Wierzba Bijąca
+6
Joel Frayne
Mistrz Gry
Sophie Fitzpatrick
Maja Vulkodlak
Aaron Matluck
Brennus Lancaster
10 posters
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 1 z 3
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Wierzba Bijąca
Wściekłe drzewo żyjące własnym życiem od początku istnienia szkoły. Do tej pory niewycięte, ponieważ od lat zaciekle się przed tym broni. Uczniowie podchodzą w jej pobliże na własną odpowiedzialność.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Wierzba Bijąca
Nuda go ni nudę. Ostatnimi czasy Matluck nie miał co ze sobą zrobić w zamkowych murach. Po festynie na którym połaził bez celu zaszył się trochę w pokoju nie mając ochoty spotykać się z kimkolwiek. Ot taka wiosenna depresja spowodowana pogodą, która mocno dawała się we znaki. Ponure niebo nikogo nie wprawiało chyba w zbyt dobry humor. Jednak ile można siedzieć na tyłku i nic nie robić, hm? Zebrał się z dormitorium zakładając na siebie szatę i łapiąc za parasol, który na pewno się przyda skoro ma zamiar wyjść na dwór. Z początku nie do końca wiedział gdzie się udać, więc po prostu ruszył przed siebie mijając uczniów, którzy wracali z zajęć na dworze. Wszyscy jak jeden mąż przeklinali aurę pogodową i życzyli jej jak najszybszego odejścia, z czym Matluck nie mógł się nie zgodzić. Spacer zakończył w pobliżu Bijącej Wierzby. Nie do końca wiedział czemu tutaj przyszedł biorąc pod uwagę, że to dosyć niebezpieczne miejsce i zawsze wszyscy kazali się go wystrzegać. Stanął w bezpiecznej odległości, oparł się na parasolu i zaczął wpatrywać się w to magiczne drzewo. Miało w sobie coś hipnotyzującego gdy tak się kołysało.
Re: Wierzba Bijąca
Dzisiejszego ranka wstała z o wiele lepszym humorem. Nie miała ochoty nikomu skoczyć do gardła, a wręcz przeciwnie - miała ochotę z kimś porozmawiać. O byle czym, nawet o pogodzie czy o dupie Marynie. Nie wiedziała za bardzo co się z nią dzieje ostatnimi czasy, jednak usilnie trzymała się wersji, że po prostu tęskni za domem i za swoim rodzeństwem, które niby było w szkole a tak naprawdę nie miało dla niej czasu.
Spacerowała sobie po zamku, aż ostatecznie wyszła na zewnątrz. Nie padało, ale Puchonka trzymając się przysłowia "przezorny zawsze ubezpieczony" trzymała w dłoni parasolkę, przez którą po rozłożeniu mogła obserwować niebo. Rosjanka przystanęła na schodkach prowadzących na błonia, w celu rozejrzenia się gdzie ewentualnie może być jakaś żywa dusza. I owszem, znalazła. Tak przynajmniej jej się wydawało, dlatego by się upewnić, że jeszcze nie oślepła, naciągnęła do połowy głowy kaptur od kurtki i ruszyła w dalszą drogę.
- Co jeśli jestem diabłem i zaraz sprawię, że znajdziesz się zbyt blisko wierzby? - spytała, stając kilka kroków za chłopakiem.
Spacerowała sobie po zamku, aż ostatecznie wyszła na zewnątrz. Nie padało, ale Puchonka trzymając się przysłowia "przezorny zawsze ubezpieczony" trzymała w dłoni parasolkę, przez którą po rozłożeniu mogła obserwować niebo. Rosjanka przystanęła na schodkach prowadzących na błonia, w celu rozejrzenia się gdzie ewentualnie może być jakaś żywa dusza. I owszem, znalazła. Tak przynajmniej jej się wydawało, dlatego by się upewnić, że jeszcze nie oślepła, naciągnęła do połowy głowy kaptur od kurtki i ruszyła w dalszą drogę.
- Co jeśli jestem diabłem i zaraz sprawię, że znajdziesz się zbyt blisko wierzby? - spytała, stając kilka kroków za chłopakiem.
Re: Wierzba Bijąca
- Wtedy stwierdził bym, że diabeł jest dosyć mało oryginalny chcąc pozbyć się biednego ucznia w tak mało oryginalny sposób. Ale rozumiem, wszystko musi wyglądać na wypadek.
Stwierdził spokojnie odwracając się w stronę osóbki posiadającej dosyć specyficzne poczucie humoru. Widząc naciągnięty na głowę dziewczyny kaptur uśmiechnął się lekko widząc w głowie nowoczesną wersję śmierci, która zamiast kosy ma parasol.
- Swoją drogą, interesujący sposób na rozpoczęcie rozmowy z nieznajomym.
Dodał przyglądając się dziewczynie, której twarz była skryta w lekkim cieniu, ale mimo tego był prawie pewien, że wcześniej jej nie spotkał, ale mógł się mylić.
Stwierdził spokojnie odwracając się w stronę osóbki posiadającej dosyć specyficzne poczucie humoru. Widząc naciągnięty na głowę dziewczyny kaptur uśmiechnął się lekko widząc w głowie nowoczesną wersję śmierci, która zamiast kosy ma parasol.
- Swoją drogą, interesujący sposób na rozpoczęcie rozmowy z nieznajomym.
Dodał przyglądając się dziewczynie, której twarz była skryta w lekkim cieniu, ale mimo tego był prawie pewien, że wcześniej jej nie spotkał, ale mógł się mylić.
Re: Wierzba Bijąca
Uśmiechnęła się, podchodząc bliżej chłopaka, po czym zsunęła z głowy kaptur, wzruszając ramionami.
- Mogę równie dobrze być wysłannikiem diabła. To by wyjaśniało niewinną buzię, blond włosy i parasol, który zaraz może się zamienić w śmiercionośne narzędzie. - stwierdziła unosząc parasolkę do góry, ale tylko po to, by ją otworzyć, ponieważ zaczęło kropić. Dłoń wcisnęła do kieszeni kurtki a potem przestępując z nogi na nogę, zlustrowała Aarona wzrokiem.
- Jeszcze Ci źle? - mruknęła - Zawsze mogę zacząć rozmowę jak inni. Ewentualnie jeszcze mogłam rzucić w Ciebie kamieniem albo potraktować jakimś zaklęciem, ostatnio to jest tutaj modne. - dla odmiany przeniosła spojrzenie na wierzbę. Wszyscy nauczyciele ostrzegali uczniów przed tym drzewem, jednak do tej pory nie słyszała, by ono komukolwiek zrobiło krzywdę. Chociaż dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego zarazem, wolała jednak tego nie podważać.
- Mogę równie dobrze być wysłannikiem diabła. To by wyjaśniało niewinną buzię, blond włosy i parasol, który zaraz może się zamienić w śmiercionośne narzędzie. - stwierdziła unosząc parasolkę do góry, ale tylko po to, by ją otworzyć, ponieważ zaczęło kropić. Dłoń wcisnęła do kieszeni kurtki a potem przestępując z nogi na nogę, zlustrowała Aarona wzrokiem.
- Jeszcze Ci źle? - mruknęła - Zawsze mogę zacząć rozmowę jak inni. Ewentualnie jeszcze mogłam rzucić w Ciebie kamieniem albo potraktować jakimś zaklęciem, ostatnio to jest tutaj modne. - dla odmiany przeniosła spojrzenie na wierzbę. Wszyscy nauczyciele ostrzegali uczniów przed tym drzewem, jednak do tej pory nie słyszała, by ono komukolwiek zrobiło krzywdę. Chociaż dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego zarazem, wolała jednak tego nie podważać.
Re: Wierzba Bijąca
- A widzisz, o tym nie pomyślałem. W sumie miało by to sens. Niewinna z zewnątrz, śmiercionośna w środku.
Powiedział uśmiechając się lekko przyglądając się dziewczynie. Poszedł w jej ślady i również rozłożył parasol nie chcąc bez sensu moknąć. Zdziwił się nieco słysząc jej pytanie.
- Źle? A czy powiedziałem, że jest mi źle? Ale fakt, lepsze to niż jakaś drętwota w plecy. Popieprzyło ludzi ostatnio z tymi czarami z tego co słyszałem. Jakieś parcie na pokazanie kto jest lepszy z zaklęć.
Pokręcił głową ze zrezygnowaniem zastanawiając się co się porobiło z tą szkołą. Wiadomo, że każdy stara się pokazać jakąś swoją pozycję w szkole, ale bez przesady, a ostatnie plotki o jakichś ciągłych pojedynkach potwierdzały jego teorię, że ludzie stają się coraz bardziej zadufani w sobie.
- Zastanawia mnie skąd się wzięło tu to drzewo i kto sprawił, że pragnie zamienić wszystko co się do niego zbliży w papkę.
Powiedział uśmiechając się lekko przyglądając się dziewczynie. Poszedł w jej ślady i również rozłożył parasol nie chcąc bez sensu moknąć. Zdziwił się nieco słysząc jej pytanie.
- Źle? A czy powiedziałem, że jest mi źle? Ale fakt, lepsze to niż jakaś drętwota w plecy. Popieprzyło ludzi ostatnio z tymi czarami z tego co słyszałem. Jakieś parcie na pokazanie kto jest lepszy z zaklęć.
Pokręcił głową ze zrezygnowaniem zastanawiając się co się porobiło z tą szkołą. Wiadomo, że każdy stara się pokazać jakąś swoją pozycję w szkole, ale bez przesady, a ostatnie plotki o jakichś ciągłych pojedynkach potwierdzały jego teorię, że ludzie stają się coraz bardziej zadufani w sobie.
- Zastanawia mnie skąd się wzięło tu to drzewo i kto sprawił, że pragnie zamienić wszystko co się do niego zbliży w papkę.
Re: Wierzba Bijąca
Wydęła dolną wargę i uniosła wysoko brwi, słysząc komentarz dotyczący tego co się ostatnio tutaj wyrabia. Cóż... nawet jeśli by chciała, to niestety nie mogła się nie zgodzić. Mimo, że Maja stroniła od plotkowania, tak chętnie słuchała nowinek ze świata szkoły, dlatego dzięki swoim koleżankom z roku była baaardzo doinformowana i miała rozeznanie co, gdzie, po co, na co i z kim.
- No co poradzisz. Pozabijają się wzajemnie albo wylecą. Co nie zmienia faktu, że ja preferuję rozliczanie się ze sobą bez różdżek. - odpowiedziała zgodnie ze swoim przekonaniem, po czym chwilę później dodała:
- Nie mam kolorowego pojęcia, ale niektórzy mówią, że jest sposób na przetrwanie starcia z tym draństwem. Pewnie zwykłe plotki... - kątem oka spojrzała na Gryfona, jednak zaraz później w jej głowie pojawiła się obawa, że może przypadkiem to drzewo ją tutaj dosięgnie, skoro w tym zamku wszystko było możliwe. Wszystko w pełnym tego słowa znaczeniu. Rosjanka machinalnie cofnęła się dwa kroki do tyłu.
- No co poradzisz. Pozabijają się wzajemnie albo wylecą. Co nie zmienia faktu, że ja preferuję rozliczanie się ze sobą bez różdżek. - odpowiedziała zgodnie ze swoim przekonaniem, po czym chwilę później dodała:
- Nie mam kolorowego pojęcia, ale niektórzy mówią, że jest sposób na przetrwanie starcia z tym draństwem. Pewnie zwykłe plotki... - kątem oka spojrzała na Gryfona, jednak zaraz później w jej głowie pojawiła się obawa, że może przypadkiem to drzewo ją tutaj dosięgnie, skoro w tym zamku wszystko było możliwe. Wszystko w pełnym tego słowa znaczeniu. Rosjanka machinalnie cofnęła się dwa kroki do tyłu.
Re: Wierzba Bijąca
- I zostanie garstka uczniów i czeka nas indywidualne nauczanie.
Stwierdził z zamyślonym wyrazem twarzy jakby sobie wyobrażał jakby to wyglądało. Już widział jak wyglądało by takie zielarstwo sam na sam z nauczycielką i jakimiś paskudnymi roślinami. Na samą myśl przeszła mu gęsia skórka, to było by straszne. Widząc, że dziewczyna cofa się nieco uśmiechnął się do niej.
- Nie spodziewałem się, że najpierw stwierdzisz, że lubisz załatwiać porachunki na pięści a teraz będziesz się czuła niepewnie w pobliżu drzewa, które raczej nas nie dosięgnie. Ale podkreślam, raczej.
Powiedział z uśmiechem wracając wzrokiem do wierzby. Gdy pomyślał sobie jednak o tym, że ta masywna gałąź mogła by go pieprznąć raz a dobrze i wyrzucić go w powietrze paręnaście metrów w górę, to sam również cofnął się o dwa kroki. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Stwierdził z zamyślonym wyrazem twarzy jakby sobie wyobrażał jakby to wyglądało. Już widział jak wyglądało by takie zielarstwo sam na sam z nauczycielką i jakimiś paskudnymi roślinami. Na samą myśl przeszła mu gęsia skórka, to było by straszne. Widząc, że dziewczyna cofa się nieco uśmiechnął się do niej.
- Nie spodziewałem się, że najpierw stwierdzisz, że lubisz załatwiać porachunki na pięści a teraz będziesz się czuła niepewnie w pobliżu drzewa, które raczej nas nie dosięgnie. Ale podkreślam, raczej.
Powiedział z uśmiechem wracając wzrokiem do wierzby. Gdy pomyślał sobie jednak o tym, że ta masywna gałąź mogła by go pieprznąć raz a dobrze i wyrzucić go w powietrze paręnaście metrów w górę, to sam również cofnął się o dwa kroki. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Re: Wierzba Bijąca
Na myśl o nauczaniu indywidualnym zamyśliła się, lecz chwilę później i ona się wzdrygnęła. Indywidualne lekcje z eliksirów? W życiu! To ona wczoraj prawie wypruła sobie żyły, chcąc zapamiętać jeden przepis a teraz miałaby wykuć kilka i zdawać je przed nauczycielką, sam na sam? Maja posłała chłopakowi pełne oburzenia spojrzenie.
- Nawet tak nie mów. - ucięła krótko ten temat, kiwając się na boki jak dziecko z chorobą sierocą. Dopiero komentarz chłopaka sprowadził ją na ziemię.
- Wcale się nie boję. - skłamała gładko, co przy nieznajomych wychodziło jej wprost mistrzowsko. I żeby potwierdzić swoje słowa zrobiła kilka kroków w przód. W głowie jednak nadal miała wizję tego jak właśnie wierzba ją dosięga i wgniata w ziemię jak małego karalucha.
- Nawet tak nie mów. - ucięła krótko ten temat, kiwając się na boki jak dziecko z chorobą sierocą. Dopiero komentarz chłopaka sprowadził ją na ziemię.
- Wcale się nie boję. - skłamała gładko, co przy nieznajomych wychodziło jej wprost mistrzowsko. I żeby potwierdzić swoje słowa zrobiła kilka kroków w przód. W głowie jednak nadal miała wizję tego jak właśnie wierzba ją dosięga i wgniata w ziemię jak małego karalucha.
Re: Wierzba Bijąca
Uśmiechnął się słysząc jak dziewczę również nie było zachwycone myślą spotkań sam na sam z nauczycielami. Chociaż ile by więcej wyciągnęli z tej nauki i jak dobrze by to im wróżyło na przyszłość! Tyle możliwości! Widząc jak puchonka podchodzi do przodu chcąc pokazać jaka to nie jest nieustraszona, gryfon pokręcił głową.
- No już, już, wierzę, że niczego się nie boisz, a teraz lepiej się cofnij, żeby nie dostać gałęzią w łeb. Nie planowałem dzisiaj zbierania mózgu z ubrania i twarzy.
Mruknął kręcąc sobie wesoło parasolem bedąc gotowym, żeby w razie czego zasłonić się przed deszczem krwi, który może na niego spaść. Swoja drogą był nieco przerażony tym jak szybko jego myśli przeszły z normalnego toku na wyobrażanie sobie jakiejś krwawej łaźni. Chyba musi przemyśleć swoje życie.
- No już, już, wierzę, że niczego się nie boisz, a teraz lepiej się cofnij, żeby nie dostać gałęzią w łeb. Nie planowałem dzisiaj zbierania mózgu z ubrania i twarzy.
Mruknął kręcąc sobie wesoło parasolem bedąc gotowym, żeby w razie czego zasłonić się przed deszczem krwi, który może na niego spaść. Swoja drogą był nieco przerażony tym jak szybko jego myśli przeszły z normalnego toku na wyobrażanie sobie jakiejś krwawej łaźni. Chyba musi przemyśleć swoje życie.
Re: Wierzba Bijąca
Musiała przyznać, że komentarz chłopaka o zbieraniu mózgu z ubrania i twarzy rozśmieszył ją, chociaż usilnie próbowała się ani nie uśmiechać ani śmiać. W końcu odpuściła. Scenariusz, który pojawił się w jej głowie wygrał rundę pięknym nokautem. Odsunęła się więc na bezpieczną odległość od drzewa, po czym zaczęła się perliście śmiać, w pewnym momencie zasłaniając nawet dłonią twarz. Ich humory były... bardzo specyficzne, co Puchonka pozwoliła sobie skomentować.
- Widzę, że Twój humor również nie jest zbyt normalny. - uśmiechnęła się, palcem ścierając pojedyncze łzy z policzków.
- Albo to ja nie jestem normalna. - dodała już ciszej, po czym przyjrzała się chłopakowi.
- Widzę, że Twój humor również nie jest zbyt normalny. - uśmiechnęła się, palcem ścierając pojedyncze łzy z policzków.
- Albo to ja nie jestem normalna. - dodała już ciszej, po czym przyjrzała się chłopakowi.
Re: Wierzba Bijąca
Wewnętrznie odetchnął z ulgą widząc, że dziewczyna się cofa, chociaż nie ukrywał zdziwienia tym, że aż tak ją to rozbawiło. Nie sądził, że taka uwaga może być zabawna dla kogokolwiek, ale widać nie tylko on miał tak specyficzne poczucie humoru.
- Normalni ludzie po prostu są nudni.
Skomentował, według niego oczywiście, trafnie uśmiechając się lekko. Widząc jak puchonka mu się przygląda poczuł nagłe uczucie dyskomfortu. Niby dobrze, że zachowuje kontakt wzrokowy gdy coś do niego mówi, ale mimo wszystko usilne wpatrywanie się może być nieco deprymujące.
- No dobrze, a uraczysz mnie w końcu swoim imieniem czy pozostaniemy w takiej nienormalności i rozejdziemy się w takiej nieświadomości?
Zapytał przestępując z nogi na nogę czując nagłe uczucie zimna.
- Normalni ludzie po prostu są nudni.
Skomentował, według niego oczywiście, trafnie uśmiechając się lekko. Widząc jak puchonka mu się przygląda poczuł nagłe uczucie dyskomfortu. Niby dobrze, że zachowuje kontakt wzrokowy gdy coś do niego mówi, ale mimo wszystko usilne wpatrywanie się może być nieco deprymujące.
- No dobrze, a uraczysz mnie w końcu swoim imieniem czy pozostaniemy w takiej nienormalności i rozejdziemy się w takiej nieświadomości?
Zapytał przestępując z nogi na nogę czując nagłe uczucie zimna.
Re: Wierzba Bijąca
A Maja doskonale wiedziała, że nie powinna zbyt długo patrzeć na swojego rozmówcę, by nie wyjść na nachalną lub coś w tym guście. Jednak teraz zrobiła to celowo. Chciała sobie przypomnieć czy widziała kiedykolwiek stojącego przed nią Gryfona na lekcji czy korytarzu zamku. Po dłuższej chwili skapitulowała, obracając się do niego dla odmiany bokiem. Widać nie tylko ona była w tej szkole jak ninja. Wszystko widzi, wszystko wie, pozostając przy tym anonimowa.
- Maja, Puchonka z piątego roku. - przedstawiła się krótko i treściwie, chcąc ubiec kolejne pytania. W zasadzie to ona nigdy nie lubiła się poznawać z ludźmi, trzymając się wersji, że nie cierpi o sobie opowiadać - A Ty? - uśmiechnęła się lekko.
- Maja, Puchonka z piątego roku. - przedstawiła się krótko i treściwie, chcąc ubiec kolejne pytania. W zasadzie to ona nigdy nie lubiła się poznawać z ludźmi, trzymając się wersji, że nie cierpi o sobie opowiadać - A Ty? - uśmiechnęła się lekko.
Re: Wierzba Bijąca
- Aaron. VI rok. Miło mi poznać i dobrze, że obyło się bez porachunków na pięści.
Przedstawił się sympatycznie krótko i zwięźle idąc w ślady swojej rozmówczyni. Ochłodziło się znacznie dlatego też w głowie chłopaka trudno było znaleźć inną myśl niż "Janiemogęalepiździ" co subtelnie akcentował przestępowaniem z nogi na nogę aby się ogrzać. Czasem w takich sytuacjach nachodziła go dziwna myśl jakby to było być pingwinem. One przecież też tak sobie drepczą i im ciepło, a człowiek i tak marznie... Otrząsnął się z tego letargu spoglądając ze zdziwieniem na dziewczynę, co mogło wyglądać dosyć... Oryginalnie. Wtedy do jego głowy doszła głupia myśl.
- A może zobaczymy czy uda nam się podejść aż do pnia i uciec...
Mruknął spoglądając na żyjącą roślinę zastanawiając się czy było by to możliwe.
- Chociaż to by była najgłupsza rzecz jaką bym zrobił chyba.
Przedstawił się sympatycznie krótko i zwięźle idąc w ślady swojej rozmówczyni. Ochłodziło się znacznie dlatego też w głowie chłopaka trudno było znaleźć inną myśl niż "Janiemogęalepiździ" co subtelnie akcentował przestępowaniem z nogi na nogę aby się ogrzać. Czasem w takich sytuacjach nachodziła go dziwna myśl jakby to było być pingwinem. One przecież też tak sobie drepczą i im ciepło, a człowiek i tak marznie... Otrząsnął się z tego letargu spoglądając ze zdziwieniem na dziewczynę, co mogło wyglądać dosyć... Oryginalnie. Wtedy do jego głowy doszła głupia myśl.
- A może zobaczymy czy uda nam się podejść aż do pnia i uciec...
Mruknął spoglądając na żyjącą roślinę zastanawiając się czy było by to możliwe.
- Chociaż to by była najgłupsza rzecz jaką bym zrobił chyba.
Re: Wierzba Bijąca
Przytaknęła głową i uśmiechnęła się szerzej, a gdy chłopak zaskoczył ją swoim pomysłem, parsknęła śmiechem po dłuższej chwili milczenia.
- Mówisz serio? - spytała, przyglądając mu się teraz dla odmiany z poważnym wyrazem twarzy. Najpierw kazał jej się odsunąć a teraz sam chce do niej biec?
- Ja rozumiem, że jest zimno, ale to chyba nie powód, żeby się narażać. - podeszła do chłopaka i poklepała go po ramieniu, a później minęła go wyszukując kilka większych kamieni. Uradowana wróciła do chłopaka, wciskając mu jeden kamyk w dłoń.
- Rzucaj, tylko zasłoń się parasolem, bo jak się odbije to któreś może oberwać. - może to też nie był najnormalniejszy pomysł na jaki w życiu wpadła, ale na pewno normalniejszy niż bieg do wierzby.
- Mówisz serio? - spytała, przyglądając mu się teraz dla odmiany z poważnym wyrazem twarzy. Najpierw kazał jej się odsunąć a teraz sam chce do niej biec?
- Ja rozumiem, że jest zimno, ale to chyba nie powód, żeby się narażać. - podeszła do chłopaka i poklepała go po ramieniu, a później minęła go wyszukując kilka większych kamieni. Uradowana wróciła do chłopaka, wciskając mu jeden kamyk w dłoń.
- Rzucaj, tylko zasłoń się parasolem, bo jak się odbije to któreś może oberwać. - może to też nie był najnormalniejszy pomysł na jaki w życiu wpadła, ale na pewno normalniejszy niż bieg do wierzby.
Re: Wierzba Bijąca
Słysząc reakcję dziewczyny na jego pomysł momentalnie odstąpił od idei biegnięcia na, dosłownie, złamanie karku po to by tylko musnąć ręką korę Bijącej Wierzby.
- Zimno budzi w ludziach ukryte zachowania...
Mruknął niezadowolony, że jego pomysł nie został zbyt ciepło przyjęty. Wziął do ręki kamień, który podała mu dziewczyna i podrzucił go parę razy. Ok, to wydawało się być normalniejsze.
- Ok, tylko potem uciekamy. Szczerze nie mam pojęcia jaki zasięg ma to bydle jak się wkurzy...
Powiedział uśmiechając się szeroko spoglądając na Maję. W zasadzie dobrze, że dziewczyna tutaj przyszła bo inaczej zrobił by głupotę i jeżeli by przeżył, to pewnie żałowałby do końca życia. Wziął duży zamach i rzucił kamieniem w drzewo, które momentalnie ożywiło się i zaczęło wymachiwać gałęziami na wszystkie strony. Chłopak w razie czego zaczął cofać się powoli ciesząc się jak małe dziecko, że udało mu się to zrobić.
- Zimno budzi w ludziach ukryte zachowania...
Mruknął niezadowolony, że jego pomysł nie został zbyt ciepło przyjęty. Wziął do ręki kamień, który podała mu dziewczyna i podrzucił go parę razy. Ok, to wydawało się być normalniejsze.
- Ok, tylko potem uciekamy. Szczerze nie mam pojęcia jaki zasięg ma to bydle jak się wkurzy...
Powiedział uśmiechając się szeroko spoglądając na Maję. W zasadzie dobrze, że dziewczyna tutaj przyszła bo inaczej zrobił by głupotę i jeżeli by przeżył, to pewnie żałowałby do końca życia. Wziął duży zamach i rzucił kamieniem w drzewo, które momentalnie ożywiło się i zaczęło wymachiwać gałęziami na wszystkie strony. Chłopak w razie czego zaczął cofać się powoli ciesząc się jak małe dziecko, że udało mu się to zrobić.
Re: Wierzba Bijąca
Dobrze, Maja może i była inteligentnym, złotym dzieckiem, ale... na pewno nie należała do normalnych osób. Czasami jej pomysły były po prostu niereformowalne, jak na przykład denerwowanie bijącej wierzby przez rzucanie w nią kamieniami, jak do kaczek.
- To czekaj, zasłonię nas parasolem a Ty rzucisz. - zakomenderowała i jak powiedziała, tak zrobiła. Parasolkę, którą trzymała nad głową opuściła, tworząc z niej tarczę ochronną, a że była przeźroczysta widzieli wszystko. Gdy chłopak rzucił kamieniem nie trafiając w gałąź a co najwyżej pobudzając drzewo, Puchonka zmarszczyła czoło.
- Długie ma te gałązki... lepiej się odsuńmy. - bez pytania pociągnęła chłopaka za sobą kilka kroków wstecz, po czym wcisnęła mu w dłonie kamienie i po krótkim "moja kolej", wyjrzała zza parasolki, wzięła zamach i rzuciła kamieniem w wierzbę, chowając się za tarczę równie szybko.
Po pewnym czasie takiej zabawy, poczuła jak chłód przeszedł przez warstwę jej ubrań, dlatego też uśmiechnęła się przepraszająco.
- Wracam do zamku, do zobaczenia. - i po tak krótkim pożegnaniu, ruszyła przed siebie.
- To czekaj, zasłonię nas parasolem a Ty rzucisz. - zakomenderowała i jak powiedziała, tak zrobiła. Parasolkę, którą trzymała nad głową opuściła, tworząc z niej tarczę ochronną, a że była przeźroczysta widzieli wszystko. Gdy chłopak rzucił kamieniem nie trafiając w gałąź a co najwyżej pobudzając drzewo, Puchonka zmarszczyła czoło.
- Długie ma te gałązki... lepiej się odsuńmy. - bez pytania pociągnęła chłopaka za sobą kilka kroków wstecz, po czym wcisnęła mu w dłonie kamienie i po krótkim "moja kolej", wyjrzała zza parasolki, wzięła zamach i rzuciła kamieniem w wierzbę, chowając się za tarczę równie szybko.
Po pewnym czasie takiej zabawy, poczuła jak chłód przeszedł przez warstwę jej ubrań, dlatego też uśmiechnęła się przepraszająco.
- Wracam do zamku, do zobaczenia. - i po tak krótkim pożegnaniu, ruszyła przed siebie.
Re: Wierzba Bijąca
- Ech, nie poszło nam, cóż. - wzruszyła wątłymi barkami, klepiąc chłopaka pocieszająco po łopatce. Nie była mistrzem w tej grze, a nawet za nią nie przepadała. Dlatego też nie była członkiem kółka szachowego, a z tego co powiedział jej Joel- on również nie był faworytem tej magicznej rozrywki.
- Dziękujemy za partię, Dyrektorze. - wymienili uścisk dłoni ze starym Irlandczykiem, odczytując kolejną zagadkę. Poszło im wyjątkowo szybko. Na szkolnych terenach było tylko jedno drzewo o którym mogła być mowa w wierszu.
- Bijąca Wierzba.. - wymamrotali cicho, kiwając porozumiewawczo głowami. Pędem opuścili klasę i pobiegli w stronę błoni. Było już dosyć ciemno, ale zapał ich nie opuszczał. Kiedy znaleźli się na miejscu, wyrównali oddechy, czekając na najgorsze.
- Dziękujemy za partię, Dyrektorze. - wymienili uścisk dłoni ze starym Irlandczykiem, odczytując kolejną zagadkę. Poszło im wyjątkowo szybko. Na szkolnych terenach było tylko jedno drzewo o którym mogła być mowa w wierszu.
- Bijąca Wierzba.. - wymamrotali cicho, kiwając porozumiewawczo głowami. Pędem opuścili klasę i pobiegli w stronę błoni. Było już dosyć ciemno, ale zapał ich nie opuszczał. Kiedy znaleźli się na miejscu, wyrównali oddechy, czekając na najgorsze.
Re: Wierzba Bijąca
Dźwięk magicznych dzwoneczków doszedł do waszych uszów, a nad głowami pojawiła się karteczka.
Pokonajcie Wierzbę Bijącą.
Mistrz Gry
Re: Wierzba Bijąca
Sophie pacnęła się otwartą dłonią w czoło, kiedy dotarły do niej słowa wypisane na magicznej karteczce. W milczeniu pokazała koledze treść by zaraz porwać pergamin na milion małych kawałeczków. Pokonać Bijącą Wierzę? Oszaleli w tej szkole. Wszyscy oszaleli!
- Dyrektor chyba ma nas dość i pragnie rychłej śmierci uczniaków. - przełknęła głośno ślinę, przechylając głowę i spoglądając krytycznym spojrzeniem na starą roślinę. No nic. Obydwoje chcieli wygranej, więc trzeba było podjąć ryzyko.
- Zaufaj mi, dobra?- westchnęła ciężko, związując ogniste, luźno opadające na ramiona pukle w wysokiego kucyka. Krytycznym spojrzeniem obradowała zarówno zieloną spódnicę, którą miała na sobie jak i zapewne niewygodny kostium Joela. Te stroje tylko utrudnią im zadanie i unikanie szalonych gałęzi. Łatwo się o coś zahaczyć. Będzie ciężko.
- Po prostu trzymaj się mnie, rób co Ci powiem i sprężaj ruchy, Frayne! - złapała go pewnie za rękę, ściskając ją lekko w przyjacielskim, a wręcz wspierającym geście. Kiedy była mała ojciec opowiadał jej o swych młodzieńczych latach w tej szkole. Rudej zapadła w pamięci historia dotycząca magicznego tunelu pod starym drzewem, a także sposobem unieruchomienia go, który znali tylko nieliczni. Na całe szczęście- Fitzpatrick zaliczała się do tych wybrańców.
Dając Krukonowi znak kiwnięciem głowy, podeszli bliżej zaczarowanej wierzby. Nie minęła chwila, kiedy gałęzie poruszyły się niebezpiecznie i zadały swój pierwszy cios. Udało im się zręcznie odskoczyć. Ominęli też kolejny, jednakże trzecie i czwarte uderzenie nadeszło z dwóch stron na raz, przewracając tą dwójkę na twarde konary. Zielonooką bolał tyłek, a po minie towarzysza mogła stwierdzić, że i jemu zostaną siniaki.
Zbliżało się następne uderzenie. Okrutny los chciał, że sukienka rudej zahaczyła o korzeń i bliskie spotkanie z gałęzią było nieuniknione. Panienka przymknęła tylko oczy, szykując się na oszałamiającą dawkę bólu, jednak w ostatnim momencie Joel popchną ją z całej siły, a do zielonookiej doszedł tylko dźwięk porwanego materiału i głośny syk chłopaka. Oberwał, a jego kostium był rozcięty na plecach. Sophie mogła rzucić okiem na jego skórę, która zrobiła się filetowa.
- Piegusie, uważaj! - Fitzpatrick zamrugała kilkakrotnie, czując jak cieniutka linka rozcina jej nakrapiany cętkami policzek. Pisnęła, czując jak ciepła krew spływa jej na szyję. Zagryzła wargi, łapiąc chłopaka za rękę. Dość tego dobrego! Byli już całkiem blisko, a determinacja pozwoliła im ominąć kolejne przeszkody stawiane przez drzewo. Kiedy dotarli w odpowiednie miejsce panienka odnalazła wystający z konaru sęk i wcisnęła go, pomagając sobie drugą gałęzią. Niech podziała! Miała nadzieję, że dobrze zapamiętała słowa Rolanda.
- Dyrektor chyba ma nas dość i pragnie rychłej śmierci uczniaków. - przełknęła głośno ślinę, przechylając głowę i spoglądając krytycznym spojrzeniem na starą roślinę. No nic. Obydwoje chcieli wygranej, więc trzeba było podjąć ryzyko.
- Zaufaj mi, dobra?- westchnęła ciężko, związując ogniste, luźno opadające na ramiona pukle w wysokiego kucyka. Krytycznym spojrzeniem obradowała zarówno zieloną spódnicę, którą miała na sobie jak i zapewne niewygodny kostium Joela. Te stroje tylko utrudnią im zadanie i unikanie szalonych gałęzi. Łatwo się o coś zahaczyć. Będzie ciężko.
- Po prostu trzymaj się mnie, rób co Ci powiem i sprężaj ruchy, Frayne! - złapała go pewnie za rękę, ściskając ją lekko w przyjacielskim, a wręcz wspierającym geście. Kiedy była mała ojciec opowiadał jej o swych młodzieńczych latach w tej szkole. Rudej zapadła w pamięci historia dotycząca magicznego tunelu pod starym drzewem, a także sposobem unieruchomienia go, który znali tylko nieliczni. Na całe szczęście- Fitzpatrick zaliczała się do tych wybrańców.
Dając Krukonowi znak kiwnięciem głowy, podeszli bliżej zaczarowanej wierzby. Nie minęła chwila, kiedy gałęzie poruszyły się niebezpiecznie i zadały swój pierwszy cios. Udało im się zręcznie odskoczyć. Ominęli też kolejny, jednakże trzecie i czwarte uderzenie nadeszło z dwóch stron na raz, przewracając tą dwójkę na twarde konary. Zielonooką bolał tyłek, a po minie towarzysza mogła stwierdzić, że i jemu zostaną siniaki.
Zbliżało się następne uderzenie. Okrutny los chciał, że sukienka rudej zahaczyła o korzeń i bliskie spotkanie z gałęzią było nieuniknione. Panienka przymknęła tylko oczy, szykując się na oszałamiającą dawkę bólu, jednak w ostatnim momencie Joel popchną ją z całej siły, a do zielonookiej doszedł tylko dźwięk porwanego materiału i głośny syk chłopaka. Oberwał, a jego kostium był rozcięty na plecach. Sophie mogła rzucić okiem na jego skórę, która zrobiła się filetowa.
- Piegusie, uważaj! - Fitzpatrick zamrugała kilkakrotnie, czując jak cieniutka linka rozcina jej nakrapiany cętkami policzek. Pisnęła, czując jak ciepła krew spływa jej na szyję. Zagryzła wargi, łapiąc chłopaka za rękę. Dość tego dobrego! Byli już całkiem blisko, a determinacja pozwoliła im ominąć kolejne przeszkody stawiane przez drzewo. Kiedy dotarli w odpowiednie miejsce panienka odnalazła wystający z konaru sęk i wcisnęła go, pomagając sobie drugą gałęzią. Niech podziała! Miała nadzieję, że dobrze zapamiętała słowa Rolanda.
Re: Wierzba Bijąca
Niestety, kiedy byłaś blisko celu, drzewo wykonało nagły zamach. Mogłaś poczuć, jak gruba gałąź uderza Cię mocno w żebro i odrzuca parę metrów w bok, łamiąc przy tym żebro i zdzierając niemal całą sukienkę. Spadając uderzyłaś głową w konar i prawie straciłaś przytomność. (-40 życia)
Joel, gałąź złapała Cię za nogę i podrzuciła mocno do góry. Mogłeś poczuć, że kość w kolanie wykrzywia się pod dziwnym kątem. Chwile później leżałeś na ziemi, wciąż przytomny, ale niezdolny do ruchu. (-25 życia)
Ciągle znajdujecie się w zasięgu bijącej wierzby.
Mistrz Gry
Re: Wierzba Bijąca
Dzielnie znosił wszelkie uderzenia wierzby, ale gdy ujrzał jak Sophie odleciała kilka metrów w bok, pozbawiona znacznej części garderoby, wydał z siebie niemy jęk.
- Sophie! - wykrzyknął dopiero wtedy, kiedy odzyskał swobodę mówienia i język w gębie, ale skrupiło się to tylko na nim, bo niespodziewanie wierzba wystrzeliła w jego stronę. Nie chciał uciekać i zostawiać dziewczyny na pastwę tego paskudnego drzewa, oj nie, nie to wyniósł z domu, lecz w momencie swojego zetknięcia z ziemią i prawdopodobnie złamania nogi, zaklął głośno. Dzwoniło mu w uszach, ale przynajmniej teraz drzewo powinno im odpuścić chociaż na chwilę z teoretycznego punktu widzenia; leżeli unieszkodliwieni na ziemi.
- Sophie! - krzyknął znowu, jednak nie uzyskał odpowiedzi. Od początku wiedział, że pomysł przyjścia tutaj był idiotyczny, jak cała ta zabawa, plus zastanawiał się dlaczego dyrektor się na to godzi. W końcu to on wraz z kadrą powinien sprawować pieczę nad zabawami a nie dodatkowo narażać swoich uczniów na spędzenie kilku dni w skrzydle, czyż nie?
Strój guźca miał to do siebie, że musiał ubrać na siebie w spodnie. W spodniach z kolei była kieszeń, a w kieszeni miał różdżkę, którą teraz wyjął i wystrzelił w górę zaklęciem, chcąc tym samym przywołać pomoc. Po dłuższej chwili mając nadzieję, że ktokolwiek widział jego nieme sygnały, wycelował różdżką w dziewczynę, rzucając na nią zaklęcie kameleona, w razie gdyby gałęzie znowu chciały się na kimś wyżyć. Później skupił się na wierzbie.
- Oppugno! - tym zaklęciem chciał zwrócić uwagę drzewa na latające wokół niego ptaki, a następnie utrzymując różdżkę na tej samej wysokości co wcześniej, dodał: - Immobilus! - w razie sukcesu postanowił doczołgać się do Ślizgonki, bo tylko to mu w tym momencie pozostało.
- Sophie! - wykrzyknął dopiero wtedy, kiedy odzyskał swobodę mówienia i język w gębie, ale skrupiło się to tylko na nim, bo niespodziewanie wierzba wystrzeliła w jego stronę. Nie chciał uciekać i zostawiać dziewczyny na pastwę tego paskudnego drzewa, oj nie, nie to wyniósł z domu, lecz w momencie swojego zetknięcia z ziemią i prawdopodobnie złamania nogi, zaklął głośno. Dzwoniło mu w uszach, ale przynajmniej teraz drzewo powinno im odpuścić chociaż na chwilę z teoretycznego punktu widzenia; leżeli unieszkodliwieni na ziemi.
- Sophie! - krzyknął znowu, jednak nie uzyskał odpowiedzi. Od początku wiedział, że pomysł przyjścia tutaj był idiotyczny, jak cała ta zabawa, plus zastanawiał się dlaczego dyrektor się na to godzi. W końcu to on wraz z kadrą powinien sprawować pieczę nad zabawami a nie dodatkowo narażać swoich uczniów na spędzenie kilku dni w skrzydle, czyż nie?
Strój guźca miał to do siebie, że musiał ubrać na siebie w spodnie. W spodniach z kolei była kieszeń, a w kieszeni miał różdżkę, którą teraz wyjął i wystrzelił w górę zaklęciem, chcąc tym samym przywołać pomoc. Po dłuższej chwili mając nadzieję, że ktokolwiek widział jego nieme sygnały, wycelował różdżką w dziewczynę, rzucając na nią zaklęcie kameleona, w razie gdyby gałęzie znowu chciały się na kimś wyżyć. Później skupił się na wierzbie.
- Oppugno! - tym zaklęciem chciał zwrócić uwagę drzewa na latające wokół niego ptaki, a następnie utrzymując różdżkę na tej samej wysokości co wcześniej, dodał: - Immobilus! - w razie sukcesu postanowił doczołgać się do Ślizgonki, bo tylko to mu w tym momencie pozostało.
Re: Wierzba Bijąca
Zaklęcie, które wystrzeliłeś stworzyło snop iskier, które zawisły wysoko na niebie, oraz spowodowało głośny huk, który na pewno został usłyszany w zamku.
Spowolnione gałęzie zajęły się likwidacją wyczarowanych ptaszków. Dało Ci to kilka sekund na poczołganie się w stronę Sophie. Gdy byłeś już blisko, mogłeś poczuć jak wciąż spowolnione gałęzie owijają Ci się wokół zdrowej nogi i zaczynają ciągnąć w stronę drzewa.
Mistrz Gry
Re: Wierzba Bijąca
- Aresto Momentum! - Zagrzmiał głos dyrektora Lancastera, który postanowił zakończyć tę farsę, w którą przerodził się konkurs balu wiosennego.
Wierzba bijąca zatrzymała się, a dyrektor podszedł do dwójki uczniów leżących na ziemi. Zdjął ze swoich pleców granatową pelerynę podróżną i narzucił ją na roznegliżowane ciało uczennicy.
Mruknął coś pod nosem, wykonał ruch różdżką i obok niego zmaterializowały się dwa skrzaty domowe.
- Zabrać te dzieciaki do Munga. Muszę rozmówić się z dyrektorem, zaraz wyślę sowę do szpitala i przybędę na miejsce osobiście - polecił, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę szkoły.
Niezwykła magia skrzatów sprawiła, że oboje teleportowali się z Joelem i Sophie do Londynu.
Wierzba bijąca zatrzymała się, a dyrektor podszedł do dwójki uczniów leżących na ziemi. Zdjął ze swoich pleców granatową pelerynę podróżną i narzucił ją na roznegliżowane ciało uczennicy.
Mruknął coś pod nosem, wykonał ruch różdżką i obok niego zmaterializowały się dwa skrzaty domowe.
- Zabrać te dzieciaki do Munga. Muszę rozmówić się z dyrektorem, zaraz wyślę sowę do szpitala i przybędę na miejsce osobiście - polecił, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę szkoły.
Niezwykła magia skrzatów sprawiła, że oboje teleportowali się z Joelem i Sophie do Londynu.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Wierzba Bijąca
Wychodząc z budynku szkoły, Darcy rozglądał się w około podziwiając jakże piękny Marcowy poranek. Spokojnie chadzając ruszył w stronę Wierzby Bijącej. Zastanawiając się nad swoimi stosunkami z innymi, doszedł do wniosku, że... OH no potrzebuje kogoś z kim może porozmawiać. SZCZERZE! Takiej osoby od serca. Raaany staję się strasznie słaby. Zastanawiał się dlaczego jego siostrzyczki musiały zabrać dla siebie całą rodzinną złośliwość. Nie żeby mu to przeszkadzało, że ma tak "urocze" siostry, ale do licha! Mogły mu coś zostawić, no chociaż trochę.Od teraz będę odważniejszy, chyba muszę być taki jak one. Przeczesując włosy dłonią usiadł koło ogromnego drzewa i spojrzał w niego. Miał nadzieje, że kogoś tu spotka... A tu pusto jak nie wiem. Ja chyba jestem skazany na samotność! Help ludzie. Spoglądając w niebo westchnął głęboko z lekkim jękiem.
Darcy Kruger- Urodziny : 02/09/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : najczystsza od pokoleń
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 1 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach