Peron 9 i 3/4
4 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: King's Cross :: Perony
Strona 1 z 1
Peron 9 i 3/4
Odjeżdża stąd Express do Hogwartu – pociąg, który co roku, 1 września, zawozi, a następnie w czerwcu odwozi uczniów do/z Hogwartu. Express odjeżdża z peronu nr 9 i 3/4 o godzinie 11.00, na dworcu Kings Cross w Londynie.
Pociąg kursuje także w czasie ferii świątecznych.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Dziewczynki szły i szły wzdłuż peronów, a Morgana palcem pokazywała na kolejne tabliczki z numerkami. To była piątka, teraz szóstka... Tutaj ludzi było o wiele mniej i raczej sennie oczekiwali na ławkach. Nikt się nimi nie interesował, nikt nie popychał, one zaś były suche i w sumie nie było najgorzej. Co prawda głodne, ale co niby mogły na to poradzić? Jak na chwilę zatrzymały się przed budką z pieczywem, to sprzedawca przegonił je ze złością.
- ... no bo ta ściana jest magiczna! O, tu jest dziewięć, tam to dziesiątka - podeszła do barierki między nimi i poklepała czerwoną cegłę - Mugole przez nią nie przejdą, tak mówił tata. Chcesz skoczyć pierwsza czy ja mam skakać? - zapytała, z sympatii proponując jej miejsce.
Chętnie by już przeskoczyła.
- ... no bo ta ściana jest magiczna! O, tu jest dziewięć, tam to dziesiątka - podeszła do barierki między nimi i poklepała czerwoną cegłę - Mugole przez nią nie przejdą, tak mówił tata. Chcesz skoczyć pierwsza czy ja mam skakać? - zapytała, z sympatii proponując jej miejsce.
Chętnie by już przeskoczyła.
Morgana HartonDziecko - Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Cornelia raz na jakiś czas rozglądała się to tu, to tam. Nowe miejsce, więc była ciekawska. Patrzyła na tabliczki, które palcem wskazywała Morgana. Vandom znała te cyferki. Pięć, sześć, siedem... do dziesięciu wszystkie znała. Dalsze były ciężkie jakieś w zapamiętaniu.
Już przestało jej burczeć w brzuchu, teraz zaczęło boleć. Tak ssać. Nieprzyjemne uczucie. Kiedy dziewczynki zatrzymały się przed z budką z pieczywem, Corni była gotowa nawet na kradzież. Źli ludzie. Czemu ten sprzedawca je przegonił. To tylko dzieci... Obejrzała się jeszcze raz za siebie na pyszne, ciepłe bułeczki. W końcu dotarły do tej niby magicznej ściany.
- Skoczyć? Tak po prostu?- zaczęła trochę przestraszona Vandom.
- Pokaż.- Spojrzała podejrzliwie na Mordzie. Ufała tej małej spryciuli.
Już przestało jej burczeć w brzuchu, teraz zaczęło boleć. Tak ssać. Nieprzyjemne uczucie. Kiedy dziewczynki zatrzymały się przed z budką z pieczywem, Corni była gotowa nawet na kradzież. Źli ludzie. Czemu ten sprzedawca je przegonił. To tylko dzieci... Obejrzała się jeszcze raz za siebie na pyszne, ciepłe bułeczki. W końcu dotarły do tej niby magicznej ściany.
- Skoczyć? Tak po prostu?- zaczęła trochę przestraszona Vandom.
- Pokaż.- Spojrzała podejrzliwie na Mordzie. Ufała tej małej spryciuli.
Cornelia VandomDziecko - Urodziny : 02/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Pokazać, no czemu nie? Do głowy by jej nie przyszło, że ktoś może się obawiać skoczyć na ścianę. No halo, przecież była magiczna! Dla niej magia od zawsze była normalna i nie widziała w niej niczego losowego ani niepewnego.
- No to czekam po drugiej stronie!
Po czym rozejrzała się, a nie zobaczywszy obok żadnego Mugolaka, rozpędziła się i wskoczyła w ścianę. Tak po prostu. Zdawało się, że drobne ciałko rozbije się na cegłach, one jednak przepuściły ją do środka i wchłonęły, jakby nigdy nie było tu małej Harton.
Po drugiej stronie tymczasem wylądowała na obu stopach i odsunęła się szybko, czekając na drugą dziewczynkę. Ale fajnie! Tutaj podłe opiekunki z sierocińca na pewno ich nie znajdą.
- No to czekam po drugiej stronie!
Po czym rozejrzała się, a nie zobaczywszy obok żadnego Mugolaka, rozpędziła się i wskoczyła w ścianę. Tak po prostu. Zdawało się, że drobne ciałko rozbije się na cegłach, one jednak przepuściły ją do środka i wchłonęły, jakby nigdy nie było tu małej Harton.
Po drugiej stronie tymczasem wylądowała na obu stopach i odsunęła się szybko, czekając na drugą dziewczynkę. Ale fajnie! Tutaj podłe opiekunki z sierocińca na pewno ich nie znajdą.
Morgana HartonDziecko - Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Cornelia była przekonana, że magia nie istnieje. Zakonnice tak mówiły i nie tylko... gadały coś, że to szatan. Ble, ble, ble... Nie miała pojęcia o co chodzi tym starym jędzą.
Obserwowała bacznie Morgane i kiedy dziewczynka znikła, przestraszona Vandom cofnęła się o dwa kroki do tyłu i zaskoczona mrugnęła. Magia! To na pewno była magia. No, ale skoro Harton mówiła, że mugole nie przejdą to... Corni zaczęła mieć wątpliwości. Może to jednak nie ona zaczarowała tego psa? Przełknęła ślinę. Odetchnęła głęboko i postanowiła spróbować, jak Mordzia skoczyć w ścianę. Zobaczy się... Rozejrzała się na około.
- 3...2...- Zaczęła odliczać po cichu.- Start!- Wbiegła w ścianę. Zamknęła jedna oczy, sądząc że zaraz rozbije sobie głowę o cegły. Ale nic. Nic się nie stało. Podniosła do góry powieki. Spojrzała w prawo, gdzie stała Morgana.
- Udało się!- krzyknęła zachwycona, a także pełna ulgi. Już po wszystkim.
Obserwowała bacznie Morgane i kiedy dziewczynka znikła, przestraszona Vandom cofnęła się o dwa kroki do tyłu i zaskoczona mrugnęła. Magia! To na pewno była magia. No, ale skoro Harton mówiła, że mugole nie przejdą to... Corni zaczęła mieć wątpliwości. Może to jednak nie ona zaczarowała tego psa? Przełknęła ślinę. Odetchnęła głęboko i postanowiła spróbować, jak Mordzia skoczyć w ścianę. Zobaczy się... Rozejrzała się na około.
- 3...2...- Zaczęła odliczać po cichu.- Start!- Wbiegła w ścianę. Zamknęła jedna oczy, sądząc że zaraz rozbije sobie głowę o cegły. Ale nic. Nic się nie stało. Podniosła do góry powieki. Spojrzała w prawo, gdzie stała Morgana.
- Udało się!- krzyknęła zachwycona, a także pełna ulgi. Już po wszystkim.
Cornelia VandomDziecko - Urodziny : 02/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Chwilę to trwało i Morgana zaczynała się niecierpliwić. Na szczęście jednak w końcu odrapane cegły wypluły drugą dziewczynkę. Zachwyt i lekkie rozkojarzenie na twarzy Corni jakoś jej umknęły, przecież to normalne że tędy się przechodzi. Rozejrzała się, szukając jakichś pracowników stacji.
Było jednak dość pusto. I żadnych pociągów.
Kawałek dalej widać jednak było jakąś budkę. Morgana pokazała ją palcem z dziką satysfakcją. Nareszcie nikt jej nie zgani, że tak nie wolno!
- Patrz, może tam ktoś jest? - zasugerowała, po zaburczało jej głośno w brzuchu.
Oho, no właśnie.
Było jednak dość pusto. I żadnych pociągów.
Kawałek dalej widać jednak było jakąś budkę. Morgana pokazała ją palcem z dziką satysfakcją. Nareszcie nikt jej nie zgani, że tak nie wolno!
- Patrz, może tam ktoś jest? - zasugerowała, po zaburczało jej głośno w brzuchu.
Oho, no właśnie.
Morgana HartonDziecko - Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Dla Corneli było to nie małe przeżycie. Zaczęła się rozglądać po dworcu. Miała nadzieje, że zobaczy wróżki, elfy, albo inne atrakcje. Niestety zawiodła się, no ale co ona sobie myślała, nie? Ten dworzec wyglądał normalnie i dziwnie tu... tak pusto. Nie to co tam, gdzie byli mugole. Dużo mugoli.
Dziewczynka spojrzała w stronę, którą pokazywała Mordzia. Faktycznie była tam jakaś budka.
- Chodźmy tam...- Zaczęła Cornelia, jednak szybko zmieniła zdanie.
- Start!- krzyknęła i zaczęła biegnąć w stronę budki. Oho, urządziła sobie wyścigi. Była głodna i w ogóle, ale na zabawę zawsze jest czas.
Chociaż była pewna, że Hartonówna ją wyścignie. Dziewczynka biegała szybciej i miała lepszą kondycje od Vandom. No chyba, że Morgana zrezygnuje z biegów.
Dziewczynka spojrzała w stronę, którą pokazywała Mordzia. Faktycznie była tam jakaś budka.
- Chodźmy tam...- Zaczęła Cornelia, jednak szybko zmieniła zdanie.
- Start!- krzyknęła i zaczęła biegnąć w stronę budki. Oho, urządziła sobie wyścigi. Była głodna i w ogóle, ale na zabawę zawsze jest czas.
Chociaż była pewna, że Hartonówna ją wyścignie. Dziewczynka biegała szybciej i miała lepszą kondycje od Vandom. No chyba, że Morgana zrezygnuje z biegów.
Cornelia VandomDziecko - Urodziny : 02/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
No nieee! Morgana by prędzej padła, niż poddała taki pojedynek! Cornelia, podła spryciula, miała jednak przewagę w fakcie, że nagłe wyzwanie zupełnie drugą dziewczynkę zaskoczyło. Rzuciła się do biegu, piszcząc głośno.
- NO EEEEEEEEJ, RAZEM SIĘ STARTUJEEEE!
Pewnie by i miała przewagę na długim dystansie dzięki swojej kondycji, ale do budki nie było aż tak strasznie daleko! No i była zmęczona i głodna i nawet biegnąć, zdołała się zasmarkać. Uch, wytarła się rękawem i przebierała krótkimi nogami, znajdując się wciąż tylko ciut ciut za drugą dziewczynką.
A tymczasem ktoś - chyba przez jej wrzaski - wyszedł z budki. Korpulentny jegomość z monoklem na twarzy, który przyglądał im się z niedowierzaniem.
- Co to ma znaczyć, co wy tu robicie dzieci? - zapytał ze zdziwieniem i chyba nawet bez złości.
- NO EEEEEEEEJ, RAZEM SIĘ STARTUJEEEE!
Pewnie by i miała przewagę na długim dystansie dzięki swojej kondycji, ale do budki nie było aż tak strasznie daleko! No i była zmęczona i głodna i nawet biegnąć, zdołała się zasmarkać. Uch, wytarła się rękawem i przebierała krótkimi nogami, znajdując się wciąż tylko ciut ciut za drugą dziewczynką.
A tymczasem ktoś - chyba przez jej wrzaski - wyszedł z budki. Korpulentny jegomość z monoklem na twarzy, który przyglądał im się z niedowierzaniem.
- Co to ma znaczyć, co wy tu robicie dzieci? - zapytał ze zdziwieniem i chyba nawet bez złości.
Morgana HartonDziecko - Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Jak chciało się wygrać to trzeba było oszukiwać. Taka prawda, jak się jest bez szans. Cornelia miała zdecydowaną przewagę, lecz tylko na początku. Potem Morgana zaczęła ją doganiać i jakby trasa była dłuższa na pewno by Mordzia wygrała.
Kiedy z budki wyszedł jakiś pan, Vandom od razu się zatrzymała. Zrobiła kilka kroków w tył i podbiegła do Harton.
- Ty mów..- szepnęła na ucho do drugiej dziewczynki, a raczej wydyszała zmęczona.
Cornelia trochę się bała czarodziei. Właściwie to nie wiedziała, jak ma się zachować wobec nich. Trochę jak obcy, kosmici...
Kiedy z budki wyszedł jakiś pan, Vandom od razu się zatrzymała. Zrobiła kilka kroków w tył i podbiegła do Harton.
- Ty mów..- szepnęła na ucho do drugiej dziewczynki, a raczej wydyszała zmęczona.
Cornelia trochę się bała czarodziei. Właściwie to nie wiedziała, jak ma się zachować wobec nich. Trochę jak obcy, kosmici...
Cornelia VandomDziecko - Urodziny : 02/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Przez to, że Cornelia się nagle cofnęła, Morganie udało się na nią wpaść, przewrócić i stłuc kolano. Wielkie oczka zaszkliły się trochę, ale przecież nie będzie się mazać! Była już duża, o! Pociągnęła nosem, walcząc z pogarszajacym się katarem i spojrzała na mężczyznę, który do nich wyszedł.
Co ta Corni, nagle jakaś nieśmiała...
- Dobry proszę pana - powiedziała, gramoląc się na nogi i ponownie tego dnia łapiąc oddech - Musimy się dostać na ulicę Pokątową ale nie pamiętam drogi, wiec przyprowadziłam nas tutaj by zapytać. Bo wszędzie są Mugole - dodała ze skargą w głosie.
Obie takie małe, drobne, rozczochrane i w ubłoconych butach po przeprawie przez park. Blade, z katarem, ledwie dyszące... Morganie zaburczało znowu w brzuchu. Mężczyzna uśmiechnął się ciepło i wskazał na budkę.
- Zaraz, zaraz, najpierw coś zjedzcie. Widzę, że ktoś tu przeżył dziś nie lada przygód, co? Takie małe czarodziejki, a już jakie dzielne - pochwalił, wyraźnie bardzo lubił dzieci - Chodźcie do środka, zaraz się zrobi ciepłej herbaty...
Mężczyzna chyba pilnował porządku na dworcu. Sprzątał, konserwował, dbał by nie działo się tu nic niestosownego... i chyba bardzo się nudził. Budka z zewnątrz była niewielka, ale w środku pomieszczenie miało zdecydowanie większe wymiary. Kominek, dwa fotele i stolik, z drugiej strony natomiast biurko zawalone różnymi papierami. W kącie rozstawione szczotki i wiadra. Jedna ścianka zawierała elementy kuchni i do niej teraz podszedł. Wyciągnął dwa duże kubki w zielone grochy i nasypał czegoś do środka. Z kieszeni wydobył drewniany patyk i machnął nim, mamrocząc coś pod nosem. Oba naczynka wypełniły się wrzątkiem.
- Minutkę na zaparzenie i gotowe. Nazywam się Tom. Niby już powinienem siedzieć na emeryturze, to takie wakacje dla osób które bardzo, bardzo długo w życiu pracowały. Ale jakoś nie umiem rozstać się z tym miejscem - poklepał zegarek z piątką wskazówek, które chodziły jakoś dziwacznie i co chwilę zmieniały kierunek - A więc? Co za przypadek Was tu dziś sprowadził, moje drogie?
Z szuflady wyciągnął pudło świeżych, dyniowych pasztecików. Podał je Cornelii i zasugerował, by obie usiadły przy kominku. Jednym zaklęciem sprawił, że zapłonął tam ciepły, przyjemny płomyk.
Co ta Corni, nagle jakaś nieśmiała...
- Dobry proszę pana - powiedziała, gramoląc się na nogi i ponownie tego dnia łapiąc oddech - Musimy się dostać na ulicę Pokątową ale nie pamiętam drogi, wiec przyprowadziłam nas tutaj by zapytać. Bo wszędzie są Mugole - dodała ze skargą w głosie.
Obie takie małe, drobne, rozczochrane i w ubłoconych butach po przeprawie przez park. Blade, z katarem, ledwie dyszące... Morganie zaburczało znowu w brzuchu. Mężczyzna uśmiechnął się ciepło i wskazał na budkę.
- Zaraz, zaraz, najpierw coś zjedzcie. Widzę, że ktoś tu przeżył dziś nie lada przygód, co? Takie małe czarodziejki, a już jakie dzielne - pochwalił, wyraźnie bardzo lubił dzieci - Chodźcie do środka, zaraz się zrobi ciepłej herbaty...
Mężczyzna chyba pilnował porządku na dworcu. Sprzątał, konserwował, dbał by nie działo się tu nic niestosownego... i chyba bardzo się nudził. Budka z zewnątrz była niewielka, ale w środku pomieszczenie miało zdecydowanie większe wymiary. Kominek, dwa fotele i stolik, z drugiej strony natomiast biurko zawalone różnymi papierami. W kącie rozstawione szczotki i wiadra. Jedna ścianka zawierała elementy kuchni i do niej teraz podszedł. Wyciągnął dwa duże kubki w zielone grochy i nasypał czegoś do środka. Z kieszeni wydobył drewniany patyk i machnął nim, mamrocząc coś pod nosem. Oba naczynka wypełniły się wrzątkiem.
- Minutkę na zaparzenie i gotowe. Nazywam się Tom. Niby już powinienem siedzieć na emeryturze, to takie wakacje dla osób które bardzo, bardzo długo w życiu pracowały. Ale jakoś nie umiem rozstać się z tym miejscem - poklepał zegarek z piątką wskazówek, które chodziły jakoś dziwacznie i co chwilę zmieniały kierunek - A więc? Co za przypadek Was tu dziś sprowadził, moje drogie?
Z szuflady wyciągnął pudło świeżych, dyniowych pasztecików. Podał je Cornelii i zasugerował, by obie usiadły przy kominku. Jednym zaklęciem sprawił, że zapłonął tam ciepły, przyjemny płomyk.
Morgana HartonDziecko - Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Oj! Co za nie fortuny upadek i to przez dziwnie zachowującą się Cornelie. Na szczęście Mordzia się nie mazała i to się ceni. Dziewczynka spojrzała na Harton, która od razu wstała. Miała już zamiar przepraszać, aczkolwiek bardzo tego nie lubiła robić. No, ale skoro przyjaciółka nic nie mówiła. Najwidoczniej wszystko jest w porządku.
Mała Vandom patrzyła jakoś tak nieufnie na staruszka, jednakże przysłuchiwała się rozmowie z zaciekawieniem. Głód dawał co jakiś czas o sobie znać. Jak dobrze, że ten pan był taki miły. Nie to co ten z słodkimi bułkami mugol. Nie chciał się nawet podzielić! Weszła do budki i oniemiała, ale jak to?! Taka duża w środku, a na zewnątrz mała?!
- Łał...- Zaczęła się rozglądać, w ogóle nie słuchając co tam dalej mężczyzna gada. Jak tu było ciepło i przyjemnie. Kominek i kuchnia... Ooooo! Ile tu rzeczy!
Faktycznie herbaty to by się napiła. Zerknęła na kubki, w których miały się na pić tego gorącego płynu.
- O, ma różdżkę.- Szepnęła Cornelia sama do siebie. Dokładnie, było to głupie stwierdzenie. No, ale ona nadal nie wiedziała skąd można dostać taki magiczny patyk.
- Wie pan gdzie można dostać taką różdżkę?- Vandom najwidoczniej zrobiła się rozmowniejsza. Wzięła od Tom'a dyniowe paszteciki i spojrzała na Mordzie dając tym samym sygnał: "Chodźmy usiąść". O! Znowu czaruje! W kominku zapłonął ogień. Niesamowite. Cornelia była zachwycona!
Mała Vandom patrzyła jakoś tak nieufnie na staruszka, jednakże przysłuchiwała się rozmowie z zaciekawieniem. Głód dawał co jakiś czas o sobie znać. Jak dobrze, że ten pan był taki miły. Nie to co ten z słodkimi bułkami mugol. Nie chciał się nawet podzielić! Weszła do budki i oniemiała, ale jak to?! Taka duża w środku, a na zewnątrz mała?!
- Łał...- Zaczęła się rozglądać, w ogóle nie słuchając co tam dalej mężczyzna gada. Jak tu było ciepło i przyjemnie. Kominek i kuchnia... Ooooo! Ile tu rzeczy!
Faktycznie herbaty to by się napiła. Zerknęła na kubki, w których miały się na pić tego gorącego płynu.
- O, ma różdżkę.- Szepnęła Cornelia sama do siebie. Dokładnie, było to głupie stwierdzenie. No, ale ona nadal nie wiedziała skąd można dostać taki magiczny patyk.
- Wie pan gdzie można dostać taką różdżkę?- Vandom najwidoczniej zrobiła się rozmowniejsza. Wzięła od Tom'a dyniowe paszteciki i spojrzała na Mordzie dając tym samym sygnał: "Chodźmy usiąść". O! Znowu czaruje! W kominku zapłonął ogień. Niesamowite. Cornelia była zachwycona!
Cornelia VandomDziecko - Urodziny : 02/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Morgana wszystko przyjmowała o wiele bardziej naturalnie. Magia była przecież normalna, choć podobał jej się ten zegarek. Chciała zapytać, jak to właściwie działa, ale dyniowe paszteciki zupełnie odwróciły jej uwagę.
Podchwyciła spojrzenie Cornelii i zgodnie ruszyła z nią ku fotelowi. Był duży, miękki i puchaty. Spokojnie zmieściły się obie na jednym, pudełko kładąc na kolanach. Ogień przyjemnie rozgrzewał.
- Noo, jest takie miejsce, gdzie leżą ich setki. Różne kształty, materiały, różne możliwości. Przymierza się je jak ubrania - mówił, jakby opowiadał im teraz bajkę - a to miejsce to oczywiście sklep z różdżkami. Mamy jeden na Pokątnej, gdzie się wybieracie. Ale różdżkę kupuje się dopiero przed wyjazdem do szkoły, więc chyba jeszcze trochę musicie poczekać, prawda? - uśmiechnął się szeroko.
Wygrzebał coś z kuferka stojącego pod biurkiem. Fiolka jadowicie zielonego płynu, potem zgarnął jeszcze dwie łyżeczki. dostrzegł pytające spojrzenia.
- To lekarstwo na przeziębienie. Łykniecie jak się najecie. No, chyba jesteście dość odważne, prawda? - podpuszczał je, po czym przeniósł ich kubki na stolik przed fotelami.
Sam popijał wystygłą już kawę z wiekowej filiżanki.
Wyraźnie chciał zapytać o wiele rzeczy, ale na razie nie powtarzał pytania. Czekał, aż dziewczynki się najedzą. Morgana pochłonęła tymczasem trzy paszteciki i zabrała się teraz za gorącą herbatę. Niby wrzątek, ale nie parzył języka. Magia.
Podchwyciła spojrzenie Cornelii i zgodnie ruszyła z nią ku fotelowi. Był duży, miękki i puchaty. Spokojnie zmieściły się obie na jednym, pudełko kładąc na kolanach. Ogień przyjemnie rozgrzewał.
- Noo, jest takie miejsce, gdzie leżą ich setki. Różne kształty, materiały, różne możliwości. Przymierza się je jak ubrania - mówił, jakby opowiadał im teraz bajkę - a to miejsce to oczywiście sklep z różdżkami. Mamy jeden na Pokątnej, gdzie się wybieracie. Ale różdżkę kupuje się dopiero przed wyjazdem do szkoły, więc chyba jeszcze trochę musicie poczekać, prawda? - uśmiechnął się szeroko.
Wygrzebał coś z kuferka stojącego pod biurkiem. Fiolka jadowicie zielonego płynu, potem zgarnął jeszcze dwie łyżeczki. dostrzegł pytające spojrzenia.
- To lekarstwo na przeziębienie. Łykniecie jak się najecie. No, chyba jesteście dość odważne, prawda? - podpuszczał je, po czym przeniósł ich kubki na stolik przed fotelami.
Sam popijał wystygłą już kawę z wiekowej filiżanki.
Wyraźnie chciał zapytać o wiele rzeczy, ale na razie nie powtarzał pytania. Czekał, aż dziewczynki się najedzą. Morgana pochłonęła tymczasem trzy paszteciki i zabrała się teraz za gorącą herbatę. Niby wrzątek, ale nie parzył języka. Magia.
Morgana HartonDziecko - Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Dla Vandom magia to było coś wspaniałego. To tak, jakby spotkać złotą rybkę, która spełnia życzenia, albo wejść do świata wróżek i magicznych elfów. Tak, jak w bajkach! Czyli kreskówki nie kłamały? Magia istniała! Corneli również podobał się ten zegarek, a właściwie wszystko nawet ten fotel na którym dziewczynki sobie siedziały.
Jak ubrania? Każdy mógł mieć inny magiczny patyk. Niesamowite! Jednak kolejne słowa staruszka spowodowały, że Corni powoli zaczynała wracać na ziemie.
- Do szkoły? A to kiedy jedzie się do tej szkoły?- pewnie nie prędko, tak wynikało ze słów mężczyzny. Musiały jeszcze poczekać. Westchnęła zmęczona, a może raczej oburzona tym czego się przed chwilą dowiedziała.
Vandom pochłonęła drugi pasztecik i na pewno więcej by nie zmieściła. Te głodówki w Hieronimie nie były dobre, ale co się dziwić. Jedzenie nie było tam najlepsze. Pies na pewno by tego nie ruszył... Za to te paszteciki to niebo w gębie. Pierwszy raz coś takiego jadła. Normalnie rarytas. Spojrzała podejrzanie na zielony płyn, jak Mordzia. Lekarstwo na przeziębienie? A no faktycznie. Gil leciał im z nosa, gdyby nie rękaw to zasmarkałyby całą podłogę Tom'owi. Siedzieli tak w ciszy, a Cornelia za przykładem koleżanki, również sięgnęła po herbatę. Jaka cieplutka.
Jak ubrania? Każdy mógł mieć inny magiczny patyk. Niesamowite! Jednak kolejne słowa staruszka spowodowały, że Corni powoli zaczynała wracać na ziemie.
- Do szkoły? A to kiedy jedzie się do tej szkoły?- pewnie nie prędko, tak wynikało ze słów mężczyzny. Musiały jeszcze poczekać. Westchnęła zmęczona, a może raczej oburzona tym czego się przed chwilą dowiedziała.
Vandom pochłonęła drugi pasztecik i na pewno więcej by nie zmieściła. Te głodówki w Hieronimie nie były dobre, ale co się dziwić. Jedzenie nie było tam najlepsze. Pies na pewno by tego nie ruszył... Za to te paszteciki to niebo w gębie. Pierwszy raz coś takiego jadła. Normalnie rarytas. Spojrzała podejrzanie na zielony płyn, jak Mordzia. Lekarstwo na przeziębienie? A no faktycznie. Gil leciał im z nosa, gdyby nie rękaw to zasmarkałyby całą podłogę Tom'owi. Siedzieli tak w ciszy, a Cornelia za przykładem koleżanki, również sięgnęła po herbatę. Jaka cieplutka.
Cornelia VandomDziecko - Urodziny : 02/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Przeszukanie wszystkich miejsc jakie miał wypisane na liście to była dla niego chwila roboty. Dzięki teleportacji pojawił się na miejscu i rzucając wpierw na siebie zaklęcie kameleona rzucał bezgłośnie zaklęcia, które zdradzały mu obecność osób tam będących. Nie znalazł jednakże żadnych dziewczynek. Przeszukał tak wszystkie miejsca i nie znalazł siostrzenicy. Wściekły sprawdzał park i wtedy natknął się na psa z zasklepionym pyskiem. Już budzi się w niej moc? - pomyślał w pierwszej chwili, oczywiście zakładając, że to Morgana zrobiła. Nie miał bowiem pojęcia, że towarzyszka dziewczynki jest również czarownicą i to ona odpowiadała za ten bałagan. Odczarował psa by nie wzbudzał niepotrzebnej sensacji, nie wymazał mu jednak pamięci. Jeśli do tego doszło to musiało oznaczać, że się broniły. Magia budziła się w dzieciach zazwyczaj w takich chwilach. Zapamięta więc ten zwierzak do końca swojego psiego życia, że nie atakuje się dzieci.
Najgorsze było w tym wszystkim to, że nie miał pojęcia gdzie po tym zdarzeniu mogły się udać. Bo z pewnością były wystraszone tym co zaszło. A jeśli tamta dziewczyna przestraszyła się Morgany i coś jej zrobiła? Kręcił się tak jeszcze z dobre dwie godziny i już nieco zmęczony ruszył na magiczny peron. W końcu dziewczynka poznała i tą magiczną część Londynu i tam nie będzie musiał ukrywać, że mała jest czarownicą i mazać nikomu pamięci jeśli stanie się coś nadnaturalnego.
Przeszedł więc przez tajne przejście na peronie i zjawił się na King's Cross. Nie miał pomysłu co dalej ma zrobić i wtedy dostrzegł małą budkę w której to zawsze siedział ten miły staruszek. Jeśli ktoś widział dwie małe samotne dziewczynki to tylko on. Ruszył więc pędem do drzwi i zapukał w nie kilka razy.
Najgorsze było w tym wszystkim to, że nie miał pojęcia gdzie po tym zdarzeniu mogły się udać. Bo z pewnością były wystraszone tym co zaszło. A jeśli tamta dziewczyna przestraszyła się Morgany i coś jej zrobiła? Kręcił się tak jeszcze z dobre dwie godziny i już nieco zmęczony ruszył na magiczny peron. W końcu dziewczynka poznała i tą magiczną część Londynu i tam nie będzie musiał ukrywać, że mała jest czarownicą i mazać nikomu pamięci jeśli stanie się coś nadnaturalnego.
Przeszedł więc przez tajne przejście na peronie i zjawił się na King's Cross. Nie miał pomysłu co dalej ma zrobić i wtedy dostrzegł małą budkę w której to zawsze siedział ten miły staruszek. Jeśli ktoś widział dwie małe samotne dziewczynki to tylko on. Ruszył więc pędem do drzwi i zapukał w nie kilka razy.
Morpheus A. MaponosNauczyciel: Zaklęcia - Urodziny : 20/08/1974
Wiek : 50
Skąd : Islandia
Krew : Czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Stary Tom uśmiechnął się szeroko na pytanie Cornelii.
- Aaa, no to jeszcze trochę, nie? Jak urośniesz o taaaka - pokazał ręką dobre dwadzieścia centymetrów więcej niż posiadały, co Morganie wydawało się niemożliwym wzrostem - i dostaniesz specjalny list, to znać że trzeba kupować różdżkę i kościołem. A stąd odjeżdża pociąg do szkoły - dodał z dumą.
I w tej chwili rozległo się pukanie.
Mężczyzna ze zdziwieniem odstawił filiżankę zimnej kawy. Mamrocząc coś w stylu "no co za ruch dzisiaj" podszedł swym koślawym krokiem i otworzył szeroko drzwi. Morgana dostrzegła znajomą twarz ponad jego przygarbionym ramieniem i zerwała się z fotela, przewracając na podłogę pudło z pasztecikami.
- Wujooooooo! - zawyła, rzucając się biegiem z rozpostartymi szeroko ramionami, jakby oczekiwała jakichś tulasków.
Choć oczywiście Morpheus nie był z tych, którzy ściskali swoje siostrzenice przy tak marnej okazji, jak odnalezienie po jej koszmarnym tygodniu w mugolskim domu dziecka, półosieroceniu i gnębieniu przez podłe zakonnice. Mimo wszystko dopadła do jego nogi, złapała mocno za nogawkę, a potem uniosła twarz i wzięła głęboki oddech. Wolną rączką pokazała uniesiony kciuk.
- Dałam nogę! - oświadczyła z zadowoleniem, jakby dokonała czegoś, za co powinno się jej pogratulować.
Drugą rączką jednak nadal trzymała Morpheusa. Jakby tak cicho, cichutko, obawiała się, że jednak zniknie i znów zostanie sama. Na chwilę zapomniała o Cornelii i dziewczynka sama musiała zaznaczyć jakoś swoją obecność.
- Aaa, no to jeszcze trochę, nie? Jak urośniesz o taaaka - pokazał ręką dobre dwadzieścia centymetrów więcej niż posiadały, co Morganie wydawało się niemożliwym wzrostem - i dostaniesz specjalny list, to znać że trzeba kupować różdżkę i kościołem. A stąd odjeżdża pociąg do szkoły - dodał z dumą.
I w tej chwili rozległo się pukanie.
Mężczyzna ze zdziwieniem odstawił filiżankę zimnej kawy. Mamrocząc coś w stylu "no co za ruch dzisiaj" podszedł swym koślawym krokiem i otworzył szeroko drzwi. Morgana dostrzegła znajomą twarz ponad jego przygarbionym ramieniem i zerwała się z fotela, przewracając na podłogę pudło z pasztecikami.
- Wujooooooo! - zawyła, rzucając się biegiem z rozpostartymi szeroko ramionami, jakby oczekiwała jakichś tulasków.
Choć oczywiście Morpheus nie był z tych, którzy ściskali swoje siostrzenice przy tak marnej okazji, jak odnalezienie po jej koszmarnym tygodniu w mugolskim domu dziecka, półosieroceniu i gnębieniu przez podłe zakonnice. Mimo wszystko dopadła do jego nogi, złapała mocno za nogawkę, a potem uniosła twarz i wzięła głęboki oddech. Wolną rączką pokazała uniesiony kciuk.
- Dałam nogę! - oświadczyła z zadowoleniem, jakby dokonała czegoś, za co powinno się jej pogratulować.
Drugą rączką jednak nadal trzymała Morpheusa. Jakby tak cicho, cichutko, obawiała się, że jednak zniknie i znów zostanie sama. Na chwilę zapomniała o Cornelii i dziewczynka sama musiała zaznaczyć jakoś swoją obecność.
Morgana HartonDziecko - Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Usłyszał kroki za drzwiami i zrobił mały kroczek do tyłu by mężczyzna mógł go zobaczyć w całej jego okazałości. A był okazały ponieważ miał ponad 190 cm wzrostu. Kiedy się otworzyły drzwi już otworzył usta by wytłumaczyć dlaczego to przerywa jego spokój. Nie zdążył nic powiedzieć kiedy to usłyszał piskliwy głos i zaglądając za ramię mężczyzny dostrzegł jak dziewczynka biegnie w jego kierunku. Rzuciła się mu na nogę ściskając palce na nogawce.
- Cześć mała, szukałem cię - odpowiedział i położył dłoń na jej głowie i pogłaskał ją po główce. Zasmiał się kiedy to usłyszał jej słowa. Nieco mu utrudniło to jej odnalezienie, no ale skoro już się odnalazła to po co się o to złościć.
- To i dobrze, to nie było miejsce dla ciebie - rzekł i przypomniał sobie o tym, że staruszek stoi naprzeciwko niego.
- Opiekował się pan wami? - Zapytał się unosząc końcówki warg i później znów zerknął ja mężczyznę. - Dziękuję - powiedział, co było wyjątkowe. Rzadko kiedy można było usłyszeć coś takiego od Morphiego. To było jednakże możliwe. Zwłaszcza jak chciał pokazać, że ktoś zrobił coś dla niego bardzo ważnego i nie oczekując za pewnie nic wzamian. Zapytał się również o to siostrzenicy bo jeśli by się okazało że staruszek je tam przetrzymywał to zginie. Tak po prostu, bez żadnej innej możliwości.
Spojrzał również na dziewczynkę która nadal siedziała na fotelu. Trochę to go zaniepokoiło. Pokazała bowiem ich tajemnicę możliwe że mugooce. A to nie było dobre. I pewnie się zakończy na tym że usunie jej wspomnienia o tym co dzisiaj zobaczyła.
- Cześć mała, szukałem cię - odpowiedział i położył dłoń na jej głowie i pogłaskał ją po główce. Zasmiał się kiedy to usłyszał jej słowa. Nieco mu utrudniło to jej odnalezienie, no ale skoro już się odnalazła to po co się o to złościć.
- To i dobrze, to nie było miejsce dla ciebie - rzekł i przypomniał sobie o tym, że staruszek stoi naprzeciwko niego.
- Opiekował się pan wami? - Zapytał się unosząc końcówki warg i później znów zerknął ja mężczyznę. - Dziękuję - powiedział, co było wyjątkowe. Rzadko kiedy można było usłyszeć coś takiego od Morphiego. To było jednakże możliwe. Zwłaszcza jak chciał pokazać, że ktoś zrobił coś dla niego bardzo ważnego i nie oczekując za pewnie nic wzamian. Zapytał się również o to siostrzenicy bo jeśli by się okazało że staruszek je tam przetrzymywał to zginie. Tak po prostu, bez żadnej innej możliwości.
Spojrzał również na dziewczynkę która nadal siedziała na fotelu. Trochę to go zaniepokoiło. Pokazała bowiem ich tajemnicę możliwe że mugooce. A to nie było dobre. I pewnie się zakończy na tym że usunie jej wspomnienia o tym co dzisiaj zobaczyła.
Morpheus A. MaponosNauczyciel: Zaklęcia - Urodziny : 20/08/1974
Wiek : 50
Skąd : Islandia
Krew : Czysta
Re: Peron 9 i 3/4
To nagłe pojawienie się wujka było doskonałe, bo Morgana już się najadała i stary Tom chciał je teraz nakarmić tą wstrętnie zieloną i nieładnie pachnącą miksturą na przeziębienie. Pociągnęła nosem, nawet pomimo glutów czuła ten podły, ziołowy zapach.
- Nakarmił, ogrzał, był miły! Albo chciał nas potem zjeść, jak Baba Jaga w bajce - przypomniała sobie historię o Jasiu i Małgosi - Ale kotła na dzieci nie miał, więc chyba nie!
Staruszek uśmiechnął się przekonany, że to tylko nieszkodliwe żarty. Wyjaśnił, że zauważył dwie zmarznięte i ciągnące nosami dziewczynki, więc dał im przynajmniej herbaty i coś na ząb.
- Corniii, chodź poznasz mojego wujka! To ten od patronusów! - zawołała Mordzia do dziewczynki, a potem wyszła za Morpheusem na zewnątrz.
Tom wrócił do budki, pozbierać rozsypane po podłodze paszteciki. Wyraźnie nie lubił bałaganu.
- Wujku Morphi, bo tam w tym domu dziecka była inna czarownica! I my we dwie uciekłyśmy i chciałyśmy się dostać na Pokątną, ale nie wiedziałyśmy jak. To przyszłyśmy tu o drogę spytać... - wytłumaczyła, wciąż trzymając Morpheusa za nogawkę.
- Nakarmił, ogrzał, był miły! Albo chciał nas potem zjeść, jak Baba Jaga w bajce - przypomniała sobie historię o Jasiu i Małgosi - Ale kotła na dzieci nie miał, więc chyba nie!
Staruszek uśmiechnął się przekonany, że to tylko nieszkodliwe żarty. Wyjaśnił, że zauważył dwie zmarznięte i ciągnące nosami dziewczynki, więc dał im przynajmniej herbaty i coś na ząb.
- Corniii, chodź poznasz mojego wujka! To ten od patronusów! - zawołała Mordzia do dziewczynki, a potem wyszła za Morpheusem na zewnątrz.
Tom wrócił do budki, pozbierać rozsypane po podłodze paszteciki. Wyraźnie nie lubił bałaganu.
- Wujku Morphi, bo tam w tym domu dziecka była inna czarownica! I my we dwie uciekłyśmy i chciałyśmy się dostać na Pokątną, ale nie wiedziałyśmy jak. To przyszłyśmy tu o drogę spytać... - wytłumaczyła, wciąż trzymając Morpheusa za nogawkę.
Morgana HartonDziecko - Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Wysłuchał wszystkiego spokojnie nawet na koniec uniósł do góry kąciki warg w czymś co chyba miało być uśmiechem. Spojrzał ponownie na starca i znów na dziewczynkę. - Podziekuj więc panu za ciepłą herbatę, posiłek i pomoc - odezwał się do Morgany specjalnie nie wymawiając jej imienia. Im mniej starzec wiedział tym lepiej. Najbardziej zaciekawiło go jednak to, że jej koleżanka też okazała się być małą czarownicą. Szkoda, że nie zabrał jej karty. Bo może by mógł znaleźć jej rodzinę? Oczywiście jeśli byli przynajmniej w połowie czarodziejami. Miałby przynajmniej zajęcie na jakiś czas.
- Na Pokątną? W sumie jak chcesz możemy od razu się przenieść do domu dziadka. Trzeba w końcu przygotować ci pokój. Nie zabierałem się za to sam bo nie wiedziałem jakie lubisz kolory - powiedział i rzucił krótkie spojrzenie Cornelii. Nie bardzo wiedział co z nią zrobić. Tom przecież też nie będzie się nią wiecznie zajmować.
- A twoja koleżanka nie idzie? - Zapytał się siostrzenicy i posłał ciepły uśmiech drugiej dziewczynce, która się chyba go bała. - Myślę, że jeszcze jedno miejsce się znajdzie - dodał i zachęcająco wystawił dłoń dziewczynce. Morgana trzymała się go sama jakby wiedziała, że zaraz będą się teleportować. Taka mała a tak przyzwyczajona już do tego. Mimo wszystko złapał jeszcze siostrzenicę za dłoń.
- Na Pokątną? W sumie jak chcesz możemy od razu się przenieść do domu dziadka. Trzeba w końcu przygotować ci pokój. Nie zabierałem się za to sam bo nie wiedziałem jakie lubisz kolory - powiedział i rzucił krótkie spojrzenie Cornelii. Nie bardzo wiedział co z nią zrobić. Tom przecież też nie będzie się nią wiecznie zajmować.
- A twoja koleżanka nie idzie? - Zapytał się siostrzenicy i posłał ciepły uśmiech drugiej dziewczynce, która się chyba go bała. - Myślę, że jeszcze jedno miejsce się znajdzie - dodał i zachęcająco wystawił dłoń dziewczynce. Morgana trzymała się go sama jakby wiedziała, że zaraz będą się teleportować. Taka mała a tak przyzwyczajona już do tego. Mimo wszystko złapał jeszcze siostrzenicę za dłoń.
Morpheus A. MaponosNauczyciel: Zaklęcia - Urodziny : 20/08/1974
Wiek : 50
Skąd : Islandia
Krew : Czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Piła sobie herbatkę, kiedy nagle zjawił się wujek Morgany. Cornelia na początku myślała, że to jakiś potwór. Pan Mapons robił na pewno nie małe wrażenie na dorosłych, a co dopiero na dzieciach. Odstawiła kubek z gorącą cieczą i swoimi brązowymi oczami analizowała strój Morpha. Patrzyła się na niego, jak zaczarowana i lekko przerażona, a właściwie bardzo. Chociaż... kiedy Harton ją zachęciła i najwidoczniej wcale nie obawiała się tego pana, raczej wujka. Rodzina to rodzina. Dlaczego miałaby się go bać? Za to Corni wcale nie znała tego pana. Jednak ładnie się uśmiechał i wyciągnął do niej rękę. Spojrzała nie pewnie na Mordzie. Nie było się czego bać. Chyba. Podeszła do pana Maponsa za nic w świecie nie spodziewała się, że istnieje coś takiego jak teleportacja i że zaraz tego doświadczy. Chwyciła go za dłoń.
Cornelia VandomDziecko - Urodziny : 02/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Oj zdecydowanie nadał by się na bohatera historyjek do straszenia dzieci. Był niczym Rosyjska Baba Jaga w męskiej wersji. Może nie zjadał dzieci, ale kogoś powiezić w zimnej piwnicy? Czemu by nie? On też potrzebował od czasu do czasu jakiejś rozrywki.
Jednak przy Cornelii będzie musiał się pilnować by jej zbytnio nie wystarczyć. Co prawda terror to niezły sposób na osiągnięcie spokoju i tego by go słuchano, ale też bez przesady. Było trzeba się dowiedzieć co takiego dziewczynka lubi, jaki ma charakter, a także pokazać jej świat jaki do tej pory nie znała. Ba nawet jej się nie śnił, a teraz się okazało, że ma się stać jego częścią.
- No nie bój się, zobacz nawet taka twarda dziewczyna jak ona się do mnie przytula, więc chyba nie mogę być aż tak straszny - powiedział cały czas z lekkim uśmiechem i kiedy to chwyciła jego dużą dłoń to pokierował nią tak by stanęła obok Morgany.
- Teraz się teleportujemy, pierwszy raz może być nie za przyjemny, ale nic złego Ci nie grozi - wytłumaczył to co miał zamiar zrobić, po czym spojrzał na mężczyznę i pożegnał się z nim szybkim ruchem głowy po czym cała trójka zniknęła z cichym pyknięciem.
Jednak przy Cornelii będzie musiał się pilnować by jej zbytnio nie wystarczyć. Co prawda terror to niezły sposób na osiągnięcie spokoju i tego by go słuchano, ale też bez przesady. Było trzeba się dowiedzieć co takiego dziewczynka lubi, jaki ma charakter, a także pokazać jej świat jaki do tej pory nie znała. Ba nawet jej się nie śnił, a teraz się okazało, że ma się stać jego częścią.
- No nie bój się, zobacz nawet taka twarda dziewczyna jak ona się do mnie przytula, więc chyba nie mogę być aż tak straszny - powiedział cały czas z lekkim uśmiechem i kiedy to chwyciła jego dużą dłoń to pokierował nią tak by stanęła obok Morgany.
- Teraz się teleportujemy, pierwszy raz może być nie za przyjemny, ale nic złego Ci nie grozi - wytłumaczył to co miał zamiar zrobić, po czym spojrzał na mężczyznę i pożegnał się z nim szybkim ruchem głowy po czym cała trójka zniknęła z cichym pyknięciem.
Morpheus A. MaponosNauczyciel: Zaklęcia - Urodziny : 20/08/1974
Wiek : 50
Skąd : Islandia
Krew : Czysta
Re: Peron 9 i 3/4
Morgana mówiła, że jej wujek był fajny, a nie że wyglądał, jak potwór z jakiegoś koszmaru, albo bajki dla niegrzecznych dzieci. Vandom zastanawiała się, czy to tak nie przypadkiem wyglądają demony? Złe duchy o których opowiadały jej siostry z sieroca. Na pewno pan Maponos wygrałby kasting na gościa, którego zwały szatanem. Gdyby była któraś tu z zakonnic pewnie uczyniłaby dziwny znak krzyża. Podobno tak trzeba, jednakże dla dziewczynki było to głupie. Chociaż... w tym przypadku mogłaby tak dla bezpieczeństwa uczynić.
Nie zrobiła tego, aczkolwiek przełknęła gwałtownie ślinę i z uwagą wpatrywała się brązowymi oczami w Morpheus'a. Kiedy ten spojrzał na nią szybko odwróciła wzrok i przyglądała się szczęśliwej Morganie.
- Chyba nie.- Szepnęła tak cichutko, mając wrażenie, że pomyślała to, a nie wypowiedziała. Fakt Mordzia była twarda, nie to co Corni. Kiedy znalazła się obok swojej przyjaciółki od razu poczuła się lepiej.
Teleport...tele..tacja? Co za dziwne słowo. Podobno to jest nieprzyjemne, więc zamknęła oczy i ścisnęła mocnej dużą rękę pana M. Coś miało się stać, ale nie wiedziała co... i nagle pyk! Zniknęli.
Nie zrobiła tego, aczkolwiek przełknęła gwałtownie ślinę i z uwagą wpatrywała się brązowymi oczami w Morpheus'a. Kiedy ten spojrzał na nią szybko odwróciła wzrok i przyglądała się szczęśliwej Morganie.
- Chyba nie.- Szepnęła tak cichutko, mając wrażenie, że pomyślała to, a nie wypowiedziała. Fakt Mordzia była twarda, nie to co Corni. Kiedy znalazła się obok swojej przyjaciółki od razu poczuła się lepiej.
Teleport...tele..tacja? Co za dziwne słowo. Podobno to jest nieprzyjemne, więc zamknęła oczy i ścisnęła mocnej dużą rękę pana M. Coś miało się stać, ale nie wiedziała co... i nagle pyk! Zniknęli.
Cornelia VandomDziecko - Urodziny : 02/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : czysta
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: King's Cross :: Perony
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach