserwowany i coś mu podpowiadało, że to ona uważnie go obserwuje. Dlatego od dobrych kilku miesięcy jeszcze tamtego roku szkolnego przychodził tutaj z książką albo flaszką i od czasu do czasu coś mówił do pozornie martwego budynku.
Ściągnął z głowy cylinder i otwierając ukrytą komorę włożył do niej dłoń, później rękę aż po łokieć i nie mogąc znaleźć tego czego szuka sięgnął jeszcze głębiej aż po sam bark.
- Jest!- Wykrzyczał pod nosem tryumfalnie trzymając w dłoni całą butelkę wódki, mugolskiego pochodzenia. Zamierzał się dzisiaj zdrowo nawalić... Znowu sam. Przywykł już trochę do tego.
Odkręcił i unosząc ją nieco do góry spojrzał obojętnym wzrokiem na wieżę.
- Nasze zdrowie. - i pociągnął z gwinta spory łyk... gul gul gul.
- Cześć wieżo. - zawsze gdy tutaj przychodził czuł się jakby był obserwowany i coś mu podpowiadało, że to ona uważnie go obserwuje. Dlatego od dobrych kilku miesięcy jeszcze tamtego roku szkolnego przychodził tutaj z książką albo flaszką i od czasu do czasu coś mówił do pozornie martwego budynku.
Ściągnął z głowy cylinder i otwierając ukrytą komorę włożył do niej dłoń, później rękę aż po łokieć i nie mogąc znaleźć tego czego szuka sięgnął jeszcze głębiej aż po sam bark.
- Jest!- Wykrzyczał pod nosem tryumfalnie trzymając w dłoni całą butelkę wódki, mugolskiego pochodzenia. Zamierzał się dzisiaj zdrowo nawalić... Znowu sam. Przywykł już trochę do tego.
Odkręcił i unosząc ją nieco do góry spojrzał obojętnym wzrokiem na wieżę.
- Nasze zdrowie. - i pociągnął z gwinta spory łyk... gul gul gul.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Ukryta wieża
Książka z transmutacji pod pachą, przez ramię zawieszona torba ze skarbami Finki, sama ubrana była w tęczowe spodenki i biały t-shirt z wielką żółtą śmiejącą się buzią, tak przemierzała szkołę po zajęciach szukając jakiegoś ciche miejsca gdzie mogłaby zagrzać swój lodowy tyłek. Lochy odpadały o tej porze dnia, za dużo tam ślizgonów, a po rozpoczęciu starała się omijać ich jeszcze szerszym łukiem nich dotychczas. W dormitorium też jej się nie chciało siedzieć z dziewczynami, zwłaszcza jak mówiły o swoich wakacjach, większość jej współlokatorek to bogate panienki, które zdążyły zwiedzić pół świata w te dwa miesiące. No i to dziewczyny! Zaraz zaczną się przebierać w różne stroje kąpielowe a Quinn z racji swoich upodobań nie mogła na to patrzeć od tak dlatego wolała się gdzieś udać, gdzieś do jakiejś samotni.
- No nie - mruknęła pod nosem widząc znajomą czuprynę swojego kuzyna siedzącego na schodach przy ukrytej wieży, cholery były do siebie bardzo podobne, z charakteru, bo Finn nie miał takich platynowych włosów jak ona, ale to imię Quinn- Finn, od razu było wiadomo, że są z jednej rodziny. Stanęła za nim i założyła chłopakowi ręce na szyi demonstrując jak go zamierza udusić.
- Umrzyj! - powiedziała złowieszczo się śmiejąc i potrząsnęła głową chłopaka do przodu i do tyłu a potem go puściła by móc zasiąść obok niego. - Zostaniesz alkoholikiem jak moja matka - dodała marszcząc brwi i wskazała na butelkę, którą trzymał w ręku.
- No nie - mruknęła pod nosem widząc znajomą czuprynę swojego kuzyna siedzącego na schodach przy ukrytej wieży, cholery były do siebie bardzo podobne, z charakteru, bo Finn nie miał takich platynowych włosów jak ona, ale to imię Quinn- Finn, od razu było wiadomo, że są z jednej rodziny. Stanęła za nim i założyła chłopakowi ręce na szyi demonstrując jak go zamierza udusić.
- Umrzyj! - powiedziała złowieszczo się śmiejąc i potrząsnęła głową chłopaka do przodu i do tyłu a potem go puściła by móc zasiąść obok niego. - Zostaniesz alkoholikiem jak moja matka - dodała marszcząc brwi i wskazała na butelkę, którą trzymał w ręku.
Re: Ukryta wieża
Miał zamiar pociągnąć już czwarty spory łyk kiedy to coś nagle złapało go od tyłu za szyję i starało dusić? No właśnie starało i to mu nie pasowało. Ale i tak podskoczył do góry wystraszony odwracając się w stronę tak bardzo dobrze znanej mu dziewczyny, a jego bursztynowe oczy były niemal całe zasłonięte przez ogromne źrenice.
- Quinnn!! Ja cię zamorduje zaraz! Nie podkradaj się tak nigdy do mnie. - warknął do kuzynki i odkładając szkło z wódką wstał z ziemi i już z zupełnie inną miną objął ją i przytulił do siebie.
- Zanim nim zostanę to zejdę na zawał przez ciebie. Co ty tutaj robisz? Myślałem, że to moja oaza spokoju i świetna melina. - dodał przestając się do niej przytulać i wyszczerzył swoje kiełki.
- No i nie zostanę. Ja to kontroluję - oczywiście trochę skłamał, bo ostatnio miał coraz większą chęć napicia się. - A także cały czas się uczę. Może to moje takie bateryjki? - powiedział wystawiając nieco język do dziewczęcia.
- Jak tam wakacje? Bo ja jak zwykle spędziłem je tutaj u wujka. A ty co robiłaś? - Oni mogli na spokojnie powymieniać się przeżyciami z wakacji bo potrafili docenić najmniejszą atrakcję i wycieczkę. No i co najważniejsze Finn cieszył się z tego powodu, że jego kuzynka mogła mieć udane wakacje. Nigdy nie był zazdrosny o nikogo z rodziny i jeśli komuś się powodziło on również czerpał z tego radość. Usiadł sobie na ziemi opierając rękę na kolanach, a na niej położył głowę wpatrując się w nią niczym w jeden z jej obrazów, a te miała naprawdę piękne. Na chwilę obecną jakoś w ogóle zapomniał o dzisiejszych planach upicia się.
- Quinnn!! Ja cię zamorduje zaraz! Nie podkradaj się tak nigdy do mnie. - warknął do kuzynki i odkładając szkło z wódką wstał z ziemi i już z zupełnie inną miną objął ją i przytulił do siebie.
- Zanim nim zostanę to zejdę na zawał przez ciebie. Co ty tutaj robisz? Myślałem, że to moja oaza spokoju i świetna melina. - dodał przestając się do niej przytulać i wyszczerzył swoje kiełki.
- No i nie zostanę. Ja to kontroluję - oczywiście trochę skłamał, bo ostatnio miał coraz większą chęć napicia się. - A także cały czas się uczę. Może to moje takie bateryjki? - powiedział wystawiając nieco język do dziewczęcia.
- Jak tam wakacje? Bo ja jak zwykle spędziłem je tutaj u wujka. A ty co robiłaś? - Oni mogli na spokojnie powymieniać się przeżyciami z wakacji bo potrafili docenić najmniejszą atrakcję i wycieczkę. No i co najważniejsze Finn cieszył się z tego powodu, że jego kuzynka mogła mieć udane wakacje. Nigdy nie był zazdrosny o nikogo z rodziny i jeśli komuś się powodziło on również czerpał z tego radość. Usiadł sobie na ziemi opierając rękę na kolanach, a na niej położył głowę wpatrując się w nią niczym w jeden z jej obrazów, a te miała naprawdę piękne. Na chwilę obecną jakoś w ogóle zapomniał o dzisiejszych planach upicia się.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Ukryta wieża
No dlaczego miała się do niego nie podkradać? Przecież takiej okazji nie mogła zmarnować, no i to był Finn! Gdyby to był ktoś inny to by tego nie zrobiła, bo by sama mogła być duszona, ale tak już naprawdę. Widząc jego reakcję zaśmiała się głośno bo właśnie takiej oczekiwała, mała Quinn postraszyła dużego Finna, takie to zabawne.
- O nie, to jest moja oaza spokoju! - zaprotestowała tupiąc nogą. Szczerze powiedziawszy to opuszczona wieża była samotnią chyba każdego ucznia, który miał w sobie coś z artysty, ona była jak magnes albo jakaś syrena, po prostu zwabiała tutaj i dawała natchnienie.
- Mata też kontrolowała i sam wiesz jak to się skończyło - mruknęła kręcąc głową dalej patrząc na butelkę i jej zawartość. Ona sama właśnie przez matkę nie przepadała za alkoholem, w ogóle go nie piła, bo po co? Nawet nie chodziła na te popijawy i to co po kryjomu jest tutaj organizowane. - Ja myślałam, że granie to Twoje bateryjki a nie wódka - dodała i miała ochotę mu tą butelkę wyrwać z rąk i wylać albo nie... lepiej ją sprzedać jakiemuś zdesperowanemu ślizgonowi!
- Byłam w domu miesiąc ale nie dało się tam na dłuższą metę wyżyć to się tułałam po londynie zarabiając na obrazach, przynajmniej to mi przyjemność sprawia, no i byłam u Hanki w Edynburgu! Pięknie tam jest, namalowałam kilka widoczków. No czyli to co zawsze Finnuś. - wzruszyła ramionami wydymając nieco zabawnie policzki.
- A właśnie, dobrze, że Cię widzę, bo chciałam zapytać czy nie masz książki do transmutacji z VI klasy? - zapytała patrząc się ze słodkim uśmieszkiem na Finlandczyka, była w bibliotece i niestety wszystkie książki, które tam pozostały wyglądały jakby to jakaś krowa przeżuła przynajmniej dwa razy.
- O nie, to jest moja oaza spokoju! - zaprotestowała tupiąc nogą. Szczerze powiedziawszy to opuszczona wieża była samotnią chyba każdego ucznia, który miał w sobie coś z artysty, ona była jak magnes albo jakaś syrena, po prostu zwabiała tutaj i dawała natchnienie.
- Mata też kontrolowała i sam wiesz jak to się skończyło - mruknęła kręcąc głową dalej patrząc na butelkę i jej zawartość. Ona sama właśnie przez matkę nie przepadała za alkoholem, w ogóle go nie piła, bo po co? Nawet nie chodziła na te popijawy i to co po kryjomu jest tutaj organizowane. - Ja myślałam, że granie to Twoje bateryjki a nie wódka - dodała i miała ochotę mu tą butelkę wyrwać z rąk i wylać albo nie... lepiej ją sprzedać jakiemuś zdesperowanemu ślizgonowi!
- Byłam w domu miesiąc ale nie dało się tam na dłuższą metę wyżyć to się tułałam po londynie zarabiając na obrazach, przynajmniej to mi przyjemność sprawia, no i byłam u Hanki w Edynburgu! Pięknie tam jest, namalowałam kilka widoczków. No czyli to co zawsze Finnuś. - wzruszyła ramionami wydymając nieco zabawnie policzki.
- A właśnie, dobrze, że Cię widzę, bo chciałam zapytać czy nie masz książki do transmutacji z VI klasy? - zapytała patrząc się ze słodkim uśmieszkiem na Finlandczyka, była w bibliotece i niestety wszystkie książki, które tam pozostały wyglądały jakby to jakaś krowa przeżuła przynajmniej dwa razy.
Re: Ukryta wieża
- Wygląda na to, że nieświadomie uratowałem, panienko Devereux – jego usta wykrzywiły się nieco do góry, tworząc delikatny uśmiech.
- Oczywiście, iż opowiem, ale oczywiście również chętnie posłucham o tym, jak ty spędziłaś wakacje – odparł.
-Raczej nie powinienem mieć problemów, aby Cię dogonić - ruszył za dziewczyną w kierunku schodów, aby w końcu wydostać się z tych niebezpieczniejszych rejonów szkoły. Oboje poszli w stronę wyjścia ze szkoły, chwilę później ją opuszczając. Mimo godziny dwudziestej, błonia świeciły pustkami. Ściągnął z siebie bluzę, delikatnie unosząc przy tym t-shirt, który po chwili poprawił.
- Mam nadzieję, iż nie będzie Ci zimno – uśmiechnął się, wręczając dziewczynie swoja bluzę. Nie chciał, aby ta rozchorowała się przez to, iż zabrał ją na spacer.
- Wakacje spędziłem w rodzinnym domu Whitehorse – zaczął opowiadać, gestykulując przy tym – większość czasu spędziłem na bawieniu się w mechanika. Naprawiłem w końcu mój własny motocykl, miałem więcej czasu dla rodzeństwa, nawet wpadła Suz tam – uśmiechnął się. - Dużo czasu spędziłem także ćwicząc – oczywiście nie pracował tylko nad sylwetką, ale także doskonalił sztukę przemiany w zwierzę.
- A tobie jak minął okres letni? - spytał. Po kilkunastu minutach dotarli oboje do starej, zarośniętej wieży, położnej na skraju błoni, niemalże leżącym przy samym zakazanym lesie.
- Oczywiście, iż opowiem, ale oczywiście również chętnie posłucham o tym, jak ty spędziłaś wakacje – odparł.
-Raczej nie powinienem mieć problemów, aby Cię dogonić - ruszył za dziewczyną w kierunku schodów, aby w końcu wydostać się z tych niebezpieczniejszych rejonów szkoły. Oboje poszli w stronę wyjścia ze szkoły, chwilę później ją opuszczając. Mimo godziny dwudziestej, błonia świeciły pustkami. Ściągnął z siebie bluzę, delikatnie unosząc przy tym t-shirt, który po chwili poprawił.
- Mam nadzieję, iż nie będzie Ci zimno – uśmiechnął się, wręczając dziewczynie swoja bluzę. Nie chciał, aby ta rozchorowała się przez to, iż zabrał ją na spacer.
- Wakacje spędziłem w rodzinnym domu Whitehorse – zaczął opowiadać, gestykulując przy tym – większość czasu spędziłem na bawieniu się w mechanika. Naprawiłem w końcu mój własny motocykl, miałem więcej czasu dla rodzeństwa, nawet wpadła Suz tam – uśmiechnął się. - Dużo czasu spędziłem także ćwicząc – oczywiście nie pracował tylko nad sylwetką, ale także doskonalił sztukę przemiany w zwierzę.
- A tobie jak minął okres letni? - spytał. Po kilkunastu minutach dotarli oboje do starej, zarośniętej wieży, położnej na skraju błoni, niemalże leżącym przy samym zakazanym lesie.
Re: Ukryta wieża
Prychnęła cicho na jego uśmieszek z zadziornym wyrazem twarzy. Oczywiście, że nie będzie mu wdzięczna i winna przysługi- nie ma tak dobrze. Bo w sumie mógłby coś za to wyłudzić, prawda? Skoro uratował ją przed pełnymi złych uczuć duchami. Kiwnęła głową, chociaż bardziej ciekawa była jego historii niż swojej. Bo przecież ona praktycznie nic nie robiła poza grą na pianinie, zakupami czy czytaniem książek. Nie miała zbyt wielu znajomych z powodu swojej krwi- zwykle to się źle kończyło. Nie chciała, żeby ją lubili bo jest ładna i przyciąga wzrok. Liczyło się przecież coś więcej. Stąd więc ogromna selekcja. Nie ufała samej sobie, a nie chciała nikogo skrzywdzić. Podobnie było zresztą z Loganem, ale jego po prostu polubiła.
Wyszli z zamku. Mimo stosunkowo wczesnej godziny błonie świeciły pustkami. Z oddali widać było zakazany las, którego drzewa kołysały się subtelnie, a liście grały melodie, która znana była od początku świata. Roznosiła się subtelna, srebrna mgła, zaś cisze przecinały grające cykady. Granatowe niebo obsypane było gwiazdami, które rzucały na dwójkę uczniów swoje światło. Uwielbiała w takie patrzeć- zawsze kojarzyły się jej noce jak ta z obietnicami. Zwłaszcza, że widoczne były konstelacje i z łatwością można było łączyć pojedyncze ciała niebieskie ze sobą i tworzyć rozmaite kształty. Było to pole popisu dla wyobraźni. Uśmiechnęła się pod nosem, przenosząc wzrok na chłopaka. Była ciekawa.
- Dokąd Ty minie prowadzisz o tej porze, co? Powinnam się bać? - mruknęła podejrzliwie. Oczywiście mówiła to w żartach. Gdy jednak zaczął się rozbierać jej policzki pokrył szkarłatny rumieniec, a ona sama odwróciła speszony wzrok. Chociaż zdążyła wcześniej zerknąć na odsłoniętą klatkę piersiową. Gdy poczuła na ramionach ciężar materiału, a zapach męskich perfum wypełnił jej nozdrza zerknęła na niego kątem oka. Mówił o wakacjach, Suzi i wyglądał na naprawdę zadowolonego mimo wszystkiego, co go spotkało. Trochę jej ulżyło. Odetchnęła cicho, czując jak chłodny, północny wiatr porywa jej włosy do góry. Kołysały się i tańczyły z nim, wijąc się subtelnie.
- Dziękuje. Nie, ale teraz Ty mi zmarzniesz.. A nie wejdziesz w mój sweter nawet jak go będę chciała Ci oddać w zamian za bluzę. Pomyśl! To byłaby równoważna wymiana. Całkiem pracowite wakacje, co? Ciesze się, że dobrze się bawiłeś.. - zaczęła z entuzjazmem, odgarniając kosmyki włosów za ucho. Te jedne chciały wpasc jej do oczu.
- Jesteś mi winien przejażdżkę! Suzi? Słyszałam o was.. Musi Ci być ciężko, co? Jesteś świetnym chłopakiem, a moja siostra to najwspanialsza dziewczyna świata. Dobrze, że się przyjaźnicie.. Nawet jakbym chciała Ci pomóc czy coś to obiecałam sobie, że w takie sprawy nie będę się mieszała. Ale wiesz? Znajdziesz kiedyś lepszą dla siebie. W końcu każdy gdzieś tam ma swoją drogą połówkę, prawda? Przeznaczenie może i okrutne, ale sprawiedliwie. Dlatego.. Musisz po prostu czekać i wierzyć. Przepraszam, jestem fatalnym przypadkiem książkoholizmu i nieuleczalnej romantyczki.. - mówiąc to pokazała ręką na niebo, z którym rzekomo owo przeznaczenie miało coś wspólnego. Stali już koło starej wieży. Dziewczyna obróciła się woku własnej osi, a następnie stanęła przed nim i schowała ręce za siebie, splątując za sobą dłonie. Rozejrzała się. Szafirowe oczy z ciekawością pochłaniały znajdujące się dookoła obrazy otoczenia. Zaśmiała się cicho.
- Zmężniałeś, muszę przyznać. Niezły przystojniak z Ciebie Campbell. Swoją drogą, nigdy wcześniej tu nie byłam. - kontynuowała, pozwalając by długie włosy nadal bawiły się z podmuchami powietrza. Podeszła do budowli i oparła dłoń na zimnej ścianie. Ciekawe jakie tutaj kryły się historie i tajemnice przeszłości? Jak wiele obietnic zostało tu danych i złamanych?
- Ja? W sumie nic ciekawego. Książki, pianino.. Takie tam. Poznawałam samą siebie- tak to nazwijmy. Dopiero tu przyszliśmy, a ja już lubię to miejsce. Swoją drogą- nie jest Ci zimno?
Dziewczyna obróciła się i oparła plecami o wieżę, czując jej zimny dotyk nawet przez ubrania. Ciało przeszył dreszcz. Zagryzła subtelnie dolną wargę, opuszczając dłonie luźno, wzdłuż ciała. Faktycznie nie było jej zimno z tą bluzą. Podniosła spojrzenie szafirowych oczu na twarz puchona.
Wyszli z zamku. Mimo stosunkowo wczesnej godziny błonie świeciły pustkami. Z oddali widać było zakazany las, którego drzewa kołysały się subtelnie, a liście grały melodie, która znana była od początku świata. Roznosiła się subtelna, srebrna mgła, zaś cisze przecinały grające cykady. Granatowe niebo obsypane było gwiazdami, które rzucały na dwójkę uczniów swoje światło. Uwielbiała w takie patrzeć- zawsze kojarzyły się jej noce jak ta z obietnicami. Zwłaszcza, że widoczne były konstelacje i z łatwością można było łączyć pojedyncze ciała niebieskie ze sobą i tworzyć rozmaite kształty. Było to pole popisu dla wyobraźni. Uśmiechnęła się pod nosem, przenosząc wzrok na chłopaka. Była ciekawa.
- Dokąd Ty minie prowadzisz o tej porze, co? Powinnam się bać? - mruknęła podejrzliwie. Oczywiście mówiła to w żartach. Gdy jednak zaczął się rozbierać jej policzki pokrył szkarłatny rumieniec, a ona sama odwróciła speszony wzrok. Chociaż zdążyła wcześniej zerknąć na odsłoniętą klatkę piersiową. Gdy poczuła na ramionach ciężar materiału, a zapach męskich perfum wypełnił jej nozdrza zerknęła na niego kątem oka. Mówił o wakacjach, Suzi i wyglądał na naprawdę zadowolonego mimo wszystkiego, co go spotkało. Trochę jej ulżyło. Odetchnęła cicho, czując jak chłodny, północny wiatr porywa jej włosy do góry. Kołysały się i tańczyły z nim, wijąc się subtelnie.
- Dziękuje. Nie, ale teraz Ty mi zmarzniesz.. A nie wejdziesz w mój sweter nawet jak go będę chciała Ci oddać w zamian za bluzę. Pomyśl! To byłaby równoważna wymiana. Całkiem pracowite wakacje, co? Ciesze się, że dobrze się bawiłeś.. - zaczęła z entuzjazmem, odgarniając kosmyki włosów za ucho. Te jedne chciały wpasc jej do oczu.
- Jesteś mi winien przejażdżkę! Suzi? Słyszałam o was.. Musi Ci być ciężko, co? Jesteś świetnym chłopakiem, a moja siostra to najwspanialsza dziewczyna świata. Dobrze, że się przyjaźnicie.. Nawet jakbym chciała Ci pomóc czy coś to obiecałam sobie, że w takie sprawy nie będę się mieszała. Ale wiesz? Znajdziesz kiedyś lepszą dla siebie. W końcu każdy gdzieś tam ma swoją drogą połówkę, prawda? Przeznaczenie może i okrutne, ale sprawiedliwie. Dlatego.. Musisz po prostu czekać i wierzyć. Przepraszam, jestem fatalnym przypadkiem książkoholizmu i nieuleczalnej romantyczki.. - mówiąc to pokazała ręką na niebo, z którym rzekomo owo przeznaczenie miało coś wspólnego. Stali już koło starej wieży. Dziewczyna obróciła się woku własnej osi, a następnie stanęła przed nim i schowała ręce za siebie, splątując za sobą dłonie. Rozejrzała się. Szafirowe oczy z ciekawością pochłaniały znajdujące się dookoła obrazy otoczenia. Zaśmiała się cicho.
- Zmężniałeś, muszę przyznać. Niezły przystojniak z Ciebie Campbell. Swoją drogą, nigdy wcześniej tu nie byłam. - kontynuowała, pozwalając by długie włosy nadal bawiły się z podmuchami powietrza. Podeszła do budowli i oparła dłoń na zimnej ścianie. Ciekawe jakie tutaj kryły się historie i tajemnice przeszłości? Jak wiele obietnic zostało tu danych i złamanych?
- Ja? W sumie nic ciekawego. Książki, pianino.. Takie tam. Poznawałam samą siebie- tak to nazwijmy. Dopiero tu przyszliśmy, a ja już lubię to miejsce. Swoją drogą- nie jest Ci zimno?
Dziewczyna obróciła się i oparła plecami o wieżę, czując jej zimny dotyk nawet przez ubrania. Ciało przeszył dreszcz. Zagryzła subtelnie dolną wargę, opuszczając dłonie luźno, wzdłuż ciała. Faktycznie nie było jej zimno z tą bluzą. Podniosła spojrzenie szafirowych oczu na twarz puchona.
Vanadesse DevereuxKlasa V - Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila
Re: Ukryta wieża
- Na spacer – uśmiechnął się delikatnie. Spojrzał w górę, widok rozgwieżdżonego, bez żadnej chmurki nieba był piękny. Wszak zapowiadało to, iż wieczór, jak i noc będą chłodne, co już pomału odczuwał na ciele. Jednak, nie dawał po sobie tego poznać.
- Nie zmarznę – na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Oj tak, wakacje były naprawdę pracowite – odparł. Cóż nie każdy z uczniów interesował się mugolską techniką. Znaczną część wakacji spędził w garażu naprawiając swój motocykl i od czasu do czasu jakieś samochody.
- Oczywiście! - niemalże wykrzyknął – Jak tylko będziesz w Whitehorse, to pierwszą rzeczą, będzie porwanie Cię na przejażdżkę – odparł z entuzjazmem w głosie. - Z Suz nie jesteśmy już ze sobą już długo, no i to była dziwna relacja. Traktowaliśmy się oboje bardziej jak przyjaciół, chociaż nimi dalej jesteśmy – jego twarz przybrała kolor purpury słysząc kolejną część wypowiedzi dziewczyny. Gdyby nie to, iż jest ciemno, to tłumaczyłby się tym, że jest mu gorąco, czy coś.
Stanął obok wieży, odkrył ją kiedyś zupełnie przypadkowo, gdy szukał miejsca aby zapalić. Było to naprawdę świetne miejsce, tylko szkoda, iż budowla zrzuciła mu na głowę cegłę, gdy tylko odpalił fajka. Jego twarz ponownie przybrała kolor purpury, słysząc słowa Vanadesse.
- Eee... Dziękuje. Ty też także pięknie wyglądasz – wybąkał. I kto by pomyślał, niby silny, a komplement od dziewczyny wprawia go w zakłopotanie i przyprawia o rumieńce. – Ja tu byłem raptem kilka razy. Cóż, może nie wyglądam, ale od czasu do czasu, także lubię przeczytać dobrą książkę – uśmiechnął się.
- Nie, nie jest mi zimno – całkiem przypadkowo, ich spojrzenia pokryły się, zatrzymał się ciut dłużej, spoglądając w intensywnie szafirowe tęczówki jej oczu, przysuwając się do niej nieco bliżej.
- Nie zmarznę – na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Oj tak, wakacje były naprawdę pracowite – odparł. Cóż nie każdy z uczniów interesował się mugolską techniką. Znaczną część wakacji spędził w garażu naprawiając swój motocykl i od czasu do czasu jakieś samochody.
- Oczywiście! - niemalże wykrzyknął – Jak tylko będziesz w Whitehorse, to pierwszą rzeczą, będzie porwanie Cię na przejażdżkę – odparł z entuzjazmem w głosie. - Z Suz nie jesteśmy już ze sobą już długo, no i to była dziwna relacja. Traktowaliśmy się oboje bardziej jak przyjaciół, chociaż nimi dalej jesteśmy – jego twarz przybrała kolor purpury słysząc kolejną część wypowiedzi dziewczyny. Gdyby nie to, iż jest ciemno, to tłumaczyłby się tym, że jest mu gorąco, czy coś.
Stanął obok wieży, odkrył ją kiedyś zupełnie przypadkowo, gdy szukał miejsca aby zapalić. Było to naprawdę świetne miejsce, tylko szkoda, iż budowla zrzuciła mu na głowę cegłę, gdy tylko odpalił fajka. Jego twarz ponownie przybrała kolor purpury, słysząc słowa Vanadesse.
- Eee... Dziękuje. Ty też także pięknie wyglądasz – wybąkał. I kto by pomyślał, niby silny, a komplement od dziewczyny wprawia go w zakłopotanie i przyprawia o rumieńce. – Ja tu byłem raptem kilka razy. Cóż, może nie wyglądam, ale od czasu do czasu, także lubię przeczytać dobrą książkę – uśmiechnął się.
- Nie, nie jest mi zimno – całkiem przypadkowo, ich spojrzenia pokryły się, zatrzymał się ciut dłużej, spoglądając w intensywnie szafirowe tęczówki jej oczu, przysuwając się do niej nieco bliżej.
Re: Ukryta wieża
Przyjrzała mu się podejrzliwie, nadal opierając się o stary budynek. Jasne włosy opadły jej na ramiona i ciągnęły się w dół aż do pasa. Lśniły subtelnie pod wpływem srebrnego światła gwiazd. Mogłaby przysiąść, że widziała na jego twarzy rumieńce.. A może było to tylko złudzenie? Zaśmiała się cicho.
- Dziewczyny w dormitorium snują z tego prawdziwie dramatyczną historie miłosną, wiesz? Trzymam Cię za słowo z tą przejażdżką.. Nie mam zbyt wielu talentów ale jeśli będziesz chciał mogę Ci kiedyś coś zagrać. Czasem mnie przeraża to jak piekielnie nudna i pospolita jestem.. - zaczęła z cichym westchnięciem, które widocznie miało dodać dramatyzmu jej ostatnim słowom. Oczywiście, że nie miała z tym problemu- lubiła siebie, chociaż czasem bycie pół wilą była upierdliwe. Zwłaszcza podczas pełni księżyca, bo w tej bardziej oddziaływała na ludzi. Miało to związek ze zwyczajem wilii. Gdy ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą to teraz z kolei jej policzki pokrył delikatny rumieniec. Nie odwróciła jednak od razu wzroku. Chłopak zrobił krok w jej stronę, a ona odwróciła nieco wzrok. Po chwili odbiła się plecami od zimnych cegieł i stanęła tym samym tak, że miała go na wyciągnięcie ręki.
- Coś mi tu bajki opowiadasz. - kontynuowała z podejrzliwą miną, zatrzymując wzrok na jego ramionach. Wyciągnęła rękę i przejechała opuszkami palców po odkrytej skórze. Była zimna, a ciepły dotyk pozostawił dreszcze. Prychnęła cicho i ściągnęła bluzę, którą od niego dostała z ramion. Zrobiła krok do przodu tym samym stając blisko Logana i wspięła się na palce, zarzucając mu ciepły, rozgrzany tym razem przez jej ciało materiał na ramiona.
- Widzisz? I tak bym się dowiedziała, że nie mówisz prawdy! Jeszcze tego brakuje, żebyś się rozchorował.
- Dziewczyny w dormitorium snują z tego prawdziwie dramatyczną historie miłosną, wiesz? Trzymam Cię za słowo z tą przejażdżką.. Nie mam zbyt wielu talentów ale jeśli będziesz chciał mogę Ci kiedyś coś zagrać. Czasem mnie przeraża to jak piekielnie nudna i pospolita jestem.. - zaczęła z cichym westchnięciem, które widocznie miało dodać dramatyzmu jej ostatnim słowom. Oczywiście, że nie miała z tym problemu- lubiła siebie, chociaż czasem bycie pół wilą była upierdliwe. Zwłaszcza podczas pełni księżyca, bo w tej bardziej oddziaływała na ludzi. Miało to związek ze zwyczajem wilii. Gdy ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą to teraz z kolei jej policzki pokrył delikatny rumieniec. Nie odwróciła jednak od razu wzroku. Chłopak zrobił krok w jej stronę, a ona odwróciła nieco wzrok. Po chwili odbiła się plecami od zimnych cegieł i stanęła tym samym tak, że miała go na wyciągnięcie ręki.
- Coś mi tu bajki opowiadasz. - kontynuowała z podejrzliwą miną, zatrzymując wzrok na jego ramionach. Wyciągnęła rękę i przejechała opuszkami palców po odkrytej skórze. Była zimna, a ciepły dotyk pozostawił dreszcze. Prychnęła cicho i ściągnęła bluzę, którą od niego dostała z ramion. Zrobiła krok do przodu tym samym stając blisko Logana i wspięła się na palce, zarzucając mu ciepły, rozgrzany tym razem przez jej ciało materiał na ramiona.
- Widzisz? I tak bym się dowiedziała, że nie mówisz prawdy! Jeszcze tego brakuje, żebyś się rozchorował.
Vanadesse DevereuxKlasa V - Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila
Re: Ukryta wieża
- Nie wiem co one tam opowiadały, ale słysząc twoje słowa, to ta opowieść była przesadzona – westchnął. Z tego co się domyślał, to najpewniej jedna usłyszała o tym, druga dopowiedziała jeszcze jakąś rzecz, a kolejne dodały coś od siebie i wyszedł płomienny romans, o którym można by napisać książkę. No cóż, plotki rządziły się własnymi sprawami. - Więc przy najbliższej okazji, zabieram Cię do Whitehorse. A ja za to chętnie posłucham, ale według mnie, ty nie jesteś nudna i pospolita. Jesteś jedyna w swoim rodzaju – uśmiechnął się delikatnie. Szybko odwrócił słój wzrok, gdy na twarzy dziewczyny dostrzegł ledwo widoczny zarys rumieńca. Nie miał zamiaru wprawić ją w zakłopotanie, ani nic z tych rzeczy. Dziewczyna najwyraźniej domyśliła się, iż ciepło mu nie jest. Delikatny dreszcz, jaki przebiegł po zetknięciu jej ciepłych dłoni, z jego lodowatą skórą.
- Przejrzałaś mnie, ale bardziej niż własne, martwi mnie twoje zdrowie, nie chcę, abyś zachorowała przez to, iż wyciągnąłem Cię z zamku w taką pogodę – odparł, poprawiając nieco bluzę, którą narzuciła na niego dziewczyna.
- Hmm... Zamknij oczy i nie otwieraj ich, dopóki nie dam Ci znać – wiedział, iż może jej zaufać. W końcu wiedziała o nim więcej, niż jego własny brat bliźniak – tylko nie podglądają! - uśmiechnął się, chwilę później jego człowiecze ciało zdawało się znikać, zaś na jego miejscu znalazła się forma zwierzęca. Pod postacią wilka, podszedł nieco bliżej dziewczyny, delikatnie szturchając ją pyskiem.
- Przejrzałaś mnie, ale bardziej niż własne, martwi mnie twoje zdrowie, nie chcę, abyś zachorowała przez to, iż wyciągnąłem Cię z zamku w taką pogodę – odparł, poprawiając nieco bluzę, którą narzuciła na niego dziewczyna.
- Hmm... Zamknij oczy i nie otwieraj ich, dopóki nie dam Ci znać – wiedział, iż może jej zaufać. W końcu wiedziała o nim więcej, niż jego własny brat bliźniak – tylko nie podglądają! - uśmiechnął się, chwilę później jego człowiecze ciało zdawało się znikać, zaś na jego miejscu znalazła się forma zwierzęca. Pod postacią wilka, podszedł nieco bliżej dziewczyny, delikatnie szturchając ją pyskiem.
Re: Ukryta wieża
Zaśmiała się na jego pełne entuzjazmu zaproszenie. Nie miała powodu aby odmówić, a wręcz przeciwnie- nie mogła się trochę doczekać. Zawsze miała słabość do motocyklistów. Ale nikt nie musiał o tym wiedzieć. Jednak gdy wspomniał, że jest jedyna w swoim rodzaju ta znów się zarumieniła. Chyba robił jej to celowo! Grzywka zakołysała się na czole, gdy speszona spuściła nieco głowę i tym samym odwróciła spojrzenie na bok. Chłodny podmuch wiatru porwał jej włosy do góry, kołysząc nimi w powietrzu. Wydawały z siebie cichy syk. Po ciele przebiegł jej dreszcz- cienki, turkusowy sweter nie był najlepszy na jesienny wieczór. Prychnęła cicho, zadzierając dumnie głowę i patrząc mu przy tym w oczy. Skrzyżowała ręce pod piersiami.
- To mamy konflikt interesów, bo ja nie chcę, żebyś Ty się rozchorował. Przydasz mi się zdrowy.. Znacznie bardziej niż chory, wiesz? Zbliża się święto duchów i zamierzam Cię tam porządnie wystraszyć i zachwycić kostiumem. Hmmm? - poprosił, by zamknęła oczy? Dziwne. Aczkolwiek kiwnęła jedynie głową, posłusznie wykonując polecenie. Cóż, ciężko było nie podglądać, ale skoro prosił.. Opuściła dłonie wzdłuż ciała i czekała, aż ten pozwoli jej spojrzeć. Co takiego kombinował?
Poczuła szturchnięcie, co uznała za sygnał. Aczkolwiek dziwił ją fakt zimnego i wilgotnego elementu, którym był wilczy nos. Uniosła powieki i rozejrzała się, poszukując wzrokiem Logona. Dopiero po kilku sekundach spojrzała w dół. Szafirowe oczy rozszerzyły się w akcie zaskoczenie, a pełne wargi rozchyliły nieco. Wilk? Co do jasnej cholery robił tutaj wilk? No i gdzie jest jej towarzysz? Cofnęła się instynktownie pół kroku- nie gwałtownie i nie odwracając wzroku z pyska zwierzęcia. Ba, zafascynowana patrzyła bezpośrednio w jego ślepia. Czemu były jakby znajome? Dziewczyna zawsze miała dobry kontakt ze zwierzętami i umiała się z nimi obchodzić. Pomijając fakt, że wilki należały do jej ulubionych. Kucnęła więc i wyciągnęła rękę, wolno zbliżając ją do zwierzęcia.
- A Ty co tu robisz maluchu? Nie powinieneś wychodzić z lasu.. To niebezpiecznie. Ta szkoła pełna jest idiotów, którzy trafili by Cię zaklęciem.. Oh, czyżbyś mi wystraszył Logana? - mówiła cicho i spokojnie, pełnym łagodności głosem. Był taki śliczny i puszysty.. Miał piękną, ciemną sierść. - Ale jesteś słodziutki.. Logan! Logan! Chodź tutaj no, zobaczysz coś!
Ostatnie słowa powiedziała głośniej, jednak nie krzycząc. Myślała, że chłopak ukrył się gdzieś za wieżą. Jejku, tak chętnie by tego wilka przytuliła. Posłała zwierzęciu delikatny uśmiech, kładąc wolno rękę na jego głowie. Serce biło jej jak oszalałe z adrenaliny i ekscytacji, chociaż zniknięcie puchona było niepokojące.
- Masz cholernie mądre oczy wilczku.
- To mamy konflikt interesów, bo ja nie chcę, żebyś Ty się rozchorował. Przydasz mi się zdrowy.. Znacznie bardziej niż chory, wiesz? Zbliża się święto duchów i zamierzam Cię tam porządnie wystraszyć i zachwycić kostiumem. Hmmm? - poprosił, by zamknęła oczy? Dziwne. Aczkolwiek kiwnęła jedynie głową, posłusznie wykonując polecenie. Cóż, ciężko było nie podglądać, ale skoro prosił.. Opuściła dłonie wzdłuż ciała i czekała, aż ten pozwoli jej spojrzeć. Co takiego kombinował?
Poczuła szturchnięcie, co uznała za sygnał. Aczkolwiek dziwił ją fakt zimnego i wilgotnego elementu, którym był wilczy nos. Uniosła powieki i rozejrzała się, poszukując wzrokiem Logona. Dopiero po kilku sekundach spojrzała w dół. Szafirowe oczy rozszerzyły się w akcie zaskoczenie, a pełne wargi rozchyliły nieco. Wilk? Co do jasnej cholery robił tutaj wilk? No i gdzie jest jej towarzysz? Cofnęła się instynktownie pół kroku- nie gwałtownie i nie odwracając wzroku z pyska zwierzęcia. Ba, zafascynowana patrzyła bezpośrednio w jego ślepia. Czemu były jakby znajome? Dziewczyna zawsze miała dobry kontakt ze zwierzętami i umiała się z nimi obchodzić. Pomijając fakt, że wilki należały do jej ulubionych. Kucnęła więc i wyciągnęła rękę, wolno zbliżając ją do zwierzęcia.
- A Ty co tu robisz maluchu? Nie powinieneś wychodzić z lasu.. To niebezpiecznie. Ta szkoła pełna jest idiotów, którzy trafili by Cię zaklęciem.. Oh, czyżbyś mi wystraszył Logana? - mówiła cicho i spokojnie, pełnym łagodności głosem. Był taki śliczny i puszysty.. Miał piękną, ciemną sierść. - Ale jesteś słodziutki.. Logan! Logan! Chodź tutaj no, zobaczysz coś!
Ostatnie słowa powiedziała głośniej, jednak nie krzycząc. Myślała, że chłopak ukrył się gdzieś za wieżą. Jejku, tak chętnie by tego wilka przytuliła. Posłała zwierzęciu delikatny uśmiech, kładąc wolno rękę na jego głowie. Serce biło jej jak oszalałe z adrenaliny i ekscytacji, chociaż zniknięcie puchona było niepokojące.
- Masz cholernie mądre oczy wilczku.
Vanadesse DevereuxKlasa V - Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila
Re: Ukryta wieża
Odsunął się nieco do tyłu, gdy dziewczyna zrobiło to samo. Nie chciał jej wystraszyć, ale najwyraźniej tego nie uczynił. Powoli podszedł do Vanadesse, gdy ta ukucnęła i wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Położył się na boku machając przy tym energicznie ogonem, był zrelaksowany. Uszy miał położone, zaś z pyska zwisał język. Obserwacja wilków w naturalnym środowisku pozwoliła mu poznać ich język ciała. W zwierzęcej formie nie odczuwał chłodu, jaki panował na zewnątrz. Wsłuchiwał się w głos dziewczyny, który był cichy i delikatny. Chętnie odpowiedziałby na jej pytania, ale musiałby znów wrócić do człowieczej postaci. Po woli dźwignął się na łapach i odszedł kilka kroków od dziewczyny, chwilę później w miejscu wilka, stał w ludzkiej postaci.
- Nigdzie nie zniknąłem, jestem tu cały czas – uśmiechnął się delikatnie – czyli mam rozumieć, że zapraszasz mnie na bal z okazji Halloween? - spytał nawiązując do wcześniejszych słów Vanadesse.
Podszedł bliżej niej, po czym spojrzał w niebo, które było rozświetlane przez księżyc, który lada dzień miał osiągnąć pełnię oraz miliony jasnych punkcików, tworzących na niebie skomplikowane gwiazdozbiory.
- Nigdzie nie zniknąłem, jestem tu cały czas – uśmiechnął się delikatnie – czyli mam rozumieć, że zapraszasz mnie na bal z okazji Halloween? - spytał nawiązując do wcześniejszych słów Vanadesse.
Podszedł bliżej niej, po czym spojrzał w niebo, które było rozświetlane przez księżyc, który lada dzień miał osiągnąć pełnię oraz miliony jasnych punkcików, tworzących na niebie skomplikowane gwiazdozbiory.
Re: Ukryta wieża
Był zdecydowanie zbyt przyjaznym zwierzęciem, jak na kogoś z zakazanego lasu. Jednak dziewczynie nie bardzo to przeszkadzało- miała zbyt dużą słabość do wilków jak i pozostałych stworzeń. Można by odważyć się o stwierdzenie, że lepiej czuła się wśród zwierząt niż ludzi. Gdy położył się na boku roześmiała się cicho i przejechała dłonią po jego boku, zanurzając palce w miękkim futrze. Było przyjemne w dotyku i niezwykle ciepłe- ciemny wilk z pewnością nie czuł w nim chłodu.
- Widzę, że mały pieszczoch z Ciebie. - rzuciła szeptem, kucając nadal przy nim. Gdy podniósł się i odsunął to śledziła jego ruchy wzrokiem z ciekawością. Skąd ta zmiana? Jednak wydarzyło się coś, czego puchonka całkowicie się nie spodziewała. Zaczął się przekształcać, zmieniać... Pokręciła lekko głową z niedowierzaniem, czując jak burza włosów opada jej na plecy. Szafirowe spojrzenie zalśniło zdumione i zaintrygowane, gdy zamiast pyska napotkała twarz chłopaka. Jej usta poruszyły się zupełnie tak, jakby chciała coś powiedzieć jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. To była jego tajemnica...? Tego się całkowicie nie spodziewała! Dłonie mimowolnie zacisnęły się, a ona obserwowała jak zbliża się do niej i zadaje pytanie, które już całkiem zbiło ją z tropu. Ich spojrzenia spotkały się, a ona kiwnęła głową nim cokolwiek pomyślała.
Następnie posypała się fala wyzwisk w głowie na swoją głupotę i nastąpiło gwałtowne wstanie i obrócenie się do niego tyłem.
- Przynajmniej wiem, że nie wystraszyłeś się wilka, prawda? - zaczęła cała czerwona, nieco nerwowym głosem. Była po prostu zawstydzona, bo nawet jak na nią to była duża bezpośredniość. - Zapraszać.. Pewnie i tak masz lepsze plany, prawda? Chociaż nie narzekałabym, gdybyś poszedł ze mną. Nie znam sporej części uczniów. Przepraszam, że tak z tym palnęłam.. Wiem, że to zwykle chłopak zaprasza, nie?
Zaśmiała się, obracając woku własnej osi następnie i tym samym stanęła przodem do niego. Włosy kołysały się w powietrzu, wijąc niczym zaczarowane po tak gwałtownym ruchu z jej strony. Na pokrytych różem policzkach pojawiły się dołeczki od uśmiechu, a ona nachyliła się nieco do przodu, chowając dłonie za sobą i splątując ze sobą dłonie.
- Piękny z Ciebie wilk. Pasuje Ci to. Mówiłam, że to moje ulubione zwierzaki? Nie martw się, nikomu nie powiem. Masz moje słowa, a jak go nie dotrzymam, ukarzesz mnie jak chcesz. - puściła mu zadziornie oczko tak, żeby trochę się rozluźnić. Nie chciała wyjść na jakąś natrętną.
- Widzę, że mały pieszczoch z Ciebie. - rzuciła szeptem, kucając nadal przy nim. Gdy podniósł się i odsunął to śledziła jego ruchy wzrokiem z ciekawością. Skąd ta zmiana? Jednak wydarzyło się coś, czego puchonka całkowicie się nie spodziewała. Zaczął się przekształcać, zmieniać... Pokręciła lekko głową z niedowierzaniem, czując jak burza włosów opada jej na plecy. Szafirowe spojrzenie zalśniło zdumione i zaintrygowane, gdy zamiast pyska napotkała twarz chłopaka. Jej usta poruszyły się zupełnie tak, jakby chciała coś powiedzieć jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. To była jego tajemnica...? Tego się całkowicie nie spodziewała! Dłonie mimowolnie zacisnęły się, a ona obserwowała jak zbliża się do niej i zadaje pytanie, które już całkiem zbiło ją z tropu. Ich spojrzenia spotkały się, a ona kiwnęła głową nim cokolwiek pomyślała.
Następnie posypała się fala wyzwisk w głowie na swoją głupotę i nastąpiło gwałtowne wstanie i obrócenie się do niego tyłem.
- Przynajmniej wiem, że nie wystraszyłeś się wilka, prawda? - zaczęła cała czerwona, nieco nerwowym głosem. Była po prostu zawstydzona, bo nawet jak na nią to była duża bezpośredniość. - Zapraszać.. Pewnie i tak masz lepsze plany, prawda? Chociaż nie narzekałabym, gdybyś poszedł ze mną. Nie znam sporej części uczniów. Przepraszam, że tak z tym palnęłam.. Wiem, że to zwykle chłopak zaprasza, nie?
Zaśmiała się, obracając woku własnej osi następnie i tym samym stanęła przodem do niego. Włosy kołysały się w powietrzu, wijąc niczym zaczarowane po tak gwałtownym ruchu z jej strony. Na pokrytych różem policzkach pojawiły się dołeczki od uśmiechu, a ona nachyliła się nieco do przodu, chowając dłonie za sobą i splątując ze sobą dłonie.
- Piękny z Ciebie wilk. Pasuje Ci to. Mówiłam, że to moje ulubione zwierzaki? Nie martw się, nikomu nie powiem. Masz moje słowa, a jak go nie dotrzymam, ukarzesz mnie jak chcesz. - puściła mu zadziornie oczko tak, żeby trochę się rozluźnić. Nie chciała wyjść na jakąś natrętną.
Vanadesse DevereuxKlasa V - Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila
Re: Ukryta wieża
Mógł się ugryźć w język, no ale cóż. Nie chciał, aby dziewczyna przez niego czuła się zawstydzona.
- Hmm... To w takim razie... - zaczął, uśmiechając się delikatnie – czy zechciałabyś pójść ze mną na bal z okazji święta Halloween? - spytał, nie miał nic przeciwko temu, aby ktokolwiek szedł z nim na bal. A jej towarzystwo, sprawi, iż nie będzie się czuł tam samotny. Connor zapewne przyjedzie z Andreą, zaś Suzanne z Aleksym, a on siedziałby sam i pił. Albo zapewne nie opuściłby zamku i zabunkrował się gdzieś z butelką whisky i paczką fajek. Mógł nawet powiedzieć, iż będzie szczęśliwy, jeśli ona pójdzie z nim na bal, no ale wstydził się dodać tego stwierdzenia.
- Dziękuje – odparł – nie mam żadnego zamiaru Cię karać. Raczej nie wspominałaś – wyprostował się nieco i podszedł bliżej. Przez chwilę jego wzrok utkwił na jej twarzy, obserwował uśmiech i jak dzięki niemu powstają delikatne dołeczki na jej policzkach, chwilę później przeniósł spojrzenie na oczy dziewczyny.
- Masz piękny uśmiech – przełamał się, a przynajmniej miał taki zamiar obdarzyć komplementem.
- Hmm... To w takim razie... - zaczął, uśmiechając się delikatnie – czy zechciałabyś pójść ze mną na bal z okazji święta Halloween? - spytał, nie miał nic przeciwko temu, aby ktokolwiek szedł z nim na bal. A jej towarzystwo, sprawi, iż nie będzie się czuł tam samotny. Connor zapewne przyjedzie z Andreą, zaś Suzanne z Aleksym, a on siedziałby sam i pił. Albo zapewne nie opuściłby zamku i zabunkrował się gdzieś z butelką whisky i paczką fajek. Mógł nawet powiedzieć, iż będzie szczęśliwy, jeśli ona pójdzie z nim na bal, no ale wstydził się dodać tego stwierdzenia.
- Dziękuje – odparł – nie mam żadnego zamiaru Cię karać. Raczej nie wspominałaś – wyprostował się nieco i podszedł bliżej. Przez chwilę jego wzrok utkwił na jej twarzy, obserwował uśmiech i jak dzięki niemu powstają delikatne dołeczki na jej policzkach, chwilę później przeniósł spojrzenie na oczy dziewczyny.
- Masz piękny uśmiech – przełamał się, a przynajmniej miał taki zamiar obdarzyć komplementem.
Re: Ukryta wieża
Zaśmiała się jedynie na jego słowa, które w pewnym sensie sama wymusiła. Przyglądała mu się dłuższą chwilę tak, jakby chciała zachować te nutkę niepewności. Chociaż i tak odpowiedź była jasna, bo kogo by tu oszukiwać- chciała z nim iść na ten bal. Nawet jeśli był to chłopak jej siostry i dziwnie by to wyglądało, to panna Devereux zaczynała mieć do niego słabość. A bardzo nie lubiła postępować wbrew sobie.
- Z największa przyjemnością, chociaż to i tak ja zaprosiłam Ciebie, a Ty dokonałeś formalności łobuzie.. Ale wiesz? Ciesze się, że pójdziemy razem. - odparła nieco nieśmiało, odwracając wzrok. Była osobą, która z reguły należała do bezwstydnych, bezpośrednich i nieco bezczelnych, a w tym wypadku zachowywała się jak jakaś typowa dziewczyna, która nigdy w życiu nie zrobiła bądź też nie usłyszała czegoś podobnego. Westchnęła cicho, dochodząc do wniosku, że teraz kostium będzie znacznie większym wyzwaniem- bo przecież chciała, żeby mu się spodobał. Pół wila nigdy nie miała problemu z tym, żeby wypaść dobrze i wyglądać naprawdę pięknie, ale tym razem chodziło tutaj o coś innego.
- To teraz już wiesz i zdaje mi się, że znalazłam swojego ulubionego osobnika. Zwłaszcza, że to się wiąże z moją tajemnicą.. - zaczęła cicho, wyprostowując się i rozluźniając dłonie. Zadarła nieco głowę tak, by spojrzeć na jego szyję, usta, nos, aż w końcu zatrzymała się na oczach. Stali tak blisko siebie już, że niemal czuła bijące jeszcze od jego ciała ciepło. Wilcze futro musiało je skutecznie rozgrzać. Zawsze była taka ostrożna wobec ludzi, a już zwłaszcza wobec płci przeciwnej, a tu proszę. Patrzyła mu nadal w oczy koncentrując się myślami na tym, aby jej urok osobisty zaczął działać bardziej niż zwykle. Przecież od tego miała te swoje szafirowe patrzałki, których źrenice zdawały się czasem całkiem znikać. Jej jasne włosy zakołysały się leniwie, przecinając powietrze ze świstem, a ona przygryzła dolną wargę i odwróciła wzrok na kilka sekund. Robiła wszystko, żeby te przyciąganie stłumić więc nie miała pewności, czy udało się jej osiągnąć odwrotny efekt. Wyciągnęła rękę w jego stronę i chwyciła jego własną, po czym wyprostowała i splotła ze sobą ich małe palce tak, jak to robili w kraju kwitnącej wiśni w trakcie obietnic.
- To obietnica! Nie powiem nikomu o Twoim futrzastym sekrecie, a Ty nie powiesz o moim. To znaczy ze mną to pół biedy, bo i tak już za mną nie przepadają ze względu na wygląd.. Oczywiście pomijając łasych mężczyzn. Ale tym razem zrobię wyjątek. Gdy zwykle pół wila z moim charakterem próbuje stłumić swoją urodę i związaną z tym moc, tak na balu nie oderwiesz oczu. - puściła mu oczko, nie odwracając wzroku. Zaufała mu. Co ma być to i tak będzie, prawda? Pomijając fakt, że serce puchonki biło jak oszalałe, bo była to pierwsza osoba, której o tym powiedziała. Campbell zdecydowanie miał w sobie coś, co budziło sympatie, a i Van nie miała problemów z rozmową z nim. Ba, o dziwo nawet ją onieśmielał.
- Z największa przyjemnością, chociaż to i tak ja zaprosiłam Ciebie, a Ty dokonałeś formalności łobuzie.. Ale wiesz? Ciesze się, że pójdziemy razem. - odparła nieco nieśmiało, odwracając wzrok. Była osobą, która z reguły należała do bezwstydnych, bezpośrednich i nieco bezczelnych, a w tym wypadku zachowywała się jak jakaś typowa dziewczyna, która nigdy w życiu nie zrobiła bądź też nie usłyszała czegoś podobnego. Westchnęła cicho, dochodząc do wniosku, że teraz kostium będzie znacznie większym wyzwaniem- bo przecież chciała, żeby mu się spodobał. Pół wila nigdy nie miała problemu z tym, żeby wypaść dobrze i wyglądać naprawdę pięknie, ale tym razem chodziło tutaj o coś innego.
- To teraz już wiesz i zdaje mi się, że znalazłam swojego ulubionego osobnika. Zwłaszcza, że to się wiąże z moją tajemnicą.. - zaczęła cicho, wyprostowując się i rozluźniając dłonie. Zadarła nieco głowę tak, by spojrzeć na jego szyję, usta, nos, aż w końcu zatrzymała się na oczach. Stali tak blisko siebie już, że niemal czuła bijące jeszcze od jego ciała ciepło. Wilcze futro musiało je skutecznie rozgrzać. Zawsze była taka ostrożna wobec ludzi, a już zwłaszcza wobec płci przeciwnej, a tu proszę. Patrzyła mu nadal w oczy koncentrując się myślami na tym, aby jej urok osobisty zaczął działać bardziej niż zwykle. Przecież od tego miała te swoje szafirowe patrzałki, których źrenice zdawały się czasem całkiem znikać. Jej jasne włosy zakołysały się leniwie, przecinając powietrze ze świstem, a ona przygryzła dolną wargę i odwróciła wzrok na kilka sekund. Robiła wszystko, żeby te przyciąganie stłumić więc nie miała pewności, czy udało się jej osiągnąć odwrotny efekt. Wyciągnęła rękę w jego stronę i chwyciła jego własną, po czym wyprostowała i splotła ze sobą ich małe palce tak, jak to robili w kraju kwitnącej wiśni w trakcie obietnic.
- To obietnica! Nie powiem nikomu o Twoim futrzastym sekrecie, a Ty nie powiesz o moim. To znaczy ze mną to pół biedy, bo i tak już za mną nie przepadają ze względu na wygląd.. Oczywiście pomijając łasych mężczyzn. Ale tym razem zrobię wyjątek. Gdy zwykle pół wila z moim charakterem próbuje stłumić swoją urodę i związaną z tym moc, tak na balu nie oderwiesz oczu. - puściła mu oczko, nie odwracając wzroku. Zaufała mu. Co ma być to i tak będzie, prawda? Pomijając fakt, że serce puchonki biło jak oszalałe, bo była to pierwsza osoba, której o tym powiedziała. Campbell zdecydowanie miał w sobie coś, co budziło sympatie, a i Van nie miała problemów z rozmową z nim. Ba, o dziwo nawet ją onieśmielał.
Vanadesse DevereuxKlasa V - Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila
Re: Ukryta wieża
- Również jestem szczęśliwy z tego powodu – cieszył się, iż pójdzie na bal z okazji święta duchów akurat z nią. Była ona inna niż większość dziewczyn jakie znał. Mógł z nią normalnie porozmawiać, pośmiać się.
- Och, miło mi z tego powodu – odparł, zaś na jego usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. - Tajemnicą? - spytał. Gdy ich spojrzenia się spotkały, nie mógł oderwać wzroku, od jej oczu. Wpatrywał się w jej intensywnie szafirowe tęczówki, niczym zaczarowany. Jednakże odwróciła swój wzrok na chwilę. Splótł swój mały palec wraz z palcem dziewczyny.
- Obiecuję – odparł. - Jesteś pół-wilą? - spytał z wyraźnym zaciekawieniem w głosie. Nigdy nie spotkał się z kimś kto jest potomkiem wili.
- Swoją drogą... Za co mam przebrać się na bal, tak abyśmy do siebie pasowali? - uśmiechnął się. Nie myślał o tym, kim zostać na tej imprezie, ale skoro już idzie na niego z Vanadesse, to wypadałoby się za coś przebrać.
- Och, miło mi z tego powodu – odparł, zaś na jego usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. - Tajemnicą? - spytał. Gdy ich spojrzenia się spotkały, nie mógł oderwać wzroku, od jej oczu. Wpatrywał się w jej intensywnie szafirowe tęczówki, niczym zaczarowany. Jednakże odwróciła swój wzrok na chwilę. Splótł swój mały palec wraz z palcem dziewczyny.
- Obiecuję – odparł. - Jesteś pół-wilą? - spytał z wyraźnym zaciekawieniem w głosie. Nigdy nie spotkał się z kimś kto jest potomkiem wili.
- Swoją drogą... Za co mam przebrać się na bal, tak abyśmy do siebie pasowali? - uśmiechnął się. Nie myślał o tym, kim zostać na tej imprezie, ale skoro już idzie na niego z Vanadesse, to wypadałoby się za coś przebrać.
Re: Ukryta wieża
Kiwnęła głową w odpowiedzi, patrząc nadal gdzieś na bok. Długie rzęsy rzucały cienie na jej blade policzki, gdzie widniał jeszcze subtelny ślad rumieńca. Nie lubiła tego wykorzystywać, jednak skoro obdarzyli się nicią zaufania i zdradzili sobie wzajemnie swoje sekrety..Czemu nie? Van nie widziała w tym nic złego. O dziwo ani on ani ona nie drgnęli z miejsca, nadal stojąc wyjątkowo blisko siebie- praktycznie na wyciągnięcie dłoni do przodu. Nie bardzo jej to przeszkadzało po za tym, że czuła ten dziwny rodzaj zdenerwowania. Podniosła na niego wzrok, tym samym prostując głowę. Burza jasnych włosów zakołysała się leniwie, błyszcząc się w srebrnym świetle gwiazd i opadła nieco na ramiona, jakby chcąc zaczepić skórę na odkrytych rękach Logana.
- Ano, tak wyszło. Chociaż nie jest to specjalny powód do dumy.. Denerwuje mnie to, że ludzie lubią mnie za wygląd i robią co chce lub o co proszę tylko dlatego, że mają ochotę się ze mną zabawić w zamian. - odparła z nutką rezygnacji w głosie, całkiem zapominając o tym, że nadal trzymała go w pewien sposób za rękę. Wzruszyła lekko ramionami, posyłając mu subtelny uśmiech.
- Ale nic na to nie poradzę, nie? Zostaje jedynie uważać. Wiem, że obiecujesz.. To działa przecież w dwie strony, nie? Ta kara.. - dodała zadziornie, odchylając głowę nieco do tyłu i patrząc tym samym na granatowe, obsypane gwiazdami niebo. Bezchmurne całkiem o dziwo. Liście na drzewach w zakazanym lesie zakołysały się nerwowo, wydając przy tym przyjemny dla ucha szelest. Wiatr uderzył w dwójkę uczniów przynosząc ze sobą zapach kończącej się jesieni. Mruknęła cicho w zamyśleniu. Zadał bardzo trafne, dobre pytanie.
- Hmm... Właściwie jeszcze nie wiem, ale jak wymyślimy coś razem wyjdzie nam to lepiej.. Masz jakiś pomysł? Wampiry, wróżki, elfy i inne mumie są już tak strasznie oklepane.
- Ano, tak wyszło. Chociaż nie jest to specjalny powód do dumy.. Denerwuje mnie to, że ludzie lubią mnie za wygląd i robią co chce lub o co proszę tylko dlatego, że mają ochotę się ze mną zabawić w zamian. - odparła z nutką rezygnacji w głosie, całkiem zapominając o tym, że nadal trzymała go w pewien sposób za rękę. Wzruszyła lekko ramionami, posyłając mu subtelny uśmiech.
- Ale nic na to nie poradzę, nie? Zostaje jedynie uważać. Wiem, że obiecujesz.. To działa przecież w dwie strony, nie? Ta kara.. - dodała zadziornie, odchylając głowę nieco do tyłu i patrząc tym samym na granatowe, obsypane gwiazdami niebo. Bezchmurne całkiem o dziwo. Liście na drzewach w zakazanym lesie zakołysały się nerwowo, wydając przy tym przyjemny dla ucha szelest. Wiatr uderzył w dwójkę uczniów przynosząc ze sobą zapach kończącej się jesieni. Mruknęła cicho w zamyśleniu. Zadał bardzo trafne, dobre pytanie.
- Hmm... Właściwie jeszcze nie wiem, ale jak wymyślimy coś razem wyjdzie nam to lepiej.. Masz jakiś pomysł? Wampiry, wróżki, elfy i inne mumie są już tak strasznie oklepane.
Vanadesse DevereuxKlasa V - Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila
Re: Ukryta wieża
- Cóż, wtedy na Święcie Założycieli uratowałaś mnie przed tym zgubnym nałogiem i dzięki temu mogłem Cię poznać - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Aktualnie starał się palić coraz mniej, może uda mu się rzucić to świństwo? Jakoś przed tym, jak ją spotkał. Nie zwracał zbytnio na nią uwagi, dopiero tam się przekonał, jaką wartościową osobę poznał. I tu wcale nie chodziło o jej wygląd, lecz o charakter. Vanadesse była jedną z nielicznych osób, która wiedziała o nim tak wiele, więc niż nawet jego brat bliźniak. Na stwierdzenie dziewczyny, jedynie uśmiechnął się delikatnie.
- Cóż... - zrobił teatralna pozę, wyglądając przy tym, jak jakiś myśliciel, który próbował zmienić, unowocześnić świat. - Może postacie z bajki? Bądź filmu albo książki? - spytał, kładąc nacisk na trzecią opcję. Wbrew pozorom czytał on często i dużo. Oczywiście pochłaniał wszystko prócz szkolnych podręczników, do których po prostu nie miał głowy.
- Nie jest Ci zimno? - spytał, spoglądając na twarz dziewczyny.
- Cóż... - zrobił teatralna pozę, wyglądając przy tym, jak jakiś myśliciel, który próbował zmienić, unowocześnić świat. - Może postacie z bajki? Bądź filmu albo książki? - spytał, kładąc nacisk na trzecią opcję. Wbrew pozorom czytał on często i dużo. Oczywiście pochłaniał wszystko prócz szkolnych podręczników, do których po prostu nie miał głowy.
- Nie jest Ci zimno? - spytał, spoglądając na twarz dziewczyny.
Re: Ukryta wieża
- Po prostu dbam o tych, których sobie cenię... - odparła cicho, nieco speszona przy. Chociaż ogólnie ujmując, to starała się dbać o wszystkich. Oczywiście były priorytety i dla nich blondynka zrobiłaby znacznie więcej niż dla innych. Chcąc czy nie do takiej grupy trafił właśnie Campbell. Wybuchnęła śmiechem, gdy przybrał pozycję rodem z greckich figur, widocznie zastanawiając się nad jej pytaniem. Wyglądał przeuroczo i przezabawnie, aczkolwiek tego już na głos nie powiedziała. Po kilku sekundach melodyjnego, przyjemnego dla ucha chichotania zdołała się w końcu opanować i trąciła go zaczepnie łokciem w ramię, po czym odsunęła się i okręciła woku własnej osi, ostatecznie stając tyłem do niego. Burza wijących się włosów przecięła powietrze ze świstem, a szafirowe oczy zatrzymały się na zrujnowanej nieco wieży.
- To świetny pomysł! O popatrz- z tym miejscem kojarzy się roszpunka. Mugolskie bajki są ładne, prawda? Chociaż akurat te z księżniczkami nie tak bardzo..Swoją drogą, czy Ty mi właśnie oznajmiłeś, że już nie palisz? - zaczęła z entuzjazmem i nutką niedowierzania w głosie, zerkając na niego przez ramię. Zlustrowała jego twarz, a następnie sylwetkę, a następnie pokręciła głową. To, że było jej trochę zimno to przecież nieważne. Jak da jej bluzę, to znów jego przewieje, a nie chciała, żeby rozchorował się na bal.
- Jest w porządku. Nie martw się. - dodała cicho, posyłając mu ciepły uśmiech. Odetchnęła głębiej, wyciągając dłoń i przejeżdżając palcami po lodowatych kamieniach, z których była zbudowana. Mimowolnie zerknęła na drzwi, zagryzając dolną wargę. Ta zmieniła nieco kolor, chociaż wcale nie pogorszyło to jej humoru. Cholera jasna, nie ma klamki. A była tak bardzo ciekawa co jest w środku. Nie myśląc wiele podeszła do drzwi zapukała trzy razy.
- Sezamie otwórz się? - palnęła unosząc przy tym brew, po czym oparła dłoń na biodrze. No tak oczywiście, że nie zadziała. To było niemożliwe. Zerknęła na Logana, posyłając mu nieco nieśmiały tym razem uśmiech- troszkę się zapomniała. Owe bajkowe otwieranie drzwi mogło wyglądać trochę zabawnie. No i nadal nie wiedziała, czy rzucił palenie czy też nie.
- Włamiemy się tam jakoś? Co Ty na to, mój drogi Panie Cambpell? Odrobina adrenaliny nikomu nie zaszkodziła. Chyba, że masz lepszy pomysł, żeby się rozgrzać.
- To świetny pomysł! O popatrz- z tym miejscem kojarzy się roszpunka. Mugolskie bajki są ładne, prawda? Chociaż akurat te z księżniczkami nie tak bardzo..Swoją drogą, czy Ty mi właśnie oznajmiłeś, że już nie palisz? - zaczęła z entuzjazmem i nutką niedowierzania w głosie, zerkając na niego przez ramię. Zlustrowała jego twarz, a następnie sylwetkę, a następnie pokręciła głową. To, że było jej trochę zimno to przecież nieważne. Jak da jej bluzę, to znów jego przewieje, a nie chciała, żeby rozchorował się na bal.
- Jest w porządku. Nie martw się. - dodała cicho, posyłając mu ciepły uśmiech. Odetchnęła głębiej, wyciągając dłoń i przejeżdżając palcami po lodowatych kamieniach, z których była zbudowana. Mimowolnie zerknęła na drzwi, zagryzając dolną wargę. Ta zmieniła nieco kolor, chociaż wcale nie pogorszyło to jej humoru. Cholera jasna, nie ma klamki. A była tak bardzo ciekawa co jest w środku. Nie myśląc wiele podeszła do drzwi zapukała trzy razy.
- Sezamie otwórz się? - palnęła unosząc przy tym brew, po czym oparła dłoń na biodrze. No tak oczywiście, że nie zadziała. To było niemożliwe. Zerknęła na Logana, posyłając mu nieco nieśmiały tym razem uśmiech- troszkę się zapomniała. Owe bajkowe otwieranie drzwi mogło wyglądać trochę zabawnie. No i nadal nie wiedziała, czy rzucił palenie czy też nie.
- Włamiemy się tam jakoś? Co Ty na to, mój drogi Panie Cambpell? Odrobina adrenaliny nikomu nie zaszkodziła. Chyba, że masz lepszy pomysł, żeby się rozgrzać.
Vanadesse DevereuxKlasa V - Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila
Re: Ukryta wieża
Uśmiechnął się delikatnie, słysząc słowa dziewczyny. Cieszył się, iż dziewczyna go ceni, zresztą on także dba o osoby, które są mu ważne.
- Cóż, z bajek przychodzą mi na myśl, może Piękna i Bestia, albo Pocahontas. Owszem, iż są ładne, ale niestety mało ich oglądałem wolałem książki - odparł, podrapał się po głowie, usiłując sobie coś jeszcze przypomnieć. - Hmm... Z książek przychodzi mi na myśl, może Tristan i Izolda? A co Ty o tym sądzisz? - spytał. Słysząc jej pytanie poczuł się nieco zakłopotany - Eee... Prawie. Staram się robić to coraz rzadziej i nawet mi się udaje - oznajmił zgodnie z prawdą. Cóż, nie udało mu się rzucić fajek całkowicie, ale był pewien, iż mu się uda.
- Hmm... nie wiem, ale zawsze można spróbować - wyciągnął różdżkę z tylnej kieszeni spodni.
- Alohomora - krótkie zaklęcie wydobyło się z jego ust, zaś różdżkę wycelował w kierunku drzwi od wieży. - Ogrzać można się, spacerując, bądź rozmawiając w pokoju wspólnym - odparł, czekając na jakikolwiek efekt zaklęcia.
- Cóż, z bajek przychodzą mi na myśl, może Piękna i Bestia, albo Pocahontas. Owszem, iż są ładne, ale niestety mało ich oglądałem wolałem książki - odparł, podrapał się po głowie, usiłując sobie coś jeszcze przypomnieć. - Hmm... Z książek przychodzi mi na myśl, może Tristan i Izolda? A co Ty o tym sądzisz? - spytał. Słysząc jej pytanie poczuł się nieco zakłopotany - Eee... Prawie. Staram się robić to coraz rzadziej i nawet mi się udaje - oznajmił zgodnie z prawdą. Cóż, nie udało mu się rzucić fajek całkowicie, ale był pewien, iż mu się uda.
- Hmm... nie wiem, ale zawsze można spróbować - wyciągnął różdżkę z tylnej kieszeni spodni.
- Alohomora - krótkie zaklęcie wydobyło się z jego ust, zaś różdżkę wycelował w kierunku drzwi od wieży. - Ogrzać można się, spacerując, bądź rozmawiając w pokoju wspólnym - odparł, czekając na jakikolwiek efekt zaklęcia.
Re: Ukryta wieża
Miał dużo propozycji, czym jasnowłosa była definitywnie zaskoczona. I to pozytywnie! Oczywiście wiedziała, że jest kreatywnym młodzieńcem, jednak sama obecnie miała w głowię pustkę odnośnie kostiumów, a on tak szybko na to wpadł.. Dziewczyna pokiwała głową z uznaniem, czując przeszywający podmuch wiatru, który z dziecinną łatwością wdarł się pod jej turkusowy sweter. Robiony na drutach cienką włóczką pełen był dziur. Piękna i bestia nie zbyt pasowała, bowiem Logan w żaden sposób nie nadawał się na to drugie. Za to wybitnie zainteresowała ją ostatnia propozycja. Klasnęła w dłonie, zadzierając nieco głowę by spojrzeć w jego oczy.
- No no.. Tristan i Izolda brzmi naprawdę świetnie. Można postarać się o dobre kostiumy, a jest z pewnością mniej znane niż Romeo i Julia. - zaczęła z entuzjazmem, opierając się plecami o ścianę budowli. Obserwowała jak rzucał zaklęcie, jednak drzwi nawet nie chciały drgnąć co wywołało niezadowolone prychnięcie ze strony puchonki. Gdy wspomniał o papierosach uśmiechnęła się najbardziej uroczo jak umiała i przysunęła się do niego, pozwalając by ciała dwojga nastolatków zetknęły się ze sobą. Złapała go za ramiona i wspięła się na palce, tym samym zmuszając by zniżył głowę. Przez chwilę trwała w niej wewnętrzna walka, która ostatecznie zakończyła się zwycięstwem przyzwoitości nad działaniem z zaskoczenia. Miała ochotę
na buziaka w inne miejsce, ale ostatecznie skończyło się na czole. Następnie osunęła się na pełne stopy i spojrzała na niego z powagą i rumieńcami na licach.
- Jestem z Ciebie dumna, panie Campbell! A to była mała nagroda za Twoje starania.. - powiedziała cicho, zagryzając niepewnie dolną wargę. Może była zbyt śmiała? Wolno zsunęła dłonie z jego ramion, opuszczając je luźno wzdłuż ciała. Nie odsunęła się jednak zbytnio.
- I tylko tyle sposobów na rozgrzanie się znasz?
- No no.. Tristan i Izolda brzmi naprawdę świetnie. Można postarać się o dobre kostiumy, a jest z pewnością mniej znane niż Romeo i Julia. - zaczęła z entuzjazmem, opierając się plecami o ścianę budowli. Obserwowała jak rzucał zaklęcie, jednak drzwi nawet nie chciały drgnąć co wywołało niezadowolone prychnięcie ze strony puchonki. Gdy wspomniał o papierosach uśmiechnęła się najbardziej uroczo jak umiała i przysunęła się do niego, pozwalając by ciała dwojga nastolatków zetknęły się ze sobą. Złapała go za ramiona i wspięła się na palce, tym samym zmuszając by zniżył głowę. Przez chwilę trwała w niej wewnętrzna walka, która ostatecznie zakończyła się zwycięstwem przyzwoitości nad działaniem z zaskoczenia. Miała ochotę
na buziaka w inne miejsce, ale ostatecznie skończyło się na czole. Następnie osunęła się na pełne stopy i spojrzała na niego z powagą i rumieńcami na licach.
- Jestem z Ciebie dumna, panie Campbell! A to była mała nagroda za Twoje starania.. - powiedziała cicho, zagryzając niepewnie dolną wargę. Może była zbyt śmiała? Wolno zsunęła dłonie z jego ramion, opuszczając je luźno wzdłuż ciała. Nie odsunęła się jednak zbytnio.
- I tylko tyle sposobów na rozgrzanie się znasz?
Vanadesse DevereuxKlasa V - Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila
Re: Ukryta wieża
- Też uważam, iż będzie to dobry wybór - uśmiechnął się, wlepiając swoje spojrzenie w szafirowe tęczówki dziewczyny. Cieszył się, słysząc entuzjazm w jej głosie, w końcu nie chciał spędzić balu w zamku ukrywając się gdzieś z flaszką rdzawego alkoholu. Nawet po wypowiedzeniu zaklęcia drzwi nawet nie drgnęły, najwyraźniej były zamknięte tak, aby nikt się tam nie dostał. Aż dziwne, że nie zrobili tego samego z wejściem do podwalin szkół. Najwyraźniej tą wieże zamknięto o wiele wcześniej, niż podziemia. Nieco pochylił się, gdy dziewczyna złapała go za ramiona. Poczuł jej delikatne wargi na swoim czole, nie mógł zaprzeczyć, że to go nie zdziwiło. Jego policzki przybrały delikatną barwę purpury.
- Dziękuje - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, zaś twarz przybrała już normalnego odcieniu. Kolejne pytanie zaskoczyło go jeszcze bardziej.
- Cóż, znam jeszcze jeden, ale... - nie kończąc zdania, nie czekając na żadną jej odpowiedź, skorzystał z tego, iż w dalszym ciągu stała blisko niego, delikatnie przysunął ją bliżej siebie. Obejmując ją delikatnie, splótł palce swoich dłoni i powoli podniósł ją na wysokość swojej twarzy. Utkwił swoje spojrzenie w jej oczach, licząc się z tym, iż najwyżej dostanie z liścia w twarz i zaproszenie na bal stanie się nieważne, pocałował ją w usta.
- Dziękuje - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, zaś twarz przybrała już normalnego odcieniu. Kolejne pytanie zaskoczyło go jeszcze bardziej.
- Cóż, znam jeszcze jeden, ale... - nie kończąc zdania, nie czekając na żadną jej odpowiedź, skorzystał z tego, iż w dalszym ciągu stała blisko niego, delikatnie przysunął ją bliżej siebie. Obejmując ją delikatnie, splótł palce swoich dłoni i powoli podniósł ją na wysokość swojej twarzy. Utkwił swoje spojrzenie w jej oczach, licząc się z tym, iż najwyżej dostanie z liścia w twarz i zaproszenie na bal stanie się nieważne, pocałował ją w usta.
Re: Ukryta wieża
- Z pewnością oryginalny Logan. Nigdy nie spotkałam się z tą dwójką, bardziej z Romeo i Julką, ale to wiesz.. Większa niespodzianka, prawda? - odparła z zadowoleniem, przyglądając się chłopakowi. Z pewnością siedzenie samemu w święto duchów w takim miejscu jak Hogwart nie należałoby do przyjemnych. Właściwie to od dawna myślała, żeby zapytać czy Logan nie miałby ochoty z nią pójśc, a tu proszę.. Bo przecież sama by nie poszła. Zapewne zamknęłaby się z książką albo ruszyła na samotną podróż do miodowego królestwa, bo jak wiadomo blondynka stroniła od przypadkowego towarzystwa. Poza tym te wszystkie dziwne, nieszczere dziewczyny, które zwykle spotykała na swojej drodze wybitnie ją irytowały. Drzwi nadal nie drgnęły, chociaż i tak nie robiło już to na niej wrażenia. Nie po tym, co zrobił puchon. No dobra- może i sama miała ochotę to zrobić i odrobinkę go sprowokowała ale.. Jak się wyda to jej opinia dobrej dziewczynki legnie w gruzach.
- Hmmm? - mruknęła jedynie tyle, bo więcej już nie miała okazji. Dłonie chłopaka opadły na jej ciało i tym samym przyciągnęły je do jego własnego, przez co poczuła gwałtownie pojawiające się wypieki na porcelanowych policzkach. Szafirowe tęczówki zalśniły,a ona w akcie całkowitego zaskoczenia rozchyliła subtelnie wargi, które puchon następnie pocałował.
W pierwszych sekundach faktycznie nie wiedziała co powinna zrobić. Fakt, chciała jedno, ale fakt, że był on byłym jej siostry z pewnością nie zostałby dobrze odebrany przez uczniów szkoły, gdyby Ci się dowiedzieli. Nie martwiła się o swoją opinię bo to i tak miała głęboko w poważaniu- bardziej o niego. Po chwili jednak panna Devereux uległa miękkim ustom chłopaka i odwzajemniła pocałunek, przymykając oczy. Przecież gdyby postąpiła inaczej zrobiłaby to wbrew sobie, a tak starała się nigdy nie robić.
Nie myśląc już zbyt wiele położyła dłonie na jego ramionach, a następnie objęła jego szyję i tym samym wtuliła się nieco. Zadziornie przygryzła jego dolną wargę, pozwalając by bijące jak szalone serce robiło co mu się żywnie podobało. Nie ukrywajmy- miała do niego słabość i to cholerną od ich pierwszego spotkania.
- Hmmm? - mruknęła jedynie tyle, bo więcej już nie miała okazji. Dłonie chłopaka opadły na jej ciało i tym samym przyciągnęły je do jego własnego, przez co poczuła gwałtownie pojawiające się wypieki na porcelanowych policzkach. Szafirowe tęczówki zalśniły,a ona w akcie całkowitego zaskoczenia rozchyliła subtelnie wargi, które puchon następnie pocałował.
W pierwszych sekundach faktycznie nie wiedziała co powinna zrobić. Fakt, chciała jedno, ale fakt, że był on byłym jej siostry z pewnością nie zostałby dobrze odebrany przez uczniów szkoły, gdyby Ci się dowiedzieli. Nie martwiła się o swoją opinię bo to i tak miała głęboko w poważaniu- bardziej o niego. Po chwili jednak panna Devereux uległa miękkim ustom chłopaka i odwzajemniła pocałunek, przymykając oczy. Przecież gdyby postąpiła inaczej zrobiłaby to wbrew sobie, a tak starała się nigdy nie robić.
Nie myśląc już zbyt wiele położyła dłonie na jego ramionach, a następnie objęła jego szyję i tym samym wtuliła się nieco. Zadziornie przygryzła jego dolną wargę, pozwalając by bijące jak szalone serce robiło co mu się żywnie podobało. Nie ukrywajmy- miała do niego słabość i to cholerną od ich pierwszego spotkania.
Vanadesse DevereuxKlasa V - Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila
Re: Ukryta wieża
Objął dziewczynę jeszcze mocniej, tak, jak gdyby trzymał w nich najcenniejszą rzecz jaka istnieje. Aktualnie dla niego nie liczyło się nic, po za Vanadesse. Chwila ta, mogła by dla niego trwać wiecznie. Trzymając dziewczynę jedną ręką, drugą przesunął na jej głowę. Zatopił swoje palce, mierzwiąc jej blond włosy. Zdawałoby się, jak by czas stanął w miejscu, a jedynie oni oboje byli by wyrwanie z tego stanu. Trwali złączeni oboje przez kilka następnych chwil. Z powrotem złączając swoje dłonie, trzymał dalej dziewczynę przy sobie.
- Czy ten sposób rozgrzewania się, jest według Ciebie idealny? - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - I tak właściwie, chciałem Ci powiedzieć, że... - urwał zdanie, opuszczając nieco speszony wzrok w dół.
- Czy ten sposób rozgrzewania się, jest według Ciebie idealny? - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - I tak właściwie, chciałem Ci powiedzieć, że... - urwał zdanie, opuszczając nieco speszony wzrok w dół.
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 2 z 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach