[11]
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Stara kamienica :: I piętro
Strona 2 z 2
Strona 2 z 2 • 1, 2
[11]
First topic message reminder :
jak znajdę coś lepszego, to pozmieniam
Niewielkie, dwupokojowe mieszkanie usytuowane na pierwszym piętrze. W całości utrzymane w ulubionym niebieskim kolorze Asima. Z każdego niemal kąta w oczy rzucają się kolorowe, arabskie dodatki, którymi chłopak udekorował swoje kawalerskie gniazdko. Asim jest półkrwi czarodziejem, więc w swoim mieszkaniu posiada elektryczność i kilka niezbędnych sprzętów. Min telewizor z arabską satelitą i laptopa. Mimo elektryczności w mieszkaniu znajduje się wiele tradycyjnych lamp oliwnych.
Z salonu wydzielono kącik na aneks kuchenny. Asim nie gotuje, więc wiele mu do szczęścia nie potrzeba.
Sypialni nie oddzielają drzwi, w końcu mieszka sam. W razie potrzeby może odgrodzić się od salonu kolorowym parawanem, który zazwyczaj stoi złożony w rogu. Tu znajduje się też kącik modlitewny Asima z dywanikiem i stojakiem na Koran.
Z sypialni przejść można do niewielkiej łazienki.
Z salonu wydzielono kącik na aneks kuchenny. Asim nie gotuje, więc wiele mu do szczęścia nie potrzeba.
Sypialni nie oddzielają drzwi, w końcu mieszka sam. W razie potrzeby może odgrodzić się od salonu kolorowym parawanem, który zazwyczaj stoi złożony w rogu. Tu znajduje się też kącik modlitewny Asima z dywanikiem i stojakiem na Koran.
Z sypialni przejść można do niewielkiej łazienki.
jak znajdę coś lepszego, to pozmieniam
Asim BaharStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 15/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Al-Khawaneej, Dubaj, Zjedonoczone Emiraty Arabskie
Krew : 1/2
Re: [11]
Ogłoszenie do gazety powiewało już lekko desperacją, więc nie okazała zachwytu tym pomysłem i pokręciła przecząco głową. Nie musiał jej tego wszystkiego mówić, bo takim właśnie tonem wysłała swój pierwszy list do Francuzki. Bała się reakcji niezbyt tolerancyjnej społeczności czarodziejów, poza tym rzeczywiście napisałaby o tym, że nie oczekuje zbyt wiele, ale podświadomie wie, że się zawiedzie, jeśli ktoś podniesie rękę: "Tak, ja jestem Twoją biologiczną matką. I co mi teraz zrobisz?". Dlatego nie chciała też z początku zaczynać tej całej szopki... Przecież ma Morwen, Asima, Aarona... po co jej ktokolwiek inny do szczęścia? Ktoś tak na dobrą sprawę obcy.
- Myślałam o tym, żeby odpisać i spytać, czy pamięta osobę o imieniu Glenna, kiedy bywała w Mungu. To druga kobieta, którą mi podano na liście i pasuje do mnie grupą krwi - powiedziała marszcząc lekko czoło, kiedy patrzyła na kopertę w dłoniach Araba. Uśmiechnęła się mimowolnie, słysząc jego komplement i uniosła się znowu, ale tym razem, żeby cmoknąć chłopaka w ramię, a nie wyjmować kolejne dziwne przedmioty z kieszeni.
- Słabo tylko, że była na tyle nieczuła, żeby zostawić swoje dziecko na wakacjach w Bułgarii - dodała ironicznie. Napatrzył się już na to zdjęcie, więc mu je zabrała i położyła na ławie przed nimi. - Masz jakiś wolny pergamin? Chyba to zrobię...
- Myślałam o tym, żeby odpisać i spytać, czy pamięta osobę o imieniu Glenna, kiedy bywała w Mungu. To druga kobieta, którą mi podano na liście i pasuje do mnie grupą krwi - powiedziała marszcząc lekko czoło, kiedy patrzyła na kopertę w dłoniach Araba. Uśmiechnęła się mimowolnie, słysząc jego komplement i uniosła się znowu, ale tym razem, żeby cmoknąć chłopaka w ramię, a nie wyjmować kolejne dziwne przedmioty z kieszeni.
- Słabo tylko, że była na tyle nieczuła, żeby zostawić swoje dziecko na wakacjach w Bułgarii - dodała ironicznie. Napatrzył się już na to zdjęcie, więc mu je zabrała i położyła na ławie przed nimi. - Masz jakiś wolny pergamin? Chyba to zrobię...
Re: [11]
- Myślisz, że pamięta się takie rzeczy po latach? To było dawno - mruknął w mało optymistycznym tonie. Ale taka była niestety prawda. Kobieta była zapewne zajęta sobą i swoim nienarodzonym dzieckiem i pewnie nie zwracała najmniejszej uwagi na inne kobiety, które czekały w kolejce na swoją wizytę. Skoro tak bardzo bała się tego niewiadomego to może powinna odpuścić? Uśmiechnął się, gdy cmoknęła go w nagie ramię i mimowolnie poprawił grube ramiączko koszulki.
- Widocznie musiała. Może uznała, że tak będzie dla Ciebie lepiej? Nie oceniaj jej do póki nie poznasz prawdy - pogłaskał Zoję pokrzepiająco po udzie. Może kobiecie groziło niebezpieczeństwo i nie chciała narażać córki? Może głodowała? A nawet jeśli zostawiła ją, bo najzwyczajniej w świecie jej nie chciała to chyba i tak dobrze, że ją zostawiała zamiast okazywać dziewczynie na każdym kroku swoją niechęć.
- Mam. Jasne, że mam - powiedział wstając i podszedł do stosu książek, które ustawił chwile temu pod ścianą. Gdzieś tam między tomiszczami walały się i kawałki pergaminów. Kawałki pergaminów i... czarodziejskie pisma dla dorosłych, z okładek których roznegliżowane panie świeciły biustami i pośladkami.
- Emm... nie zrozum mnie źle. - Znowu - To praca domowa - mruknął zażenowany, gdy wrócił na kanapę z pergaminem zgarniając po drodze pióro i kałamarz z ławy.
- Nadal wydaje mi się, że to Ci niewiele pomoże i lepsze byłoby to ogłoszenie. - dodał podając dziewczynie pióro i pergamin. Skoro się wstydzi zawsze może napisac anonimowo. Redakcja na pewno przekaże jej ewentualne odpowiedzi.
- Widocznie musiała. Może uznała, że tak będzie dla Ciebie lepiej? Nie oceniaj jej do póki nie poznasz prawdy - pogłaskał Zoję pokrzepiająco po udzie. Może kobiecie groziło niebezpieczeństwo i nie chciała narażać córki? Może głodowała? A nawet jeśli zostawiła ją, bo najzwyczajniej w świecie jej nie chciała to chyba i tak dobrze, że ją zostawiała zamiast okazywać dziewczynie na każdym kroku swoją niechęć.
- Mam. Jasne, że mam - powiedział wstając i podszedł do stosu książek, które ustawił chwile temu pod ścianą. Gdzieś tam między tomiszczami walały się i kawałki pergaminów. Kawałki pergaminów i... czarodziejskie pisma dla dorosłych, z okładek których roznegliżowane panie świeciły biustami i pośladkami.
- Emm... nie zrozum mnie źle. - Znowu - To praca domowa - mruknął zażenowany, gdy wrócił na kanapę z pergaminem zgarniając po drodze pióro i kałamarz z ławy.
- Nadal wydaje mi się, że to Ci niewiele pomoże i lepsze byłoby to ogłoszenie. - dodał podając dziewczynie pióro i pergamin. Skoro się wstydzi zawsze może napisac anonimowo. Redakcja na pewno przekaże jej ewentualne odpowiedzi.
Asim BaharStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 15/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Al-Khawaneej, Dubaj, Zjedonoczone Emiraty Arabskie
Krew : 1/2
Re: [11]
Milczała wymownie, bo nie chciała otrzymywać więcej pocieszenia, niż to było potrzebne. Już się pogodziła, już to przemyślała i miała swój jakiś tam plan, który chciała zrealizować. Uniosła wymownie brew do góry, obserwując jak Asim bezradnie zbiera gazetki dla niegrzecznych chłopców. No naprawdę panie Bahar, nie spodziewałabym się tego po panu.
- Dziękuję - powiedziała z kpiącym dalej uśmiechem na twarzy, ale "nie zrozumiała źle", więc w tym temacie też się nie odezwała. Z każdym dniem Arab rzeczywiście był coraz normalniejszy i coraz bardziej przypominał normalnych chłopaków, z którymi miała do czynienia w szkole.
- Zobaczymy, zaryzykuję skoro zaoferowała swoją pomoc. Jeśli to się nie uda to napiszę wtedy ogłoszenie, tak jak sugerujesz - obiecała, maczając gęsie pióro w czarnym kałamarzu. Rozprostowała pożółkły pergamin i zanotowała dane do kontaktu do Francuzki. Podziękowała za odpowiedź i wyraziła zrozumienie dla zaistniałej sytuacji, w której pracownik szpitala mógł się pomylić, podając jej dane do Mathildy. Pogratulowała córki, bo co też innego mogła zrobić, widząc jak dumnie się chwali blondwłosą wilą i w końcu zapytała, czy kojarzy tą i tą osobę, podczas swojego pobytu w Mungu. Asim miał rację, myśląc, że kto normalny by pamiętał coś co miało miejsce dziewiętnaście lat temu i miało się wtedy inne priorytety, ale może...
- Sowia Poczta jest magiczna, prawda? A gdybym wynajęła jedną sowę i napisała imię tej kobiety na kopercie... Myślisz, że mogłaby ją znaleźć? - spytała, zwijając list i sięgnęła po drugą kartkę. Skoro już się bawić to się bawić.
- Dziękuję - powiedziała z kpiącym dalej uśmiechem na twarzy, ale "nie zrozumiała źle", więc w tym temacie też się nie odezwała. Z każdym dniem Arab rzeczywiście był coraz normalniejszy i coraz bardziej przypominał normalnych chłopaków, z którymi miała do czynienia w szkole.
- Zobaczymy, zaryzykuję skoro zaoferowała swoją pomoc. Jeśli to się nie uda to napiszę wtedy ogłoszenie, tak jak sugerujesz - obiecała, maczając gęsie pióro w czarnym kałamarzu. Rozprostowała pożółkły pergamin i zanotowała dane do kontaktu do Francuzki. Podziękowała za odpowiedź i wyraziła zrozumienie dla zaistniałej sytuacji, w której pracownik szpitala mógł się pomylić, podając jej dane do Mathildy. Pogratulowała córki, bo co też innego mogła zrobić, widząc jak dumnie się chwali blondwłosą wilą i w końcu zapytała, czy kojarzy tą i tą osobę, podczas swojego pobytu w Mungu. Asim miał rację, myśląc, że kto normalny by pamiętał coś co miało miejsce dziewiętnaście lat temu i miało się wtedy inne priorytety, ale może...
- Sowia Poczta jest magiczna, prawda? A gdybym wynajęła jedną sowę i napisała imię tej kobiety na kopercie... Myślisz, że mogłaby ją znaleźć? - spytała, zwijając list i sięgnęła po drugą kartkę. Skoro już się bawić to się bawić.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Stara kamienica :: I piętro
Strona 2 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach