Apteka szpitalna
+3
Vincent Cramer
Nora Vedran
Konrad Moore
7 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Szpital Świętego Munga :: I piętro
Strona 2 z 2
Strona 2 z 2 • 1, 2
Apteka szpitalna
First topic message reminder :
Pomieszczenie zostało wyposażone tak, by wszystko co niezbędne do leczenia chorych znajdowało się na miejscu. Oprócz gotowych eliksirów znajduje się tu wiele rzadko spotykanych składników, a także leczniczych ziół i wywarów.
Pomieszczenie zostało wyposażone tak, by wszystko co niezbędne do leczenia chorych znajdowało się na miejscu. Oprócz gotowych eliksirów znajduje się tu wiele rzadko spotykanych składników, a także leczniczych ziół i wywarów.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Apteka szpitalna
Dzisiejszy dzień nie zaliczała do udanych. Parę razy została przyłapana na nic nie robieniu, cały czas bujała w obłokach i okazało się jeszcze, że raport który oddała z przesłuchania Milesa Gladstone'a zawierał mnóstwo błędów, których nie potrafiła sama poprawić. Żeby skrócić swoje męczarnie poprosiła o wcześniejsze zwolnienie z pracy, pod pretekstem bycia przeziębioną. Nikogo więc nie zdziwi fakt, że Adrienne wybrała się do szpitala po zwolnienie, a potem do apteki po lekarstwa. Tak naprawdę jedynym remedium na jej smutki i stres była Marie - już ona dobrze wiedziała, czego jej przyjaciółka potrzebowała.
Dzwoneczek przywieszony do listwy nad drzwiami poruszył się melodyjnie, kiedy blondynka weszła do środka. Zignorowała tabliczkę, która ogłaszała już koniec pracy apteki, ponieważ wiedziała, że panna Volante jeszcze przedłuża sobie dyżur przy parującym kociołku. Widząc uzdrowicielkę skupioną na pracy, uśmiechnęła się promiennie.
- Ktoś zamawiał pączki z różą? - powiedziała głośniej, szeleszcząc brązową papierową torebką, którą ze sobą przyniosła. Będzie musiała wziąć sobie wolne wcześniej, niż to zaplanowała. Plan pod tytułem "porwanie w miasto" właśnie się rozpoczynał.
Dzwoneczek przywieszony do listwy nad drzwiami poruszył się melodyjnie, kiedy blondynka weszła do środka. Zignorowała tabliczkę, która ogłaszała już koniec pracy apteki, ponieważ wiedziała, że panna Volante jeszcze przedłuża sobie dyżur przy parującym kociołku. Widząc uzdrowicielkę skupioną na pracy, uśmiechnęła się promiennie.
- Ktoś zamawiał pączki z różą? - powiedziała głośniej, szeleszcząc brązową papierową torebką, którą ze sobą przyniosła. Będzie musiała wziąć sobie wolne wcześniej, niż to zaplanowała. Plan pod tytułem "porwanie w miasto" właśnie się rozpoczynał.
Re: Apteka szpitalna
Ruda była właśnie na etapie naciągania na smukłe dłonie lateksowych rękawiczek, bezwzględnie wymaganych przy warzeniu jakichkolwiek – choćby najprostszych – eliksirów, gdy dzwoneczek zawieszony przy drzwiach obwieścił melodyjnie przybycie kolejnej osoby. Czarownica cierpliwie poinformowała intruza o godzinach pracy szpitalnej apteki i biorąc swoje słowa za zadowalające wyjaśnienie, bezmyślnie kontynuowała przerwaną czynność. Dopiero dźwięk znajomego głosu sprawił, że Volante odstawiła słój z fatalnie wyglądającą zawartością na blat szafki i zwróciła się w kierunku, z którego dochodził szelest.
- Ada? Nie powinnaś być przypadkiem w pracy? – uzdrowicielka uniosła ładnie zakreślone brwi do góry, spoglądając to na przyjaciółkę, to na paczuszkę, z której wydobywał się kuszący zapach.
- Zresztą mniejsza o to, znajdź sobie kawałek miejsca i siadaj, nie widziałam Cię sto lat, mam wrażenie, że przez szpital moje życie towarzyskie umarło śmiercią naturalną – Francuzka machnęła lekceważąco ręką, do złudzenia przypominając starą, rozgoryczoną babę z nadwrażliwością emocjonalną. – Próbujesz tymi pączkami wyciągnąć ode mnie lewe zwolnienie lekarskie czy coś się stało?
- Ada? Nie powinnaś być przypadkiem w pracy? – uzdrowicielka uniosła ładnie zakreślone brwi do góry, spoglądając to na przyjaciółkę, to na paczuszkę, z której wydobywał się kuszący zapach.
- Zresztą mniejsza o to, znajdź sobie kawałek miejsca i siadaj, nie widziałam Cię sto lat, mam wrażenie, że przez szpital moje życie towarzyskie umarło śmiercią naturalną – Francuzka machnęła lekceważąco ręką, do złudzenia przypominając starą, rozgoryczoną babę z nadwrażliwością emocjonalną. – Próbujesz tymi pączkami wyciągnąć ode mnie lewe zwolnienie lekarskie czy coś się stało?
Re: Apteka szpitalna
Nauka warzenia eliksirów nigdy nie była jej konikiem. Zmarszczyła lekko nosek, szykując się już z góry na nieprzyjemne opary. Była pod wrażeniem przygotowania i zachowania zasad bezpieczeństwa przez czarownicę. Chyba pierwszy raz widziała by ktoś miał na sobie gumowe rękawiczki do przyrządzania mikstur.
- A Ty poza nią? - odcięła się dziecinnie, puszczając do niej oko. Zrzuciła niedbale swoją torbę na drewniane krzesło nieopodal, które służyło zapewne milionom zmęczonych nóg pacjentów, czekających na swoje lekarstwo. W ślad za torebką poszedł płaszcz, który zdjęła tuż po wejściu na teren szpitala i podeszła do przyjaciółki, stukając wysokimi obcasami.
- Bardzo zajęta? - spytała, zerkając wgłąb jej kociołka, przytrzymując sobie wolną ręką blond kłaki. W drugiej dalej szeleściła pączkami, żeby przyjaciółka mogła się chyba zrobić głodna na samą myśl - Miałam raczej nadzieję, że uda mi się Cię wreszcie stąd wyrwać. O ile pamiętam to nie miałaś okazji być jeszcze na parapetówce w moim nowym mieszkaniu, wstydź się.
rzeczywiście nie miały ostatnio zbyt dobrego kontaktu i Ada chciała trochę podreperować ich relację. Chyba potrzebowała zdrowej przyjaźni z kobietą, bo przynajmniej z nią nie pójdzie od razu do łóżka, ignorując wszystkie problemy na świecie. Potrzebowała się wygadać i miała nadzieję, że panienka Volante również. Na studiach były nierozłączne... Dopiero gdy Marie zaczęła pracę to tak jakoś się posypało.
- Poza tym "od razu coś chcesz" - pufnęła z oburzeniem, równocześnie prostując się i kładąc sobie ręce na biodrach. Już nie ważne co tam chwilę temu pichciła - Zabrzmiało, jakbym przychodziła tylko z interesem! Dalej, odkładaj te szczypczyki i chodźmy trochę do miasta. Kupimy winko i usiądziemy sobie na kanapie przy kominku, jak za dobrych czasów.
- A Ty poza nią? - odcięła się dziecinnie, puszczając do niej oko. Zrzuciła niedbale swoją torbę na drewniane krzesło nieopodal, które służyło zapewne milionom zmęczonych nóg pacjentów, czekających na swoje lekarstwo. W ślad za torebką poszedł płaszcz, który zdjęła tuż po wejściu na teren szpitala i podeszła do przyjaciółki, stukając wysokimi obcasami.
- Bardzo zajęta? - spytała, zerkając wgłąb jej kociołka, przytrzymując sobie wolną ręką blond kłaki. W drugiej dalej szeleściła pączkami, żeby przyjaciółka mogła się chyba zrobić głodna na samą myśl - Miałam raczej nadzieję, że uda mi się Cię wreszcie stąd wyrwać. O ile pamiętam to nie miałaś okazji być jeszcze na parapetówce w moim nowym mieszkaniu, wstydź się.
rzeczywiście nie miały ostatnio zbyt dobrego kontaktu i Ada chciała trochę podreperować ich relację. Chyba potrzebowała zdrowej przyjaźni z kobietą, bo przynajmniej z nią nie pójdzie od razu do łóżka, ignorując wszystkie problemy na świecie. Potrzebowała się wygadać i miała nadzieję, że panienka Volante również. Na studiach były nierozłączne... Dopiero gdy Marie zaczęła pracę to tak jakoś się posypało.
- Poza tym "od razu coś chcesz" - pufnęła z oburzeniem, równocześnie prostując się i kładąc sobie ręce na biodrach. Już nie ważne co tam chwilę temu pichciła - Zabrzmiało, jakbym przychodziła tylko z interesem! Dalej, odkładaj te szczypczyki i chodźmy trochę do miasta. Kupimy winko i usiądziemy sobie na kanapie przy kominku, jak za dobrych czasów.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Szpital Świętego Munga :: I piętro
Strona 2 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach