Wierzba Bijąca

+6
Joel Frayne
Mistrz Gry
Sophie Fitzpatrick
Maja Vulkodlak
Aaron Matluck
Brennus Lancaster
10 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Wierzba Bijąca - Page 3 Empty Wierzba Bijąca

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 19:04

First topic message reminder :

Wściekłe drzewo żyjące własnym życiem od początku istnienia szkoły. Do tej pory niewycięte, ponieważ od lat zaciekle się przed tym broni. Uczniowie podchodzą w jej pobliże na własną odpowiedzialność.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Wierzba Bijąca - Page 3 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Sob 01 Kwi 2023, 22:09

Ona w sumie też nie zastanawiała się nad tym, co chciała robić, uznając, że rok to długo, aby podjąć jakąś decyzję. Wiedziała, czego od niej oczekuje ojciec, ale praca tego typu była dla niej zbyt mało ekscytująca, dostarczała zbyt mało bodźców i była pewna, że by zwariowała.
- Słucham? - zapytała tylko z uniesioną brwią, kompletnie nie rozumiejąc, o czym chłopak mówił, pomijając rzecz jasna słowo "casting", bo do teatru czy opery też takowe przeprowadzano. Fascynował ją świat mugoli, ale nigdy nie miała sposobności, aby się tym bardziej zainteresować i okazji, aby przebywać w niemagicznym Londynie. Obserwowała go z rozbawieniem, kiwając z odrobiną niedowierzania głową, co wprawiło w ruch brązowe pasma włosów. Jej dłoń przesuwała się leniwie po kocim grzbiecie. - I nie wciągnęli Cię w nasze szkolne koło teatralne, jako główną gwiazdę?
Wzruszyła ramionami niewinnie na oskarżenie o zieleni. Nigdy nie miała problemu z ludźmi, nigdy nie sprawiały jej różnicy kolory szat, które nosili i starała się dogadywać z każdym. Było oczywiście kilka ewenementów, których wolałaby unikać, ale w jej głowie każdy zasługiwał na szansę, wierząc w naukę płynącą z błędów, którą ludzie powinni wyciągać.
- Jesteś naprawdę nietypowym przypadkiem, Jersen. Trochę tak, jak pogoda. - oznajmiła w końcu po chwili namysłu, mając jeszcze w głowie to, że pasował do Gryffindoru chyba bardziej niż do domu węża, ale tego mówić głośno nie chciała.- No, nie nasza Angielska, bo tu ciągle pada, a z Ciebie wesoły człowiek. Uśmiechnięty.
Dodała jeszcze, gdy odchyliła głowę do tyłu i jej spojrzenie przesunęło się po niebie, aktualnie szarym i dość nijakim. Nijak do niego pasującym. Gdzieś wśród kłębów chmur zdarzały się jednak miejsca, gdzie przebijały się promienie słońca.
- Czy jest dla Ciebie coś ważniejszego niż przygody i zastrzyk adrenaliny?
Wyglądał na uzależnionego od obydwu. Starała się żyć pełną piersią, ale były rzeczy, których robić by zwyczajnie nie umiała — krzywdzić kogoś czy biegać nago po całej szkole. Może jeszcze w niewielkiej grupce osób by nie miała oporów, ale korytarze to było zbyt wiele. Im dłużej jednak spędzała czasu w jego towarzystwie, tym bardziej jej umysł nakierowywał na niego myśl, że był chłopcem na każdą okazję — no, może poza wspólnym lamentem i depresją, chociaż uśmiechem i ilością żarcików mógłby poprawić humor. Nie umiała też zawsze określić, czy mówił poważnie, czy też nie. Na jego sekret wywróciła oczyma, prychając cicho, ale doszła do wniosku, że wejście z nim w dyskusję na ten konkretny temat nie zaprowadziłoby nigdzie poza jej ewentualną porażką, a Hasting przegrywać nie umiała i nie lubiła. Sposób, w jaki postrzegali go inni, musiał być jakoś dla Jersena ważny. Szkolny kawalarz? Order Irytka pierwszej klasy? Uśmiechnęła się do swoich myśli, bo oczami wyobraźni dostrzegła, jak dumny mógł być z tej odznaki.
- Świetnie, doszliśmy do grupowego samobójstwa. Na szczęście, żadna ze mnie Mildred. - westchnęła z nutą dramaturgii i ulgą, starając się przybrać odpowiednią minę, ale daleko jej było do jego poziomu aktorstwa. Shay była bardzo szczera, jej twarz przypominała księgę, gdy spędziło się z nią tylko trochę czasu. Wytrzeszczyła na niego oczy z oburzeniem, zwłaszcza gdy kiwał na nią palcem i mówił o tym, jak będzie zajadał się na jej oczach. Co za paskuda! Musiał mieć imię, które pasowało do takiego charakteru ściągniętego z chochlika kornwalijskiego.
- Zupełnie do Ciebie Edward nie pasuje, to jak dla gentlemana. - zaczęła, łapiąc przeciągającego się kota w ramiona i przytulając go mocno, podrapała go pod brodą, wywołując wypływające z jego strun głosowych mruknięcia. - Zmieniłam zdanie, żmija z Ciebie. Powiedziałabym, że jesteś jak ten bóg z Mitologii Nordyckiej, o której opowiadali na starożytnych runach w ramach ciekawostek, ale nikt nie ma tak na imię.
Wbijała w niego spojrzenie, przyglądając się kolejny raz w zamyśleniu jego twarzy, wciąż czerwonej od bliskiego spotkania z trawnikiem — i bardzo dobrze mu tak było. Uśmiechnęła się jednak z odrobiną satysfakcji, bo nawet jeśli w formie kary, to chciał się z nią jeszcze zobaczyć, czyli nie mogła być takim nudnym towarzystwem. - Zgubiłam się, czyja kolej?
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 3 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Nie 02 Kwi 2023, 03:58

No tak, przecież rozmawiał z kimś, kto pojęcie o mugolskiej popkulturze i rozrywkach musiał mieć dość znikome. Szczerze, jak na czarodzieja czystej krwi i wychowanka Slytherinu, Sammy przejawiał wręcz chorobliwą znajomość świata mugoli, czym z pewnością przebijał Arthura Weasleya, który miał jedynie chorobliwe zainteresowanie tym tematem.
- Nie mieli czarnej kanapy więc odmówiłem castingu - Oczywiście żartował sobie. Że niby on, miał się udzielać kreatywnie w życiu szkolnym? Po co? Tak robią tylko Ci, co nie wiedzą co ze sobą zrobić, a do takich osób... on się w sumie zaliczał. No dobra, nie tak, że nie wiedział co ze sobą zrobić, po prostu miał za dużo głupich pomysłów i za mało czasu na realizację wszystkich.
- Dogadałabyś się z moją matką. Też mówi, że jestem dziwnym przypadkiem - W sumie, gdyby nie fakt, że mama Jarsen planowała zakładanie rodziny, owo stwierdzenie posiadałoby dość makabryczny wydźwięk. Co prawda, mamusia używała stwierdzenia "dziwny", w przeciwieństwie do Shay, która po prostu nazwała go nietypowym. Jak się dłużej nad tym zastanowić, to oba pasują.
- Serio, zaczynamy gadkę o pogodzie? - Jakby nie było, chłopak zaliczał się do grona tych, co taką gadkę raczej uważało za przejaw braku lepszego tematu, a przecież oni nadal mieli o czym rozmawiać... prawda? Faktem było, że on był uśmiechnięty niezwykle często. Nie zawsze jednak w odpowiednich momentach i to z pewnością sprawiało wrażenie dziwności. Czy się jednak tym przejmował? Nope.
- A co może być ważniejszego, od życia pełną parą? - Zapytał teraz wyraźnie zaskoczony. No bo, powiedzmy sobie szczerze. Kto ma ochotę przeżyć życie jako zwykły szaraczek, nie przeżywając przygód? Jakiejś akcji, albo po prostu nie robiąc czegoś głupiego? Cholera byli przecież nastolatkami, to idealny czas na popełnianie błędów i robienie głupot czyż nie? Ok, w jego mniemaniu robienie głupot nigdy nie było błędem, ale to już inna para kaloszy.
Kiedy wspomniała o grupowym samobójstwie, nie potrafił powstrzymać chichotu.
- Mów mi Jim Jones - I proszę, kolejna rzecz, która tak naprawdę dotyczyła jedynie mugolskiego świata, a on oczywiście się chichra wymawiając imię człowieka odpowiedzialnego za największe grupowe samobójstwo w historii niemagicznej ludzkości. Jeden z jego największych odchyłów, śmiech niedostosowany do sytuacji lub wątku.
- Wypraszam sobie, sugerujesz, że nie jestem dżentelmenem? - Oho, nawet udał tak autentyczne obruszenie, że brakowało tylko, by zdjął rękawiczkę i wyzwał ją na pojedynek, smagając przyodziewkiem dłoni jej policzek, by następnie rzucić ją u jej stóp. No, ale nie miał rękawiczki, a co więcej Shay też raczej nie była przecież dżentelmenem... chyba?
Bóg z mitologii nordyckiej? No to teraz poleciała po bandzie. Oczywiście, jego znajomość bóstw nordyckich zamykała się tam, gdzie większość jego wiedzy... na popkulturze, domyślił się więc, że nie o Thora jej chodziło, czyżby Loki?
- Hasting, czy Ty mnie podrywasz? Jeszcze nigdy mnie nikt bóstwem nie nazwał - Mina w stylu "no weź, przestań", która równocześnie mówiła "mów mi tak dalej" idealnie pasowała do słów chłopaka. Przecież ona właśnie nazwała ślizgona żmiją. Jeśli to nie jest komplement, to ja już naprawdę nie wiem co komplementem jest.
- Zgubiłaś, to się we własnych zasadach, to pewnie przez tą moją boskość. Jedna próba na spotkanie, nie pamiętasz? - Oho, teraz to pojechał po bandzie. Jeszcze chwila i jego ego sprawi, że zacznie się unosić nad ziemią. No dobra, tak naprawdę po prostu musiał być odrobinę złośliwy, ponieważ mimika jej twarzy była jak napis na czole mówiący "dobrze Ci tak", a to zasługiwało na odrobinę złośliwych zagrań. Co jak co, ale to nadal ślizgon. A co do kolejnego spotkania to oczywiście, że go chciał. Przecież musi jej zagrać na nosie, objadając się jej niedoszłą zdobyczą. No i tak, nie była wcale nudnym towarzystwem, ale tego by jej pewnie nie przyznał, szczególnie za ten temat pogody.
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 3 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Wto 11 Kwi 2023, 00:48

Słyszała o tym, że Ślizgoni niezbyt tolerowali mugoli, czasem wręcz znęcając się i dokuczając uczniom, których krew nie była szlachetna lub nawet niekiedy takim, co byli półkrwi. Jego zainteresowanie i wiedza o mugolach były więc zaskakujące. Wymykał się do pozbawionej magii części świata? Miał takowych znajomych? Jej spojrzenie świdrowało jego twarz z zaintrygowaniem, ale i zaniepokojeniem — czy inne węże mu przez to nie dokuczały?
- Taka z Ciebie gwiazda. - skwitowała rozbawiona, nie mając problemu z wyobrażeniem sobie, że tak zrobił. Nie drążyła już tematu tego kółka, mieli znacznie lepsze.
- To źle czy dobrze? Nietypowy brzmi lepiej, niż dziwny. - nie była pewna, czy perspektywa dogadania się z rodzicielką Jersena była w jego oczach czymś dobrym, właściwym. Może matka go irytowała i tym samym Shay przekreśliła ich leniwie rozwijającą się znajomość, chociaż wciąż głaskała śpiącego kocura? Był dziwnym przypadkiem, nie było nawet po co się z tym sprzeczać. Brunetka wzruszyla ramionami, patrząc w niebo przez chwilę. - To znaczy, że jesteśmy wszechstronni w rozmowie, nie? Możemy teraz rozmawiać o pogodzie, później o książkach, a na końcu o narkotykach. Każdy temat jest dobry!
Lubiła rozmawiać i poznawać ludzi, nie miała problemu z doborem tematu, nawet gdy chodziło o majtki i zbroję, o czym zdołał się już przekonać. Jak to możliwe, że na świecie był taki lekkoduch? Wyprostowała głowę, gdy dotarły do jej uszu kolejne słowa chłopaka i zlustrowała go wzrokiem, zwilżając usta. Jej ramiona mimowolnie drgnęły. - Wydaje mi się, że czasem nie zauważasz lub przegapiasz ważne rzeczy, gdy ciągle biegniesz? Kwestia równowagi, balansu w życiu. Przygody są ważne, adrenalina i tworzenie wspomnień, ale czasem dobrze, gdy czas staje w miejscu. - odpowiedziała spokojnym i pewnym głosem, chociaż nie sądziła, że on zrozumie to, co miała na myśli, a tym bardziej że mu się taka odpowiedź spodoba. Dlatego Krukonka machnęła zaraz ręką, jakby nie miało to żadnego znaczenia. - Zresztą, każdy żyje, jak chce.
Był taki nietypowy! Zupełnie, jakby cały czas nakręcało go coś w środku, jak mechanizm zegara, którego wskazówki nieprzerwanie gnały do przodu. Tylko w przeciwieństwie do niego, on był raczej nieprzewidywalny. Zaśmiała się razem z nim, bo śmiech nawet w formie chichotu był zaraźliwy. - A więc to Twoje imię? - nie miała pojęcia, o kogo chodzi, ale o tym już pewnie wiedział.
- Nie jestem przekonana, wybacz. Jesteś raczej typem tego złego chłopaka, nie dobrze wychowanego. Przez to szaleństwo i pomysły. - wyjaśniła na jego oburzenie, wciąż rozbawiona. Zupełnie nie umiała traktować go poważnie. Oczywiście chodziło jej o Lokiego, ale nie znała lub nie uważała na lekcjach czy podczas rozmów z koleżankami zbyt dobrze, aby zapamiętać jego imię. Na jego pytanie zlustrowała go bezczelnie wzrokiem od góry do dołu, stukając palcem w swoje wargi. Celowo z odrobiną kokieterii. - Gdybym Cię podrywała, robiłabym to skuteczniej. Jersen wyglądasz, jakbyś chciał, żebym Cię podrywała.
Zauważyła zadziornie, puszczając mu zaraz perskie oczko. Bo ją trudno było w sumie wprawić w zakłopotanie lub zaniemówienie, gadała czasem niczym katarynka. Na dobrą sprawę, nie była pewna, dlaczego Tiara wybrała jej dom Roweny — owszem, dobrze się uczyła i była ambitna, kreatywna, lubiła myśleć, czy analizować, ale nie była taka sztywna i wydmuchana, jak większość przedstawicieli jej domu.
Dziewczyna z oburzeniem pokręciła głową, mimowolnie pochylając się do przodu i już chcąc wbić mu palec w brzuch, ale dłoń jej zastygła w bezruchu. Nadęła wręcz policzki i gdyby nie kot, pewnie skrzyżowałaby ręce pod biustem. - Jak to jedna na spotkanie. Kiedy mamy następne spotkanie? W tej kuchni? Przecież ja umrę z ciekawości Ty żmijo, tak się nie robi!
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 3 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Wto 11 Kwi 2023, 11:00

Jarsen z pewnością mógłby być uznany za odmieńca w Slytherinie i większość jego wiedzę kwitowała już po prostu przewrotem oczami. Zazwyczaj po prostu nie rozumieli jego aluzji i najwidoczniej nie zawsze chcieli. No cóż.
- Ależ oczywiście, nie wyglądam jak diwa? - Przejechał dłonią po swoich i tak wiecznie rozczochranych włosach, więc ciężko było powiedzieć, że zepsuł sobie tym fryzurę.
- Doskonałe pytanie, pięć punktów dla Ravenclawu. Nie wiem - Oczywiście, punktów jej przecież tak naprawdę nie mógł i naprawdę nie wiedział, czy to dobrze czy źle. Wiedział, że jemu jest z tym dobrze, ale nawet on rozumiał, że istniało coś takiego jak "norma" od której on odstawał.
Gdy dziewczyna skończyła wyliczać tematy, Sammy znów się wyszczerzył.
- Ach, a więc to jest temat, który jest Ci najbliższy sercu huh? Narkotyki. No oczywiście, mogłem się domyślić - Pokręcił głową, jak gdyby czuł wobec dziewczyny teraz politowanie, a nie po prostu łapał ją za słówka.
- No, to jaki jest twój konik co? - Widać zamierzał teraz brnąć w temat środków odurzających, być może z ciekawości, a być może odrobinę na złość dziewczynie, powód nie był ważny.
- Ach, nie dość, że narkomanka, to jeszcze romantyczka. To wiele wyjaśnia. - Pokiwał w końcu głową, jak gdyby całkowicie już rozgryzł osobowość Shay. W końcu chyba jedynie romantycy mieli podejście do przeżywania każdej przyjemnej chwili w nieskończoność. No i oczywiście narkomani, ale dla nich czas po prostu czasem płynął inaczej, pod wpływem środków które zażywali. Albo to, albo dziewczyna cholernie mocno siedziała w ideologii bycia "zen". Równowaga i balans. Nope, to nie jego bajka. Jednak ostatecznie skwitowała to słowami, które z pewnością mógł pojąć swoim pokrętnym rozumem.
- Czy to Twoja kolejna próba zgadywania? - Odciął się jej pytaniu własnym. Tą odpowiedź niech lepiej przemyśli, bo jeśli zamierza łamać teraz zasady, to on również nie powinien grać fair.
- Nie i niech lepiej tak zostanie. - Widać jednak jej odpuścił. Nawet on potrafił się przecież zachować honorowo. Poza tym, gdyby on był kolejnym Jimem Jonesem to aż strach myśleć jaką sektę byłby w stanie utworzyć ktoś, kto ma dostęp do magii i mentalność osoby takiej jak Jarsen. Mugole z pewnością stwierdziliby, że ma co najmniej ADHD.
- Ok, uczciwa analiza. - Oczywiście nie znaczyło to, że nie potrafił się zachowywać jak dżentelmen, a to, że zwyczajnie nie zamierzał to po prostu inna para kaloszy. Wnioskując po jej słowach on już wiedział o jakie bóstwo musi jej chodzić, choć jego logika dotarła do tego nie po faktycznych mitach, a po... świecie filmowym.
- Czyli nazwanie kogoś boskim to nieskuteczny sposób na podryw? Moje biedne, nadmuchane i połechtane ego zostało zranione. Będziesz musiała wziąć za to odpowiedzialność - Dobra, jego ego nie było ani biedne, ani nadmuchane. Połechtane? Cóż, może odrobinę choć tak naprawdę połechtał je sobie sam, robiąc sobie żarty przez to, jak dawał do zrozumienia odczytanie jej słów. Gdyby był tu jakiś psychoanalityk, powiedziałby o nim "słyszy to co chce słyszeć". I miałby pewnie w stu procentach rację.
- Będziesz musiała to jakoś znieść Hasting. Sama zrobiłaś z tego konkurencję. - Odparł wesoło, jak gdyby właśnie przez głowę przeszła mu wizja, jak biedna krukonka nocami nie może spać, próbując wymyślić imię, które faktycznie do niego należało. Jak gdyby podkreślić obraz czarnego charakteru, który trzyma w szachu protagonistę, wyciągnął z torby paczkę papierosów, kolejnego mugolskiego syfu na który większość magicznego społeczeństwa patrzyła krytycznie, oraz różdżkę. Wysunął jednego z paczki i odpalił swoim magicznym badylkiem, zaś otwartą paczkę po prostu rzucił na swoją torbę. Zaciągnął się głęboko po czym wydmuchał dym ponad swoją głowę, a kilkoma ruchami różdżki nakreślił z dymu swoje drugie imię. Chester. Idealne imię dla czarnego charakteru klasy B.
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 3 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Czw 13 Kwi 2023, 00:28

Ślizgoni byli specyficzną grupą, a Jersen wydawał się trochę igłą w stogu siana przez swoje podejście, zachowanie i znajomość mugolskiego świata. Bo przecież to dom konserwatystów.
- Może trochę z lewego profilu? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, chociaż nie było to grzeczne, drocząc się i udając zastanowienie. Słowo "diwa" zawsze kojarzyło się jej z czymś obraźliwym, snobistycznym. Roześmiała się i ukłoniła teatralnie na otrzymane punkty, bo nawet na niby — dla Krukona były wyróżnieniem.
- Ups! Nie wydaj mnie tylko, bo wylecę ze szkoły i mój ojciec umrze na serce. Jeszcze trochę kradnę, więc uważaj na kieszenie. - idąc śladem siedzącej naprzeciw diwy, również teatralnie zagrała i rozejrzała się nawet dookoła, upewniając się, że nic nie słyszał nikt. Nigdy właściwie nie ćpała, nie była nawet pijana, chociaż miała styczność z alkoholem. Umiała bawić się bez używek. Przekręciła głowę na bok, ściągając na chwilę brwi i wargi w zamyśleniu. Jakie na Merlina były narkotyki? Myślami sięgnęła do eliksirów, ziół. - Lubię ten, który pozbawia granic i daje wrażenie, jakby było się pijanym i odważnym. A Twój konik? Brzmisz na doświadczonego Jersen.
Czy spróbowałaby tabletek lub proszku? Pewnie tak. Trudno było ją zniechęcić odrobiną złośliwości, cierpkimi słowami. Miała taki głupi nawyk, że zawsze widziała w ludziach to, co najlepsze. Uniosła dłonie w obronnym goście, gdy nazwał ją romantyczką, jakby tej narkomanki w ogóle nie zauważyła. - Nie, nie. Nie jestem specjalnie romantyczna. Czasem jest fajnie, ale co za dużo, to nie zdrowo. Wolę spontaniczne wydarzenia niż te zaplanowane. Dlaczego pomyślałeś, że jestem romantyczna?
Nie umiała znaleźć podstaw dla tego stwierdzenia. A nieskończoność to było zbyt długo! Wystarczyło okazjonalnie i na chwilę, bo dobre momenty dawały siłę i odwagę, pozwalały przetrwać gorszy dzień. Nie umiała określić tego, jaka była — wciąż się zmieniała, wciąż odkrywała się na nowo i zauważała, że wiele budziły w niej osoby, w których towarzystwie się znajdowała. Pokręciła głową, nie uznając tego za próbę, jedynie za nawiązanie do jego słów. Oczywiście zrobiła przy tym niewinną minę, aby jej uwierzył. - To by też nie pasowało.
Wyznała jeszcze odnośnie do imienia, które wcześniej podał. Nie miało tej żartobliwej nuty, która była mu bliska. Oczywiście nie miała pojęcia, kim był mężczyzna, o którym wspomniał i o tym, że kojarzył się z sektami.
- Nietypowi ludzie tak mają chyba, nie pasują tu maniery, chyba że są konieczne i nie do uniknięcia. Jednak Ty nie lubisz zasad i reguł innych, niż własne, co? - zapytała z figlarnym wyrazem twarzy, odrobiną zadziorności w głosie. Nie było w tym niczego złego, tak było wygodniej żyć według siebie i z wolnością, której każdy człowiek tak szukał i której nie umiał złapać. Pokręciła głową ze śmiechem, lustrując go wzrokiem. - Nie wiem, jak sobie z tą odpowiedzialnością poradzę. Czy to wymaga jakiegoś pocieszenia?
Ludzie często słyszeli to, co chcieli słyszeć i nie było w tym niczego dziwnego. Shay przestała głaskać kota, przeczesując brązowe pasma palcami i zgarniając ja na plecy, prychnęła z niezadowoleniem. Miał rację, ona zrobiła z tego konkurencję i nie była zadowolona ze swoich działań, co sugerowało chwilowe wzniesienie wzroku ku niebu. - Będziesz musiał mi umilić tę konkurencję, żebyś nie miał mnie na sumieniu. Więcej ciastek z kuchni, czy coś.
Powiedziała, a zwabione odgłosem wyjmowanego papierosa spojrzenie powędrowało w stronę pudełka. Nie znała tej marki. Gdy zapalił mugolski twór różdżką, wyciągnęła dłoń w jego stronę. - Też chcę spróbować. - oznajmiła mu z niewinnym uśmiechem, obawiając się, że całego mogłaby nie dać rady spalić. Raz próbowała cytrynowych i jakoś poszło, ale mocne i czerwone doprowadziły ją do ataku kaszlu i pieczenia w płucach, a szkoda było marnować papierosa. Powędrowała wzrokiem za dymem, który ułożył się w litery. Chester! Rozchyliła usta i wbiła w niego wzrok, pytający. To było jego imię? Oszukiwał? Czy miał po prostu chęć na dobry uczynek.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 3 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Czw 13 Kwi 2023, 08:24

Jakby chcąc podkreślić jej słowa, obrócił głowę tak, by wyeksponować właśnie swój lewy profil, przykładając dłoń do podbródka, wskazującym palcem lewej ręki dotykając policzka tuż przy kąciku wargi, zaś kciukiem podtrzymując żuchwę. Nie, jednak lewy profil miał gorszy.
- Dobra dość. Bez makijażu i kostiumu drag queen nie wyglądam jak diwa. Ale jakbyś mnie zobaczyła w pełnym rynsztunku to byś na pewno mogła potwierdzić - Pokiwał mądrze głową, jak gdyby ten argument przesądzał sprawę. I choć nigdy nie przebrał się JESZCZE za drag queen, to nie znaczy, że kiedyś tego nie zrobi. Będzie jednak mu potrzebny ktoś do tego makijażu.
- Ach i jeszcze kleptomania? Nieładnie nieładnie, będę musiał odebrać te pięć punktów - Mimo wszystko zaśmiał się z jej odpowiedzi. Shay pokazała, że potrafi być na jego poziomie energii, a to dobrze wróżyło. Być może właśnie znalazł sobie kolaborantkę, którą uda się przekonać do paru szalonych rzeczy. Co do dragów, to aż dziw, że Jarsen w tej kwestii również nigdy nie zaszalał. Pomyślałby kto, że leciał już rakietą na każdym możliwym środku, a tu proszę. Więc jaki był jego konik?
- Czysta i niczym niezmącona serotonina - Tak moi drodzy, ten człowiek po prostu jechał na niczym innym jak własnym śmiechu. A tego miał w nadmiarze. Myślałby kto, że do dziś już dawno powinien był przedawkować.
- Sprawiasz wrażenie niespełnionej marzycielki. Któż inny chciałby by czas stawał w ogóle w miejscu? Zdajesz Ty w ogóle sobie sprawę z reperkusji zatrzymania się czasu? - Jeśli do tej pory nie było to oczywiste, to teraz każdy mógł dostrzec, że on zwyczajnie podjął się jednej z ulubionych zabaw, którą było "łapanie za słówka". Być może Shay nie była romantyczką, ale jeśli czytasz między wierszami i widzisz to co chcesz widzieć to można stwierdzić, że jednak była. A to właśnie robił w tej chwili Sammy.
- Hej, znam manie... - Tutaj jego słowom towarzyszyło solidne beknięcie - ...ry - No jak widać znał je, aż za dobrze, na tyle dobrze by wiedzieć co do nich się nie zalicza. - Nie lubię zasad i reguł, niezależnie czyich - No bo w sumie, po co się ograniczać? Dobra, to nie tak, że Jarsen nie miał absolutnie żadnych zasad - jak choćby moralnych. Choć nadal, ciężko tu mówić o moralności, co o najzwyklejszym w świecie pragmatyzmie - ciężko się bowiem śmiać w celi w azkabanie. Tak więc były rzeczy, których by zwyczajnie nie zrobił.
- Pocieszenia? Dziewczyno będziesz musiała za mnie wyjść. Przecież ja się teraz przed nikim nie będę mógł uzewnętrznić przez tą traumę - Ton jego był nie dość, że poważny to jeszcze uderzył w płaczliwą nutę, zatem głos miał wyższy niż normalnie. Aktorstwo pierwsza klasa, bo wewnętrznie to on się już kisił, by nie wybuchnąć gromkim śmiechem.
- Obawiam się, że nie zjem więcej ciastek niż to było zaplanowane - I krukonka wpadła w kolejną słowną pułapkę ślizgona, bowiem chciała więcej ciastek, ale nie sprecyzowała, że to nie on ma je zjeść, tak samo jak poprzednich... no chyba, że jej zamysłem było by nażarł się do porzygu. W takim wypadku powiem jedno. Touché.
Kiedy wyciągnęła dłoń po jego papierosa, jego brwi uniosły się ku górze. No proszę, tego to się nawet nie spodziewał. Szczerze, wątpił czy dziewczyna w ogóle potrafi się zaciągać poprawnie, bo w ogóle nie wyglądała mu na palaczkę, jednak wziął jeszcze jednego bucha po czym wyciągnął rękę z fajkiem w jej stronę, akurat gdy ta rozdziawiła usta patrząc na znikające już powoli litery a potem na niego.
- Bierzesz czy nie? - Zachowywał się, jak gdyby w ogóle nie zrobił żadnej sztuczki dymnej. Zawsze mógł przecież powiedzieć, że ma jedną-stotysięczną krwi apaczów i wysyłał sygnał dymny do swoich współplemieńców, którzy czaili się w lesie nieopodal. Poza tym, on ani nie oszukiwał, ani nie robił dobrego uczynku. Za rzadko - praktycznie wcale - posługiwał się swoim drugim imieniem. W sumie wątpił by poza nauczycielami ktoś znał jego drugie imię, choć na pewno komuś je kiedyś podał, ale trudno stwierdzić po co.
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 3 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Pią 14 Kwi 2023, 22:08

- Ze wszystkiego robisz komedie! Trupa byś rozśmieszył. - skwitowała na jego teatralne popisy, które miały świadczyć o Divie Jersenie i rzekomo gorszym profilu, nie ukrywając nawet rozbawienia. Kariera komika lub aktora powinna być tym, co wybierze po szkole, miał naturalny talent. - Pasowałby Ci odcień jednej z moich szminek, gdybyś chciał.
Zaproponowała jeszcze, aby okazać wsparcie i tolerancje również dla draaq queen, jak dlatego, że każdy nosił majtki, jakie tylko chciał. Nie była mistrzem w malowaniu siebie lub innych, ale z pewnością razem by stworzyli coś pod kreację, którą by wybrał.
- Dopiero, jak mnie złapiesz na kradzieży. Nie można, tak wiesz, na zapas.
Skrzyżowała ręce na piersiach uparcie, bo przez ojca pracującego w sądzie, miała bardzo silne poczucie tego, że ktoś był niewinny do udowodnienia mu tego. Mężczyzna o tak wielu procesach rozmawiał w domu, komentując prace prawników lub prokuratorów, że mogłaby odgrywać scenki z Wizengamotu. - No i pal licho Helgę, wybrałeś najlepszą używkę.
Ciężko było być tak szczęśliwym i śmiać się tyle, aby faktycznie efekt naćpania się utrzymać, ale po spędzeniu z nim popołudnia była pewna, że umiał. On akurat umiał, chociaż nie przypuszczała, że nie próbował nigdy żadnych magicznych tabletek czy proszków.
- Niespełnionej romantyczki? Reperkusji zatrzymania się czasu? - uniosła brew, przyglądając mu się badawczo, chociaż jej dłonie znów zmieniły położenie i przytuliła do siebie jego kota. Jej kota teraz trochę bardziej, ale nie mówiła tego na głos. - Czy teraz udajesz inteligentnego i Ty mnie podrywasz?
Nie zamierzała się dać tak łatwo, nawet jeśli stosował tak dużo pułapek i próbował z nią w jakiś sposób wygrać. Uśmiechnęła się uroczo po swoim komentarzu, zaraz przenosząc wzrok na kota, któremu zdążyła coś powiedzieć na ucho w momencie, gdy Ślizgon bekał i mówił o manierach, na co wywróciła oczyma. - Czemu mnie to nie dziwi?
Trudno stwierdzić, czy mówiła o znajomości dobrej etykiety, czy może o tym, że nie lubił zasad. Pytanie tylko, czy chłopak miał własne i ich przestrzegał? Wierzyła uparcie, że każdy człowiek miał jakąś formę kodeksu moralnego, miał granice, nawet jeśli sprawiał wrażenie takiego, który nie ma. Nie była przekonana, czy w tych czasach istniały jeszcze jakiekolwiek marginesy społeczne.
- To oficjalne oświadczyny? Bo wiesz, lubię wiedzieć, na czym stoję. No i pierścionek, halo! Bez pierścionka się zupełnie nie liczy. - próbowała zachować powagę, brzmieć podobnie, co jej towarzysz, ale jego oczy tak błyszczały od prób powstrzymania śmiechu, że jej samej było ciężko i przez to gdy na ułamek sekundy sobie odpuszczała, pojawiały się dołeczki w polikach. Nie miała mu za złe tego typu odzywek, chociaż większość szkolnych dziewcząt mogłaby poczuć się urażona. - Ty nie musisz jeść, ja muszę.
O ciastka była gotowa walczyć. Uwielbiała słodkie przekąski, a dzięki dobremu metabolizmowi, wcale nie była okrągła. Shay była też aktywna fizycznie, lubiła biegać czy pływać, nawet latała na miotle i zastanawiała się nad szkolną drużyną. Nie wyglądał na takiego, który dużo może zjeść, więc nie martwiła się o ewentualne braki spożywcze.
Poruszyła palcami, poganiając go z wyzywającym spojrzeniem. Pan komik myślał, że całą ją rozgryzł, ale nie, nie ma tak łatwo — Krukonka miała jeszcze kilka niespodzianek w rękawie. Czy umiała się zaciągnąć, nie była pewna, ale warto było spróbować. - Oczywiście, że tak Ches. - zdrobniła go celowo, łapiąc papierosa i przysuwając sobie do ust, najpierw powąchała ulatujący z niego dym. Magiczne papierosy często pachniały jak popcorn albo lody! Używka była dość intensywna w smaku, poczuła charakterystyczne pieczenie w płucach i chociaż raz kaszlnęła, poszło jej całkiem przyzwoicie. Nie oddała mu jednak papierosa od razu. - Nie wiem, czy to Twoje imię, ale będę tak na Ciebie wołać. - oznajmiła jeszcze, przysuwając się do niego i wsuwając mu jego własność w usta, a kota delikatnie odkładając do jego boku. - To widzimy się niedługo w kuchni, tak? Nie zatęsknij się za mną.
Rzuciła rozbawiona, puszczając mu oczko i wstała, zgarniając swoje manatki. Przeciągnęła się leniwie, ruszając w stronę zamku. Gdy kilkanaście kroków później spojrzała na trawę, gdzie chwilę wcześniej był Ślizgon, ta była pusta.

/zt x2
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 3 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach