Wierzba Bijąca

+6
Joel Frayne
Mistrz Gry
Sophie Fitzpatrick
Maja Vulkodlak
Aaron Matluck
Brennus Lancaster
10 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Wierzba Bijąca

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 19:04

First topic message reminder :

Wściekłe drzewo żyjące własnym życiem od początku istnienia szkoły. Do tej pory niewycięte, ponieważ od lat zaciekle się przed tym broni. Uczniowie podchodzą w jej pobliże na własną odpowiedzialność.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Isidora Tayth Czw 26 Mar 2015, 10:34

Okienko, jakie widniało w jej planie lekcji, pomiędzy lekcją wróżbiarstwa a opieką nad magicznymi stworzeniami postanowiła wykorzystać na orzeźwiający spacer po błoniach. Ubrała się ciepło, gdyż poranki o tej porze roku były jeszcze dość chłodne, po czym dziarskim krokiem przekroczyła próg zamku. Obeszła go, co zajęło jej dłuższą chwilę, po czym na tyłach, w pobliżu Bijącej Wierzby dostrzegła jakąś postać, której niebieski kolor szalika rzucał się w oczy nawet z takiej odległości.
Tę osobistość poznałaby wszędzie. Darcy. Chłopak, w którym skrycie kochała się od trzeciej klasy, w czym nie pomagał wcale fakt, że jej starszy brat i jego starsza siostra darli ze sobą koty, na przemian z obściskiwaniem się w schowkach na miotły. Obecnie, z tego co wiedziała, byli na tym pierwszym etapie, więc gdyby przypadkiem wygadała się Brandonowi, że jej sympatią jest młodszy braciszek jego eks... Pewnie próbowałby siłą wybić jej go z głowy.
Zatrzymała się na chwilę, zawahała, po czym stwierdziła, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zamienić z nim kilka słów. W końcu byli w jednej klasie!
- Darcy! - zawołała, po czym pośpiesznym krokiem zbliżyła się do chłopaka. Gdy już znalazła się na miejscu, przywitała się jak należy.
- Cześć Darcy, co tu robisz? - spytała z ciekawością. - Nie powinieneś być na lekcjach? Czy też masz okienko, tak jak ja?
Isidora Tayth
Isidora Tayth
Klasa V


Urodziny : 13/03/2000
Wiek : 24
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Darcy Kruger Czw 26 Mar 2015, 11:16

Lekki wiaterek zmierzwił jego ciemne włosy. Zmierzył wzrokiem całą polanę znajdującą się za wierzbą. Mimo słońca było chłodno, przez co mocniej owinął się niebieskim szalikiem. Ostatnio coraz częściej rozmyślał co uskuteczniło jego samotność, naprawdę musi to zmienić. Westchnął przeciągle, jego zadumę przerwał czyiś ciepły głos. Odwrócił głowę skąd dochodził dźwięk.
- Hmmm... sądząc po tym, że siedzę... Jak na razie nie robię nic- uśmiechnął się ciepło przybierając żartobliwy ton.
Okienko? Okienko od czego? Lekcji?
- Nie ja takich rzeczy nie miewam- zaśmiał się ponownie- A, że mi się nie chce siedzieć w klasie to sobie wyszedłem.- stwierdził rzeczowym tonem- Moje oceny i tak nie spadną niżej Dobrego, więc czasem sobie uciekam-
Spojrzał na dziewczynę i po klepał dłonią miejsce obok siebie.
- Siadaj! Nie będziesz stać jak rozmawiamy- stwierdził, po czym zdjął z szyi szalik i ułożył go na trawie- ziemia jest dosyć zimna, lepiej żebyś nie dostała "wilka", jak to się czasem mówi- mrugnął do niej zawadiacko.
Słońce wzeszło trochę wyżej, przez co zrobiło się trochę cieplej. Kruger rozpiął kilka guzików swojej szaty, ukazując kawałek szkolnej szaty, której tak bardzo nie lubił. Osobiście wolał mugolskie ciuchy. Te ich luźne koszulki bywały bardzo wygodne.
- A Ty? Czemu akurat wybrałaś błonia?- zapytał- większość dziewczyn z naszego domu wybiera raczej biblioteki czy inne ciepłe miejsca, gdzie  mogą porozmawiać o swoich "sympatiach"- zarechotał. Gdyby tylko wiedział, że ta się w nim podkochuje, za pewne starał by się to zmienić w coś więcej. Czego właściwie szukał od dłuższego czasu. Naprawdę brakuje mu już czyjegoś towarzystwa!
- Ah nie będziesz chciała może w weekend gdzieś pójść?- zapytał z małym uśmieszkiem, ale jakże szczerym.


Ostatnio zmieniony przez Darcy Kruger dnia Czw 26 Mar 2015, 13:58, w całości zmieniany 1 raz
Darcy Kruger
Darcy Kruger

Urodziny : 02/09/1999
Wiek : 24
Skąd : Doncaster
Krew : najczystsza od pokoleń

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Isidora Tayth Czw 26 Mar 2015, 12:26

Uśmiechnęła się. No tak, siedział, przecież widziała, że siedział. Jej chodziło raczej o to, co robił tu, w tym dokładnie miejscu. Było tyle różnych miejsc na błoniach, w których mógłby spokojnie spędzić wolną chwilę, a wybrał bijącą wierzbę.
- Mogę porobić to "nic" z Tobą? - spytała nieśmiało.
Dotąd pewna siebie i bardzo otwarta dziewczyna, przy tym chłopaku stawała się wycofana i onieśmielona. Nie wiedziała, czy przypadkiem za moment nie wypali czegoś głupiego, co mogłoby ją permanentnie skreślić z listy potencjalnych koleżanek Krugera. Darcy był miły i zupełnie nieświadomy tego, jak na nią działał. I dobrze. Najlepiej, jakby taki stan rzeczy utrzymywał się jeszcze długo, bo przecież Isidora nie miała w sobie na tyle odwagi, by wyznać mu to, co do niego skrycie czuła.
Spojrzała na niego zaskoczona. Urwał się z lekcji? To niepodobne do krukona. Ona nie robiła takich rzeczy, i szczerze mówiąc nigdy by jej to nie przeszło przez myśl! Wolną godzinę między zajęciami wypełniała zazwyczaj wizytami w bibliotece, a dziś prawdziwy wyjątek sprawił, że odpuściła sobie książki i wyszła na świeże powietrze.
- Nie miewasz luki między zajęciami? - spytała, gdy sadowiła tyłek na jego szaliku. - Fajnie masz, plan lekcji idealnie ułożony co do godziny. Też bym tak chciała...
Zamyśliła się na moment, szukając w głowie odpowiedzi na pytanie chłopaka. Co ona tu robiła?
- Cóż, chyba mam dość tych zamkowych murów. Zima mnie dobija i chyba zatęskniłam za zielenią - powiedziała. Spojrzała w górę, na rozkwitające powoli pąki wierzby bijącej, jakby chcąc mieć potwierdzenie swoich słów, że wiosna faktycznie nadchodzi.
Nagle zaskoczona zamarła. Darcy zapraszał ją na weekend? Zawstydzona utkwiła spojrzenie w trawie.
- Chę..ętnie - wydukała.
Isidora Tayth
Isidora Tayth
Klasa V


Urodziny : 13/03/2000
Wiek : 24
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Darcy Kruger Czw 26 Mar 2015, 14:09

- Taaak, nic nie robienie to lepsze niż robienie czegoś niepotrzebnego- stwierdził z lekkim uśmiechem.
Rozejrzał się ponownie wzdychajac świeże powietrze.
Isidora była ciekawym towarzystwem, nienarzucającym się, co czasem prowadziło do zakłopotania. Mógł z nią spokojnie porozmawiać i na dodatek byli z jednego domu. Mogliby spędzić więcej czasu, może by coś z tego wyszło? Tylko jest jeden mały problem... W końcu to siostra ex Moniki. Nie wiadomo jakby zareagowała na wieś, że jej młodszy braciszek interesuje się siostrą Brandona? Chyba powinien z nią o tym porozmawiać... Nie, to napewno jej nie będzie obchodzić, ma swoje problemy. Niepotrzebuje kolejnego z jej bratem.
- Fajny plan?- ...- może... Tyle wiem, że kiedy będę potrzebować to po prostu nie pójdę- mruknął- to nie jest takie źle jak mówią- ponownie uśmiechnął się do dziewczyny.
Znali się choćby z widzenia, a chodzą do szkoły już tyle lat. Wydawała się w porządku i nawet fakt czyją jest siostrą nie robił mu żadnej różnicy. W końcu sam Kruger wylądował w Ravenclow, a jego siostry w Slytcherinie. To nic nie znaczy. Prawda?
- Masz rację- przyznał - zamkowe mury czasem przytłaczają. Ale popatrz! Mamy już Wiosnę!- zaśmiał się- a to najlepsze co może być... Ten czas kiedy wszystko odradza się na nowo- westchnął spoglądając na gałęzie drzewa, tak jak Krukonka...
Wszystko wyglądało wręcz bajecznie!
- Jeśli masz inne plany to nie musisz- posmutniał- nie musisz się zmuszać-
Darcy Kruger
Darcy Kruger

Urodziny : 02/09/1999
Wiek : 24
Skąd : Doncaster
Krew : najczystsza od pokoleń

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Isidora Tayth Czw 26 Mar 2015, 15:45

Rozsiadła się wygodnie, zgodnie z prośbą Darcy'ego. Nie była zbyt wysoka, toteż nawet gdy siedziała, chłopak przewyższał ją o głowę. Taka mała, niezbyt szczupła włoszka. Czy ona mogła się komuś podobać? Nie była jak Brandon, który nie miewał żadnych problemów ze znalezieniem partnerki. Ona nie miała chłopaka nigdy, nie potrafiła się póki co odnaleźć w tych kontaktach damsko-męskich.
- Nasze rodzeństwo chyba ostatnio coś się nie lubi - zauważyła z uśmiechem. - Oni są jacyś nienormalni, żeby tak się kochać po to, by następnego dnia tak się nienawidzić. - Gdy wypowiedziała te słowa pokręciła głową. Nie miała zamiaru rozmawiać na ten temat ze swoim bratem. Jego sprawa z kim się spotykał. To tylko taka ironia losu, że jej akurat podobał się też Kruger. To po prostu ironia losu...
Rozejrzała się dookoła, błądząc wzrokiem wokół miejsca w którym siedzieli. Fakt. Trawa była bardziej zielona, wszystko wyglądało jakby odżywało na nowi. Wiisna była tym okresem który Isidora najbardziej kochała. Dlaczego nie lato? Bo cóż, w lato nie wolno było uczniom używać zaklęć, ot co.
-Nie, nie, nie! - powiedziała szybko podnosząc nieco głos, by Darcy się przypadkiem nie rozmyślił. - Jasne, że chcę gdzieś z tobą pójść, po prostu zaskoczyłeś mnie tym pytaniem! - dodała. - A masz już jakiś pomysł, czy to tylko taka luźna propozycja?
Isidora Tayth
Isidora Tayth
Klasa V


Urodziny : 13/03/2000
Wiek : 24
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Darcy Kruger Czw 26 Mar 2015, 18:48

- Tak masz racje, dziwni. W każdym tego słowa znaczeniu- przyznał- ale w sumie to co poradzimy z tym, że nasze rodzeństwo tak się do siebie odnosi- zaśmiał się- mnie to osobiście trochę śmieszy, żeby tak na siebie naskakiwać zaraz po tym jak wyznawali sobie miłość-
Oparł ręce za sobą i wygodnie wyciągnął nogi.Tak właściwie to Brandon ma naprawdę ładną siostrę i coś wątpię żeby była taka jak on.
- Pomysł?- zamyślił się- owszem! Myślałem o tym żeby wyskoczyć do Miodowego Królestwa- powiedział z uśmiechem skupiając uwagę na rozmówczyni- miło by było tak spędzić czas, poza murami Hogwartu-...- szczerze to jak narazie potrzebuje przerwy od szkolnego życia, a miło by było jakbyś że mną poszła- przyjrzał się Krukonce.
Darcy usiadł po turecku prostując obolałe plecy, po dłuższym zastanowieniu ten pomysł był naprawdę dobry.
- Hej, a tak właściwie to czym się interesujesz poza szkołą?-
Darcy Kruger
Darcy Kruger

Urodziny : 02/09/1999
Wiek : 24
Skąd : Doncaster
Krew : najczystsza od pokoleń

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Isidora Tayth Pią 27 Mar 2015, 10:11

- Wiesz, nie chcę bronić swojego brata, ale to twoja siostra go zdradziła. Przynajmniej taką wersję słyszałam - powiedziała. Generalnie nie zajmowała się plotkami. Nie interesowało ją to kto, co i z kim, ale akurat to wszystko, co dotyczyło jej rodziny w końcu do niej docierało. Szkoda tylko, że większość informacji o Brandonie posiadała od całkiem obcych jej osób, niż od niego samego. - Chociaż z drugiej strony jak w wakacje nagle zobaczyłam go u nas w domu, bez Moniki, po tym, jak zwiali ze szkoły to też się nieco zdziwiłam. W sumie to chyba oboje są siebie warci - zakończyła.
W sumie to nie chciała, żeby rozmowa z Darcym oscylowała tylko wokół ich starszego rodzeństwa, które albo miało się ku sobie, albo nie. Przecież mieli własne życie! Miała nadzieję, że wspólnie z Krukonem znajdą jeszcze wiele innych, ciekawszych tematów, niż tamta dwójka ślizgonów.
Zarumieniła się po raz setny, tego poranka. Miodowe Królestwo z Krugerem brzmiało bardziej niż świetnie. Jak to dobrze, że weekend był tuż za pasem, nie musiała więc na niego wcale długo czekać.
- Uwielbiam Miodowe Królestwo - wyznała. - A potem możemy się przejść do Pubu pod Trzema Miotłami na gorącą czekoladę - uśmiechnęła się.
Czuła się trochę spięta. Nigdy jeszcze nie umawiała się z żadnym chłopakiem na "randkę", a już na pewno nie umawiała się nigdy z tym, do którego od dawna wzdychała! Nagle stwierdziła, że decyzja o spacerze była chyba jedną z najlepszych jej życia. Żegnaj biblioteko! Od dziś spacerować będzie codziennie!
- Czym się interesuję? - powtórzyła za chłopakiem. - Chyba niczym szczególnym. Lubię czytać książki, uczyć się, latać na miotle... Ale chyba najbardziej na świecie lubię pisać. Gzy skończę Hogwart to zostanę pisarką. A ty?
Isidora Tayth
Isidora Tayth
Klasa V


Urodziny : 13/03/2000
Wiek : 24
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Darcy Kruger Pią 27 Mar 2015, 18:32

- W sumie ja siostry bronić też nie będę, nie moja sprawa-westchnął- ale jeśli będzie kiedyś ode mnie pomocy, nawet jeśli to ona będzie winna, to choćby nie wiem co... Pomogę- spojrzał na słońce wiszące nad nimi.
Dłuższą chwilę zastanawiając się, doszedł do wniosku, że nie chce rozmawiać z Isidorą o ich rodzeństwie. Osobiście wolał porozmawiać o czymś ważnym.
-Pubu?- zamyślił się- To jest nawet lepszy pomysł! Mogli byśmy potem pójść na jakiś spacer, albo coś pozwiedzać- uśmiechnął się ciepło w stronę dziewczyny.
Ponownie jego głowę zaprzątało wymyślanie coraz to nowszych pomysłów dla lepszego spędzenia czasu. Moglibyśmy pójść na jakieś zakupy. Dziewczyny to lubią co nie? Ahh muszę porozmawiać z jedną z Krugerek. W końcu weekend już nie długo, musiał wy myśleć coś świetnego! Nie chciał zawieść dziewczyny, musiał się postarać. A kto się najlepiej zna na tym? Dziewczyny! Chociaż nie... Mogą nie znaleźć dla mnie czasu, są zajęte sobą i swoimi problemami. Czyli musiał poradzić sobie sam. Dalej Darcy, jesteś Krugerem! To dla Ciebie pestka.
- Ja?-...- hmm jest kilka rzeczy, które mnie interesują. Na przykład niektóre mugolskie książki- uśmiechnął się- albo ostatnio często trenuje. Latać za bardzo nie lubię- wyznał- nie sprawia mi to tyle zabawy co innym, ale siedzieć zamkniętym w pokoju to nie chce.- spojrzał na dziewczynę.
- Pisarką?- powtórzył- Ciekawe zajęcie, potrzeba dużo przy tym myśleć, prawda?- westchnął- Jeśli wydasz książkę, to chce o tym wiedzieć pierwszy! Żebym mógł ją kupić, oczywiście- przeczesał włosy palcami- Naprawdę jeśli napiszesz już tę książkę, to ją chce- mrugnął do niej.
- Ah właśnie! Twój chłopak nie będzie zły, jeśli mu Cię podkradnę na weekend?- zapytał.
Darcy Kruger
Darcy Kruger

Urodziny : 02/09/1999
Wiek : 24
Skąd : Doncaster
Krew : najczystsza od pokoleń

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Isidora Tayth Nie 29 Mar 2015, 09:48

- To zrozumiałe. W końcu jesteś jej bratem - powiedziała. Oczywiście, że podzielała zdanie Darcy'ego. Sama też opowiedziałaby się po stronie swojego braciszka, gdyby przyszło co do czego. Rodzina przecież zawsze najważniejsza!
Słuchała podekscytowanego głosu chłopaka i w głowie już wyobrażała sobie, jak spędzą nadchodzącą sobotę. Jej również udzielił się ten wesoły nastrój. Wizyta w pubie? Spacer? Rewelacja, to miała być jej pierwsza randka w życiu, dla niej wszystko co się na niej będzie działo, będzie super.
- No a jak, gdzie i której chcesz się umówić? - spytała, bo jako osoba niezwykle dbająca o szczegóły, po prostu musiała to wiedzieć. Nie lubiła niedopowiedzeń, wszystko musiała mieć zapięte na ostatni guzik.
Rozmarzyła się, gdy weszli na temat zainteresowań.
- Chciałabym być kiedyś sławna. Znana z tego, że jestem autorką wspaniałych książek... - powiedziała, a po chwili spąsowiała. Spuściła wzrok i utkwiła go w czubkach swoich butów.
- Nie mam chłopaka - odpowiedziała szybko.
Isidora Tayth
Isidora Tayth
Klasa V


Urodziny : 13/03/2000
Wiek : 24
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Darcy Kruger Nie 29 Mar 2015, 18:21

- Bratem czy nie bratem, najważniejsze, że nigdy nie zostawiłbym kogoś z rodziny w potrzebie- zaśmiał się- może i faktycznie wszystko ze złości mi zabrały, ale to ja jestem ten troskliwy. To głupie, bo jestem chłopakiem- westchnął spoglądając na puszyste chmury.
Chmury wyglądały jak wata, wata cukrowa. A może by tak w sobotę by tak ową zjedli?
- Gdzie? Przy bramie, o 9 Ci pasuje?- zastanowił się- Ah może lepiej o 10? W końcu dziewczyny potrzebują czasu- powinien był wcześniej się nad tym zastanowić. Kobiety zawsze potrzebują na to czas.
Lekko podniósł się na rękach poprawiając to jak siedział. Spojrzał na Isidorę, ponownie już dochodząc do wniosku, że jest naprawdę bardzo ładna. Uśmiechnął się ciepło słysząc jej słowa i widząc rozmarzoną twarz.
- Sławna? Coś mi mówi, że będziesz. Jeśli się do czegoś uparcie dąży, to się to dostaje! Najważniejsze to wiedzieć co chce się od życia-
Jakże zdziwił się słysząc jej krótkie zdanie.
- Nie masz? Dziwne... Jesteś bardzo ładna na pewno masz jakichś adoratorów-
Darcy Kruger
Darcy Kruger

Urodziny : 02/09/1999
Wiek : 24
Skąd : Doncaster
Krew : najczystsza od pokoleń

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Isidora Tayth Czw 02 Kwi 2015, 14:46

- Wcale nie głupie - powiedziała, jednak posmutniała delikatnie. Jasno określił, że w razie gdyby Monika z Brandonem doprowadzili do otwartej wojny, on stanąłby murem za swoją siostrą. Cóż, to jasne, że ona na pewno opowiedziałaby się po stronie brata. Miała cichą nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo musiałaby zwyczajnie ograniczyć swoje zadurzenie w młodym Krugerze. Rodzina, to jednak rodzina.
- Może być o dziesiątej. Ale o trzeciej po południu muszę być z powrotem, Mackendra, moja siostra, chce, żebym jej pomogła w wyborze szaty na jakiś bal. Podobno znam się na tym lepiej - uśmiechnęła się, nie mogąc ukryć podekscytowania. Idzie z Darcym na randkę! Toż to spełnienie jej nastoletnich marzeń!
- Jak zacznę coś pisać, to będziesz moim testerem? Będziesz sprawdzał, czy to się w ogóle do czegoś nadaje? - spytała. Chciała jeszcze jakoś podtrzymać rozmowę, ale temat adoratorów nieco ją skrępował. Co miała mu odpowiedzieć, że jest zbyt wstydliwa? Że słaby z niej materiał na dziewczynę?
- Jakoś się tak złożyło...
Isidora Tayth
Isidora Tayth
Klasa V


Urodziny : 13/03/2000
Wiek : 24
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Brennus Lancaster Pon 17 Sie 2015, 22:52

ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Nie 12 Mar 2023, 13:45

Z pewnością Wierzba Bijąca nie była idealnym miejscem do spędzania tego marcowego popołudnia, jednak jak to Jarsen miał już w zwyczaju, nie obchodziły go klasyczne konwenanse. Korzystając z odrobiny słońca, która zechciała uraczyć te tereny, wylegiwał się najzwyczajniej w świecie na trafie, zaledwie kilka metrów od niebezpiecznego drzewka.
Ręce ułożone pod głową, oczy zamknięte, chłonąc nikłe ciepło i o dziwo, w ustach zamiast papierosa pasek suszonej wołowiny, który chłopak leniwie przeżuwał z jednej strony, zaś jego kot, który usadowił mu się na brzuchu podgryzał po kawałku z drugiej strony, mrucząc w zadowoleniu. Jak widać nie przeszkadzał mu fakt, że ktoś już owy kąsek zajada, zaś dla Sammy'ego to nie było również jakimkolwiek problemem. Część uczniów skorzystała z okazji wybierając się do Hogsmeade w ostatni dzień weekendu, a druga część albo wylegiwała się gdzieś na terenie zamku, obściskiwała w jakimś ustronnym kącie lub najzwyczajniej w świecie odrabiała na ostatnią chwilę swoje prace domowe w bibliotece. Ah tak, prace domowe, pewnie powinien sam się za nie zabrać, jednak to również nie zajmowało jakoś wysokiego stanowiska w jego toku myślowym.
Gdyby nie fakt, że ręce miał pod głową to pewnie teraz podrapałby machinalnie swojego pupila za uchem.
Co jakiś czas słyszał jakieś głosy nieopodal, gdy grupy pierwszo i drugoklasistów przebiegały po okolicy, jak gdyby popatrzeć na bijące drzewo było jakimś rodzajem wyzwania, lub po prostu biegły z jednego miejsca na drugie. Nie obchodziło go to jednak. W pewnym momencie nawet jakaś drugoklasistka podlazła bliżej, jakby chcąc sprawdzić czy nic mu nie jest, a że krok miała niezbyt pewny, to i łatwo był w stanie dosłyszeć jak się zbliża. Aby uniknąć kontaktu z młodszym uczniem po prostu zaczął ostentacyjnie chrapać, co być może zaspokoiło domniemaną ciekawość dziecka, które odbiegło zerkając na niego jeszcze po raz ostatni, a gdy już kroki ucichły kot mógł dosłyszeć delikatne westchnienie swojego właściciela, więc trącił go nosem w policzek a następnie powrócił do ciekawszej czynności, jaką było podjadanie mięcha. Aż dziw, że mała nie uznała, że Jarsen mógłby się przecież zadławić, chrapiąc z jedzeniem w ustach, jednak albo nie przeszło jej to przez głowę, albo uznała, że dostanie burę za budzenie starszego chłopaka ze szkoły.
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Nie 12 Mar 2023, 20:13

Spędzenie kolejnych minut w dormitorium byłoby grzechem, gdy słońce tak śmiało wyjrzało zza ciemnoszarych chmur, które od ostatnich kilku dni dominowały nad niebem górującym nad Hogwartem. Nie mogła znaleźć sobie miejsca, przepełniała ją energia i dobry humor podszeptywał do uszu szalone rzeczy, które mogły okazać się najlepszym rozwiązaniem na niedzielne popołudnie. Brunetka zbiegła po schodach, opuszczając izbę pamięci, w której znalazła się przez pomylenie korytarzy i skierowała kroki na jeszcze niższe piętra, chcąc wyjść z zamczyska.
Nadchodziła wiosna. Wszystko dookoła pokrywało się delikatną zielenią, pierwsze pąki kwiatów czy listków jawiły się na skraju zakazanego lasu, czy na łąkach przy jeziorze. Nie było błota, pluchy i nawet można było założyć cieńszą kurtkę na bluzę, z czego Krukonka oczywiście skorzystała. I chociaż podmuchy wiatru wciąż pokrywały policzki odrobiną różu, nie mogła powstrzymać się przed zerkaniem w stronę słońca, kierując się gdzieś przed siebie. Jej koleżanki wybrały się do wioski na herbatę oraz małe zakupy, ale Shay tego nie potrzebowała. Oczywiście nudziła się trochę sama, a jej ciemne oczy rozglądały się za potencjalną ofiarą i towarzystwem, ale przy dziedzińcu były same grupy znajomych czy zakochane pary. Nudy. I szłaby tak alej bez celu, gdyby nie dotarły jej szepty dzieciaków o uczniu śpiącym pod bijącą wierzbą, na co uśmiechnęła się zaintrygowana i skręciła, obierając sobie za cel ustalenie tożsamości jegomościa.
Zwinnie i szybko znalazła się obok, bezceremonialnie pochylając się nad nim tak, że brązowe
włosy opadły jej do przodu. Nie wyglądał, jakby zemdlał! Oczywiście kojarzyła go z zajęć, był Ślizgonem i na pewno potrzebował towarzystwa. Usiadła więc obok, wbijając w spojrzenie w kota. - Dostałeś przezwisko śpiącego księcia, wiesz o tym? Teraz drugoklasistki będą chciały Cię obudzić pocałunkiem.
Zauważyła rozbawiona, palcami zgarniając kosmyk włosów za ucho i przenosząc spojrzenie z twarzy leżącego chłopaka, którą chwilę wcześniej tak uparcie lustrowała, na kota. Zwierz wyglądał na zdeklasowanego, prosił się o głaskanie i z trudem nie wyciągnęła ku niemu palców, zastanawiając się, jak miękkie miał futerko. Zamiast tego rzuciła w jego stronę "kici kici", aby najpierw się zapoznać. - Jak ma na imię?
Opuściła jednak ramiona, kładąc dłonie na swoich kolanach, bo usiadła po turecku i wyprostowała głowę, wpatrując się w bijącą wierzbę, która próbowała chyba znokautować latającego nieopodal ptaszka. Niezbyt grzecznie.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Nie 12 Mar 2023, 20:48

Jakże on to doskonale rozumiał. Dzień taki jak ten, aż się po prostu prosił, by wyciągnąć kopytka poza zamek, a jeśli o pobliską wioskę chodzi, to w pewnym momencie stawała się ona chyba po prostu przereklamowana.
Sam dalej sobie spokojnie leżał, nie robiąc sobie nic z faktu, że znajduje się pewnie w najmniej odpowiednim do tego miejscu. Co jak co, ale leniuchować powinno się potrafić wszędzie, nawet w pobliżu drzewa, którego gałęzie chłoszczą przy braku wiatru, bo zwyczajnie odgania ono od siebie natrętne stworzonka, czy też co głupszego ucznia, który podszedłby za blisko. Na jego szczęścia dzisiaj uczniowie odpuścili sobie jednak próby odwagi przy drzewie, zapewne ze względu na jego obecność. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że słońce nie prześwieca mu przez zamknięte powieki, tak więc uchylił je lekko, równocześnie przestając powolne ciumkanie kawałka mięcha, bo ciężko było ten proces nazwać żuciem od ostatnich paru minut. Najwidoczniej wziął go tak naprawdę nie ze względu na siebie, a skoro ręce miał zajęte, to była najprostsza metoda karmienia futrzaka, siedzącego mu na klatce piersiowej. Również futrzak na widok przybyłej stracił zainteresowanie jedzeniem i przeniósł swoje żółte ślepia na krukonkę, by po chwili chrapliwie miauknąć, co z pewnością mogło przypominać dziwną próbę imitowania szczeknięcia. Dobry pies.
- Serio? Chyba nie wiedzą, że my jankesi odcięliśmy się od monarchii - Odparł, przy czym wołowina najzwyczajniej z zębów spadła mu na podbródek, by po chwili zlecieć na szyję. Najwidoczniej o niej zapomniał. Obrócił lekko głowę na bok przyglądając się dziewczynie, chcąc chyba przypisać jej twarz do jakiegoś imienia, które pewnie gdzieś błądziło mu na krańcach pamięci. Na razie kiepsko mu to szło, więc chwilo zrezygnował z tego zajęcia, z pewnością sobie przypomni za parę chwil. A co do przezwiska, to domyślił się, że odpowiedzialna musiała być ta smarkula, której ostentacyjnie zaczął chrapać, by zostawiła go w spokoju. No jeśli drugoklasistki interesowały się kimś, kto chrapie jak traktor, lub piła łańcuchowa, to chyba brytyjczycy powinni zacząć się obawiać o przyszłość narodu magicznej populacji. Choć przecież na pewno są jakieś dobre zaklęcia na chrapanie, więc może przesadzał z tym osądem?
- Ale cóż ja pocznę, napalona młodzież będzie mnie oblegać, licząc, że przemienię się w piękną ropuchę. Chyba będę potrzebował wojowniczki w skąpej zbroi do obrony. Piszesz się? - Choć ton miał kompletnie poważny, to wygięte u końców usta jasno dawały do zrozumienia, że był to żart. Przynajmniej ostatnia część, albowiem ciekaw był jak to jest być piękną ropuchą. Albo po prostu ropuchą? Nie, zdecydowanie piękną ropuchą, bo była paradoksem. Poza tym, czy nikt się nigdy nie zastanawiał jak to jest mieć aż tak uzdolniony język jak te majestatycznie obrzydliwe stworzonka?
Skinął kotu głową, który naprawdę stracił już zainteresowanie przekąską, a ten jak na komendę zeskoczył z jego klaty i usadowił się wygodnie na kolanach dziewczyny.
- Kuro, mój pies. Uroczy nie? - Jakby na potwierdzenie stwierdzenia swojego pana, kot zamiast zacząć mruczeć, wywiesił jęzor i zaczął ziajać niczym najzwyklejszy pies, zadowolony z samego siebie, bo został nazwany grzecznym pieskiem. W końcu przypomniał sobie nazwisko dziewczyny, które słyszał wyczytywane na zajęciach z transmutacji, jednym z nielicznych przedmiotów na których Jarsen najzwyczajniej w świecie potrafił nie zasnąć nim zajęcia rozpoczęły się na dobre. Choć bądźmy szczerzy, nawet na tych lekcjach potrafił przyciąć komara. W sumie to on chyba był kotem, a Kuro jego psem opiekunem. Gorzej z imieniem, bo do nich to miał zawsze beznadziejną pamięć.
- Cóż sprowadza panienkę Hasting w to jakże malownicze miejsce tego popołudnia? Nie mów tylko, ze się zgubiłaś. - W sumie, może i się zgubiła, skąd mógłby wiedzieć czy tak nie było? Przecież zanim tu przyszła to już zdążyła co najmniej z raz pójść nie tam gdzie pierwotnie zamierzała. Jak to mówią? Podróż jest czasem celem sama w sobie?
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Nie 12 Mar 2023, 21:40

Hogwart czasem był klatką, ograniczeniem i bywały momenty, że brunetka go w ogóle nie lubiła. Ciągłe zakazy i nakazy, a dodatkowo nauczyciele chcieli zasypać ich pracami domowymi, żeby po długich zajęciach jeszcze tonęli w bibliotece. Porzuciła więc wypracowanie z run, pogoniona przez promienie słońca.
Wszystkie bodźce dookoła, jej wrodzona ciekawość i być może nadmiar energii sprawiały, że nie mogła się zdecydować, gdzie patrzeć. Na niego, na kota, na wierzbę, czy może na niebo? Przez szarość pierwszy raz od dawna przebijał się ten piękny, kojarzony z latem błękit. Na Shay z pewnością czekał odpowiedni kocioł w piekle, wybór był oczywisty — nachylała się nad leżącą postacią z zaciekawieniem i odrobiną konsternacji, czy aby nie zasłabł. No może była też domieszka zauroczenia zwierzakiem, bo zawsze do nich miała słabość. To właśnie pupile i dobre jedzenie — zwłaszcza słodkie — były najlepszymi rzeczami na świecie, niezawodnymi wyzwalaczami uśmiechu. W policzkach dziewczyny pojawiły się dołeczki, które właśnie ten gest -szczery i rozbawiony, wywołał. Trudno było wybrać, czy była to odpowiedź na jego słowa, czy może na dźwięk, który wydał z siebie jego kot, na którego co kilkanaście sekund uciekała spojrzeniem.
- Wiesz jak to z ludźmi, łudzą się, że ktoś obudzi Twoje uśpione, książęce serce. Jak w bajkach i mugolskich opowieściach o złych chłopcach, których zmieni uczucie. Głupoty. - wywróciła oczyma, parskając pod nosem i usiadła obok na tyłku, składając nogi po turecku. Postanowione, Jesen został skazany na jej wyśmienite towarzystwo. Wołowiny nie komentowała, bo przecież każdy miał jakiś swój fetysz. On żuł suszone mięso, a ona zajadała nałogowo lizaki. Nie miała pojęcia, jak się nazywał, ale dla Krukonki nie było to żadną przeszkodą. Znała dom, byli na jednym roku i świtało jej w głowie nazwisko wylegującego się obok chłopaka. Zerknęła na niego z uniesioną brwią, wydając z siebie mruknięcie zastanowienia. Przymknęła nawet na dłuższą chwilę oczy, wyobrażając sobie kostium ów wojowniczki. - Kostium załatwiasz na własną rękę? Na Merlina, pasowałaby mi taka. Mogę Cię bronić, niezależnie czy będziesz sobą, czy ropuchą. A ta zbroja to z płyty, czy preferujesz skórę?
Zakończyła swoją przydługą odpowiedź pytaniem, obdarzając go wesołym uśmiechem i dłuższym spojrzeniem ciemnych oczu, widocznie zainteresowana tematem. Zawsze podobały się jej przebieranki i kostiumy, bardzo lubiła chodzić do teatru. Miała wrażenie, że człowiek miał mnóstwo twarzy, a ich wydobycie było możliwe tylko za pomocą odpowiedniego stroju. Gdy kot wskoczył jej na kolana, przeniosła na niego zarówno swoją uwagę, jak i dłonie. Delikatnie drapała za uchem, pod brodą — tam, gdzie wskazywały kocie reakcje. - Pożyczysz mi go? Byłby doskonałym pluszakiem.
Odpowiadając, wciąż patrzyła na zwierze. Gładzenie tak miękkiego futra uspokajało, chociaż przez to nie wiedziała, co stało się z tym atakowanym przez wierzbę ptakiem. Oby uciekł do Zakazanego Lasu! Na jego pytanie wzruszyła ramionami, łapiąc kota w dłonie i podnosząc do góry, opadła na plecy i wyprostowała nogi, kładąc się koło Ślizgona. Ułożyła sobie kota na klatce piersiowej, cały czas go miziając, o ile miał na to ochotę. Obróciła głowę, patrząc na niego z niezdecydowaniem. Jakby nie mogła wybrać jednej odpowiedzi. - Przeznaczenie, nuda, chęć adrenaliny, szukanie towarzystwa, a teraz to Ty, Jersen. Zgubiłam się na drodze życia może trochę? I wiesz co, zabij mnie lub potraktuj cruccio, ale nie mam pojęcia, jak masz na imię.
Uśmiechnęła się niewinnie, próbując zdmuchnąć kosmyk brązowych włosów, który natrętnie wpadł jej na środek twarzy, układając się na nosie i ustach.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Nie 12 Mar 2023, 22:13

On i zasłabnięcie? O tym nie było mowy, jadł przecież śniadania. Co z tego, że był chudy i z pewnością mógłby popracować nad rzeźbą ciała? Nie zależało mu na tym więc nie było ku temu najmniejszego powodu. No dobra, patrząc obiektywnie pewnie mógłby zasłabnąć. Ale przecież miał ze sobą mądre zwierzę, które w razie czego sprowadziłoby dla niego pomoc. Co jak co, ale nie był to przecież mugolski kocur, który miałby na swojego właściciela najzwyczajniej w świecie kompletnie wywalone. Na prychnięcie, kończące wywód krukonki zrobił minę, która dawała do zrozumienia, że doskonale rozumiał jej zdanie, choć tak naprawdę ciężko stwierdzić czy tak było. Po prostu wyglądało to jak mądra osoba potakująca drugiej mądrej osobie i to mu w zupełności wystarczało.
- Nie zmienia to faktu, że w stanach nie ma książąt, tak więc mojemu sercu daleko do książęcego. Czy może po prostu insynuujesz, że jestem zły? - Zmrużył oczy, jakby myśl, że właśnie coś takiego sugerowała była ujmą na jego honorze i domagał się teraz przeprosin. W sumie czy on był złym chłopcem? Niepoprawnym to na pewno. Dziwnym? Zdecydowanie. Złym? Ciężko stwierdzić, dla jednych złą osobą będzie ktoś, kto Ci zabierze kredki, dla innych ktoś kto wymordował Ci rodzinę. Czy zło można dawkować?
Gdy dziewczyna zgodziła się ot tak na jego propozycję, wymieniając potencjalne rodzaje zbroi prawa brew Sama uniosła się ku górze. O ile skórę można by zaliczyć do skąpych strojów, o tyle zbroja płytowa z pewnością by się do nich nie zaliczała. Nie w konwencjonalnej wersji.
- Bikini płytowe, ale uprzedzam, stringi od zbroi się nieźle wpijają w tyłek - Ton jaki teraz przybrał, idealnie sugerował iż taką zbroję nie tylko posiada, ale nawet sam ją zakładał. Co prawda zbroi takiej nie posiadał, ale doskonale wiedział, że stringi potrafią się nieźle wpijać zważywszy na swoje doświadczenia z tą częścią garderoby, tak więc brzmiało to całkiem wiarygodnie, kiedy dodać fakt, że byłyby one zrobione z metalu.
- Będziesz jednak musiała podać dokładne wymiary, obawiam się, że nie mają opcji regulacji i trzeba by ją odpowiednio transmutować przed założeniem. - Teraz to już po prostu zaczął chichotać jak głupi, wyobrażając sobie najwidoczniej próby przymiarki. Oczywiście mógł iść po dużo mniejszej linii oporu i zasugerować lateks, ale rycerz w lateksowej zbroi jakoś tracił w jego mniemaniu mocy. Choć z drugiej strony byłby to z pewnością strój sugerujący dominację nad przeciwnikiem, choć pewnie nie tylko nad nim.
Czy pożyczyłby jej swojego kota? O nie, co to to nie. Poza tym, to nie pluszak do spania z nim. Co z tego, że idealnie do tej roli pasował i Jarsen nie wstydził się faktem, że spał ze swoim zwierzakiem jak gdyby faktycznie był pluszowym misiem, a on najzwyklejszym w świecie małym dzieckiem.
- Jeśli będzie miał ochotę, z pewnością sam do Ciebie przyjdzie. Choć reaguje na komendy, to nadal jest to kot. - O i przyznał, że jego pies to jednak kot. A może próbował ją teraz zmylić. W końcu to była przecież papuga. A na zajęciach transmutacji raz był nawet dzbankiem. Ciężko było o aportowanie gdy był dzbankiem.
Patrzył jak Shay zmienia pozycję i sadowi sobie kota na biuście, gdzie ten najzwyczajniej w świecie zrobił sobie gniazdko i przy wtórze pieszczot, którymi go obdarowała zaczął zachowywać się w końcu jak kot i mruczeć z zadowoleniem.
Gdy zaś wspomniała o tej jakże drobnej gafie braku pamięci do imion już nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, aż mu oczy załzawiły.
- Przydałaby Ci się mapa i notes by spisywać imiona. - Wydukał w momencie, gdy przerwa w śmiechu mu na to pozwoliła. Uspokoił się jednak po kilku chwilach i obrócił na bok, podpierając łokieć na ziemi, a głowę na swej dłoni.
- Zrewanżuje Ci się, też nie pamiętam Twojego imienia Hasting. Co z tym faktem zrobimy? - Oczywiście mogliby się przedstawić. Mogliby zwracać się do siebie dalej po nazwisku, lub co gorsza, wymyślić sobie jakieś przezwiska. Nie, to ostatnie nie było chyba w jego stylu. No, a skoro ona już sugerowała rzucanie klątw z tego powodu, to chyba musieliby po prostu w takim wypadku stoczyć cały pojedynek, skoro oboje mają ten sam problem. Prawdą jest, że w którymś momencie oczywiście poznali swoje imiona. Cholera, przecież przy ceremonii przydziału każdy był wyczytywany z imienia i nazwiska, do tego nawet pamiętał, że co najmniej raz słyszał jak koleżanki dziewczyny wołały ją po imieniu, kiedy przechodził nieopodal. To, że imię nie wyryło się w jego pamięci to jednak już inna sprawa.
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Nie 12 Mar 2023, 23:54

Przytakiwanie wystarczyło, nie doszukiwała się niczego więcej i niczego mniej, bo właściwie nie było sensu. Czy był chudy, czy miał ukrytą pod ubraniem sylwetkę sportowca, też nie wiedziała i jakoś do głowy jeszcze jej nie przyszło, aby sobie to wyobrażać lub potencjalnie oceniać. Nie znała się też na kotach, a do tego wszystkie dla niej były zwyczajnie magiczne i ujmujące swoją niezależnością.
- To potencjalne księżniczki muszą być rozczarowane codziennością, jak nie ma książąt. Ej, przecież każdy jest zły i ma swoją mroczną stronę. - odpowiedziała, unosząc dłonie w obronnym geście, wzruszając delikatnie ramionami, przez co brązowe pasma zakołysały się nerwowo, a większość z nich przesunęła się na plecy, gdy zajęła miejsce. Każdy był dziwny, miał swój indywidualny kolor, który miał go wyróżniać na tle innych. Szkoda tylko, że większość ludzi próbowała być taka sama, jak inni, aby spełnić normy i oczekiwania społeczeństwa, rodziców, nauczycieli. Wpasować się w schemat, którym tak straszyli ją paskudnie starzy. Może warto zgłosić ich do Ministerstwa?
Nie znała się na zbrojach zupełnie, te metalowe kojarzyły się jej z rycerzami, którzy tkwili rozsypani po całym zamku. O zaczarowanych wspominał też Profesor od Historii Magii, twierdząc, że były potężną bronią sto czy sto pięćdziesiąt lat temu — nie pamiętała. Jednak na jego wypowiedź i ona się skrzywiła, nie chcąc sobie nawet wyobrażać tej formy bielizny z takiego materiału. -Dlaczego akurat stringi? Są wygodniejsze majtki. Jesteś fanem stringów?
Przekręciła głowę na bok, posyłając mu pytające spojrzenie, ale nie było to takie broń boże oceniające. Każdy mógł kochać i być z kim chciał, a także nosić, co chciał — chociaż ten wybór był dość niewygodny. Krukonka wychodziła jednak z założenia, że należy żyć i dać żyć innym. Przyglądał się chwilę jeszcze swojemu niespodziewanemu towarzystwu, wracając jednak do miziania kota. - To chyba pasztecik z tego, bo nie znam swoich wymiarów. - odpowiedziała z dość poważną miną, a potem już nie mogła się nie zarazić śmiechem i sama zaczęła chichotać, jakby opowiadali sobie najlepsze dowcipy na świecie. Biednym zwierzęciem trochę trzęsło, ale starała się to wynagradzać. Lateks by jej nie odpowiadał chyba na rycersko-wojownicze stanowisko, ale z pewnością odpowiednio dopasowany to prezentowałby się najlepiej.
- Obawiam się, że nawet jakby chciał, to nie przyjdzie, bo z lochu to daleko do mojej wieży. - zauważyła z nutą żalu i zadowolenia, widocznie zauroczona pluszowym, magicznym pupilem Jersena. Ten jednak nie mógł się widocznie zdecydować, jakiej rasy był jego podopieczny, raz nazywając go kotem i raz psem. - To Pan Kotopies po prostu, skoro nie umiesz wybrać.
Zdecydowała tonem wciąż niosącym ślady chichotu z kilku sekund wcześniej, ale jednocześnie całkiem stanowczym, który słabo zniósłby przeciw. Uważając na omawiane stworzenie, położyła się wygodnie na ziemi, mimowolnie odrobinę przeciągając plecy z cichym mruknięciem zadowolenia, zajmując też rolę poduszki. Musiała uważać, aby kotopies nie spadł i miał komfortowo.
Musiała też mu wyznać prawdę, bo strasznie ją to gryzło. Była uczciwą i dość śmiałą dziewczyną, lepiej było powiedzieć, niż ciągnąć jakieś przedstawienie, gdzie na końcu wyszłaby na ignorantkę i debila. Najpierw myślała, że się na nią obrazi, bo chłopcy mieli to do siebie, że o takie pierdoły to łatwo się gniewali, ale gdy wybuchnął śmiechem, trąciła go łokciem, a potem sama roześmiała się głośno, chyba z własnej głupoty.
- Przygarnął kociołek rondlowi! - wytknęła w odpowiedzi przez śmiech, bo lubiła mieć ostatnie słowo i odpowiadać absolutnie na wszystko, co do niej mówiono, nawet jeśli były to pytania retoryczne. Przyznała jednak w swojej głowie, że ładnie się śmiał i po prostu kochała ludzi, gdy się śmiali, bo sama wtedy nie mogła się przestać uśmiechać. To było gorzej zaraźliwe niż smocza ospa. Obserwowała, jak się przekręcał, a dzięki temu mogła lepiej przyznać się jego twarzy z dość dobrej odległości. - Zagrajmy w jakieś wyzwanie o imię może? Zróbmy coś szalonego, alboo może róbmy wszystko, aby nie poznać swoich imion? To da tajemniczość.
Przedstawienie byłoby zbyt proste i oczywiste, a ona lubiła nieoczywiste, zostające w pamięci. Nie wpadła na pomysł z przezwiskami, ale z pewnością Hasting uznałaby go za genialny. Dziewczyna nie mogła wygrać z natrętnym kosmykiem, więc uniosła dłoń i zgarnęła go za ucho, drapiąc się przy tym po nosie, który drażnił kilka sekund wcześniej. - Czy to nie jest niesamowite Jersen, ile ludzi z zamku wciąż jest nam obcych pomimo takiego długiego czasu razem? Nawet licząc tylko jeden rocznik!
Zauważyła jeszcze, zwilżając usta i prostując na chwilę głowę, przytuliła mocniej kota i spojrzała w niebo — wciąż słońce wyglądało zza chmur, mieli szczęście.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Pon 13 Mar 2023, 00:55

Cóż, z pewnością potencjalne, nieistniejące księżniczki miały powody by czuć się podle, z braku książąt w rodzinnych stronach amerykanina. Jednak tym, jak wieloma innymi rzeczami po prostu nie mógł się przejmować. Przekrzywił jednak głowę na jej wzmiankę o złej i mrocznej stronie każdego.
- Wypraszam sobie, nie posiadam takiej strony. - Ton jakim to wypowiedział idealnie udawał oburzenie, może dlatego, że we własnym mniemaniu mówił całkowitą prawdę. Bywał złośliwy, ale nie uznawał tego za cechę osoby złej. Co do mrocznej strony to może jednak i by się z tym zgodził, ale może to wrodzony przekór, a może to jednak jego samoocena mu na to nie pozwalały. A jeśli o spełnianie norm i zachowanie konwenansów chodzi, to Jarsen naprawdę się do tego grona nie mógł zaliczyć. Było mu dobrze z własnymi odchyłami i ich nie ukrywał. Miało to w pewnym stopniu element instynktu samozachowawczego. Jeśli obnosisz się ze swoimi dziwnościami, dla otoczenia stają się one po prostu normą w twoim zachowaniu, a co więcej, nikt nie może wykorzystać tego przeciwko tobie, choćby poprzez jakieś plotki.
- Naprawdę? Kurde, chyba będę musiał uzupełnić braki w swojej wiedzy na temat bielizny. - No dobra, żartował bo dzisiaj akurat wyjątkowo nie miał na sobie stringów. Stringi zakładał gdy chciał się wygłupić i w nich pokazać, nie były one czymś co nosił codziennie. Choć przy odrobinie magii, można by rzec, że zawsze miał je jednak na sobie?
- No popatrz, akurat kiedy nie wziąłem miarki krawieckiej. Faktycznie mamy problem. - Zacmokał, jak gdyby ów fakt naprawdę był w tej chwili największym problemem, egzystencjonalnym wręcz. Jeszcze jakby podkreślić ten fakt, zmierzył dziewczynę wzrokiem, zaczynając od czubka głowy a na stopach kończąc.
- Zawsze może tam wlecieć. Nie mówiłem, że to też papuga? - Fakt, nie mówił. A do tego o wleceniu też nie było mowy, bo musiałby najpierw swojego pupila w faktyczną papugę zmienić, a jakoś poza zajęciami nie widziało mu się czarować zwierzaczka. Poza klasą zawsze miał być jego kochanym kociakiem i zachowywać się tak jak akurat miał na to ochotę. Jeśli zechce zachowywać się jak gumochłon to również proszę bardzo, Samuel mu tego nie zabroni. Gorzej, jeśli zechce być sklątką tylnowybuchową lub mantykorą, ale tym będzie się przejmował, jeśli zajdzie taka potrzeba, jak dotąd jej nie było.
Nieznoszący sprzeciwu ton dziewczyny najzwyczajniej w świecie nie działał na ślizgona, co dało się poznać po jego wypowiedzi. Trafiły się widać dwa uparciuchy nie ma co.
Dobra tu go miała, chyba oboje potrzebowaliby notesu. Chociaż nie, on raczej by go nie potrzebował. Czy trzeba znać imiona każdego? No dobra, wypadałoby, co nie znaczy, że on musiał się temu podporządkować. A i zawsze jak się postarasz, to można czyjeś imię z pamięci wyprzeć. Podobno to nawet terapeutycznie działa, jeśli jest to imię kogoś toksycznego w życiu danej jednostki... albo to uciekanie od problemu?
Na pomysł dziewczyny uśmiechnął się szerzej, pokazując przy tym praktycznie całe swoje uzębienie. Choć w swoim pokrętnym rozumowaniu, chyba jej pomysł przerodził się już w coś zupełnie innego, niż zamierzała.
- Wyzwanie sugeruje przegranego i wygranego. Czy mam rozumieć, że przegrany podaje swoje imię a wygrany je przemilcza? Czy może ten kto wygra, wybiera imię dla drugiej osoby? - Trzeba przyznać, że Sammy lubił nietuzinkowe wyzwania, a tym bardziej jeśli nagroda w owym wyzwaniu była czymś tak ciężkim na pierwszy rzut oka do określenia. Krukonka powinna to jednak przemyśleć, bo inaczej będzie musiała przedstawiać się wszystkim innym imieniem i co wtedy? Widać nawet nie myślał, że mógłby przegrać, co z góry było najzwyczajniej w świecie głupie z jego strony.
- Na jak szaloną rzecz jesteś w stanie się porwać? - Już sam jego ton dawał jasno do zrozumienia, że ten chłopak nie posiadał żadnych hamulców jeśli się na coś zdecydował. Być może jednak do oczu ani uszu panny Hasting nie dotarł jego wyczyn w wielkiej sali przy siostrach Krueger, kiedy najzwyczajniej w świecie wystawił swoje pośladki na pokaz, nie bacząc na fakt, że na sali nadal znajdowało się paru nauczycieli. Oczywiście oberwał też za to później szlaban, ale o tym nie mówił już nikomu, no i co ważniejsze, nie oznaczało to, że nie byłby w stanie powtórzyć albo i nawet przebić tamtego wybryku.
Co do jej kolejnej dywagacji, musiał przyznać jej trochę racji, chociaż jeśli o niego chodzi, taka kolej rzeczy wcale nie była ani czymś niezwykłym, ani tym bardziej jakimkolwiek problemem. Nawet przeszły mu przez myśl filozoficzne rozmyślenia.
- Czyż ostatecznie nie jesteśmy po prostu grupą obcych, wsadzoną do jednej szkoły? Jesteś w stanie powiedzieć, że w stu procentach znasz swoją rodzinę, czy najbliższy krąg znajomych? - Oho, nawet ciężki temat jak na kogoś takiego jak on. Czyżby przebywanie przy krukonach pobudzało jego neurony do szerszego myślenia? Patrzył jedynie jak dziewczyna walczy ze swoimi włosami, jak gdyby była to walka, którą ktokolwiek, kiedykolwiek był w stanie wygrać. Swoją wiecznie rozczochraną czupryną się nigdy nie przejmował, bo nie czuł takiej potrzeby. Od czegoś takiego w dzieciństwie była matka, która jednak ostatecznie też się poddała z nadzieją, że któregoś dnia synuś wyrośnie i zacznie bardziej dbać o codzienną prezencję.
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Sro 15 Mar 2023, 19:56

Hasting nie była księżniczką, nie było żadnej wątpliwości, a więc i księcia nie szukała. Ba, ten typ chłopców zupełnie nie leżał w jej guście, bo po co żyć wyobrażeniami o bajce, zamiast zrobić jedna z życia? Na jego zaprzeczenie, któremu towarzyszło urocze przekrzywienie głowy, brunetka prychnęła zadziornie, uśmiechając się jednak. Wiedziała, że na tej płaszczyźnie się nie zgodzą, więc nie było sensu w kontynuowaniu dyskusji na temat mroku w sercu i potworów, które każdy przecież skrywał. W gruncie rzeczy jego strategia z normalizowaniem dziwactw może nie była taka zła? Shay zgarnęła ciemny kosmyk za ucho, palcami zahaczając o tkwiący w nim kolczyk. Uniosła dłonie w geście pojednawczo-obronnym, na chwilę przestając głaskać jego kotopsa.
- Każdy niech nosi majtki, jakie chce! Zupełnie się nie przejmuj. - oznajmiła pokojowo i poważnie na pierwszy rzut oka, chociaż wargi jej drżały od prób powstrzymania śmiechu. Brązowe oczy błyszczały pogodnie, przyglądając się Ślizgonowi, który przecież w jakiś sposób wcale nie pasował do bycia w zielonym mundurku? Zresztą, nie miało to żadnego znaczenia, bo Hasting zupełnie nie zwracała uwagi na przynależność i domy w zamku. Czując, jak mierzy ją wzrokiem, uniosła dłoń i wyciągnęła w jego stronę, niezgrabnie zasłaniając mu oczy. - Już nie baw się w miarkę samodzielnie, jeszcze będę grubsza, niż jestem i zrobimy za dużą zbroję dla wojowniczki.
Leniwie cofnęła dłoń, posyłając mu niewinny uśmieszek i zaraz wróciła do kota, który jak się okazało — mógł też latać, być papugą. Na myśl tą zareagowała chwilowym rozchyleniem warg, wbiciu spojrzenia w te słodkie uszy, które aż się prosiły o zaczepianie ich palcami. Brunetka miała minę kogoś, kto bardzo chciał to zwierzątko i gotowy był je ukraść lub przekupić. Mruknęła coś pod nosem o niesamowitości nawet! - Ukradłabym Ci kotopsa, ale to byłoby podłe. A nie jestem aż tak paskudnym człowiekiem. Mogę czasem ją pożyczać na kolana i jako maskotkę? Możemy zrobić jakąś umowę, plan.
Zaproponowała rezolutnie Krukonka, obdarzając go kolejny raz spojrzeniem i odwracając twarz w jego stronę. Za każdym razem, gdy wykonywała gwałtowniejszy ruch głową, włosy spływały jej na twarz i już świerzbiły ją dłonie, aby poszukać frotki i je związać. Trzeba przyznać, ze zaskoczona była swobodą ich rozmowy i jakimś jej naturalnym, niewymuszonym przebiegiem. Ba, nawet odwrócił się przodem do niej i położył na boku, dzięki czemu lepiej mogła się przyjrzeć jego twarzy. Probowała z całych sił przypomnieć sobie jego imię, ale nic nie przychodziło jej do głowy. James? Arthur? Colin? A może Salem? Chodzili razem na transmutację, ale nauczyciel częściej używał nazwisk, niż imion uczniów i wcale mu się nie dziwiła, bo gdyby miała zapamiętać wszystkich uczniów, chyba eksplodowałaby jej głowa! Było jej trochę głupio, ale gdy usłyszała, że on nie znał jej imienia też, poczuła się lepiej i przestała się tym przejmować.
- Mogę nam kupić notesy pasujące do siebie.
Luźno rzucony komentarz rozbił się w jakiś sposób od błysku w oczach chłopaka i uśmiechu, który sugerował dziewczynie, że ten wpadł na jakiś diabelski lub genialny pomysł -ewentualnie łączony. Wydała z siebie mruknięcie zastanowienia, delikatnie przesuwając kota i układając go na rozpiętym materiale kurtki, który ułożył się na ziemi, przekręciła się przodem do niego. Podparła głowę na ręku, łokciem opierając się o trawę, a drugą dłonią wciąż głaskała mruczące zwierze — to było uzależniające równie mocno, co lizaki.
- Nie wiem, co będzie fajniejsze..? Może wyzwania, dopóki nie uda się zgadnąć? Jedno na spotkanie? - wzruszyła delikatnie ramionami przy swojej propozycji, odszukując jego spojrzenia. Shay nie bała się żadnych wyzwań, chociaż miała pewne mocno przesunięte granice. Zahaczyła palcami o kocie ucho. Na co była gotowa? Nie miała pojęcia! - Szaleństwo jest tak umowne! Nie chciałabym biegać nago po szkole, o? Wiesz, dziewczynie tak średnio wypada.
Wyjaśniła, bo była to pierwsza rzecz, która przyszła jej do głowy przez ten jego odrobinę złowrogi, szaleńczy wyraz twarzy. Nie słyszała o jego wyczynie z pośladkami, ale może to lepiej, bo przesiąknęłyby nią obawy, że i dla niej coś takiego wymyśli, a to popsułoby całą zabawę. Zacisnęła usta z wyczekiwaniem wymalowanym na buzi, nie spuszczała z niego spojrzenia. A tak niewinnie wyglądał i ona myślała, że nie pasował zupełnie na przedstawiciela domu Salazara Slytherina! - Masz rację, każdy ma swoje sekrety. Nie chciałabym chyba znać wszystkich, a Ty? Sekretów rzecz jasna, bo ludzi bardzo lubię! Wierzę, że w szkole jesteśmy w stanie zawiązać więzi, które z nami zostaną, podobnie, jak wspomnienia. A im więcej osób się zna, tym weselej. Chcę znać Twoje imię.
Zakończyła swój monolog oświadczeniem, odrywając dłoń od kota i wyciągając ja tak, że wbiła mu palec w okolice mostka, sugerując tym samym jakieś zniecierpliwienie i pożerającą ją ciekawość. Hasting była pewna, że w piekle czeka na nią specjalny kocioł dla takich, co to wszystko musieli wiedzieć. Miłym zaskoczeniem było, że tak swobodnie przechodził z tematu majtek, do kwestii filozoficznych. Wyglądał na uniwersalnego człowieka — do rozmów i zabawy, a to sprawiło, że przez chwile zapomniała o tym, jak takie wyzwania mogły być niebezpieczne.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Sro 15 Mar 2023, 21:10

Pominęli więc już na szczęście temat niedoszłych - nigdy nie wliczających się do rodzin królewskich - panienek i całe szczęście. Nie można było się trzymać tematu, kiedy jedna strona była nastawiona jak on prawda? No dobra, w jego mniemaniu z pewnością dałoby się o tym mówić dalej, ale to on.
To, że również przemilczała jego komentarz specjalnie go jakoś nie zaskoczyło. Przywykł już, że inni mierzą świat tak jak go widzą, a przecież i z nim było podobnie. Może po prostu nie rozumiał toku myślenia większości, a może - i co jest nie tylko bardziej prawdopodobne, a zarazem prawdziwe - miał to w głębokim poważaniu.
Zaśmiał się głośno gdy już dała upust swojemu podejściu na temat kto w czym powinien chodzić. Dziewczyna miała jednak sporo racji, choć równocześnie było w tym coś, czemu nie można zaprzeczyć - niektórych rzeczy, przecież na ogół nie wypada. No i wtedy pojawia się Sammy, który nie przyjmuje tego do wiadomości. Poczekajcie, aż na zajęcia przyjdzie w kiecce! Może jednak powinien zacząć od czegoś lżejszego? Jakiś kilt?
- Fakt, po prostu będzie trzeba poprawiać na bieżąco. Podoba mi się, że nie masz nic przeciwko - Chytry uśmieszek stał się w tej chwili aż nazbyt szeroki. Shay naprawdę nie wiedziała chyba na co się pisze, bo przecież rozmawia tutaj o przymiarce i poprawie metalowej bielizny z praktycznie obcym chłopakiem. Fakt, że jak do tej pory tego nie wyłapała zwyczajnie go rozbawił, dlatego chytry uśmieszek szybko zmienił się w wręcz radosny chichot.
Najwidoczniej młody Jarsen upodobał sobie obserwowanie tej wewnętrznej walki, którą toczyła ze sobą Shay, widząc jak co chwila poprawia swoje włosy, acz nadal nie może sobie z tym poradzić. To, że skupienie na jej twarzy było wywołane tym, że cały czas próbowała sobie przypomnieć jego imię zwyczajnie do niego nie mogło dotrzeć, tak więc pozostał całkowicie nieświadomy w tej kwestii, w końcu on sam już się dawno poddał, i tak cud, że pamiętał nazwisko.
Na wzmiankę o notesach klasnął w dłonie, co było jak najgłupszym pomysłem w obecnej chwili, gdyż musiał przecież gwałtownym ruchem wyszarpnąć jedną z dłoni spod swojej głowy, która teraz najzwyczajniej w świecie wylądowała z tapnięciem na trawniku, na co chłopak się zwyczajnie skrzywił. Gdy już oderwał dłonie od siebie powrócił do poprzedniej pozycji przecierając lekko obolały policzek.
- Będziemy notestowymi bliźniaczkami? - Chciał nawet wypowiedzieć to iście dziewczęco piskliwym tonem, jednak całkowicie mu to nie wyszło, gdyż ton miał nadal kogoś, kogo twarz dopiero co spotkała się z ziemią. Komentarz całkowicie stracił na mocy.
- Ach, szkoda - Zupełnie nieświadomie słowo szkoda wypowiedział mocniej akcentując przednią część, a ściszając głos przy ostatniej literze. SZEJm. A byłby już tak blisko wygrania tego zakładu. Poza tym, od razu była na nie, bo nie wypada?
- Chyba wolałbym znać wszystkie sekrety bardziej niż wszystkich ludzi. Poza tym, znając czyjś sekret i dając im to do zrozumienia, zachowania ludzi mogą się stać całkowicie nieprzewidywalne, choćby dla samego faktu chęci obrony tych sekretów. - Na stwierdzenie, że im więcej osób się zna tym weselej Jarsen znów parsknął śmiechem. Nie, żeby był aspołeczny, przeciwnie. Ale do dobrej zabawy wcale nie potrzebował dużo ludzi, a co więcej nie musieli być to ludzie, których w najmniejszym stopniu znał. Ale mówimy tu o chłopaku, którego może rozbawić sama śmierć. Gdy palec dziewczyny wbił mu się w mostek, oczy chłopaka mimowolnie poszły w dół, zaś brwi w górę. Jeszcze towarzyszące temu stwierdzenie. Najwidoczniej Shay naprawdę zaliczała się do tych, co potrzebowali wiedzieć jak najwięcej. Może dla samego komfortu rozmowy z kimś, a może dlatego, że była po prostu ciekawska, tego nie potrafił stwierdzić.
- Być może kiedyś je poznasz Hasting, cierpliwości. - Teraz już szczególnie nie chciał podawać swojego imienia, gdyż wyraźnie mocno jej na tym zależało. Chciała grać - gra rozpoczęta.
- Zgoda. W takim układzie pozwolę sobie jako pierwszy zgadywać. Ciekawi mnie, jakie wyzwanie mi wymyślisz. Niech będzie... Eunice. - Dalej pewnie trafić już by nie mógł, tym bardziej dobierając imię, które chyba bardziej pasowałoby do kobiety urodzonej w latach 50tych. Przyglądał się uważnie czy mimika twarzy dziewczyny się zmienia. Przecież ona mogłaby oszukiwać! I co wtedy? Zgadłby a ona, powiedziałaby okrutnie, że źle tylko po to, by zmusić go do zrobienia czegoś. Element ich zabawy, którego jak widać nawet on nie przemyślał.
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Sro 22 Mar 2023, 02:52

Nigdy nie umiała zrozumieć narzucania innym czegokolwiek. Każdy powinien skupić się na sobie, żyć i dać żyć innym, niezależnie czy nosili różowe sukienki, stringi czy ubierali się w styl lat sześćdziesiątych. Dopóki byli szczęśliwi i nie robili nikomu krzywdy, nikomu nic do tego było. Przyglądała się chłopakowi z zaintrygowaniem, ale i rozbawieniem, wciąż odrobinę zaskoczona swobodą ich rozmowy. Nie tak często przechodziło się z kimś do konwersacji na temat majtek. - Raz się życie, nie? - wzruszyła ramionami na jego uśmiech, pozwalając sobie puścić mu oczko, poprawiając się na ziemi. Zerkała też co jakiś czas zwierzaka, który chyba zdążył zasnąć, znudzony poruszonymi przez nich tematami. Zbroja w jej głowie noszona była na zwykłą bieliznę, a co za tym idzie — mógł być to strój kąpielowy, a przecież takowy podczas upalnych dni na plaży widzieli wszyscy! Noszenie płyty na gołą skórę byłoby z pewnością bardzo niekomfortowe. Na jego chichot jedna z jej brwi pomknęła ku górze w jakimś zaniepokojeniu, ale uśmiech nie schodził z twarzy brunetki.
Imię zniknęło, nic, biały pergamin. Westchnęła z odrobiną rozczarowania, podnosząc na niego błyszczące oczy — bo niestety, ale Shay byłą okropnie ciekawska. Zostawiła też w spokoju ten nieszczęsny kosmyk, który tak maltretowała w zastanowieniu, które do niczego jej nie doprowadziło. Z początku szokowana gwałtownym ruchem z jego strony i obiciem buzi z plaśnięciem, wbiła w niego spojrzenie. Miał olśnienie? Coś się wydarzyło? Zapomniał o tym, że leżą na ziemi? Jego mina i ten wyraz twarzy sprawił, że zacisnęła usta, żeby się nie roześmiać, ale przyznać trzeba, że policzek miał zaczerwieniony.
- Tak, czytasz mi w myślach. Ozdobie je wstążkami. - przytaknęła poważnie, wyciągając następnie dłoń z kociej sierści i wysunęła ją w kierunku Ślizgona, pstrykając mu palcami w czoło delikatnie z cichym prychnięciem, chociaż wciąż rozbawionym. I tak sprytnie jej imię zaakcentował, a o tym wcale nie wiedział! Przeniosła spojrzenie na jego polik. - Będziesz miał siniaka i pomyślą, że ktoś Cię bije, a to tylko trawnik.
Zauważyła jeszcze, cofając dłoń, bo poczuła, jak kociak zaczyna się kręcić, chyba niepocieszony końcem pieszczot. A nie chciała go rozczarować, bo był w ścisłej czołówce jej ulubionych stworzeń obecnie.
- Nieprzewidywalne i niebezpieczne. Mógłbyś długo nie oddychać, znając wszystkie sekrety, bo ludzie zawzięcie ich bronią. Znajomość ludzi jest chyba bezpieczniejszą opcją i możesz sobie wtedy kogoś wybrać, wziąć za cel poznanie jego tajemnicy. Rozpracowywać go, jak zagadkę. - wciąż była zainteresowana poruszonym przez nich, znacznie ciekawszym tematem niż dzienniczki. Sekrety miały w sobie coś pociągającego, ale i wzbudzały dreszcz, a do tego Krukonka nigdy nie miała okazji o nich dyskutować. Nie zauważyła nawet powodu jego parsknięcia śmiechem, jakby na chwilę odpłynęła w świat własnych myśli.
Niewiele sobie zrobił z jej ataku wyimaginowanym mieczem, pchniętym przez ciekawość, za którą z pewnością w piekle czekał na nią kocioł.
- Obawiam się, że to nie jest moja mocna strona.. - wyznała z odrobiną niezadowolenia w głosie, robiąc chyba minę adekwatną do wydźwięku, trochę naburmuszonej. Zaraz jednak wzruszyła bezradnie ramionami. - Nie będę oszukiwać w naszej grze, więc nie mam wyjścia.
Dodała, żeby sobie nie pomyślał czasem, że sięgnęłaby po brudne sztuczki, niezbyt godne kruka na jej piersi. Zaskoczył ją, że chciał zacząć i najpierw wykonać jej wyzwanie, bo nie sądziła, że tak łatwo mógłby zgadnąć jej imię, będące efektem jakieś gry słownej lub cholera wie czego jej matki. Ściągnęła brwi na wybraną przez niego propozycję.
- Czy ja Ci wyglądam na Euncie? Skąd taki pomysł? - zapytała całkiem szczerze, bo chyba nie miała wcześniej styczności z tym imieniem. Niezbyt się jej podobało. Pokręciła głową, robiąc podkuwkę. - Twoim wyzwaniem jest włamanie się do kuchni i kradzież szarlotki lub dyniowych pasztecików.
Wyjaśniła swobodnie, bo miała zawsze na coś z tych rzeczy ochotę, a już minęło trochę czasu od obiadu i jedzenie było pierwszym, co przyszło jej do głowy. Oczywiście była to też sugestia na następne spotkanie, chyba że chciało mu się biec do tej kuchni teraz. - Moja kolej! Ty może jesteś.. Edwardem?
Miała nadzieję, że on też nie będzie oszukiwał, więc przyglądała mu się badawczo, ale pomimo to, doskonale się bawiła. Leżenie na boku było już trochę niewygodne, więc ostrożnie złapała kota i podniosła się do pozycji siedzące, kładąc go sobie na kolanach, wciąż głaszcząc. Czy poproszenie o pożyczenie kota na tydzień mogło być formą wyzwania?
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Czw 23 Mar 2023, 17:48

Żyj i daj żyć innym z pewnością było dobrą maksymą. Kiedy jednak masz do czynienia z Jarsenem, którego wybryki pewnie nie raz uprzykrzyły komuś życie, potrafisz chyba zapomnieć, że coś takiego w ogóle istnieje. Oczywiście pod kątem samych doborów ubioru to ok, w tej kwestii raczej nigdy do nikogo się nie czepiał. Jak ktoś chce biegać w samej przepasce biodrowej, to chwała mu za to, a jak ktoś chodzi ubrany na cebulkę w trzy bluzy, kurtkę, płaszcz, palto i jeszcze zarzuca na to wszystko ponczo, to również proszę bardzo.
- Jak to raz?! - Jego głos skoczył o oktawę, zupełnie jak gdyby chłopaka nigdy nikt w tym nie uświadomił. Tym bardziej, że przecież w magicznym świecie istnieją duchy i choć... no nie żyją to jednak "żyją swoim nieżyciem"? No dobra, to nie tak, że tego nie wiedział, ale przecież się teraz nie przyzna, ponieważ uznał taką reakcję za bardziej odpowiednią w tej chwili.
- Na to li-au-czę - Akurat mówił to, gdy obrywał palcem w czoło, a zaraz jeszcze mówi coś o pobiciach. Shay chyba najwyraźniej chciała być bezpodstawnie o coś oskarżona, mógłby się o to założyć. No, ale tutaj zamierzał iść w zaparte trochę inaczej.
- A skąd pomysł, że to nie ja biję trawnik i po prostu on wygrał tę rundę? - O, no bo przecież nie można było zawsze wygrywać pojedynków. Życie byłoby nudne, gdybyś był sobie jakimś OP gostkiem, który wygrywa każdy pojedynek z florą wokół siebie. Co on? Bear Grylls?
- Poza tym, zawsze mogę zwalić na Ciebie, chyba mam na czole odcisk po Twoim paznokciu - Nie miał, blefował. Blef byłby może i czymś co zadziała, gdyby nie fakt, że jego czoło było na widoku ocząt krukonki. Ale mówią, że powtarzaj kłamstwo do uporu, w końcu Ci uwierzą lub dadzą sobie spokój.
- Czyż sama dopiero co nie mówiłaś, że raz się żyje? Bezpieczeństwo jest nudne i przereklamowane. Nie mów, że nigdy nie miałaś ochoty pójść na żywioł i kompletnie olać, że mogłaby stać Ci się krzywda? - W jego rozumowaniu, każdy przynajmniej raz w życiu przejawiał tę cechę. Cholera, spójrzcie na małe dzieci, które nie boją się wymyślać coraz trudniejszych fizycznych wyzwań jak... skakanie ze schodów na klatkach schodowych, kto skoczy z wyższego. Albo te zabawy na trzepakach, niejednokrotnie kończące się upadkami... no albo jak to u dzieci bardziej magicznych, najzwyklejsza ciekawość cóż to za urocze stworzonko stoi przed nim. No cóż Timmy, to jest smok i jeśli podejdziesz za blisko, spali Cię na popiół... albo pożre. Ewentualnie pożre Cię po zrobieniu z Ciebie barbeque.
Z jej następnych słów wywnioskował, że jeśli nie jest to absolutnie konieczne, lub nie wymaga gry fair, to najwidoczniej dziewczynie potrafiło czasem brakować cierpliwości.
- Nie, niespecjalnie. Jak Ci się przyjrzeć, to wyglądasz bardziej jak Mildred - Oczywiście, teraz żartował sobie już niej na całego. Bo tak naprawdę, co to znaczy "wyglądać na kogoś imieniem ..."? Czy Twoje imię było odpowiedzialne za to, jak wyglądasz? Czy może to była ta mistyczna kolejka, do której się ustawiałeś, ale bez żadnego wyboru z Twojej strony bo to rodzice wybierali Ci to imię? Jak to szło? Kiedy jedni stali w kolejce po rozum, drudzy po urodę, ja widać byłem w kolejce po kebaba?
- Poważnie? Włamać się do kuchni? - Widocznie uznał, że albo dziewczyny nie stać na więcej, albo chciała ich grę rozpocząć w bezpieczny sposób, czymś co tak naprawdę było dość proste, a wymagało jedynie wykonania kilku prostych działań. Oczywiście to on, więc pewnie zamiast pójść po najmniejszej linii oporu, obmyśli jakiś plan a'la mission impossible, gdzie faktycznie te jedzenie ukradnie, zamiast o nie poprosić.
Słysząc, jak dziewczyna wykorzystuje swoją szansę na zgadnięcie, specjalnie pozwolił uśmiechowi, który do tej pory gościł na jego twarzy ustąpić, z wolna zamieniając się w imię niedowierzenia i szoku.
- J... j... jak T-ty t-to zga-zga-zgadłaś? - Palec wskazujący ręki, którą się nie podpierał wystrzelił w jej stronę, niczym wieśniak z czasów kolonizacji ameryki, oskarżający jakąś biedną niewiastę o bycie wiedźmą. No dobra, Shay BYŁA wiedźmą. Chyba na razie zamierzał dać jej myśleć, że faktycznie wygrała, nawet ani na chwilę jego wargi nie drgnęły by się zacząć śmiać. Patrzył na nią z prawdziwym-udawanym przestrachem.
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Shay Hasting Wto 28 Mar 2023, 03:03

- Zastanawiałeś się kiedyś nad tą karierą, gdzie rozśmiesza się ludzi? Ewentualnie aktorską. - zapytała rozbawiona, patrząc na niego błyszczącymi od śmiechu oczami, bo jeszcze chwilę wcześniej na jego reakcje o życiu momentalnie parsknęła. Oczywiście, że były duchy, ale ich los uznawała za tragiczny, smutny i nieszczęśliwy, a Shay nie lubiła myśleć o takich rzeczach. Przekręciła głowę na bok, śledząc jego mimikę twarzy uważnie, nie kryjąc nawet rozbawienia i niedowierzania, bo ani bicie trawnika nie brzmiało sensownie, ani nawet odcisk jej paznokcia, bo wyjątkowo — brunetka była bardzo delikatna w swoim nagłym ataku. Zastanawiała się też, chociaż nie miała odwagi zapytać o to głośno, czy chłopak był kiedyś podejrzewany o branie narkotyków lub problemy z alkoholem, bo jego sposób bycia i poczucie wolności, mocno to sugerowały. - Nikt Ci nie uwierzy, że to moja wina. A zieleń powinniśmy szanować.
Brzmiała pewnie, bo przecież umiała być szalenie urocza, gdy chodziło o przekonywanie kogoś do czegoś. Równie słodka, jak lizaki, które tak uwielbiała. Na ogół Hasting nie miała żadnego problemu z ludźmi. Uniosła dłoń, stukając palcem w zamyśleniu w swoje usta, jakby zadane przez niego pytanie było tym z cholernie trudnych, gdzie odpowiedź musiała być dobrze przemyślana. Czy uważała siebie za rozsądną? Nie. Spontaniczną? Tak. Czy miała w głowie nakreślone jakieś granice szaleństwa? Zapewne. - Nie chciałabym zawalić szkoły i reputacji moich rodziców, ale to, czy stanie mi się krzywda nie stanowi żadnego argumentu, żeby czegoś nie robić. Miałabym ochotę, ale samemu ciężko iść na żywioł.
Odpowiedziała chyba najszczerzej, jak umiała, a głos jej trochę spoważniał. Prawda była taka, że ojciec Krukonki był dobrze postawionym urzędnikiem, jej mama też miała dobrych znajomych, a w takich miejscach plotki szybko się roznosiły. Mogłaby wpłynąć na to, jak oceniali ich w pracy, a dzięki temu, że nie było na nią większych skarg, mogła też zachować większą swobodę. Coś kosztem czegoś.
Nadęła policzki z udawanym oburzeniem, bo kolejne imię było gorsze od poprzedniego i gdyby tak ją nazwali, to by zmieniła imię w urzędzie po ukończeniu pełnoletności. Jej brązowe włosy zakołysały się leniwie w popołudniowym słońcu, które nieśmiało wyjrzało zza chmur. Wciąż głaskała kota. - Wiesz, że moim zdaniem to imię jakoś zawsze pasuje do osoby? Brzmieniem lub znaczeniem. I gdybym była Mildred, skoczyłabym z wieży.
Wyjaśniła z delikatnym wzruszeniem ramion, obdarzając go pogodnym uśmiechem. Każdy miał jakieś swoje fantazje, głupotki, w które wierzył. I tak siedząc ze Ślizgonem, to Shay doszła do wniosku, że imiona są dla niej bardzo ważne. Z czym mogłoby kojarzyć się jego? Na pewno z lekkoduchem, poczuciem humoru, odwaga, ale i miała wrażenie, jakąś tajemnicą.
- Tak. Ukraść, nie poprosić. - podkreśliła jeszcze, kiwając głową. Nie było to trudne, ale pierwsze, które przyszło jej do głowy. Lepiej zacząć od płytkiej wody, bo bezmyślnie wbiegnięcie do jeziora mogło skończyć się utopieniem lub hipotermią, zależnie od okoliczności. Tak na dobrą sprawę nie miała w głowie żadnego szalonego pomysłu. Jego reakcja sprawiła, że ściągnęła brwi i przyglądała mu się badawczo, niedowierzająco.- Niemożliwe, że jesteś Edwardem. Nie mam takiego szczęścia..- zaczęła podejrzliwie, nie spuszczając z niego spojrzenia. Był dobrym aktorem, ale mieli grać uczciwie. Oszukiwał już w pierwszej rundzie, czy powinna grać na loteriach? Podrapała się po szyi z niezdecydowaniem. - Edward Jersen jakoś tak... Naprawdę? - dopytała, mimowolnie nachylając się kilka centymetrów do przodu, jakby zamierzała sterroryzować go bezpośrednią konfrontacją wzrokową.
Shay Hasting
Shay Hasting
Klasa VI


Skąd : Westport, Irlandia.
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1103-skrytka-pocztowa-shay-h

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Samuel Jarsen Wto 28 Mar 2023, 10:08

- To jest taka opcja? No patrz, czego to się człowiek dowiaduje. Pomyślę o tym - Pokiwał z uznaniem głową, jak gdyby pomysł krukonki był jak najbardziej godzien przemyślenia. Tak naprawdę nie zamierzał go przemyśleć, ponieważ swojej kariery po prostu sobie nigdy nie wyobrażał.
- Aktorstwo powiadasz? Mam nadzieję, że nie sugerujesz udziału w kanapie castingowej, bo z tym bym sobie nie poradził. - I proszę, kolejny raz nawiązanie do mugolskich pierdół, jak gdyby każdy mógł go doskonale zrozumieć. Co ważniejsze, udział w pół-amatorskiej pornografii też raczej nie był jego domeną, takie rzeczy zostawi dla Corteza.
- Potrafię być bardzo przekonujący. Wiesz, trochę płaczu, panika w oczach gdy przyprowadzą Ciebie na rozmowę by wyjaśnić sprawę. - Wyliczył kilka potencjalnych możliwości, jak to mógłby przedstawić sprawę niezwykle wiarygodnie. Ale i tak, nawet on wiedział, że nikt by w to raczej nie uwierzył, głównie przez to, że nawet kiedy działa mu się w tej szkole krzywda, której nie był elementem sprawczym, nigdy nie wyznał nauczycielom co takiego naprawdę się stało.
- Mówisz ślizgonowi, by szanować zieleń? Do czego to doszło - Brakowało już tylko przeinaczania treści zdań, tak więc proszę bardzo, podane na srebrnej tacy.
- Stanąłem do walki z większym przeciwnikiem... - Tutaj Jarsen ruchem ręki wskazał na to, że trawnika przecież jest więcej niż jego - ... jeśli to nie okazanie szacunku, to ja już nie wiem co nim jest. - A problemów z alkoholem czy środkami odurzającymi to nie miał. Papierosy się przecież nie liczą. Ot zwykły szajbus, co robi wszystko by nic go nie nudziło.
- Czyli jednak jest jakaś blokada. Nu-u-dy. - Hołdując zasadzie "zasady są po to, żeby je łamać" nie rozumiał, dlaczego ludzie o podobnym myśleniu mieli opory przed łamaniem swoich własnych. No dobra, też nie tak, że absolutnie wszystkie zasady należy łamać, Jarsen nie był zabójcą, ani kimś kto chciałby się przekonać jak to jest, dla dreszczyku emocji. Poza tym, jakby go złapali to przecież trafiłby do azkabanu, a tam zanudziłby się cholera na śmierć. Ciężko też powiedzieć, jak osoba o jego nastawieniu zniosłaby tych wszystkich dementorów.
- Sekret, by robić szalone rzeczy tak, by było Cię słychać. Wtedy masz albo audiencję, albo kolaboratorów - Wyszeptał konspiracyjnie, jak gdyby był to największy sekret, który właśnie jej zdradza, przez co powinna być mu niezmiernie wdźięczna. Ale koniec końców, mentalność grupy sprawiała, że albo mogli się do Ciebie przyłączyć, albo obserwować poczynania. I choć robienie czegoś pod publikę powinno być elementem drugoplanowym, o tyle pomaga w zachowaniu reputacji prawdziwego lekkoducha.
- Ja też skoczyłbym z wieży, gdybyś była Mildred. Obawiam się, że znajomość z Mildred źle wpłynęłaby na moją psychikę - Odparł tonem kogoś, kto doskonale ją rozumie, a co więcej mówi absolutnie poważnie. Co prawda nie uznawał, że imię pasuje do osoby, bo ta zasada szła się walić kiedy rodzice, dla tradycji nadają Ci dwa imiona. I o ile zazwyczaj drugie imię nosi się po ojcu, o tyle Samuel Chester Jarsen swoje dostał po którymś pradziadku od strony matki i chyba w ogóle ono do niego nie pasowało. Nie ma to jak rodzice, chcący zachować tradycję, a jednak lejący na nią równocześnie. Dobra, jak już miał wybierać to wolał być Chesterem niż Victorem.
Kiwnął głową, gdy podkreśliła jak ma zdobyć coś z kuchni. On już naprawdę miał zarys planu włamania. Nawet już miał potencjalnych kandydatów na potencjalną ekipę, która pomoże mu w tym włamie stulecia. Bo przecież każdy film, którego tematyką jest "ostatni skok" potrzebuje drużyny w której każdy będzie odpowiedzialny za jakąś część planu, a ostatecznie wszystko i tak pierdolnie szlag.
- Nie, Nie naprawdę - Palec wskazujący, który tak oskarżycielsko był w dziewczynę wycelowany teraz ruszał się na boki, bo przecież tak naprawdę nie zgadła. No, to teraz pora na wyzwanie dla niej. Tak chciałaś czegoś z kuchni?
- Tak więc, gdy już zdobędę łup, przyniosę go na spotkanie z Tobą... a Ty będziesz patrzeć jak go zjadam. A i masz przyjść głodna inaczej to żadne wyzwanie - Ha! I tu Cię mam. Bang bang i pozamiatane - taka oto seria jakże inteligentnych przemyśleń przeleciała teraz przez Jarsenową główkę. Minę miał dumną, jak gdyby nagle wygrał największą z możliwych nagród, taką co to ją dają za najbardziej niecny plan na zlocie złoczyńców. Bo dla takich jak on, jest specjalne miejsce w piekle i w ogóle.
Samuel Jarsen
Samuel Jarsen
Klasa VI


Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wierzba Bijąca - Page 2 Empty Re: Wierzba Bijąca

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach