Bar

+50
Mike Craig
Bohater Niezależny
Meredith Cooper
Leanne Chatier
Gloria Stark
Mortimer Arbuthnott
Adrienne Cryan
Irina Voychenko
Raphael Lanneugrasse
Maddox Overton
Elsa de la Vega
Adrienne Matluck
Malcolm McMillan
Ana-Lucia Brooks
Niven Yates
Luis Castellani
Lucas Castellani
Cory Reynolds
Femke van Rijn
Penelope Gladstone
Miles Gladstone
Aaron Matluck
Marco Castellani
Francesca Moretti
Iris Xakly
Audrey Roshwel
Vin Xakly
Dalila Mauric
Maximilian De Luca
Gabriel Griffiths
Fèlix Lemaire
Emily Bronte
Andrea Jeunesse
Misza Gregorovic
Juliette Griffiths
Liam Cryan
Ana Vedran
Mistrz Gry
William Greengrass
Suzanne Castellani
Aleksy Vulkodlak
Alice Volante
Wyatt Walker
Nora Vedran
Anthony Wilson
Vincent Cramer
Claudia Fitzpatrick
Benedict Walton
Sophie Fitzpatrick
Konrad Moore
54 posters

Strona 14 z 16 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16  Next

Go down

Bar - Page 14 Empty Bar

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 19:47

First topic message reminder :

Najpopularniejszy bar na terenie Magicznej Wioski oferuje:

* NAPOJE ALKOHOLOWE

Piwo Kremowe

Kuchenne Sherry

Mai Tai
rum, sok z limonki, pomarańczowe curacao, syrop migdałowy

Black Russian
wódka, Kahlua

Bloody Mary
wódka, sok pomidorowy

Cosmopolitan
wódka, Cointreau, sok żurawinowy

Caipiroska
wódka, limonka, cukier brązowy

Long Island Ice Tea
wódka, biały rum, gin, tequila srebrna, Cointreau, Coca Cola

Wino z czarnego bzu

Wino pokrzywowe

Ognista Whisky (Ogden's Old Firewhiskey i Blishen's Firewhisky)

Gorące wino z korzeniami i koglem

Brandy

Grzany miód z korzeniami

Wino skrzatów

Rum porzeczkowy

Szampan


* CIEPŁE NAPOJE

Herbata owocowa

Kawa czarna

Latte

Espresso


* COŚ NA ZĄB

Szarlotka z lodami i bitą śmietaną

Ciastko z kremem

Pączek w polewie czekoladowej
Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down


Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Mortimer Arbuthnott Wto 02 Gru 2014, 00:31

Gdy podeszła do niego Gloria, jego koleżanka z domu, uniósł głowę znad  pustego kufla i przyjrzał jej się uważnie. Nie był pewien co tutaj robi, ale starał zachowywać się naturalnie.
- Co? Zimno? A nie wiem, siedzę tutaj od trzynastej, wtedy było jeszcze ciepło - przyznał całkiem szczerze, a potem wyjrzał przez okno. Było ciemno, czyli pewno zimno jak w psiarni. Zerknął na parującą szklankę z herbatą i wskazał na nią krótko głową. - Może chcesz do niej trochę rozgrzewającego prądu? Peter przyniósł trochę rumu, gdzieś tu... - Wyciągnął spod stołu butelkę, w której zostało już niewiele rudego alkoholu. Mieli po siedemnaście lat, mogli się trochę zwilżyć. - A jak nie, to możemy rozgrzać się wzajemnie na zapleczu.
Nie był pijany, ale był w wystarczająco dobrym humorze aby ją zawstydzać. Wiedział, że jest prefektem, a co za tym idzie wzorem cnót i uosobieniem obowiązku, ale mimo to jej nie szczędził. Była to podwójna zabawa widzieć jak jej dziewicze policzki, nie szarpane jeszcze przez żadnego dojrzewającego byczka z Gryffindoru, czerwienią się jak dwa dorodne buraki w czasie wykopków. Wstał i usiadł obok niej zamiast naprzeciw, bo nie mógł znieść wzroku piątoklasistki siedzącej dotychczas na linii prostej od niego. Miała wzrok zboczeńca i wielki wrzód wypełniony ropą na czole. A Glorię objął ją ramieniem i poklepał lekko.
- Nie powiesz nikomu, prawda? Ty jesteś w porządku - powiedział, sugerując od razu, że chcąc pozostać w porządku, nie powie nikomu o małej alkoholowej popijawce końcem tygodnia. Wziął drewnianą fajkę leżącą na stole i pozbierał resztki ziółek rozsypanych po drewnianym blacie. - Wysuszone liście arcymona. Ojciec Joego przywiózł z Albanii, rosną tylko w pobliżu Gór Oblrzymów koło Atamaru, dawnego obozu Trzeciego Batlionu Goblinów. Uczyliśmy się o Atamarze w trzeciej klasie, pamiętasz? - A po tych słowach z fajki popłynął dym wprost do jego płuc młodzieńczych, z których po chwili kłęby wydostały się na powietrze. - Chcesz?
Mortimer Arbuthnott
Mortimer Arbuthnott
Klasa VII


Urodziny : 04/11/1997
Wiek : 26
Skąd : Highlands region - Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Gloria Stark Wto 02 Gru 2014, 10:04

Był tutaj od trzynastej? Toż to pół dnia spędzone na bezsensownym siedzeniu i piciu! Taka bezproduktywność w słowniku Starkównym nie istniała. Chyba żadna nie istniała. Podczas swojego wypadu do Hogsmade zdążyła odwiedzić bibliotekę w poszukiwaniu starych, podniszczonych podręczników, w dodatku zaczęła rozglądać się już za prezentami gwiazdkowymi dla swoich sióstr. Lepiej kupić teraz, bo później nie będzie miała czasu na to zupełnie. A on tu siedział od trzynastej. Skandal. Skandal!
Widząc butelkę z alkoholem otworzyła szeroko oczy i szybko rozglądnęła się czy nikt nie patrzy by zaraz odsunąć się i pokręcić głową z niedowierzaniem.
- O nie nie, ja nie próbowałam czegoś takiego nigdy. I nie wiem czy ufam Peterowi w tych sprawach - skrzywiła się na samą myśl i ruchem dłoni kazała mu schować butelkę. Gloria była bardzo cnotliwym dzieciakiem, która nie zaznała jeszcze tych dorosłych rzeczy do których lgną jeszcze nieletni. Nie piła nigdy, nie paliła a o samym spółkowaniu już nawet nie wspominając. To była Glo, po prostu. Nie każdy rypał się po kątach w jakichś schowkach i chał na umór... tak jak większość ślizgonów.
Zaś druga część propozycji mogłaby sprawić że wykwitną na jej buźce dwa dorodne rumieńce ale już je miała z powodu mroźnego wiatru na zewnątrz. Teraz mógł dostrzec tylko jej nieco speszone spojrzenie. W końcu nie dostaje się takich propozycji na co dzień, nawet gdy wie się, że to tylko żarty.
- Ha ha, bardzo śmieszne - odpowiedziała tylko kręcąc głową i zakładając dłonie pod piersią obserwując jak się podnosi i jak siada obok. Miał już te charakterystyczne podpite, świecące oczka, ale nadal bardzo ładne. Czekajcie, ej. Czemu on ją objął?! Tak po prostu?
Gloria znów się speszyła i sięgnęła do swojego długiego warkocza niby to poprawić kokardę ale tak naprawdę chciała odwlec swoje myśli od tego całego objęcia, który sprawił że jej policzki cały czas były czerwone, a biedna nie mogła nad tym zapanować.
Co? A tak, tak, świta mi coś - mruknęła kiedy zadał jej pytanie wracając tym samym na ziemie. Sięgnęła szybko po owocową herbatę i pokręciła znów głową odmawiając zapalenia.
- Nie, ja nie palę. Też - dodała odstawiając kubek na stół i oblizała usta z resztek jagodowego płynu.
- Okej, nie powiem o tym nikomu, ale mam nadzieje, że nie robicie tego na terenie szkoły. Naprawdę nie chciałabym żebyście tracili punkty przez takie wygłupy, już wystarczająco mało ich mamy, by mieć ich jeszcze mniej. Ładnie pachnie, mówisz, to arcymon?
Gloria Stark
Gloria Stark
Studentka: Magiczne Stworzenia


Urodziny : 28/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Portmagee, Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1166-skrytka-pocztowa-glorii

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Mortimer Arbuthnott Wto 02 Gru 2014, 22:16

- I masz rację. Nie powinnaś ufać Peterowi. Sam średnio mu ufam. Wiesz, że jego ciotka siedzi w Azkabanie za szykanowanie mugoli ze swojej dzielnicy? - Rzucił nieprzejęty zupełnie. Jego głos zawsze sprawiał wrażenie obojętnego i wyluzowanego. I zawsze tak było. W sumie ciotka i Azkaban nie wpływały w żaden sposób na osąd Mortimera względem Petera, ale wydawało mu się to interesującą ciekawostką.
Nie zauważył, że Gloria zakłopotała się kiedy się do niej dosiadł. A szkoda, bo bezlitośnie by to wykorzystał. Wbrew pozorom Arbuthnott nie był jakimś podrywaczem, ale lubił spoufalać się z dziewczynami, które dobrze znał. Był największym miłośnikiem przytulania, głaskania po głowie i czułości. W domu pełnym chłopców bez mamy ciężko było o to, nawet jeśli babcia starała się jak mogła. - To nic takiego, chodzi o smak. I sny jakby po tym dziwniejsze, ale poza tym nie daje żadnego efektu. Powinnaś kiedyś spróbować. Ale może na wakacje... - Odłożył fajeczkę na drewniany stół i spojrzał nią z boku. Jego ramię nadal obejmowało ją luźno.
- Ależ nie nie, skąd. W szkole jesteśmy wzorem cnót i ucieleśnieniem obowiązku. Nie straciłem nawet pół punktu w tym roku szkolnym, jak babcię kocham. Tylko na weekend wychodzi ze mnie zwierz, przysięgam - powiedział bez ogródek, kręcąc się niespokojnie na drewnianym krześle. A że był weekend, a w jego żyłach krążył gorzki rum, to i miały miejsce dziwne i niecodzienne konwersacje. - No, w rzeczy samej, to on. Niepozorne ziółko, ale jak już raz się spróbuje... Nic nie smakuje tak dobrze. No może tylko nóżki z kurczaka, które dają w Wielkiej Sali.
Mortimer Arbuthnott
Mortimer Arbuthnott
Klasa VII


Urodziny : 04/11/1997
Wiek : 26
Skąd : Highlands region - Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Gloria Stark Wto 02 Gru 2014, 23:54

- Naprawdę? Nie wiedziałam! - odpowiedziała z niedowierzaniem nawet przystawiając sobie dłoń do buzi. Chyba Peter nie odziedziczy tego szykanowania, co nie? Niee, raczej nie. Chociaż... Gloria nie znała go aż tak dobrze, był w końcu chłopakiem!
Ona w swojej rodzinie nie miała żadnych takich ciekawostek. Miała tylko dwie młodsze siostry no i tyle, nic specjalnego.
- O nie wiem czy powinnam w ogóle. Słyszałam, że niektórzy wariują po takich zabawach i nie wychodzą z Munga. Aż boje się tam koło niego przechodzić! - mówiła wyraźnie przejęta tym wszystkim. Kiedyś ze znajomymi z Gryfów nie raz siedzieli w kółku i opowiadali dziwne historie przy kominku, niejednokrotnie straszne a Gloria mimo, że zawsze twardo się trzymała i mówiła że ją to nie rusza, nie mogła później spać przez pół nocy. Większość tych opowieści pewnie i tak to durne wymysły ale niektóre naprawdę były prawdopodobne!
Nadal ją obejmował a ona to czuła i z każdą minutą w sumie o tym zapominała i starała się skupiać na jego słowach, na tym o czym mówi. Przecież była dobrą słuchaczką, gadułą też ale jedno drugiego nie wyklucza.
- Ja mam nadzieję. Ślizgoni w punktacji są na prowadzeniu a obiecałam, że nie zawalę. Rozumiesz. Nie mogę się skompromitować! - powiedziała to poważnie, wręcz z wyraźną surowością w głosie, bo to naprawdę było dla niej ważne. Kompromitacja była najgorszą rzeczą. Zawsze starała się chodzić przygotowana za zajęcia żeby wiedzieć co odpowiedzieć na przykładowe pytanie. To Gloria, po prostu.
- O nie, chyba nie próbowałeś tych ciastek z pestkami dyni! One są najlepsze! I gorąca czekolada z pomarańczą i cynamonem. To lepsze niż te twoje ziółka, jestem pewna! - dodała teraz jakoś uradowana na samą myśl o słodkich łakociach serwowanych co tydzień w niedzielę przez skrzaty.
Gloria Stark
Gloria Stark
Studentka: Magiczne Stworzenia


Urodziny : 28/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Portmagee, Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1166-skrytka-pocztowa-glorii

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Mortimer Arbuthnott Sro 03 Gru 2014, 00:08

- To nie rodzinna ciekawostka, o której wspomina się przy pierwszej lepszej pogadance. A ty nie wyglądasz na osobę z kręgu znajomości Petera -  wzruszywszy ramionami, napił się kolejnego łyka kremowego piwa. Było bezalkoholowe, ale jakie dobre. Zawsze kojarzyło mu się z Hogsmeade i z zimowymi wieczorami, kiedy jako trzecioroczne młokosy siedzieli w każdy weekend w Trzech Miotłach. Teraz bywało różnie, chłopaki mieli już dziewczyny, zainteresowania i te sprawy. Z paczki zostały ostatki, głównie Gryfoni. Kiedyś wszyscy zostawali na  święta w szkole, dopiero ostatnimi czasy wszyscy zrobili się tak strasznie rodzinni. Stara gwardia trzymała się jednak nadal od czasu do czasu. - Bez przesady, wariat też czarodziej.
Weszła na bardzo delikatny temat. Matka Mortimera wcale nie tak dawno doprowadziła się do takiego stanu psychicznego, ze sama teraz przebywała w Mungu na oddziale zamkniętym. Była jednym z wariatów, którego bała się Gloria. A była jego szaloną matką, to wszystko. Zabrał swoje ramię machinalnie, odchrząknął i wziął duży łyk piwa, którym omal się nie zakrztusił. Był to chyba jedyny temat, który mógł mu dzisiaj zepsuć humor i od razu go otrzeźwić. I Stark właśnie go rozpoczęła.
- To tylko głupie punkty w pucharze domów. Zabawa dla dzieci, która w ogóle mnie nie obchodzi. - Ot stał się teraz mroczną stroną Mortimera, która bardzo rzadko przebijała się przez Arbuthnotta-wesołka, którym był na co dzień. Wspomnienie matki ściskało mu jednak gardło, a alkohol przelewał mu się w żołądku jak wrzód w czułym miejscu. - Na pewno masz ważniejsze sprawy niż uganianie się za bandą chłopaków i lasek z naszego domu.

Dzięki za "sesję" ale kończę to.

zt
Mortimer Arbuthnott
Mortimer Arbuthnott
Klasa VII


Urodziny : 04/11/1997
Wiek : 26
Skąd : Highlands region - Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Leanne Chatier Nie 07 Gru 2014, 20:24

Choć na zewnątrz, do pełni zimowego krajobrazu brakowało białego puchu, dwójka Gryfonów wchodząca właśnie do Trzech Mioteł, miała policzki zaczerwienione tak bardzo, jakby przez ulice Hogsmeade przechodziła właśnie śnieżna zamieć. Leanne podziękowała szatynowi za szalik, po czym odwinąwszy go z szyi, oddała go chłopakowi. Kiedy dwójka porzuciła swe wierzchnie odzienia, a następnie skierowała się ku stolikowi przy kominku, w którym ogień ochoczo lizał suche szczapy, zdali sobie oni sprawę jak zimno było na zewnątrz. Usiadłszy na drewnianym krześle, zielonooka potarła swoje dłonie, jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu. O tej porze nieprzesadnie wielu mieszkańców czy nawet też Hogwardczyków przebywało w pubie. Dziewczyna dostrzegła jedynie grupkę Krukonek, które dyskutowały zawzięcie. Spojrzenie Gryfonki powróciło jednak do jej towarzysza, który składał właśnie zamówienie rudowłosej, nad wyraz urodziwej kelnerce. Kiedy skończył, blondynka zamówiła jedno kremowe z imbirem, radosnym uśmiechem racząc obsługującą ich dziewczynę. 
- Jedno kremowe i mogę umierać. - Oznajmiła, odgarniając jasne kosmyki za uszy. Zielone, duże oczy znów swe spojrzenie skierowały w stronę znajomego Gryfona. - Prawdopodobnie uratowałeś mnie przed hipotermią spowodowaną własną, niewymuszoną głupotą. - Malinowe wargi wygięły się w szczerym uśmiechu. Policzki zarumienione jeszcze niedawno od zimna, teraz przybrały jeszcze intensywniejszą barwę z powodu nagłego przypływu ciepła. - Teraz będę mieć u Ciebie dług wdzięczności. Znowu chłopak ratuje mnie z opresji. - Westchnęła pozornie ciężko, kiedy na jej ustach zaigrał filuterny uśmiech.
Leanne Chatier
Leanne Chatier
Klasa VII


Urodziny : 19/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Le Havre, Francja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t762-skrytka-pocztowa-leanne-c

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Mortimer Arbuthnott Nie 07 Gru 2014, 20:51

Mortimer i Leanne weszli pospiesznie do środka, gdyż chłód dawał im znacznie w kość. Mortimer szczególnie odczuwał jak ziąb chłosta go po szyi, z której nieoczekiwanie zniknął ciepły szalik, którego brak przez całą drogę dawał mu się wyraźnie we znaki. Zajęli w końcu miejsce przy stoliku, który ustawiono w jednym z zaułków przy kominku. Na krzesłach położono szare, aczkolwiek miękkie poduszki, a więc Mortimer wygodnie usadowił swój tyłek i rozsiadł się niczym pan we własnej zagrodzie. Gdy tylko pojawiła się kelnerka i gdy tylko Arbuthnott nasicił już oczy jej piegowatych policzków, złożył zamówienie. - Ogden's Old Firewhiskey i kawałek dzisiejszego ciasta. - A gdy odeszła, Morti odprowadził ją wzrokiem. Potem poświęcił całą swoją uwagę swojej towarzyszce, francuskiej blondynce, której widok wyciągał z niego wszystkie najwyższe emocje.
- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz jakiegoś nowego płaszcza? Albo kurtki? - Zapytał żartobliwie, a potem przesunął popielniczkę i solniczkę stojące na środku stołu, znacznie na bok. Na ich miejscu spoczęły za to jego splecione, czerwone od mrozu dłonie. - Jasne, możesz zacząć odwdzięczanie od razu - odpowiedział natychmiast, a w tym samym momencie nadeszła kelnerka z tacą. Przed Leanne stanął kufel parującego kremowego piwa, a przed nim kawałek ciasta z bliżej nieokreślonymi, czerwonymi owocami i ognista whiskey. Mieli po siedemnaście lat, a zatem mieli to słodkie prawo korzystania ze wszystkich napojów serwowanych w Trzech Miotłach. Taki przywilej "dorosłych" czarodziejów.
- A więc powiedz mi Leanne... jak minął Ci weekend? Chcę wiedzieć wszystko: co jadłaś na śniadanie, z kim spędzałaś wieczór, jaką książkę czytałaś do poduszki, a na czyj widok czerwieniły Ci się policzki? Zamieniam się w słuch.
Mortimer Arbuthnott
Mortimer Arbuthnott
Klasa VII


Urodziny : 04/11/1997
Wiek : 26
Skąd : Highlands region - Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Leanne Chatier Nie 07 Gru 2014, 22:49

Dziewczyna upiła spory łyk parującego napoju, po czym otarła nieśpiesznie piankę, która ostała się na karminowych wargach. Od razu lepiej. Westchnęła z błogością wymalowaną w trawiastych tęczówkach, nim zwróciła się do niego.
- Och, to przez przypadek. Wydawało mi się, gdy byłam w wieży Gryffindoru, że zobaczyłam takiego ptaka, który w naszych podręcznikach był sklasyfikowany jako wymarły. Jak głupia wybiegłam w ten ziąb, tego stworzonka na oczy oczywiście już nie ujrzałam, ale stwierdziłam, że głupio byłoby wracać znowu do nauki Historii Magii. I zawędrowałam do Hogsmeade. - Wyjaśniła, jakby to była rzecz najoczywistsza nad słońcem, wzruszając przy tym ramionami. Dreszcze przestały już przeszywać jej drobne ciało i w spokoju mogła się delektować ciepłem i imbirowym aromatem piwa kremowego. 
- No wiesz, to zdecydowanie zależy od tego, w jaki sposób mam się odwdzięczyć. - Odrzekła, mrużąc oczy. Kilka kolejnych łyków sprawiło, że poczuła się zdecydowanie lepiej, jakoś lżej na duchu. 
- Jak mi minął weekend? Pod znakiem nużącej samotności, mój drogi. Cały piątek siedziałam w lochach, mając nadzieję, że mój wywar żywej śmierci w końcu będzie zabijał, a nie rozśmieszał, a w sobotę... w sobotę czytałam Potworną Księgę Potworów. Do poduszki oczywiście. - Odparła prędko, a jej policzki na nowo pokryły się uroczą purpurą. Miała mu opowiadać o tym jak pozowała do aktu koleżance, która pociąga ją tak... wizualnie? To może jak wypije więcej kremowego. 
- A ty mój drogi imprezowiczu? Jakież to ciekawe przeżycia spotkały Twą niespokojną duszę? - Kąciki jej ust uniosły się ku górze, a chwilę później, Gryfonka upiła spory łyk kremowego. Niezmiennie wspaniałego. Palcami oplotła stojący na stoliku kufel, a  zaciekawiony wzrok skierowała na Mortimera.
Leanne Chatier
Leanne Chatier
Klasa VII


Urodziny : 19/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Le Havre, Francja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t762-skrytka-pocztowa-leanne-c

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Mortimer Arbuthnott Pon 08 Gru 2014, 00:47

Słysząc opowieść o wymarłym ptaku i pogonią za nim, Mortimer tylko uniósł nieznacznie jedną brew. Normalnie wybuchnąłby śmiechem i uznał ją kretynką, ale postanowił nie ranić jej uczyć, gdyż miał do czynienia z delikatnym dziewczęciem. Tyle zachodu dla jakiegoś... ptaka? W imię poszerzania wiedzy i uzupełniania szkolnych wiadomości? W głowie mu się to nie mieściło.
- Aha, rozumiem - skwitował krótko i zwięźle, a potem napił się swojego ognistego, siejącego w gardle spustoszenie, trunku. Ognistej whiskey spróbował niedawno, właściwie w swoje siedemnaste urodziny, które były furtką do pełnoletności. Nie smakowała mu od samego początku i to się w sumie nie zmieniło, ale lubił efekt jaki dawała po kilkunastu minutach. Wprawiała w błogi stan, ale bez szaleństw. - Co do sposobu odwdzięczania, już ja coś wymyślę... Jestem w tym dobry - powiedział. A potem odstawił szklankę na drewniany stolik. Poliki im poczerwieniały jak buraki z powodu przejścia z zimna do gorącego pomieszczenia, ale to wszystko sprawiało, że jeszcze chętniej mu się na nią patrzyło. Była dla niego koleżanką, nie patrzył na nią w kategoriach przyszłej matki jego dzieci, ale to nie zmieniało faktu, że go pociągała. Jak większość ładnych dziewczyn znajdujących się w Hogwarcie. Był po prostu w takim głupim wieku, ze hormony rozsadzały mu głowę. - Samotnie? Trzeba było sobie kogoś przygruchać. Jestem pewien, ze w Ravenclawie znalazłabyś jakiegoś chłopaczka, który poczytałby z tobą Potworną Księgę Potworów i podszczypał w tyłek gdybyś stała się aż nadto samotna. - Uśmiechnął się. Gdyby wspomniała o pozowaniu do aktu (a zapewne wspomni, bo Mortimer lubił wyciągać takie brudy z dziewczyn, szczególnie dobrych koleżanek), to zapewne nie skończyłoby się u niego na czerwonych policzkach, a czymś znacznie... mocniejszym. Jak to chłopak.
- A ja spędziłem weekend z chłopakami o tutaj właśnie. Piliśmy herbatę i rozwodziliśmy się o swojej rozpoczętej dopiero co, a przegranej już młodości. No i spotkałem prefekta naszego domu, niejaką Glorię z rodziny Stark, ale nie rozmawialiśmy długo. Miałem wrażenie, że bardziej interesowała ją herbata aniżeli moja osoba, a dzielnie prężyłem przed nią swój tors i nawet byłem tamtego dnia o dziwo uczesany... W każdym razie nie była chętna do odwiedzenia mojego dormitorium po zakończonym spotkaniu. Ale kto wie, może dzisiaj mi się poszczęści. - Po tych słowach rozejrzał się po barze, jakby w poszukiwaniu cennej zdobyczy. Mimo wszystko wrócił wzrokiem do Leanne, bo przecież o niej była mowa.
Mortimer Arbuthnott
Mortimer Arbuthnott
Klasa VII


Urodziny : 04/11/1997
Wiek : 26
Skąd : Highlands region - Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Leanne Chatier Pon 22 Gru 2014, 19:00

- Wiem Mortimerze. Słyszałam o tym co nieco. - Figlarny uśmiech zaigrał na wargach Gryfonki, kiedy odgarniała niesforny kosmyk z zarumienionego policzka. Kilka solidnych łyków trunku zdecydowanie wprawiło ją w lepszy nastrój. Sentymentalne przemyślenia ustąpiły mniej skomplikowanym, zdecydowanie przyjemniejszym. Słowa Arbuthnott'a rozbawiły ją do tego stopnia, że zaśmiała się szczerze, choć nie na tyle głośno, by zwrócić na siebie uwagę pozostałych.
- Wierz mi, Krukoni nie znajdują się w kręgu moich zainteresowań. - Parsknęła. - Szczególnie Ci, którzy uwielbiają intelektualne dyskusje i szczypanie po tyłku. - Upiła jeszcze kilka łyków, kończąc tym samym swoją porcję. Szybko zamówiła kolejny trunek, celując tym razem w coś, do czego choć niewielką pałała sympatią, było jej najzwyczajniej do szczęścia dzisiaj potrzebne. Choć kelnerka rzuciła jej pełne politowania spojrzenie, zupełnie je zignorowała, jakby wcale go nie dostrzegając. Już lata temu przestała ją obchodzić opinia innych.
- Kurczę, brzmi jak niezła zabawa. - Choć jej głos nie ociekał wcale sarkazmem, chłopak z łatwością mógł wychwycić ogniki igrające w pistacjowych tęczówkach blondynki. Nie, żeby zawsze była taka złośliwa. Zdarzało jej się czasem i tyle.
- Widzę, że wytrwały z Ciebie zawodnik. Bylebyś nie rzucił się na jakąś Puchonkę. Podobno w niższych rejonach są obrośnięte rybią łuską. W sumie... - Zmarszczyła jasne brwi - W sumie to najlepsze są Krukonki. Sprawdzony towar. - Uśmiechnęła się łobuzersko, biorąc porządny łyk Ognistej.
Leanne Chatier
Leanne Chatier
Klasa VII


Urodziny : 19/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Le Havre, Francja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t762-skrytka-pocztowa-leanne-c

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Mortimer Arbuthnott Pon 22 Gru 2014, 20:29

- Słyszałaś? Od kogo? - Zapytał ze średnim zainteresowaniem. - Widzę, że jestem na językach kogoś z grona twoich znajomych. Zastanawiam si tylko na czyim - dodał. Udał nawet głębokie zamyślenie, ale właściwie kiepsko mu to wychodziło. Mortimer był niczym otwarta księga, z której nawet nieznajomy mógł wyczytać jego emocje. Kiepsko szło mu ukrywanie uczuć, więc jeśli był speszony, to wszyscy ludzie dookoła wiedzieli, że jest. A jeśli był zły, to niech wszystkich wokół ręka boska broni. Oto jaki był. Teraz z kolei było widać, że jest żywo zainteresowany swoją dobrą koleżanką, która w zabawny sposób układała usta gdy mówiła ze swoim śmiesznym akcentem. A on jak ten ostatni kretyn spijał każde słówko wychodzące z tych zagranicznych ust. - A kto się znajduje? Mam nadzieję, że nie Ślizgoni i nie Puchoni. Wychodzi na to zatem, iż Gryfoni. Jestem Gryfonem. Czyżbym był w kręgu twoich zainteresowań? A może któryś z moich braci jest?
Gdy kelnerka postawiła przed Leannę średnio domytą szklankę z dobrą zawartością, Morimer pokiwał głową z żartobliwym uznaniem. Nie żeby miał jakieś dziwaczne myśli, ale czuł, że ten wieczór dobrze się skończy. Alkhol był, towarzystwo też, czego więcej chcieć? Odpowiedniego stężenia we krwi, które dzięki dniu wczorajszemu miał już po kilku łyczkach. Był mało wytrawnym pijakiem.
- Czyżbyś nie lubiła naszego prefekta? - Zapytał z zaciekawieniem, biorąc kolejny łyk gorzkiego napoju. Odstawił szklankę na blat z cichym brzękiem, a potem znowu poświęcił całą swoją uwagę Leannie. - Widzę, że masz doświadczenie w Krukonkach i w Puchonkach. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale wiem, że chętnie bym o tym posłuchał.
Mortimer Arbuthnott
Mortimer Arbuthnott
Klasa VII


Urodziny : 04/11/1997
Wiek : 26
Skąd : Highlands region - Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Leanne Chatier Pon 22 Gru 2014, 23:35

- Dormitorium siódmrocznych Gryfonek wylęgarnią największych nowinek. - Uśmiechnęła się, niezbyt jednak szczerze na myśl o swoich współlokatorkach. Nie, żeby jawnie pałała do nich nieprzyjaźnią... po prostu znajdowały się poza obszarem zainteresowań Francuzeczki. Jak wiele innych osób. Nie chodziło o to, że miała jakiś wysublimowany gust, zbyt wysokie poczucie wartości... Istniało po prostu wyjątkowo niewiele istot zdarzeń i dzieł, które potrafiłby wprawić nastoletnie serduszko dziewczęcia wprawić w szybsze bicie. A tylko wtedy poświęcała czemuś więcej, niż marny skrawek uwagi.
- O Merlinie. Zapomniałam, że Gregory to Twój brat. Lubiliśmy się kiedyś. - Zmrużyła pistacjowe oczęta, przyglądając mu się dokładniej - Macie nawet oczy podobne. - Odparła zdawkowo na cały jego pytający wywód.
- To Starkówna jest prefektem? Pierwsze słyszę. - Uniosła brwi w wyrazie zdziwienia. Gloria nie wyglądała jej nigdy jakoś na przewodnika Gryfonów, który tchnie do walki nację czerwono-złotych. Była za spokojna i za cicha... a raczej taka jej zdawała się być. Tyle.
- Mówiłam przecież, że Puchonki podobno! Nie przeinaczaj moich słów. - Zmarszczyła brwi, udając poirytowanie. Ilość alkoholu we krwi dziewczęcia zdecydowanie przekraczała narzuconą przez matkę Francuzki normę. Francuzki akcent stał się jeszcze wyraźniejszy, a słowa dla Anglika wręcz trudne do zrozumienia. Lea zdawała się jednak nie dostrzegać owej różnicy. Potarła policzek opuszkami prawej dłoni, po czym dopiła swoją porcję Ognistej, zuch dziewczynka.
- Krukonki są bardzo kochane. I to jedyne co mogę o nich powiedzieć. - Uśmiechnęła się zadziornie. - Śmiem jednak stwierdzić, że pomimo ich wspaniałości, nie mam zielonego pojęcia jak wrócę do swojego dormitorium. - Dodała smutno, podpierając dłonią podbródek.
Leanne Chatier
Leanne Chatier
Klasa VII


Urodziny : 19/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Le Havre, Francja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t762-skrytka-pocztowa-leanne-c

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Mortimer Arbuthnott Nie 04 Sty 2015, 01:29

- Jestem pewny, że wylęgarnia nie tylko nowinek - dodał cicho. Z chłopakami niejednokrotnie starali się podglądać co dzieje się w damskim dormitorium, ale szkolny system ochronny za każdym razem im to uniemożliwiał. Właściwie to chciałby zobaczyć co wylęga się w nocy z takiej Leanne, ale z innych koleżanek ze swojego rocznika i domu to niekoniecznie. Aż zachciało mu się rzygać gdy wyobraził sobie nabrzydszą...
- Gregory? Fuj! Przecież to jeszcze dzieciak. Jesteś nienormalna, a do tego pedofilka - powiedział udając, że zaraz puści pawia. Zabawnie oczywiście. Nie podejrzewał żeby Leanne interesowała się najmłodszym z braci, tym tłustowłosym robalem. Kochał go, ale podejrzewał, że z dziewczyną to on się najwyżej pouczy jeszcze przez najbliższe kilka lat. Najwyżej oszczędzi sobie problemów sercowych, jakich Mortimer i Phil mieli masę. Mortimer jak i jego młodszy brat wprost kochali dziewczyny. Wszystkie były piękne i warte uwagi.
Słysząc gadanie o Puchonkach, Krukonkach i innych dyrdymałach, rozpoznał pijacki bełkot. Sam często mu się trafiał po kilku głębszych, a teraz brakowała dosłownie szklaneczka. Dosłownie pół... Już coś czuł, ale język jeszcze był na miejscu. Uśmiechnął się pobłażliwe ubolewając nad staniem panny Chatier i pogłaskał ją po głowie jak małe dziecko, a potem zsunął rękę po jej ramieniu, ostatecznie łapiąc ją za dłoń.
- Nie martw się, zaniosę Cię do dormitorium na plecach. Na rękach nawet jeśli będzie trzeba - powiedział, potrząsając lekko rzeczoną wyżej dłonią. - Zawsze możemy zapłacić kilka galców za pokój na górze i zalegniesz w łóżku bez obaw, że któryś z nauczycieli zobaczy nas przy wejściu do szkoły, hm? 
Mortimer Arbuthnott
Mortimer Arbuthnott
Klasa VII


Urodziny : 04/11/1997
Wiek : 26
Skąd : Highlands region - Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Leanne Chatier Nie 04 Sty 2015, 03:17

Leanne, skinieniem głowy, po raz kolejny tego wieczoru przywołała rudowłosą kelnerkę. Krótkie zamówienie składające się z wody goździkowej zostało prędko zapisane przez samopiszące, szmaragdowe pióro, a rudowłosa właścicielka całkiem pokaźnego biustu, zbliżyła się nieśpiesznie w stronę kontuaru.
Francuzka czuła ciążące powieki, wręcz błagające o chwilę wytchnienia. Wlany w siedemnastoletni organizm alkohol prowadził jedną ze swoich najświetniejszych zabaw, wprawiając Chatier w nastrój wyjątkowo frywolny i senny jednocześnie.
- Och, może to nie był Gregory. Ten drugi... nie pamiętam jak miał na imię. - Pokręciła powolnie głową, pozwalając opaść jasnym kosmykom na rumiane policzki. Szmaragdowe tęczówki błądziły nieśpiesznie po twarzy chłopaka doszukując się umykającym zwyczajnym ludziom szczegółów.
- Nie do wiary, że z słodkich Gryfoniątek tacy rycerze. Obronią przed Irytkiem, zaniosą do dormitorium, zaoferują rękaw do zmoczenia łzami. Pełen serwis. - Parsknęła, upijając chwilę później kilka łyków wody, którą na srebrnej tacy dostarczyła znajoma już obojgu, rudowłosa niewiasta. Gest chłopaka nie wywołał sprzeciwu urokliwej, upojonej zmyślnymi trunkami Francuzki. Kąciki malinowych ust uniosły się nieco ku górze, gdy usłyszała kolejne słowa Mortimera.
- Ależ Mortimerze, cóż za niecne rzeczy mi proponujesz. - Wzburzenie trwało zbyt krótko, by mogło być uważane za prawdziwe. Leanne westchnęła głęboko, jakby zastanawiała się poważnie nad decyzją.
- W sumie to niefajnie by było spotkać się teraz z Wilsonem. Masz rację, to nie ma sensu. - Kolejne westchnienie.
Leanne Chatier
Leanne Chatier
Klasa VII


Urodziny : 19/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Le Havre, Francja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t762-skrytka-pocztowa-leanne-c

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Mortimer Arbuthnott Pon 05 Sty 2015, 00:24

- Philipp - powiedział. - Philipp, Gregory, Eric i Mortimer. Fantastyczna czwórka, kwartet Arbuthnottów i tak dalej. - Czwórka chłopaków w jednym domu... W ich domu było czasami ciekawie. Przez większość czasu właściwie. Bracie się dogadywali, trzymali sztamę, także braterskość przemawiała przez nich, ale zdarzało się, że rzucali się sobie do gardeł. Szczególnie młodsza dwójka.
- No tak, pewnie znacznie milej widziani byliby Ślizgoni, którzy zaglądaliby Ci pod spódnicę - powiedział. W jego tonie wyczuwalna była pobłażliwość dla panny Chatier, która znalazła się w tym stanie. Już któryś raz kpiła z Gryfoniątek, a przecież de faco, oboje nimi byli. Ach, te dziewczyny... Paradoksalne same w sobie.
- Dobra, to idę zapłacić a Ty nigdzie się nie ruszaj. - Jak rzekł, tak zrobił. Podszedł do lady, zapłacił odpowiednią ilość galców i dostał klucz do pokoju a także informację gdzie owy się znajduje. Wrócił do Leanne i pomachał jej kluczem przed nosem. - Chodź, idziemy - powiedział z rozbawieniem, bo prawie słaniała się na stole. Pomógł jej wstać i trzymając pod rękę zaprowadził do pokoju na piętrze.
Mortimer Arbuthnott
Mortimer Arbuthnott
Klasa VII


Urodziny : 04/11/1997
Wiek : 26
Skąd : Highlands region - Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Gabriel Griffiths Nie 08 Lut 2015, 20:57

Mimo wszystko wioska Hogsmeade nadal była chętnie odwiedzana przez czarodzieja i to nie tylko dlatego, bo znajdywała się blisko szkoły i plotek z nią związanych. To prawda, że weekendami często tutaj wracał z przyzwyczajenia, ale wbrew temu co mówił Max, interesował się sprawą podwalin. Był zawiedziony brakiem jakiegokolwiek odzewu ze strony dyrektora w tej sprawie, a sam nie zamierzał się wpraszać, skoro jego szefowa też nic sobie z tego nie robiła. W końcu nie miał prawa wiedzieć, że jakaś kolejna banda dzieciaków szykuje się na wyprawę z misją samobójczą. Na płocie przed pubem Trzech Mioteł usiadł dziki sokół wędrowny, przyglądając się tłumom uczniów na przed walentynkowych zakupach. Na wspomnienie zeszłorocznego Święta Zakochanych zachciało mu się ognistej. Ale ptak z kieliszkiem whiskey? Kto to widział? Stworzenie sfrunęło zgrabnie na ziemię pokrytą niewielką warstwą śniegu i przeobraziło się w przystojnego trzydziestolatka w trzyczęściowym garniturze od Hugo Boss'a. Wszedł do przepełnionego gwarem baru z oczywistym uśmiechem na twarzy, kiedy musiał witać te mu mniej i bardziej znajome twarze. Usiadł w swoim ulubionym miejscu naprzeciwko barmana i zamówił podwójną porcję alkoholu z lodem.
- Spory macie dzisiaj tłum, co? - stwierdził banał, przyjmując swoją rolę dość towarzyskiego gościa.
Gabriel Griffiths
Gabriel Griffiths
Nauczyciel: Transmutacja


Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : Czysta
Genetyka : Animag - pustułka zwyczajna

https://magic-land.forumpolish.com/t660-skrytka-pocztowa-gabriel

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Meredith Cooper Nie 08 Lut 2015, 21:46

- To nieprawdopodobne!
Meredith pochłonęła zawartość kieliszka jednym chaustem, mając ochotę się rozpłakać. Nie z żalu. Z rozpaczy. Co ją podkusiło żeby przyjmować to zaproszenie do Trzech Mioteł? No może to, że miało być całe grono jej znajomych z Ravenclawu, a nie tylko Jenny ze swoim obleśnym chłopakiem.
Oj, zapomniałam Ci powiedzieć, że nikt inny nie mógł przyjść? Nie wiem jak to się stało. Ale to się świetnie składa! Niedawno zaręczyliśmy się z misiaczkiem i mamy Ci tyle do opowiedzenia!
I od dwóch godzin słuchała o planowanym, wystawnym weselu, wielkim domu na włoskiej prowincji i planowanej gromadzie dzieci (cud, że powstrzymali się od relacjonowania szczegółów z taśmy produkcyjnej), każde zdanie przypieczętowując soczystym buziakiem, angażującym język niemal po sam żołądek. Nic dziwnego, że Meredith zaoferowała się uzupełnianiem zamówień, by chociaż na moment opuścić stolik. Dlaczego nie próbowała się po prostu wymówić u uciec? Może dlatego, że na argument A gdzie Ty pójdziesz? Do pustego domu? Posiedź tu lepiej z nami i tak nie masz nic lepszego do roboty, opadła z sił.
W przerwie między relacją z pięćdziesiątej piątek randki i pierwszej kolacji u teściów chwyciła za puste kufle i pognała do baru.
- Co tam? - Jacob napełnił szklanki burbonem, spoglądając przez ramię czarownicy na doborowe towarzystwo, w jakim spędzała wieczór.
- Możesz im przekazać, że umarłam w kolejce do toalety? Nie wiem, pękł mi pęcherz, uderzyłam się o deskę klozetową i eksplodował mi mózg? Cokolwiek?
Jacob parsknął śmiechem i w geście miłosierdzia do jednej ze szklanek dodał podwójną porcję procentowego znieczulacza.
- Jesteś już dużą dziewczynką, Mer. Nie umiesz poradzić sobie z migdalącą się parką? Co z Ciebie za pedagog? - dodał z udawaną pretensją i szybko przeniósł się w dalsze rewiry kontuaru, by realizować pozostałe zamówienia.
Brunetka pociągnęła solidnego łyka przez kolorową słomkę.
Racja. Tak być nie może. Po prostu pójdę tam po płaszcz, wezmę go i powiem, że idę. I tyle. To nie będzie trudne. Wcale nie jesteś taka miła dla ludzi, jak Ci się wydaje... suko.
Szybko przeprowadziła całą rozmowę w myślach, dopiła mocnego drinka i dziarskim krokiem ruszyła w kierunku swego przeznaczenia. Przynajmniej zamierzała, bo szybko zderzyła się z rzeczywistością. A raczej naprutym jak messerschmitt studentem i jego pełnym piwa kuflem.
- Aaaaaaagrr - tąpnęła nogą i wrzasnęła, skupiając na sobie uwagę osób siedzących najbliżej. Oblepione miodowym piwem strąki włosów przylepiły się do równie mokrej sukienki i purpurowej ze złości twarzy.
- Paa...pa...pardon! - chłopak zasalutował i szybko zszedł z lini ognia. Huknąwszy gromkim, pijackim śmiechem pozostawił damę w opałach samą sobie, zgodnie z obrządkami XXI-wiecznych gentlemanów.
Meredith Cooper
Meredith Cooper
Asystent na Uniwersytecie


Urodziny : 15/09/1983
Wiek : 40
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1122-skrytka-pocztowa-meredit

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Gabriel Griffiths Nie 08 Lut 2015, 22:34

Wymiana grzecznościowych formułek z Jacobem zawsze była dość treściwa i krótka. Tak jak myślał, głównym tematem dzisiejszych zebrań to miłość, zdrada, żal, myśli samobójcze... Gabriel rozkoszował się już parę chwil względnym spokojem w tym harmiderze naokoło, mając za towarzystwo jedynie regularnie opróżnianą szklaneczkę whiskey. Nie wpadł na pomysł, żeby obejrzeć się za siebie i spojrzeć wgłąb sali. Może wtedy wcześniej dostrzegłby Meredith i choćby zaprzeczała i wyrywała się rękami i nogami, to podniósłby jej rangę społeczną w towarzystwie dawnych znajomych. W końcu wiedział jak to się robi w tych sytuacjach. Teraz nie miało to jednak znaczenia, bo planowała wyjść, a Gabriel odwracał się w kierunku toalety. Dopiero wyraz niekontrolowanego buntu i przeprosiny jakiegoś nawalonego dzieciaka zwróciły uwagę czarodzieja na tyle, żeby na chwilę oderwać zamyślone spojrzenie od tego co miał przed sobą i skręcić głową lekko w bok.
Dobrze, że znowu miała tą śmieszną minę. Bez oburzenia wymalowanego na twarzy Meredith wyglądałaby jeszcze na kobietę, a w takich sytuacjach była po prostu jego Mer. Zmienił plany, pęcherz jeszcze może poczekać. Znalazł się przy Cooper w paru zgrabnych susach i objął ramieniem, by obrócić w swoją stronę. W drugiej dłoni miał już przygotowaną różdżkę by niewerbalnie wyczyścić ofiarę oktoberfestu w lutym.
- Wy to specjalnie robicie, prawda? - zadał ciche pytanie dotyczące jego własnych myśli i nie oczekiwał odpowiedzi. Dlatego dodał zaraz normalnym głosem, kiedy nauczycielka była już czysta i sucha.
A może nawet pachniała odrobiną mięty?
- Hej Mer, można dołączyć? - I nie spodziewał się, że ma rzeczywiście towarzystwo. Chciał dołączyć do niej, a nie tej migdalącej się pary z wcześniej.
Gabriel Griffiths
Gabriel Griffiths
Nauczyciel: Transmutacja


Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : Czysta
Genetyka : Animag - pustułka zwyczajna

https://magic-land.forumpolish.com/t660-skrytka-pocztowa-gabriel

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Meredith Cooper Nie 08 Lut 2015, 22:54

Meredith stała po środku pubu z dłońmi zaciśniętymi w pięści i strużką piwa spływającą z włosów po szyi i dekolcie. Agresja, którą tłumiła w sobie cały wieczór zmaterializowała się w postaci wielkiej guli w gardle. Szarpnięcie za ramiona przelało czarę goryczy. Niewiele się zastanawiając, a przy okazji dając upust emocjom wyprowadziła prawego sierpowego wprost w twarz - jak jej się wydawało - jakiegoś starego zboka.
Drobna pięść dziewczyny zderzyła się z impetem z wypięlęgnowanym licem Griffith'a.
- ŁAPY PRZY SO... - warknęła pod nosem. Już miała sprawdzić, czy delikwent zrozumiał przekaz, czy potrzebna jest poprawka, lecz jej spojrzenie zatrzymało się na lśniących, pieruńsko drogich pantofelkach. Menel nie przyszedłby na piwo w laczkach wypucowanych na wysoki połysk.
- ...bie.
Mina jej zrzędła. Griffiths wykazał się refleksem na tyle, że stała już w osuszonych ubraniach, lecz dla odmiany z rodziwioną z przerażeniem buzią.
- O, gacie Dumbledora... Nic Ci nie jest? - Kretynko! Wcale nie przywaliłaś mu z całej serdeczności w twarz. Co ma Ci powiedzieć? "Pewnie, że nic, wal jeszcze raz, fajnie było!" O, naiwna
- Pokaż to... - wyciągnęła ręce w kierunku aurora. - Co Ty tu w ogóle robisz?
Przecież największą bronią kobiety jest odwrócenie kota ogonem. Jakby się nie szwędał po pijalniach to by mu nie obiła mordy. Proste? Proste.
Meredith Cooper
Meredith Cooper
Asystent na Uniwersytecie


Urodziny : 15/09/1983
Wiek : 40
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1122-skrytka-pocztowa-meredit

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Gabriel Griffiths Nie 08 Lut 2015, 23:55

Miał niezły refleks w posługiwaniu się różdżką, jakkolwiek by to nie brzmiało, ale w unikach niekontrolowanych ciosów do mistrzów się nie zaliczał. Szczególnie, że tego ataku się zupełnie nie spodziewał. Miało wyjść naturalnie, a tu proszę... Głowa czarodzieja odskoczyła mimowolnie, a oczy mężczyzny autentycznie zaszły łzami. Ta mała miała chyba kopyto zamiast dłoni! Złapał się za szczękę, odwracając się szybko w stronę ofiary, która dość sprawnie przeszła w rolę napastnika.
- Odwaliło Ci już do reszty, Cooper?! - wrzasnął, wyzbywając się swojej całej otoczki skowronków i kwiatków żigolaka. Niewiele rzeczy jest w stanie sprawić, żeby ta twarz ujrzała światło dzienne, szczególnie przy tylu gapiach, ilu teraz się im przyglądało. Duma mężczyzny została jednak soczyście ugodzona i zdawał się nie zauważać już nawet tej widowni. Wzrok niebieskich tęczówek był utkwiony w kobiecie i automatycznie odtrącił jej ręce, jeszcze dłonią z nieschowaną różdżką.
- Nie zmieniaj tematu... - dodał złowrogo ściszonym tonem. Nie powiedział już jednak ani słowa więcej, chociaż klatka piersiowa aurora poruszała się niespokojnie w rytmie wyliczania od dziesięciu w dół. Odwrócił się na pięcie i wrócił na swoje miejsce przy barze, tylko tym razem nie usiadł. Przywołał barmana ręką, ale skoro stał dalej jak większość osób z rozdziawioną gębą to warknął na niego.
- Dżej...
Krótkie poruszenie, skrobanie lodu z dna zamrażarki, torebka foliowa i następnie cenna twarz Gabriela. Przyłożył sobie okład, zamykając oczy. Był odwrócony znów tyłem, a życie w pubie poruszyło się dalej. Chwała bogu.
Gabriel Griffiths
Gabriel Griffiths
Nauczyciel: Transmutacja


Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : Czysta
Genetyka : Animag - pustułka zwyczajna

https://magic-land.forumpolish.com/t660-skrytka-pocztowa-gabriel

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Meredith Cooper Pon 09 Lut 2015, 22:10

- Mnie odwaliło? To nie ja obłapiam ludzi w pubie!
Jacob powinien rozważyć zatrudnienie ich na stałe w roli co najmniej błaznów. Przedstawienie wybudziło podchmielonych gości z letargu. Siedzący najbliżej bezczelnie wpatrywali się w bordowy policzek aurora zamiennie wędrując spojrzeniem po parkiecie, najwyraźniej w poszukiwaniu jego roztrzaskanego męskiego ego.
Cooper mimowolnie uśmiechnęła się, rozmasowując obolałą rękę. Chcąc, nie chcąc, odegrała się za te wszystkie lata. Mały chochlik aż zawył ze szczęścia.
- Co Ty wyrabiasz? - Jenny zmaterializowała się za jej plecami - Nie można Cię na chwilę zostawić samej. Stało się Panu coś? Przepraszam za koleżankę. Nigdy nie wie jak się zachować, ale stare panny tak niestety mają.
Że co?! Szatynka rozdziawiła usta i wlepiła w koleżankę pełnie niedowierzania spojrzenie. Czy ona powiedziała to na głos?
- Proszę mi to pokazać. Miałam zostać uzdrowicielką...
Ale zostałaś wkurwiającą idiotką, dopowiedziała w myślach, łapiąc koleżankę stanowczo za łokieć i odciągając ją od Gabriela.
- Ale niestety nie zostałaś. Pan sobie poradzi świetnie sam. Jestem tego pewna. Przepraszam PANA bardzo jeszcze raz.
Meredith zamierzała ciągnąć gierkę, którą zapoczątkowała jej blondwłosa znajoma. Skoro nie zauważyła, że się znają, Szkotka postanowiła nie wyprowadzać jej z błędu. Co więcej - szybko się ulotnić, by Davidson nie zdążyła palnąć jakiejś kolejnej bzdury. Wiedziała dużo więcej niż powinna i - na nieszczęście Meredith - została pozbawiona filtra między mózgiem i ustami. Albo co bardziej prawdopodobne - całego mózgu.
- Prawie zabiłaś człowieka i chcesz to teraz zostawić? Ty naprawdę jesteś nienormal..
- Zabiłam? Klepnęłam go przecież tylko lekko w twarz!
Jenny popukała się wymownie w głowę i nie pomna na pioruny ciskane nad głową pozostawionego przy stoliku narzeczonego, znów nachyliła się nad aurorem.
Meredith Cooper
Meredith Cooper
Asystent na Uniwersytecie


Urodziny : 15/09/1983
Wiek : 40
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1122-skrytka-pocztowa-meredit

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Gabriel Griffiths Wto 10 Lut 2015, 11:47

Skłamalibyśmy, gdybyśmy założyli, że czarodziej został po raz pierwszy uderzony przez dziewczynę. Tylko tym razem nie widział w tym swojej winy, dostał z pięści i mógłby sobie powiedzieć, że Mer zrobiła to też niechcący, ale takich ciosów się nie rozdaje wszystkim nieznajomym naokoło.
A gdyby to był ktoś inny i by jej oddał?
Westchnął ciężko do tej myśli, otwierając powoli powieki. Dał sobie chwilę na to, żeby znów przyswoić otoczenie. Ktoś się właśnie przy nim pochylał, eksponując w bardzo nachalny sposób swój dekolt w V. Na twarzy Brytyjczyka pojawił się złośliwy uśmiech, kiedy spojrzał na swoją przyjaciółkę. Utrzymał z nią chwilę kontakt wzrokowy i odjął sobie torebkę z lodem od twarzy.
- Lekko? Tak pewnie nawet z uczuciem? - powiedział miękko, chociaż jego oczy puszczały istne gromy. A jednak się jeszcze do końca nie uspokoił i zamierzał zrewanżować. Proszę Pan nie zamierzał zostawać anonimem. W końcu dostrzegł twarz drugiej czarownicy, wykorzystując jej nieustające zainteresowanie.
- Proszę się nie martwić, zaczerwienienie zaraz pewnie zejdzie - powiedział swoim niskim głosem, a mimo sensu tych słów wystawił zaczerwieniony jeszcze lekko i zimny od okładu policzek w stronę blondynki. A jej facet? Cóż, jeszcze go nie zarejestrował, ale niewielu mężczyzn mogło zagrozić Gabrielowi, kiedy nienachalnie uwodził łatwe kobiety. Poczuł ciepłą dłoń, która badała jego szczękę i znowu posłał spojrzenie w stronę Cooper, żeby nie zapomniała dlaczego to robi.
- Meredith zawsze była trochę szalona, prawda? - zagadnął nagle, zdradzając tym samym, że zna się z nauczycielką. - Pewnie się bardzo ucieszyła na mój widok i pewnie sobie nawet na to zasłużyłem.
Odjął sobie zastygniętą nagle dłoń kobiety od twarzy i jej miejsce zajęła zimna torebka z lodem. Odwrócił się tyłem do przyjaciółki, żeby móc porozmawiać z jej znajomą.
- Ale gdzie moje maniery... Gabriel Griffiths - przedstawił się, mając szczerą nadzieję, że to kolejna z tych lasek przeglądająca Proroka na stronie giełdowej i najbogatszych osób w Anglii. - Znamy się z Mer ze studiów i trochę razem przeszliśmy. Moglibyśmy o tym porozmawiać, ale to była właśnie jej reakcja na moje zaproszenie bym się do Was przysiadł. Może Ty byś zmieniła jej zdanie? Zamówiłem butelkę rumu.
Jacob już wiedział jak się zachowywać w takich sytuacjach i że trzeba je wykorzystywać. Jak na zamówienie pojawiła się na barze droga etykieta alkoholu.
Gabriel Griffiths
Gabriel Griffiths
Nauczyciel: Transmutacja


Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : Czysta
Genetyka : Animag - pustułka zwyczajna

https://magic-land.forumpolish.com/t660-skrytka-pocztowa-gabriel

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Bohater Niezależny Wto 10 Lut 2015, 17:58


Jenny Davidson
aspirująca modelka

- To Wy się znacie? - Nic nie rozumiejąca Jenny spoglądała raz na swą koleżankę, raz na przystojnego mężczyznę. - Mercy dobrze się czujesz? Wypiłaś już zdecydowanie za dużo, skoro nie poznajesz swoich znajomych.
- Mam nadzieję, ale jeśli nie polepszy się Panu to proszę mi dać znać. Fachowo się tym zajmę - zapewniła go gorliwie, wciąż nieświadomie (albo właśnie bardzo świadomie), afiszując się jędrnym biustem ściśniętym ciasną bluzką i za małym stanikiem.
- Merlinie, uspokój się, przecież on żartuje.
Blondynka odrzuciła złote pasma za siebie i zaśmiała się perliście, przysłaniając dłonią lekko wydęte usta.
Na dźwięk imienia przystojniaka omal się nie zadławiła.
- To TEN Gabriel? - zaszczebiotała, a następnie puściła koleżance oczko, nawet nie starając się zachować pozorów dyskrecji. Może i nie znała go z pierwszych stron gazet, ale na pewno z opowieści i plotek. W tym zwierzeń młodej panny Cooper, którymi podzieliła się z nią lata temu w chwili słabości (czytaj pod wpływem alkoholu).
- Uderzyłaś go, bo chciał się przysiąść? - skraciła czarownicę nad ramieniem jej kolegi. - Dużo musiało się między Wami zmienić, skoro tak zareagowała. Koniecznie musimy o tym porozmawiać. Nie przejmuj się, może to wina hormonów - ostatnie zdanie wypowiedziała konspiracyjnym szeptem, wsuwając zgrabnie dłoń pod ramię mężczyzny.
- Postanowione. Idziesz z nami - uśmiechnęła się promiennie i pomachała wesoło siedzącemu samotnie przy stoliku narzeczonemu.
- Misiu, już idziemy!


Ostatnio zmieniony przez Bohater Niezależny dnia Wto 10 Lut 2015, 18:09, w całości zmieniany 2 razy
Bohater Niezależny
Bohater Niezależny


Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Meredith Cooper Wto 10 Lut 2015, 18:00

Pierwszy raz podniosła jednak na niego rękę panna Cooper. Widząc zagrania mężczyzny w jednej chwili jednak pożałowała, że nie uderzyła go na tyle mocno, by stracił przytomność.
Jesteś facetem! Powinieneś rozłożyć teraz ramiona, walnąć się pięściami po sutkach jak Tarzan i krzyknąć "To miało być uderzenie?! Jeszcze raz, tylko tym razem walnij, a nie pogłaszcz mnie z czułością po policzku!" Merlinie, jakże ją kusiło, by wywrzeszczeć mu to w twarz. W jednej minucie pozbyłby się tego głupiego wyrazu twarzy.
Zamiast tego uśmiechnęła się jedynie sztucznie, krzyżując ręce na piersiach w wojowniczym geście. Znał ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że żyłka zaczęła jej właśnie pulsować na skroni.
Wypiłaś zdecydowanie za dużo? Blond kopuła jak zwykle nie zorientowała się, że ktoś wpuścił ją w maliny.
- Nie. Mów. Do. Mnie. Mercy. I tak, kręci mi się już w głowie - podchwyciła z udawanym, pijackim zaciąganiem. Jenny machnęła jednak ręką i gnana instynktem opiekuńczym (szczególnie silnym w kierunku zajętych mężczyzn) przytknęła palce do policzka czarodzieja, delikatnie badając strukturę zaczerwienionego miejsca.
- Przestań. - Syknęła tym razem w kierunku Gabriela, któremu zebrało się na wspominki. - Przecież nie zrobiłam tego specjalnie. Możesz już przestać?
Pewnie, że nie mógł. Z cyckami na wierzchu wisiała nad nim błękitnooka blondynka o ilorazie inteligencji woreczka z lodem, który trzymał w ręce. Ślina o mało nie zaczęła skapywać mu po brodzie. Stracił kontakt z rzeczywistością.
Stało się. Cooper miała sytuację pod kontrolą, dopóki w powietrzu nie zawisły personalia jej obitego znajomego.
- To TEN Gabriel?
Nauczycielka poczuła, jak uginają się pod nią kolana. Nie mogła dopuścić, by jej koleżanka powiedziała choćby pół słowa więcej. Za nic w świecie. Głupi Griffiths chciał się tylko zemścić, ale nie wiedział, że wysyła swą przyjaciółkę na rzeź.
- Nie rób mi tego... - poruszyła bezgłośnie ustami, wlepiając w niego błagalne spojrzenie. Bordowe policzki paliły ją żywym ogniem.
Meredith Cooper
Meredith Cooper
Asystent na Uniwersytecie


Urodziny : 15/09/1983
Wiek : 40
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1122-skrytka-pocztowa-meredit

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Gabriel Griffiths Wto 10 Lut 2015, 20:22

Przestań - powtórzyła parokrotnie, a odpowiedzią na to była tylko krótka odpowiedź w jego myślach
- "Dopiero zaczynam".
Meredith się denerwowała, ale przejdzie jej. Nie znał drugiego dna opowiadań panny Cooper, ale wydawało mu się  normalne, że o sobie wspominają. W końcu byli przez pewien czas nierozłączni, nie wspominając już nawet o tym, że Jenny również powinna wydać mu się znajoma, skoro byli z jednego domu. W szkole jednak Gabriel nie poświęcał czasu na dziewczyny. One znały jego, ale Griffiths lubował się w pojedynkach i ciężkich tomiszczach. Co wredniejsze mówiły również, że był gejem i dużo rzeczy by na to wskazywało, jak na przykład nieustępujące towarzystwo Maximiliana, dlatego okey... Zdarzały się epizody. A potem złamane serce i kolejne zauroczenie, złamane serce i znowu odrzucenie. Rozumiecie o co chodzi? Faktem jest, że przez to nigdy nie wziął poważnie pod uwagę związku z Mer. Nie chciał jej stracić, dopóki życie ich nie rozdzieliło.
I jak mu się teraz odwdzięcza po latach przyjaźni i niejednokrotnemu uratowaniu tyłka przed ośmieszeniem własnej osoby (załóżmy, że takiej pierdole przytrafiają się takie incydenty z piwem trochę częściej)? Bije go na powitanie!
Dał się złapać pod ramię, aktualnie grając swoją rolę. Ponad ramieniem blondynki dostrzegł przerażone spojrzenie Meredith, ale uśmiechnął się na nie tylko wrednie. Wolną ręką chwycił jeszcze trunek na wkupne i ruszli razem z kobietą do stolika jej narzeczonego, jak się później okazało. To powinno mu trochę zepsuć humor, ale tak naprawdę poczuł ulgę. Nie był zainteresowany towarzystwem niespełnionej modelki, od której było czuć plastikiem i niezmąconą myślą twarzą. Jeśli Mer myślała, że Gabriel mógłby się kimś takim zainteresować tylko dlatego, bo miało dupę i cycki to znała go gorzej niż sądził. Przywitał się z mężczyzną i wymienili się grzecznościowymi formułkami, wyjaśniając sobie kim są. Griffiths nie był chamem, więc odsunął krzesło dla nauczycielki i zaprosił ją na miejsce, z uroczym uśmiechem na twarzy. Usiadł obok, nalewając im do pustych szklanek po porcyjce rumu... Zawisł jednak butelką przed Szkotką, mrużąc lekko oczy.
- Może dla Ciebie już rzeczywiście wystarczy? - Oj nie, wiedział, że jest trzeźwa jak świnia. Szczególnie, że teraz musiała pilnować swoją przyjaciółeczkę i jego przy okazji. Mógł tylko zgadywać ile dałaby za to, żeby na siebie dzisiaj nie wpadli. Mimo wszystko wzruszył ramionami i swoją porcję alkoholu również dostała. Uniósł szklaneczkę, żeby wznieść toast.
- Za spotkanie po latach w takim razie! - Chociaż nie mam pojęcia kim Wy jesteście. W tej kwestii liczył już na gadulstwo pani blondi.
Gabriel Griffiths
Gabriel Griffiths
Nauczyciel: Transmutacja


Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : Czysta
Genetyka : Animag - pustułka zwyczajna

https://magic-land.forumpolish.com/t660-skrytka-pocztowa-gabriel

Powrót do góry Go down

Bar - Page 14 Empty Re: Bar

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 14 z 16 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach