Posąg jednookiej wiedźmy
+9
Maud Moreau
Felicjan Goździk
Iskra Ognianova
Sasza Tiereszkowa
Mistrz Gry
Audrey Roshwel
Ian Ames
Andrea Jeunesse
Brennus Lancaster
13 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III
Strona 3 z 3
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Posąg jednookiej wiedźmy
First topic message reminder :
Na uboczu korytarza stoi przykurzony i wydawać by się mogło zapomniany posąg jednookiej wiedźmy. Niewielu uczniów wie, że strzeże on tajnego wejścia do korytarza prowadzącego do Hogsmeade.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Posąg jednookiej wiedźmy
Z Ślizgonami nie da się nudzić w tej szkole, jakież życie byłoby spokojniejsze, monotonne, bezbarwne, gdyby to Salazar pokazał środkowego palca innym założycielom i sam założył swoją szkołę? Bez tych wszystkich złośliwych, a jednak bardzo barwnych i nieco krzykliwych uczniów z godłem węża. Ta szkoła straciła by bardzo wiele. Tyle nowych doświadczeń, pokazujących jak życie bywa brutalne. A jednocześnie zaskakujące obie strony. Bowiem nawet ktoś kto nie bezpośrednio zrobił jej krzywdę to należał do tej grupki najbardziej niebezpiecznych i nieprzewidywalnych osobników. To jednak potrafił ukazać swoją inna twarz.
Obrócił głowę spoglądając w miejsce gdzie usłyszał nagły hałas. Unosząc brew w zaskoczeniu widokiem blondwłosej czupryny. Pod tym kątem zdążył już lepiej się jej przyjrzeć, więc rozpoznał bez większych analiz kim owa dziewczyna jest.
- Muszę przyznać że wybierasz nietypowe miejsca na drzemki, co będzie następne? Znajdę Cię na gałęzi drzewa, czy na dachu chatki gajowego? - Powiedział podchodząc do niej rozbawiony lecz jego spojrzenie się zmieniło i również ton głosu.
- Wszystko w porządku Śpiąca Królewno? - zapytał się nachylając się nieco w jej stronę i kiedy to się obróciła się w jego stronę mogła dojrzeć jego wyciągniętą rękę, a także pytające, zatroskane spojrzenie. Patrząc jak masuje nogę w okolicy kolana, aż cmoknął głośno.
- No, no bo jeszcze będę musiał Cię zanieść do skrzydła szpitalnego. I nasza drużyna uzna, że na następny mecz z Waszym osłabieniu wystarczy tylko dwóch graczy aby wygrać mecz. - Rzucił uśmiechając się szeroko i tylko trochę złośliwie. Wszakże dalej pamiętał z jaką gracją poruszają się gracze z domu lwa. A dokładniej pamiętały o tym jego palce u nogi. I naprawdę wyobraził sobie to, że Gryffoni mogą się pozabijać na tych miotłach.
- Chyba że to od tego nadmiernego latania? Plączą się nogi i to takie skrzywienie zawodowe wszystkich graczy Quidditcha? - rzucił z zainteresowaniem patrząc się jednak z uwagą na jej nogę. Ostatnie czego potrzebowała ich drużyna to gadania, że mogli wygrać tylko dzięki osłabieniu w drużynie konkurentów. A nawet on zbierał w sobie pokłady siły i motywacji, aby to postąpić jak prawdziwy rycerz i faktycznie zanieść Gryfonkę do tego skrzydła. A to dopiero byłby widok dla całej szkoły.
Zdając sobie sprawę z tego, że ostatnio aż za bardzo udzielała mu się takowa rola... Weź się w garść, bo jeszcze zaczną się do ciebie kleić, a nie unikać. - Pomyślał, karcąc się za to, że jego wizerunek Ksiecia Ciemności mógłby stanowczo na tym ucierpieć.
Obrócił głowę spoglądając w miejsce gdzie usłyszał nagły hałas. Unosząc brew w zaskoczeniu widokiem blondwłosej czupryny. Pod tym kątem zdążył już lepiej się jej przyjrzeć, więc rozpoznał bez większych analiz kim owa dziewczyna jest.
- Muszę przyznać że wybierasz nietypowe miejsca na drzemki, co będzie następne? Znajdę Cię na gałęzi drzewa, czy na dachu chatki gajowego? - Powiedział podchodząc do niej rozbawiony lecz jego spojrzenie się zmieniło i również ton głosu.
- Wszystko w porządku Śpiąca Królewno? - zapytał się nachylając się nieco w jej stronę i kiedy to się obróciła się w jego stronę mogła dojrzeć jego wyciągniętą rękę, a także pytające, zatroskane spojrzenie. Patrząc jak masuje nogę w okolicy kolana, aż cmoknął głośno.
- No, no bo jeszcze będę musiał Cię zanieść do skrzydła szpitalnego. I nasza drużyna uzna, że na następny mecz z Waszym osłabieniu wystarczy tylko dwóch graczy aby wygrać mecz. - Rzucił uśmiechając się szeroko i tylko trochę złośliwie. Wszakże dalej pamiętał z jaką gracją poruszają się gracze z domu lwa. A dokładniej pamiętały o tym jego palce u nogi. I naprawdę wyobraził sobie to, że Gryffoni mogą się pozabijać na tych miotłach.
- Chyba że to od tego nadmiernego latania? Plączą się nogi i to takie skrzywienie zawodowe wszystkich graczy Quidditcha? - rzucił z zainteresowaniem patrząc się jednak z uwagą na jej nogę. Ostatnie czego potrzebowała ich drużyna to gadania, że mogli wygrać tylko dzięki osłabieniu w drużynie konkurentów. A nawet on zbierał w sobie pokłady siły i motywacji, aby to postąpić jak prawdziwy rycerz i faktycznie zanieść Gryfonkę do tego skrzydła. A to dopiero byłby widok dla całej szkoły.
Zdając sobie sprawę z tego, że ostatnio aż za bardzo udzielała mu się takowa rola... Weź się w garść, bo jeszcze zaczną się do ciebie kleić, a nie unikać. - Pomyślał, karcąc się za to, że jego wizerunek Ksiecia Ciemności mógłby stanowczo na tym ucierpieć.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Posąg jednookiej wiedźmy
Słysząc jego pierwsze słowa poczuła, jak dreszcz przechodzi po jej plecach. No ładnie, naprawdę chciała się stąd wydostać, nie zwracając na siebie uwagi. A tu proszę, jak zwykle wszystkie plany poszły w łeb. Przekręciła głowę w jego stronę, zerkając nieco niepewnym spojrzeniem na chłopaka. Zdziwiła się, widząc jego spojrzenie - pytające, a zarazem czyżby widziała w nim troskę? Zamrugała zaskoczona oczami.
Śpiąca Królewna? Jej policzki lekko się ociepliły. Tak ją nazwał w bibliotece. Główna sprawa była taka, że wtedy był z nią Elijah, więc czuła się pewniej przy kimś znanym, a teraz była ze Ślizgonem sam na sam. Zawahała się. Przestała im ufać, chociaż teraz biła się z myślami, czy aby na pewno wszyscy są pokroju Leny. Chociaż - zapewne ciężko by było, gdyby to była prawda. Lena zapewne to jedna na milion taka potworzyca, a reszta może jest lepsza? Poprawiła włosy, które przez upadek były rozrzucone na jej głowie we wszystkie strony świata i bardzo delikatnie, niepewnie chwyciła jego dłoń. Podniosła się, starając się nie opierać całej swojej wagi na ręce chłopaka. Gdy już stanęła, puściła delikatnie jego rękę i otrzepała mundurek.
- Nie spałam. Po prostu się potknęłam o dywan.
Spojrzała ze złością na przedmiot, o który prawie się zabiła i westchnęła. Wróciła spojrzeniem do Aleksa.
- Aczkolwiek spanie na gałęzi drzewa brzmi całkiem ciekawe. Chociaż nie w zimę.
Uśmiechnęła się kącikiem ust, pochylając się i jeszcze przez chwilę trąc kolano. Zaraz się rozejdzie była tego pewna. W końcu nie takie kontuzje jej się przytrafiały, chociażby ze względu na Quidditcha. Wyprostowała się i wyprostowała kilka razy nogę.
- Nie, spoko, zaraz przejdzie. Nie musisz mnie zanosić do Skrzydła Szpitalnego, a już na pewno z powodu obicia nie opuszczę następnego meczu.
Uśmiechnęła się do niego nieco szerzej, splatając ze sobą dłonie za plecami. Atak paniki poszedł w zapomnienie, chociaż tyle. Wzięła głębszy wdech i odetchnęła. Gdzieś tam myślała, czy by się nie zabrać już stąd, ale to by było chyba niezbyt grzeczne i trochę bezczelne. Skierowała spojrzenie na posąd jednookiej wiedźmy.
- Co robiłeś? Jeśli mogę zapytać oczywiście.
Wróciła do niego spojrzeniem, przypominając sobie wypowiadane słowa przez Aleksa. Brzmiały co najmniej dziwnie. I mało spójnie.
Śpiąca Królewna? Jej policzki lekko się ociepliły. Tak ją nazwał w bibliotece. Główna sprawa była taka, że wtedy był z nią Elijah, więc czuła się pewniej przy kimś znanym, a teraz była ze Ślizgonem sam na sam. Zawahała się. Przestała im ufać, chociaż teraz biła się z myślami, czy aby na pewno wszyscy są pokroju Leny. Chociaż - zapewne ciężko by było, gdyby to była prawda. Lena zapewne to jedna na milion taka potworzyca, a reszta może jest lepsza? Poprawiła włosy, które przez upadek były rozrzucone na jej głowie we wszystkie strony świata i bardzo delikatnie, niepewnie chwyciła jego dłoń. Podniosła się, starając się nie opierać całej swojej wagi na ręce chłopaka. Gdy już stanęła, puściła delikatnie jego rękę i otrzepała mundurek.
- Nie spałam. Po prostu się potknęłam o dywan.
Spojrzała ze złością na przedmiot, o który prawie się zabiła i westchnęła. Wróciła spojrzeniem do Aleksa.
- Aczkolwiek spanie na gałęzi drzewa brzmi całkiem ciekawe. Chociaż nie w zimę.
Uśmiechnęła się kącikiem ust, pochylając się i jeszcze przez chwilę trąc kolano. Zaraz się rozejdzie była tego pewna. W końcu nie takie kontuzje jej się przytrafiały, chociażby ze względu na Quidditcha. Wyprostowała się i wyprostowała kilka razy nogę.
- Nie, spoko, zaraz przejdzie. Nie musisz mnie zanosić do Skrzydła Szpitalnego, a już na pewno z powodu obicia nie opuszczę następnego meczu.
Uśmiechnęła się do niego nieco szerzej, splatając ze sobą dłonie za plecami. Atak paniki poszedł w zapomnienie, chociaż tyle. Wzięła głębszy wdech i odetchnęła. Gdzieś tam myślała, czy by się nie zabrać już stąd, ale to by było chyba niezbyt grzeczne i trochę bezczelne. Skierowała spojrzenie na posąd jednookiej wiedźmy.
- Co robiłeś? Jeśli mogę zapytać oczywiście.
Wróciła do niego spojrzeniem, przypominając sobie wypowiadane słowa przez Aleksa. Brzmiały co najmniej dziwnie. I mało spójnie.
Re: Posąg jednookiej wiedźmy
Z zasady lepiej było uważać każdego Ślizgona za zagrożenie. Tak wychodziło się na tym najlepiej. Bo nawet jeśli dany przypadek nie był tak ciężko jak Lena to było się przygotowanym na najgorsze i co najwyżej zostać mile zaskoczonym.
Kiedy to podała mu dłoń ten podciągnął ją do góry, na tyle jednak ostrożnie aby nie wpadła mu w ramiona. Tak szybkim zawodnikiem to nie był, w przeciwieństwie do większości męskiej części Slytherinu.
- Achhh. A już miałem nawet nadzieję, że to jakaś nowa choroba, albo klątwa która sprawia, że zasypiasz w tak losowych miejscach. - mruknął niezadowolony. Bowiem miał nadzieję na okazjonalnie badanie nowej klątwy, albo przedmiotu czarnomagicznego. Interesował się tą dziedziną, a to byłoby idealne na prowadzenie słabszych badań na ich temat.
Wieszanie koleżanek w powietrzu też miał już opanowane. W końcu Andrea miała tę przyjemność wisieć nad taflą wody jeziora, więc co dla niego jakieś drzewo. Byle to nie było w Zakazanym Lesie to jest duża szansa na odnalezienie.
- Więc jak się zrobi nieco cieplej to się sprawdzi, co Ty na to? - zapytał się unosząc kąciki ust w złowieszczym uśmiechu, a w oczach zalśniły ogniki, jednak znacznie bardziej rozbawione, niż złośliwe i niebezpieczne.
Spojrzał się nieco zaskoczony jej słowami i faktem, że zastosowała taką formę grzeczności. W większości przypadków usłyszałby pytanie i jakąś docinkę odnośnie swojego zainteresowania takimi rodzajami wiedźm.
Zdecydowanie za dużo przebywał w Ślizgonami i już zapomniał że można w inny sposób o coś zapytać.
- Mam trochę informacji, że gdzieś w tym miejscu jest tajne przejście. I łudziłem się trochę, że uda mi się podać dobre hasło. Wiem, że to bezcelowe... Ale nie miałem nic lepszego do roboty, więc tak zgadywalem co przyszło na myśl. - wytłumaczył spoglądając na dłuższą chwilę w stronę posągu.
Jeśli chciała uciec to właśnie w tym momencie miała okazję. Inaczej może być już za późno..
Kiedy to podała mu dłoń ten podciągnął ją do góry, na tyle jednak ostrożnie aby nie wpadła mu w ramiona. Tak szybkim zawodnikiem to nie był, w przeciwieństwie do większości męskiej części Slytherinu.
- Achhh. A już miałem nawet nadzieję, że to jakaś nowa choroba, albo klątwa która sprawia, że zasypiasz w tak losowych miejscach. - mruknął niezadowolony. Bowiem miał nadzieję na okazjonalnie badanie nowej klątwy, albo przedmiotu czarnomagicznego. Interesował się tą dziedziną, a to byłoby idealne na prowadzenie słabszych badań na ich temat.
Wieszanie koleżanek w powietrzu też miał już opanowane. W końcu Andrea miała tę przyjemność wisieć nad taflą wody jeziora, więc co dla niego jakieś drzewo. Byle to nie było w Zakazanym Lesie to jest duża szansa na odnalezienie.
- Więc jak się zrobi nieco cieplej to się sprawdzi, co Ty na to? - zapytał się unosząc kąciki ust w złowieszczym uśmiechu, a w oczach zalśniły ogniki, jednak znacznie bardziej rozbawione, niż złośliwe i niebezpieczne.
Spojrzał się nieco zaskoczony jej słowami i faktem, że zastosowała taką formę grzeczności. W większości przypadków usłyszałby pytanie i jakąś docinkę odnośnie swojego zainteresowania takimi rodzajami wiedźm.
Zdecydowanie za dużo przebywał w Ślizgonami i już zapomniał że można w inny sposób o coś zapytać.
- Mam trochę informacji, że gdzieś w tym miejscu jest tajne przejście. I łudziłem się trochę, że uda mi się podać dobre hasło. Wiem, że to bezcelowe... Ale nie miałem nic lepszego do roboty, więc tak zgadywalem co przyszło na myśl. - wytłumaczył spoglądając na dłuższą chwilę w stronę posągu.
Jeśli chciała uciec to właśnie w tym momencie miała okazję. Inaczej może być już za późno..
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Posąg jednookiej wiedźmy
Przez chwilę lustrowała go spojrzeniem, przekrzywiając głowę w bok. Naprawdę nie chciała jeszcze całkowicie ufać, ale powoli kiełkowało w niej przeczucie, że ten chłopak z zielonego domu może być inny. A już na pewno inny od Leny. Przynajmniej nie wyzwał jej od razu na pojedynek na różdżki, a to już dużo znaczyło! Widocznie nie wszyscy są tak popieprzeni jak zielona potworzyca. Przewróciła oczami i westchnęła, wzdrygując się na jego pierwsze słowa.
- Jeszcze jednej mi klątwy brakowało w ostatnim czasie... Znaczy, nie!
Cofnęła się krok, machając szybko rękami przed sobą. Przez moment strach przebiegł po jej twarzy, ale po paru sekundach zastąpiła go niepewność. Wzięła głębszy wdech.
- To nie klątwa, dzisiaj serio nie spałam... W bibliotece po prostu byłam śpiąca po treningu porannym, to wszystko...
Mruknęła cicho, nie patrząc na Aleksandra. Nie chciała mówić otwarcie o klątwach, a przynajmniej nie w szkole - istniało niebezpieczeństwo, że - mimo, że sprawa całkowicie ucichła i obyło się bez konsekwencji (co niekoniecznie było dobre, ale Rhin nie mogła nic na to poradzić przecież) - temat wróci i jednak nie będzie tak fajnie, jak jest w tym momencie. Z nerwów poprawiła włosy, końcówki okręcając wokół palca i dopiero po chwili spojrzała na niego.
- Hmmm.... Może w lato spanie na drzewie nie brzmi tak źle. Byleby nie przy Bijącej Wierzbie.
Cień uśmiechu zagościł na jej ustach. Gdy przeniósł spojrzenie na posąg, owszem, w pierwszych sekundach pojawiło się jej w głowie słowo "ucieczka", ale szybko je wyrzuciła, gdy doszedł do niej sens słów chłopaka. Tajne przejście brzmiało ciekawie i Gryfońskie serduszko na szczęście wygrało ze strachem. To dobrze wróży.
- Tajne przejście? Dlatego postanowiłeś mówić losowe słowa, mając nadzieję, że trafisz w odpowiednie?
Uśmiechnęła się szerzej, posyłając rozbawione spojrzenie Cortezowi. Przez ten moment Hamilton była zupełnie inną osobą, niż te parę minut wcześniej.
- Jeszcze jednej mi klątwy brakowało w ostatnim czasie... Znaczy, nie!
Cofnęła się krok, machając szybko rękami przed sobą. Przez moment strach przebiegł po jej twarzy, ale po paru sekundach zastąpiła go niepewność. Wzięła głębszy wdech.
- To nie klątwa, dzisiaj serio nie spałam... W bibliotece po prostu byłam śpiąca po treningu porannym, to wszystko...
Mruknęła cicho, nie patrząc na Aleksandra. Nie chciała mówić otwarcie o klątwach, a przynajmniej nie w szkole - istniało niebezpieczeństwo, że - mimo, że sprawa całkowicie ucichła i obyło się bez konsekwencji (co niekoniecznie było dobre, ale Rhin nie mogła nic na to poradzić przecież) - temat wróci i jednak nie będzie tak fajnie, jak jest w tym momencie. Z nerwów poprawiła włosy, końcówki okręcając wokół palca i dopiero po chwili spojrzała na niego.
- Hmmm.... Może w lato spanie na drzewie nie brzmi tak źle. Byleby nie przy Bijącej Wierzbie.
Cień uśmiechu zagościł na jej ustach. Gdy przeniósł spojrzenie na posąg, owszem, w pierwszych sekundach pojawiło się jej w głowie słowo "ucieczka", ale szybko je wyrzuciła, gdy doszedł do niej sens słów chłopaka. Tajne przejście brzmiało ciekawie i Gryfońskie serduszko na szczęście wygrało ze strachem. To dobrze wróży.
- Tajne przejście? Dlatego postanowiłeś mówić losowe słowa, mając nadzieję, że trafisz w odpowiednie?
Uśmiechnęła się szerzej, posyłając rozbawione spojrzenie Cortezowi. Przez ten moment Hamilton była zupełnie inną osobą, niż te parę minut wcześniej.
Re: Posąg jednookiej wiedźmy
Obracanie głowy w taki sposób zawsze wywoływało u niego uśmiech przypominając mu nieco zachowanie takiego bezbronnego psiaka. Wtedy miał ochotę zapolować na bezbronną ofiarę, samemu będąc wilkiem. Utrzymywał go jednak na wodzy. Od dłuższego już czasu stając się o wiele bardziej spokojny. To nie tak, że nie robił łapanek na szkolnych korytarzach. Zdecydowanie rzadziej był niemiły dla osób które kojarzył w jakiś sposób.
- Jeszcze jednej? - podłapał momentalnie jej słowa uznając, że jednak jakąś klątwa nad nią ciąży. A jako wielki maniak wszelkich klątw, sposobów ich zdejmowania, czy rozpoznawania bardzo zainteresował się tym tematem. I widać było po jego minie, że tak łatwo go nie zadowoli byle jaką odpowiedzią. Oczywiście przez moment nie pomyślał o tym, że mogła paść celem zaklęcia rzuconym przez kumpelę.
- No dobrze już dobrze. Ale musisz uważać w takich miejscach, przepędziłem dwójkę uczniów którzy na Was coś szykowali. Ale wiecznie nie będę w pobliżu aby ratować Gryfońskie tyłki. Sam trenuje o poranku więc potrafię zrozumieć owe zmęczenie. Jednak lepiej się położyć w pokoju niż na książkach w bibliotece. Sami się prosicie o kłopoty. - wytłumaczył niczym nauczyciel spoglądając na jej ruchy i bawienie się włosami. Aż tak bardzo się stresowała ich rozmową? Nie przyzwyczajony był nieco do takich reakcji przy nim. Nieustannie mu wmawiano, że był powodem westchnień wielu dziewcząt, ale w porównaniu do swoich kolegów to bardziej mu było do posągu stojącego na uboczu, aniżeli konkurenta.
- Dopiero w lato? Aż tyle mam czekać? - rzucił z ubolewaniem nad tak odległa datą realizacji projektu. A mogło być przy tym tak wesoło. Na jej kolejne pytanie sam zrozumiał jak daremne były to starania. Wypowiedziane przez usta innej osoby tym bardziej utwierdzały go w przekonaniu iż była to strata czasu.
- Tak, wiem zupełna głupota, ale miałem chwilę czasu nawet i na to. - roześmiał się z samego siebie po czym przeczesał włosy ręką. Dostrzegł pewna zmianę w jej zachowaniu więc postanowił pociągnąć temat.
- Powiedz, że znasz owe hasło i że nie będę musiał się wygłupiać dalej? - rzucił z rozbrajającym uśmiechem.
- Jeszcze jednej? - podłapał momentalnie jej słowa uznając, że jednak jakąś klątwa nad nią ciąży. A jako wielki maniak wszelkich klątw, sposobów ich zdejmowania, czy rozpoznawania bardzo zainteresował się tym tematem. I widać było po jego minie, że tak łatwo go nie zadowoli byle jaką odpowiedzią. Oczywiście przez moment nie pomyślał o tym, że mogła paść celem zaklęcia rzuconym przez kumpelę.
- No dobrze już dobrze. Ale musisz uważać w takich miejscach, przepędziłem dwójkę uczniów którzy na Was coś szykowali. Ale wiecznie nie będę w pobliżu aby ratować Gryfońskie tyłki. Sam trenuje o poranku więc potrafię zrozumieć owe zmęczenie. Jednak lepiej się położyć w pokoju niż na książkach w bibliotece. Sami się prosicie o kłopoty. - wytłumaczył niczym nauczyciel spoglądając na jej ruchy i bawienie się włosami. Aż tak bardzo się stresowała ich rozmową? Nie przyzwyczajony był nieco do takich reakcji przy nim. Nieustannie mu wmawiano, że był powodem westchnień wielu dziewcząt, ale w porównaniu do swoich kolegów to bardziej mu było do posągu stojącego na uboczu, aniżeli konkurenta.
- Dopiero w lato? Aż tyle mam czekać? - rzucił z ubolewaniem nad tak odległa datą realizacji projektu. A mogło być przy tym tak wesoło. Na jej kolejne pytanie sam zrozumiał jak daremne były to starania. Wypowiedziane przez usta innej osoby tym bardziej utwierdzały go w przekonaniu iż była to strata czasu.
- Tak, wiem zupełna głupota, ale miałem chwilę czasu nawet i na to. - roześmiał się z samego siebie po czym przeczesał włosy ręką. Dostrzegł pewna zmianę w jej zachowaniu więc postanowił pociągnąć temat.
- Powiedz, że znasz owe hasło i że nie będę musiał się wygłupiać dalej? - rzucił z rozbrajającym uśmiechem.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Posąg jednookiej wiedźmy
- Zatarczki ze Ślizgonami. Stare dzieje.
Rzuciła tyko cicho, nie chcąc zostawiać go bez odpowiedzi. Nie wiedziała, czy inni Ślizgoni wiedzą, co się stało tak dokładnie, czy są w temacie użytej klątwy przez Lenę na Gryfonce, czy nie. Jeśli tak, sądziła, że może skojarzy fakty - ale w tym momencie zaczęła się też zastanawiać, czy to nie pokaże jej w słabym świetle. Westchnęła. Z drugiej strony, lepiej uciąć temat w ten sposób, niż miałaby zostać oskarżona o zniesławienie Ślizgonki. Zniesławienie, dobre sobie. Przymknęła na moment powieki i wzięła głębszy wdech.
- Dzięki, że ich przepędziłeś. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Ale to bardzo miłe z Twojej strony.
Uchyliła powieki i skierowała na niego wesołe spojrzenie z przyjemnym dla oka, delikatnym uśmiechem na ustach. Mógł nic nie robić, a jednak im pomógł. Poza tym, obudzenie jej jako "Śpiącej Królewny" było miłe, a na pewno bardziej miłe niż to co mogło się stać.
Na jego stwierdzenie o lecie zaśmiała się cicho, zakrywając dłonią usta. No jasne, że w lato, a nie w wiosnę. Wiosna potrafi być zdradliwa.
- Jeśli mam się nie przeziębić, tak będzie najlepiej. Jakbym się źle poczuła na drzewie to bym mogła z niego spaść, i co wtedy?
Zapytała zadziornie, opierając obydwie ręce na biodrach. Że niby spadnięcie z drzewa (nawet wyższej gałęzi) byłoby gorsze niż spadnięcie z miotły i kontuzje otrzymane podczas meczy Quidditcha? Dobre sobie. Ale w meczach brała pod uwagę adrenalinę, a tutaj mogłoby być ciężej w tym temacie.
Spojrzała na posąg jednookiej czarownicy, po czym po paru chwilach wróciła spojrzeniem do chłopaka. Przyglądała mu się przez chwilę.
- Nie znam, a nawet, gdybym znała, to fajnie wyglądałeś, wygłupiając się.
Co prawda, mało widziała, będąc w stanie lekkiej paniki, ale przez chwilę mu się przyglądała. I tak na spokojnie myśląc, całkowicie miło to dla oka wyglądało. Odwróciła się od niego i podeszła do posągu.
- Nie mam pojęcia, jakie mogłoby być hasło. Możemy zawsze spróbować obydwoje odgadnąć.
Wyszczerzyła zęby w uśmiechu i odwróciła głowę w stronę Aleksa. Ciekawe, co by im przyszło do głowy.
Rzuciła tyko cicho, nie chcąc zostawiać go bez odpowiedzi. Nie wiedziała, czy inni Ślizgoni wiedzą, co się stało tak dokładnie, czy są w temacie użytej klątwy przez Lenę na Gryfonce, czy nie. Jeśli tak, sądziła, że może skojarzy fakty - ale w tym momencie zaczęła się też zastanawiać, czy to nie pokaże jej w słabym świetle. Westchnęła. Z drugiej strony, lepiej uciąć temat w ten sposób, niż miałaby zostać oskarżona o zniesławienie Ślizgonki. Zniesławienie, dobre sobie. Przymknęła na moment powieki i wzięła głębszy wdech.
- Dzięki, że ich przepędziłeś. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Ale to bardzo miłe z Twojej strony.
Uchyliła powieki i skierowała na niego wesołe spojrzenie z przyjemnym dla oka, delikatnym uśmiechem na ustach. Mógł nic nie robić, a jednak im pomógł. Poza tym, obudzenie jej jako "Śpiącej Królewny" było miłe, a na pewno bardziej miłe niż to co mogło się stać.
Na jego stwierdzenie o lecie zaśmiała się cicho, zakrywając dłonią usta. No jasne, że w lato, a nie w wiosnę. Wiosna potrafi być zdradliwa.
- Jeśli mam się nie przeziębić, tak będzie najlepiej. Jakbym się źle poczuła na drzewie to bym mogła z niego spaść, i co wtedy?
Zapytała zadziornie, opierając obydwie ręce na biodrach. Że niby spadnięcie z drzewa (nawet wyższej gałęzi) byłoby gorsze niż spadnięcie z miotły i kontuzje otrzymane podczas meczy Quidditcha? Dobre sobie. Ale w meczach brała pod uwagę adrenalinę, a tutaj mogłoby być ciężej w tym temacie.
Spojrzała na posąg jednookiej czarownicy, po czym po paru chwilach wróciła spojrzeniem do chłopaka. Przyglądała mu się przez chwilę.
- Nie znam, a nawet, gdybym znała, to fajnie wyglądałeś, wygłupiając się.
Co prawda, mało widziała, będąc w stanie lekkiej paniki, ale przez chwilę mu się przyglądała. I tak na spokojnie myśląc, całkowicie miło to dla oka wyglądało. Odwróciła się od niego i podeszła do posągu.
- Nie mam pojęcia, jakie mogłoby być hasło. Możemy zawsze spróbować obydwoje odgadnąć.
Wyszczerzyła zęby w uśmiechu i odwróciła głowę w stronę Aleksa. Ciekawe, co by im przyszło do głowy.
Re: Posąg jednookiej wiedźmy
Wykorzystanie tego słowa w stosunku do domu Salazara to jak opowiadanie o tym, że się mija ich na korytarzu. Ślizgoni konflikty mieli wszędzie i co chwilę. Więc nawet nie chciało mu się dopytywać o co mogło tam chodzić i z kim dokładniej. I lepiej było to tak zostawić, zważywszy na jego dobry kontakt z jej nemesis.
- Proszę bardzo? - rzadko kiedy bywał tak bezinteresowny, zazwyczaj oczekując jakiejś nagrody, albo przysługi. Więc wypowiedzenie mu tych słów było dla niego nienaturalne i dziwnym uczuciem. Odwzajemnił jej uśmiech samemu unosząc końcówki warg. Była delikatną osobą, chyba nawet nieco zbyt delikatną przez co nie wiedział jak ma się z dziewczyną obchodzić aby nie popsuć. Była jak porcelanowa laleczka. A on trochę jak przysłowiowy słoń. Każdy ruch uważnie wykonując aby nic się nie posypało.
- No to spadniesz, ale koty ponoć spadają zawsze na cztery łapy? Prawda? Więc w czym tutaj problem? - odpowiedział nie dając za wygraną. Bo i nie widział problemu z spadaniem z drzewa. Co najwyżej można się podbijać, ale za to nagroda w formie nietypowego przeżycia może być znacznie przewyższająca ewentualną szkodę. Podpuszczał więc dalej uczennicę, co się będzie sam wygłupiać po terenie zamku jak można z kimś.
- O nie, nie... Nie mam w zwyczaju robić z siebie takiego głupka na pierwszych spotkaniach. - zaprzeczył bojąc się też, że się zapomni i zacznie syczeć do posągu. Mogło być przecież i tak, że za owe przejście odpowiadał i sam Salazar? Więc tutaj było duże prawdopodobieństwo aby hasło mogło brzmieć w języku węży. Stanął jednak naprzeciwko posagu i przyłożył do niego rękę badając strukturę.
- Proszę bardzo? - rzadko kiedy bywał tak bezinteresowny, zazwyczaj oczekując jakiejś nagrody, albo przysługi. Więc wypowiedzenie mu tych słów było dla niego nienaturalne i dziwnym uczuciem. Odwzajemnił jej uśmiech samemu unosząc końcówki warg. Była delikatną osobą, chyba nawet nieco zbyt delikatną przez co nie wiedział jak ma się z dziewczyną obchodzić aby nie popsuć. Była jak porcelanowa laleczka. A on trochę jak przysłowiowy słoń. Każdy ruch uważnie wykonując aby nic się nie posypało.
- No to spadniesz, ale koty ponoć spadają zawsze na cztery łapy? Prawda? Więc w czym tutaj problem? - odpowiedział nie dając za wygraną. Bo i nie widział problemu z spadaniem z drzewa. Co najwyżej można się podbijać, ale za to nagroda w formie nietypowego przeżycia może być znacznie przewyższająca ewentualną szkodę. Podpuszczał więc dalej uczennicę, co się będzie sam wygłupiać po terenie zamku jak można z kimś.
- O nie, nie... Nie mam w zwyczaju robić z siebie takiego głupka na pierwszych spotkaniach. - zaprzeczył bojąc się też, że się zapomni i zacznie syczeć do posągu. Mogło być przecież i tak, że za owe przejście odpowiadał i sam Salazar? Więc tutaj było duże prawdopodobieństwo aby hasło mogło brzmieć w języku węży. Stanął jednak naprzeciwko posagu i przyłożył do niego rękę badając strukturę.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Posąg jednookiej wiedźmy
Hamilton, z wesołym uśmiechem na ustach, lustrowała spojrzeniem posąg jednookiej wiedźmy. Przez dłuższą chwilę nic się nie odzywała, zajęta rozmyślaniem nad znalezieniem hasła.
Gdy ktoś robił coś dla niej - obojętnie, co by to było, to mogła być najmniejsza drobnostka - zawsze dziękowała. I zawsze przepraszała, nawet za często. Przez to Nevan nazywał ją "przepraszajką". To było w pewnym momencie jej ulubione i najczęściej używane słowo. Zaśmiała się cicho na samo wspomnienie, co mogło wyglądać dość dziwacznie. Spojrzała na Aleksandra.
- Jak ktoś coś dla Ciebie robi, nawet coś małego, wypada podziękować. Zwłaszcza, jeśli jest to szczere. O, i jeszcze - jestem pewna, że spadnę na cztery łapy.
Uśmiechnęła się, wystawiając język w stronę chłopaka i wróciła do oglądania posągu. Stanęła za nim i westchnęła. Oparła ręce na biodrach.
- Nie mam totalnie pomysłu, co mogłoby zadziałać jak hasło.
Wzruszyła ramionami. Wiele przejść w Hogwarcie miało najdziwniejsze hasła pod słońcem i bardzo często po prostu niezwiązane z wyglądem czy miejscem pobytu przejścia. Wzięła głębszy wdech i przeszła na przód posągu. Spojrzała jej prosto w oko i zmrużyła swoje powieki.
- Gumochłon, dyniowe paszteciki, czekoladowa żaba, złote galeony, pieprzne diabełki...
Zaczęła rzucać przypadkowe słowa, mając nadzieję, że w końcu trafi na to konkretne... Co musiało wyglądać dość komicznie, bo słowa nie miały ze sobą dużego powiązania, a ona nie spuszczała spojrzenia spod przymrużonych powiek z posągu. Tak, jakby jej spojrzenie mogło coś zmienić.
Gdy ktoś robił coś dla niej - obojętnie, co by to było, to mogła być najmniejsza drobnostka - zawsze dziękowała. I zawsze przepraszała, nawet za często. Przez to Nevan nazywał ją "przepraszajką". To było w pewnym momencie jej ulubione i najczęściej używane słowo. Zaśmiała się cicho na samo wspomnienie, co mogło wyglądać dość dziwacznie. Spojrzała na Aleksandra.
- Jak ktoś coś dla Ciebie robi, nawet coś małego, wypada podziękować. Zwłaszcza, jeśli jest to szczere. O, i jeszcze - jestem pewna, że spadnę na cztery łapy.
Uśmiechnęła się, wystawiając język w stronę chłopaka i wróciła do oglądania posągu. Stanęła za nim i westchnęła. Oparła ręce na biodrach.
- Nie mam totalnie pomysłu, co mogłoby zadziałać jak hasło.
Wzruszyła ramionami. Wiele przejść w Hogwarcie miało najdziwniejsze hasła pod słońcem i bardzo często po prostu niezwiązane z wyglądem czy miejscem pobytu przejścia. Wzięła głębszy wdech i przeszła na przód posągu. Spojrzała jej prosto w oko i zmrużyła swoje powieki.
- Gumochłon, dyniowe paszteciki, czekoladowa żaba, złote galeony, pieprzne diabełki...
Zaczęła rzucać przypadkowe słowa, mając nadzieję, że w końcu trafi na to konkretne... Co musiało wyglądać dość komicznie, bo słowa nie miały ze sobą dużego powiązania, a ona nie spuszczała spojrzenia spod przymrużonych powiek z posągu. Tak, jakby jej spojrzenie mogło coś zmienić.
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III
Strona 3 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach