[22]
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Stara kamienica :: Poddasze
Strona 2 z 2
Strona 2 z 2 • 1, 2
[22]
First topic message reminder :
***
Ostatnio zmieniony przez Ethan Canswell dnia Sro 27 Sty 2016, 00:08, w całości zmieniany 2 razy
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
- Lubię zdecydowanych mężczyzn. - odparła cicho, ale szczerze. Shay była typem kobiety nad którą czasem trzeba było dominować i podejmować decyzje za nią. Nie mogłaby być z kimś kto cały czas by odkładał wszystko w jej ręce. Lubiła przejąć inicjatywę, ale zamiana ról była potrzebna. Żeby się nie nudzić oczywiście. Zmierzyła wzrokiem na jego ramiona, a następnie tors. Musiała przyznać też, że ręce studenta idealnie pasują do jej talii. Może to przeznaczenie? Zaśmiała się w myślach, muskając opuszkami palców skórę na jego szyi. Już miała coś powiedzieć kiedy to skutecznie zamknął jej usta. Dziewczyna wydała z siebie ciche mruknięcie zadowolenia, a dłoń która wcześniej spoczywała przy jej twarzy powędrowała na jego plecy. Przymknęła oczy również nieco nieśmiało z początku oddając pocałunek, by po chwili odwzajemnić go równie śmiało jak on, zachowując subtelność i delikatność. Nie zdawał sobie sprawy, że jej to wcale nie płoszyło - wręcz przeciwnie. Brunetka miała też wrażenie, że ktoś odpalił fajerwerki w jej żołądku przez co wywołał skurcz i przyjemny dreszcz na skórze. Po dłużej chwili niechętnie odsunęła się o kilka centymetrów, opierając swoje czoło o jego. Jej oddech był nieco szybszy, podobnie jak tętno. To wszystko przez emocje i podekscytowanie.
- Nie sądziłam, że będziesz zainteresowany.. Nie sądziłam tez, że tak dobrze całujesz. Gdybym wiedziała to cholera nastąpiłoby to wcześniej. - szepnęła, muskając delikatnie jego wargi swoimi. Następnie jej czekoladowo-złote spojrzenie zatrzymało się bezpośrednio na jego oczach. Uśmiechnęła się zadziornie, ignorując obecność tych rumieńców, które wcale nie chciały znikać. Może im się spodobało na tych policzkach. Palce jej dłoni zacisnęły się na materiale jego koszuli jakby bała się, że to on ucieknie. No cóż - większość panien udawała nieśmiałe cnotki i odwracała wzrok, ale Shay wychodziła z założenia, że jeśli coś się jej podoba to musi dać o tym znać. Drgnęła nieco w jego ramionach, nieco swobodniej już siadając na kolanach.
- Nie sądziłam, że będziesz zainteresowany.. Nie sądziłam tez, że tak dobrze całujesz. Gdybym wiedziała to cholera nastąpiłoby to wcześniej. - szepnęła, muskając delikatnie jego wargi swoimi. Następnie jej czekoladowo-złote spojrzenie zatrzymało się bezpośrednio na jego oczach. Uśmiechnęła się zadziornie, ignorując obecność tych rumieńców, które wcale nie chciały znikać. Może im się spodobało na tych policzkach. Palce jej dłoni zacisnęły się na materiale jego koszuli jakby bała się, że to on ucieknie. No cóż - większość panien udawała nieśmiałe cnotki i odwracała wzrok, ale Shay wychodziła z założenia, że jeśli coś się jej podoba to musi dać o tym znać. Drgnęła nieco w jego ramionach, nieco swobodniej już siadając na kolanach.
Re: [22]
Chcąc nie chcąc, Shay nie miała już odwrotu. Choć sądząc po jej zachowaniu to nie miała na to ochoty. Student zresztą też. Czuł się jakby setki motyli odstawiały w jego żołądku najróżniejsze tańce trzepocząc radośnie skrzydełkami. Wyraźnie zadowolony z sytuacji jaka zrodziła się pomiędzy nimi Ethan uśmiechnął się poprzez pocałunek. Jeszcze raz ucałował jej miekkie wargi i rownież odsunął się niechętnie. Musnął wargami czubek jej nosa nim zdążyła oprzeć swoje czoło o jego.
- To ja byłem przekonany, że Ty nie będziesz chciała spróbować czegoś więcej. A prawda jest taka, że od dnia w którym Cie spotkałem nie mogę skupić się na nikim, ani niczym innym - powiedział szczerze. Tak szybko zawróciła mu w głowie. Dłonią przeczesał jej miękkie włosy i uśmiechnął się ciepło. Wiedział, że po tym dzisiejszym spotkaniu ciężko będzie mu skupić się na jutrzejszych zajęciach. I choć jeszcze się nie rozstali to już nie mógł doczekać się ich kolejnego spotkania. Canswell dobrze całuje? Ciekawe.
- Skoro tak, to pozwól, że nadrobię zaległości - dodał i już bez wahania zbliżył wargi do jej ust. Jednak pocalunek, ktorym teraz obdarował Shay różnił się od poprzedniego. Był bowiem delikatny, aczkolwiek z nieskrywaną namiętnością. Był zapewnieniem, że zaryzykował tę znajomość. Obietnicą kolejnych, ciekawych, wyjątkowych i przyjemnych dla obydwojga spotkań. Przyciągnął ja bliżej do siebie gdy zadrżała w jego ramionach. Wiedział, ze niedługo będzie musiał odstawić ją pod bramy Hogwartu. Chciał wiec choć jeszcze przez chwilę nacieszyć się jej bliskością. Kto wie kiedy znów się spotkają.
- To ja byłem przekonany, że Ty nie będziesz chciała spróbować czegoś więcej. A prawda jest taka, że od dnia w którym Cie spotkałem nie mogę skupić się na nikim, ani niczym innym - powiedział szczerze. Tak szybko zawróciła mu w głowie. Dłonią przeczesał jej miękkie włosy i uśmiechnął się ciepło. Wiedział, że po tym dzisiejszym spotkaniu ciężko będzie mu skupić się na jutrzejszych zajęciach. I choć jeszcze się nie rozstali to już nie mógł doczekać się ich kolejnego spotkania. Canswell dobrze całuje? Ciekawe.
- Skoro tak, to pozwól, że nadrobię zaległości - dodał i już bez wahania zbliżył wargi do jej ust. Jednak pocalunek, ktorym teraz obdarował Shay różnił się od poprzedniego. Był bowiem delikatny, aczkolwiek z nieskrywaną namiętnością. Był zapewnieniem, że zaryzykował tę znajomość. Obietnicą kolejnych, ciekawych, wyjątkowych i przyjemnych dla obydwojga spotkań. Przyciągnął ja bliżej do siebie gdy zadrżała w jego ramionach. Wiedział, ze niedługo będzie musiał odstawić ją pod bramy Hogwartu. Chciał wiec choć jeszcze przez chwilę nacieszyć się jej bliskością. Kto wie kiedy znów się spotkają.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Gdyby panienka Hasting wiedziała o czym pan myśli panie Canswell to z pewnością ugryzłaby pana w wargę w ramach zemsty za przypomnienie, że faktycznie czas nieubłaganie gnał do przodu. I niestety żadne z nich nie miało na to wpływu. Całe szczęście, że jeszcze troszkę i że niedługo będzie przerwa świąteczna i wtedy Shay będzie mogła robić co chce i gdzie chce, bo jej rodzice z pewnością udadzą się do rodziny na Filipinach. W czystej teorii miała się uczyć i ewentualnie wyskoczyć z nim na kawę - był to jednak nieaktualny scenariusz bowiem wszystko potoczyło się tak, jak najbardziej tego chciała. Uśmiechnęła się czule wręcz, przesuwając jedną z dłoni ku górze i przejeżdżając po jego policzku, a następnie mierzwiąc włosy. - Dobrze, że jeszcze nie potrafisz czytać ze mnie jak z otwartej księgi Ethan bo szybko bym Ci się znudziła. A tak zostaje ta aura tajemnicy, prawda? Gdybym nie chciała to nie wpadałabym do pielęgniarki dwa razy dziennie z udawanym bólem głowy. - odparła z niewinnym uśmieszkiem, wzruszając lekko ramionami. No własnie, ile to ona aspiryn się dla niego nałykała albo kropel żołądkowych! Co do nadrabiania zaległości to nawet nie musiał pytać o zgodę, odpowiadało jej tutaj bycie egoistą i branie tylu buziaków, na ile miał ochotę.
Czuła się przy nim naprawdę swobodnie i pewnie, a nie była to kwestia tego, że był od niej starszy. To tak jakby nakryć się kołdrą w dzieciństwie, która chronić miała przed złymi potworami spod łóżka. Tak się tutaj czuła. Jakby był lekarstwem na wszelkie smutki. Zsunęła dłoń z włosów na policzek Ethana, muskając go opuszkami palców. Jej serce biło jeszcze szybciej, a namiętny pocałunek, w którym właśnie trwali nakręcał ją jeszcze bardziej. Oddawała go równie mocno co on zaczął, zadziornie zaczepiając zębami wargę chłopaka od czasu do czasu. Dłoń na plecach jeszcze bardziej zacisnęła się na koszuli, a klatka piersiowa dziewczyny przywarła do torsu chłopaka. No i jak dla niej to mogli w ogól nie przestawać. Całowanie się z nim zdecydowanie znajdzie się na szycie listy jej ulubionych zajęć.
- Myślisz, że wywalą mnie ze szkoły czy dostanę najpierw ostrzeżenie w razie gdybym jednak nie miała ochoty tam wracać?-zapytała cicho między pocałunkami, nawet na chwilkę się nie odsuwając. Niby musiała, ale czasem dobrze było sobie pogdybać i pogadać. i tak nie zauważyli by jej nieobecności bądź ewentualnego spóźnienia.
Czuła się przy nim naprawdę swobodnie i pewnie, a nie była to kwestia tego, że był od niej starszy. To tak jakby nakryć się kołdrą w dzieciństwie, która chronić miała przed złymi potworami spod łóżka. Tak się tutaj czuła. Jakby był lekarstwem na wszelkie smutki. Zsunęła dłoń z włosów na policzek Ethana, muskając go opuszkami palców. Jej serce biło jeszcze szybciej, a namiętny pocałunek, w którym właśnie trwali nakręcał ją jeszcze bardziej. Oddawała go równie mocno co on zaczął, zadziornie zaczepiając zębami wargę chłopaka od czasu do czasu. Dłoń na plecach jeszcze bardziej zacisnęła się na koszuli, a klatka piersiowa dziewczyny przywarła do torsu chłopaka. No i jak dla niej to mogli w ogól nie przestawać. Całowanie się z nim zdecydowanie znajdzie się na szycie listy jej ulubionych zajęć.
- Myślisz, że wywalą mnie ze szkoły czy dostanę najpierw ostrzeżenie w razie gdybym jednak nie miała ochoty tam wracać?-zapytała cicho między pocałunkami, nawet na chwilkę się nie odsuwając. Niby musiała, ale czasem dobrze było sobie pogdybać i pogadać. i tak nie zauważyli by jej nieobecności bądź ewentualnego spóźnienia.
Re: [22]
To byłaby bardzo przyjemna zemsta. Takie jak ta mogłyby spotykać go częściej. Rzeczywiscie zbliżały się przecież ferie świąteczne. Student mógłby przecież pomagać panience Hasting w nauce, a przy okazji skraść jej te kilka całusów. Mogliby uczyć się wspólnie w o wiele przyjemniejszy sposób. A może nawet wybiorą się gdzieś wspólnie? By odkryć razem kilka ciekawych, pięknych miejsc? Canswell uśmiechnął się gdy poczuł jej drobną dłoń na swoim policzku.
- Pewnie i tak wciąż byś mnie czymś zaskakiwała, więc nie ma szans żebyś mi się znudziła. O tak, to było zabawne, ale też urocze - pokiwał twierdząco głową i roześmiał się pogodnie. Doskonale pamiętał jak razem z pielęgniarką zajmowali się pacjentem, który niepoprawnie użył zaklęcia bąblogłowy przez co jego ciało pokryte było malutkimi pęcherzami, a tu nagle do skrzydła szpitalnego wchodzi Shay z wymalowanym na twarzy cierpieniem. Była niezła aktorka bo pielęgniarka nabierała się na jej scenę i przygotowywała jej tabletki, a tym czasie oni mogli chwilę porozmawiać.
- Chcesz ryzykować zarobienie szlabanu dla króla dzikich imprez? - uśmiechnął się poprzez pocałunki. Nie był to jednak dobry pomysł. Nie chciał sprowadzać na nią jakiś kłopotów. Pomimo tego, jak bardzo chciałby zatrzymać ja tu na dłużej. Wkrótce będzie musiał odstawić ją pod szkole, ale jeszcze nie teraz. Mieli jeszcze trochę czasu by nacieszyć się swoim towarzystwem. Przesunął dłonią wzdłuż jej kręgosłupa i w ostateczności ułożył dłonie na biodrach dziewczyny, za które też przyciagnął ją tak blisko jak było to możliwe.
- Choć z drugiej strony może mógłbym Cię jakos usprawiedliwić... - dodał po chwili odchylając na chwilę głowę by spojrzeć na jej buzie, która pokryta była delikatnymi rumieńcami, nie były one chyba jednak znakiem zawstydzenia. Uśmiechnął się łobuzersko i dotknął wargami delikatnej skóry szyji panienki Hasting. Złożył na niej kilka drobnych pocałunków. Zdecydowanie nie chciał jej jeszcze wypuszczać.
- Pewnie i tak wciąż byś mnie czymś zaskakiwała, więc nie ma szans żebyś mi się znudziła. O tak, to było zabawne, ale też urocze - pokiwał twierdząco głową i roześmiał się pogodnie. Doskonale pamiętał jak razem z pielęgniarką zajmowali się pacjentem, który niepoprawnie użył zaklęcia bąblogłowy przez co jego ciało pokryte było malutkimi pęcherzami, a tu nagle do skrzydła szpitalnego wchodzi Shay z wymalowanym na twarzy cierpieniem. Była niezła aktorka bo pielęgniarka nabierała się na jej scenę i przygotowywała jej tabletki, a tym czasie oni mogli chwilę porozmawiać.
- Chcesz ryzykować zarobienie szlabanu dla króla dzikich imprez? - uśmiechnął się poprzez pocałunki. Nie był to jednak dobry pomysł. Nie chciał sprowadzać na nią jakiś kłopotów. Pomimo tego, jak bardzo chciałby zatrzymać ja tu na dłużej. Wkrótce będzie musiał odstawić ją pod szkole, ale jeszcze nie teraz. Mieli jeszcze trochę czasu by nacieszyć się swoim towarzystwem. Przesunął dłonią wzdłuż jej kręgosłupa i w ostateczności ułożył dłonie na biodrach dziewczyny, za które też przyciagnął ją tak blisko jak było to możliwe.
- Choć z drugiej strony może mógłbym Cię jakos usprawiedliwić... - dodał po chwili odchylając na chwilę głowę by spojrzeć na jej buzie, która pokryta była delikatnymi rumieńcami, nie były one chyba jednak znakiem zawstydzenia. Uśmiechnął się łobuzersko i dotknął wargami delikatnej skóry szyji panienki Hasting. Złożył na niej kilka drobnych pocałunków. Zdecydowanie nie chciał jej jeszcze wypuszczać.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Spojrzała na niego z niedowierzaniem, jednocześnie wtulając się w niego grzecznie - bo przecież sam ją jeszcze bardziej przyciągnął do siebie. Zaczepnie klepnęła go w plecy, tym samym zostawiając biedną koszulę w spokoju.
- Osz Ty.. Moje aktorstwo było tak słabe, że domyślałeś się symulacji choroby? - zaczęła cicho z lekkim wyrzutem w głosie. Ona tak się starała, tak pięknie udawała aby nauczyciele wypuszczali ją z zajęć do skrzydła - chociaż z drugiej strony Shay była dobrym uczniem, zawsze oddawała prace domowe i tym właśnie zasłużyła sobie na ich sympatię. Dziewczę westchnęła ciężko, jakby była to decyzja związania z życiem i śmiercią przynajmniej, a następnie przeniosła wzrok na jego usta. I znów ten zaczepny, dwuznaczny uśmieszek..
- Powiedzmy,że mogę się poświęcić... Skoro oferujesz usprawiedliwienie. Myślę, że zaakceptują je od przyszłego doktora. Dostałam gorączki, dreszczy i potrzebna była mi opieka medyczna. Brzmi wiarygodnie. - dodała cicho, śmiejąc się przy tym. Bo właściwie ta gorączka mogła wyniknąć z podekscytowania, prawda? Zamruczała cichutko, odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy. Burza włosów spłynęła jej na plecy, kołysząc się leniwie. Objęła rękoma jego szyję, zostawiając jednak rozluźnione palce. Po skórze dziewczyny przebiegł dreszcz bo Ethan jeszcze nie wiedział ale szyja była bardzo wrażliwym miejscem. To było połączenie łaskotek z szybkimi buziakami - cholernie przyjemne zresztą.
- Zaraz w ogóle nie będę chciała wyjść i będziesz musiał mnie siłą wyrzucić, zdajesz sobie sprawę?
Wyprostowała się i przejechała dłońmi po jego szyi, zatrzymując się na obydwu policzkach. Uniosła twarz chłopaka bliżej swojej i tym razem to ona zaatakowała jego usta namiętnym pocałunkiem. Czemu aż tak się jej podobał i jeszcze zamiast tłumić te bezczelne, egoistyczne zachowania to ją zachęcał?
- Osz Ty.. Moje aktorstwo było tak słabe, że domyślałeś się symulacji choroby? - zaczęła cicho z lekkim wyrzutem w głosie. Ona tak się starała, tak pięknie udawała aby nauczyciele wypuszczali ją z zajęć do skrzydła - chociaż z drugiej strony Shay była dobrym uczniem, zawsze oddawała prace domowe i tym właśnie zasłużyła sobie na ich sympatię. Dziewczę westchnęła ciężko, jakby była to decyzja związania z życiem i śmiercią przynajmniej, a następnie przeniosła wzrok na jego usta. I znów ten zaczepny, dwuznaczny uśmieszek..
- Powiedzmy,że mogę się poświęcić... Skoro oferujesz usprawiedliwienie. Myślę, że zaakceptują je od przyszłego doktora. Dostałam gorączki, dreszczy i potrzebna była mi opieka medyczna. Brzmi wiarygodnie. - dodała cicho, śmiejąc się przy tym. Bo właściwie ta gorączka mogła wyniknąć z podekscytowania, prawda? Zamruczała cichutko, odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy. Burza włosów spłynęła jej na plecy, kołysząc się leniwie. Objęła rękoma jego szyję, zostawiając jednak rozluźnione palce. Po skórze dziewczyny przebiegł dreszcz bo Ethan jeszcze nie wiedział ale szyja była bardzo wrażliwym miejscem. To było połączenie łaskotek z szybkimi buziakami - cholernie przyjemne zresztą.
- Zaraz w ogóle nie będę chciała wyjść i będziesz musiał mnie siłą wyrzucić, zdajesz sobie sprawę?
Wyprostowała się i przejechała dłońmi po jego szyi, zatrzymując się na obydwu policzkach. Uniosła twarz chłopaka bliżej swojej i tym razem to ona zaatakowała jego usta namiętnym pocałunkiem. Czemu aż tak się jej podobał i jeszcze zamiast tłumić te bezczelne, egoistyczne zachowania to ją zachęcał?
Re: [22]
Dopiero gdy wtuliła się w jego ramiona mógł upewnić jak drobna jest w rzeczywistości. Tak właściwie to musiałby nawet uważać z przytulaniem jej, bo przy mocniejszym uścisku mógłaby nabawić się kilku siniaków, a później jej rodzice oskarżyli by go Bóg wie o co. Emanowało od niej ciepło i czułość i chyba podekscytowanie? Jej bliskość wplywała na niego niemalże identycznie. Starał się więc nie myśleć o upływającym im tak szybko czasie. Starał się, choć zegar wiszący na przeciwległej ścianie wcale mu tego nie ułatwiał.
- Nie, nie. Wychodziło Ci to świetnie. Za pierwszym i drugim razem nawet się nabrałem - odpowiedział na jej słowa i roześmiał się pogodnie. Pogłaskał ją po udzie wciąż się uśmiechając. Szkoda, że nie był już lekarzem. Wtedy przecież mógłby jej bezproblemu wypisać takowe zwolnienie? Właściwie nie zwolnienie. Po prostu napisać list do opiekuna Krukonów z taką informacją.
- Nie chcę żebyś się dla mnie poświęcała i niszczyła swoją dobrą opinię w szkole - wiedział doskonale jaką ma opinię. Podczas praktyk zdażył podpytać trochę pielągniarki a i nawet zamienić kilka słów z nauczycielami, którzy przecież nie tak dawno uczyli też jego. Dowiedział się, że jest pilną, amibitną uczennicą i nie ma z nią problemów. Dodatkowo już sam zauważył, że bywa nieśmiała, zabawna, energiczna, a na dodatek bezpośrednia i zdarza się też, że odrobinę bezczelna. Nie przeszkadzało mu to jednak ani trochę. Podobała mu się w każdym calu.
- Nie miałbym nic przeciwko - odpowiedział zgodnie z prawdą i złożył na jej szyji jeszcze kilka delikatnych pocałunków. Nie zdążył nawet dobrze na nią spojrzeć, bo tym razem to ona dopadła jego usta. Wygiął więc wargi w uśmiechu bez wahania odwzajemniajac jej pocałunek z tą samą namietnością i nawet odrobiną zachłanności. Chciał zapamiętać smak jej ust. Nie wiedział przecież kiedy znów się spotkają.
Niestety zbliżyła się w końcu godzina, w której chcąc nie chcąc musieli się w końcu pożegnać. Ethan nałożył Shay płaszcz na ramiona i chwycił ja pod rękę w delikatnym, ale pewnym uścisku. Teleportowali się z cichym pyknięciem z mieszkania studenta. Obrzeża wioski, to tutaj znaleźli się po sekundzie czy dwóch. Krótki spacer doprowadził ich do wielkiej bramy prowadzącej na teren szkoły. Rozstania nie były przyjemne. Zwłaszcza dla nich, którzy nie mieli jeszcze szans wystarczająco nacieszyć się sobą nawzajem. Nie obeszło się wiec bez kilku czułych słówek i skradzionych pocałunków. Ethan poczekał jeszcze, aż dziewczyna przekroczy bramę machajac jej jeszcze. Nie planowali konkretnie kolejnego spotkania. Oboje maja masę nauki i obowiązków, ale był pewien, ze wkrótce się spotkają. Już na następny dzień wysłał jej w wolnej chwili list, w którym zapewnił ja, że jak tylko będzie miała czas i chęć to i on zrobi wszystko by móc się z nią spotkać. Nawet jeśli miałby urwać się wczesniej z praktyk.
- Nie, nie. Wychodziło Ci to świetnie. Za pierwszym i drugim razem nawet się nabrałem - odpowiedział na jej słowa i roześmiał się pogodnie. Pogłaskał ją po udzie wciąż się uśmiechając. Szkoda, że nie był już lekarzem. Wtedy przecież mógłby jej bezproblemu wypisać takowe zwolnienie? Właściwie nie zwolnienie. Po prostu napisać list do opiekuna Krukonów z taką informacją.
- Nie chcę żebyś się dla mnie poświęcała i niszczyła swoją dobrą opinię w szkole - wiedział doskonale jaką ma opinię. Podczas praktyk zdażył podpytać trochę pielągniarki a i nawet zamienić kilka słów z nauczycielami, którzy przecież nie tak dawno uczyli też jego. Dowiedział się, że jest pilną, amibitną uczennicą i nie ma z nią problemów. Dodatkowo już sam zauważył, że bywa nieśmiała, zabawna, energiczna, a na dodatek bezpośrednia i zdarza się też, że odrobinę bezczelna. Nie przeszkadzało mu to jednak ani trochę. Podobała mu się w każdym calu.
- Nie miałbym nic przeciwko - odpowiedział zgodnie z prawdą i złożył na jej szyji jeszcze kilka delikatnych pocałunków. Nie zdążył nawet dobrze na nią spojrzeć, bo tym razem to ona dopadła jego usta. Wygiął więc wargi w uśmiechu bez wahania odwzajemniajac jej pocałunek z tą samą namietnością i nawet odrobiną zachłanności. Chciał zapamiętać smak jej ust. Nie wiedział przecież kiedy znów się spotkają.
Niestety zbliżyła się w końcu godzina, w której chcąc nie chcąc musieli się w końcu pożegnać. Ethan nałożył Shay płaszcz na ramiona i chwycił ja pod rękę w delikatnym, ale pewnym uścisku. Teleportowali się z cichym pyknięciem z mieszkania studenta. Obrzeża wioski, to tutaj znaleźli się po sekundzie czy dwóch. Krótki spacer doprowadził ich do wielkiej bramy prowadzącej na teren szkoły. Rozstania nie były przyjemne. Zwłaszcza dla nich, którzy nie mieli jeszcze szans wystarczająco nacieszyć się sobą nawzajem. Nie obeszło się wiec bez kilku czułych słówek i skradzionych pocałunków. Ethan poczekał jeszcze, aż dziewczyna przekroczy bramę machajac jej jeszcze. Nie planowali konkretnie kolejnego spotkania. Oboje maja masę nauki i obowiązków, ale był pewien, ze wkrótce się spotkają. Już na następny dzień wysłał jej w wolnej chwili list, w którym zapewnił ja, że jak tylko będzie miała czas i chęć to i on zrobi wszystko by móc się z nią spotkać. Nawet jeśli miałby urwać się wczesniej z praktyk.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Dziewczyna trzymała się go kurczowo w pasie, przyciskając wygodnie głowę do torsu chłopaka w czasie podróży. Szczerze mówiąc za tym nieprzepadała, ale umiejętność teleportacji była niezwykle praktyczna i wygodna. Gdy dobiegł ją hałas, uderzyły światła miasta i ogólny jego zgiełk cofnęła się pół kroku, cała uśmiechnięta. Dzięki Ethanowi znaleźli się w Londynie wyjątkowo szybko. Uwielbiała perspektywę spędzenia z nim całego weekendu i nawet opuszczenie zajęć jej nie przeszkadzało. Poprawiła włosy i płaszczyk, wsuwając dłoń w rękę chłopaka i rozglądając się dookoła.
- Z racji tego, że mnie przygarniasz to ja zrobię zakupy! Chodźmy to tamtego sklepu! Zrobimy sobie coś pysznego na kolację.- Shay właściwie mu to oznajmiła, następnie ciągnąc Ethana w stronę niewielkiego sklepiku znajdującego się naprzeciw. Trochę im tam zeszło - trzeba przyznać, że dziewczyna szalała i wrzucała do koszyka naprawdę wszystko, co mogło okazać się przydatnę zarówno w dzisiejszym posiłku jak i jutrzejszym Za wszystko oczywiście zapłaciła mugolska kartą, na którą co miesiąc otrzymywała od ojca pieniądze. Byli obładowali torbami - jednak drobne ciężary wcale nie psuły jej humoru. Ciągle się śmiała, uśmiech nie schodził z twarzy. Nawet pokonanie tych wszystkich schodów nie było męczące.
- Czwartkowy wieczór, a całkiem tu cicho, prawda? Myślałam, że życie tętni tu non stop i ludzie przesuwają sie korytarzami niczym duchy. Masz spokojnych czy rozrywkowych sąsiadów?- zapytała gdy zatrzymali się przed właściwymi drzwiami, spoglądając na swojego mężczyznę z dołu - cóż, był nieco wyższy od niej. Rzecz można, że wykupili naprawdę pół sklepu i wybór był ogromny. Na policzkach dziewczyny widniały rumieńce ekscytacji.
- Można później zjeść też deser.. Dostaliśmy takie ładne, pachnące truskawki. Szkoda byłoby nie zrobić z nich użytku. Strasznie lubię sklepy osób niemagicznych, mają taki duzy wybór i porządne składniki.
- Z racji tego, że mnie przygarniasz to ja zrobię zakupy! Chodźmy to tamtego sklepu! Zrobimy sobie coś pysznego na kolację.- Shay właściwie mu to oznajmiła, następnie ciągnąc Ethana w stronę niewielkiego sklepiku znajdującego się naprzeciw. Trochę im tam zeszło - trzeba przyznać, że dziewczyna szalała i wrzucała do koszyka naprawdę wszystko, co mogło okazać się przydatnę zarówno w dzisiejszym posiłku jak i jutrzejszym Za wszystko oczywiście zapłaciła mugolska kartą, na którą co miesiąc otrzymywała od ojca pieniądze. Byli obładowali torbami - jednak drobne ciężary wcale nie psuły jej humoru. Ciągle się śmiała, uśmiech nie schodził z twarzy. Nawet pokonanie tych wszystkich schodów nie było męczące.
- Czwartkowy wieczór, a całkiem tu cicho, prawda? Myślałam, że życie tętni tu non stop i ludzie przesuwają sie korytarzami niczym duchy. Masz spokojnych czy rozrywkowych sąsiadów?- zapytała gdy zatrzymali się przed właściwymi drzwiami, spoglądając na swojego mężczyznę z dołu - cóż, był nieco wyższy od niej. Rzecz można, że wykupili naprawdę pół sklepu i wybór był ogromny. Na policzkach dziewczyny widniały rumieńce ekscytacji.
- Można później zjeść też deser.. Dostaliśmy takie ładne, pachnące truskawki. Szkoda byłoby nie zrobić z nich użytku. Strasznie lubię sklepy osób niemagicznych, mają taki duzy wybór i porządne składniki.
Re: [22]
Dziękował Bogu, że udało mu się bez problemu zdać egzamin z kursu teleportacji. Tułanie się pociągami czy innymi mugolskimi środkami teleportacji było nad wyraz meczące. A tak? Kilka sekund i znajduje się w miejscu, do którego chciał się akurat wybrać. Wcześniej może nie pozwoliłby jej o opuszczanie zajęć, ale w takiej sytuacji jaka ostatnio dzieje się w Hogwarcie to nic nie stanie się gdy raz nie pojawi się na lekcjach. Roześmiał się na jej entuzjazm i dał poprowadzić się do sklepu. Zajęło im to trochę czasu jednak w końcu wyszli z niego mając wszystko to co chcieli, a właściwie chciała Shay.
- Raczej spokojnych, bynajmniej na tym piętrze, nie wiem jak jest niżej - odpowiedział wzruszając beztrosko ramionami. Nie nawiązał z sąsiadami jakiejś bliższej relacji i prawdę powiedziawszy specjalnie mu na tym nie zależało. Otworzył drzwi mieszkania i wpuścił Shay pierwszą. Odebrał od niej torby i razem ze swoimi zaniósł do kuchni. Szybko pozbył się płaszcza i powiesił go na wieszaku w przed pokoju. To samo zrobił z odzieniem krukonki.
- Z całą pewnością zrobimy z nich użytek - odpowiedział z zawadiackim uśmiechem i przyciągnął ją do siebie. Bez problemu podniósł ją w górę tak by nogami otoczyła jego talię. Za gotowanie wezmą się za chwilkę. Złożył na ustach dziewczyny długi pocałunek. Z Shay na rękach skierował się do salonu, gdzie usiadł na kanapie sadzając ją na swoich kolanach. Nie szczędził na czułych pocałunkach. Tutaj mogą pozwolić sobie na wszystko bez obaw, że ktoś ze szkoły ich zobaczy.
- Uwielbiam Cię, Shay - wyszeptał wprost do jej ucha, które to następnie musnął wargami i zaczepnie, ale delikatnie ugryzł. Wsunął dłoń w jej miękkie włosy i przyglądał się jej z uśmiechem na twarzy.
- Raczej spokojnych, bynajmniej na tym piętrze, nie wiem jak jest niżej - odpowiedział wzruszając beztrosko ramionami. Nie nawiązał z sąsiadami jakiejś bliższej relacji i prawdę powiedziawszy specjalnie mu na tym nie zależało. Otworzył drzwi mieszkania i wpuścił Shay pierwszą. Odebrał od niej torby i razem ze swoimi zaniósł do kuchni. Szybko pozbył się płaszcza i powiesił go na wieszaku w przed pokoju. To samo zrobił z odzieniem krukonki.
- Z całą pewnością zrobimy z nich użytek - odpowiedział z zawadiackim uśmiechem i przyciągnął ją do siebie. Bez problemu podniósł ją w górę tak by nogami otoczyła jego talię. Za gotowanie wezmą się za chwilkę. Złożył na ustach dziewczyny długi pocałunek. Z Shay na rękach skierował się do salonu, gdzie usiadł na kanapie sadzając ją na swoich kolanach. Nie szczędził na czułych pocałunkach. Tutaj mogą pozwolić sobie na wszystko bez obaw, że ktoś ze szkoły ich zobaczy.
- Uwielbiam Cię, Shay - wyszeptał wprost do jej ucha, które to następnie musnął wargami i zaczepnie, ale delikatnie ugryzł. Wsunął dłoń w jej miękkie włosy i przyglądał się jej z uśmiechem na twarzy.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Może faktycznie trochę przesadziła z zakupami, ale przynajmniej Ethanowi zostanie na kilka dni - no chyba, że ona zostanie z nim na dłużej niż weekend, bo gdzieś w głębi umysłu przeleciała i taka myśl. Niemniej jednak nie miała czasu zbyt długo nad tym myśleć, bowiem student otworzył drzwi swojego mieszkania i wpuścił ją do środka. Zabrał jej torby nie reagując na jej zbulwersowaną minę, na co mimowolnie zaśmiała się pod nosem. Obróciła się, przekręcając zamek w drzwiach tak dla bezpieczeństwa - mimo wszystko Londyn był dużym i pełnym przestępców miejscem. Zdjęła płaszcz, a dłońmi wygładziła materiał szarej sukienki, a następnie nachyliła się aby zdjąć buty. Już miała skierować się do kuchni, kiedy to Canswell przyciągnął ją do siebie i podniósł do góry, na co instynktownie zareagowała opleceniem mu się rękoma woku szyi i nogami przy talii. Uśmiechnęła się promiennie, korzystając z okazji i skradając mu po drodze kilka całusów.
- Jak będziesz mnie tak rozpieszczał to będę zajęta czymś innym niż tą kolacją. Będzie mi szkoda marnować czasu na odklejanie się od Ciebie. - zauważyła, dyplomatycznie wzruszając ramionami co miało być znakiem, że to będzie jego wina, a ona nie ma to wpływu. Gdy znaleźli się na kanapie, Shay wygodnie usadowiła się na jego kolanach, nie spuszczając z niego wzroku. Ciągle budził w niej egoistkę, która chciała więcej i więcej!
- Mmmm to miejsce podoba mi się bardziej niż ławka na wzgórzu. Tajemnica zostanie tajemnicą. - zauważyła cicho, zbliżając się nieco i przesuwając dłonie na jego tors, gdzie grzecznie ułożyły się, zaś palce subtelnie zacisnęły na materiale. Poczuła te nieznośnie rumieńce na policzkach, jednak nie odwróciła wzroku. Na jego słowa znów uderzyła ją fala gorąca, a po brzuchu latało stado wściekłych motylków. Przymknęła oczy, ciesząc się tą chwilką.
- Nie tak jak ja Ciebie Ethan..- rzuciła niemal bezgłośnie, opierając się swoim czołem o jego. Westchnęła głęboko, cała szczęśliwa i z bijącym niczym młot pneumatycznym sercem. Wtuliła się w niego, kładąc głowę na jego ramieniu i pozwalając sobie na danie mu przelotnego buziaka - no dwóch czy trzech - w okolicach obojczyka.
- Mogłabym tak być po prostu z Tobą już ciągle. - zauważyła cicho, zerkając na niego z dołu. Jedna z jej dłoni zsunęła się w dół i chwyciła jego, splątując ze sobą palce.
- Jak będziesz mnie tak rozpieszczał to będę zajęta czymś innym niż tą kolacją. Będzie mi szkoda marnować czasu na odklejanie się od Ciebie. - zauważyła, dyplomatycznie wzruszając ramionami co miało być znakiem, że to będzie jego wina, a ona nie ma to wpływu. Gdy znaleźli się na kanapie, Shay wygodnie usadowiła się na jego kolanach, nie spuszczając z niego wzroku. Ciągle budził w niej egoistkę, która chciała więcej i więcej!
- Mmmm to miejsce podoba mi się bardziej niż ławka na wzgórzu. Tajemnica zostanie tajemnicą. - zauważyła cicho, zbliżając się nieco i przesuwając dłonie na jego tors, gdzie grzecznie ułożyły się, zaś palce subtelnie zacisnęły na materiale. Poczuła te nieznośnie rumieńce na policzkach, jednak nie odwróciła wzroku. Na jego słowa znów uderzyła ją fala gorąca, a po brzuchu latało stado wściekłych motylków. Przymknęła oczy, ciesząc się tą chwilką.
- Nie tak jak ja Ciebie Ethan..- rzuciła niemal bezgłośnie, opierając się swoim czołem o jego. Westchnęła głęboko, cała szczęśliwa i z bijącym niczym młot pneumatycznym sercem. Wtuliła się w niego, kładąc głowę na jego ramieniu i pozwalając sobie na danie mu przelotnego buziaka - no dwóch czy trzech - w okolicach obojczyka.
- Mogłabym tak być po prostu z Tobą już ciągle. - zauważyła cicho, zerkając na niego z dołu. Jedna z jej dłoni zsunęła się w dół i chwyciła jego, splątując ze sobą palce.
Re: [22]
Ta druga opcja na pewno dużo bardziej spodobała by się studentowi. Teraz jednak chciał wykorzystać ten czas, który mieli. Oczywiście wezmą się za gotowanie jakiejś kolacji, ale przecież mają na to jeszcze masę czasu. Nic więc się nie stanie jak posiedzą sobie jeszcze przez pięć minut, czy piętnaście. Nigdy wystarczająco nie nacieszy się jej bliskością, dotykiem, rozmową z nią. Ale czy nie tak wlasnie powinno być w związku? Chęć spędzania z drugą osobą czasu, codziennego poznawania się nawzajem z kazdym dniem bardziej i bardziej a wciąż pozostaje jeszcze tyle do odkrycia.
- Jeszcze nawet nie zacząłem Cię rozpieszczać, ale chętnie zacznę - odpowiedział z rozbawieniem. Postanowił jednak spełnić swoje słowa. Zdążył już zauważyć jak wrażliwym u Shay miejscem jest szyja. Każde, choćby delikatne muśnięcie warg wywoływały u niej dreszcze. Teraz nie miala już na sobie płaszcza czy chusty więc bez problemu zbliżył usta do jej szyi. Składał na niej krótkie pocałunki. Gdy wsunęła swoją dłoń w jego uscisnął ją mocniej.
- Nie byłbym tego taki pewien - odpowiedział i przywarł ustami do jej ust w długim i dość zachłannym pocałunku. Ułożył dłonie na biodrach dziewczyny. Oderwał się w końcu od jej ust i odchylił głowę do tyłu opierając się o zagłówek. Uraczył ją krótkim buziakiem w czoło gdy przytuliła się do jego ramienia. Z całą pewnością zdawała sobie sprawę jak na niego działa, a całusy, którymi go uraczyła jeszcze to potęgowały. Przymknął ma chwilę oczy a na jego usta wkradł się błogi i wyraźnie zadowolony uśmiech.
- Nie mam nic przeciwko temu - odpowiedział zgodnie z prawdą. Wolna dłoń ulokował na jej plecach i opuszkami palców spacerował od jednej łopatki do drugiej. Nie potrzebował już nic więcej do szczęścia.
- Jeszcze nawet nie zacząłem Cię rozpieszczać, ale chętnie zacznę - odpowiedział z rozbawieniem. Postanowił jednak spełnić swoje słowa. Zdążył już zauważyć jak wrażliwym u Shay miejscem jest szyja. Każde, choćby delikatne muśnięcie warg wywoływały u niej dreszcze. Teraz nie miala już na sobie płaszcza czy chusty więc bez problemu zbliżył usta do jej szyi. Składał na niej krótkie pocałunki. Gdy wsunęła swoją dłoń w jego uscisnął ją mocniej.
- Nie byłbym tego taki pewien - odpowiedział i przywarł ustami do jej ust w długim i dość zachłannym pocałunku. Ułożył dłonie na biodrach dziewczyny. Oderwał się w końcu od jej ust i odchylił głowę do tyłu opierając się o zagłówek. Uraczył ją krótkim buziakiem w czoło gdy przytuliła się do jego ramienia. Z całą pewnością zdawała sobie sprawę jak na niego działa, a całusy, którymi go uraczyła jeszcze to potęgowały. Przymknął ma chwilę oczy a na jego usta wkradł się błogi i wyraźnie zadowolony uśmiech.
- Nie mam nic przeciwko temu - odpowiedział zgodnie z prawdą. Wolna dłoń ulokował na jej plecach i opuszkami palców spacerował od jednej łopatki do drugiej. Nie potrzebował już nic więcej do szczęścia.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Nie czuła się głodna - przynajmniej chwilowo. Przypuszczała jednak, że gotując we dwoje poświęcą znacznie więcej czasu na przygotowanie potrawy niż normalnie, wplatając między krojenie i mieszanie składników inne czynności. Oczywiście panienka Hasting nie zamierzała na to narzekać, ba! Znając życie to ona zacznie. Potrzeba spędzania czasu z Ethanem rosła za każdym razem, gdy musieli się rozstać na kilka dni przez swoje obowiązki. Była jednak pewna, że dzięki temu ich związek będzie dużej świeży i będzie bronił się przed monotonią, bo zajmie im sporo czasu zanim się poznają.
Odwzajemniała jego gesty, każdy jeden pocałunek. Czule i jednocześnie zachłannie przygryzała jego wargi, opszukami palców zaś błądząc po jego dłoni. To było tak, jakby znów całowali się pierwszy raz. Ciągle miała te same uczucia, które wtedy jej towarzyszył. Wtuliła się jeszcze mocniej, ignorując wbijajacy się biust w tors chłopaka - zupełnie, jakby miała zamiar się przykleić. Na jego słowa uśmiechnęła się, trzymając głowę przy szyi studenta. Zadziornie dmuchała na nią i co jakiś czas prezentowała mu buziaki, nie mogąc zwyczajnie się powstrzymać. Nie martwiła się głupotami bo szkoda na to było tak pięknych chwil.
- Tak. Rozpieszczaj mnie, mów mi takie rzeczy i przyzwyczaj do siebie jeszcze bardziej, a na pewno rzucę szkołę. - oznajmiła cicho, rozmarzonym nieco tonem. Widziała to tak wyraźnie gdy tylko zamykała oczy. Mimo konsekwencji wydawało się jej, że nie byłaby to taka zła decyzja. Razem uciekliby w świat i zaczęli podróżować, jak robili w tych wszystkich romantycznych książkach.
- Jak zrobią w szkole bal - przyjdziesz? Myślę, że dyrektor się zgodzi. Byłeś na praktykach, uczyleś się tam.. - dodała odsuwając głowę i patrząc na niego z ciekawością. Musnęła wargami jego nosek, a wolną dłoń położyła na policzku chłopaka, gładząc go nieco. Nie była pewna czy w tym roku wydarzenie się odbędzie, ale jeśli tak - bardzo chciała go mieć przy sobie. Bez Ethana zwyczajnie nie pójdzie, a jeszcze tupnie nauczycielowi nogą.
- O właśnie! Co właściwie robimy ze świętami skarbie..?- ostatnie słowo dodała znacznie ciszej, rumieniąc się przy tym okrutnie i odwracając nieco wzrok. Aż kilka kosmyków włosów opadło jej na twarz, pomagając się schować. To był kolejny kroczek z jej strony, sugerujący o olbrzymim zaangażowaniu w relacje.
Odwzajemniała jego gesty, każdy jeden pocałunek. Czule i jednocześnie zachłannie przygryzała jego wargi, opszukami palców zaś błądząc po jego dłoni. To było tak, jakby znów całowali się pierwszy raz. Ciągle miała te same uczucia, które wtedy jej towarzyszył. Wtuliła się jeszcze mocniej, ignorując wbijajacy się biust w tors chłopaka - zupełnie, jakby miała zamiar się przykleić. Na jego słowa uśmiechnęła się, trzymając głowę przy szyi studenta. Zadziornie dmuchała na nią i co jakiś czas prezentowała mu buziaki, nie mogąc zwyczajnie się powstrzymać. Nie martwiła się głupotami bo szkoda na to było tak pięknych chwil.
- Tak. Rozpieszczaj mnie, mów mi takie rzeczy i przyzwyczaj do siebie jeszcze bardziej, a na pewno rzucę szkołę. - oznajmiła cicho, rozmarzonym nieco tonem. Widziała to tak wyraźnie gdy tylko zamykała oczy. Mimo konsekwencji wydawało się jej, że nie byłaby to taka zła decyzja. Razem uciekliby w świat i zaczęli podróżować, jak robili w tych wszystkich romantycznych książkach.
- Jak zrobią w szkole bal - przyjdziesz? Myślę, że dyrektor się zgodzi. Byłeś na praktykach, uczyleś się tam.. - dodała odsuwając głowę i patrząc na niego z ciekawością. Musnęła wargami jego nosek, a wolną dłoń położyła na policzku chłopaka, gładząc go nieco. Nie była pewna czy w tym roku wydarzenie się odbędzie, ale jeśli tak - bardzo chciała go mieć przy sobie. Bez Ethana zwyczajnie nie pójdzie, a jeszcze tupnie nauczycielowi nogą.
- O właśnie! Co właściwie robimy ze świętami skarbie..?- ostatnie słowo dodała znacznie ciszej, rumieniąc się przy tym okrutnie i odwracając nieco wzrok. Aż kilka kosmyków włosów opadło jej na twarz, pomagając się schować. To był kolejny kroczek z jej strony, sugerujący o olbrzymim zaangażowaniu w relacje.
Re: [22]
Bez względu na to jak długo przygotowywaliby ten posiłek i nawet jeśli byłby najgorszy na świecie to i tak wspominaliby go dość długo i z czułym uśmiechem. W końcu to pierwsza rzeczy, którą będą przygotowywać razem. Na dodatek Shay chce zostać u niego na noc, a wizja spędzenia z nią takiej ilości czasu i przygotowania nazajutrz śniadania była czymś o czym marzył od dawna. Nie mieli przecież możliwości by spotykać się tak często jak by chcieli, a to z całą pewnością wzmacniało ich związek. Pogłaskał po głowie Shay gdy ta przytuliła się do jego ramienia. Mimowolnie zerknął na zegar wiszący na ścianie. Poprzednim razem martwił się każda minioną minuta, które tylko przybliżały czas ich rozstania. Dziś jednak nie musiał się tym martwić, a to wywołało ciepły i wyraźnie zadowolony uśmiech na jego twarzy. Roześmiał się krótko na jej słowa, nie mniej jednak wyobrażał sobie taką możliwość. On równie dobrze mógłby porzucić wtedy studia i razem z nią wyruszyć w podróż dookoła świata. Przybliżył usta do czoła krukonki i złożył na nich miękkiego całusa.
- Wtedy szybko porwałbym Cię gdzieś daleko stąd - odpowiedział nie mniej rozmarzony co ona. Wiedział jednak, że nie pozwoliłby jej opuścić szkoły, tak jak i ona nie zgodziłaby się, by zrezygnował ze studiów. Gdy wspomniała o balu uśmiechnął się lekko. Gdyby tylko wiedziała jak bardzo chciałby spędzić z nią ten wieczór. Obawiał się jednak, że nie jest to najlepszy pomysł. Choć z drugiej strony - nie będą się przecież wiecznie ukrywać. Prędzej czy później ich relacja wyjdzie na światło dzienne i nikt jej nie zmieni. Był bowiem pewien że darzyli się wyjątkowo silnym uczuciem.
- Jeżeli zrobią w szkole bal, to wtedy o tym porozmawiamy, dobrze? Choć pewnie będzie to krótka rozmowa - dodał. Był bowiem pewien, że pójdą na ten bal razem.
-A co chciałabyś robić? - zapytał spoglądając na nią. Właściwie jeszcze nawet się nad tym nie zastanawiał, a Shay pewnie ma już jakieś pomysły. Mogli spędzić te święta sami. Byłaby to też doskonała okazja do przedstawienia się nawzajem rodzicom. - Uwielbiam gdy się rumienisz - dodał już szeptem przykładając dłoń do jej policzka. Nachylił się tak by móc złożyć na jej ustach długi i pełen czułości pocałunek.
- Wtedy szybko porwałbym Cię gdzieś daleko stąd - odpowiedział nie mniej rozmarzony co ona. Wiedział jednak, że nie pozwoliłby jej opuścić szkoły, tak jak i ona nie zgodziłaby się, by zrezygnował ze studiów. Gdy wspomniała o balu uśmiechnął się lekko. Gdyby tylko wiedziała jak bardzo chciałby spędzić z nią ten wieczór. Obawiał się jednak, że nie jest to najlepszy pomysł. Choć z drugiej strony - nie będą się przecież wiecznie ukrywać. Prędzej czy później ich relacja wyjdzie na światło dzienne i nikt jej nie zmieni. Był bowiem pewien że darzyli się wyjątkowo silnym uczuciem.
- Jeżeli zrobią w szkole bal, to wtedy o tym porozmawiamy, dobrze? Choć pewnie będzie to krótka rozmowa - dodał. Był bowiem pewien, że pójdą na ten bal razem.
-A co chciałabyś robić? - zapytał spoglądając na nią. Właściwie jeszcze nawet się nad tym nie zastanawiał, a Shay pewnie ma już jakieś pomysły. Mogli spędzić te święta sami. Byłaby to też doskonała okazja do przedstawienia się nawzajem rodzicom. - Uwielbiam gdy się rumienisz - dodał już szeptem przykładając dłoń do jej policzka. Nachylił się tak by móc złożyć na jej ustach długi i pełen czułości pocałunek.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Gotowanie łączy ludzi - podobnie jak pieczenie. Shay zawsze uważała, że to świetna zabawa i mimo pozornie prostych czynności to można naprawdę wiele o drugiej osobie się dowiedzieć. Była zadowolona z perspektywy wspólnej kolacji, a jeszcze bardziej ze śniadania. To taka mała namiastka tego, co będzie ich czekało gdy krukonka już ukończy naukę i rozpocznie studia, przeprowadzając się zapewne do Londynu, który uwielbiała. Był piękny, głośny i kolorowy - pełno miejsc do robienia zdjęć, co było też ważnym argumentem. Czego chcieć więcej?
Brunetka westchnęła zadowolona czując w nozdrzach zapach perfum Ethana, które wyjątkowo lubiła. Gdy dostała uroczego całusa w czoło to zamruczała jeszcze dodatkowo. Miała z nim dobrze, wyjątkowo ją rozpieszczał. Uniosła powieki i uśmiechnęła się do niego z dołu słysząc słowa, które padły z jego ust.
- Albo ja Ciebie. I co wtedy? Wiesz przecież, że jestem zdolna Cię związać i uprowadzić. Uważaj, bo ta myśl często wraca. - zagroziła poważnym tonem, unosząc się nieco do góry i skradając mu całusa, zlustrowała wzrokiem twarz chłopaka. Jej dłoń powędrowała do jego włosów, czochrając go i tworząc na głowie artystyczny nieład. Uśmiechnęła się niewinnie, nie mając wcale ochoty się od niego odsuwać, a co z tym idzie - gotowa była ponieść konsekwencje swojego zuchwałego zachowania.
- Ja Ci to oznajmiłam właściwie z tym balem. Chciałam tylko ładniej to ubrać w słowa. Co chciałabym robić.. Ethan, znów budzisz niegrzeczną stronę mojej osobowości, która spała sobie ukryta przed światem. Zawstydzę się w końcu tak, że przestanę się odzywać..- zauważyła z rozbrajającą szczerością, wzruszając lekko ramionami. Nie odrywała od niego wzroku, pozwalając sobie wtulić twarz w dużą, ciepłą dłoń chłopaka. Zamierzała go przedstawić rodzicom, chociaż perspektywa spędzenia romantycznych świat i nowego roku we dwoje wydawała się znacznie lepsza. Mogli nawet upiec pierniczki! Nie było jej dane dłużej się nad tym zastanawiać, gdyż młodzieniec zamknął jej usta w czułym, subtelnym pocałunku. Trzeba przyznać, że z początku odwzajemniała go niezwykle delikatnie, ale z czasem pojawiła się w tym dzikość oraz zachłanność. Objęła rękoma jego szyję, przyciągając do swojego ciała go najbliżej jak mogła. Był tak przyjemnie ciepły. Kosmyki ciemnych włosów opadły jej na ramiona, a następnie przysłoniły ich twarze, bowiem uniosła się nieco wyżej na kolanach Ethana. Tym samym on był niżej.
Brunetka westchnęła zadowolona czując w nozdrzach zapach perfum Ethana, które wyjątkowo lubiła. Gdy dostała uroczego całusa w czoło to zamruczała jeszcze dodatkowo. Miała z nim dobrze, wyjątkowo ją rozpieszczał. Uniosła powieki i uśmiechnęła się do niego z dołu słysząc słowa, które padły z jego ust.
- Albo ja Ciebie. I co wtedy? Wiesz przecież, że jestem zdolna Cię związać i uprowadzić. Uważaj, bo ta myśl często wraca. - zagroziła poważnym tonem, unosząc się nieco do góry i skradając mu całusa, zlustrowała wzrokiem twarz chłopaka. Jej dłoń powędrowała do jego włosów, czochrając go i tworząc na głowie artystyczny nieład. Uśmiechnęła się niewinnie, nie mając wcale ochoty się od niego odsuwać, a co z tym idzie - gotowa była ponieść konsekwencje swojego zuchwałego zachowania.
- Ja Ci to oznajmiłam właściwie z tym balem. Chciałam tylko ładniej to ubrać w słowa. Co chciałabym robić.. Ethan, znów budzisz niegrzeczną stronę mojej osobowości, która spała sobie ukryta przed światem. Zawstydzę się w końcu tak, że przestanę się odzywać..- zauważyła z rozbrajającą szczerością, wzruszając lekko ramionami. Nie odrywała od niego wzroku, pozwalając sobie wtulić twarz w dużą, ciepłą dłoń chłopaka. Zamierzała go przedstawić rodzicom, chociaż perspektywa spędzenia romantycznych świat i nowego roku we dwoje wydawała się znacznie lepsza. Mogli nawet upiec pierniczki! Nie było jej dane dłużej się nad tym zastanawiać, gdyż młodzieniec zamknął jej usta w czułym, subtelnym pocałunku. Trzeba przyznać, że z początku odwzajemniała go niezwykle delikatnie, ale z czasem pojawiła się w tym dzikość oraz zachłanność. Objęła rękoma jego szyję, przyciągając do swojego ciała go najbliżej jak mogła. Był tak przyjemnie ciepły. Kosmyki ciemnych włosów opadły jej na ramiona, a następnie przysłoniły ich twarze, bowiem uniosła się nieco wyżej na kolanach Ethana. Tym samym on był niżej.
Re: [22]
Możliwość spędzenia z Shay większej ilości czasu była czymś, o czym Ethan można rzec marzył już odkąd zaczęli się spotykać. Dziś mieli wieczór tylko dla siebie, a właściwie nawet cała noc i jutrzejszy poranek. Będą mogli choć trochę nasycić się swoją obecnością. Marna jednak była wizja przygotowania kolacji, bo żadne nie chciało odrywać się od sytuacji, w której teraz trwali. Canswell uwielbiał trzymać ja w ramionach, więc nie byłoby mu spieszno do kuchni nawet gdyby kiszki grały mu marsza.
- Pewnie nie miałbym nic przeciwko, porwanie przez Ciebie było by podejrzewam wyjątkowo ciekawym i przyjemnym doświadczeniem - odpowiedział śmiejąc się subtelnie pod nosem. Pogłaskał delikatnie jej policzek, a następnie wsunął dłoń w jej długie, miękkie włosy. - Teraz jestem bardziej atrakcyjny? - roześmiał się krótko i spojrzał na nią z łobuzerskim usmieszkiem. Canswell zaczesał dłonią włosy krukonki tak, by wszystkie spływały po lewym jej ramieniu wzdłuż dekoltu. Przeciągnął wzdłuż palców pojedynczy kosmyk, a następnie ułożył dłoń na boku Shay, tym razem jednak na wysokości piersi.
- Jesteś piękna - dodał tylko zgodnie z prawdą i zbliżył usta do ramienia Shay by złożyć na nim kilka krótkich pocałunków. Kolejne pocałunki składał już coraz niżej. Każdy z nich był raczej przelotnym muśnięciem warg. Nie zapomniał też o szyi Shay, która była jednym z jej czułych miejsc. Po kilku chwilach odsunął się w końcu od Shay, a na jego usta wkradł się rozbawiony uśmiech.
- Tak właśnie myślałem - przecież i tak poszedłby z nia na ten bal. - Chętnie ją więc obudzę. Nie zawstydzaj się, tylko opowiedz mi wszystkim co chciałabyś robić - dodał już szeptem prosto do ucha Shay, które przy okazji musnął wargami. Za chwilę trwali już w szalonym pocałunku. Ethan szybkim sprawnym ruchem odwrócił się tak by położyć Shay na długości kanapy. Oparł jedna dłoń obok jej głowy, drugą zaś z powrotem umieścił na biodrze krukonki. Kolacja mogła jeszcze chwile poczekać.
- Pewnie nie miałbym nic przeciwko, porwanie przez Ciebie było by podejrzewam wyjątkowo ciekawym i przyjemnym doświadczeniem - odpowiedział śmiejąc się subtelnie pod nosem. Pogłaskał delikatnie jej policzek, a następnie wsunął dłoń w jej długie, miękkie włosy. - Teraz jestem bardziej atrakcyjny? - roześmiał się krótko i spojrzał na nią z łobuzerskim usmieszkiem. Canswell zaczesał dłonią włosy krukonki tak, by wszystkie spływały po lewym jej ramieniu wzdłuż dekoltu. Przeciągnął wzdłuż palców pojedynczy kosmyk, a następnie ułożył dłoń na boku Shay, tym razem jednak na wysokości piersi.
- Jesteś piękna - dodał tylko zgodnie z prawdą i zbliżył usta do ramienia Shay by złożyć na nim kilka krótkich pocałunków. Kolejne pocałunki składał już coraz niżej. Każdy z nich był raczej przelotnym muśnięciem warg. Nie zapomniał też o szyi Shay, która była jednym z jej czułych miejsc. Po kilku chwilach odsunął się w końcu od Shay, a na jego usta wkradł się rozbawiony uśmiech.
- Tak właśnie myślałem - przecież i tak poszedłby z nia na ten bal. - Chętnie ją więc obudzę. Nie zawstydzaj się, tylko opowiedz mi wszystkim co chciałabyś robić - dodał już szeptem prosto do ucha Shay, które przy okazji musnął wargami. Za chwilę trwali już w szalonym pocałunku. Ethan szybkim sprawnym ruchem odwrócił się tak by położyć Shay na długości kanapy. Oparł jedna dłoń obok jej głowy, drugą zaś z powrotem umieścił na biodrze krukonki. Kolacja mogła jeszcze chwile poczekać.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Strona 2 z 2 • 1, 2
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Stara kamienica :: Poddasze
Strona 2 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach