Dom i ogrody

+2
Benedict Walton
Roland Fitzpatrick
6 posters

Go down

Dom i ogrody Empty Dom i ogrody

Pisanie by Roland Fitzpatrick Sob 04 Maj 2013, 17:12

Dom i ogrody 49924610

Jeden z najokazalszych domów znajdujących się na obrzeżach stolicy Anglii, w czarodziejskiej dzielnicy na Regen Street 8. Posiadłość rodziny Fitzpatrick ogrodzona jest wysokim murem, otoczona rozległymi choć prostymi ogrodami, w których rezydują dwa psiaki Rolanda i Sophie - August i April.


Ostatnio zmieniony przez Roland Fitzpatrick dnia Sob 04 Maj 2013, 18:41, w całości zmieniany 2 razy
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Benedict Walton Sob 04 Maj 2013, 18:03

Po skończonych zajęciach dwójka uczniów miała niewiele czasu na przygotowania przed przybyciem specjalnego wysłannika pana Fitzpatricka. Gdy tylko opuścili szkolne błonia, natychmiast udali się do swych dormitoriów, by zamienić szkolne szaty na ubrania bardziej adekwatne do okazji. Na Waltonie spoczęła największa odpowiedzialność jaką było odebranie prezentu ze sklepu i przetrzymanie go do chwili obiadu. Opakowane, w elegancki papier o metalicznym połysku, pudełko od kilku dni spoczywało bezpieczne na dnie szafki nocnej przy łóżku Krukona. Benedict wsunął na ramiona przygotowaną wcześniej śnieżnobiałą koszulę i bez pomocy zaklęć uporał się z odpowiednim zawiązaniem granatowego krawatu.
Gdy zbiegał po schodach zegarek na jego nadgarstku wskazywał już godzinę na tyle późnią, by zacząć się martwić o wyrobienie się na czas. Irlandczyk wsunął szare puzdereczko do wewnętrznej kieszeni marynarki. Całe szczęście ognistowłosa Ślizgonka tym razem była gotowa na czas, dlatego gdy tylko Walton minął ją koło sali wejściowej, pewnie chwycił ją za dłoń i pociągnął w kierunku ścieżki prowadzącej do Hogsmeade.
Skrzat zgodnie z obietnicą czekał opodal Miodowego Królestwa. Wkrótce uczniowie z jego pomocą deportowali się przed posiadłość mieszczącą się przy Regen Street 8 na uboczu stolicy. Krukon strzepnął niewidzialne drobinki kurzu z marynarki i przeczesał dłonią włosy.
- Mam, spokojnie Sophie. O niczym nie zapomniałem. Nie śmiałbym. - Ben mrugnął przyjaźnie do Ślizgonki i chwycił pewnie dłoń, którą wcisnęła mu tuż przed samymi drzwiami wejściowymi. W przeciwieństwie do panny Fitzpatrick, Walton wyglądał na spokojnego. Od dzieciństwa musiał stawiać czoło takim spotkaniom, dlatego o ile nie czekała ich żadna niespodzianka ze strony pana Fitzpatricka, o tyle wieczór miał upłynąć w spokojnej atmosferze. W założeniu tego młodego Krukona, oczywiście.
Ben złożył krótki pocałunek na czole zielonookiej uczennicy i pewnie chwycił za kołatkę tkwiącą w drzwiach wejściowych.
Benedict Walton
Benedict Walton
Klasa VII


Urodziny : 26/01/1996
Wiek : 28
Skąd : Limerick, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t673-skrytka-pocztowa-benedict

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Roland Fitzpatrick Sob 04 Maj 2013, 18:52

Roland - w przeciwieństwie do swojej córki i jej chłopaka, nie był dziś zdenerwowany ani przez sekundę. Uwielbiał dzień swoich urodzin. Brał wtedy wolne w pracy, palił kubańskie cygaro i udawał się na przejażdżkę konną po okolicznych terenach. Kiedy wszystkie te przyjemności dobiegły końca, a Fitzpatrick przygotowany i wypachniony, ze szklanką whiskey w dłoni wyczekiwał w salonie przybycia swojej pierworodnej.
Dzwonek do drzwi zadzwonił, a Benjamin, ich przemiły lokaj, starszy pan, który służył już jego ojcu (traktowany jak członek rodziny, a nie służący) otworzył drzwi naszej przyjemnej parce. August i April natychmiast wystartowali do drzwi.
- Biedna Sophie, pewnie wystroiła się w sukienki - mruknął sam do siebie, myśląc o tym jak parka Golden Retriverów właśnie obskakuje jego córkę. Wystarczająco długo przetrzymał ich w oczekiwaniu przy drzwiach, dlatego w końcu musiał wstać i przejść z dużego salonu do przedpokoju, który ciągnął się nieskończonym labiryntem. W końcu stanął w ostatnim korytarzu, rozciągając ramiona w stronę córki.
- Sophie - przywitał ją, dając jej chwilę na wyściskanie i wycałowanie go, a także życzenie mu wszystkiego najlepszego, po czym wyciągnął dłoń w stronę Krukona.
- Benedict jak mniemam - rzucił na powitanie, zamykając jego dłoń w solidnym uścisku. Kiedy powitań stało się zadość, zaprowadził swoich uroczych gości do jadalni, która stała zastawiona talerzami, półmiskami, kielichami, ale co najważniejsze - świecznikami i wazonem z czerwonymi tulipanami. Fitzpatrick zwracał na to uwagę, bo wiedział, że Sophie uwielbia takie drobiazgi.
- Siadajcie. Sophie po mojej prawej stronie. Benedict, Ciebie poproszę z prawej. Tak, wyśmienicie, siadajmy - zarządził, rozsadzając wszystkich w odpowiednich miejscach, sam siadając u szczytu stołu.
W tym samym momencie do jadalni wkroczyły dwie służące Fitzpatricków: stara, czarnoskóra niania Sophie, która była jednocześnie gospodynią oraz pokojówka, wnosząc do pomieszczenia przepyszne potrawy. Ryby, mięsa, sosy, dania wegetariańskie - wszystko, aby zaspokoić nawet najbardziej wymagające podniebienia.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sob 01 Cze 2013, 12:17

Rezydencja, w której mieszkał Roland znajdowała się zaledwie kwadrans spacerkiem z parku. Wykładowca chętnie zajął się torbą czarownicy, dlatego ta mogła teraz swobodnie podziwiać okolicę, nie zaprzątając sobie głowy swoimi bagażami. Rosalie przewiesiła torebkę przez zgięte w łokciu ramię i postukując szybko wysokimi obcasami, starała się dotrzymać kroku mężczyźnie, który wydawał się niemal unosić nad ziemią.
Pukle czarnych włosów podrygiwały w takt prędkich kroków czarownicy. Scott poprawiła szary kapelusz z niewielkim rondem, którego krawędź przyozdobiona była jaśminową wstęgą zwieńczoną kokardą. Jak zawsze nienagannie elegancka.
- Ratujesz mi życie. Już się bałam że będę musiała spać w jakimś starym, używanym łóżku. - westchnęła wyraźnie obrzydzona wizją spędzenia nocy w jakimś hotelu. Na widok domu przyjaciela na jej twarzy zagościł uśmiech. Nie był to tak wystawny dom jak ten należący do jej rodziny w Irlandii, ale i tak widocznie odstawał od tych, które mijali po drodze.
Zaraz po przekroczeniu progu w korytarzu pojawił się starszy mężczyzna, który odebrał od kobiety płaszcz i kapelusz. Korzystając z chwili nieobecności Rolanda, który zniknął wraz z kamerdynerem, Rosalie przystanęła przed lustrem i poprawiła swą czarną, obcisłą garsonkę. Ołówkowa spódnica o metalicznym połysku sięgała do połowy kolana, natomiast spod uwydatniającej jej wszystkie kobiece krągłości marynarki wystawał kołnierzyk białej, klasycznej koszuli. Czarownica wydobyła z torebki czerwoną szminkę, którą pociągnęła swe pełne usta. Nim Roland znów zjawił się w korytarzu udało jej się również poprawić włosy, które nieco oklapły pod ciężarem kapelusza.
- Prowadź. - uśmiechnęła się do własnego odbicia i gdy Fitzpatrick wskazał jej dłonią odpowiedni kierunek, ruszyła posłusznie, po drodze podziwiając reprodukcje słynnych, mugolskich obrazów. - Koniecznie musisz mi opowiedzieć coś więcej o Sophie!
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Roland Fitzpatrick Sob 01 Cze 2013, 17:07

- A nie mówiłem? Znam Cię, Rose i wiedziałem, że nienawidzisz po kimś mieszkać - odparł jej z uśmiechem na wzmiankę, że ratuje jej życie. O ile Roland mieszkał w luksusach, to kiedy przyszło mu spać na niewygodnej kanapie w dziekance, to nie narzekał. Z tą różnicą, że on był facetem i całe studia przemieszkał z trzema facetami w jednym pokoju.
Kiedy weszli do domu, Benjamin natychmiast odebrał płaszcz Rosalie. Fitzpatrick poklepał go po plecach na powitanie, po czym zrzucił swoje buty i wsunął nogi w wygodne kapcie. Rosa mogła chodzić nawet w butach, nie przeszkadzało mu w niej absolutnie nic.
- Dobrze, tędy. Pójdziemy na górę - wskazał dłonią kierunek ich pochodu do domu. Benjamin wziął walizkę Scottówny i ruszył za nimi, zostając dwa metry za ich plecami.
- Sophie jest w wieku Jamesa, trafiła do Slytherinu. Trochę się wtedy zawiodłem, bo sam byłem Krukonem i bałem się, że moje dziecko pójdzie w ślad po matce Ślizgonce, ale okazała się być wierną kopią tatusia. Na szczęście - uśmiechnął się, wspinając się z Rose po marmurowych schodach. - Jest prefektem domu i ma aspirację na medycynę z czego ogromnie się cieszę. Zawsze była bezproblemowym dzieckiem, jest sympatyczna i koleżeńska. Bałem się, że brak matki wpłynie na nią negatywnie, ale moja matka odwaliła kawał dobrej roboty.
- O, jesteśmy. - Zatrzymał się nagle, otwierając drzwi do jednej z sypialni na piętrze. - Tutaj będziesz spała.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Nora Vedran Sob 01 Cze 2013, 17:14

Gdy tylko dotarli do Londynu, Nora postanowiła odłożyć swą wizytę w Mungu na później, najpierw zjawiając się na progu posiadłości Fitzpatricków. Gdy tylko okazało się, że Sophie to nie kto inny, jak Zapałka Zosia, długi weekend Vedranówny odmalował się w znacznie lepszych barwach, niż początkowo przewidywała. Choć więc nie stawili się teraz przed domem wspólnie - Sophie z Benedictem zniknęli jeszcze na parę chwil w labiryncie londyńskich uliczek - nie wątpiła, że będzie interesująco.
Teraz, przekraczając granice posiadłości, czuła się jak gdyby dane było jej cofnąć się w czasie. Jak dawno tu nie była? Och, zdecydowanie dawno. Podczas ostatniej wizyty nie nosiła już może pampersów, nie zmieniało to jednak faktu, że musiało minąć kilka dobrych lat odkąd pożegnała się z tutejszymi ogrodami i całym mnóstwem pokoi. Nie zdziwiłaby się też, gdyby nie została rozpoznana - ani przez Rolanda, ani przez nianię. Nie ulegało wątpliwości, że od ich ostatniego spotkania trochę się zmieniła.
Nie wahała się jednak ani przez chwilę, raźnym krokiem ruszając w kierunku domu. Stanąwszy na progu, rozważała przez moment wtargnięcie bez zaproszenia, ostatecznie jednak zsunęła torbę z ramienia i, stojąc przed zamkniętymi drzwiami, grzecznie zadzwoniła dzwonkiem. W gruncie rzeczy po tak długiej nieobecności przyszła pora znów zrobić pierwsze wrażenie i dobrze by było, żeby było one jak najlepsze.
Nie czekała długo. Już po chwili masywne odrzwia domu otworzyły się, ukazując oczom Nory sylwetkę nienagannie odzianego lokaja. Nie bardzo go kojarzyła, więc albo było nowy, albo - co bardziej prawdopodobne - po prostu jej dziecięcy rozumek parę lat wcześniej nie uznał go za postać na tyle istotną, by ją zapamiętywać.
- Czym mogę służyć? - Starszawy mężczyzna zlustrował sylwetkę Chorwatki. Nie wyglądał sympatycznie, ale też nie zachowywał się nieprzyjaźnie. Ot, był po prostu do granic możliwości profesjonalny.
- Ja z wizytą do Ro... do pana Fitzpatricka. - Ostatecznie uznała, że zdradzanie swego spoufalenia z panem domu nie byłoby może najlepszym rozwiązaniem. - Nora Vedran.
Jej nazwisko najwyraźniej nie było mu obce, gdy tylko je bowiem ujawniła, mężczyzna otworzył szerzej drzwi, uśmiechając się nawet nieznacznie.
- Ach, panienka Vedran. Zapraszam, w takim razie. Pan Fitzpatrick ma właśnie gościa, więc jeśli byłaby panienka łaskawa poczekać, to...
Roześmiała się cicho.
- ...to salon znajduje się tam, zgadza się? - Lekkim ruchem głowy wskazała kierunek, w którym mieściło się wspomniane pomieszczenie.
Lokaj uśmiechnął się nieco szerzej.
- Istotnie. Powiem panu Fitzpatrickowi o panienki przybyciu.
- Dziękuję. - Po krótkiej konwersacji raźnym krokiem pomaszerowała do salonu, torbę podróżną znów zawieszając na swym ramieniu i na powrót zdejmując ją dopiero w pomieszczeniu, w którym to zamierzała poczekać na Rolanda.

Długi weekend minął jak z bicza strzelił. Według Nory trwał zdecydowanie zbyt krótko i nijak nie umożliwił jej nadrobienia zaległości wynikłych z długiej rozłąki z Rolandem. Z drugiej strony jednak, przecież coś zyskała. Sophie. Wracając do szkoły ze świadomością, że uczęszcza tam również panienka Fitzpatrick, dobrze wiedziała, że nie zmarnują tego faktu. Skoro już niebywałym zrządzeniem losu dowiedziały się o swej obecności w tej samej placówce edukacyjnej, nie było mowy, by tego nie wykorzystać.
Znów więc udała się do Hogwartu, nie mając pojęcia, kiedy następny raz uda jej się odwiedzić Fitzpatricków.
Nora Vedran
Nora Vedran
Studentka: Uzdrowicielstwo


Urodziny : 03/06/1996
Wiek : 28
Skąd : Lastovo, Chorwacja
Krew : Półkrwi
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t687-skrytka-pocztowa-nory-ved

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pon 03 Cze 2013, 18:02

Gdy drzwi zamknęły się za Rolandem, czarownica przytuliła głowę do poduszki jeszcze na pięć minut. Świecące za oknem słońce sprawiło jednak, że nabrała ochoty na śniadanie na świeżym powietrzu. Rosalie ześlizgnęła się z łóżka, wsunęła na nogi miękkie kapcie i zniknęła w łazience. Wzięła krótki prysznic i starannie ułożyła swoje kruczoczarne włosy, skręcajac je w drobne, puszyste loczki. Pomalowała rzęsy czarnym tuszem i starannie podkreśliła usta czerwoną pomadką. Zadowolona z efektu dała nura do swego ogromnego kufra chcąc wybrać coś pasującego do okazji. Biała, rozkloszowana sukienka w czerwone grochy pozbawiona rękawów wyglądała znakomicie.
- Przepraszam, że musiałes tyle czekać. - Scott pojawiła się na dworze po upływie prawie godziny. Na jej nosie widniały czarne przeciwsłoneczne okulary, a głowę zrobił biały, pleciony kapelusz z dużym rondem. Czarownica okręciła się wokół własnej osi prezentując uzdrowicielowi efekt swoich długich przygotowań. No musiał chociaż przyklasnać!
Usiadła z gracją na kraciastym kocu i ciepłym uśmiechem podziękowała za filiżankę angielskiej herbaty, która już na nią czekała.
- Jak Ci się spało?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Roland Fitzpatrick Pon 03 Cze 2013, 18:33

Roland w istocie musiał się trochę naczekać na czarownicę. Kiedy jednak pojawiła się w zwiewnej, białej sukience, automatycznie zrekompensowało mu to czas długiego oczekiwania. Miał być piknik, jednak Roland nienawidził jeść na ziemi, dlatego na tyłach domu przygotowany został ogrodowy stół z parasolem i cztery krzesła. Kosz piknikowy stał z boku na blacie.
- Dobrze się spało dopóki Benjamin nie wpuścił do domu Augusta i April. Poznałaś już chyba nasze psy? - Zagaił na powitanie, wstając ze swojego krzesła. Jak przystało na wychowanego Irlandczyka, odsunął krzesło damie i pomógł jej usiąść przy stole.
Nalał jej herbaty do niskiej, białej filiżanki i podsunął niemal pod nos dzbanuszek z mlekiem i cukierniczkę. Sam wziął do ręki tosta i posmarował go dżemem.
- Opowiedz mi teraz ze szczegółami co robiłaś po Hogwarcie.. Nie posiedziałaś za długo w domu. Chcę wiedzieć wszystko, bo ostatnio tylko ja opowiadam o sobie - rzucił, biorąc łyk herbaty z filiżanki, która stała przed nim.
Patrzył na nią wielce wyczekująco.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pon 03 Cze 2013, 18:58

Psy? Oczy kobiety zaświeciły się jak dwa nowiuśkie galeony. Czarownica należała do tych osób, które przy najlepszej sposobności zrobiłyby z domu zwierzętarnię. Charlie nigdy nie zgodził się nawet na kota, dlatego Scott korzystała jak mogła, gdy odwiedzała znajomych posiadających zwierzaki.
- Nie miałam tej przyjemności. - Rosalie rozejrzała się wokół, wsadziła oba palce wskazujące do ust i... zagwizdała donośnie, oczekując przybycia podopiecznych uzdrowiciela. W ramach wyjaśnień uśmiechnęła się figlarnie i wzruszyła ramionami.
Chwyciła za porcelanową filiżankę, uzupełniła ją mlekiem i dosypała łyżeczkę cukru.
- Jesteś wspaniałym przyjecielem, Rolandzie. I doskonałym gospodarzem. - wokół unosił się zapach różanych konfitur. Czarownica nie mogąc już dłużej opanować nieprzyjemnego ssania w żołądku również wzięła do ręki tosta i skubnęła kawałek.
- Wiesz, szybko zaszłam w ciążę. Ojciec niemożliwie się tym faktem zdenerwował. Pewnie pamiętasz, że nie przepadał za Charliem... Do tej pory nie mogę zrozumieć co mu w nim przeszkadzało. Był wspaniałym mężczyzną... - Rosalie podniosła filiżankę do ust i upiła łyka ciepłej herbaty. Jej oczy na chwilę zaszły mgłą, lecz odgoniła od siebie przykre wspomnienia. - Wyjechaliśmy do Danii, urodził się James. Charlie całe dnie i noce spędzał w pracy, ale musiałam go zrozumieć. Pracował po to, żeby zapewnić nam odpowiedni poziom życia. Byłam tylko darmozjadem bez wykształcenia, więc robiłam to co najlepiej umiałam: sprzątałam, gotowałam i wychowywałam naszego syna. Pewnego dnia popsuła nam się instalacja elektryczna. Byłam w tym czasie z Jamesem u mojej serdecznej przyjaciółki. Gdy wróciliśmy do domu...
Głos jej zdrżał. Odłożyła tost na porcelanowy, misternie zdobiony talerzyk i przytknęła rąbek chustki do kącika oka. Na dość długą chwilę przy stoliku zapadła niezręczna cisza. Oczywiście żadna instalacja elektyczna nie padła, po prostu Charlie dostał nauczkę od tych kanalii, z którymi robił szemrane interesy. Ale Rosa całe życie ślepo wierzyła w swojego męża - chodzący ideał. Nawet wtedy, gdy darł się na nią bez powodu wmawiała sobie, że to wszystko wina jej braku wykształcenia. I przepraszała go gorliwie pomimo tego, że to on uderzył ją bez powodu w twarz. Pierwszy i ostatni raz w życiu rozgotowała makaron
- ... zastaliśmy kupkę popiołu w miejscu, w którym pędziliśmy nasze szczęśliwe, rodzinne życie. Charlie... zginął na miejscu. Wróciliśmy z Jamesem do mojego ojca. Mały dostał wezwanie do Hogwartu, rodzice postawili na mnie krzyżyk, więc nie miałam nic innego do wyboru jak znów ruszyć na tułaczkę po świecie. Mieszkałam trochę u siostry Charliego w Hiszpani. A teraz jestem tutaj.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Roland Fitzpatrick Pon 03 Cze 2013, 19:13

Kiedy Rosalie zagwizdała, psy nie przybiegły. Może dlatego, że ogrody były tak duże, że nie zdołały jej usłyszeć z drugiego końca, albo spały uwięzione w wielkim domu. Roland ucieszył się w głębi ducha, bo wolał aby Rosie poświęciła teraz swoją uwagę śniadaniu i jego osobie.
Jesteś wspaniałym przyjacielem, Rolandzie. I doskonałym gospodarzem. Kiwnął jedynie głową. Czyżby trafił do friend zone na zawsze? Tylko nie friend zone!
Do tej pory nie mogę zrozumieć co mu w nim przeszkadzało. Był wspaniałym mężczyzną... Roland aż zakrztusił się herbatą, którą miał właśnie w ustach. Nie chciał jej jednak robić przykrości, dlatego uderzył się pięścią w klatkę piersiową aby przerwać tę farsę. Poczerwieniał na twarzy, ale po chwili wrócił do normalności.
- Nie wątpię, Rosie.. - odparł, łżąc oczywiście, bo uważał tego jej Czarusia za ostatniego łajdaka i cieszył się, że bydlak już dawno gnije w ziemi.
- To może wyjaśniać dlaczego James jest taki agresywny.. Może to wspomnienie kupki popiołu siedzi mu w głowie od lat i nie może dać sobie z nim rady - rzekł, patrząc jak skubie tosta. - Jeśli jesteśmy już przy Jamesie, skontaktowałem się z lekarzem, który prowadził tą dziewczynkę ze wstrząsem mózgu. Ma jakieś znajomości ze szkolną pielęgniarką czy cholera go wie.. Dziewczyna została zaatakowana przez Jamesa i nabawiła się wstrząśnienia mózgu, znalazły ją duchy, więc jak widzisz, James uciekł z miejsca wypadku. Chodziło o jakąś randkę? Jakieś nienaski. Dopadł go prefekt Charles, o którym już wspominałem. Doszło między nimi do bójki i po dwóch dniach, Twój syn dołączył dotkliwie pobity przez Wilsona do tej dziewczyny w skrzydle. Ale podobno tam się pogodzili i już wszystko jest w porządku, nikt nie został ukarany, to akurat wiem od Sophie - dodał, odkładając filiżankę na spodek. Zjadł tosta z dżemem w pośpiechu.
- Możemy odwiedzić Hogsmeade w tym tygodniu jeśli chcesz. Chętnie zobaczę znowu Sophie i Jeremy'ego oraz twoją uroczą matkę - zaproponował.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pon 03 Cze 2013, 19:31

- Myślisz, że o to może chodzić? - Rosalie podniosła na niego swe czarne, pełne teraz łez oczy. Kilka z nich spłynęło po porcelanowym policzku czarownicy. Irlandka natychmiast przycisnęła wytarła twarz haftowaną chusteczką i machnęła ręką. - Rozkleiłam się jak jakaś idiotka. Powiedz mi lepiej kiedy przedstawisz mi Panią Fitzpatrick. Chyba się mnie nie wstydzisz?
Scott była święcie przekonana, że Roland musiał znaleźć sobie żonę. Mężczyzna z jego wyglądem i na jego stanowisku miałby być sam? Oczywiście nie zauważyła, że w jej obecności ślini się jak pierwszy lepszy nastolatek. I że najchętniej poprowadziłby ją do ślubnego kobierca. Uważała go za swego najlepszego przyjaciela i to pewnie dla tego nie dopuszczała myśli o tym, że mógłby patrzeć na nią inaczej, niż na córkę swych bliskich znajomych.
Nie mogła w to wszystko uwierzyć! Jej syn zaatakował jakąś dziewczynkę i zostawił ją na pastwę losu?! A co, jeśli nikt by jej tam nie znalazł? Rosa nie przeżyłaby pobytu syna w Azkabanie. Pochowała już miłość swojego życia, nie zamierzała grzebać swojego jedynego dziecka.
- Pogodzili się? Czyli wszystko szczęśliwie się skończyło? - odetchnęła z wyraźną ulgą. Powachlowała twarz dłonią, powstrzymując tym samym uczucie przykrości. Niemiła gula zniknęła z gardła, a czarownica nieco się rozpogodziła. Czyli miała problem z głowy. To, że się pogodzili było pewnie zasługą James'a. Zrozumiał swój błąd i postąpił jak prawdziwy, mały gentelman. Ale... zaraz, zaraz... - James został pobity?
Brunetka zerwała się z miejsca i przytknęła dłoń do czoła. Zbiegła pospiesznie po kilku schodkach tarasu i stanęła na trawniku, motając się w niezdecydowaniu.
- Natychmiast muszę się z nim zobaczyć! Mój biedny synek... Mój mały James. Nic mu się nie stało? Słodki Merlinie, jak ktoś mógł zrobić krzywdę temu biednemu chłopcu. On zawsze był taki chudziutki i delikatny.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Roland Fitzpatrick Pon 03 Cze 2013, 19:46

Kiwnął głową, ale w głębi duszy naprawdę nie miał pojęcia co mogło działać tak destrukcyjnie na tego dzieciaka. Gdyby James był jego synem, albo gdyby zaatakował Sophie, nie miałby tak lekkiego życia jak z Rosalie czy Jeremym.
- Na to wygląda, że szczęśliwie - wzruszył ramionami. Kiedy usłyszał pytanie dotyczące Pani Fitzpatrick, omal znowu nie zakrztusił się herbatą. Zmarszczył brwi tak mocno, że niemal przypominały teraz jedną, podłużną, czarną brew.
- Panią Fiztaptrick? - Powtórzył po niej, drapiąc się po głowie z zakłopotaniem. - Ach, mówisz o Annie? - Zagaił jeszcze, schodząc z tonu. Jego twarz przybrała markotny wyraz, ale nie aż tak łamiący się jak Rosalie mówiąca o swoim mężu.
- Cóż, Annie zostawiła mnie z Sophie kiedy mała skończyła dwa tygodnie. Od tamtej pory się nie pokazała - odparł spokojnym tonem. Nie wiedział, że Rosa nie ma pojęcia o tym, ze Roland od lat żyje sam.
W jego życiu istniały tylko dwie, idealne dla niego kobiety: Annie i Rosalie. Jedna uciekła od niego gdzie pieprz rośnie, a druga.. druga też to zrobiła. Z tym, że jedna zostawiła po sobie córkę, która z każdym dniem coraz bardziej przypominała mu matkę, w której kiedyś był zakochany po uszy.
Obserwował jej nagłą reakcję z niemałym zdumieniem. Zamarł na moment, ale po chwili się zaśmiał.
- Nie wygłupiaj się, Twój synalek o mało nie zabił młodszej od siebie dziewczyny, a Ty panikujesz, ktoś w końcu stuknął go w głowę? - Uniósł lekko brwi, powstrzymując się z trudem od śmiechu. - Gdyby chodziło o Sophie, sam pojechałbym do Hogwartu i złapał go w ciemnym zaułku. Chyba już czas otworzyć oczy, Rosie, rozpuściłaś swojego dzieciaka jak dziadowski bicz - dodał, patrząc na nią nadal ze zdumieniem.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pon 03 Cze 2013, 20:00

Jego śmiech był niczym sztylet wbity prosto w serce tej wrażliwej kobiety. Puściła nawet mimo uszu jego odpowiedź na temat Anny. Jej wyobrażenia pękły nagle jak mydlana bańka. Kobieta puściła luźno ręce wzdłuż ciała. Jej policzki zaczerwieniły się, a oczy znów zapełniły łzami.
- Jak śmiesz?! - wydusiła z siebie po chwili. Jego bezczelny uśmiech działał na nią jak czerwona płachta na byka. Czarownica cofnęła się intuicyjnie. Z uroczej kokietki zamieniła się w lwicę gotową bronić dobrego imienia swego jedynego syna. Dalej nie przyjmowała do wiadomości, że James może być chodzącym diabłem. Fakt, że Roland wytknął jej to wszystko prosto w oczy spowodował, że zdenerwowała się jeszcze bardziej. Jeśli już musiał, mógł to zrobić delikatniej.
- A może ktoś go do tego namówił, nie pomyślałeś o tym? Wszyscy zawsze patrzą na niego jak na najgorszego potwora! - wybuchnęła. Wielkie jak grochy łzy płynęły po jej twarzy. Zacisnęła usta w wąską linię i wycelowała w niego oskarżycielsko palec wskazujący. - Najłatwiej jest wszystko tak oceniać, prawda?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Roland Fitzpatrick Wto 04 Cze 2013, 12:54

Klasyczna przypadłość nadopiekuńczych rodziców, którym nie wyszło wychowanie dziecka. Niestety, ale Rosalie należała właśnie do takich matek. Dopiero teraz Roland zdał sobie sprawę z tego, że może zbyt ostro swoją córkę, która przy Jamesie wydawała się idealnym aniołem zesłanym wprost z niebios do jego domu.
- Ktoś go do tego namówił? Może malutkie, różowe chochliki, z którymi się zaprzyjaźnił? - Uniósł lekko brwi.
Sophie i Claudia, a czasami nawet Jeremy dostarczali mu świeżutkich informacji na temat tego co dotyczy jego własnej córki. Fakt, że wspominali mu także o Jamesie wynikał z faktu, że był długoletnim przyjacielem rodziny i był dla chłopaka niczym wujek.
- Rosalie, nim się obejrzysz, James wyrośnie na kanalię, a do jego domu przyjdzie banda, której będzie wisiał znacznie więcej niż pieniądze. Już dostałaś swoją jedną kupkę popiołu, może najwyższy czas zadbać, aby James nie poszedł w ślady ojca - odparł spokojnie na jej ostry i oskarżycielski ton. Jak na zawołanie, obok nich pojawił się Benjamin gotowy do nalewania im herbaty.
- Benjamin, dolej pani herbaty i zostaw w spokoju. Nasz gość chyba musi poukładać sobie kilka spraw - dodał równie spokojnym i opanowanym głosem, wstając od stołu.
Cmoknął ją po przyjacielsku w policzek, po czym oddalił się w stronę domu.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Wto 04 Cze 2013, 13:29

James wyrośnie na kanalię...
James wyrośnie na kanalię...
James wyrośnie na kanalię...

Rosalie zaniemówiła. Zamrugała szybko powiekami i otarła pospiesznie łzy wierzchem dłoni. Słowa mężczyzny były dla niej niczym siarczysty policzek. Stała niczym skamieniała jeszcze kilkanaście dobrych minut po tym, jak Roland zniknął jej z oczu. Benjamin ze stoickim spokojem uzupełnił jej filiżankę ciepłym naparem.
- W czymś mogę jeszcze Pani pomóc?
Głos uwiązł jej w gardle. Po głowie kołatały się miliony myśli. Nie mogła zrozumieć. Po prostu nie mogła zrozumieć jak mógł się tak zachować. Jak mógł jej to powiedzieć w ten sposób. Jawnie z niej kpił. Miał wszystko: dom, pieniądze, wykształcenie i idealną córkę. Piękną i ułożoną Sophie, która wracała do ciepłego, rodzinnego domu. Może i nie miała matki, ale na pewno miała szczęśliwe dzieciństwo. A James? James potrzebował ojcowskiej ręki. Łatwiej wychować ojcu dziewczynę na porządnego człowieka, niż samotnej matce poradzić sobie z dojrzewającym synem.
- Przygotuj moje walizki, proszę.
Kobieta wzięła kilka głębokich oddechów. Wygładziła materiał białej sukienki i nie czekając na odpowiedź zniknęła za drzwiami prowadzącymi do salonu. Natychmiast udała się do swej sypialni, gdzie przebrała się w czarne, materiałowe proste spodnie, zieloną koszulę i ciemną marynarkę. Zmieniła biały, wiklinowy kapelusz na inny ciemnozielony, z nieco mniejszym rondem i niewielkim kwiatem zamocowanym na granatowej wstążce. Gdy zeszła na dół walizki już na nią czekały. Podziękowała starszemu czarodziejowi za wszystko i poprosiła o przekazanie gospodarzowi skrawka pergaminu, na którym w pośpiechu również machnęła jedno zdanie dziękując za gościnę.
Rosalie chwyciła za uchwyt swego kufra, przewiesiła parasolkę przez łokieć i postukując obcasami opuściła posiadłość mieszczącą się przy Regen Street 8.
I znowu gdzie nogi poniosą... Ileż razy można...?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Vizmar Black Pią 06 Wrz 2013, 19:29

Vizmar również nie omieszkał również zażyć eliksiru wielosokowego. Był teraz czterdziestoparoletnim mężczyzną, czyli w sumie za wiele się nie zmieniło. Chociaż w tym wyglądzie nie sprawiał wrażenia takiego strasznego i w sumie dobrze. Mężczyzna pod tym wyglądem miał być godnym zaufania w dodatku z Oweną jako Morwen to już mogło wzmagać poczucie bezpieczeństwa, Rosalie Scott. Dyrektor Filii w końcu była jedną z najbardziej prawych ludzi obecnych na tym świecie. Ścigała przecież kryminalistów i te wszystkię męty, które zagrażały społeczności. Taką osobą na pewno był Black i jego urocza towarzyszka.
Para aportowała się w okolicach ogrodu i przeszli kawałek powolutku, cichutko, aby nikt, ale to nikt ich nie zauważył. Byli już jakby w ciałach innych ludzi, czyli byli kompletnie kryci. No może ktoś mógłby sobie zaprzątać głowę i zastanawiać się czemu jest tu Morwen Blodeuwedd, ale jego to na pewno nikt nie kojarzył. Jakiś facet o wzroście sto osiemdziesiąt siedem centymetrów o ciemnych nieco dłuższych włosach, w jasnym stroju.
Ta dwójka co tu teraz się aportowała właśnie zaczęła obserwować dokładnie przednie wejście/wyjście, aby nie przegapić momentu w którym babcia ze swoim wnukiem wyjdzie z domu. Po prostu musieli być w gotowości, aby podążąć za Rosalie Scott. To nie powinna być trudna sprawa, Vizmar nie takie rzeczy robił, a podążanie za jakąś lalunią to nie był szczyt trudu jaki mógł sobie wyobrazić.
Vizmar Black
Vizmar Black
Czarodziej


Urodziny : 01/01/1970
Wiek : 54
Skąd : Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Owena Blodeuwedd Pią 06 Wrz 2013, 19:54

Owena czuła się nieco dziwnie w wątłym ciele Morwen, która była od niej niższa i szczuplejsza. Musiała przyznać, że zadbana była ta jej siostrunia. Te miękkie włosy i równe paznokcie. Bleh.
Teleportowali się gdzieś w sąsiedztwie domu Fitzpatricków. Blodeuwedd kojarzyło nieco tą okolicę, bo nieopodal mieszkała jej siostrunia, chociaż przy tym nowobogackim domu jeszcze nie była.
- Może powinniśmy jednak zostać w ukryciu - zaproponowała, unosząc różdżkę w znaczącym geście. Za pomocą szybkiego gestu i prostego zaklęcia, rzuciła na siebie i Vizmara zaklęcie kameleona, dzięki któremu pozostali w ukryciu.
- Pozostaje czekać aż ktoś bezmyślnie weźmie dzieciaka na zewnątrz - westchnęła cicho, występując kroczek do przodu, przed murek okalający posiadłość. Była teraz niewidzialna, więc mogła obserwować z niego odważniejszego, wysuniętego bardziej w stronę domu punktu.
Owena Blodeuwedd
Owena Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 25/12/1980
Wiek : 43
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pią 06 Wrz 2013, 20:25

Cóż to był za dzień! Dość powiedzieć, że szalony. Od rana wszyscy biegali jak szaleni, pakując niemal całą posiadłość w Irlandii w mahoniowe, ogromne kufry. Dzięki Bogu James wziął sobie do serca gorące prośby swej babci i spał spokojnie w kołysce, w czasie gdy Rosalie zawzięcie wysyłała dziesiątki listów do swych wszystkich znajomych. Zaledwie jej kochana sówka zdołała wrócić z jednej wyprawy, już musiała ruszać w kolejną. Koło południa wszystko już było spakowane, a cała rodzina gotowa do drogi. Aż dziw, że większość rzeczy należała do najmniejszego człowieczka, który przyszedł na świat zaledwie kilka tygodni temu.
- Wyjdę z małym na dwór na krótki spacer! - krzyknęła, wkładając wnuczka do wózka i tym samym uciekając od konieczności rozpakowywania nieskończonej ilości toreb. Ubrała chłopca w niebieskie, jeansowe spodenki, biały podkoszulek i grubą, flanelową, kraciastą koszulę z długim rękawem. Kilka minut później zamykała za sobą drzwi wejściowe i ubrana w elegancki komplet koloru grafitu, na który składała się długa marynarka i plisowana spódnica; oraz błękitną, elegancką bluzeczkę, pchała przed sobą wózek, kierując się w stronę osiedlowego parku. James leżał spokojnie przykryty kolorowym kocykiem w samochodziki, a pani Fitzpatrick opowiadała mu o chmurkach, latających ptaszkach i kolorowych kwiatkach, które mijali po drodze.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Vizmar Black Pią 06 Wrz 2013, 20:39

Mężczyzna oczywiście przytaknął wszystko swojej wspólniczce i tak czekali, czekali. No i pojawiła się ofiara. Młoda babcia ze swoim malutkim wnukiem. Wymarzony cel, przecież tutaj nie było miejsca na jakikolwiek problem. To była za prosta robota, aby pojawił się jakiś większy kłopot. Jeżeli to co mówiła o Rosalie Owena było prawdą to czuł się jakby dzisiaj była gwiazdka. Oczywiście Vizmar liczył się z tym, że może coś pójść nie tak, ale był skoncentrowany na robocie konkretnie, musiał to zrobić bez problemu. Obserwował swoimi, a właściwie czyimiś bystrymi oczami trzydziestoczteroletnią kobietę. Nie odwracał wzroku, a jedynie rozglądał się delikatnie na boki nie chcąc przegapić czegoś co mogło popsuć ich szyki, ale czegoś takiego nie było. Była sama, a jedynym jej towarzyszem był młody James Vincent Scott.
- Chodźmy. - Powiedział cichym głosem do panny Blodeuwedd. Nie było problemu, aby podążać za kobietą, nie biegła przecież, a jedynie szła nic nie podejrzewając. Wraz z Oweną ruszyli za obecną panią Fitzpatrick i po chwili już ich tu nie było.
Vizmar Black
Vizmar Black
Czarodziej


Urodziny : 01/01/1970
Wiek : 54
Skąd : Walia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Dom i ogrody Empty Re: Dom i ogrody

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach