Targowisko
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Edynburg
Strona 1 z 1
Targowisko
Jeden ze ślepych zaułków Edynburga jest w rzeczywistości przejściem na największe magiczne targowisko w Szkocji. Zapachy egzotycznych przypraw i materiałów, pokrzykiwania handlarzy i hipnotyzujący blask różnokolorowej biżuterii czynią z tego miejsca krainę wyjętą z kart bajek.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
Kiedy Charlesa odwiedziła jego urocza i krzykliwa dziewczyna, Hannah postanowiła nie wchodzić im w drogę, a nawet udawać, że nie istnieje. Zamykała się w swoim pokoju albo krzątała się w kuchni zamiennie z przesiadywaniem w ogrodzie, tym samym pozostawiając całą górę domu do dyspozycji Krukonce i Gryfonowi.
Anthony nadal się nie zjawił, a Leslie była w odwiedziny u jakiejś swojej koleżanki. Flora z kolei chodziła swoimi ścieżkami i nadrabiała zaległości ze znajomymi z Edynburga, z którymi znała się już od wczesnych lat szkoły podstawowej, a którzy naturalnie nie mieli bladego pojęcia o Hogwarcie.
W przypływie nudy, Hannah postanowiła uwarzyć jakiś średnio skomplikowany wywar, który pozwoliłby jej trzymać formę przez wakacje. W celu zdobycia składników udała się na targowisko, które znajdowało się, ukryte przed mugolami, w sercu miasta. Dotarła tam naturalnie na rowerze, bo nie była nauczona jeździć metrem ani niczym takim.
Przepychała się między ludźmi, z trudem docierając do poszczególnych straganów. Kupiła za pół darmo świeżych warzyw i kiedy w ręce zostało jej zdecydowanie zbyt mało galeonów na cokolwiek innego, ruszyła z ciekawości w stronę stoiska, które prowadził stary, lekko ślepy już chemik.
- Po ile te pazury? - Zapytała, wskazując palcem na kupkę w jednym z pudełek.
Anthony nadal się nie zjawił, a Leslie była w odwiedziny u jakiejś swojej koleżanki. Flora z kolei chodziła swoimi ścieżkami i nadrabiała zaległości ze znajomymi z Edynburga, z którymi znała się już od wczesnych lat szkoły podstawowej, a którzy naturalnie nie mieli bladego pojęcia o Hogwarcie.
W przypływie nudy, Hannah postanowiła uwarzyć jakiś średnio skomplikowany wywar, który pozwoliłby jej trzymać formę przez wakacje. W celu zdobycia składników udała się na targowisko, które znajdowało się, ukryte przed mugolami, w sercu miasta. Dotarła tam naturalnie na rowerze, bo nie była nauczona jeździć metrem ani niczym takim.
Przepychała się między ludźmi, z trudem docierając do poszczególnych straganów. Kupiła za pół darmo świeżych warzyw i kiedy w ręce zostało jej zdecydowanie zbyt mało galeonów na cokolwiek innego, ruszyła z ciekawości w stronę stoiska, które prowadził stary, lekko ślepy już chemik.
- Po ile te pazury? - Zapytała, wskazując palcem na kupkę w jednym z pudełek.
Re: Targowisko
Już po kilku krokach wgłąb targowiska mogłaś dostrzec, że było ono znacznie bardziej ożywione, niż zwykle. Każdemu mijanemu czarodziejowi towarzyszyła aura ekscytacji i jednoczesnego zaniepokojenia.
- Pięć sykli za sztukę.
Stary chemik zachowywał pozory normalności, jednak i w jego ruchach widać było nerwowość. Drżenie sędziwych rąk można było zrzucić na wiek, ale już szybkie spojrzenia rzucane w kierunku drugiego końca targowiska trudno było wyjaśnić.
- Pięć sykli za sztukę.
Stary chemik zachowywał pozory normalności, jednak i w jego ruchach widać było nerwowość. Drżenie sędziwych rąk można było zrzucić na wiek, ale już szybkie spojrzenia rzucane w kierunku drugiego końca targowiska trudno było wyjaśnić.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
Hannah z początku nie zauważyła ogólnego poruszenia panującego na targowisku. Zwróciła na to uwagę dopiero, kiedy staruszek obsługujący stanowisko ze składnikami do warzenia eliksirów wydał jej się rozkojarzony i zupełnie niezainteresowany faktem, że zdobył właśnie potencjalnego klienta.
- Pięć sykli? Aż tyle za jeden pazur? - Zdziwiła się, unosząc lekko brwi. Szybko kalkulowała, jakie eliksiry musi odrzucić na miejscu ze względu na brak tego składnika.
- A oko traszki? - Zapytała. Kiedy usłyszała cenę, uniosła znowu brwi ku górze. - Co? Przecież są sprzed kilku dni, powinny być o połowę tańsze - stwierdziła.
Teraz już na pewno widziała, że starzec nie baczy na to, czy Hanka kupi cokolwiek. Był zainteresowany tym, co działo się w innej części targowiska. Dziewczyna spojrzała odruchowo w tamtą stronę.
- Co tam się dzieje? - Zagaiła, wskazując podbródkiem w wyżej wymienionym kierunku.
- Pięć sykli? Aż tyle za jeden pazur? - Zdziwiła się, unosząc lekko brwi. Szybko kalkulowała, jakie eliksiry musi odrzucić na miejscu ze względu na brak tego składnika.
- A oko traszki? - Zapytała. Kiedy usłyszała cenę, uniosła znowu brwi ku górze. - Co? Przecież są sprzed kilku dni, powinny być o połowę tańsze - stwierdziła.
Teraz już na pewno widziała, że starzec nie baczy na to, czy Hanka kupi cokolwiek. Był zainteresowany tym, co działo się w innej części targowiska. Dziewczyna spojrzała odruchowo w tamtą stronę.
- Co tam się dzieje? - Zagaiła, wskazując podbródkiem w wyżej wymienionym kierunku.
Re: Targowisko
Starzec spojrzał na Ciebie z niedowierzaniem.
- To panienka nic nie wie? - W dwóch chwiejnych krokach zbliżył się jeszcze bardziej i podparł wątłą dłonią o stragan. Pochylając się nad wystawą oferowanych przez siebie specyfików, drżącą ręką wskazał w kierunku drugiego krańca targowiska. Wytężając wzrok, mogłaś dostrzec fragmenty szarego, prostego namiotu, którego na co dzień tam nie było.
- Czarownica z Salem. Coraz rzadziej do nas przyjeżdżają.
Słowa chemika brzmiały jak bajania człowieka niespełna rozumu, mijający Was jednak czarodzieje, którym dane było usłyszeć jego wyjaśnienia, przytakiwali ze zrozumieniem.
- To panienka nic nie wie? - W dwóch chwiejnych krokach zbliżył się jeszcze bardziej i podparł wątłą dłonią o stragan. Pochylając się nad wystawą oferowanych przez siebie specyfików, drżącą ręką wskazał w kierunku drugiego krańca targowiska. Wytężając wzrok, mogłaś dostrzec fragmenty szarego, prostego namiotu, którego na co dzień tam nie było.
- Czarownica z Salem. Coraz rzadziej do nas przyjeżdżają.
Słowa chemika brzmiały jak bajania człowieka niespełna rozumu, mijający Was jednak czarodzieje, którym dane było usłyszeć jego wyjaśnienia, przytakiwali ze zrozumieniem.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
Hannah odpowiedziała starcowi równie zaskoczonym spojrzeniem. Czego nie wiedziała? No naturalnie, że nie wiedziała, cokolwiek to było, ponieważ niedawno wróciła z Hogwartu. Od tego czasu nie zaglądała do miasta.
- No nie wiem - odparła zdawkowo, odrywając w końcu wzrok od kupki lśniących pazurów i oczu traszek. W sumie staruszek i wszyscy dookoła byli tak rozkojarzeni, że pewnie nie zauważyliby zniknięcia kilku pazurków w jej kieszeni, ale Hannah zaklęła się w myślach, że tego nie zrobi. A korciło, bo nie mogła sobie na nie pozwolić.
- Czarownica z Salem? - Uniosła wysoko brwi.
Powinna wiedzieć? To znaczy słyszała na historii magii o procesie Salem, ale podobno ów odbył się setki lat temu. Zapewne musiało chodzić o inne czarownice.
- No nieważne, dziękuję panu - rzuciła, odchodząc od stoiska. Uznała, że znajdzie inne, gdzie pewnie znajdzie składniki po znacznie niższej cenie.
Nogi wiodły ją jednak ku szaremu namiotowi, który stanął na targowisku. Puchonka musiała przecisnąć się między ludźmi, którzy krzyczeli za nią słowa protestu, ale ciekawość była silniejsza. Stanęła przy namiocie i starała się zerknąć za połać ciemnego płótna.
- Co się dzieje? - Zapytała młodej czarownicy, która stała obok niej.
- No nie wiem - odparła zdawkowo, odrywając w końcu wzrok od kupki lśniących pazurów i oczu traszek. W sumie staruszek i wszyscy dookoła byli tak rozkojarzeni, że pewnie nie zauważyliby zniknięcia kilku pazurków w jej kieszeni, ale Hannah zaklęła się w myślach, że tego nie zrobi. A korciło, bo nie mogła sobie na nie pozwolić.
- Czarownica z Salem? - Uniosła wysoko brwi.
Powinna wiedzieć? To znaczy słyszała na historii magii o procesie Salem, ale podobno ów odbył się setki lat temu. Zapewne musiało chodzić o inne czarownice.
- No nieważne, dziękuję panu - rzuciła, odchodząc od stoiska. Uznała, że znajdzie inne, gdzie pewnie znajdzie składniki po znacznie niższej cenie.
Nogi wiodły ją jednak ku szaremu namiotowi, który stanął na targowisku. Puchonka musiała przecisnąć się między ludźmi, którzy krzyczeli za nią słowa protestu, ale ciekawość była silniejsza. Stanęła przy namiocie i starała się zerknąć za połać ciemnego płótna.
- Co się dzieje? - Zapytała młodej czarownicy, która stała obok niej.
Re: Targowisko
Im bliżej byłaś namiotu, tym gęstszy był tłum. Najwyraźniej każdy chciał zobaczyć Czarownicę z Salem, choć trudno powiedzieć, kto tak naprawdę cokolwiek o niej wiedział.
Sam namiot nie był przez nikogo pilnowany. Ciężkiego, szarego materiału nie związano szczególnymi węzłami czy czarami, bez problemu mogłaś więc zajrzeć do środka. Wnętrze jednak nie spełniało pokładanych w nim oczekiwań. Pełne gratów o nieznanym przeznaczeniu nie przypominało jednak siedziby wielkiego czarownika - co najwyżej starej, zgrzybiałej zielarki.
Kilka kroków za tobą rudowłosa kobieta. Jako jedyna nie wydawała się być podekscytowana całą sytuacją. Wyglądała również na znacznie bardziej zorientowaną w tym, co tu się w ogóle dzieje. To właśnie ona zdecydowała się odpowiedzieć.
- Czarownica z Salem. Ale nie z tych, co je spalono na stosie... Co jest raczej oczywiste, inaczej by jej tu nie było. - Roześmiała się cicho, przepychając się bliżej Ciebie. - Nazwały się tak niby w hołdzie dla tych, co wtedy zginęły. Z tego też powodu osiadły w Salem. Dużo wiedzą. Wiele pamiętają i... wiele posiadają. - Będąc już u Twego boku, ściszyła głos, z zamyśleniem spoglądając na namiot. - Okradniemy ją. - Teraz mówiła już zupełnie cicho, niemal prosto do Twego ucha. W jej intonacji nie było pytania.
Sam namiot nie był przez nikogo pilnowany. Ciężkiego, szarego materiału nie związano szczególnymi węzłami czy czarami, bez problemu mogłaś więc zajrzeć do środka. Wnętrze jednak nie spełniało pokładanych w nim oczekiwań. Pełne gratów o nieznanym przeznaczeniu nie przypominało jednak siedziby wielkiego czarownika - co najwyżej starej, zgrzybiałej zielarki.
Kilka kroków za tobą rudowłosa kobieta. Jako jedyna nie wydawała się być podekscytowana całą sytuacją. Wyglądała również na znacznie bardziej zorientowaną w tym, co tu się w ogóle dzieje. To właśnie ona zdecydowała się odpowiedzieć.
- Czarownica z Salem. Ale nie z tych, co je spalono na stosie... Co jest raczej oczywiste, inaczej by jej tu nie było. - Roześmiała się cicho, przepychając się bliżej Ciebie. - Nazwały się tak niby w hołdzie dla tych, co wtedy zginęły. Z tego też powodu osiadły w Salem. Dużo wiedzą. Wiele pamiętają i... wiele posiadają. - Będąc już u Twego boku, ściszyła głos, z zamyśleniem spoglądając na namiot. - Okradniemy ją. - Teraz mówiła już zupełnie cicho, niemal prosto do Twego ucha. W jej intonacji nie było pytania.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
- Tylko mugolki płonęły na stosie, prawdziwe czarownice przecież wtedy nie spłonęły - odparła.
Przypomniała jej się od razu opowieść z podręcznika o czarownicy, która tak uwielbiała kiedy palono ją na stosie, że dała się złapać ponad sto razy. Za każdym razem się wywijała, to naturalne, przecież była czarownicą.
- Aaa.. To ciekawe - odparła, kiwając głową jak zahipnotyzowana. Nie obchodziło jej, że wiele mają. Obchodziło ją raczej to, że wiele wiedzą. Ostatnie słowa rudowłosej sprawiły, że Hanka oburzyła się nieco. O ironio, sama przecież niedawno chciała okraść starego chemika.
- Oszalałaś? Chcesz okraść starą kobietę? Zresztą spójrz na te graty, nic tam nie ma - żachnęła się, wskazując na widok, który rozciągał się w namiocie.
Puchonka czuła jednak ekstazę, która panowała w tłumie, więc przeszła bliżej i bez wahania przeszła przez odsłoniętą klapę namiotu.
- Radzę zwijać ten namiot. Na zewnątrz znajduje się otumaniona grupa ludzi gotowa roznieść ten grajdołek - rzuciła, ale początkowo nie zauważyła nikogo.
Nie wiedziała czy robi dobrze. Najwyżej będzie uciekać zasłaniając się warzywami, które zdążyła kupić.
Przypomniała jej się od razu opowieść z podręcznika o czarownicy, która tak uwielbiała kiedy palono ją na stosie, że dała się złapać ponad sto razy. Za każdym razem się wywijała, to naturalne, przecież była czarownicą.
- Aaa.. To ciekawe - odparła, kiwając głową jak zahipnotyzowana. Nie obchodziło jej, że wiele mają. Obchodziło ją raczej to, że wiele wiedzą. Ostatnie słowa rudowłosej sprawiły, że Hanka oburzyła się nieco. O ironio, sama przecież niedawno chciała okraść starego chemika.
- Oszalałaś? Chcesz okraść starą kobietę? Zresztą spójrz na te graty, nic tam nie ma - żachnęła się, wskazując na widok, który rozciągał się w namiocie.
Puchonka czuła jednak ekstazę, która panowała w tłumie, więc przeszła bliżej i bez wahania przeszła przez odsłoniętą klapę namiotu.
- Radzę zwijać ten namiot. Na zewnątrz znajduje się otumaniona grupa ludzi gotowa roznieść ten grajdołek - rzuciła, ale początkowo nie zauważyła nikogo.
Nie wiedziała czy robi dobrze. Najwyżej będzie uciekać zasłaniając się warzywami, które zdążyła kupić.
Re: Targowisko
Potrzebowałaś chwili, by wzrok przyzwyczaił się do półmroku namiotu. Dopiero wtedy dostrzegłaś siedzącą po przeciwnej stronie kobietę. Ciemnoszara szata okrywająca jej drobe ciało zdawała się być wykonana z tego samego materiału, co namiot i z pewnością pamiętała lepsze czasy.
- Naprawdę? - Głos czarownicy zabrzmiał młodziej, niż można by oczekiwać. - Kochanie, w każdym mieście jest to samo. Czarownica z Salem. - Roześmiała się. Jej zdaniem to wyjaśniało wszystko - dobry pseudonim jako wytłumaczenie tłumów.
Gdy w końcu zbliżyła się kilka kroków, mogłaś dostrzec, że jej oczy przykryte są bielmem. Była niewidoma, Tobie jednak towarzyszyło dziwne wrażenie, że nie jest to prawdą.
Zatrzymała się tuż przed Tobą, a jej dłoń spoczęła na Twoim policzku, rozpoczynając wędrówkę wzdłuż rysów twarzy. Skóra kobiety była miękka i gładka.
Nagle jej twarz stężała w grymasie niechęci.
- Co tu robisz? - Jej głos zabrzmiał tak, jak gdyby Cię rozpoznała, choć sama byłaś pewna, że nigdy jej nie spotkałaś.
- Naprawdę? - Głos czarownicy zabrzmiał młodziej, niż można by oczekiwać. - Kochanie, w każdym mieście jest to samo. Czarownica z Salem. - Roześmiała się. Jej zdaniem to wyjaśniało wszystko - dobry pseudonim jako wytłumaczenie tłumów.
Gdy w końcu zbliżyła się kilka kroków, mogłaś dostrzec, że jej oczy przykryte są bielmem. Była niewidoma, Tobie jednak towarzyszyło dziwne wrażenie, że nie jest to prawdą.
Zatrzymała się tuż przed Tobą, a jej dłoń spoczęła na Twoim policzku, rozpoczynając wędrówkę wzdłuż rysów twarzy. Skóra kobiety była miękka i gładka.
Nagle jej twarz stężała w grymasie niechęci.
- Co tu robisz? - Jej głos zabrzmiał tak, jak gdyby Cię rozpoznała, choć sama byłaś pewna, że nigdy jej nie spotkałaś.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
- Naprawę. - Była śmiertelnie poważna.
Oczyma wyobraźni widziała już jak ucieka z kobietą na plecach przed rozwścieczonym tłumem. Znacznie łatwiej byłoby jednak przyłączyć się do złodziejów niż grać obrońcę uciśnionych. Westchnęła ciężko, bo kobieta wydawała się być rozbawiona zaistniałą sytuacją. A nastroje na zewnątrz na prawdę były gęste.
- Więc nie jesteś Czarownicą z Salem? Po co to wszystko? - Zagaiła. Była już mocno zdezorientowana.
Jej wzrok padł na twarz kobiety. Niewidoma. Hannah miała jednak wrażenie, że ta ją widzi. Gdy jej dłonie dotknęły jej twarzy, Szkotka miała największą ochotę się wzdrygnąć, ale nie zrobiła tego z grzeczności. Jej pytanie zbiło ją z pantałyku.
- No.. Przyszłam kupić trochę warzyw - odparła zgodnie z prawdą, ale ruda czuła w kościach, że tutaj chodzi o coś innego.
- Przepraszam, czy my się już kiedyś spotkałyśmy? Nie, chyba nie... Musiała mnie pani z kimś pomylić - rzuciła. Pożałowała, że weszła tutaj. Miała właściwie największą ochotę wyjść stąd, wrócić do domu i w ogóle zapomnieć, że próbowała pomóc kobiecie.
Oczyma wyobraźni widziała już jak ucieka z kobietą na plecach przed rozwścieczonym tłumem. Znacznie łatwiej byłoby jednak przyłączyć się do złodziejów niż grać obrońcę uciśnionych. Westchnęła ciężko, bo kobieta wydawała się być rozbawiona zaistniałą sytuacją. A nastroje na zewnątrz na prawdę były gęste.
- Więc nie jesteś Czarownicą z Salem? Po co to wszystko? - Zagaiła. Była już mocno zdezorientowana.
Jej wzrok padł na twarz kobiety. Niewidoma. Hannah miała jednak wrażenie, że ta ją widzi. Gdy jej dłonie dotknęły jej twarzy, Szkotka miała największą ochotę się wzdrygnąć, ale nie zrobiła tego z grzeczności. Jej pytanie zbiło ją z pantałyku.
- No.. Przyszłam kupić trochę warzyw - odparła zgodnie z prawdą, ale ruda czuła w kościach, że tutaj chodzi o coś innego.
- Przepraszam, czy my się już kiedyś spotkałyśmy? Nie, chyba nie... Musiała mnie pani z kimś pomylić - rzuciła. Pożałowała, że weszła tutaj. Miała właściwie największą ochotę wyjść stąd, wrócić do domu i w ogóle zapomnieć, że próbowała pomóc kobiecie.
Re: Targowisko
- Och, jestem, oczywiście, że jestem. Jestem czarownicą. I mieszkam w Salem. - Wzruszyła lekko ramionami. - To nie ja was okłamuję, to wy dopowiadacie sobie zbyt wiele.
W jednej chwili wolną dłonią złapała Cię za nadgarstek. Jej uścisk był silny i zdecydowany. Drugą ręką wciąż błądziła po twej twarzy. Dotykała kości policzkowych, nosa, szczęki.
- Nie bądź śmieszna, dobrze wie... - Tylna ściana namiotu poruszyła się nieznacznie, na ułamek sekundy rozjaśniając jego wnętrze. - Suka! - Okryte bielmem oczy zdały się teraz jaśniejsze. Puszczając twą rękę, w kilku krokach znalazła się na tyłach, bez problemu odnajdując miejsce, w którym materiał namiotu został rozcięty.
- Wykorzystała cię - warknęła. W jednej chwili zrozumiałaś, że chodziło o tę, z którą zamieniłaś kilka słów przed namiotem. - A może sama jej pomagasz, co? - Kobieta nie kryła złości, miotając się w furii. W pewnej chwili ruszyła wprost na ciebie.
- Pomagasz tej zdradliwej wiedźmie!
Zamieszanie przed namiotem kazało się domyślać, że ktoś dostrzegł już uciekinierkę.
W jednej chwili wolną dłonią złapała Cię za nadgarstek. Jej uścisk był silny i zdecydowany. Drugą ręką wciąż błądziła po twej twarzy. Dotykała kości policzkowych, nosa, szczęki.
- Nie bądź śmieszna, dobrze wie... - Tylna ściana namiotu poruszyła się nieznacznie, na ułamek sekundy rozjaśniając jego wnętrze. - Suka! - Okryte bielmem oczy zdały się teraz jaśniejsze. Puszczając twą rękę, w kilku krokach znalazła się na tyłach, bez problemu odnajdując miejsce, w którym materiał namiotu został rozcięty.
- Wykorzystała cię - warknęła. W jednej chwili zrozumiałaś, że chodziło o tę, z którą zamieniłaś kilka słów przed namiotem. - A może sama jej pomagasz, co? - Kobieta nie kryła złości, miotając się w furii. W pewnej chwili ruszyła wprost na ciebie.
- Pomagasz tej zdradliwej wiedźmie!
Zamieszanie przed namiotem kazało się domyślać, że ktoś dostrzegł już uciekinierkę.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
- To by miało sens - mruknęła w odpowiedzi na jej słowa.
Idąc jej tokiem myślenia, Hanka stawała się wilkołakiem z Edynburga. Dobry pseudonim dla seryjnego modercy.
Wtem światło wpadło do namiotu, a Puchonka spojrzała w stronę rozciętego płótna. Była zaskoczona sprytem rudej kobiety, którą spotkała przed namiotem. Równie dziwne było dla niej zachowanie kobiety.
- Co? Nie, nawet jej nie znam! Przysięgam - odparła od razu, unosząc ręce w obronnym geście. Tylko tego jej brakowało, żeby zostać przeklętą przez starą zielarkę. - Nie pomagam jej. Przyszłam Cię ostrzec.
Idąc jej tokiem myślenia, Hanka stawała się wilkołakiem z Edynburga. Dobry pseudonim dla seryjnego modercy.
Wtem światło wpadło do namiotu, a Puchonka spojrzała w stronę rozciętego płótna. Była zaskoczona sprytem rudej kobiety, którą spotkała przed namiotem. Równie dziwne było dla niej zachowanie kobiety.
- Co? Nie, nawet jej nie znam! Przysięgam - odparła od razu, unosząc ręce w obronnym geście. Tylko tego jej brakowało, żeby zostać przeklętą przez starą zielarkę. - Nie pomagam jej. Przyszłam Cię ostrzec.
Re: Targowisko
- Ostrzec? Mnie? - Zbliżając się do Ciebie, czarownica zdążyła już uzbroić się w różdżkę. Wycelowała ją w Ciebie, a z jej ust zaczęły płynąć słowa zaklęć, których nie znałaś - zapewne będących częścią magii starożytnej, o której uczono na historii - gdy ni z tego, ni z owego przerwała inkantację. Zadzierając nieznacznie głowę, wciągnęła powietrze nosem raz i drugi. Nie miałaś wątpliwości, że węszy.
- Skoro nie jesteś z nią, to ją złap - warknęła nagle. W przebłysku świadomości zrozumiałaś, że musiała coś w Tobie wyczuć. Wilkołaka? W każdym razie coś, co jej zdaniem zwiększało Twoje szanse znalezienia i dogonienia uciekinierki w tłumie. - No, dalej! Na co czekasz? - Nie dawała Ci wyboru.
Opuszczając namiot przez rozcięcie w tylnej ścianie, słyszałaś narastający gwar z głównej uliczki.
- ...łapcie złodzieja! Złodziejka! Okradła Czarownicę z Salem! - Zebrani przed namiotem musieli nie tylko widzieć uciekającą, ale również słyszeć podniesiony głos czarownicy, co pozwoliło im skojarzyć fakty.
Mogłaś też wyczuć delikatną woń - nie miałaś czasu obwąchać przedtem rudej, był to jednak jedyny tak świeży trop we wszystkich miejscach, w których wiedziałaś, że była tamta. Samej złodziejki jednak nigdzie nie było widać.
- Skoro nie jesteś z nią, to ją złap - warknęła nagle. W przebłysku świadomości zrozumiałaś, że musiała coś w Tobie wyczuć. Wilkołaka? W każdym razie coś, co jej zdaniem zwiększało Twoje szanse znalezienia i dogonienia uciekinierki w tłumie. - No, dalej! Na co czekasz? - Nie dawała Ci wyboru.
Opuszczając namiot przez rozcięcie w tylnej ścianie, słyszałaś narastający gwar z głównej uliczki.
- ...łapcie złodzieja! Złodziejka! Okradła Czarownicę z Salem! - Zebrani przed namiotem musieli nie tylko widzieć uciekającą, ale również słyszeć podniesiony głos czarownicy, co pozwoliło im skojarzyć fakty.
Mogłaś też wyczuć delikatną woń - nie miałaś czasu obwąchać przedtem rudej, był to jednak jedyny tak świeży trop we wszystkich miejscach, w których wiedziałaś, że była tamta. Samej złodziejki jednak nigdzie nie było widać.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
- Tak, ostrzec. Słyszałam jak mówi, że ma zamiar... - urwała, ponieważ czarownica celowała różdżką w jej głowę. Było za późno by dobyć swojej własnej. Wiedziała, że jeśli będzie musiała, będzie ratować się faktem, że czarownica jest ślepa i starsza, a ona młoda i pełna energii. Jeśli będzie musiała, pobije starą i ucieknie.
- Ale jej już nie... - zaczęła, ale znowu musiała umilknąć, bo czarownica krzyknęła, nie pozostawiając jej wyboru. Wyczuła ją.
- Wilkołaki to nie psy myśliwskie - mruknęła tylko, podrywając się do biegu. Wypadła na zewnątrz przez dziurę w namiocie i kierowana słabą strużką woni rudowłosej, biegła przed siebie. Miała dosłownie kilka chwil na koordynację węchu i instynktu polującego zwierzęcia.
Kiedy tak biegła, kierowana tropem, który zostawiła po sobie czarownica, modliła się w duchu, aby tłum nie wziął jej za złodziejkę.
Przyspieszyła na wszelki wypadek, gdyby ktoś z tłumu puścił się za nią.
- Ale jej już nie... - zaczęła, ale znowu musiała umilknąć, bo czarownica krzyknęła, nie pozostawiając jej wyboru. Wyczuła ją.
- Wilkołaki to nie psy myśliwskie - mruknęła tylko, podrywając się do biegu. Wypadła na zewnątrz przez dziurę w namiocie i kierowana słabą strużką woni rudowłosej, biegła przed siebie. Miała dosłownie kilka chwil na koordynację węchu i instynktu polującego zwierzęcia.
Kiedy tak biegła, kierowana tropem, który zostawiła po sobie czarownica, modliła się w duchu, aby tłum nie wziął jej za złodziejkę.
Przyspieszyła na wszelki wypadek, gdyby ktoś z tłumu puścił się za nią.
Re: Targowisko
Kilkoro z gapiów, widząc Cię, rzeczywiście podniosło krzyk.
- Tam jest! Łapcie ją! - Co odważniejsi puścili się w pogoń. Zarówno im było trudno Cię gonić, jak i Tobie uciekać - trop złodziejki wyprowadził Cię na główną alejkę, potem zaś kolejnymi odnogami, z których każda charakteryzowała się znacznym zaludnieniem. Ruda wiedziała, co robi - uciekając przez tłum znacznie zmniejszała szanse na to, że zostanie złapana.
Mimo tego jednak, gdy raz podchwyciłaś trop, utrzymanie się go wymagało ledwie trochę wysiłku. Znacznie bardziej absorbujące było przepychanie się przez ludzi, z których niektórzy, słysząc krzyki, za cel postanowili sobie Cię zatrzymać. W tej chwili byłaś i drapieżnikiem, i ofiarą.
Rzuć jedną kością.
- Tam jest! Łapcie ją! - Co odważniejsi puścili się w pogoń. Zarówno im było trudno Cię gonić, jak i Tobie uciekać - trop złodziejki wyprowadził Cię na główną alejkę, potem zaś kolejnymi odnogami, z których każda charakteryzowała się znacznym zaludnieniem. Ruda wiedziała, co robi - uciekając przez tłum znacznie zmniejszała szanse na to, że zostanie złapana.
Mimo tego jednak, gdy raz podchwyciłaś trop, utrzymanie się go wymagało ledwie trochę wysiłku. Znacznie bardziej absorbujące było przepychanie się przez ludzi, z których niektórzy, słysząc krzyki, za cel postanowili sobie Cię zatrzymać. W tej chwili byłaś i drapieżnikiem, i ofiarą.
Rzuć jedną kością.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
Hanka gnała przez tłum jak szalona, przepychając się między ludźmi. Początkowo uważała, żeby nie potrącić nikogo, a także aby nie zrzucić czegoś przez przypadek, ale po czasie nie patrzyła już co dzieje się dookoła niej. Tropienie pochłonęło ją całkowicie.
Przewracała staruszki, odpychała dzieci, które stanęły jej na drodze. Istne szaleństwo - tak pokrótce można nazwać to, co działo się na głównej alejce.
W bocznych odnogach targowiska było już nieco spokojniej, bo i ludzi mniej, ale nadal ciężko się biegło.
- Wracaj ruda suko - wrzasnęła, kiedy w tłumie przed nią, mignęła jej na moment czarna czupryna złodziejki.
Przewracała staruszki, odpychała dzieci, które stanęły jej na drodze. Istne szaleństwo - tak pokrótce można nazwać to, co działo się na głównej alejce.
W bocznych odnogach targowiska było już nieco spokojniej, bo i ludzi mniej, ale nadal ciężko się biegło.
- Wracaj ruda suko - wrzasnęła, kiedy w tłumie przed nią, mignęła jej na moment czarna czupryna złodziejki.
- Random number (1,6) : 5
Re: Targowisko
Bez problemu omijałaś wszelkie przeszkody - czy to podstawiane Ci nogi, czy odważniaków wychodzących na środek alejek, by Cię zatrzymać. Raz tylko jakimś zachłannym rękom udało się chwycić Cię za ramię, gdy jednak wciąż biegłaś dalej, uchwyt prędko się poluzował, nadrywając tylko rękaw twej bluzki i pozostawiając różowe szramy po paznokciach chcącej Cię zatrzymać kobiety.
Im dalej byłyście, tym ludzi były mniej. Wreszcie, gdy zbliżyłyście się już niemal do wyjścia z targowiska, ruda wyraźnie zwolniła, pozwalając Ci się zbliżyć. Wciąż pozostawała poza zasięgiem Twoich rąk, natomiast mogłyście rozmawiać.
- Widzisz? Mówiłam, że ją okradniemy. - Obracając się przodem do Ciebie, szła teraz tyłem, wciąż utrzymując dystans między Wami. Jedną ręką wygrzebała z przewieszonej przez ramię torby coś zawiniętego w kolorowe szmaty. Ważąc pakunek w dłoni, rzuciła go prosto w Twoje ręce. Przedmiot był średniej wielkości, dość ciężki.
- Dzięki za pomoc. Gdyby przez chwilę nie wzięła Cię za mnie, nie straciłaby czujności. - Teraz, będąc stosunkowo blisko złodziejki, zrozumiałaś. Choć nie byłyście identyczne, to pewne podobieństwo w rysach twarzy mogło zmylić niewidomą. Nie wiedziałaś tylko, kim ruda była dla Czarownicy, ale tego uciekinierka najwyraźniej nie miała w planach zdradzać.
Cofając się, dotarła pod ścianę jednego z budynków. Tracąc zainteresowanie Tobą, szybko wymacała ubytki w murze i korzystając z nich, zaczęła się wspinać. Dopiero podciągając się na dach budynku, rozejrzała się, a nie widząc nikogo więcej - biegłyście na tyle szybko, by pogoń zostawić daleko w tyle - znów spojrzała na Ciebie.
- Nie żałuj jej. - Potrząsnęła lekko głową. - Nie są tak sympatyczne i dobroduszne, jak mogą się wydawać. - Dziewczyna posmutniała. - W Salem szykują im ponowny proces, wiesz? Mugole, ale tym razem przy pomocy innych czarodziejów.
Nim zdążyłaś ją zatrzymać, pomknęła dachami, znikając Ci z pola widzenia.
Jedynym dowodem realności ostatnich zdarzeń był ciążący Ci w dłoniach owalny przedmiot, starannie opakowany w skrawki kolorowego materiału.
Im dalej byłyście, tym ludzi były mniej. Wreszcie, gdy zbliżyłyście się już niemal do wyjścia z targowiska, ruda wyraźnie zwolniła, pozwalając Ci się zbliżyć. Wciąż pozostawała poza zasięgiem Twoich rąk, natomiast mogłyście rozmawiać.
- Widzisz? Mówiłam, że ją okradniemy. - Obracając się przodem do Ciebie, szła teraz tyłem, wciąż utrzymując dystans między Wami. Jedną ręką wygrzebała z przewieszonej przez ramię torby coś zawiniętego w kolorowe szmaty. Ważąc pakunek w dłoni, rzuciła go prosto w Twoje ręce. Przedmiot był średniej wielkości, dość ciężki.
- Dzięki za pomoc. Gdyby przez chwilę nie wzięła Cię za mnie, nie straciłaby czujności. - Teraz, będąc stosunkowo blisko złodziejki, zrozumiałaś. Choć nie byłyście identyczne, to pewne podobieństwo w rysach twarzy mogło zmylić niewidomą. Nie wiedziałaś tylko, kim ruda była dla Czarownicy, ale tego uciekinierka najwyraźniej nie miała w planach zdradzać.
Cofając się, dotarła pod ścianę jednego z budynków. Tracąc zainteresowanie Tobą, szybko wymacała ubytki w murze i korzystając z nich, zaczęła się wspinać. Dopiero podciągając się na dach budynku, rozejrzała się, a nie widząc nikogo więcej - biegłyście na tyle szybko, by pogoń zostawić daleko w tyle - znów spojrzała na Ciebie.
- Nie żałuj jej. - Potrząsnęła lekko głową. - Nie są tak sympatyczne i dobroduszne, jak mogą się wydawać. - Dziewczyna posmutniała. - W Salem szykują im ponowny proces, wiesz? Mugole, ale tym razem przy pomocy innych czarodziejów.
Nim zdążyłaś ją zatrzymać, pomknęła dachami, znikając Ci z pola widzenia.
Jedynym dowodem realności ostatnich zdarzeń był ciążący Ci w dłoniach owalny przedmiot, starannie opakowany w skrawki kolorowego materiału.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
- Widzisz? Mówiłam, że ją okradniemy.
A to bezczelna, przebiegła żmija. Dopiero teraz Hannah dostrzegła, że ruda jest zaiste do niej podobna. Blada cera, marchewkowe piegi i wąska buzia. Wątła talia przywodziła na myśl jej własną.
Kiedy w jej dłoniach wylądował ciężki pakunek, Hannah instynktownie zważyła go w dłoniach. Od razu zanotowała w myślach, że kiedy tylko pożegna się z rudą, uda się do namiotu czarownicy, aby oddać jej skradzioną rzecz.
- To nie była pomoc - odparła ostro, celując w jej twarz palcem wskazującym. Jednocześnie przycisnęła pakunek mocniej do siebie. Był ciężki, więc kto wie, może był też cenny.
- Oszalałaś. To nie piętnasty wiek! - Zawołała za nią, kiedy ta wspięła się już prawie na sam szczyt ściany. Hannah była wściekła. Nie miała po co wracać na targ, a zostawiła tam swoje zakupy zakupione za ostatnie galeony. Westchnęła ciężko, osunęła kolorowe szmaty i spojrzała na zawartość zawiniątka.
A to bezczelna, przebiegła żmija. Dopiero teraz Hannah dostrzegła, że ruda jest zaiste do niej podobna. Blada cera, marchewkowe piegi i wąska buzia. Wątła talia przywodziła na myśl jej własną.
Kiedy w jej dłoniach wylądował ciężki pakunek, Hannah instynktownie zważyła go w dłoniach. Od razu zanotowała w myślach, że kiedy tylko pożegna się z rudą, uda się do namiotu czarownicy, aby oddać jej skradzioną rzecz.
- To nie była pomoc - odparła ostro, celując w jej twarz palcem wskazującym. Jednocześnie przycisnęła pakunek mocniej do siebie. Był ciężki, więc kto wie, może był też cenny.
- Oszalałaś. To nie piętnasty wiek! - Zawołała za nią, kiedy ta wspięła się już prawie na sam szczyt ściany. Hannah była wściekła. Nie miała po co wracać na targ, a zostawiła tam swoje zakupy zakupione za ostatnie galeony. Westchnęła ciężko, osunęła kolorowe szmaty i spojrzała na zawartość zawiniątka.
Re: Targowisko
Twoim oczom ukazało się jajo. Nie miałaś co do tego wątpliwości. Chropowate, sprawiało wrażenie złożonego z setek drobniutkich łusek. Ciemnozielone, pokryte nielicznymi, jaśniejszymi cętkami, nie przypominało Ci żadnego, które mogłaś widzieć w podręcznikach. Dotykając jego powierzchni, czułaś też, że jest nietypowo ciepłe. Miałaś wrażenie, jakby ktoś pod twardą pokrywą rozpalił małe ognisko.
Mistrz Gry
Re: Targowisko
Kiedy odsłoniła kolorowe szmaty, zaparło jej dech w piersiach. Jajo. Duże, gorące, chropowate i ciężkie jajo smoka. Puchonka prawie zemdlała. Przejechała dłonią po powierzchni skorupki i wydała z siebie cichy pisk zachwytu.
- Prawdziwe jajo smoka... Nie wierzę... Będę bogata - mruczała do siebie, przyciskając jajo do brzucha. Instynktownie owinęła je znowu w szmatki i rozejrzała się dookoła. Ani żywej duszy. Nie mogła wrócić na targowisko, bo możliwe, że wściekły tłum nadal szukał dwóch, rudych złodziejek. Mogliby odebrać jej jajo, a na to nie mogła pozwolić.
- Pieprzyć moralność i starą babę - rzuciła do siebie i obróciła się wokół własnej osi, teleportując się z miejsca pod swój dom.
- Prawdziwe jajo smoka... Nie wierzę... Będę bogata - mruczała do siebie, przyciskając jajo do brzucha. Instynktownie owinęła je znowu w szmatki i rozejrzała się dookoła. Ani żywej duszy. Nie mogła wrócić na targowisko, bo możliwe, że wściekły tłum nadal szukał dwóch, rudych złodziejek. Mogliby odebrać jej jajo, a na to nie mogła pozwolić.
- Pieprzyć moralność i starą babę - rzuciła do siebie i obróciła się wokół własnej osi, teleportując się z miejsca pod swój dom.
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Edynburg
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach