Zaczarowane schody
+10
Maddox Overton
Dylan Davies
Antonija Vedran
Rhinna Hamilton
Leanne Chatier
Leslie Wilson
Charles Wilson
Mistrz Gry
Maja Vulkodlak
Brennus Lancaster
14 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro V
Strona 1 z 4
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Zaczarowane schody
Zaczarowane schody to największa atrakcja Hogwartu, która może uprzykrzyć życie. Nigdy nie wiesz, kiedy zmienią swoje położenie i czy dojdziesz na czas do celu. Szkoła potrafi o siebie zadbać, więc żartownisie i wandale lepiej niech stronią od nich z daleka.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Zaczarowane schody
Puchonka akurat wracała z zajęć, kiedy okazało się, że ma kolejne, tym razem niemal na samej górze zamku. Stała właśnie na schodach, które najzwyczajniej w świecie przesuwały się tam gdzie im się podobało, nie były chyba nawet stabilne, kiedy zachciało jej się zerknąć w dół. Ot, tak po prostu. Momentalnie pobladła na twarzy, odczuwając właśnie swój lęk wysokości i głupotę jednocześnie a z jej dłoni wypadły książki, spadając kilka stopni niżej. Niestety Maja stanęła jak spetryfikowana, nie mogąc się ruszyć ani w górę, ani w dół, ani nawet w bok, co mogło wyglądać dość zabawnie.
Re: Zaczarowane schody
Kilka metrów za Tobą szedł siódmoroczny Ślizgon - rudy, pryszczaty Percy, któremu zdecydowanie nie spodobał się stos książek lecących wprost na jego twarz. Uchylił się w ostatniej chwili.
- Uważaj co robisz, idiotko. - warknął, rozcierając dłonią obolałe ramię. Opasły tom "Historii magii" odbił się od jego ręki i wylądował u podnóża stóp, które ruszyły się gwałtownie i przesunęły na prawą stronę. - No czego się lampisz? Zbieraj te książki i przeproś!
- Uważaj co robisz, idiotko. - warknął, rozcierając dłonią obolałe ramię. Opasły tom "Historii magii" odbił się od jego ręki i wylądował u podnóża stóp, które ruszyły się gwałtownie i przesunęły na prawą stronę. - No czego się lampisz? Zbieraj te książki i przeproś!
Mistrz Gry
Re: Zaczarowane schody
Słowa Ślizgona podziałały na nią jak kubeł zimnej wody, bo w momencie odzyskała zdolność do racjonalnego myślenia. Chciała bez słowa zejść po swoje podręczniki, jednocześnie ignorując obelgę skierowaną do niej, ale po drugiej wypowiedzi chłopaka zaniechała swojego czynu.
- Nie będę Cię przepraszać za to, że akurat stałeś na linii lotu podręczników - odparła krótko, łapiąc się poręczy. Swoją uwagę skupiła teraz na jak najszybszej ucieczce ze schodów, dlatego też zapomniała na chwilę o swoim lęku wysokości. Przypuszczała, że mogłaby nawet zignorować te podręczniki, byleby nie musieć podchodzić do Ślizgona, jednak nie miała zapasowych a te były w zbyt dobrym stanie.
- Nie będę Cię przepraszać za to, że akurat stałeś na linii lotu podręczników - odparła krótko, łapiąc się poręczy. Swoją uwagę skupiła teraz na jak najszybszej ucieczce ze schodów, dlatego też zapomniała na chwilę o swoim lęku wysokości. Przypuszczała, że mogłaby nawet zignorować te podręczniki, byleby nie musieć podchodzić do Ślizgona, jednak nie miała zapasowych a te były w zbyt dobrym stanie.
Re: Zaczarowane schody
- Masz mnie przeprosić za to, że chodzisz jak ostatnia łajza i nie umiesz trzymać książek. - westchnął wyraźnie poirytowany jej głupią odzywką. Dopiero po chwili pacnął się otwartą dłonią w czoło.
- No tak, jesteś blondynką, może się to wydawać skomplikowane.
Ślizgon uśmiechnął się perfidnie i oparł o barierkę, obserwując szamoczącą się Puchonkę. Z kieszeni szaty wyciągnął różdżkę, którą zaczął powoli obracać w dłoni.
- Na tej Syberii chyba Was nie nauczyli kultury, co?
Schody ruszyły, odcinając się od poziomu piątego piętra, odcinając Ci tym samym ewentualną drogę ucieczki.
- No tak, jesteś blondynką, może się to wydawać skomplikowane.
Ślizgon uśmiechnął się perfidnie i oparł o barierkę, obserwując szamoczącą się Puchonkę. Z kieszeni szaty wyciągnął różdżkę, którą zaczął powoli obracać w dłoni.
- Na tej Syberii chyba Was nie nauczyli kultury, co?
Schody ruszyły, odcinając się od poziomu piątego piętra, odcinając Ci tym samym ewentualną drogę ucieczki.
Mistrz Gry
Re: Zaczarowane schody
Maja przypatrywała się chłopakowi z niemałym zdziwieniem. Nie wiedziała skąd się brały takie przypadki, bo do tej pory każdy Ślizgon, z którym miała do czynienia był w stosunku do niej całkiem miły. Być może tylko przez to, że miała dwójkę starszego rodzeństwa w Slytherinie. Z każdym kolejnym słowem wypływającym z ust Percy'ego czuła jak jej irytacja rośnie, niebezpiecznie przechylając się na tę mniej pozytywną stronę charakteru Puchonki.
- Powiedz mi, za każdym razem jak patrzysz w lustro to ono pęka? W sumie się nie dziwię, z taką twarzą i tym kolorem włosów... i co, potraktujesz mnie zaklęciem jak ostatnia łajza, bo sobie nie poradzisz wręcz? - uśmiechnęła się, opierając bokiem o barierkę, z kolei wolną rękę wcisnęła pozornie tylko do kieszeni.
- Powiedz mi, za każdym razem jak patrzysz w lustro to ono pęka? W sumie się nie dziwię, z taką twarzą i tym kolorem włosów... i co, potraktujesz mnie zaklęciem jak ostatnia łajza, bo sobie nie poradzisz wręcz? - uśmiechnęła się, opierając bokiem o barierkę, z kolei wolną rękę wcisnęła pozornie tylko do kieszeni.
Re: Zaczarowane schody
Percy zarechotał i złapał się za brzuch, teatralnie okazując rozbawienie jej słowami.
- Długo myślałaś nad tym głupim tekstem? - jego głos był ochrypnięty - Nie poradzę sobie wręcz? A co, nauczyłaś się kopać, gryźć i głośno piszczeć i chcesz się spróbować?
Chłopak podniósł na nią spojrzenie. Na jego twarzy malował się cały czas perfidny uśmieszek.
- Zawsze możesz mnie przeprosić w inny sposób, niż przemocą... - spojrzał wymownie na jej dekolt.
- Długo myślałaś nad tym głupim tekstem? - jego głos był ochrypnięty - Nie poradzę sobie wręcz? A co, nauczyłaś się kopać, gryźć i głośno piszczeć i chcesz się spróbować?
Chłopak podniósł na nią spojrzenie. Na jego twarzy malował się cały czas perfidny uśmieszek.
- Zawsze możesz mnie przeprosić w inny sposób, niż przemocą... - spojrzał wymownie na jej dekolt.
Mistrz Gry
Re: Zaczarowane schody
Widząc jak chłopak patrzy w jej dekolt, najpierw chciała doskoczyć do niego zażenowana. Zamiast tego uśmiechnęła się zalotnie, podchodząc do niego krokiem modelki i po chwili napięcia, w którym nie wiadomo było co zrobi, najzwyczajniej w świecie uderzyła go w twarz. A siły trochę miała, bo nie na darmo uczyła się kiedyś samoobrony i nie tylko. Równocześnie zdawała sobie sprawę, że co najwyżej pogorszyła sytuację, w której się znalazła, dlatego korzystając z chwili nieuwagi Ślizgona, zebrała swoje książki i ruszyła kilka stopni wyżej, odwracając się ponownie przodem do niego. W myślach zaklinała schody, które jak na złość wcale nie miały zamiaru dobić do żadnego z poziomów, jednocześnie wyjmując różdżkę z kieszeni, którą zaraz po tym ukryła za jednym z podręczników.
Re: Zaczarowane schody
- Expelliarmus! - ryknął Percy, rozcierając zaczerwieniony policzek. Zachowanie Puchonki spowodowało, że miał ochotę zrobić jej niemałą krzywdę. Jednym skokiem pokonał ilość schodków, jaka dzieliła go od dziewczyny.
Twoja różdżka wystrzeliła Ci z ręki i spadła w przepaść pod schodami.
- No i co, będziesz milsza? - Ślizgon przesunął czubkiem swojej różdżki po Twoim policzku. Szybko jednak cofnął rękę, byś nie mogła dosięgnąć jego różdżki. - Rosyjskie ścierwo...
// Na obecną chwilę nie masz różdżki - musisz zakupić nową u Ollivandera podczas wizyty w stolicy.
Twoja różdżka wystrzeliła Ci z ręki i spadła w przepaść pod schodami.
- No i co, będziesz milsza? - Ślizgon przesunął czubkiem swojej różdżki po Twoim policzku. Szybko jednak cofnął rękę, byś nie mogła dosięgnąć jego różdżki. - Rosyjskie ścierwo...
// Na obecną chwilę nie masz różdżki - musisz zakupić nową u Ollivandera podczas wizyty w stolicy.
Mistrz Gry
Re: Zaczarowane schody
Różdżka spadła, książki zatrzymały się na schodach a Puchonka złapała się barierki, aby przypadkiem nie przechyliła się i nie podzieliła losu magicznego patyczka. Nie skupiła na nim jednak większej uwagi, bo zaraz po tym poczuła jak coś dotyka jej policzka. Spojrzała więc kątem oka na różdżkę Percy'ego, a potem na jego twarz i zmarszczyła czoło.
- Naprawdę będziesz mieć satysfakcję z tego, że zrobisz mi krzywdę? - spytała nienaturalnie spokojnym tonem głosu, nie wykonując tym razem żadnego ruchu.
- Naprawdę będziesz mieć satysfakcję z tego, że zrobisz mi krzywdę? - spytała nienaturalnie spokojnym tonem głosu, nie wykonując tym razem żadnego ruchu.
Re: Zaczarowane schody
- Żądam tylko przeprosin. Nie mogę patrzeć jak takie... nieudacznice nie szanują uczniów pochodzących z szanujących się rodów.
Ślizgon wzruszył ramionami. Otoczył Cię i znalazł się dwa schodki tuż nad Tobą.
- To jak, zdążyłaś zmądrzeć?
Ślizgon wzruszył ramionami. Otoczył Cię i znalazł się dwa schodki tuż nad Tobą.
- To jak, zdążyłaś zmądrzeć?
Mistrz Gry
Re: Zaczarowane schody
Przeprosin? Nieudacznice? Szanujące się rody? Chłopak chyba oszalał albo ten podręcznik za mocno go uderzył, co prawda tylko w ramię. Maja odwróciła się do niego przodem, wciąż trzymając się barierki schodów.
- Kpisz - prychnęła cicho, zaciskając zęby. Miała ochotę krzyczeć ze złości na ten zamek i na schody, by w końcu się zatrzymały w konkretnym miejscu, ale zamiast tego odetchnęła głęboko, odwracając wzrok.
- Kpisz - prychnęła cicho, zaciskając zęby. Miała ochotę krzyczeć ze złości na ten zamek i na schody, by w końcu się zatrzymały w konkretnym miejscu, ale zamiast tego odetchnęła głęboko, odwracając wzrok.
Re: Zaczarowane schody
- Może zaraz zmienisz zdanie...
Percy wyciągnął różdżkę zza pleców i wycelował ją w Ciebie.
- Levicorpus!
Z różdzki wystrzelił kolorowy promień. Poczułaś, jak niewidzialna siła podnosi Cię za prawą kostkę do góry. Twoje książki znów rozsypały się po schodach, a tu unosiłaś się metr nad nimi zwisając głową w dół.
- Żebym musiał takie brzydkie szczudła kultury uczyć, co za czasy!
Percy wyciągnął różdżkę zza pleców i wycelował ją w Ciebie.
- Levicorpus!
Z różdzki wystrzelił kolorowy promień. Poczułaś, jak niewidzialna siła podnosi Cię za prawą kostkę do góry. Twoje książki znów rozsypały się po schodach, a tu unosiłaś się metr nad nimi zwisając głową w dół.
- Żebym musiał takie brzydkie szczudła kultury uczyć, co za czasy!
Mistrz Gry
Re: Zaczarowane schody
Wystarczyło, że straciła na chwilę czujność a chłopak wykorzystał to, rzucając w nią zaklęciem. Gdyby to była drętwota albo coś podobnego... ale nie, on akurat musiał nieświadomie trafić w jej czuły punkt, jakim był lęk przed wysokością. Teraz nie miała możliwości do żadnego ruchu. Spanikowała, ale nie pokazała tego po sobie, co najwyżej można było to ujrzeć w jej oczach. Nie wierzgała się na boki, nie rzucała przekleństwami i wyzwiskami nie chcąc zniżyć się do poziomu swojego przeciwnika, a jedynie złapała się za bluzkę, by przypadkiem nie świeciła swoim stanikiem na prawo i lewo.
Re: Zaczarowane schody
Schody dobiły w końcu do małego podestu.
- Szkoda mi na Ciebie mojego cennego czasu.
Ślizgon odwrócił się na pięcie i wymamrotał pod nosem zaklęcie, które zakończyło działanie Levicorpus.
Nim zdążyłaś pisnąć chłopak zniknął Ci z oczu, a Ty boleśnie odczułaś skutki upadku z wysokości głową na schody.
Próbowałaś się nieudolnie asekurować. Twoja ręka wygięła się pod nienaturalnym kątem i mogłaś usłyszeć donośne chrupnięcie. Złamałaś obie kości w prawym przedramieniu. Czułaś tępy, obezwładniający ból. Przejażdżka nosem po kilkunastu stromych schodkach również skończyła się jego złamaniem. Na Twoich rękach i nogach niebawem miały pojawić się wielkie, fioletowe siniaki.
- Szkoda mi na Ciebie mojego cennego czasu.
Ślizgon odwrócił się na pięcie i wymamrotał pod nosem zaklęcie, które zakończyło działanie Levicorpus.
Nim zdążyłaś pisnąć chłopak zniknął Ci z oczu, a Ty boleśnie odczułaś skutki upadku z wysokości głową na schody.
Próbowałaś się nieudolnie asekurować. Twoja ręka wygięła się pod nienaturalnym kątem i mogłaś usłyszeć donośne chrupnięcie. Złamałaś obie kości w prawym przedramieniu. Czułaś tępy, obezwładniający ból. Przejażdżka nosem po kilkunastu stromych schodkach również skończyła się jego złamaniem. Na Twoich rękach i nogach niebawem miały pojawić się wielkie, fioletowe siniaki.
Mistrz Gry
Re: Zaczarowane schody
Nie zarejestrowała nawet komentarza rzuconego ze strony Ślizgona, bo poczuła jak spada w dół, turlając się kilka sekund później po schodach. Niespecjalnie próbowała się asekurować a jedyne próby podjęła mimowolnie. Gdy w końcu zatrzymała się na samym dole, jęknęła z bólu - siła uderzenia odebrała jej na chwilę możliwość swobodnego oddychania. Sprawną ręką chwyciła się za głowę i nos, ale równie szybko ją zabrała, czując niesamowity ból i przy okazji coś lepkiego, co okazało się być krwią. Później zadecydowała, że nie będzie się ruszać, bo każda podjęta przez nią próba powodowała, że sprawiała sobie ból na własne życzenie. Wolała poleżeć tutaj i poczekać na któregoś z nauczycieli bądź dobrą duszę, mając nadzieję, że pomoc nadejdzie w miarę szybko. Jak na razie zrobiło jej się ciemno przed oczami i miała ochotę zwymiotować.
Re: Zaczarowane schody
Straciłaś przytomność.
Pół godziny później pierwszoroczny Gryfon znalazł Cię i natychmiast wezwał pomoc. Zostałaś przeniesiona do Skrzydła Szpitalnego.
// - 25% życia
Pół godziny później pierwszoroczny Gryfon znalazł Cię i natychmiast wezwał pomoc. Zostałaś przeniesiona do Skrzydła Szpitalnego.
// - 25% życia
Mistrz Gry
Re: Zaczarowane schody
Patrolując korytarze piątego piętra, ubrany w zwykłe bojówki i równie zwykłą koszulkę z wielkim, iście Gryfońskim lwem na piersi w barwach domu z odznaką prefekta dumnie błyszczącą na piersi, postanowił przejść piętro wyżej. Ot, zwyczajnie czuł taką potrzebę. Zamyślony, z poważną miną ruszył schodami w górę. Od czasu balu nie miał najlepszego humoru, a stosunek niektórych uczniów do jego osoby zwyczajnie go irytował. Nie było godziny w której nie usłyszałby zwrotu "rudy kujon". Najwidoczniej plotka którą przekazała mu Polly w trakcie balu zdążyła obiec całą szkołę i zaczęło się polowanie na inteligentnych. Polowanie do którego się już przyzwyczaił. Tak samo jak przyzwyczaił się do bycia ofiarą. Dlatego nawet nie zaszczycał swoim spojrzeniem pseudo oprawców, którzy tak naprawdę zazdrościli mu wyników w nauce, czyli jedynej rzeczy którą zwyczajnie mógł się pochwalić. Bo czym się tu więcej szczycić? Nie był ani piękny, ani bogaty. Rozum to jedyna rzecz którą posiadał. Z powagą na twarzy, zamiast sympatycznego uśmiechu szedł w górę nie patrząc zupełnie na schody jakby zupełnie zapomniał gdzie jest. I w pewnym momencie gdzieś między stopniem szesnastym, a siedemnastym w zasadzie prawa stopa była już na stopniu szesnastym, zaś lewa na siedemnastym poczuł, że nie może się ruszyć, a do jego uszu jakby z opóźnieniem dotarł trzask. Przeniósł spojrzenie w dół i zamarł. Pięknie. Zaczarowane schody, a on najzwyczajniej w świecie utknął. Plasnął się z otwartej dłoni w twarz.
- Brawo, ruda fujaro. - mruknął sam do siebie sięgając w kierunku kieszeni. Chwila, chwila... jakie to było zaklęcie? Przecież je pamiętał... Sekundka i sobie przypomni. Z pewnością.
- Brawo, ruda fujaro. - mruknął sam do siebie sięgając w kierunku kieszeni. Chwila, chwila... jakie to było zaklęcie? Przecież je pamiętał... Sekundka i sobie przypomni. Z pewnością.
Re: Zaczarowane schody
- Poczyniłeś postępy, widzę. Ruda fujaro? Jesteś prefektem! - Leslie wybałuszyła oczy z udawanym zdziwieniem wpatrując się w swego brata bliźniaka. Jakimś trafem oczywiście - przecież nie celowo - również wspinała się akurat po schodach, które nagle postanowiły urządzić sobie małą wycieczkę krajoznawczą. Jej rude włosy ułożone były w artystycznym nieładzie, który rozumiała jedynie sama Wilsonówna.
- Słyszałeś nowinki? Hanka powiedziała, że uważa mnie za nieudacznika i że żeruję na naszej rodzinie i że do niczego się nie nadaję. Czyż to nie cudowne? - zaszczebiotała, kłaniając się niemal po sam pas. Może i ją to ruszyło na początku. W końcu jedyną osobą z całej ich bandy, którą względnie tolerowała i szanowała była najstarsza siostra, ale cóż poradzić. I tak nie zamierza się wziąć za naukę. Pocieszające było to, że Anthony'emu również oberwało się po tym paskudnym pysku.
- Słyszałeś nowinki? Hanka powiedziała, że uważa mnie za nieudacznika i że żeruję na naszej rodzinie i że do niczego się nie nadaję. Czyż to nie cudowne? - zaszczebiotała, kłaniając się niemal po sam pas. Może i ją to ruszyło na początku. W końcu jedyną osobą z całej ich bandy, którą względnie tolerowała i szanowała była najstarsza siostra, ale cóż poradzić. I tak nie zamierza się wziąć za naukę. Pocieszające było to, że Anthony'emu również oberwało się po tym paskudnym pysku.
Leslie WilsonKlasa V - Urodziny : 09/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Re: Zaczarowane schody
Podirytowany szarpnął nogę do góry, ale jak na złość schodek jakby jeszcze bardziej się zapadł. Pięknie. Utknie tu na wieki wieków. Z zamyśleniem wpatrywał się w dół jakby oczekując, że schodki które więziły jego nogi podpowiedzą mu jakiej formułki powinien użyć aby się wydostać. Niestety, ani słowa ze strony schodków. Za to słowa, tak znajomo brzmiące, które sprawiły, że aż zamarł usłyszał tuż obok swojego prawego ucha. Pewnie gdyby nie to, że utknął rzuciłby się do ucieczki z piskiem szaleńca. Jednak był uwięziony, a głos utknął mu w gardle. Wyglądał trochę tak jakby zaliczył bliskie spotkanie z dementorem. Leslie w zasadzie była trochę jak dementor. W każdym razie była jego osobistym wampirem energetycznym.
- Dla Ciebie to największy komplement, Les. - rzucił posyłając jej wymuszony uśmiech i zaczął nerwowo machać różdżką, którą wyciągnął z kieszeni, kierując ją w dół, wprost na te dwie pułapki.
- Może idź pomaltretować Anthony'ego? Twierdzi, że jesteśmy z probówki... - jęknął opierając się bokiem o barierkę, a jego szmaragdowe oczy zabłyszczały, jakby miał za chwilę się popłakać. Gdyby ktoś teraz tak na nich spojrzał, owszem, zauważyłby niewątpliwe podobieństwo, ale zdziwiłby się widząc, że rosły prefekt Gryffindoru nie jest jednostką dominującą w tej relacji. Bał się jej. Bał się jak jasna cholera.
- Dla Ciebie to największy komplement, Les. - rzucił posyłając jej wymuszony uśmiech i zaczął nerwowo machać różdżką, którą wyciągnął z kieszeni, kierując ją w dół, wprost na te dwie pułapki.
- Może idź pomaltretować Anthony'ego? Twierdzi, że jesteśmy z probówki... - jęknął opierając się bokiem o barierkę, a jego szmaragdowe oczy zabłyszczały, jakby miał za chwilę się popłakać. Gdyby ktoś teraz tak na nich spojrzał, owszem, zauważyłby niewątpliwe podobieństwo, ale zdziwiłby się widząc, że rosły prefekt Gryffindoru nie jest jednostką dominującą w tej relacji. Bał się jej. Bał się jak jasna cholera.
Re: Zaczarowane schody
- Weź się uspokój, bo się tu zaraz zesrasz i będzie śmierdziało - ruda skrzyżowała ręce i przypatrywała się jego poczynaniom ze złośliwym uśmiechem. Nie miała pojęcia dlaczego wywoływała w nim takie emocje. Albo nie... miała. I dlatego tak lubiła się nad nim pastwić.
Oj tak, wszystkim było z góry lepiej założyć, że lubi jak jeździ się po niej jak po łysej kobyle, niż zastanowić dlatego pała tak wielką nienawiścią do własnej rodziny. Szczerze? Było jej wszystko jedno. Na żadnej z tych rudych paskud nie mogła polegać. A Hanka ją bardzo rozczarowała. Zdecydowanie spadła w jej rankingu ulubionych sióstr. A myślałby kto, że niżej niż Flora upaść się nie dało.
- Chętnie, ale pewnie znowu poczuł zew natury i bzyka jakieś kozy w lesie. Pełnia wczoraj była. Zapomniałeś? - Ślizgonka usiadła na na najwyższym schodku i podparła brodę na dłoniach. - Słyszałam, że ta Twoja blondyna się spierdziała na balu! Hahaha.
Wilsonówna złapała się na brzuch i zaczęła śmiać jak szalona. Aż w oczach zabłysnęły jej łzy z rozbawienia!
Oj tak, wszystkim było z góry lepiej założyć, że lubi jak jeździ się po niej jak po łysej kobyle, niż zastanowić dlatego pała tak wielką nienawiścią do własnej rodziny. Szczerze? Było jej wszystko jedno. Na żadnej z tych rudych paskud nie mogła polegać. A Hanka ją bardzo rozczarowała. Zdecydowanie spadła w jej rankingu ulubionych sióstr. A myślałby kto, że niżej niż Flora upaść się nie dało.
- Chętnie, ale pewnie znowu poczuł zew natury i bzyka jakieś kozy w lesie. Pełnia wczoraj była. Zapomniałeś? - Ślizgonka usiadła na na najwyższym schodku i podparła brodę na dłoniach. - Słyszałam, że ta Twoja blondyna się spierdziała na balu! Hahaha.
Wilsonówna złapała się na brzuch i zaczęła śmiać jak szalona. Aż w oczach zabłysnęły jej łzy z rozbawienia!
Leslie WilsonKlasa V - Urodziny : 09/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Re: Zaczarowane schody
Słysząc jej odpowiedź prychnął cicho. Zero kultury i ogłady. Czysta Leslie. Nie zmieniało to jednak faktu, że była jego siostrą i to w dodatku bliźniaczą. Może i nie rzucał się jej na szyję przy przywitaniu, czy nawet omijał ją szerokim łukiem w trakcie świątecznego dzielenia się opłatkiem, ale gdzieś tam głęboko wciąż ją kochał. No, ale do tego nigdy się nie przyzna. Wolałby sobie odciąć język niż powiedzieć świadomie o niej coś miłego.
- Leslie, z reguły kupa śmierdzi. - rzucił swoim filozoficznym tonem i w tym samym czasie przypomniało mu się na chwilę zaklęcie. jedno machnięcie różdżki i lewa noga została uwolniona. Kiedy chciał wyciągnąć też drugą... zapomniał znów zaklęcia. Pięknie. To się nazywa brak pamięci krótkotrwałej czy coś takiego. Rybka Dolly z "Gdzie jest Nemo?" miała coś takiego. On miał takie zaniki pamięci tylko kiedy był zły, albo przerażony. A teraz czuł i jedno i drugie.
- Ciekawe co na to ta ostatnia miłostka... Lena jej chyba było. Chociaż pewnie od tamtego czasu znalazł sobie już nowe. - westchnął drapiąc się z zamyśleniem po policzku. No jak to szło? Przecież przed sekundą znał to zaklęcie!
- Słyszałem, że nikt nawet nie pomyślał, żeby zabrać Cię na bal. - uśmiechnął się złośliwe, najzłośliwiej jak tylko potrafił.
- Leslie, z reguły kupa śmierdzi. - rzucił swoim filozoficznym tonem i w tym samym czasie przypomniało mu się na chwilę zaklęcie. jedno machnięcie różdżki i lewa noga została uwolniona. Kiedy chciał wyciągnąć też drugą... zapomniał znów zaklęcia. Pięknie. To się nazywa brak pamięci krótkotrwałej czy coś takiego. Rybka Dolly z "Gdzie jest Nemo?" miała coś takiego. On miał takie zaniki pamięci tylko kiedy był zły, albo przerażony. A teraz czuł i jedno i drugie.
- Ciekawe co na to ta ostatnia miłostka... Lena jej chyba było. Chociaż pewnie od tamtego czasu znalazł sobie już nowe. - westchnął drapiąc się z zamyśleniem po policzku. No jak to szło? Przecież przed sekundą znał to zaklęcie!
- Słyszałem, że nikt nawet nie pomyślał, żeby zabrać Cię na bal. - uśmiechnął się złośliwe, najzłośliwiej jak tylko potrafił.
Re: Zaczarowane schody
Co za gamoń, westchnęła w myślach i wyciągnęła swoją różdżkę, aby... po chwili ją schować. A niech się męczy. Jak jest taki mądry jak cała szkoła myśli, to na pewno sobie poradzi. Nie miała zamiaru mu tego ułatwiać. Przyjemnie było popatrzeć, jak poci się jak mysz, byle szybciej zwiać do tej swojej wieży.
- Jeśli za takie mądre wywody zostałeś prefektem, to ja powinnam już dawno być dyrektorką. - podsumowała, oglądając swoje paznokcie. Dopiero po dłuższej chwili łaskawie podniosła nos na jego piegowaty ryj. W takich chwilach gadał do rzeczy. Chociaż w tym jednym potrafili się zjednoczyć. Oddałaby wszystko, dosłownie wszystko, żeby dopiec Anthony'emu i Florze do żywego. A teraz nawet i Hance.
- Lena srena... - przytaknęła żywo, zaciskając dłonie w pięści. Przecież oni z Charliem chcieli być tylko mili i ją uświadomić. Dla jej dobra oczywiście. Ale ku ich uciesze. To się dopiero nazywa połączyć przyjemne z pożytecznym.
- A ja słyszałam, że ostatnio romansowałeś z jakąś Gryfonką na dziedzińcu? Polly-gazownik o tym wie?
Zignorowała jego gadkę o balu. Takie teksty odbijały się od niej niczym piłka kauczukowa od podłogi. Była do nich po prostu przyzwyczajona.
- Jeśli za takie mądre wywody zostałeś prefektem, to ja powinnam już dawno być dyrektorką. - podsumowała, oglądając swoje paznokcie. Dopiero po dłuższej chwili łaskawie podniosła nos na jego piegowaty ryj. W takich chwilach gadał do rzeczy. Chociaż w tym jednym potrafili się zjednoczyć. Oddałaby wszystko, dosłownie wszystko, żeby dopiec Anthony'emu i Florze do żywego. A teraz nawet i Hance.
- Lena srena... - przytaknęła żywo, zaciskając dłonie w pięści. Przecież oni z Charliem chcieli być tylko mili i ją uświadomić. Dla jej dobra oczywiście. Ale ku ich uciesze. To się dopiero nazywa połączyć przyjemne z pożytecznym.
- A ja słyszałam, że ostatnio romansowałeś z jakąś Gryfonką na dziedzińcu? Polly-gazownik o tym wie?
Zignorowała jego gadkę o balu. Takie teksty odbijały się od niej niczym piłka kauczukowa od podłogi. Była do nich po prostu przyzwyczajona.
Leslie WilsonKlasa V - Urodziny : 09/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Re: Zaczarowane schody
Przypomni sobie to zaklęcie, jeszcze dzisiaj. Wystarczy tylko, że się uspokoi. Przecież je znał. Przecież był jednym z lepszych uczniów w tej szkole. Może nawet najlepszym, choć nigdy nie przeszło mu to przez myśl. Był zbyt skromny. Przynajmniej tak go wychowano.
- Zostałem prefektem, bo na to zasłużyłem moimi wynikami w nauce i zachowaniem. - wywrócił teatralnie oczętami, choć odpowiadał na to pytanie już chyba po raz tysięczny. I to tysięczny raz odpowiadał na to pytanie Leslie. Nikt inny nie zadawał takich pytań. W sumie to nie było pytanie, a raczej poddanie w wątpliwość jego prefektury. No, ale na jedno wychodzi. Chyba. Dobrze, że była jedna rzecz która ich łączyła, a mianowicie chęć zniszczenia życia Anthony'emu. Jak jeszcze Florę i Hankę Karol szanował, tak starszego brata-ruchacza nie. Wiedział, że Leslie nie znosi nikogo, nawet jego, więc była idealnym sojusznikiem do małej wojny.
- Romansowałem? Nie przypominam sobie. - skłamał gładko, ale przeniósł spojrzenie na swoją nogę. Ha! Znowu mu się przypomniało. machnął szybko różdżką i wyciągnął nogę z przepaści przeskakując schodek do góry, który... też okazał się być pułapką.
- NA GACIE MERLINA! - ryknął ze złością siadając na schodek jeszcze wyżej, który zapadnią już nie był. Westchnął ciężko.
- Jakieś jeszcze ploteczki, Les? - zapytał już w miarę spokojnym głosem. Spokój, tylko spokój może go uratować!
- Zostałem prefektem, bo na to zasłużyłem moimi wynikami w nauce i zachowaniem. - wywrócił teatralnie oczętami, choć odpowiadał na to pytanie już chyba po raz tysięczny. I to tysięczny raz odpowiadał na to pytanie Leslie. Nikt inny nie zadawał takich pytań. W sumie to nie było pytanie, a raczej poddanie w wątpliwość jego prefektury. No, ale na jedno wychodzi. Chyba. Dobrze, że była jedna rzecz która ich łączyła, a mianowicie chęć zniszczenia życia Anthony'emu. Jak jeszcze Florę i Hankę Karol szanował, tak starszego brata-ruchacza nie. Wiedział, że Leslie nie znosi nikogo, nawet jego, więc była idealnym sojusznikiem do małej wojny.
- Romansowałem? Nie przypominam sobie. - skłamał gładko, ale przeniósł spojrzenie na swoją nogę. Ha! Znowu mu się przypomniało. machnął szybko różdżką i wyciągnął nogę z przepaści przeskakując schodek do góry, który... też okazał się być pułapką.
- NA GACIE MERLINA! - ryknął ze złością siadając na schodek jeszcze wyżej, który zapadnią już nie był. Westchnął ciężko.
- Jakieś jeszcze ploteczki, Les? - zapytał już w miarę spokojnym głosem. Spokój, tylko spokój może go uratować!
Re: Zaczarowane schody
- Zostałem prefektem, bo wylizałem dupę Jeremiemu Scottowi. I wszystkim nauczycielom po kolei. - przedrzeźniła go, kręcąc głową i podnosząc głos do piskliwego tonu, który miała nadzieję, że zaboli zmysł słuchu Gryfona. Właśnie było widać jakie wyniki w nauce miały przedłożenie na życie. Nie umiał nogi z głupiego schodka wyciągnąć. Wielki pan Wybitny.
- A szkoda, bo ja dobrze pamiętam, co widziałam. Leanne... ciekawe, czy się polubią z Polly. W ogóle muszę się zaprzyjaźnić z Panią Smrodek. Będzie ciekawie.
Ślizgonka przechyliła się do tyłu i wsparła łokcie na wyższym schodku, z rozbawieniem przyglądając się bratu, który ledwo co wyswobodził się z pułapki, a już wpadł w następną. I inni uczniowie mieli słuchać takiej sieroty? Ręce opadają.
- Charles, nie wypada Ci używać takich brzydkich słów!
On ryknął ze złością, a ona ryknęła śmiechem. Głupi był jak but. Ona już dawno by się uwolniła i pobiegła dręczyć resztę zamku.
- Cała masa! O kim chcesz posłuchać? Pewnie o tej Leanne... Niezła dupera z niej, wiesz? Tak szczerze. Ale Polly Cię zagazuje jak się dowie!
Prawie popłakała się ze śmiechu. Bolał ją brzuch, dlatego przycisnęła do niego ręce, niemal turlając się po schodkach. Jakie to wszystko było zabawne!
- A szkoda, bo ja dobrze pamiętam, co widziałam. Leanne... ciekawe, czy się polubią z Polly. W ogóle muszę się zaprzyjaźnić z Panią Smrodek. Będzie ciekawie.
Ślizgonka przechyliła się do tyłu i wsparła łokcie na wyższym schodku, z rozbawieniem przyglądając się bratu, który ledwo co wyswobodził się z pułapki, a już wpadł w następną. I inni uczniowie mieli słuchać takiej sieroty? Ręce opadają.
- Charles, nie wypada Ci używać takich brzydkich słów!
On ryknął ze złością, a ona ryknęła śmiechem. Głupi był jak but. Ona już dawno by się uwolniła i pobiegła dręczyć resztę zamku.
- Cała masa! O kim chcesz posłuchać? Pewnie o tej Leanne... Niezła dupera z niej, wiesz? Tak szczerze. Ale Polly Cię zagazuje jak się dowie!
Prawie popłakała się ze śmiechu. Bolał ją brzuch, dlatego przycisnęła do niego ręce, niemal turlając się po schodkach. Jakie to wszystko było zabawne!
Leslie WilsonKlasa V - Urodziny : 09/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro V
Strona 1 z 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach