[22]
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Stara kamienica :: Poddasze
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
[22]
***
Ostatnio zmieniony przez Ethan Canswell dnia Sro 27 Sty 2016, 00:08, w całości zmieniany 2 razy
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
To wszystko nie poszło tak, jak planowali z początku. Rozmowa przebiegała im niezwykle sprawnie - jakoś tak wyszło, że tematy im się nie kończyły. Chociaż pierwotnym pomysłem było pójście do herbaciarni w miasteczku to wszystko uległo zmianie. W towarzystwie szumiących drzew o kolorowych koronach i ciemniejącego, pokrytego chmurami deszczowymi nieba narodziła się myśl. Całkiem szalona w mniemaniu Shay, wypadu gdzieś dalej niż Hogsmade. Była niedziela, nadal weekend i nie musiała spędzać go w zamku, prawda? Chociaż akurat teraz nie myślała specjalnie nad konsekwencjami. Aż zbyt dobrze bawiła się w towarzystwie studenta, także niewiele myśląc chwyciła Ethana pod rękę i pozwoliła mu działać. Przecież ona sama nie mogła jeszcze używać teleportacji. Cel podróży pozostał dla niej więc tajemnicą.
Zacisnęła powieki czując specyficzne kręcenie w brzuchu i zwyczajnie czekała, aż to dziwne uczucie się skończy. Całe szczęście, że było to takie szybkie. Po kilku sekundach więc otworzyła oczy, rozglądając się z ciekawością dookoła. Stali w jakimś budynku, a przed nimi znajdowały się drzwi. Było tu chłodno i ciemno, a schody w korytarzu prowadziły w dół. Byli więc wysoko. Brunetka odgarnęła włosy na bok i spojrzała na niego z dołu, zadzierając nieco głowę. Jakoś tak wyszło, że nadal trzymała dłoń na jego rękawie.
- Jak mnie wywalą ze szkoły to Ty będziesz mnie usprawiedliwiał, a nie ja Ciebie i wtedy będziemy kwita. - zaczęła zadziornie, nawiązując do wcześniejszego tematu. Wolną dłoń wsunęła do kieszeni różowego płaszcza, robiąc pół kroku w tył. Było tu naprawdę chłodno. Echo rozniosło się w powietrzu sugerując tym samym o starym budownictwie, w którym korytarze były znacznie wyższe. Zaśmiała się pod nosem. Mimo pojawiającej się w jej zachowaniu nutki nieśmiałości nadal biło od niej ciepło i entuzjazm. Rodzice by ją zamknęli w jakieś wieży, gdyby wiedzieli co ich córunia robi, a jej towarzysz skończyłby jako karma dla rekinów. Całe szczęście, że lubiła tajemnice.
- Ethan gdzieś Ty mnie uprowadził, co? Chyba nie na jedną z Twoich dzikich imprez? Nie mam odpowiedniego stroju na takie towarzyskie wydarzenie.
Zacisnęła powieki czując specyficzne kręcenie w brzuchu i zwyczajnie czekała, aż to dziwne uczucie się skończy. Całe szczęście, że było to takie szybkie. Po kilku sekundach więc otworzyła oczy, rozglądając się z ciekawością dookoła. Stali w jakimś budynku, a przed nimi znajdowały się drzwi. Było tu chłodno i ciemno, a schody w korytarzu prowadziły w dół. Byli więc wysoko. Brunetka odgarnęła włosy na bok i spojrzała na niego z dołu, zadzierając nieco głowę. Jakoś tak wyszło, że nadal trzymała dłoń na jego rękawie.
- Jak mnie wywalą ze szkoły to Ty będziesz mnie usprawiedliwiał, a nie ja Ciebie i wtedy będziemy kwita. - zaczęła zadziornie, nawiązując do wcześniejszego tematu. Wolną dłoń wsunęła do kieszeni różowego płaszcza, robiąc pół kroku w tył. Było tu naprawdę chłodno. Echo rozniosło się w powietrzu sugerując tym samym o starym budownictwie, w którym korytarze były znacznie wyższe. Zaśmiała się pod nosem. Mimo pojawiającej się w jej zachowaniu nutki nieśmiałości nadal biło od niej ciepło i entuzjazm. Rodzice by ją zamknęli w jakieś wieży, gdyby wiedzieli co ich córunia robi, a jej towarzysz skończyłby jako karma dla rekinów. Całe szczęście, że lubiła tajemnice.
- Ethan gdzieś Ty mnie uprowadził, co? Chyba nie na jedną z Twoich dzikich imprez? Nie mam odpowiedniego stroju na takie towarzyskie wydarzenie.
Re: [22]
Zajrzeli najpierw do herbaciarni i do Miodowego Królestwa. Niestety nie tylko oni wpadli na genialny pomysł by zagrzać się w lokalu przy filiżance gorącej herbaty. Stoliki były zajęte, a czekanie, aż któryś się zwolni było marnotrawstwem czasu. Wpadli więc oboje na szalony pomysł by wybrać się gdzieś dalej. Ethan odkąd mieszkał w Londynie do zwiedził tylko piekarnie na rogu swojej ulicy i jeden z pobliskich barów. Wybrali się tam razem z kolegą z rogu na piwko po rozpoczęciu roku akademickiego. To by było na tyle jego obeznania co do lokali w jego dzielnicy. Zabrał więc Shay do swojego mieszkania. Herbaty na pewno nie zabranie i będzie tak samo gorąca jak w publicznych lokalach. Obstawiał, że będzie nawet lepsza. Jakieś słodkości też się na pewno znajdą.
- Możesz na mnie liczyć. Spokojnie, odstawię Cię pod bramy Hogwartu na tyle wcześnie byś mogła się wyspać i nie spóźnić następnego dnia na lekcje - zapewnił ją spokojnym tonem głosu i uśmiechnął się ciepło. Otworzył drzwi do mieszkania i wpuścił dziewczynę przodem. Sam przekroczył próg zaraz za nią. Powiesił ich płaszcze na wieszaku w przedpokoju i zaprowadził krukonkę do salonu. W mieszkaniu było ciepło pomimo tego, że drzwi balkonowe były lekko uchylone. Nigdy nie zamykał wszystkich okien. Lubił mieć dopływ świeżego powietrza. Szybko na stole pojawił się dzbanek gorącej herbaty z cytryną i dwa kubki. Tak jak podejrzewał w jednej z kuchennych szafek znalazł też paczkę ciastek. Co prawda to nie szarlotka z bitą śmietaną, ale zawsze coś.
- Tutaj urządzę tę swoją dziką imprezę więc możesz rozpoznać się w terenie - roześmiał się pogodnie spoglądając na Shay. A tak nawiasem mówiąc Ethan ani trochę nie nadawał się na karmę dla rekinów - cierpiały by później na niestrawność. Jakieś wilkołaki były by na pewno zadowolone ze studenta w formie posiłku.
- Możesz na mnie liczyć. Spokojnie, odstawię Cię pod bramy Hogwartu na tyle wcześnie byś mogła się wyspać i nie spóźnić następnego dnia na lekcje - zapewnił ją spokojnym tonem głosu i uśmiechnął się ciepło. Otworzył drzwi do mieszkania i wpuścił dziewczynę przodem. Sam przekroczył próg zaraz za nią. Powiesił ich płaszcze na wieszaku w przedpokoju i zaprowadził krukonkę do salonu. W mieszkaniu było ciepło pomimo tego, że drzwi balkonowe były lekko uchylone. Nigdy nie zamykał wszystkich okien. Lubił mieć dopływ świeżego powietrza. Szybko na stole pojawił się dzbanek gorącej herbaty z cytryną i dwa kubki. Tak jak podejrzewał w jednej z kuchennych szafek znalazł też paczkę ciastek. Co prawda to nie szarlotka z bitą śmietaną, ale zawsze coś.
- Tutaj urządzę tę swoją dziką imprezę więc możesz rozpoznać się w terenie - roześmiał się pogodnie spoglądając na Shay. A tak nawiasem mówiąc Ethan ani trochę nie nadawał się na karmę dla rekinów - cierpiały by później na niestrawność. Jakieś wilkołaki były by na pewno zadowolone ze studenta w formie posiłku.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Doszło do niej co tak właściwie się dzieje i wtedy właśnie poczuła subtelne zdenerwowane i zacisk w okolicy brzucha. Oczywiście miała gdzieś ja to mogłoby wyglądać w oczach innych, ale.. Pierwszy raz właściwie była w mieszkaniu studenta pozbawionego jakichkolwiek współlokatorów. Zacisnęła palce, zdejmując płaszcz i pozwalając mu go powiesić. Następnie zsunęła ze stóp buty i zrobiła krok do przodu, rozglądając się po mieszkaniu. Shay była smukła, miała wcięcie w talii i widoczny biust. Odziana była w siwą, materiałową sukienkę na długi rękaw. Miała ona delikatny dekolt, na którym widoczny był łańcuszek z niewielką zawieszką w kształcie motylka. Na dole zaś kreacja rozszerzała się i kończyła kawałek nad kolanem. Nogi zakrywały czarne rajstopy. Burza wijących się włosów rozsypała się w nieładzie, ciągnąc niemal do połowy pleców i kołysząc się przy każdym jej kroku. Wzrokiem lustrowała otaczające ją przedmioty, idąc grzecznie za właścicielem lokalu. Trzeba przyznać, że spodziewała się lekkie bałaganu czy też typowo męskiego wystroju! A tu proszę, bardzo przytulne i ciepłe mieszkanie. Urzekł ją fakt, że znajdowało się ono na poddaszu, co dawało mu ścięty dach i okna umożliwiające widok na nocne niebo.
- Gdybym się obawiała o Twoje poczucie obowiązku to byśmy tu teraz nie byli. Poza tym ja nie potrzebuje dużo snu. - zaczęła z lekkim uśmiechem, krzyżując ręce pod piersiami. W czasie gdy przygotowywał herbatę zdążyła się przyjrzeć widokowi za oknem, a także książkom w regale. Nie była na tyle wścibska, żeby wychodzić poza to pomieszczenie. A może się jeszcze wstydziła? Kto ją tam wie.
- Masz tu naprawdę przytulnie. Podoba mi się. A ta kanapa..- mówiąc to podeszła do wyżej wymienionego mebla i usiadła na nim, lekko następnie podskakując. Nie skrzypiała. Zrobiła tą swoją minę z uniesioną brwią i uśmieszkiem, która na myśl przywodziła słowa ,,no nieźle". Przejechała palcami po obiciu, a następnie grzecznie ułożyła dłonie na swoich kolanach, podnosząc na niego wzrok.
- Tak. Idealnie nadaje się na miejsce dla króla i jego haremu. To kiedy termin Ethan? Muszę się mentalnie przygotować do odkrycia Twojego charakteru na nowo. - dodała z pytającym spojrzeniem, przekręcając głowę nieco w bok. Następnie chcąc trochę się przydać i nalała ciepłego napoju do kubków. Złapała jeden w dłoń i wyciągnęła w jego stronę, wcześniej łapiąc głębszy wdech. Lubiła ten herbaciany zapach połączony z orzeźwiająca cytryną.
- Jej, gdybym wiedziała, że skończę u Ciebie w gościach to bym chociaż jakieś ciastka upiekła.
- Gdybym się obawiała o Twoje poczucie obowiązku to byśmy tu teraz nie byli. Poza tym ja nie potrzebuje dużo snu. - zaczęła z lekkim uśmiechem, krzyżując ręce pod piersiami. W czasie gdy przygotowywał herbatę zdążyła się przyjrzeć widokowi za oknem, a także książkom w regale. Nie była na tyle wścibska, żeby wychodzić poza to pomieszczenie. A może się jeszcze wstydziła? Kto ją tam wie.
- Masz tu naprawdę przytulnie. Podoba mi się. A ta kanapa..- mówiąc to podeszła do wyżej wymienionego mebla i usiadła na nim, lekko następnie podskakując. Nie skrzypiała. Zrobiła tą swoją minę z uniesioną brwią i uśmieszkiem, która na myśl przywodziła słowa ,,no nieźle". Przejechała palcami po obiciu, a następnie grzecznie ułożyła dłonie na swoich kolanach, podnosząc na niego wzrok.
- Tak. Idealnie nadaje się na miejsce dla króla i jego haremu. To kiedy termin Ethan? Muszę się mentalnie przygotować do odkrycia Twojego charakteru na nowo. - dodała z pytającym spojrzeniem, przekręcając głowę nieco w bok. Następnie chcąc trochę się przydać i nalała ciepłego napoju do kubków. Złapała jeden w dłoń i wyciągnęła w jego stronę, wcześniej łapiąc głębszy wdech. Lubiła ten herbaciany zapach połączony z orzeźwiająca cytryną.
- Jej, gdybym wiedziała, że skończę u Ciebie w gościach to bym chociaż jakieś ciastka upiekła.
Re: [22]
Rzeczywiście Shay mogła poczuć się nie pewnie. Spotkali się pierwszy raz poza szkoła i już znalazła się na herbatce u niego w mieszkaniu. Ethan jednak nie przemyślał do końca tej sprawy. Miał jednak szczerą nadzieję, że krukonka nie odbierze tego źle. Przyszli tu przecież napić się herbaty, kontynuować rozmowę. Rozmawiało im się przecież wyjątkowo dobrze. Bynajmniej student tak uważał. Bez względu na to czy Shay potrzebuje dużo snu czy też nie postanowił o przyzwoitej porze odstawić ją pod szkołę. Nie chce przecież by wpadła na, któregoś z nauczycieli i załapała szlaban za późną godzinę powrotu do zamku. Podciągnął na wysokość łokci rękawy białej koszuli, którą dziś miał na sobie i wziął do ręki kubek, który podała mu Shay. Canswell lubił chodzić w koszulach, było mu w nich najwygodniej. No i nie oszukujmy się, wyglądał w nich świetnie - samochwała w kącie stała.
- Cieszę się, że choć trochę mi ufasz. Na takim mieszkaniu mi zależało. Na moich własnych ciepłych, przytulnych czterech ścianach, do których z ochotą wrócę po ciężkim dni na wykładach - odpowiedział rozglądając się do mieszkaniu. Nie chciał typowego męskiego mieszkania. Ciemnych ścian, różnych dennych dodatków, czy kalendarzy z gołymi babami na ścianie. Zdecydowanie nie. To co miał teraz odpowiadało mu w stu procentach.
- Myślę, że jednak jest za mała na mój cały harem, za dużo ich jest. Nie pomieścimy się, na kolana ich nie wezmę bo będzie mi się niewygodnie piło i paliło, wiesz... Oczywiście nie planuje daty. To będzie akcja spontan, takie są przecież najlepsze, nie? - dodał po chwili i szczerząc się wesoło. Upił kilka łyków herbaty i odstawił kubek na stolik.
- Cieszę się, że choć trochę mi ufasz. Na takim mieszkaniu mi zależało. Na moich własnych ciepłych, przytulnych czterech ścianach, do których z ochotą wrócę po ciężkim dni na wykładach - odpowiedział rozglądając się do mieszkaniu. Nie chciał typowego męskiego mieszkania. Ciemnych ścian, różnych dennych dodatków, czy kalendarzy z gołymi babami na ścianie. Zdecydowanie nie. To co miał teraz odpowiadało mu w stu procentach.
- Myślę, że jednak jest za mała na mój cały harem, za dużo ich jest. Nie pomieścimy się, na kolana ich nie wezmę bo będzie mi się niewygodnie piło i paliło, wiesz... Oczywiście nie planuje daty. To będzie akcja spontan, takie są przecież najlepsze, nie? - dodał po chwili i szczerząc się wesoło. Upił kilka łyków herbaty i odstawił kubek na stolik.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Ona była naprawdę przedstawicielką dziwnej, wymierającej grupy dziewcząt. Nie imponowały jej rzeczy, na których widok piszczały koleżanki z roku bądź z korytarza. Ceniła sobie bardziej inteligencję od przebojowości, a widok książek na półce cieszył ją bardziej niż pieniędzy w portfelu. Czasem miała wrażenie, że jest przez to zwyczajnie stara i niezrozumiana przez koleżanki. Dziewczyna chwyciła swój kubek w dłonie, oplątując go nimi i czując przyjemny dreszcz od ciepłego naczynia, który ukradkiem przebiegł po ciele. Zrobiła łyka herbaty, wydając z siebie ciche mruknięcie zadowolenie. Cytryna dominowała, a to dobrze - lubiła kwaśne rzeczy. Ponownie podniosła na niego wzrok.
- Cholera, robisz pyszną herbatę. Jak mam Ci nie ufać? Jak się rozchoruje będzie jeszcze lepsza? Ooo! I może rosół do tego? Będziesz naprawdę dobrym lekarzem. Tak myślę. - zaczęła nieco rozmarzonym głosem, widząc oczyma wyobraźni te jakże uroczą scenkę zabawy w domową przychodnie. Zaśmiała się cicho. Naprawdę mu to pasowało - ratowanie innych. Może nie wyglądał na typowego superbohatera, ale miał dobre serce i rozsądny umysł. Miała dodać, że przy tym byłby bardzo przystojnym lekarzem ale ostatecznie ugryzła się w język. Na wzmiankę o imprezie zamieniła się w przysłowiowy słuch, kiwając z udawanym zrozumieniem głową.
- No tak, masz pewnie tyle wielbicielek na studiach, że Ci tu nie wejdą. Albo zarwiecie podłogę i wpadniecie do sąsiada na dole. To na następne spotkanie się przygotuje odpowiednio do imprezy - będę przygotowana na ewentualną niespodziankę. Ile Ty masz tych asów w rękawie, co? Właściwie to muszę kupić Ci kwiatka.
Dodała ostatecznie, nie spuszczając z niego wzroku. Ponownie podniosła kubek, robiąc kolejny łyk ciepłej, pysznej herbaty. Następnie uwolniła jedną z dłoni i sięgnęła po ciastko, zamaczając w ogromnym skupieniu jego końcówkę w naparze.
- Cholera, robisz pyszną herbatę. Jak mam Ci nie ufać? Jak się rozchoruje będzie jeszcze lepsza? Ooo! I może rosół do tego? Będziesz naprawdę dobrym lekarzem. Tak myślę. - zaczęła nieco rozmarzonym głosem, widząc oczyma wyobraźni te jakże uroczą scenkę zabawy w domową przychodnie. Zaśmiała się cicho. Naprawdę mu to pasowało - ratowanie innych. Może nie wyglądał na typowego superbohatera, ale miał dobre serce i rozsądny umysł. Miała dodać, że przy tym byłby bardzo przystojnym lekarzem ale ostatecznie ugryzła się w język. Na wzmiankę o imprezie zamieniła się w przysłowiowy słuch, kiwając z udawanym zrozumieniem głową.
- No tak, masz pewnie tyle wielbicielek na studiach, że Ci tu nie wejdą. Albo zarwiecie podłogę i wpadniecie do sąsiada na dole. To na następne spotkanie się przygotuje odpowiednio do imprezy - będę przygotowana na ewentualną niespodziankę. Ile Ty masz tych asów w rękawie, co? Właściwie to muszę kupić Ci kwiatka.
Dodała ostatecznie, nie spuszczając z niego wzroku. Ponownie podniosła kubek, robiąc kolejny łyk ciepłej, pysznej herbaty. Następnie uwolniła jedną z dłoni i sięgnęła po ciastko, zamaczając w ogromnym skupieniu jego końcówkę w naparze.
Re: [22]
Każdy człowiek był inny. Jednym zależało na kupie forsy, innym na popularności, jeszcze innym na szczęściu rodzinnym, miłości. Każdy z nas miał w sobie to coś czym różniliśmy się od pozostałych. Ethan sam doskonale pamiętał jak w czasach szkolnych wolał siedzieć z nosem w książce, czy wybrać się na spacer niż przesiadywać grupkami np. w dormitorium i wysłuchiwać tych do niczego nie prowadzących rozmów. Jeden chciał być lepszy od drugiego. Każdy po kolei wymyślał to lepszą historię byleby zaimponować głupiutkim dziewczętom, które siedziały w pobliżu i dyskretnie podsluchiwały. Najśmieszniejsza sytuacja przytrafiła mu się w ostatniej klasie. Siedział sobie spokojnie nad jeziorem, gdy podeszła do niego uczennica z domu węża. Bez zbędnych ceregieli zaproponowała mu szybki numerek w miejscu, które sam wybierze, a on w zamian za to miał napisać jej długi na kilka stron esej na jakiś tam temat. Nie mogąc się powstrzymać Canswell wybuchnął wtedy śmiechem i grzecznie poinformował ją, że nie przyjmuje takiej formy zapłaty za pomoc. Tak właściwie to nigdy za nikogo zadań nie odrabiał. Jedynie pomagał przy jej wykonywaniu. Roześmiał się w duchu na to wspomnienie i w porę wrócił na ziemie gdyż panienka Hasting akurat komentowała jego herbatę. Na jego twarz wkradł się teatralny, zawstydzony uśmiech.
- Tak wiem, robię najlepszą herbatę - odpowiedział z udawaną skromnością i zaśmiał się z kolejnych słów krukonki. Herbatki, rosołek, opieka medyczna? I czego sobie jeszcze królewna zażyczy, hm? Gdyby jednak doszło do sytuacji, że Shay by się rozchorowała to oczywiście szybko by się nią zaopiekował. Będzie jej parzył taką samą herbatkę jak ta dzisiejsza, z rosołem też może sobie poradzić.
- Nie mnie oceniać, ale rozumiem, że będziesz moją pacjentką, co? - zapytał spoglądając na nią pytającym wzrokiem. Z jego kubka ubyło jeszcze kilka łyków herbaty. Przyjemne ciepło rozeszło się po jego ciele. Uśmiechnął łobuzersko na kolejne słowa dziewczynki. Rozsiadł się wygodnie na kanapie jak na króla przystało i podrapał się po brodzie jakby się nad czymś zastanawiał.
- Myślę, że aż tak dziko nie będzie. Stroje wizytowe nie obowiązkowe. I obejdzie się bez kwiatka. - dodał i uśmiechnął się wesoło.
- Tak wiem, robię najlepszą herbatę - odpowiedział z udawaną skromnością i zaśmiał się z kolejnych słów krukonki. Herbatki, rosołek, opieka medyczna? I czego sobie jeszcze królewna zażyczy, hm? Gdyby jednak doszło do sytuacji, że Shay by się rozchorowała to oczywiście szybko by się nią zaopiekował. Będzie jej parzył taką samą herbatkę jak ta dzisiejsza, z rosołem też może sobie poradzić.
- Nie mnie oceniać, ale rozumiem, że będziesz moją pacjentką, co? - zapytał spoglądając na nią pytającym wzrokiem. Z jego kubka ubyło jeszcze kilka łyków herbaty. Przyjemne ciepło rozeszło się po jego ciele. Uśmiechnął łobuzersko na kolejne słowa dziewczynki. Rozsiadł się wygodnie na kanapie jak na króla przystało i podrapał się po brodzie jakby się nad czymś zastanawiał.
- Myślę, że aż tak dziko nie będzie. Stroje wizytowe nie obowiązkowe. I obejdzie się bez kwiatka. - dodał i uśmiechnął się wesoło.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
- Ahh ta Twoja skromność. Będę. Dobrze mieć znajomości w służbie zdrowia. - odparła odstawiając kubek, z którego wcześniej upiła jeszcze kilka łyków. Zjadła też zmoczone ciastko. I naprawdę wystarczało - szarlotka byłaby burżuazją. Obiecała sobie, że następnym razem to ona coś przygotuje. No, o ile będzie następny raz.. Bo co jak nagle stwierdzi, że jest jednak za młoda i zbyt dziecinna? Krukonka pokręciła lekko głową. Jego mieszkanie było tak ciepłe i pozytywne, że dziewczyna nabrała więcej pewności siebie. Tak więc oparła się wygodnie o sofę, zakładając nogę na nogę i układając luźno dłonie na poduchach. Całe szczęście, że czas płynął im stosunkowo wolno i było jeszcze wcześnie, bo jak na razie wcale nie miała ochoty wracać do zamku.
- Już nie chcesz być królem lub panem popularnym? -zaczęła zadziornie, przenosząc wzrok na okno. Całe szczęście. Wstyd się przyznać, ale wolałaby żeby w tych koszulach został niż zamieniał je na rozciągnięte t-shirty z nadrukiem. Na dłuższą metę na przyszłym panu doktorze by się chyba nie sprawdziły. Brunetka zerknęła na Ethana kątem oka.
- A tak całkiem poważnie to co lubisz robić w wolnym czasie?- dało się w tym wyczuć nutkę ciekawości, która ukradkiem wślizgnęła się w jej spokojny, ciepły głos. Westchnęła zadowolona i zgarnęła włosy na bok, pozwalając im opaść na ramię i ciągnąc się aż do piersi. Tym samym mogła bez ciągnięcia ich odchylić nieco głowę i spojrzeć w sufit.
- Tyle razy rozmawialiśmy, a nigdy Cię nie zapytałam. Od zawsze chciałeś być lekarzem czy to świeży pomysł? Jestem chyba trochę ciekawska, wiem. - uśmiechnęła się niewinnie, przekręcając głowę w jego stronę i zatrzymując spojrzenie błyszczących oczu na jego twarzy. Naprawdę byłaby zadowolona i szczęśliwa, gdyby udało mu się osiągnąć wszystkie cele, które sobie postawił. No i gdyby wrócił do zamku na praktyki, bo było w im teraz cholernie pusto. Shay była jednak zbyt ambitna na to, by dać sobie spokój ze staraniem się. Tyle, ze nauka i przebywanie w korytarzu bez towarzystwa nie było zbyt wesołe czy napawające optymizmem. Całe szczęście, że była w głębi siebie silną osobą, chociaż wcale na to nie wyglądała.
- Już nie chcesz być królem lub panem popularnym? -zaczęła zadziornie, przenosząc wzrok na okno. Całe szczęście. Wstyd się przyznać, ale wolałaby żeby w tych koszulach został niż zamieniał je na rozciągnięte t-shirty z nadrukiem. Na dłuższą metę na przyszłym panu doktorze by się chyba nie sprawdziły. Brunetka zerknęła na Ethana kątem oka.
- A tak całkiem poważnie to co lubisz robić w wolnym czasie?- dało się w tym wyczuć nutkę ciekawości, która ukradkiem wślizgnęła się w jej spokojny, ciepły głos. Westchnęła zadowolona i zgarnęła włosy na bok, pozwalając im opaść na ramię i ciągnąc się aż do piersi. Tym samym mogła bez ciągnięcia ich odchylić nieco głowę i spojrzeć w sufit.
- Tyle razy rozmawialiśmy, a nigdy Cię nie zapytałam. Od zawsze chciałeś być lekarzem czy to świeży pomysł? Jestem chyba trochę ciekawska, wiem. - uśmiechnęła się niewinnie, przekręcając głowę w jego stronę i zatrzymując spojrzenie błyszczących oczu na jego twarzy. Naprawdę byłaby zadowolona i szczęśliwa, gdyby udało mu się osiągnąć wszystkie cele, które sobie postawił. No i gdyby wrócił do zamku na praktyki, bo było w im teraz cholernie pusto. Shay była jednak zbyt ambitna na to, by dać sobie spokój ze staraniem się. Tyle, ze nauka i przebywanie w korytarzu bez towarzystwa nie było zbyt wesołe czy napawające optymizmem. Całe szczęście, że była w głębi siebie silną osobą, chociaż wcale na to nie wyglądała.
Re: [22]
Dobrze mieć znajomych wszędzie. W służbie zdrowia, w ministerstwie magii, na uczelni w Hogwarcie zresztą też. Ostatnimi czasy coraz trudniej załatwić coś w jakimś miejscu bez znajomości. On jednak na szczęście z reguły dawał sobie radę sam. Nie lubił chodzić na łatwiznę i załatwiać coś przez kogoś. Ale pewnie gdyby sam potrzebował iść pilnie do lekarza do już skorzystałby z takiej sposobności by umówić się wcześniej niż za miesiąc, czy nawet rok. Canswell spojrzał przelotnie na zegarek. Godzina na szczęście nie była tak późna by musieli się już zbierać do powrotu. Usiadł więc wygodniej na kanapie opierając głowę na zagłówku.
- Nigdy nie chciałem - uśmiechnął się ciepło i rozejrzał mimowolnie po mieszkaniu. Wiedział, że bycie uzdrowicielem będzie wymagało od niego poświęcenia niezliczonej ilości czasu. Leczenie ludzi i imprezowanie, picie alkoholu, podrywanie dziewcząt? O nie, nie. To zdecydowanie nie idzie w parze. A nawet jakby szło to Ethan i tak nie prowadziłby takiego życia. Odpowiada mu takie jakie prowadził do tej pory.
- W wolnym czasie? Ostatnio nie mam go zbyt dużo. Ale jeśli już takowy się znajdzie to cóż mogę robić... Czytam co rusz to kolejne książki, lubię spacerować po Londynie i odkrywać jakieś ciekawe miejsca choć nie szczególnie popularne. Odkąd już mieszkam sam zacząłem doskonalić swoje umiejętności kulinarne żeby nie umrzeć z głodu i nie jeść cały czas tego samego. - odpowiedział po chwili namysłu uśmiechając się. Nic ciekawego, dla niektórych pewnie nudnego. Canswell jednak nie przejmował się tym co mogą myśleć o tym inni. Lubił czytać książki, więc je czytał. Jeśli chodzi o szukanie ciekawych zakątków... Doszedł ostatnio do wniosku, że tyle lat mieszka już w Londynie, a nie zobaczył nawet połowy miasta. Stąd ten pomysł. Często korzysta nawet z mugolskich środków transportu, by nie ułatwiać sobie życia magią. Poza tym takie podróże często są ciekawe, a nawet zabawne.
- Mówią że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale nie widzę w tym nic złego. Od małego chciałem być lekarzem. Moja matka była pielęgniarką w Mungu, często byłem u niej w pracy. Widziałem jak uzdrowiciele poświęcają się całym sercem by uratować czyjeś życie i postanowiłem, że kiedyś będę robił to samo. Nic się od tamtego czasu nie zmieniło... Przepraszam, rozgadałem się. Lepiej powiedz jakie Ty masz plany po ukończeniu szkoły - postanowił się już zamknąć i dać Shay dojść do słowa.
- Nigdy nie chciałem - uśmiechnął się ciepło i rozejrzał mimowolnie po mieszkaniu. Wiedział, że bycie uzdrowicielem będzie wymagało od niego poświęcenia niezliczonej ilości czasu. Leczenie ludzi i imprezowanie, picie alkoholu, podrywanie dziewcząt? O nie, nie. To zdecydowanie nie idzie w parze. A nawet jakby szło to Ethan i tak nie prowadziłby takiego życia. Odpowiada mu takie jakie prowadził do tej pory.
- W wolnym czasie? Ostatnio nie mam go zbyt dużo. Ale jeśli już takowy się znajdzie to cóż mogę robić... Czytam co rusz to kolejne książki, lubię spacerować po Londynie i odkrywać jakieś ciekawe miejsca choć nie szczególnie popularne. Odkąd już mieszkam sam zacząłem doskonalić swoje umiejętności kulinarne żeby nie umrzeć z głodu i nie jeść cały czas tego samego. - odpowiedział po chwili namysłu uśmiechając się. Nic ciekawego, dla niektórych pewnie nudnego. Canswell jednak nie przejmował się tym co mogą myśleć o tym inni. Lubił czytać książki, więc je czytał. Jeśli chodzi o szukanie ciekawych zakątków... Doszedł ostatnio do wniosku, że tyle lat mieszka już w Londynie, a nie zobaczył nawet połowy miasta. Stąd ten pomysł. Często korzysta nawet z mugolskich środków transportu, by nie ułatwiać sobie życia magią. Poza tym takie podróże często są ciekawe, a nawet zabawne.
- Mówią że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale nie widzę w tym nic złego. Od małego chciałem być lekarzem. Moja matka była pielęgniarką w Mungu, często byłem u niej w pracy. Widziałem jak uzdrowiciele poświęcają się całym sercem by uratować czyjeś życie i postanowiłem, że kiedyś będę robił to samo. Nic się od tamtego czasu nie zmieniło... Przepraszam, rozgadałem się. Lepiej powiedz jakie Ty masz plany po ukończeniu szkoły - postanowił się już zamknąć i dać Shay dojść do słowa.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Czasy były takie, a nie inne - ludzie robili sobie na złość przez zazdrość i chęć dowartościowania. Ciężko było bez przyjaciół. Chociaż nie zawsze było to w porządku wobec innych to czasem trzeba było pozostać egoistą i walczyć o swoje. Żyło się raz i nie można było nic zmarnować. Według Shay najgorzej jest wtedy, gdy serce przepełnia żal po źle podjętej decyzji. Czasem paraliżuję nas strach, jednak wtedy trzeba tupnąć nogą i go pokonać. Dziewczyna obserwowała go gdy mówił. Mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem na wzmiankę o książkach, których sama czytała tak wiele. Miała swoją ulubioną tematykę, jednak nigdy się nie ograniczała.
- Musisz mi coś pożyczyć - jakąś książkę, która mogłaby umilić mi czas w tygodniu po zajęciach. Londyn.. To takie duże miasto, a ludzie odwiedzają tylko te popularne miejsca. Jestem przekonana, że odkryłeś dużo cudownych uliczek i kawiarenek podczas swoich wypraw. - odparła z zainteresowaniem, przenosząc dłonie na swoje kolana. Poprawiła sukienkę, a następnie splotła ze sobą palce. Ona sama miała naprawdę złą orientacje w terenie i bardzo łatwo gubiła drogę. Była nawet w stanie pomylić pociąg, stąd rodzice rzadko puszczali ją gdziekolwiek samą. Chociaż jej małym, cichym hobby było robienie zdjęć. I tu właśnie pojawiła się żałość - czemu nie zabrała aparatu? Gdy zaczął mówić o sobie to ponownie obdarzyła go spojrzeniem czekoladowych tęczówek, w których złote żyłki otaczały źrenice. Jej matka była z Filipin, a ojciec zaś pochodził, że Szwecji- stąd jej nietypowy wygląd. W policzkach pojawiły się dołeczki, a kosmyki włosów pod wpływem powrotu do prostej pozycji siedzenia opadły nieco na twarz, przysłaniając ją.
- Zazdroszczę Ci Ethan. Dobrze mieć cel i dążyć do niego uparcie, spełniając po drodze inne marzenia. Ja właściwie nie mam pojęcia co chce robić.. Ojciec chciałby wysłać mnie na prawo, jednak nie widzę siebie nudnym.. Z kolei moja matka wolałaby, żebym wyszła za bogatego człowieka i miała godne życie, tak jak ona. Ale to wszystko jest nie dla mnie. Mamy tak mało czasu - nie mogę się pomylić. Kocham tworzyć wspomnienia. Więc może departament tajemnic albo auror? Kiedyś chciałam hodować smoki, ale.. Właściwie to jak masz taki cel to przynajmniej nie żałujesz, że robiłeś co nie tak. Skoro jest to w Tobie tyle czasu. Strach przed porażką często zabija marzenia młodych ludzi. Ja się nie boje. Ja po prostu nie wiem. - odparła nieco przydługo, nie spuszczając z niego wzroku. Zarumieniła się nieco, bowiem tu znów pojawiła się jej dziecinność. Była już w takim wieku i na takim roku, że powinna mieć określony cel. A ona po prostu nie wiedziała. Nie potrafiła zobaczyć siebie w przyszłości.
- Widzisz? Teraz to ja się rozgadałam.
-
- Musisz mi coś pożyczyć - jakąś książkę, która mogłaby umilić mi czas w tygodniu po zajęciach. Londyn.. To takie duże miasto, a ludzie odwiedzają tylko te popularne miejsca. Jestem przekonana, że odkryłeś dużo cudownych uliczek i kawiarenek podczas swoich wypraw. - odparła z zainteresowaniem, przenosząc dłonie na swoje kolana. Poprawiła sukienkę, a następnie splotła ze sobą palce. Ona sama miała naprawdę złą orientacje w terenie i bardzo łatwo gubiła drogę. Była nawet w stanie pomylić pociąg, stąd rodzice rzadko puszczali ją gdziekolwiek samą. Chociaż jej małym, cichym hobby było robienie zdjęć. I tu właśnie pojawiła się żałość - czemu nie zabrała aparatu? Gdy zaczął mówić o sobie to ponownie obdarzyła go spojrzeniem czekoladowych tęczówek, w których złote żyłki otaczały źrenice. Jej matka była z Filipin, a ojciec zaś pochodził, że Szwecji- stąd jej nietypowy wygląd. W policzkach pojawiły się dołeczki, a kosmyki włosów pod wpływem powrotu do prostej pozycji siedzenia opadły nieco na twarz, przysłaniając ją.
- Zazdroszczę Ci Ethan. Dobrze mieć cel i dążyć do niego uparcie, spełniając po drodze inne marzenia. Ja właściwie nie mam pojęcia co chce robić.. Ojciec chciałby wysłać mnie na prawo, jednak nie widzę siebie nudnym.. Z kolei moja matka wolałaby, żebym wyszła za bogatego człowieka i miała godne życie, tak jak ona. Ale to wszystko jest nie dla mnie. Mamy tak mało czasu - nie mogę się pomylić. Kocham tworzyć wspomnienia. Więc może departament tajemnic albo auror? Kiedyś chciałam hodować smoki, ale.. Właściwie to jak masz taki cel to przynajmniej nie żałujesz, że robiłeś co nie tak. Skoro jest to w Tobie tyle czasu. Strach przed porażką często zabija marzenia młodych ludzi. Ja się nie boje. Ja po prostu nie wiem. - odparła nieco przydługo, nie spuszczając z niego wzroku. Zarumieniła się nieco, bowiem tu znów pojawiła się jej dziecinność. Była już w takim wieku i na takim roku, że powinna mieć określony cel. A ona po prostu nie wiedziała. Nie potrafiła zobaczyć siebie w przyszłości.
- Widzisz? Teraz to ja się rozgadałam.
-
Re: [22]
- Możesz brać tą, którą chcesz - powiedział wskazując skinięciem głowy na jego jeszcze skromną biblioteczkę, którą ma zamiar małymi krokami powiększać. Książka była dla niego najlepszym kompanem na wieczór czy przerwy pomiędzy wykładami. Jedni lubią robić na drutach, jeszcze inni malować, grać na różnych instrumentach, a on uwielbiał czytać książki. Sprawiało mu to wiele przyjemności. Każdy ma przecież swoje zainteresowania.
To prawda, podczas swoich wędrówek odkrył dużo ciekawych, interesujących i pięknych miejsc, o których dużo ludzi pewnie nie miało zielonego pojęcia. Te jego wycieczki były taką małą odskocznią od codziennego życia, które skupiało się głownie na nauce. Do wielu z tych miejsc wracał nawet po kilka razy.
- Jeżeli masz ochotę to następnym razem możesz wybrać się ze mną, znajdziemy jakiś kolejny ciekawy zakątek - zaproponował bez wahania. Miał teraz spokojny wyraz twarzy. Z uwagą wysłuchiwał słów krukonki. To, że nie obrała jeszcze odpowiedniego dla siebie kierunku na przyszłość nie było przecież niczym złym. Jedni z nas, tak jak na przykład Pierre - od dziecka wiedział czego chce. Wszystko przez częste wizyty w szpitalu i widok lekarzy niosących pomoc innym. Kto wie jak to wszystko by się potoczyło gdyby za gówniarza nie był tak częstym gościem Munga. Możliwe, że także nie wiedziałby do tej pory czym chciałby zajmować się w przyszłości, w którym iść kierunku. Usiadł bokiem do krukonki by swobodniej na nią patrzeć. Nie znali się długo, ale wiedział, że jest mądrą i ambitną dziewczyną. Jeżeli już znajdzie swój cel, to co chce robić w życiu - będzie w tym świetna. Na pewno.
- Nie masz się czym martwić, to przecież nie ukazuje się tak nagle. Gdyby nie matka pielęgniarka to kto wie, może teraz studiowałbym na zupełnie innym kierunku? Masz jeszcze czas, jestem pewien, że odkryjesz w sobie to czym będziesz chciała się zajmować. Nie pośpieszaj siebie samej w podjęciu tej decyzji. Podejmowane szybciej, częściej okazują się błędne. Ważne tylko, że to było Twoje marzenie, Twój cel, a nie kogoś innego. Nikt inny za Ciebie życia nie przeżyje...- odpowiedział spokojnie przyglądając się wciąż krukonce. To co mówiła wcale nie było dziecinne. Przejmowała się najnormalniej w świecie swoją przyszłością, więc czy było w tym coś dziecinnego?
To prawda, podczas swoich wędrówek odkrył dużo ciekawych, interesujących i pięknych miejsc, o których dużo ludzi pewnie nie miało zielonego pojęcia. Te jego wycieczki były taką małą odskocznią od codziennego życia, które skupiało się głownie na nauce. Do wielu z tych miejsc wracał nawet po kilka razy.
- Jeżeli masz ochotę to następnym razem możesz wybrać się ze mną, znajdziemy jakiś kolejny ciekawy zakątek - zaproponował bez wahania. Miał teraz spokojny wyraz twarzy. Z uwagą wysłuchiwał słów krukonki. To, że nie obrała jeszcze odpowiedniego dla siebie kierunku na przyszłość nie było przecież niczym złym. Jedni z nas, tak jak na przykład Pierre - od dziecka wiedział czego chce. Wszystko przez częste wizyty w szpitalu i widok lekarzy niosących pomoc innym. Kto wie jak to wszystko by się potoczyło gdyby za gówniarza nie był tak częstym gościem Munga. Możliwe, że także nie wiedziałby do tej pory czym chciałby zajmować się w przyszłości, w którym iść kierunku. Usiadł bokiem do krukonki by swobodniej na nią patrzeć. Nie znali się długo, ale wiedział, że jest mądrą i ambitną dziewczyną. Jeżeli już znajdzie swój cel, to co chce robić w życiu - będzie w tym świetna. Na pewno.
- Nie masz się czym martwić, to przecież nie ukazuje się tak nagle. Gdyby nie matka pielęgniarka to kto wie, może teraz studiowałbym na zupełnie innym kierunku? Masz jeszcze czas, jestem pewien, że odkryjesz w sobie to czym będziesz chciała się zajmować. Nie pośpieszaj siebie samej w podjęciu tej decyzji. Podejmowane szybciej, częściej okazują się błędne. Ważne tylko, że to było Twoje marzenie, Twój cel, a nie kogoś innego. Nikt inny za Ciebie życia nie przeżyje...- odpowiedział spokojnie przyglądając się wciąż krukonce. To co mówiła wcale nie było dziecinne. Przejmowała się najnormalniej w świecie swoją przyszłością, więc czy było w tym coś dziecinnego?
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
- Miałam nadzieję, że mi coś polecisz leniwcze tu. - rzuciła z udawanym oburzeniem, krzyżując ręce pod piersiami i patrząc na niego smutnymi oczyma. Oczywiście nie omieszkała zrobić też podkówki. Nie trwało to jednak długo, bowiem Shay już zdążyła przestać się gniewać i idąc za przykładem starszego kolegi również usiadła bokiem po to, aby móc go lepiej widzieć. Przez myśl jej przeszło małe gdybanie. Bo co jeśli poznaliby się wcześniej - gdyby od małego chodziła do Hogwartu? Ciekawiło ją jakim typem szkolnej osobistości był Ethan w czasach, gdy wolno było więcej niż teraz. I kto tak kłamał odnośnie tego, że życie dorosłe jest fajniejsze? Na jego rzecz można zaproszenie ochoczo kiwnęła głowa, rozluźniając dłonie i kładąc je na swoich nogach.
- Moglibyśmy zrobić fotorelacje z tej wyprawy, a może kiedyś nawet przygotować przewodnik po mniej sławnych miejscach w mieście i zbić na tym majątek. Dobry plan, co?- rzuciła łobuzersko, przenosząc wzrok na okno. Zza niego bowiem dostrzec można było ciemne niebo oraz bijące od budynków ciepłe świata. Po szybach zaczęły też spływać deszczowe kropelki. Shay twierdziła, że taka pogoda jest idealna do długich rozmów bowiem wprawiała człowieka w odpowiedni nastrój.
Nigdy nie myślała o sobie w jakiś wyjątkowy sposób jednak nie miała też jak typowe dziewczęta problemów czy nawet kompleksów. Uważała, że jest przeciętna zarówno w kwestii aparycji jak i intelektu. Potrzebowała jednak drobnego ukierunkowania bowiem lubiłam więcej niż jeden przedmiot i ciężko było jej wybrać coś, z czym mogłaby się związać na stałe.
- Zbliża się czas wyboru przedmiotów, z których chcemy zdawać. Dobrze byłoby, gdybym się przyłożyła bo niestety alfą i omegą we wszystkim nie jestem. A może powinnam rzucić to wszystko po szkole w cholerę i udać się podróż przez świat? Bycie odkrywcą kiedy wszystko już przeczesane.. Nie no, żartuje - zaśmiała się, machając ręką w powietrzu. To był temat, w którym naprawdę nie miała żadnej idei. Podniosła spojrzenie na Ethana i nachyliła się nieco do przodu, opierając się rękoma o kanapę.
- Skoro ja Cię widzę jako lekarza to Ty w jakim zawodzie widzisz mnie? Liczę na dobrą radę od starszego, inteligentnego przyjaciela. - zapytała z ciekawością w głosie, nie zamierzając spuścić wzroku. Kaskady włosów opadły jej do przodu i zaczęły kołysać się w powietrzu pod wpływem nawet minimalnego jej ruchu. Nawet nie zwróciła uwagi na subtelnie wyeksponowany dekolt.
- Tylko nie rób ze mnie ogrodnika..
- Moglibyśmy zrobić fotorelacje z tej wyprawy, a może kiedyś nawet przygotować przewodnik po mniej sławnych miejscach w mieście i zbić na tym majątek. Dobry plan, co?- rzuciła łobuzersko, przenosząc wzrok na okno. Zza niego bowiem dostrzec można było ciemne niebo oraz bijące od budynków ciepłe świata. Po szybach zaczęły też spływać deszczowe kropelki. Shay twierdziła, że taka pogoda jest idealna do długich rozmów bowiem wprawiała człowieka w odpowiedni nastrój.
Nigdy nie myślała o sobie w jakiś wyjątkowy sposób jednak nie miała też jak typowe dziewczęta problemów czy nawet kompleksów. Uważała, że jest przeciętna zarówno w kwestii aparycji jak i intelektu. Potrzebowała jednak drobnego ukierunkowania bowiem lubiłam więcej niż jeden przedmiot i ciężko było jej wybrać coś, z czym mogłaby się związać na stałe.
- Zbliża się czas wyboru przedmiotów, z których chcemy zdawać. Dobrze byłoby, gdybym się przyłożyła bo niestety alfą i omegą we wszystkim nie jestem. A może powinnam rzucić to wszystko po szkole w cholerę i udać się podróż przez świat? Bycie odkrywcą kiedy wszystko już przeczesane.. Nie no, żartuje - zaśmiała się, machając ręką w powietrzu. To był temat, w którym naprawdę nie miała żadnej idei. Podniosła spojrzenie na Ethana i nachyliła się nieco do przodu, opierając się rękoma o kanapę.
- Skoro ja Cię widzę jako lekarza to Ty w jakim zawodzie widzisz mnie? Liczę na dobrą radę od starszego, inteligentnego przyjaciela. - zapytała z ciekawością w głosie, nie zamierzając spuścić wzroku. Kaskady włosów opadły jej do przodu i zaczęły kołysać się w powietrzu pod wpływem nawet minimalnego jej ruchu. Nawet nie zwróciła uwagi na subtelnie wyeksponowany dekolt.
- Tylko nie rób ze mnie ogrodnika..
Re: [22]
- Na następne spotkanie naszykuję Ci kilka dobrych książek - rzekł z uśmiechem dając jej tym samym do zrozumienia, że chętnie jeszcze by się z nią umówiłby. Nawet u siebie na uniwersytecie nie poznał takiej osoby, a co dopiero dziewczyny, z którą tak luźno i spokojnie by mu się rozmawiało. Mieli parę wspólnych zainteresowań, a i pewnie z czasem może się ich "znaleźć znacznie więcej. Ethan jednak zgadzał się bardziej ze zdaniem " przeciwieństwa się przyciągają". Osoby częściej dobierają się w pary na zasadzie przeciwstawieństw, nie chcą by ich partner był idealną kopią jego samego, niczym lustrzane odbicie. Oczywiście student, gdy już nadejdzie czas by stworzyć związek będzie patrzył na wspólne zainteresowania, jednak by one wszystkie nie były identyczne. Będzie też szukał kogoś, kto będzie stanowił pewnie uzupełnienie i dopełniał pewne cechy charakteru, Ta odmienność sprawia przecież, że partner czy partnerka stale nas pociągają. Dzięki temu są w stanie stworzyć harmonijny związek, w którym oboje tworzą dobrze naoliwiony mechanizm współpracy. Ethan nie obiecywał sobie zbyt wiele, w końcu z Shay nie znali się długo. Wiedział jednak, że na prawdę chce poznać ją lepiej, a co będzie później to czas pokaże.
- Można i tak - roześmiał się krótko - Ale popatrz na to z drugiej strony, chciałabyś, żeby nagle masa turystów zjawiła się w miejscu, które sama dla siebie odkryłaś? Dla mnie te zakątki, które znalazłem są taką własną oazą spokoju. Tam nikt mi nie przeszkadza, nie marudzi nad uchem, z dala od ryków silnika, gwary przechodniów, czy przekrzykiwania się sklepikarzy na ulicach - dodał po krótkiej chwili spoglądając na Shay. On z całą pewnością nie chciał, by niektóre z tych miejsc, które spotkał podczas swoich wycieczek stał się nagle popularne i często odwiedzane. Słysząc słowa Shay przymrużył oczy i przyglądał się jej przez dłuższą chwilę wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- Widzisz mnie jako lekarza bo wiesz, że idę w tym kierunku. Skoro tak lubisz tworzyć te wspomnienia, fotografować, to może spróbuj rzeczywiście w tym kierunku? Nie mogę powiedzieć w jakim zawodzie Cię widzę, to Ty musisz się w czymś widzieć. - odrobinę się zakręcił. Sam nie wiedział w jakim zawodzie widział by Shay. Po raptem kilku rozmowach nie dowiesz się tyle o człowieku by móc mu coś zasugerować.
- Dlaczego nie? Byłabyś bardzo atrakcyjnym ogrodnikiem - dodał nie spuszczając wzroku z Shay, a na jego wargi wkradł się łobuzerski uśmieszek.
- Można i tak - roześmiał się krótko - Ale popatrz na to z drugiej strony, chciałabyś, żeby nagle masa turystów zjawiła się w miejscu, które sama dla siebie odkryłaś? Dla mnie te zakątki, które znalazłem są taką własną oazą spokoju. Tam nikt mi nie przeszkadza, nie marudzi nad uchem, z dala od ryków silnika, gwary przechodniów, czy przekrzykiwania się sklepikarzy na ulicach - dodał po krótkiej chwili spoglądając na Shay. On z całą pewnością nie chciał, by niektóre z tych miejsc, które spotkał podczas swoich wycieczek stał się nagle popularne i często odwiedzane. Słysząc słowa Shay przymrużył oczy i przyglądał się jej przez dłuższą chwilę wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- Widzisz mnie jako lekarza bo wiesz, że idę w tym kierunku. Skoro tak lubisz tworzyć te wspomnienia, fotografować, to może spróbuj rzeczywiście w tym kierunku? Nie mogę powiedzieć w jakim zawodzie Cię widzę, to Ty musisz się w czymś widzieć. - odrobinę się zakręcił. Sam nie wiedział w jakim zawodzie widział by Shay. Po raptem kilku rozmowach nie dowiesz się tyle o człowieku by móc mu coś zasugerować.
- Dlaczego nie? Byłabyś bardzo atrakcyjnym ogrodnikiem - dodał nie spuszczając wzroku z Shay, a na jego wargi wkradł się łobuzerski uśmieszek.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
- Przyznaj się Canswell, że to przez wyobrażanie sobie ogrodniczek naciągniętych bezpośrednio na bikini, a nie zamiłowania do kwiatków. - westchnęła z rozbawieniem, krzyżując ręce pod biustem i tym samym uwydatniając go nieco. Kosmyki brązowych włosów spłynęły po ramieniu, wijąc się w niesforne loczki. Jej błyszczące ślepia, których tęczówki miały kolor złoto-czekoladowy usilnie wpatrywały się w twarz studenta. Westchnęła cicho.
- To nie tak, że dlatego... Po prostu pasujesz do lekarza. Wyglądasz przyzwoicie, masz dobre serce i jesteś elegancki. Wydaje się przy tym wszystkim, że wiesz czego tak naprawdę oczekujesz od życia, a kariera ma być tylko dodatkiem. - odparła rumieniąc się nieco i odwracając wzrok nieco w dół. Wyciągnęła rękę i złapała za stojący na stoliku kubek, oplątując go dłońmi i robiąc kilka łyków pysznej, cytrynowej herbaty. I znów ten przyjemny zapach uderzył w nozdrza, a ciepły napar sprawił, że po skórze krukonki przebiegł dreszcz.
- Chyba bym chciała, żeby zostały tajemnicą. Tak jak robienie zdjęć hobby. Boje się, że gdyby stało się to pracą to znienawidziłabym to po jakimś czasie. - dodała z cieniem szczerej obawy, odstawiając niemal pusty już kubek na stół. Rozluźniła dłonie, nadal siedząc bokiem. Jej wzrok powrócił na rozmówcę. Dziewczyna roześmiała się cicho, posyłając mu ciepły uśmiech.
- Będę musiała naprawdę nad tym pomyśleć, bo czas tych przedmiotów nagli. Może zrobię na przekór wszystkim i wszystkiemu i zostanę pielęgniarką. Będę Ci pomagała w gabinecie.
Tym razem ona uśmiechnęła się zadziornie, łobuzersko nieco i puściła mu przy tym figlarne oczko. W sumie nie byłby to głupi pomysł gdyby nie fakt, że była nieco zbyt energiczna i bezpośrednia na pracę w służbie innym. Pewnie wszyscy dookoła by się po obrażali, gdyby rzuciła jakiś komentarz na temat nabytego przez kobietę skaleczenia na kolanie.
- To nie tak, że dlatego... Po prostu pasujesz do lekarza. Wyglądasz przyzwoicie, masz dobre serce i jesteś elegancki. Wydaje się przy tym wszystkim, że wiesz czego tak naprawdę oczekujesz od życia, a kariera ma być tylko dodatkiem. - odparła rumieniąc się nieco i odwracając wzrok nieco w dół. Wyciągnęła rękę i złapała za stojący na stoliku kubek, oplątując go dłońmi i robiąc kilka łyków pysznej, cytrynowej herbaty. I znów ten przyjemny zapach uderzył w nozdrza, a ciepły napar sprawił, że po skórze krukonki przebiegł dreszcz.
- Chyba bym chciała, żeby zostały tajemnicą. Tak jak robienie zdjęć hobby. Boje się, że gdyby stało się to pracą to znienawidziłabym to po jakimś czasie. - dodała z cieniem szczerej obawy, odstawiając niemal pusty już kubek na stół. Rozluźniła dłonie, nadal siedząc bokiem. Jej wzrok powrócił na rozmówcę. Dziewczyna roześmiała się cicho, posyłając mu ciepły uśmiech.
- Będę musiała naprawdę nad tym pomyśleć, bo czas tych przedmiotów nagli. Może zrobię na przekór wszystkim i wszystkiemu i zostanę pielęgniarką. Będę Ci pomagała w gabinecie.
Tym razem ona uśmiechnęła się zadziornie, łobuzersko nieco i puściła mu przy tym figlarne oczko. W sumie nie byłby to głupi pomysł gdyby nie fakt, że była nieco zbyt energiczna i bezpośrednia na pracę w służbie innym. Pewnie wszyscy dookoła by się po obrażali, gdyby rzuciła jakiś komentarz na temat nabytego przez kobietę skaleczenia na kolanie.
Re: [22]
- Czytasz mi w myślach, Hasting? Żartuje oczywiście - dodał szybko nie chcąc zgarnąć w łeb. Z całą pewnością byłby to interesujący widok, ale tak właściwie to Shay we wszystkim pewnie dobrze się prezentowała. Musiał przyznać, że dziewczyna ubierała się z odpowiednią na swój wiek klasą.Stonowanie, grzecznie, elegancko. To świetnie do niej pasowało. Przyglądał jej się z uśmiechem gdy wymieniała dlaczego to Canswell nadaje się na lekarza. Czy wygląd miał tu jakieś znacznie? Człowiek w najgorszych łachmanach może okazać się mądrym lekarzem ratującym życie nie jednemu człowiekowi. Nie to jednak go tak bardzo zainteresowało.
- Rumienisz się Shay - rzekł spokojnie gdy spuściła wzrok na swoje dłonie. W pewnej chwili chciał wyciągnąć rękę by za podbródek unieść jej głowę z powrotem w jego stronę. Wyglądała tak pięknie gdy się rumieniła. Tak delikatnie i niewinnie. Wysłuchał z uwagą kolejnych jej słów. Właściwie podejrzewał, że taka właśnie będzie jej decyzja. Sam nie chciał by ktokolwiek jeszcze odkrył te miejsca. To były jego miejsca. Jego oaza. Doskonale wiedział co miała na myśli odnośnie fotografowania. Również uważał, że lepiej byłoby gdyby zostało to tylko pasją i hobby. Podejmując się takiej pracy mogłoby jej to szybko zbrzydnąć, znudzić się. Lepiej nie tracić swoich pasji. Kolejne jednak słowa sprawiły, że roześmiał się pogodnie. Nie, nie, nie. Shay jego asystentką? Absolutnie!
- Myślę, że to byłby zły pomysł. Nie mógłbym skupić się na pacjentach mając taką asystentkę - powiedział nim zdążył ugryźć się w język. Uśmiechnął się wymijająco i wyciągnął dłoń po stojący na stoliku kubek. Skarcił sam siebie za głupstwo, które palnął. Nie chciał przecież zrazić do siebie Shay.
- Rumienisz się Shay - rzekł spokojnie gdy spuściła wzrok na swoje dłonie. W pewnej chwili chciał wyciągnąć rękę by za podbródek unieść jej głowę z powrotem w jego stronę. Wyglądała tak pięknie gdy się rumieniła. Tak delikatnie i niewinnie. Wysłuchał z uwagą kolejnych jej słów. Właściwie podejrzewał, że taka właśnie będzie jej decyzja. Sam nie chciał by ktokolwiek jeszcze odkrył te miejsca. To były jego miejsca. Jego oaza. Doskonale wiedział co miała na myśli odnośnie fotografowania. Również uważał, że lepiej byłoby gdyby zostało to tylko pasją i hobby. Podejmując się takiej pracy mogłoby jej to szybko zbrzydnąć, znudzić się. Lepiej nie tracić swoich pasji. Kolejne jednak słowa sprawiły, że roześmiał się pogodnie. Nie, nie, nie. Shay jego asystentką? Absolutnie!
- Myślę, że to byłby zły pomysł. Nie mógłbym skupić się na pacjentach mając taką asystentkę - powiedział nim zdążył ugryźć się w język. Uśmiechnął się wymijająco i wyciągnął dłoń po stojący na stoliku kubek. Skarcił sam siebie za głupstwo, które palnął. Nie chciał przecież zrazić do siebie Shay.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Niewinnie pokręciła głową, niby że przypadkiem zgadła o co mu tak naprawdę chodzi. Mężczyzna to mężczyzna - nieważne jak bardzo by się wypierał to i tak instynkty wezmą górę. Nie było to nic złego! Chyba każda kobieta wolała zdecydowanego, dominującego w pewnych sprawach partnera niż przysłowiową miękką kluskę. Brunetka słysząc jego słowa zarumieniła się jeszcze bardziej, krzyżując ręce pod piersiami. Wydawało mu się, to kwestia światła.
- Wcale nie Ethan, zdaje Ci się. - odparła nieco zbuntowanym, zawstydzonym tonem, przenosząc spojrzenie na kubek. Taka bezpieczna strefa dla oczu. Milczała dłuższą chwilę usiłując pozbyć się rumieńców z policzków za pomocą różnych myśli. Zwykle to działało, aby zmienić nastrój krukonki. Niemniej jednak student odwrócił jej uwagę od pozostałych rzeczy bardzo skutecznie, negując jej pomysł zostania pielęgniarką. Spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem, nadal różowa na policzkach i z mimowolnym, delikatnym uśmiechem na ustach. Zupełnie jakby podświadomie czekała na te słowa i była bardzo z nich zadowolona. W sumie pielęgniarki miały teraz takie całkiem pociągające te wdzianka. Dobrać do tego wysokie szpilki, przejechać usta czerwoną szminką i mały który mężczyzna w szpitalu się nie ogląda za siostrą, która podaje mu kroplówkę. Zagryzła dolną wargę, rozluźniając ręce i kładąc je na kolanach. Włosy zakryły jej twarz bowiem pochyliła głowę w dół, nadal cała zadowolona. I własnie tego próbowała to ukryć, żeby zachować chociaż cień tajemniczości. Pewnie i tak nie wyjdzie, bo chłopak był bystry.
- No tak.. Biedni pacjenci. Ale spójrz Ethan, mogłabym się przebierać za mężczyznę czy coś. Byłabym całkiem pomocna. Albo.. może sekretarka i rejestrowanie wizyt? - rzuciła niby to żartobliwie, ale z cichszym tonem. Próbowała podtrzymać rozmowę i nie zacząć się cieszyć jak myszka do sera, chociaż naprawdę miała na to ochotę.
- Wcale nie Ethan, zdaje Ci się. - odparła nieco zbuntowanym, zawstydzonym tonem, przenosząc spojrzenie na kubek. Taka bezpieczna strefa dla oczu. Milczała dłuższą chwilę usiłując pozbyć się rumieńców z policzków za pomocą różnych myśli. Zwykle to działało, aby zmienić nastrój krukonki. Niemniej jednak student odwrócił jej uwagę od pozostałych rzeczy bardzo skutecznie, negując jej pomysł zostania pielęgniarką. Spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem, nadal różowa na policzkach i z mimowolnym, delikatnym uśmiechem na ustach. Zupełnie jakby podświadomie czekała na te słowa i była bardzo z nich zadowolona. W sumie pielęgniarki miały teraz takie całkiem pociągające te wdzianka. Dobrać do tego wysokie szpilki, przejechać usta czerwoną szminką i mały który mężczyzna w szpitalu się nie ogląda za siostrą, która podaje mu kroplówkę. Zagryzła dolną wargę, rozluźniając ręce i kładąc je na kolanach. Włosy zakryły jej twarz bowiem pochyliła głowę w dół, nadal cała zadowolona. I własnie tego próbowała to ukryć, żeby zachować chociaż cień tajemniczości. Pewnie i tak nie wyjdzie, bo chłopak był bystry.
- No tak.. Biedni pacjenci. Ale spójrz Ethan, mogłabym się przebierać za mężczyznę czy coś. Byłabym całkiem pomocna. Albo.. może sekretarka i rejestrowanie wizyt? - rzuciła niby to żartobliwie, ale z cichszym tonem. Próbowała podtrzymać rozmowę i nie zacząć się cieszyć jak myszka do sera, chociaż naprawdę miała na to ochotę.
Re: [22]
Tak, tak na pewno odgadła całkiem przypadkiem. Rzeczywiście Canswell był zaintrygowany widokiem panienki Shay w takich ogrodniczkach. Już nie chodzi o to, że pod spodem byłoby tylko bikini, o nie. Zresztą krukonka we wszystkim dobrze się prezentowała. W co by się nie ubrała to na pewno poruszałaby męską wyobraźnię. Wydawało mu się? Ani troszkę. Rozmawiali już dość długo „w tym świetle” i miał szansę przyjrzeć się twarzy towarzyszki. Bez problemu więc teraz dostrzegł jej rumieńce, które na jego słowa jeszcze bardziej zaowocowały czerwienią. Uśmiechnął się do siebie.
- Tak sądzisz? – zapytał wciąż spokojnie przyglądając się zawstydzonej panience Hasting. Tylko czekał, aż znów odwróci wzrok w jego stronę. Jego kolejne słowa wywołały więc zamierzony efekt. Wciąż zarumieniona spojrzała na niego, a ten uśmiechnął się na ten widok. W jego słowach nie było nic dziwnego. Zdawał sobie doskonale sprawę, że gdyby Shay miałaby zająć miejsce jego sekretarki… Oj, było by mu bardzo ciężko skupić się na swoim zajęciu. Przecież miał leczyć ludzi, a ona zamiast mu w tym pomóc jeszcze by mu utrudniała. Czy było więc w tym coś dziwnego? Musiała zdawać sobie sprawę z tego, że jest piękną, młodą kobietą, a on nie zamierzał ukrywać się z tym, że za taką właśnie ją uważa. Zauważył również, że jego słowa sprawiły towarzyszce trochę radości. Nie wiedział jednak jak wiele jej było. A może po prostu mu się wydawało?
- Nie, nie zdecydowanie się na to nie zgadzam – miał tu oczywiście na myśli jej przebieranie się za mężczyznę. Na kolejne słowa pokiwał jednak twierdząco głową. – Na sekretarkę w ostateczności mógłbym się zgodzić – dodał po chwili z pogodnym uśmiechem na mordce. Ta opcja byłaby do wytrzymania. Shay większość czasu spędzałaby wtedy za biurkiem. Choć nie wydawało mu się, by usiedziała tyle czasu w jednym miejscu. Parzyła by mu pyszną kawę, której smak czułby nawet w domu i przynosiła do jego gabinetu nie zamierzając nawet pukać. A co wtedy? Znowu sprawiała by, że jego myśli skupiały by się na jej osobie, a nie na pacjentach. Ale właściwie, to chyba nie było by to takie złe jak się wydawało. Nie, to wcale nie było złe. Z drugiej strony miałby przecież ją częściej przy sobie . Eh… durne myślenie Canswell. Przecież ona tylko żartuje. Nie interesuje jej przecież posada Twojej pielęgniarki. Z całą pewnością zajdzie w życiu jeszcze wyżej niż Ty, a wtedy nawet zapomni o Twoim istnieniu. Ethan roześmiał się do swoich myśli powracając na ziemię. Nalał obojgu jeszcze ciepłej herbaty do pustych już kubków i od razu chwycił swój w dłonie.
- Tak sądzisz? – zapytał wciąż spokojnie przyglądając się zawstydzonej panience Hasting. Tylko czekał, aż znów odwróci wzrok w jego stronę. Jego kolejne słowa wywołały więc zamierzony efekt. Wciąż zarumieniona spojrzała na niego, a ten uśmiechnął się na ten widok. W jego słowach nie było nic dziwnego. Zdawał sobie doskonale sprawę, że gdyby Shay miałaby zająć miejsce jego sekretarki… Oj, było by mu bardzo ciężko skupić się na swoim zajęciu. Przecież miał leczyć ludzi, a ona zamiast mu w tym pomóc jeszcze by mu utrudniała. Czy było więc w tym coś dziwnego? Musiała zdawać sobie sprawę z tego, że jest piękną, młodą kobietą, a on nie zamierzał ukrywać się z tym, że za taką właśnie ją uważa. Zauważył również, że jego słowa sprawiły towarzyszce trochę radości. Nie wiedział jednak jak wiele jej było. A może po prostu mu się wydawało?
- Nie, nie zdecydowanie się na to nie zgadzam – miał tu oczywiście na myśli jej przebieranie się za mężczyznę. Na kolejne słowa pokiwał jednak twierdząco głową. – Na sekretarkę w ostateczności mógłbym się zgodzić – dodał po chwili z pogodnym uśmiechem na mordce. Ta opcja byłaby do wytrzymania. Shay większość czasu spędzałaby wtedy za biurkiem. Choć nie wydawało mu się, by usiedziała tyle czasu w jednym miejscu. Parzyła by mu pyszną kawę, której smak czułby nawet w domu i przynosiła do jego gabinetu nie zamierzając nawet pukać. A co wtedy? Znowu sprawiała by, że jego myśli skupiały by się na jej osobie, a nie na pacjentach. Ale właściwie, to chyba nie było by to takie złe jak się wydawało. Nie, to wcale nie było złe. Z drugiej strony miałby przecież ją częściej przy sobie . Eh… durne myślenie Canswell. Przecież ona tylko żartuje. Nie interesuje jej przecież posada Twojej pielęgniarki. Z całą pewnością zajdzie w życiu jeszcze wyżej niż Ty, a wtedy nawet zapomni o Twoim istnieniu. Ethan roześmiał się do swoich myśli powracając na ziemię. Nalał obojgu jeszcze ciepłej herbaty do pustych już kubków i od razu chwycił swój w dłonie.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Droczył się z nią i to tak bezczelnie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że sama wiedziała jak bardzo bezpośrednia i bezczelna może być ona. W końcu kobiety dojrzewały szybciej, więc w czystej teorii byli w jednym wieku. A przynajmniej tak sobie tłumaczyła. Milczała chwilę tocząc wewnętrzną bitwę. Gdy ta młodzieńcza siła zgrywa się z rozsądkiem i brakiem chęci na przyniesienie sobie wstydu.. Z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie, a wzrok powędrował na jego dłonie, które obcowały aktualnie z dzbankiem. Zapach cytrusów rozniósł się dookoła przez wzburzenie naparu wlaniem do kubeczka. Raz kozie śmierć. Shay kiwnęła głową jakby do własnych myśli, a następnie podskoczyła nieco na kanapie, przysuwając się do niego. Oparła się wygodnie o kanapę i tym samym jej głowa znalazła się przy jego ramieniu. Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na niego z dołu, układając grzecznie rączki na materiale sukienki. Uśmiechnęła się subtelnie.
- Dobra. Skoro nie chcesz pielęgniarki do pomocy to nie - Twoja strata. Może masz rację, że zapewniłabym Ci zbyt dużo atrakcji. Jestem raczej.. no, sam wiesz. - nie miała pojęcia jakiego słowa użyć zamiast nadpobudliwa więc dyplomatycznie to przemilczała, kiwając głową. Odgarnęła kosmyki włosów na bok nie spuszczając z niego swoich brązowo-złotych ślepi. Ciężko było nie dostrzec w nich sympatii, bowiem z Shay szło czytać jak z otwartej książki. Na polikach nadal pozostał cień rumieńca. Prawdę mówiąc nawet wyobrażała sobie w przyszłości pracę z nim i nie miała problemu z zobaczeniem siebie w medycznym uniformie. Może jednak była to zbyt duża pewność siebie? Zmarszczyła nieco brwi, kiwając głową i jednocześnie zaczęła kolejną część swojej wypowiedzi.
- Sekretarka brzmi nieźle. Mogłabym parzyć Ci kawę, umawiać spotkanie i mieć cały zestaw koszul i sukienek do pracy. Mogłabym zabawiać te stosy pacjentek w poczekalni anegdotkami na temat przystojnego pana doktora i tym samym załatwić Ci kolejne fanki. Chociaż z drugiej strony to jestem egoistką. I nie wiem czy faktycznie nie zaczęłabym przeszkadzać przy badaniach celowo.
Zakończyła z poetyckim westchnięciem niezdecydowania, spuszczając wzrok gdzieś w okolice jego szyi i krzyżując wymownie ręce na piersiach. Bo to niby taka ciężka decyzja. I nie, wcale nie zdawało mu się, że panna Hasting nieco bezczelniej i bardziej otwarcie zaczęła go podrywać niż dotychczas. Właściwie to nieco nieświadomie, bo nigdy nie była dobra we flirtowaniu. I nawet nie wiedziała czy byłby zainteresowany zmianą ich relacji. Niemniej jednak taki efekt chciała uzyskać. Najwyżej brutalnie dostanie kosza.
- Jakie masz osobiste wymagania do swoich przyszłych.. pracowników? Muszę rozważyć wszystkie za i przeciw Ethan.
- Dobra. Skoro nie chcesz pielęgniarki do pomocy to nie - Twoja strata. Może masz rację, że zapewniłabym Ci zbyt dużo atrakcji. Jestem raczej.. no, sam wiesz. - nie miała pojęcia jakiego słowa użyć zamiast nadpobudliwa więc dyplomatycznie to przemilczała, kiwając głową. Odgarnęła kosmyki włosów na bok nie spuszczając z niego swoich brązowo-złotych ślepi. Ciężko było nie dostrzec w nich sympatii, bowiem z Shay szło czytać jak z otwartej książki. Na polikach nadal pozostał cień rumieńca. Prawdę mówiąc nawet wyobrażała sobie w przyszłości pracę z nim i nie miała problemu z zobaczeniem siebie w medycznym uniformie. Może jednak była to zbyt duża pewność siebie? Zmarszczyła nieco brwi, kiwając głową i jednocześnie zaczęła kolejną część swojej wypowiedzi.
- Sekretarka brzmi nieźle. Mogłabym parzyć Ci kawę, umawiać spotkanie i mieć cały zestaw koszul i sukienek do pracy. Mogłabym zabawiać te stosy pacjentek w poczekalni anegdotkami na temat przystojnego pana doktora i tym samym załatwić Ci kolejne fanki. Chociaż z drugiej strony to jestem egoistką. I nie wiem czy faktycznie nie zaczęłabym przeszkadzać przy badaniach celowo.
Zakończyła z poetyckim westchnięciem niezdecydowania, spuszczając wzrok gdzieś w okolice jego szyi i krzyżując wymownie ręce na piersiach. Bo to niby taka ciężka decyzja. I nie, wcale nie zdawało mu się, że panna Hasting nieco bezczelniej i bardziej otwarcie zaczęła go podrywać niż dotychczas. Właściwie to nieco nieświadomie, bo nigdy nie była dobra we flirtowaniu. I nawet nie wiedziała czy byłby zainteresowany zmianą ich relacji. Niemniej jednak taki efekt chciała uzyskać. Najwyżej brutalnie dostanie kosza.
- Jakie masz osobiste wymagania do swoich przyszłych.. pracowników? Muszę rozważyć wszystkie za i przeciw Ethan.
Re: [22]
W pewnej chwili Canswell mógł wydawać się zaskoczony, a może nawet odrobinę zdezorientowany. Dziewczyna tak szybko przysunęła się bliżej, że nie zdążył nawet zauważyć momentu, w którym się podnosiła. Odstawił kubek w bezpieczne miejsce na stoliku i siedząc wciąż w bocznej pozycji przyglądał się z góry towarzyszce. Zaskoczenie jednak szybko zniknęło, a na jego miejsce mimowolnie wkradł się wyraźnie zainteresowany uśmiech. Gdyby tylko wiedziała, że jak działała na niego jej bliskość. Miał szczerą ochotę chwycić ją teraz w ramiona. Zwłaszcza teraz, gdy zapach jej perfum stał się dla niego jeszcze bardziej wyrazisty i bezczelnie maltretował jego zmysły. Spotykali się od jakiegoś czasu, a już wiedział, że bez wahania zaryzykowałby ich znajomość i spróbował stworzyć z ich relacji silniejszą więź. Słuchał jej z tym samym uśmiechem co wcześniej.
- Uwierz Shay, zapewniałabyś tych atrakcji aż nadto. Nie tylko mnie, a całej męskiej części przychodni – odpowiedział zgodnie z prawdą wciąż przyglądając jej się. Był w stanie wyobrazić sobie ten moment gdy Hasting przechodzi przez korytarz poczekalni z gracją i wdziękiem w tym jej pracowniczym wdzianku, a wszyscy mężczyźni oglądają się za nią z zachwytem na chwilę nawet zapominając po co się tu tak właściwie zjawili. Tak, z pewnością właśnie tak by to wyglądało. A gdyby wtedy też na jej twarz wkradły się te urocze rumieńce tu z miejsca skradłaby serca im wszystkim. Ethan nie zamierzał uciekać wzrokiem po mieszkaniu. Przyglądał się krukonce z wyraźnym zainteresowaniem jej osobą. Teraz już wiedział na sto procent, że zaryzykuje tę znajomość. Nawet jeżeli dziewczyna miałaby go spławić, a on odszedł by z kwitkiem.
- Doprawdy? Myślę, że to ja zamiast zajmować się tymi pacjentkami, musiałbym przeszkadzać przedstawicielom mojej płci w próbach nawiązania z Tobą kontaktu czy zaproszenia na kawę – skomentował jej słowa i uśmiechnął się ciepło.
- Od sekretarki? Pysznej kawy nie tylko w pracy, ale i poza nią. A do tego może jakiś obiad, kolacja ? - chodziło rzecz jasna tylko o nią. Z inną sekretarką nie spotykałby się poza gabinetem tak chętnie jak z Shay. A przecież wyraźnie pytała o osobiste wymagania? Z drugiej strony przecież nigdy by tego od niej nie wymagał. Zdecydowanie bardziej wolałby, by robiła to z własnej chęci czy przyjemności.
- Uwierz Shay, zapewniałabyś tych atrakcji aż nadto. Nie tylko mnie, a całej męskiej części przychodni – odpowiedział zgodnie z prawdą wciąż przyglądając jej się. Był w stanie wyobrazić sobie ten moment gdy Hasting przechodzi przez korytarz poczekalni z gracją i wdziękiem w tym jej pracowniczym wdzianku, a wszyscy mężczyźni oglądają się za nią z zachwytem na chwilę nawet zapominając po co się tu tak właściwie zjawili. Tak, z pewnością właśnie tak by to wyglądało. A gdyby wtedy też na jej twarz wkradły się te urocze rumieńce tu z miejsca skradłaby serca im wszystkim. Ethan nie zamierzał uciekać wzrokiem po mieszkaniu. Przyglądał się krukonce z wyraźnym zainteresowaniem jej osobą. Teraz już wiedział na sto procent, że zaryzykuje tę znajomość. Nawet jeżeli dziewczyna miałaby go spławić, a on odszedł by z kwitkiem.
- Doprawdy? Myślę, że to ja zamiast zajmować się tymi pacjentkami, musiałbym przeszkadzać przedstawicielom mojej płci w próbach nawiązania z Tobą kontaktu czy zaproszenia na kawę – skomentował jej słowa i uśmiechnął się ciepło.
- Od sekretarki? Pysznej kawy nie tylko w pracy, ale i poza nią. A do tego może jakiś obiad, kolacja ? - chodziło rzecz jasna tylko o nią. Z inną sekretarką nie spotykałby się poza gabinetem tak chętnie jak z Shay. A przecież wyraźnie pytała o osobiste wymagania? Z drugiej strony przecież nigdy by tego od niej nie wymagał. Zdecydowanie bardziej wolałby, by robiła to z własnej chęci czy przyjemności.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Shay nie uważała się za kolekcjonerskie męskich serc, a wręcz przeciwnie. Była w tych sprawach zielona jak godło domu węża. Dodatkowo w dzisiejszych czasach w Hogwarcie dominowały raczej bardziej wyzywające i popularne dziewczęta niż taka przeciętna, pospolita krukonka. To właściwie ona powinna się bardziej o niego martwić - bo studentki są bardziej dojrzałe, pewne i kobiecie niż takie o, uczennice. Niemniej jednak wizja ta sprawiła, że dziewczyna roześmiała się wesoło, trącając go zadziornie łokciem.
- Tak, już to widzę. Siostra Shay - pogromca korytarzy kliniki. Te barwne opowieści babuleniek na krzesełkach o kolejnych podbojach i próbach odbicia czyjegoś męża. To brzmi samo w sobie niedorzecznie. - zauważyła z rozbawieniem, chociaż nadal te damskie, medyczne uniformy pozostawały w kręgu pozytywnych opinii na temat strojów roboczych. Zawsze lepsza pielęgniarka niż pani strażak. Chociaż i tak w tym zestawieniu wygrywała pokojówka z tym swoim fartuszkiem i pończoszkami.. Ahh, koniec jednak tych nieprzyzwoitości.
Shay ponownie podniosła wzrok na jego twarz z tym swoim subtelnym, nieco zalotnym uśmiechem. Włosy zakołysały się leniwie i spłynęły do przodu gdy przekręciła się nieco w bok by jednocześnie być bliżej niego i lepiej widzieć. Wcale nie celowo oparła dłoń tak, by nieco wyeksponować dekolt w swojej szarej sukience. Każdy wiedział, że kobiece kształty zawsze były zachęcające.
-Zaraz wyjdzie na to, że ani Ty ani ja nie powinniśmy w ogóle iść w kierunku pracy i skupić się na innych rzeczach. Chociaż posiadanie takiego notesu pełnego numerów telefonów - no, no. Prawie jak Twój tytuł króla imprezy. Mam nadzieję, że oferta z kolekcją to tylko dla wybranej sekretarki.. Tak się składa, że robię dobrą kawę i nawet potrafię upiec porządne ciastka. - zaczęła chcąc się nieco z nim poprzekomarzać. Cóż, raz kozie śmierć i co ma być to będzie. Chłopak za bardzo przypadł jej do gustu by mogła odpuścić sobie od tak i oddać go w czyjeś ręce. Westchnęła i zacisnęła palce na materiale sukienki, gdzie leżała nadal jej dłoń. Jej złote ślepia zalśniły, a w kolejne słowa włożyła cały swój Filipińsko-Szkocji urok osobisty.
- Mamy jeszcze jeden problem... Bo wiesz, nie wiem jak wyglądałoby w Twoich papierach to, że uwiodłeś uczennice.. To chyba karalne, co?
- Tak, już to widzę. Siostra Shay - pogromca korytarzy kliniki. Te barwne opowieści babuleniek na krzesełkach o kolejnych podbojach i próbach odbicia czyjegoś męża. To brzmi samo w sobie niedorzecznie. - zauważyła z rozbawieniem, chociaż nadal te damskie, medyczne uniformy pozostawały w kręgu pozytywnych opinii na temat strojów roboczych. Zawsze lepsza pielęgniarka niż pani strażak. Chociaż i tak w tym zestawieniu wygrywała pokojówka z tym swoim fartuszkiem i pończoszkami.. Ahh, koniec jednak tych nieprzyzwoitości.
Shay ponownie podniosła wzrok na jego twarz z tym swoim subtelnym, nieco zalotnym uśmiechem. Włosy zakołysały się leniwie i spłynęły do przodu gdy przekręciła się nieco w bok by jednocześnie być bliżej niego i lepiej widzieć. Wcale nie celowo oparła dłoń tak, by nieco wyeksponować dekolt w swojej szarej sukience. Każdy wiedział, że kobiece kształty zawsze były zachęcające.
-Zaraz wyjdzie na to, że ani Ty ani ja nie powinniśmy w ogóle iść w kierunku pracy i skupić się na innych rzeczach. Chociaż posiadanie takiego notesu pełnego numerów telefonów - no, no. Prawie jak Twój tytuł króla imprezy. Mam nadzieję, że oferta z kolekcją to tylko dla wybranej sekretarki.. Tak się składa, że robię dobrą kawę i nawet potrafię upiec porządne ciastka. - zaczęła chcąc się nieco z nim poprzekomarzać. Cóż, raz kozie śmierć i co ma być to będzie. Chłopak za bardzo przypadł jej do gustu by mogła odpuścić sobie od tak i oddać go w czyjeś ręce. Westchnęła i zacisnęła palce na materiale sukienki, gdzie leżała nadal jej dłoń. Jej złote ślepia zalśniły, a w kolejne słowa włożyła cały swój Filipińsko-Szkocji urok osobisty.
- Mamy jeszcze jeden problem... Bo wiesz, nie wiem jak wyglądałoby w Twoich papierach to, że uwiodłeś uczennice.. To chyba karalne, co?
Re: [22]
Ethan tym bardziej nie należał do mężczyzn, którzy mają doświadczenia w związkach. Oczywiście spotykał się z dziewczynami, ale z całą pewnością nia był specjalistą w tych sprawach. Dotychczas był chyba na to za głupi. Jeszcze do nie dawna był pewien, że to nie dla niego i nie spotka już raczej dziewczyny, która zaakceptuje go takim jaki jest. Wiedział z obserwacji w Hogwarcie, że dziewczęta przepadały raczej za typkami, którzy traktowali ich jak kolejną zdobycz, byli aroganccy, chamscy i zakłamani, którym w głowie było tylko zaliczanie kolejnych panienek. Canswell do takich nie należał, więc i zainteresowania ze strony płci pięknej nie było. Nie ubolewał jednak nad tym. Teraz kiedy poznał Shay zastanawiał się czy ich relacja mogłaby przerodzić się w coś więcej. Była przecież młodsza od niego. Inteligencją jednak biła na głowę masę studentek z jego uczelni.
- Z tych wszystkich historii na pewno udałoby się napisać ciekawy scenariusz komediowy - roześmiał się szczerze. Doskonale rozumiał o czym mówiła. Podczas swoich nauk i zajęć praktycznych miał już okazję by przekonać się jak starsze pacjentki umilają sobie czas podczas oczekiwania na swoją kolej. Jedna od drugiej miała coraz to lepszą historię. Żadna nie chciała byćgorsza i ubarwiała swoją historię najbardziej jak to możliwe, byle by skupiać na sobie swoją uwagę. Ethan nie mógł wtedy powstrzymywać się od śmiechu. Położył rękę na oparciu kanapy za plecami krukonki. Przyglądał się jej twarzy, na której malował się delikatnie zalotny uśmiech. Dłoń, którą ułożyła w tym miejsciu, w którym ułożyła równiez nie umknęła jego uwadze. Był przecież mężczyzną.
- Tylko i wyłącznie dla wybranej sekretarki - odpowiedział spokojnie, a na jego mordkę wkradł się pogodny uśmiech. Spoglądał na nią z wesołymi iskierkami w oczach. Spodziewał się kolejnych słów. Prędzej czy później na pewno by do tego doszło.
- Myślę, że jednak zaryzykuje - dodał z tym samym spokojem co wczesniej. Mimowolnie dłoń, którą trzymał na oparciu zbliżyła się do jej włosów. Bawił się ich pojedyńczymi pasmami nawijając je sobie na palec wciąż nie spuszczając z niej wzroku.
- Z tych wszystkich historii na pewno udałoby się napisać ciekawy scenariusz komediowy - roześmiał się szczerze. Doskonale rozumiał o czym mówiła. Podczas swoich nauk i zajęć praktycznych miał już okazję by przekonać się jak starsze pacjentki umilają sobie czas podczas oczekiwania na swoją kolej. Jedna od drugiej miała coraz to lepszą historię. Żadna nie chciała byćgorsza i ubarwiała swoją historię najbardziej jak to możliwe, byle by skupiać na sobie swoją uwagę. Ethan nie mógł wtedy powstrzymywać się od śmiechu. Położył rękę na oparciu kanapy za plecami krukonki. Przyglądał się jej twarzy, na której malował się delikatnie zalotny uśmiech. Dłoń, którą ułożyła w tym miejsciu, w którym ułożyła równiez nie umknęła jego uwadze. Był przecież mężczyzną.
- Tylko i wyłącznie dla wybranej sekretarki - odpowiedział spokojnie, a na jego mordkę wkradł się pogodny uśmiech. Spoglądał na nią z wesołymi iskierkami w oczach. Spodziewał się kolejnych słów. Prędzej czy później na pewno by do tego doszło.
- Myślę, że jednak zaryzykuje - dodał z tym samym spokojem co wczesniej. Mimowolnie dłoń, którą trzymał na oparciu zbliżyła się do jej włosów. Bawił się ich pojedyńczymi pasmami nawijając je sobie na palec wciąż nie spuszczając z niej wzroku.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Z drugiej jednak strony patrząc na historie tych wszystkich pań - one spokojnie mogły iść na studia związane z pisaniem scenariuszy. Z pewnością powstałoby wiele seriali, w których byłyby nieprawdopodobne zdarzenia i kreatywne rozwiązania wątków. Widz by się nie nudził. Krukonce nie przeszkadzały plotki, nie przejmowała się nimi. Nie lubiła jednak gdy ktoś żył cudzym życiem, a ignorował swoje własne i tym samym wszystkie te najbardziej prywatne sprawy, które człowiek chciałby zachować w tajemnicy wychodziły na światło dzienne. Dlatego też w miejscach publicznych zachowywała się niezwykle grzecznie aby nie dawać powodu do rozmów na ucho.-Mówię Ci, materiał na nagrodę. Zarówno naszą jak i mugoli. Pomyśl tylko o tych tłumach, które biegną na premierę filmu ,,Ethan i nieprzypadkowe skandale w gabinecie lekarskim" lub ,,Siostra Shay i siedem grzechów głównych w wersji dla dorosłych".- rzuciła z rozbawieniem wymalowanym na twarzy kończąc temat plotek. Bo teraz miała znacznie ważniejsze rzeczy na głowie..
Zdecydowanym plusem tej całej sytuacji, której atmosfera stawała się coraz bardziej przyjemna było to, że dziewczyna w jego towarzystwie czuła się niezwykle swobodnie. I nawet nieśmiałość, które usilnie próbowała wkraść się w jej gesty czy też na policzki nie była w stanie zadziałać zbyt mocno. Na wspomnienie o wybranej sekretarce uśmiechnęła się, kiwając lekko głową. Widocznie odpowiedź w pełni ją usatysfakcjonowała. Nie zdążyła nawet rzucić jakieś pochwały w kierunku przyszłego pana doktora, bowiem udzielił odpowiedzi na kolejne z jej pytań. I do tego trafił w czuły punkt, bo gest który wykonał był dla Shay jednym z najsłodszych na świecie. Zastanowiła się kilkanaście sekund nie spuszczając z niego wzroku. Nie umknęła uwadze ręką, którą umieścił na oparciu kanapy za jej plecami i właśnie to chciała wykorzystać. Uniosła dłoń i złapała za jego własną, zsuwając ją nieco w dół tak, by objął bezpośrednio ją. Wylądowała tym samym na ramieniu brunetki, trzymana uparcie przez smukłe palce dziewczyny, których lekki zacisk był wyczuwalny. - Tylko potem nie krzycz jak zmniejszę Ci popularność wśród młodych pacjentek, gdy ten fakt wyjdzie na wierzch. - westchnęła nieco, od razu zaznaczając swoją niewinność. Bo przecież matki mogły zakazać wizyt uczennicom. Chociaż jej samej byłoby to na rękę, bo nie wiedział jeszcze, że Shay bywa zazdrosna.
- Obiecuje, że ryzyko okaże się przyjemne w skutkach. - dodała siadając prosto i przysuwając się tak, aby słowa trafiły bezpośrednio do jego ucha. Dlatego też mówiła szeptem.
- Zdajesz sobie sprawę, że w obecnej sytuacji - dopóki nie skończę szkoły możemy mieć trochę ciężko?- dodała już nieco głośniej, odsuwając usta od płatka ucha i zatrzymując spojrzenie czekoladowo-złotych oczu bezpośrednio na jego własnych. Nie będzie lekko, obydwoje byli w wieku, w którym od związku wymaga się chyba najwięcej. Uśmiechnęła się nieco niepewnie.
Zdecydowanym plusem tej całej sytuacji, której atmosfera stawała się coraz bardziej przyjemna było to, że dziewczyna w jego towarzystwie czuła się niezwykle swobodnie. I nawet nieśmiałość, które usilnie próbowała wkraść się w jej gesty czy też na policzki nie była w stanie zadziałać zbyt mocno. Na wspomnienie o wybranej sekretarce uśmiechnęła się, kiwając lekko głową. Widocznie odpowiedź w pełni ją usatysfakcjonowała. Nie zdążyła nawet rzucić jakieś pochwały w kierunku przyszłego pana doktora, bowiem udzielił odpowiedzi na kolejne z jej pytań. I do tego trafił w czuły punkt, bo gest który wykonał był dla Shay jednym z najsłodszych na świecie. Zastanowiła się kilkanaście sekund nie spuszczając z niego wzroku. Nie umknęła uwadze ręką, którą umieścił na oparciu kanapy za jej plecami i właśnie to chciała wykorzystać. Uniosła dłoń i złapała za jego własną, zsuwając ją nieco w dół tak, by objął bezpośrednio ją. Wylądowała tym samym na ramieniu brunetki, trzymana uparcie przez smukłe palce dziewczyny, których lekki zacisk był wyczuwalny. - Tylko potem nie krzycz jak zmniejszę Ci popularność wśród młodych pacjentek, gdy ten fakt wyjdzie na wierzch. - westchnęła nieco, od razu zaznaczając swoją niewinność. Bo przecież matki mogły zakazać wizyt uczennicom. Chociaż jej samej byłoby to na rękę, bo nie wiedział jeszcze, że Shay bywa zazdrosna.
- Obiecuje, że ryzyko okaże się przyjemne w skutkach. - dodała siadając prosto i przysuwając się tak, aby słowa trafiły bezpośrednio do jego ucha. Dlatego też mówiła szeptem.
- Zdajesz sobie sprawę, że w obecnej sytuacji - dopóki nie skończę szkoły możemy mieć trochę ciężko?- dodała już nieco głośniej, odsuwając usta od płatka ucha i zatrzymując spojrzenie czekoladowo-złotych oczu bezpośrednio na jego własnych. Nie będzie lekko, obydwoje byli w wieku, w którym od związku wymaga się chyba najwięcej. Uśmiechnęła się nieco niepewnie.
Re: [22]
Chrzanić te wszystkie scenariusze jakie mogłoby napisać się z opowiastek nie mających własnego życia kobiet z poczekalni lekarskiej. W jednej z dzielnic mieszkalnych Londynu, na poddaszu w jednym z mieszkań tworzył się scenariusz o wiele ciekawszy i zdecydowanie przyjemniejszy. Podobnie jak Shay uznał więc już ten temat za zamknięty i nie miał zamiaru już odzywać się w tej sprawie. Wciąż obawiał się trochę jak wyglądać będzie ich relacja biorąc pod uwagę różnicę wieku. Z pewnością nie będą mogli swobodnie pokazywać się w miejscach publicznych by nie wzbudzać wokół siebie zbędnego zamieszania. Po co ludziom kolejny temat do plotek. Najchętniej pokazywałby się z nią wszędzie, ale w tej chwili nie byłoby to najlepszym rozwiązaniem. Muszą być ostrożni. Shay nie skończyła jeszcze szkoły. Niby ich różnica wieku nie była duża, ale ludziom przecież zawsze coś musi nie odpowiadać. W najgorszym wypadku Shay zamkną w najwyższej komnacie w najwyższej wieży strzeżonej przez smoka (tak, bezczelnie odgapione ze Shreka), a Ethana zamknęli by w Azkabanie i to w izolatce za uwodzenie nastolatek. Roześmiał się do siebie na tą myśl. Uśmiechnął się gdy poczuł deliatną dłoń Shay na swojej dłoni. Zamknął ją w delikatnym uścisku wyraźnie z tego faktu zadowolony.
- To doprawdy będzie ogromna strata - roześmiał się pogodnie. Shay z całą pewnością nie byłaby zadowolona gdyby miał najwięcej młodych pacjentek. Zresztą, która kobieta byłaby z tego zadowolona? Ethan z całą pewnością też mogłby być zazdrosny gdyby w przyszłej pracy Shay było zbyt wielu mężczyzn. Ale przecież związek powinien opierać się na zaufaniu, prawda?
- W takim razie byłbym głupcem gdybym nie zaryzykował - odpowiedział pół szeptem na deklarację Shay. Był oczywiście zadowolony z faktu, że Shay jest nim zainteresowana w ten sam sposób co on nią. Było to bardzo przyjemne uczucie. Wciąż utrzymując z nią kontakt wzrokowy pokiwał twierdząco głową.
- Nikt nie mówił, że będzie lekko. Ale myślę, że warto spróbować - odpowiedział na jej pytanie. Uniósł wolną dłoń do policzka Shay i pogłaskał go czule jej zewnętrzną stroną. Zdecydowanie było warto.
- To doprawdy będzie ogromna strata - roześmiał się pogodnie. Shay z całą pewnością nie byłaby zadowolona gdyby miał najwięcej młodych pacjentek. Zresztą, która kobieta byłaby z tego zadowolona? Ethan z całą pewnością też mogłby być zazdrosny gdyby w przyszłej pracy Shay było zbyt wielu mężczyzn. Ale przecież związek powinien opierać się na zaufaniu, prawda?
- W takim razie byłbym głupcem gdybym nie zaryzykował - odpowiedział pół szeptem na deklarację Shay. Był oczywiście zadowolony z faktu, że Shay jest nim zainteresowana w ten sam sposób co on nią. Było to bardzo przyjemne uczucie. Wciąż utrzymując z nią kontakt wzrokowy pokiwał twierdząco głową.
- Nikt nie mówił, że będzie lekko. Ale myślę, że warto spróbować - odpowiedział na jej pytanie. Uniósł wolną dłoń do policzka Shay i pogłaskał go czule jej zewnętrzną stroną. Zdecydowanie było warto.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: [22]
Zaufanie było podstawą - chociaż równie ważna zdaniem krukonki była umiejętność spędzenia razem czasu, bycia przyjaciółmi, a nie tylko kochankami bardziej poetycko mówiąc. Zagryzła dolną wargę, opuszkami palców zaczepnie dotykając jego dłoni. Podobał się jej obecny stan rzeczy, a zwłaszcza fakt, ze Ethan miał odwagę spróbować mimo wieku oraz faktu, że ciężko będzie im się widywać. Westchnęła i spojrzała na niego z powagą wymalowaną w spojrzeniu.
- To teraz już nie ma odwrotu. - zaczęła nie mając widocznie zamiaru zdradzić o co jej tak naprawdę chodzi. Wolną ręką odgarnęła włosy z twarzy do tyłu, a następnie uniosła się i bezczelnie władowała mu się na kolana z twarzą skierowaną w jego stronę. Przekręciła głowę nieco w bok i nadal z poprzednim - jakże poważnym- wyrazem twarzy panna Hasting ułożyła dłonie na jego ramionach.
- Jestem uparta, zazdrosna, bezczelna i wyjątkowo energiczna. Przyjmujesz w całości? Reklamacji nie przyjmuje. Możliwe też, że wyłapiesz kilka innych ciekawostek na mój temat po czasie.. Ale jak mówiłam nie ma odwrotu. - kontynuowała, a następnie jedną z dłoni zjechała nieco w dół. Jej twarz pokryła się szkarłatnym rumieńcem, a burza gęstych, ciemnych włosów opadła subtelnie na bok. Dobrze, że Shay była wysportowana i utrzymywania się na kolanach na tak miękkich poduszkach jakoś jej wychodziło.
- A gdy podejmiesz decyzję musisz przypieczętować.. O, tutaj.
Dodała cicho, unosząc dłoń i pokazując palcem na swoje wargi. W złotych ślepiach coś zabłysło, a niewinna krukonka chwilowo schowała się do szafy.Znając jednak ją to nie na długo, bowiem zapas pewności siebie w końcu się skończy. Zwłaszcza, że to bijące niczym młot pneumatyczny serce chciało wyskoczyć z piersi, a poliki były bardziej czerwone niż talerze w walentynkowym serwisie do kawy.
- To teraz już nie ma odwrotu. - zaczęła nie mając widocznie zamiaru zdradzić o co jej tak naprawdę chodzi. Wolną ręką odgarnęła włosy z twarzy do tyłu, a następnie uniosła się i bezczelnie władowała mu się na kolana z twarzą skierowaną w jego stronę. Przekręciła głowę nieco w bok i nadal z poprzednim - jakże poważnym- wyrazem twarzy panna Hasting ułożyła dłonie na jego ramionach.
- Jestem uparta, zazdrosna, bezczelna i wyjątkowo energiczna. Przyjmujesz w całości? Reklamacji nie przyjmuje. Możliwe też, że wyłapiesz kilka innych ciekawostek na mój temat po czasie.. Ale jak mówiłam nie ma odwrotu. - kontynuowała, a następnie jedną z dłoni zjechała nieco w dół. Jej twarz pokryła się szkarłatnym rumieńcem, a burza gęstych, ciemnych włosów opadła subtelnie na bok. Dobrze, że Shay była wysportowana i utrzymywania się na kolanach na tak miękkich poduszkach jakoś jej wychodziło.
- A gdy podejmiesz decyzję musisz przypieczętować.. O, tutaj.
Dodała cicho, unosząc dłoń i pokazując palcem na swoje wargi. W złotych ślepiach coś zabłysło, a niewinna krukonka chwilowo schowała się do szafy.Znając jednak ją to nie na długo, bowiem zapas pewności siebie w końcu się skończy. Zwłaszcza, że to bijące niczym młot pneumatyczny serce chciało wyskoczyć z piersi, a poliki były bardziej czerwone niż talerze w walentynkowym serwisie do kawy.
Re: [22]
To również było ważne, fakt. Co to byłby za związek gdyby ich relacje kończyły by się na listach. Na szczęście jednak ta dwójka nie powinna mieć z tym problemu. Czy będą spotykali się częściej czy rzadziej to zawsze będą mieli masę tematów do rozmów, ulubione zajęcia i ich spotkania nie będą nudne ani monotonne. Tak bynajmniej uważał Ethan. Bliskość Shay sprawiała, że Ethan był w swietnym nastroju. Już wtedy, gdy zobaczył ja na szkolnym korytarzu był pewien, że dziewczyna jest wyjatkowa. Teraz miał ją tak blisko. Wyraźnie zadowolony objął krukonke gdy ta bez zbędnych ceregieli władowała się na jego kolana.
- Nie zamierzam się wycofywać -odpowiedział w stu procentach pewien swoich słów. Z rozbawieniem wysłuchał jej kolejnych słów. Byłby zdziwiony gdyby nie była zazdrosna. Uparta? To nie wada. To świetnie, ze trwa przy swoim. Może być to czasami mylne, ale to na pewno nie wada. Bezczelna? Każdemu się zdarza. Energiczna? Och, wiedział już o tym doskonale. Uśmiechnął się gdy na policzkach Shay znów ukazały się rumieńce. Tak uroczo wtedy wyglądała. Jego dłoń znowu powędrowała do jej policzka by dotknąć go i pogłaskać czule. Miała tak gładka i delikatne w dotyku skórę.
- Mówisz, że muszę? - zapytał rozbawiony podążając wzrokiem za jej palcem ktory zatrzymł sie przy ustach krukonki. Choć na jego twarzy emanował spokój to w głębi duszy był szczęśliwy. Gotów zaryzykować, pewien ze ich związek ma szanse. Jego wzrok zatrzymał się na ustach Shay. Tak bardzo chciał poznać juz ich smak. Spojrzał w oczy krukonki jakby chciał upewnić się czy ma na to zgodę. Widząc jednak, że i ona wyraźnie na to czeka nie zwlekał dłużej. Ethan zbliżył się do dziewczyny. Na jej ustach złożył najpierw delikatny pocałunek jakby chciał zapoznać sie z ich smakiem i kształtem. Wsunał dłoń w jej miękkie, długie włosy i skradł jej kolejny pocałunek. Ten jednak był odrobinę smielszy choć wciąż delikatny. Nie chciał jej przecież przestraszyć. Wolną dłonią objął ją mocniej jakby obawiał się, ze za chwilę mu ucieknie.
- Nie zamierzam się wycofywać -odpowiedział w stu procentach pewien swoich słów. Z rozbawieniem wysłuchał jej kolejnych słów. Byłby zdziwiony gdyby nie była zazdrosna. Uparta? To nie wada. To świetnie, ze trwa przy swoim. Może być to czasami mylne, ale to na pewno nie wada. Bezczelna? Każdemu się zdarza. Energiczna? Och, wiedział już o tym doskonale. Uśmiechnął się gdy na policzkach Shay znów ukazały się rumieńce. Tak uroczo wtedy wyglądała. Jego dłoń znowu powędrowała do jej policzka by dotknąć go i pogłaskać czule. Miała tak gładka i delikatne w dotyku skórę.
- Mówisz, że muszę? - zapytał rozbawiony podążając wzrokiem za jej palcem ktory zatrzymł sie przy ustach krukonki. Choć na jego twarzy emanował spokój to w głębi duszy był szczęśliwy. Gotów zaryzykować, pewien ze ich związek ma szanse. Jego wzrok zatrzymał się na ustach Shay. Tak bardzo chciał poznać juz ich smak. Spojrzał w oczy krukonki jakby chciał upewnić się czy ma na to zgodę. Widząc jednak, że i ona wyraźnie na to czeka nie zwlekał dłużej. Ethan zbliżył się do dziewczyny. Na jej ustach złożył najpierw delikatny pocałunek jakby chciał zapoznać sie z ich smakiem i kształtem. Wsunał dłoń w jej miękkie, długie włosy i skradł jej kolejny pocałunek. Ten jednak był odrobinę smielszy choć wciąż delikatny. Nie chciał jej przecież przestraszyć. Wolną dłonią objął ją mocniej jakby obawiał się, ze za chwilę mu ucieknie.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Strona 1 z 2 • 1, 2
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Stara kamienica :: Poddasze
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach