Riwiera Francuska
5 posters
Magic Land :: INNE LOKALIZACJE :: Francja :: Prowansja
Strona 1 z 1
Riwiera Francuska
Riwiera Francuska zwana także jako lazurowe wybrzeże. Odpoczynek znajdują tutaj zarówno miłośnicy wylegiwania się na słońcu, żeglowania jak i spacerów po plaży.
Mistrz Gry
Re: Riwiera Francuska
Droga na plażę była nieco dłuższa niż mogła przypuszczać. Odległość od morza była zdecydowanie najgorszą wadą pensjonatu, w którym się zakwaterowali. Kiedy już umierali z upału idąc przez kolejne uliczki zalane hordą ludzi mówiących we wszystkich językach świata, zza niskich budynków wyjrzał nareszcie błękit wody...
- Nareszcie dotarliśmy - powiedziała z błogą ulgą w głosie, od razu przyspieszając. Plaża miejscami była pełna ludzi, szczególnie w pobliżu budek z lodami i chłodnymi napojami. Hannah od razu skierowała się w stronę tej części plaży, gdzie piasek nie był całkowicie zakryty przez kolorowe koce i babrzące się w piasku mugolskie dzieci.
- Lazurowe wybrzeże - stwierdziła z podziwem, kiedy stanęła już na gorącym piasku. - Byłam tutaj kiedyś z braćmi.
Wakacje były krótkie, ale za to bardzo intensywne. Ona starała nauczyć się kilku słów po francusku, pomagała ciotce Boltonowej w domu w opiece nad jej małym dzieckiem i próbowała powtarzać każdą potrawę przygotowaną przez ciotkę. Jej bracia z kolei... Nie zdziwiłaby się gdyby się okazało, że właśnie w Prowansji Antek pierwszy raz puknął jakąś dziewczynę. Charles znalazł sobie jakiegoś kolegę imieniem Pierre, ale nikt go nie widział. Wszyscy podejrzewali, że sobie go po prostu wymyślił. Hanka nie mogła jednak sobie przypomnieć gdzie w tym czasie była Flora i Leslie.
Hannah była chyba bardziej pomysłowa niż Aaron i założyła swój strój będąc jeszcze w Liverpoolu kiedy poszła skorzystać z łazienki. Sądziła, że plaża będzie pierwszym miejscem, do którego się udadzą. Takim oto sposobem po zrzuceniu sukienki była już gotowa, aby wskoczyć do wody.
- Wiesz, że mam ciotkę we Francji? Kuzynka mojej mamy czy coś - powiedziała, związując rude kosmyki w ciasny kucyk. Dopiero w pełnym słońcu było widać, że piegi pokrywają nie tylko twarz Hanki, ale także suto obsypały jej ramiona i górną część pleców. Rude przekleństwo. - Idziemy się kąpać? - Zapytała, ale było to raczej pytanie retoryczne, bo nie czekając na odpowiedź, ruszyła w stronę wody.
- Nareszcie dotarliśmy - powiedziała z błogą ulgą w głosie, od razu przyspieszając. Plaża miejscami była pełna ludzi, szczególnie w pobliżu budek z lodami i chłodnymi napojami. Hannah od razu skierowała się w stronę tej części plaży, gdzie piasek nie był całkowicie zakryty przez kolorowe koce i babrzące się w piasku mugolskie dzieci.
- Lazurowe wybrzeże - stwierdziła z podziwem, kiedy stanęła już na gorącym piasku. - Byłam tutaj kiedyś z braćmi.
Wakacje były krótkie, ale za to bardzo intensywne. Ona starała nauczyć się kilku słów po francusku, pomagała ciotce Boltonowej w domu w opiece nad jej małym dzieckiem i próbowała powtarzać każdą potrawę przygotowaną przez ciotkę. Jej bracia z kolei... Nie zdziwiłaby się gdyby się okazało, że właśnie w Prowansji Antek pierwszy raz puknął jakąś dziewczynę. Charles znalazł sobie jakiegoś kolegę imieniem Pierre, ale nikt go nie widział. Wszyscy podejrzewali, że sobie go po prostu wymyślił. Hanka nie mogła jednak sobie przypomnieć gdzie w tym czasie była Flora i Leslie.
Hannah była chyba bardziej pomysłowa niż Aaron i założyła swój strój będąc jeszcze w Liverpoolu kiedy poszła skorzystać z łazienki. Sądziła, że plaża będzie pierwszym miejscem, do którego się udadzą. Takim oto sposobem po zrzuceniu sukienki była już gotowa, aby wskoczyć do wody.
- Wiesz, że mam ciotkę we Francji? Kuzynka mojej mamy czy coś - powiedziała, związując rude kosmyki w ciasny kucyk. Dopiero w pełnym słońcu było widać, że piegi pokrywają nie tylko twarz Hanki, ale także suto obsypały jej ramiona i górną część pleców. Rude przekleństwo. - Idziemy się kąpać? - Zapytała, ale było to raczej pytanie retoryczne, bo nie czekając na odpowiedź, ruszyła w stronę wody.
Re: Riwiera Francuska
- Alleluja! Woda!
Ucieszył się jak małe dziecko i momentalnie przyspieszył kroku ruszając żwawo po piachu. Omijanie leżących ludzi i nie obsypanie ich piachem było niezmiernie trudne gdy starało się jak najszybciej wypatrzyć jakieś puste miejsce idealnie blisko wody, ale też nie za blisko by bawiące się dzieci przeszkodziły w wypoczynku. Gdy w końcu znaleźli takowe Matluck rzucił swoje manatki na piach. Pożyczony z pensjonatu parasol wbił pewnie w ziemię i tak oto mieli swój własny zakątek w tym zatłoczonym miejscu.
- Naprawdę? Ja nigdy. Ba, nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłem nad morzem. Dlatego się tak cieszę. Nie jestem jakiś chory na umyśle.
Wytłumaczył się szybko ze swojej radości. Z rodzicami kiedyś często jeździli nad morze, ale to się w pewnym momencie skończyło przez ich pracę i inne losowe przypadki. Od wielu lat jakoś nie miał okazji żeby się wykąpać w morzu ot tak ze znajomymi. Taki problem pierwszego świata. Wzrokiem szybko zaczął wyszukiwać jakiejś przebieralni. Niestety takowej nie było nigdzie w polu widzenia, co spowodowała, że Aaron westchnął ciężko...
- Czeka mnie partyzantka... Zaraz wracam.
I nim dziewczyna cokolwiek mogła powiedzieć Matluck ruszył biegiem w stronę wyjścia z plaży w poszukiwaniu jakiegoś miejsca do przebrania. Po kilku minutach wrócił zdyszany.
- Jeżeli przyjdzie tu zaraz krzyczący francuz, uciekaj. A teraz... Kto ostatni w wodzie ten gumochłon.
I ruszył w stronę wody wpadając w nią z impetem. Z takim impetem, że dosyć szybko padł twarzą w dół i chwilę spędził pod wodą.
Ucieszył się jak małe dziecko i momentalnie przyspieszył kroku ruszając żwawo po piachu. Omijanie leżących ludzi i nie obsypanie ich piachem było niezmiernie trudne gdy starało się jak najszybciej wypatrzyć jakieś puste miejsce idealnie blisko wody, ale też nie za blisko by bawiące się dzieci przeszkodziły w wypoczynku. Gdy w końcu znaleźli takowe Matluck rzucił swoje manatki na piach. Pożyczony z pensjonatu parasol wbił pewnie w ziemię i tak oto mieli swój własny zakątek w tym zatłoczonym miejscu.
- Naprawdę? Ja nigdy. Ba, nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłem nad morzem. Dlatego się tak cieszę. Nie jestem jakiś chory na umyśle.
Wytłumaczył się szybko ze swojej radości. Z rodzicami kiedyś często jeździli nad morze, ale to się w pewnym momencie skończyło przez ich pracę i inne losowe przypadki. Od wielu lat jakoś nie miał okazji żeby się wykąpać w morzu ot tak ze znajomymi. Taki problem pierwszego świata. Wzrokiem szybko zaczął wyszukiwać jakiejś przebieralni. Niestety takowej nie było nigdzie w polu widzenia, co spowodowała, że Aaron westchnął ciężko...
- Czeka mnie partyzantka... Zaraz wracam.
I nim dziewczyna cokolwiek mogła powiedzieć Matluck ruszył biegiem w stronę wyjścia z plaży w poszukiwaniu jakiegoś miejsca do przebrania. Po kilku minutach wrócił zdyszany.
- Jeżeli przyjdzie tu zaraz krzyczący francuz, uciekaj. A teraz... Kto ostatni w wodzie ten gumochłon.
I ruszył w stronę wody wpadając w nią z impetem. Z takim impetem, że dosyć szybko padł twarzą w dół i chwilę spędził pod wodą.
Re: Riwiera Francuska
Woda, woda... Jak pustynne dzieci. Bądź co bądź Hannah i Aaron jako że byli Brytyjczykami z krwi i kości, przyzwyczajeni byli do pogody wyspiarskiej gdzie dni upalne były rzadkością. Tutaj jednak na południu Francji było dobre 30 stopni i ich blade ciała skwierczały jak jajka na patelni. Widok wielkiego zbiornika lodowatej wody majaczył w ich głowach niczym zbawienie.
Zaczęła się zastanawiać dlaczego Aaron tak dawno nie był na wakacjach, skoro w sumie mógłby pojechać sobie w tysiąc miejsc, w które ona pewnie by nie mogła, ale nie zapytała. Nie wiedziała dlaczego, ale miała dziwne przeczucie, że w domu Matlucków nie było tak przyjemnie jak u nich.
Na wieść o wyścigu do wody Hanka pisnęła jak małe dziecko i pognała w stronę morza.
- Zi.. mna WO-DA! - wyrzucała z siebie półsłówka pod wpływem zimna, które ogarnęło początkowo jej nogi, a potem okolice jej brzucha. W końcu jednak poszła śladem Aarona i wskoczyła do wody, zanurzając swoją rudą głowę w błękitną toń. Woda była tak czyściutka, że kiedy otworzyła oczy, widziała majaczącą kilka metrów dalej sylwetkę Aarona. Wkrótce jednak słona woda zaczęła szczypać ją w oczy i wynurzyła się na powierzchnię.
- Myślisz, że Zoja przyjedzie? - Zapytała ni stąd ni zowąd, wycierając oczy i odgarniając włosy do tyłu. - No i co z tą Bułgarią, wybierasz się? - Zapytała, podpływając do niego i zarzucając mu ręce na szyję.
Zaczęła się zastanawiać dlaczego Aaron tak dawno nie był na wakacjach, skoro w sumie mógłby pojechać sobie w tysiąc miejsc, w które ona pewnie by nie mogła, ale nie zapytała. Nie wiedziała dlaczego, ale miała dziwne przeczucie, że w domu Matlucków nie było tak przyjemnie jak u nich.
Na wieść o wyścigu do wody Hanka pisnęła jak małe dziecko i pognała w stronę morza.
- Zi.. mna WO-DA! - wyrzucała z siebie półsłówka pod wpływem zimna, które ogarnęło początkowo jej nogi, a potem okolice jej brzucha. W końcu jednak poszła śladem Aarona i wskoczyła do wody, zanurzając swoją rudą głowę w błękitną toń. Woda była tak czyściutka, że kiedy otworzyła oczy, widziała majaczącą kilka metrów dalej sylwetkę Aarona. Wkrótce jednak słona woda zaczęła szczypać ją w oczy i wynurzyła się na powierzchnię.
- Myślisz, że Zoja przyjedzie? - Zapytała ni stąd ni zowąd, wycierając oczy i odgarniając włosy do tyłu. - No i co z tą Bułgarią, wybierasz się? - Zapytała, podpływając do niego i zarzucając mu ręce na szyję.
Re: Riwiera Francuska
Z powodu wygrzanego przez słońce ciała woda faktycznie z początku wydawała się być diabelnie zimna i Aaron poczuł się tak jakby w ciągu kilku sekund miało nastąpić skurczenie jego całej skóry, a on po prostu by pękł. Na szczęście dla niego śmierć nie nadeszła, a woda stała się wyjątkowo przyjemna. Widząc Hankę zaraz obok siebie przecierającą oczy od słonej wody uśmiechnął się szeroko, jednak jej nagłe pytanie nieco go zaskoczyło. Myślał, że prędzej usłyszy jakie to przyjemne uczucie w końcu się zanurzyć.
- Nie przyjedzie. Dostałem sowę, że nie da rady.
Powiedział przecierając twarz chcąc nieco ukryć niezbyt zadowoloną z tego powodu minę. Co jak co, ale wiadomość od gryfonki nie należała do najprzyjemniejszych do czytania z powodu masy wyrzutów jakie zawarła na jednym kawałku pergaminu. Znając ją pewnie teraz grzeje się z wyjątkowo nielubianym przez Aarona Greengrasem.
- I szczerze? Nie wiem. Może na jeden dwa dni. Finał Mistrzostw w Quidditcha jest już za pasem i zapisałem się na wyjazd organizowany przez Lennox. Chociaż to drugie nie wiem czy dojdzie do skutku.
Uśmiechnął się niemrawo do rudowłosej czując jak zarzuca mu ręce na szyję. To było dla niego wystarczającą zachętą, dlatego też od razu objął ją w pasie i przysunął do siebie całując przelotnie.
- I dalej jesteś zaproszona żeby jechać ze mną.
Dodał od razu uśmiechając się szerzej.
- Nie przyjedzie. Dostałem sowę, że nie da rady.
Powiedział przecierając twarz chcąc nieco ukryć niezbyt zadowoloną z tego powodu minę. Co jak co, ale wiadomość od gryfonki nie należała do najprzyjemniejszych do czytania z powodu masy wyrzutów jakie zawarła na jednym kawałku pergaminu. Znając ją pewnie teraz grzeje się z wyjątkowo nielubianym przez Aarona Greengrasem.
- I szczerze? Nie wiem. Może na jeden dwa dni. Finał Mistrzostw w Quidditcha jest już za pasem i zapisałem się na wyjazd organizowany przez Lennox. Chociaż to drugie nie wiem czy dojdzie do skutku.
Uśmiechnął się niemrawo do rudowłosej czując jak zarzuca mu ręce na szyję. To było dla niego wystarczającą zachętą, dlatego też od razu objął ją w pasie i przysunął do siebie całując przelotnie.
- I dalej jesteś zaproszona żeby jechać ze mną.
Dodał od razu uśmiechając się szerzej.
Re: Riwiera Francuska
Hanka również zrobiła przez moment strapioną minę, ale raczej dlatego, że widziała zasmucenie Aarona. Chciała wreszcie zakopać z Zoją topór wojenny, a takie wspólne wakacje byłyby idealną okazją, ale na swój sposób ta wiadomość sprawiła, że jej ulżyło. Przynajmniej nie musieli stawiać siebie w niezręcznej sytuacji jakiś rozmów i wzajemnych przeprosin w trakcie takiego miłego wyjazdu.
- Myślisz, że się wykręca i nie chce przyjechać przeze mnie? - Zapytała, chociaż ton jej głosu nie wskazywał na to, żeby była jakoś szczególnie zmartwiona. Postanowiła udawać, że wcale nie przeszkadza jej fakt, że jest nielubiana przez jego znajomych i wcale nie czuje się jak zbędny balast w niektórych sytuacjach.
Słysząc jego kolejne słowa klasnęła w dłonie.
- Też zapisałam się na ten wyjazd! I wcale nie dlatego, że domyślałam się, że tam będziesz. Lubię spać pod namiotem, mój brat na pewno też tam będzie no i... to będzie ostatnia okazja na porządną lekcję z Lennox i spędzenie czasu z ludźmi ze szkoły. No i może w końcu poznam tą nową dziewczynę Charlesa, Shay - powiedziała, imię Krukonki wypowiadając bardzo pruderyjnym tonem i trzepocząc rzęsami. Nie wiedzieć czemu, to imię i sama prefekt Krukonów kojarzyła jej się z małą kokietką zupełnie niepasującą do jej brata.
- A na finał też chyba się wybiorę. Nie myśl sobie tylko, że mam zamiar Cię osaczać przez całe wakacje. Wbrew pozorom mam też swoich znajomych - dodała, przyciskając się do chłopaka. - A poza tym wyobraź sobie mnie, Zoję i Williama Greengrassa w jednym pomieszczeniu... Przecież ten chłopak ma taką pogardę w oczach, że to aż boli. Jego siostra jest całkiem w porządku, była z nami w Klubie Ślimaka, ale on? Od samego patrzenia na niego czuję się biedna - odparła, a ostatnie słowo ugrzęzło jej w gardle niczym wielka kula ulepiona z wody i mąki, dlatego postanowiła zdusić ją długim pocałunkiem.
- Myślisz, że się wykręca i nie chce przyjechać przeze mnie? - Zapytała, chociaż ton jej głosu nie wskazywał na to, żeby była jakoś szczególnie zmartwiona. Postanowiła udawać, że wcale nie przeszkadza jej fakt, że jest nielubiana przez jego znajomych i wcale nie czuje się jak zbędny balast w niektórych sytuacjach.
Słysząc jego kolejne słowa klasnęła w dłonie.
- Też zapisałam się na ten wyjazd! I wcale nie dlatego, że domyślałam się, że tam będziesz. Lubię spać pod namiotem, mój brat na pewno też tam będzie no i... to będzie ostatnia okazja na porządną lekcję z Lennox i spędzenie czasu z ludźmi ze szkoły. No i może w końcu poznam tą nową dziewczynę Charlesa, Shay - powiedziała, imię Krukonki wypowiadając bardzo pruderyjnym tonem i trzepocząc rzęsami. Nie wiedzieć czemu, to imię i sama prefekt Krukonów kojarzyła jej się z małą kokietką zupełnie niepasującą do jej brata.
- A na finał też chyba się wybiorę. Nie myśl sobie tylko, że mam zamiar Cię osaczać przez całe wakacje. Wbrew pozorom mam też swoich znajomych - dodała, przyciskając się do chłopaka. - A poza tym wyobraź sobie mnie, Zoję i Williama Greengrassa w jednym pomieszczeniu... Przecież ten chłopak ma taką pogardę w oczach, że to aż boli. Jego siostra jest całkiem w porządku, była z nami w Klubie Ślimaka, ale on? Od samego patrzenia na niego czuję się biedna - odparła, a ostatnie słowo ugrzęzło jej w gardle niczym wielka kula ulepiona z wody i mąki, dlatego postanowiła zdusić ją długim pocałunkiem.
Re: Riwiera Francuska
- Jestem pewien, że to nie powód. O to nie masz co się martwić.
Pokręcił do razu głową by zdementować taką teorię, że to rudowłosa była powodem nie przybycia tutaj Zoi. Aaron źle dobrał słowa, ale mimo wszystko odpowiedź Bułgarki nieco go poirytowała pod niektórymi względami. Ale to zostawi dla siebie, bo nie ma co robić z igły widły.
- Ano właśnie. Dlatego się zapisałem. Nie mówiłem ci, ale nauczyła mnie jak rzucać Patronusa!
Uśmiechnął się szeroko będąc z siebie niezmiernie dumnym. Może nie był to patronus na miarę najlepszych czarodziei, ale mimo wszystko nie każdy jest w stanie się tego nauczyć, więc dla Aarona było to nie lada osiągnięcie, a kto wie co jeszcze uda mu się przyswoić na takim wyjeździe jak ten. Gdy usłyszał, że Hannah wybiera się również na puchar uniósł lekko brew do góry.
- No nie wiem, nie wiem... To mi wygląda na osaczenie..
Powiedział kręcąc niby z niedowierzaniem głową uśmiechając się szeroko. Domyślał się, że nie było celem rudowłosej by go osaczyć i tak naprawdę to jakoś cieszyła go ta wizja. Wolałby, żeby każdy dogadywał się ze sobą normalnie, ale skoro to raczej nie było osiągalne, to musiał się zadowolić tym co miał... A miał czym.
- Ja od samego patrzenia na niego mam ochotę mu rozkwasić nos. Koleś jest dupkiem i niewdzięcznym dzieciaczkiem bogatego i popieprzonego tatusia. To drugie wyciągam z gazet, ale patrząc na Williama wszystko tam może być prawdą i jakoś bym się nie zdziwił...
Nim rozkręcił się na całego w swym orędziu przeciwko Greengrassom Hannah uraczyła go długim pocałunkiem na co chłopak odpowiedział ochoczo przyciskając do siebie jej mokre ciało.
- I powiem ci Hannah... Dobrze wyglądasz w kostiumie.
Pokręcił do razu głową by zdementować taką teorię, że to rudowłosa była powodem nie przybycia tutaj Zoi. Aaron źle dobrał słowa, ale mimo wszystko odpowiedź Bułgarki nieco go poirytowała pod niektórymi względami. Ale to zostawi dla siebie, bo nie ma co robić z igły widły.
- Ano właśnie. Dlatego się zapisałem. Nie mówiłem ci, ale nauczyła mnie jak rzucać Patronusa!
Uśmiechnął się szeroko będąc z siebie niezmiernie dumnym. Może nie był to patronus na miarę najlepszych czarodziei, ale mimo wszystko nie każdy jest w stanie się tego nauczyć, więc dla Aarona było to nie lada osiągnięcie, a kto wie co jeszcze uda mu się przyswoić na takim wyjeździe jak ten. Gdy usłyszał, że Hannah wybiera się również na puchar uniósł lekko brew do góry.
- No nie wiem, nie wiem... To mi wygląda na osaczenie..
Powiedział kręcąc niby z niedowierzaniem głową uśmiechając się szeroko. Domyślał się, że nie było celem rudowłosej by go osaczyć i tak naprawdę to jakoś cieszyła go ta wizja. Wolałby, żeby każdy dogadywał się ze sobą normalnie, ale skoro to raczej nie było osiągalne, to musiał się zadowolić tym co miał... A miał czym.
- Ja od samego patrzenia na niego mam ochotę mu rozkwasić nos. Koleś jest dupkiem i niewdzięcznym dzieciaczkiem bogatego i popieprzonego tatusia. To drugie wyciągam z gazet, ale patrząc na Williama wszystko tam może być prawdą i jakoś bym się nie zdziwił...
Nim rozkręcił się na całego w swym orędziu przeciwko Greengrassom Hannah uraczyła go długim pocałunkiem na co chłopak odpowiedział ochoczo przyciskając do siebie jej mokre ciało.
- I powiem ci Hannah... Dobrze wyglądasz w kostiumie.
Re: Riwiera Francuska
- Patronusa? - Uniosła pytająco brwi ku górze. Nie przypominała sobie, żeby przerabiali to na zajęciach od strony praktycznej, a to musiało oznaczać, że Aaron musiał znaleźć się w jej gabinecie po lekcjach. To nieco zdziwiło Hankę, bo Matluck nigdy nie wydawał się szczególnie gorliwym uczniem, takie zachowanie pasowało raczej do niej albo do jej młodszego brata lizodupa. To by wiele wyjaśniało skąd Aaron wyszarpał od Lennox list polecający... Nie rozdawała ich widocznie na prawo i lewo skoro nawet Hanka takiego nie dostała. - W jakie zwierzę się zmienił?
W jej głosie dało się wyczuć lekką nutę zazdrości. Hanka nie potrafiła wyczarować patronusa, chociaż często o tym myślała. Sam fakt, że ktoś mógł okazać się lepszym uczniem od niej, ukuł ją prosto w miejsce, w którym było serce (choć większość uczniów twierdziła, że ona zamiast serca miała przywieszoną przy lewym płucu odznakę prefekta...).
- Czekaj... chodziłeś do niej po lekcjach? - Zapytała z niedowierzaniem, rozchylając lekko usta w zdziwieniu. - Jak jakiś... lizus - wytknęła mu żartobliwie, dźgając go palcem w żebra. Ale wracając do Zoi...
- Właśnie, może ty mnie oświecisz. Jak to się stało, że Zoja... no wiesz, sierota ze wschodniej Europy niewiadomego pochodzenia jest tak blisko z TAKĄ rodziną? Skoro nawet my, rodzina czarodziejów z dziada pradziada, niemal ich sąsiedzi, uważani jesteśmy przez nich za jakąś gorszą kategorię i zdrajców krwi?
Nie wiedziała dlaczego o to pyta, bo Aaron zapewne nie znał odpowiedzi. Mogło chodzić o pieniądze, ale u Wilsonów przecież nie zawsze było tak źle. Kiedy żyli Amanda i Went ich eksperymentalne i niecodzienne wyroby sprzedawały się po całkiem wysokich cenach i żyło im się całkiem dobrze. To kiedy ich zabrakło zaczęło być tak kiepsko. Tak czy siak, wiedziała, że na wyjazd do Bułgarii raczej się nie wybierze. Chyba, że Aaron zaserwuje jakieś sensowne argumenty.
- Schlebiasz mi, zaraz się normalnie zaczerwienię - odparła żartobliwie, a potem zanurzyła się bez ostrzeżenia pod wodę, ciągnąć Aarona za sobą.
W jej głosie dało się wyczuć lekką nutę zazdrości. Hanka nie potrafiła wyczarować patronusa, chociaż często o tym myślała. Sam fakt, że ktoś mógł okazać się lepszym uczniem od niej, ukuł ją prosto w miejsce, w którym było serce (choć większość uczniów twierdziła, że ona zamiast serca miała przywieszoną przy lewym płucu odznakę prefekta...).
- Czekaj... chodziłeś do niej po lekcjach? - Zapytała z niedowierzaniem, rozchylając lekko usta w zdziwieniu. - Jak jakiś... lizus - wytknęła mu żartobliwie, dźgając go palcem w żebra. Ale wracając do Zoi...
- Właśnie, może ty mnie oświecisz. Jak to się stało, że Zoja... no wiesz, sierota ze wschodniej Europy niewiadomego pochodzenia jest tak blisko z TAKĄ rodziną? Skoro nawet my, rodzina czarodziejów z dziada pradziada, niemal ich sąsiedzi, uważani jesteśmy przez nich za jakąś gorszą kategorię i zdrajców krwi?
Nie wiedziała dlaczego o to pyta, bo Aaron zapewne nie znał odpowiedzi. Mogło chodzić o pieniądze, ale u Wilsonów przecież nie zawsze było tak źle. Kiedy żyli Amanda i Went ich eksperymentalne i niecodzienne wyroby sprzedawały się po całkiem wysokich cenach i żyło im się całkiem dobrze. To kiedy ich zabrakło zaczęło być tak kiepsko. Tak czy siak, wiedziała, że na wyjazd do Bułgarii raczej się nie wybierze. Chyba, że Aaron zaserwuje jakieś sensowne argumenty.
- Schlebiasz mi, zaraz się normalnie zaczerwienię - odparła żartobliwie, a potem zanurzyła się bez ostrzeżenia pod wodę, ciągnąć Aarona za sobą.
Re: Riwiera Francuska
- We włochatego Nowofunlanda. Nie wiem czemu...
Podrapał się po policzku. Zastanawiał się wiele razy od momentu przyzwania go czemu przybrał właśnie taką postać, ale widać tak po prostu musiało być.
- Oczywiście. Pamiętasz jak wywiesiła ogłoszenie, że chce ćwiczyć niewielką grupkę uczniów zaklęć? Stwierdziłem po tym wszystkim co przeszedłem z Loganem, że przyda mi się umieć bronić i się zapisałem. Ale jej metody... Wyobrażasz sobie, że postawiła mnie przed Dementorem, którego sprowadziła?
Z perspektywy czasu zrozumiał czemu to zrobiła i tak naprawdę ekscytowała go wewnętrznie myśl, że stawił czoła prawdziwemu Dementorowi. Niewiele osób mogło się tym pochwalić. Tymi wszystkimi zabiegami i podejściem do nauczania Lennox zajęła w rozumku Aarona specjalne miejsce jako idealny mentor, dlatego też nie miał zamiaru rezygnować z jakiejkolwiek okazji do pod szlifowania umiejętności pod jej okiem. Jeżeli to jest lizodupstwo, to przyjmował je na klatę z radością. Kolejne pytanie ponownie go zaskoczyło. Zamyślił się na chwilę przypominając sobie co mu mówiła Bułgarka, ale nie wiązał dobrze faktów.
- Wydaje mi się, że zaprzyjaźnili się po prostu w pierwszych latach Hogwartu i tak jakoś im zostało. Ale nie wiem jak ona z nim wytrzymuje, ale z drugiej strony znosi też moje humorki, więc musi być z żelaza.
Uśmiechnął się nie mając nic więcej do dodania. Nie miał nigdy zamiaru ingerować w to z kim się trzyma jego przyjaciółka. Nawet jeżeli tej osoby nienawidził, ale czekał tylko na potknięcie Williama by bez powstrzymywania się dać mu w pysk. Ot dla zasady. Nim zdążył odpowiedzieć na jej żartobliwą uwagę został pociągnięty pod wodę, a oczy zaszły mu szczypiącą solą dlatego musiał dosyć szybko je zamknąć. Rękami starał się dopaść Hankę, która jednak wywinęła mu się sprawnie. Wynurzył się szybko by zlokalizować rudą kitę i gdy tylko to zrobił ruszył do chlapiącego natarcia.
Podrapał się po policzku. Zastanawiał się wiele razy od momentu przyzwania go czemu przybrał właśnie taką postać, ale widać tak po prostu musiało być.
- Oczywiście. Pamiętasz jak wywiesiła ogłoszenie, że chce ćwiczyć niewielką grupkę uczniów zaklęć? Stwierdziłem po tym wszystkim co przeszedłem z Loganem, że przyda mi się umieć bronić i się zapisałem. Ale jej metody... Wyobrażasz sobie, że postawiła mnie przed Dementorem, którego sprowadziła?
Z perspektywy czasu zrozumiał czemu to zrobiła i tak naprawdę ekscytowała go wewnętrznie myśl, że stawił czoła prawdziwemu Dementorowi. Niewiele osób mogło się tym pochwalić. Tymi wszystkimi zabiegami i podejściem do nauczania Lennox zajęła w rozumku Aarona specjalne miejsce jako idealny mentor, dlatego też nie miał zamiaru rezygnować z jakiejkolwiek okazji do pod szlifowania umiejętności pod jej okiem. Jeżeli to jest lizodupstwo, to przyjmował je na klatę z radością. Kolejne pytanie ponownie go zaskoczyło. Zamyślił się na chwilę przypominając sobie co mu mówiła Bułgarka, ale nie wiązał dobrze faktów.
- Wydaje mi się, że zaprzyjaźnili się po prostu w pierwszych latach Hogwartu i tak jakoś im zostało. Ale nie wiem jak ona z nim wytrzymuje, ale z drugiej strony znosi też moje humorki, więc musi być z żelaza.
Uśmiechnął się nie mając nic więcej do dodania. Nie miał nigdy zamiaru ingerować w to z kim się trzyma jego przyjaciółka. Nawet jeżeli tej osoby nienawidził, ale czekał tylko na potknięcie Williama by bez powstrzymywania się dać mu w pysk. Ot dla zasady. Nim zdążył odpowiedzieć na jej żartobliwą uwagę został pociągnięty pod wodę, a oczy zaszły mu szczypiącą solą dlatego musiał dosyć szybko je zamknąć. Rękami starał się dopaść Hankę, która jednak wywinęła mu się sprawnie. Wynurzył się szybko by zlokalizować rudą kitę i gdy tylko to zrobił ruszył do chlapiącego natarcia.
Re: Riwiera Francuska
- W psa? - Zapytała z lekkim niedowierzaniem, rozwierając szeroko oczy. Jak pies, który wraca do wymiotów swoich, tak głupi, który powtarza głupstwa swoje. Nie żeby to pasowało jej do Aarona, ale pies nie był szczególnie szałowym i wyszukanym patronusem. Ona, chociaż nie umiała wyczarować swojego, raczej nie miała wątpliwości co do tego, w co zamieni się jej patron.
- Symbol wierności, przyjaźni, płodności, same superlatywy. Mój brat zmienia się w psa, wbrew pozorom jesteś do niego bardzo podobny, Gryfoni chyba już tak mają - dodała, wzruszając lekko ramionami. - Przynajmniej miałeś niespodziankę przy czarowaniu, mnie raczej to nie czeka.
Na wieść o tym, że Lennox sprowadziła dementora, Hannah wybałuszyła oczy jeszcze bardziej i o mało co nie zadławiła się słoną wodą.
- Dyrekcja na pewno nie wyraziła na to zgody... Komuś mogło się coś stać! Wydaje mi się, że twoja ulubiona pani profesor nie boi się nikogo w tej szkole. - Pokręciła głową z dezaprobatą. Pomimo tego, że nie miała z Hogwartem już nic wspólnego prócz wspomnień i wujka w kadrze, to nadal nie mogła przyzwyczaić się do myśli, że nic jej do tego. Jeszcze chyba do niej nie dotarło, że po wakacjach wcale tam nie wróci.
- Gryfonka zaprzyjaźniła się ze Ślizgonem i to takim? Nadal nie trzyma mi się to kupy - odparła, ale postanowiła nie zaprzątać już sobie głowy Zoją i jej bogatym przyjacielem. - Twoje humorki? To ty jakieś masz? Nie zarejestrowałam jeszcze takowych.
Kiedy Aaron zaczął ją chlapać, Hanka wycofała się. Podpłynęła do brzegu i wyszła na gorący piasek, padając na niego plackiem. Dzień powoli się kończył, ale na plaży nadal znajdowała się horda ludzi. Jakby rodzin z dziećmi mniej, ale poza tym nadal było ich tutaj dużo.
- Może nie wracajmy do Londynu na studia. Mi się tutaj podoba.
- Symbol wierności, przyjaźni, płodności, same superlatywy. Mój brat zmienia się w psa, wbrew pozorom jesteś do niego bardzo podobny, Gryfoni chyba już tak mają - dodała, wzruszając lekko ramionami. - Przynajmniej miałeś niespodziankę przy czarowaniu, mnie raczej to nie czeka.
Na wieść o tym, że Lennox sprowadziła dementora, Hannah wybałuszyła oczy jeszcze bardziej i o mało co nie zadławiła się słoną wodą.
- Dyrekcja na pewno nie wyraziła na to zgody... Komuś mogło się coś stać! Wydaje mi się, że twoja ulubiona pani profesor nie boi się nikogo w tej szkole. - Pokręciła głową z dezaprobatą. Pomimo tego, że nie miała z Hogwartem już nic wspólnego prócz wspomnień i wujka w kadrze, to nadal nie mogła przyzwyczaić się do myśli, że nic jej do tego. Jeszcze chyba do niej nie dotarło, że po wakacjach wcale tam nie wróci.
- Gryfonka zaprzyjaźniła się ze Ślizgonem i to takim? Nadal nie trzyma mi się to kupy - odparła, ale postanowiła nie zaprzątać już sobie głowy Zoją i jej bogatym przyjacielem. - Twoje humorki? To ty jakieś masz? Nie zarejestrowałam jeszcze takowych.
Kiedy Aaron zaczął ją chlapać, Hanka wycofała się. Podpłynęła do brzegu i wyszła na gorący piasek, padając na niego plackiem. Dzień powoli się kończył, ale na plaży nadal znajdowała się horda ludzi. Jakby rodzin z dziećmi mniej, ale poza tym nadal było ich tutaj dużo.
- Może nie wracajmy do Londynu na studia. Mi się tutaj podoba.
Ostatnio zmieniony przez Hannah Wilson dnia Sro 16 Lip 2014, 00:44, w całości zmieniany 1 raz
Re: Riwiera Francuska
- Na to wygląda, że na jedno kopyto jesteśmy. Chociaż nie wszyscy równie pilni na zajęciach co twój brat.
Uśmiechnął się przypominając sobie, że Charles Wilson był bodajże najlepszym uczniem w szkole w tym roku. Na pewno był to tytuł godzien pochwały i tak naprawdę Matluck życzył mu żeby przeniósł to do dorosłego życia i nie osiadł na laurach. On miał takie mysli po tym jak coś mu zaczęło wychodzić i przez to skończył szkołę bardzo umiarkowanie. A pierwsze lata były takie ambitne..
- I bardzo dobrze, że się nikogo nie boi. Gdyby było więcej takich nauczycieli to może więcej osób poważniej traktowałoby magię. Bez kopniaka w tyłek od dementora chyba nigdy nie wyczarowałbym patronusa..
Zabrzmiał teraz jak typowy lizodup, który będzie bronił swojego mentora aż do ostatniej kropli krwi, ale tak właśnie uważał. Jakby na każdych zajęciach mieli styczność z tym o czym mówią na żywo znacznie więcej osób kończyłoby szkołę ze śpiewającymi wynikami. Nim odpowiedział na kolejne pytanie musiał dokończyć wodny atak do końca. Widząc, że Hannah postanowiła się jednak wycofać z wody i padła na ręcznik, Aaron podążył za nią. Nie lubił zostawać sam w wodzie w której nawet nie ma sporych fal, bo nie wiedział co ze sobą zrobić. Mógł leżeć jak kłoda, ale jaka to zabawa. Ułożył się obok Wilsonówny podpierając głowę na ręku.
- Mówisz, że takie życie by ci odpowiadało? Myślę, że mimo wszystko szybko zaczęlibyśmy się nudzić takimi codziennymi kąpielami i wylegiwaniem się.
Uśmiechnął się przypominając sobie, że Charles Wilson był bodajże najlepszym uczniem w szkole w tym roku. Na pewno był to tytuł godzien pochwały i tak naprawdę Matluck życzył mu żeby przeniósł to do dorosłego życia i nie osiadł na laurach. On miał takie mysli po tym jak coś mu zaczęło wychodzić i przez to skończył szkołę bardzo umiarkowanie. A pierwsze lata były takie ambitne..
- I bardzo dobrze, że się nikogo nie boi. Gdyby było więcej takich nauczycieli to może więcej osób poważniej traktowałoby magię. Bez kopniaka w tyłek od dementora chyba nigdy nie wyczarowałbym patronusa..
Zabrzmiał teraz jak typowy lizodup, który będzie bronił swojego mentora aż do ostatniej kropli krwi, ale tak właśnie uważał. Jakby na każdych zajęciach mieli styczność z tym o czym mówią na żywo znacznie więcej osób kończyłoby szkołę ze śpiewającymi wynikami. Nim odpowiedział na kolejne pytanie musiał dokończyć wodny atak do końca. Widząc, że Hannah postanowiła się jednak wycofać z wody i padła na ręcznik, Aaron podążył za nią. Nie lubił zostawać sam w wodzie w której nawet nie ma sporych fal, bo nie wiedział co ze sobą zrobić. Mógł leżeć jak kłoda, ale jaka to zabawa. Ułożył się obok Wilsonówny podpierając głowę na ręku.
- Mówisz, że takie życie by ci odpowiadało? Myślę, że mimo wszystko szybko zaczęlibyśmy się nudzić takimi codziennymi kąpielami i wylegiwaniem się.
Re: Riwiera Francuska
Kiedy byli już całkowicie gotowi - czytaj po kolejnych kilkunastu minutach, w ciągu których Wyatt nie był w stanie zdecydować się, który krem z filtrem powinni użyć na samym początku. A było z czego wybierać, bo zabrał chyba wszystkie możliwe, jakie znalazł w osiedlowym sklepiku. Był taki przyspieszający opalanie, była dziesiątka, piętnastka, trzydziestka a nawet pięćdziesiątka, jeden w spreju i dwa łagodzące po opalaniu. W końcu stwierdzili, że przy takim słońcu wezmą trzydziestkę i ten w spreju. W pokoju znaleźli też plażowy parawan, w łazience napełnili butelkę zimną wodą i w pełnym rynsztunku ruszyli szukać plaży.
Było ciężko. Najbliższa plaża była całkowicie zatłoczona. Kolejna zdaniem Wyata miała za dużo kamieni, a za mało wygodnego piasku. Jeszcze kolejna była za blisko jakiejś taniej knajpy i zgodnie stwierdzili, że śmierdziało tam przypalonym olejem i rybami. Szli wiec kolorową promenadą mijając stoiska z pamiątkami, budki z żarciem i małe straganiki z okularami i zabawkami plażowymi. Co jakiś czas Wyatt oglądał się za siebie sprawdzając, czy Hanka z Aaronem nie idą za nimi. Nie szli. Minęli się za to z kilkoma jednopłciowymi parami, które zupełnie się nie kryły.
- Widziałeś? Znowu - wyszczerzył się wesoło splatając palcami dłoń chłopaka. Poczuł się nagle jakos tak pewniej.
- Chyba polubię Francję. O ile Francuzi zaczną mówić po angielsku - dodał wciąż szczerząc ząbki. Nie przepadał za tym językiem, choć akcent Felixa wręcz ubóstwiał, ale gdyby cały czas miał nawijać w swoim ojczystym pewnie by go zakneblował. Drażniło go to.
- Spróbujmy tutaj - mruknął już nieco zrezygnowany widząc kolejne zejście na plażę. Tym razem jednak chyba się udało.
- Tam jest pusto - wskazał miejsce, w którym piaszczysta plaża kończyła się kamienistymi falochronami i tam też poszli się rozłożyć. Piasek wsypujący się do klapek parzył go niemiłosiernie, więc szybko przebierał nogami. Rzucił torbę i wziął do Felixa parawan w muszelki. Wiatru nie było, więc odgrodzą się od wścibskich spojrzeń plażowiczów. Chwilę kombinował z ustawieniem po czym podał jeden kij chłopakowi a sam zaczął wbijać drugi. - Trzeba schować nasze rzeczy - mruknął gdy tylko uporali się z parawanem i zaczął kopać stopą dołek wzdłuż płachty, do którego schował potem torbę, którą na koniec nakrył ręcznikiem. Widac było, że nie raz plażował.
- No... To teraz... Kto ostatni w wodzie ten robi kolacje - wyszczerzył się zdejmując szybko ubranie, które rzucił byle jak na ręcznik i podskakując na gorącym piasku pobiegł do wody chlapiąc dookoła. Tyle krzyku o kremy do opalania a w końcu się nie posmarował.
Było ciężko. Najbliższa plaża była całkowicie zatłoczona. Kolejna zdaniem Wyata miała za dużo kamieni, a za mało wygodnego piasku. Jeszcze kolejna była za blisko jakiejś taniej knajpy i zgodnie stwierdzili, że śmierdziało tam przypalonym olejem i rybami. Szli wiec kolorową promenadą mijając stoiska z pamiątkami, budki z żarciem i małe straganiki z okularami i zabawkami plażowymi. Co jakiś czas Wyatt oglądał się za siebie sprawdzając, czy Hanka z Aaronem nie idą za nimi. Nie szli. Minęli się za to z kilkoma jednopłciowymi parami, które zupełnie się nie kryły.
- Widziałeś? Znowu - wyszczerzył się wesoło splatając palcami dłoń chłopaka. Poczuł się nagle jakos tak pewniej.
- Chyba polubię Francję. O ile Francuzi zaczną mówić po angielsku - dodał wciąż szczerząc ząbki. Nie przepadał za tym językiem, choć akcent Felixa wręcz ubóstwiał, ale gdyby cały czas miał nawijać w swoim ojczystym pewnie by go zakneblował. Drażniło go to.
- Spróbujmy tutaj - mruknął już nieco zrezygnowany widząc kolejne zejście na plażę. Tym razem jednak chyba się udało.
- Tam jest pusto - wskazał miejsce, w którym piaszczysta plaża kończyła się kamienistymi falochronami i tam też poszli się rozłożyć. Piasek wsypujący się do klapek parzył go niemiłosiernie, więc szybko przebierał nogami. Rzucił torbę i wziął do Felixa parawan w muszelki. Wiatru nie było, więc odgrodzą się od wścibskich spojrzeń plażowiczów. Chwilę kombinował z ustawieniem po czym podał jeden kij chłopakowi a sam zaczął wbijać drugi. - Trzeba schować nasze rzeczy - mruknął gdy tylko uporali się z parawanem i zaczął kopać stopą dołek wzdłuż płachty, do którego schował potem torbę, którą na koniec nakrył ręcznikiem. Widac było, że nie raz plażował.
- No... To teraz... Kto ostatni w wodzie ten robi kolacje - wyszczerzył się zdejmując szybko ubranie, które rzucił byle jak na ręcznik i podskakując na gorącym piasku pobiegł do wody chlapiąc dookoła. Tyle krzyku o kremy do opalania a w końcu się nie posmarował.
Re: Riwiera Francuska
Felix już nie mógł się doczekać kiedy znajdą się na plaży, podczas gdy Wyatt wszystko przedłużał, a bo jeszcze to, a jeszcze tamto, a zapomnieliśmy o tym, a jeszcze krem do opalania! No cóż... a Felix stał z boku i chcąc jak najszybciej wyjść już z tego pensjonatu, niby pomógł mu wybrać ten krem i na szczęście, wtedy skierowali już swoje kroki do wyjścia. I na szczęście Wyatt już sobie o niczym nie przypomniał, więc w spokoju szli przed siebie, a że w dobrym towarzystwie czas mijał szybciej, to Felek nawet nie zdawał sobie sprawę ile czasu minęło od opuszczenia pokoju. Chociaż tak całkiem szczerze po tym jak po raz kolejny doszli do plaży, którą Wyatt uznał za "nieodpowiednią" chłopak zaczynał tracić cierpliwość. A warto zaznaczyć że był wyjątkowo cierpliwym człowiekiem.
- No widzisz, teraz mi wierzysz że nie ma się czego wstydzić? - zapytał szczerząc się do chłopaka, zwłaszcza że w tym samym momencie poczuł jak Wyatt łapie go za rękę.
O ile Francuzi zaczną mówić po angielsku
Na te słowa Lemaire ściągnął brwi, obrócił głowę, żeby spojrzeć na chłopaka. A potem jak gdyby nigdy nic przerzucił się na język francuski, zarzucając chłopaka pytaniami dlaczego tak bardzo nie lubi tego języka, że przecież francuski to bardzo ładny język i że gdyby Wyatt chciał, to na pewno prędko by się go nauczył. No ale widząc minę chłopaka, wybuchnął śmiechem.
- Naprawdę nie rozumiem, co ty masz do tego języka? - zapytał, tym razem już po angielsku, ażeby chłopak mógł go zrozumieć. W tym momencie doszli już na kolejną plażę, Felix był pełen nadziei że ta spełni standardy Walkera. Jakże się ucieszył, kiedy chłopak znalazł wolne miejsce i pociągnął go w tamtą stronę.
Kiedy już się rozłożyli, pochowali swoje rzeczy, mogli wreszcie wskoczyć do wody, czego Felix już nie mógł się doczekać. Kiedy usłyszał wyzwanie Wyatta, zrzucił z siebie zbędne ubrania i ruszył w stronę wody. Niestety tamten miał przewagę, bo ruszył szybciej, przez co Felixowi nie udało się go dogonić. A niech to, wychodzi na to że to on będzie musiał się dzisiaj pochwalić swoimi umiejętnościami kulinarnymi...
- No widzisz, teraz mi wierzysz że nie ma się czego wstydzić? - zapytał szczerząc się do chłopaka, zwłaszcza że w tym samym momencie poczuł jak Wyatt łapie go za rękę.
O ile Francuzi zaczną mówić po angielsku
Na te słowa Lemaire ściągnął brwi, obrócił głowę, żeby spojrzeć na chłopaka. A potem jak gdyby nigdy nic przerzucił się na język francuski, zarzucając chłopaka pytaniami dlaczego tak bardzo nie lubi tego języka, że przecież francuski to bardzo ładny język i że gdyby Wyatt chciał, to na pewno prędko by się go nauczył. No ale widząc minę chłopaka, wybuchnął śmiechem.
- Naprawdę nie rozumiem, co ty masz do tego języka? - zapytał, tym razem już po angielsku, ażeby chłopak mógł go zrozumieć. W tym momencie doszli już na kolejną plażę, Felix był pełen nadziei że ta spełni standardy Walkera. Jakże się ucieszył, kiedy chłopak znalazł wolne miejsce i pociągnął go w tamtą stronę.
Kiedy już się rozłożyli, pochowali swoje rzeczy, mogli wreszcie wskoczyć do wody, czego Felix już nie mógł się doczekać. Kiedy usłyszał wyzwanie Wyatta, zrzucił z siebie zbędne ubrania i ruszył w stronę wody. Niestety tamten miał przewagę, bo ruszył szybciej, przez co Felixowi nie udało się go dogonić. A niech to, wychodzi na to że to on będzie musiał się dzisiaj pochwalić swoimi umiejętnościami kulinarnymi...
Re: Riwiera Francuska
Gdy Felix zaczął nawijać po francusku i nie chciał przestać najnormalniej strzelił focha i już prawie wcale się nie odzywał do póki nie znaleźli się na plaży. Ciężko mu było stwierdzić, co tak własciwie nei pasowało mu w tym języku przez wielu nazywanych językiem miłości. Dla niego było to tylko charczenie i kwiczenie. Żadnego romantyzmu. Ale z kolei uwielbiał akcent Felixa i jego mógłby słuchać bez przerwy o ile tylko mówił po angielsku. Dziwne, że wtedy nie przeszkadzało mu to jego charczące Rrr,
Woda była...
- Zajebista! - wyszczerzył się do chłopaka, gdy ten dobiegł do brzegu, a sam zanurzył się całkowicie. Nie pływał za dobrze, ale do póki miał grunt pod nogami i miał świadomość, że dotknie dna choćby czubkami palców pływał na swój sposób. Gorzej, jesli nagle grunt straci to wtedy szybko zacznie panikować. Zawsze więc wolał trzymać się bezpiecznej głębokości. Wynurzył się zaraz z wody przecierając oczy i odgarniając mokre włosy do tyłu.
- Słona - stwierdził odkrywczo, gdy Felix znalazł się obok niego.
- No... i jak pierwsze wrażenia? - zapytał uwieszajac się ramienia chłopaka. W końcu przyjechali tu dla niego i miał nadzieję, że nie był to nietrafny wybór. Oczywiście nie licząc Hanki migdalącej się z Aaronem za ścianą.
Woda była...
- Zajebista! - wyszczerzył się do chłopaka, gdy ten dobiegł do brzegu, a sam zanurzył się całkowicie. Nie pływał za dobrze, ale do póki miał grunt pod nogami i miał świadomość, że dotknie dna choćby czubkami palców pływał na swój sposób. Gorzej, jesli nagle grunt straci to wtedy szybko zacznie panikować. Zawsze więc wolał trzymać się bezpiecznej głębokości. Wynurzył się zaraz z wody przecierając oczy i odgarniając mokre włosy do tyłu.
- Słona - stwierdził odkrywczo, gdy Felix znalazł się obok niego.
- No... i jak pierwsze wrażenia? - zapytał uwieszajac się ramienia chłopaka. W końcu przyjechali tu dla niego i miał nadzieję, że nie był to nietrafny wybór. Oczywiście nie licząc Hanki migdalącej się z Aaronem za ścianą.
Re: Riwiera Francuska
To nie tak miało być! Felix nie chciał żeby puchon się od razu na niego obrażał... to miał być taki niewinny żarcik, nooo! Pewnie chłopak jeszcze po drodze starał się go jakoś udobruchać, ale z marnym skutkiem. Dopiero na plaży znudziło się Wyattowi zarzucanie fochem. Dzięki Bogu... bo chyba nie zniósłby gdyby ten nie odzywałby się do niego do końca dnia.
Faktycznie, Felix musiał przyznać rację chłopakowi - woda była naprawdę świetna. Szczerze mówiąc to Felixa nie zraziłaby nawet lodowata woda, bo i w takiej mu się zdarzało kąpać, no ale jednak cieszył się że nie musiał tego robić teraz. Chłopak akurat pływać potrafił... Nauczył się podczas jednego wypadu za miasto pod namioty, gdzieś tam nad jezioro, razem ze znajomymi.
- Brawo za spostrzegawczość - zaśmiał się i nagle zniknął pod wodą. Po chwili jednak wypłynął tuż obok Walkera. Natomiast kiedy usłyszał to pytanie, na początku tylko się uśmiechnął tajemniczo. Ale jednak długo tak nie wytrzymał.
- Jest cudownie! - przyznał szczerze, po czym nie zważając na nic po prostu wpił się w usta chłopaka. Ale w sumie szybko się od niego oderwał, pozostając pewien niedosyt, odpłynął kawałek i zamachnął się, żeby w rezultacie ochlapać Wyatta.
Faktycznie, Felix musiał przyznać rację chłopakowi - woda była naprawdę świetna. Szczerze mówiąc to Felixa nie zraziłaby nawet lodowata woda, bo i w takiej mu się zdarzało kąpać, no ale jednak cieszył się że nie musiał tego robić teraz. Chłopak akurat pływać potrafił... Nauczył się podczas jednego wypadu za miasto pod namioty, gdzieś tam nad jezioro, razem ze znajomymi.
- Brawo za spostrzegawczość - zaśmiał się i nagle zniknął pod wodą. Po chwili jednak wypłynął tuż obok Walkera. Natomiast kiedy usłyszał to pytanie, na początku tylko się uśmiechnął tajemniczo. Ale jednak długo tak nie wytrzymał.
- Jest cudownie! - przyznał szczerze, po czym nie zważając na nic po prostu wpił się w usta chłopaka. Ale w sumie szybko się od niego oderwał, pozostając pewien niedosyt, odpłynął kawałek i zamachnął się, żeby w rezultacie ochlapać Wyatta.
Re: Riwiera Francuska
Nie no, aż tak długo to się gniewać nie umiał. No i nie wytrzymałby aż tyle bez swojej paplaniny. Gdyby się naprawdę pokłócili pewnie pobiegłby do Hanki i siedziałby im na głowie. Wyatt po prostu nie umiał zbyt długo siedzieć cicho.
- Ty też jesteś słony - zaśmiał się i wywalił jęzor udając obrzydzenie. W rzeczywistości nei było tak źle, choć słony posmak psuł nieco ten romantyczny moment.
- Nie uciekaj, ej! - mruknął i dość opornie zaczął iśc w jego stronę , a potem szybko sie wycofał, gdy Felix zaczął chlapać. Cały czas szczerzył zęby jak głupi. Choć to był dopiero pierwszy dzien ich pobytu już mógł zaliczyć ten wyjazd do udanych. Gdy tylko chłopak przestał chlapać Wyatt znowu zbliżył się do niego i tym razem objął go mocno w pasie, żeby mu nigdzie nie uciekł. Jedną z dłoni chwycił mocno gumkę od kąpielówek Francuza i zrobił do niego groźną minę.
- Jak uciekniesz, to bez majtek, więc stój tu i się nie ruszaj - rozkazał i zaraz po tym znowu całowali się namiętnie nie zważając na ludzi dookoła. Gdy tak pocałunek przedłużał się i przedłużał Wyatt zupełnie nieświadomie opuścił rękę, w której wciąż mocno trzymał kąpielówki chłopaka, w efekcie czego zsunął mu je z tyłka.
- Ty też jesteś słony - zaśmiał się i wywalił jęzor udając obrzydzenie. W rzeczywistości nei było tak źle, choć słony posmak psuł nieco ten romantyczny moment.
- Nie uciekaj, ej! - mruknął i dość opornie zaczął iśc w jego stronę , a potem szybko sie wycofał, gdy Felix zaczął chlapać. Cały czas szczerzył zęby jak głupi. Choć to był dopiero pierwszy dzien ich pobytu już mógł zaliczyć ten wyjazd do udanych. Gdy tylko chłopak przestał chlapać Wyatt znowu zbliżył się do niego i tym razem objął go mocno w pasie, żeby mu nigdzie nie uciekł. Jedną z dłoni chwycił mocno gumkę od kąpielówek Francuza i zrobił do niego groźną minę.
- Jak uciekniesz, to bez majtek, więc stój tu i się nie ruszaj - rozkazał i zaraz po tym znowu całowali się namiętnie nie zważając na ludzi dookoła. Gdy tak pocałunek przedłużał się i przedłużał Wyatt zupełnie nieświadomie opuścił rękę, w której wciąż mocno trzymał kąpielówki chłopaka, w efekcie czego zsunął mu je z tyłka.
Re: Riwiera Francuska
No oczywiście... Przed chwilą marudził Felixowi o tym że Hanka tutaj jest i w ogóle, a teraz będzie szedł do niej i tak dla odmiany to jej pomarudzi na Felixa, jaki to on nie jest zły! Na pewno wcale nikomu nie zepsuje wakacji... No ale powiedzmy sobie szczerze - jak bardzo francuz musiałby narozrabiać żeby Wyatt obraził się na niego tak na dobre, że nawet jego towarzystwo by mu przeszkadzała? Taj właściwie to Wyatt powinien się cieszyć że miał u swojego boku kogoś, kto zna język francuski, bo po angielsku to mógłby się nie zawsze dogadać... A ten jeszcze fochami strzelał!
- Musisz się przyzwyczaić - zaśmiał się,no bo był w naprawdę super humorze. Podobało mu się to że chłopak się tak otworzył i że nie panikował jak zawsze "nie przy ludziach" . Ogólnie rzecz biorąc to i Francuzowi podobało się tutaj coraz bardziej, mimo że to dopiero początek...
- Dobrze, dobrze... Już będę grzeczny - na tych słowach uniósł obie ręcę, na znak że się poddaje. No bo nie chciał przecież zostać pozbawiony jedynej części garderoby jaką miał na sobie. Oczywiście tak czy siak później tak się stało, no ale cóż... Oczywiście chłopak nie miał nic przeciwko żeby spędzili tak cały dzień na całowaniu się, no ale jednak dziwne byłoby gdyby nie poczuł jak kąpielówki zsuwają mu się z tyłka. Okej, był zajęty Wyattem, no ale bez przesady! Dlatego odsunął się, przerywając te pocałunki.
- Hej, hej, spokojnie... Nie bądź taki szybki! Poczekaj do wieczora.- mruknął rozbawionym tonem i wsunął sobie kąpielówki z powrotem na swoje miejsce.
- Musisz się przyzwyczaić - zaśmiał się,no bo był w naprawdę super humorze. Podobało mu się to że chłopak się tak otworzył i że nie panikował jak zawsze "nie przy ludziach" . Ogólnie rzecz biorąc to i Francuzowi podobało się tutaj coraz bardziej, mimo że to dopiero początek...
- Dobrze, dobrze... Już będę grzeczny - na tych słowach uniósł obie ręcę, na znak że się poddaje. No bo nie chciał przecież zostać pozbawiony jedynej części garderoby jaką miał na sobie. Oczywiście tak czy siak później tak się stało, no ale cóż... Oczywiście chłopak nie miał nic przeciwko żeby spędzili tak cały dzień na całowaniu się, no ale jednak dziwne byłoby gdyby nie poczuł jak kąpielówki zsuwają mu się z tyłka. Okej, był zajęty Wyattem, no ale bez przesady! Dlatego odsunął się, przerywając te pocałunki.
- Hej, hej, spokojnie... Nie bądź taki szybki! Poczekaj do wieczora.- mruknął rozbawionym tonem i wsunął sobie kąpielówki z powrotem na swoje miejsce.
Re: Riwiera Francuska
Bo to byłaby zupełnie inna sytuacja! Wtedy byłby w potrzebie! To naturalne, że szukałby u nich pocieszenia, a gdyby mu przeszło znowu psioczyłby na to, że są tuż za ścianą. Taka właśnie była logika Walkera - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Wyatt w końcu przestał panikować, bo byli tu w końcu sami. Co z tego, że dookoła były setki ludzi, skoro ich nie znał i nawet nie rozumiał o czym mówią? Byli tu anonimowi i nie musiał przejmować się, co myślą ludzie dookoła. I to było najlepsze w tym miejscu.
Felix obiecał być grzeczny, a jednak odsunął się. Dopiero wtedy Wyatt zdał sobie sprawę z tego, dlaczego chłopak to zrobił. Szybko uwolnił go i odsunął się przybierając na buźce kolor dojrzałej wiśni gdy puchon zasugerował, by poczekał do wieczora. Chcąc nie chcąc poruszyli ten temat więc bez słowa szybko czmychnął na brzeg, gdzie padł plackiem na swój ręcznik chowając w niego twarz.
- To było niezamierzone - mruknął cicho gdy poczuł po chwili, że Felix siada obok. Nawet na niego nei spojrzał. Nie miał zamiaru rozbierać go tam w wodzie przy tych wszystkich ludziach dookoła, ale miał świadomość, że chłopak pewnie mu nie uwierzy i będzie myślał, że zaprosił go tu tylko z jednego powodu i nie był nawet wstanie wytrzymac jednego dnia, by nie dobrać mu się do tyłka.
Wyatt w końcu przestał panikować, bo byli tu w końcu sami. Co z tego, że dookoła były setki ludzi, skoro ich nie znał i nawet nie rozumiał o czym mówią? Byli tu anonimowi i nie musiał przejmować się, co myślą ludzie dookoła. I to było najlepsze w tym miejscu.
Felix obiecał być grzeczny, a jednak odsunął się. Dopiero wtedy Wyatt zdał sobie sprawę z tego, dlaczego chłopak to zrobił. Szybko uwolnił go i odsunął się przybierając na buźce kolor dojrzałej wiśni gdy puchon zasugerował, by poczekał do wieczora. Chcąc nie chcąc poruszyli ten temat więc bez słowa szybko czmychnął na brzeg, gdzie padł plackiem na swój ręcznik chowając w niego twarz.
- To było niezamierzone - mruknął cicho gdy poczuł po chwili, że Felix siada obok. Nawet na niego nei spojrzał. Nie miał zamiaru rozbierać go tam w wodzie przy tych wszystkich ludziach dookoła, ale miał świadomość, że chłopak pewnie mu nie uwierzy i będzie myślał, że zaprosił go tu tylko z jednego powodu i nie był nawet wstanie wytrzymac jednego dnia, by nie dobrać mu się do tyłka.
Re: Riwiera Francuska
No tak, w tym momencie Felix bardzo cieszył się że jego chłopak nie rozumiał co tam ludzie dookoła mruczeli sobie pod nosem... Przeciwnie zapewne usłyszałby jakieś tak uwagi na temat "homoseksualistów panoszących się po plaży i obściskujących się tak publicznie". Felixa oczywiście mało interesowało co tam ludzie sobie myślą, czy nawet jak wyrażają swoje niezadowolenie na głos. No bo on swojego chłopaka pocałować nie mógł, ale ta para hetero miziająca się na plaży już była okej i nikomu nie przeszkadzała. No i co to ma być za sprawiedliwość?
Jak Felix zobaczył tego buraka na buźce Wyatta, to tak troszkę mu się głupio zrobiło. No bo on nie chciał przecież go zawstydzać. On to rzucił tak w żartach!
- Wyatt! - krzyknął za chłopakiem, kiedy ten wystrzelił w stronę plaży. Ten jednak nie miał zamiaru się obrócić, a nawet obdarzyć Felka chociażby przelotnym spojrzeniem. A więc westchnął sobie pod nosem i ruszył za puchonem, żeby zaraz klapnąć sobie obok na ręczniku. Nie zdążył jednak powiedzieć słowa, bo do jego uszu dotarł cichy głos Walkera.
-Och daj spokój Wyatt... - mruknął nie odwracając wzroku z leżącego chłopaka, z nadzieją że na niego spojrzy. No bo według niego naprawdę nic takiego się nie stało. Zanurzeni byli po pas, więc nawet nikt nie zobaczył seksownego tyłeczka Francuza. I na pewno Felix nie pomyślał sobie że chłopak już nie mógł się doczekać i zaczął się do niego dobierać... Co to to nie. Powtórzę, jego komentarz miał być żarcikiem! I to chyba właśnie Lemaire wyszedł na tego zboczeńca, któremu tylko jedno w głowie. No cóż, nie popisał się.
Jak Felix zobaczył tego buraka na buźce Wyatta, to tak troszkę mu się głupio zrobiło. No bo on nie chciał przecież go zawstydzać. On to rzucił tak w żartach!
- Wyatt! - krzyknął za chłopakiem, kiedy ten wystrzelił w stronę plaży. Ten jednak nie miał zamiaru się obrócić, a nawet obdarzyć Felka chociażby przelotnym spojrzeniem. A więc westchnął sobie pod nosem i ruszył za puchonem, żeby zaraz klapnąć sobie obok na ręczniku. Nie zdążył jednak powiedzieć słowa, bo do jego uszu dotarł cichy głos Walkera.
-Och daj spokój Wyatt... - mruknął nie odwracając wzroku z leżącego chłopaka, z nadzieją że na niego spojrzy. No bo według niego naprawdę nic takiego się nie stało. Zanurzeni byli po pas, więc nawet nikt nie zobaczył seksownego tyłeczka Francuza. I na pewno Felix nie pomyślał sobie że chłopak już nie mógł się doczekać i zaczął się do niego dobierać... Co to to nie. Powtórzę, jego komentarz miał być żarcikiem! I to chyba właśnie Lemaire wyszedł na tego zboczeńca, któremu tylko jedno w głowie. No cóż, nie popisał się.
Re: Riwiera Francuska
Bo pary hetero to pary hetero. Im wolno wszystko. Mogą na przykład badać sobie stan migdałków stojąc w kolejce do kasy w sklepie, albo zaglądać do majtek w parku. Na plaży to pewnie mogą się nawet pieprzyć bo w końcu są hetero, no nie? A genów to najlepiej zamknąć w jakim getcie. Gejów i brzydkie lesbijki bo te ładne to lepiej sfilmować. Ot logika.
Spojrzał powoli na chłopaka kątem oka. Żartował czy nie i tak zawstydził tym Wyatta.
- Nie chcę żebyś pomyślał, że zaprosiłem cie tu bo chce cię przelecieć. - wypowiedzial na głos swoje myśli. Póki co tak to jednak wyglądało. Ledwo przyjechali a Wyatt już dobierał mu się do tyłka.
- Posmarujesz mnie? - zapytał po chwili chcąc zmienić temat choć smarowanie pleców kremem chyba nie było dobrą odskocznią.
Spojrzał powoli na chłopaka kątem oka. Żartował czy nie i tak zawstydził tym Wyatta.
- Nie chcę żebyś pomyślał, że zaprosiłem cie tu bo chce cię przelecieć. - wypowiedzial na głos swoje myśli. Póki co tak to jednak wyglądało. Ledwo przyjechali a Wyatt już dobierał mu się do tyłka.
- Posmarujesz mnie? - zapytał po chwili chcąc zmienić temat choć smarowanie pleców kremem chyba nie było dobrą odskocznią.
Re: Riwiera Francuska
-Hej! Wcale tak nie pomyślałem, okej? - no dobra, może tak sobie myślał nad tym, że może do czegoś tutaj dojdzie, no ale bez przesady! Na pewno nie przyjechał tutaj żeby po prostu się z chłopakiem przespać i także nie podejrzewał o to Wyatta. Aż takim to francuz zboczeńcem nie był!
Kiedy chłopak poprosił go o posmarowanie, ten usiadł sobie okrakiem na jego tyłku i zaczął rozsmarowywać nałożony wcześniej krem po plecach i ramionach puchona. Kiedy już skończył, rozłożył się na posmarowanych plecach chłopaka, po czym cmoknął go delikatnie w policzek.
- No, już się tak nie wstydź - wyszeptał mu do ucha, po czym zszedł z niego i wyciągnął dłoń z kremem w stronę Wyatta.
- Twoja kolej - powiedział, po czym znowu się wyszczerzył, a jak już chłopak wziął od niego buteleczke, odwrócił się do niego tyłem.
Kiedy chłopak poprosił go o posmarowanie, ten usiadł sobie okrakiem na jego tyłku i zaczął rozsmarowywać nałożony wcześniej krem po plecach i ramionach puchona. Kiedy już skończył, rozłożył się na posmarowanych plecach chłopaka, po czym cmoknął go delikatnie w policzek.
- No, już się tak nie wstydź - wyszeptał mu do ucha, po czym zszedł z niego i wyciągnął dłoń z kremem w stronę Wyatta.
- Twoja kolej - powiedział, po czym znowu się wyszczerzył, a jak już chłopak wziął od niego buteleczke, odwrócił się do niego tyłem.
Re: Riwiera Francuska
- Nie? - zapytał głupio. Naprawdę Felix tak nie myślał? Więc to Wyatt myślał tylko o jednym? Na to wyglądało. Zrobiło mu się jeszcze bardziej głupio i znowu zakłopotany pacnął czołem w ręcznik. Szybko jednak poderwał głowę, gdy chłopak usiadł tam, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę. No tego to się nie spodziewał!
- No staram się ale to się samooo - zerknął katem oka na chłopaka, gdy ten pocałował go w policzek. Naprawdę chciał przezwyciężyć to głupie uczucie wstydu. Byli ze sobą już dośc długo, całowali się i przytulali a jednak nadal płonął rumieńcem, gdy przypadkowo dochodziło do czegoś więcej. Przejdzie mu chyba dopiero, gdy nie będą mieli przed sobą już nic do ukrycia.
- Myślałem, że lubisz jak się rumienię - zapytał uśmiechając się zadziornie i usiadł biorąc krem od chłopaka. Wylał mu krem bezpośrednio na plecy rysując duże serducho i dopiero po chwili zaczął delikatnie wsmarowywać go w skórę chłopaka.
- Poza tym chłopakiem, który rozkwasił ci nos nie byłeś z nikim, prawda? - zapytał ni z gruchy ni z pietruchy.
- No staram się ale to się samooo - zerknął katem oka na chłopaka, gdy ten pocałował go w policzek. Naprawdę chciał przezwyciężyć to głupie uczucie wstydu. Byli ze sobą już dośc długo, całowali się i przytulali a jednak nadal płonął rumieńcem, gdy przypadkowo dochodziło do czegoś więcej. Przejdzie mu chyba dopiero, gdy nie będą mieli przed sobą już nic do ukrycia.
- Myślałem, że lubisz jak się rumienię - zapytał uśmiechając się zadziornie i usiadł biorąc krem od chłopaka. Wylał mu krem bezpośrednio na plecy rysując duże serducho i dopiero po chwili zaczął delikatnie wsmarowywać go w skórę chłopaka.
- Poza tym chłopakiem, który rozkwasił ci nos nie byłeś z nikim, prawda? - zapytał ni z gruchy ni z pietruchy.
Re: Riwiera Francuska
- Nie - powtórzył, chcąc wyraźnie dać chłopakowi do zrozumienia że nie kręci, ani sobie z niego nie żartuje. A poza tym nie ma się co wstydzić tego że jakieś takie myśli chodzą im po głowie... Wszak są tylko młodymi chłopakami, a więc to u nich jak najbardziej normalne.
Myślałem, że lubisz jak się rumienię
Słysząc te słowa nie mógł się nie uśmiechnąć łobuzersko, przy czym jedna z jego brwi wystrzeliła ku górze. No bo kurcze no, miał rację! Ale to nie o to mu teraz chodzi... No bo to że się rumienił może i było słodkie, urocze, ale już to kiedy chłopak odskakiwał jak oparzony, uciekał czy się chował kiedy Felkowi zdarzyło się zagalopować czy kiedy przypadkowo dochodziło
Kąciki ust drgnęły Fèlixowi mimowolnie kiedy poczuł na swoich plecach dotyk Wyattowych dłoni. Natomiast jego pytanie leciutko zbiło go z tropu. No zdziwił się, no bo nie spodziewał się że chłopak będzie go o to wypytywał.
- Prawda - przytaknął, lekko się nawet krzywiąc na wspomnienie swojego dawnego ukochanego. Zaraz potem jednak zmarszczył brwi i obrócił głowę do tyłu żeby spojrzeć na Wyatta. -Skąd to pytanie? - no zaintrygowało go, co sprowadziło jego tor myślenia właśnie na potencjalnych byłych Francuza...
Myślałem, że lubisz jak się rumienię
Słysząc te słowa nie mógł się nie uśmiechnąć łobuzersko, przy czym jedna z jego brwi wystrzeliła ku górze. No bo kurcze no, miał rację! Ale to nie o to mu teraz chodzi... No bo to że się rumienił może i było słodkie, urocze, ale już to kiedy chłopak odskakiwał jak oparzony, uciekał czy się chował kiedy Felkowi zdarzyło się zagalopować czy kiedy przypadkowo dochodziło
Kąciki ust drgnęły Fèlixowi mimowolnie kiedy poczuł na swoich plecach dotyk Wyattowych dłoni. Natomiast jego pytanie leciutko zbiło go z tropu. No zdziwił się, no bo nie spodziewał się że chłopak będzie go o to wypytywał.
- Prawda - przytaknął, lekko się nawet krzywiąc na wspomnienie swojego dawnego ukochanego. Zaraz potem jednak zmarszczył brwi i obrócił głowę do tyłu żeby spojrzeć na Wyatta. -Skąd to pytanie? - no zaintrygowało go, co sprowadziło jego tor myślenia właśnie na potencjalnych byłych Francuza...
Re: Riwiera Francuska
Wyatt chyba odetchnął z ulgą słysząc odpowiedź chłopaka. Naprawdę, kamień spadł mu z serca. Bał się chyba, że chłopak ma niewiadomi jak wielkie doświadczenie i się biedaczek przy nim zbłaźni. Okazało się jednak, że jest równie zielony w te klocki jak on, choć Francuz zdecydowanie jest znacznie śmielszy w tych kwestiach.
- Tak z ciekawości - wzruszył lekko ramionami doskonale udając obojętny ton. Przesunął dłonie na brzuch chłopaka wycierając je z resztek kremu i oparł brodę na jego ramieniu.
- Skoro już jako tako poruszyliśmy ten temat, to byłem ciekaw, na której bazie skończyłeś i ile mam do nadrobienia, aby Ci dorównać, ale chyba nie mam się czego obawiać - uśmiechnął się nie odrywając się od pleców puchona. Policzki cały czas miał zaróżowione. Może to jednak od słońca?
- Tak z ciekawości - wzruszył lekko ramionami doskonale udając obojętny ton. Przesunął dłonie na brzuch chłopaka wycierając je z resztek kremu i oparł brodę na jego ramieniu.
- Skoro już jako tako poruszyliśmy ten temat, to byłem ciekaw, na której bazie skończyłeś i ile mam do nadrobienia, aby Ci dorównać, ale chyba nie mam się czego obawiać - uśmiechnął się nie odrywając się od pleców puchona. Policzki cały czas miał zaróżowione. Może to jednak od słońca?
Re: Riwiera Francuska
No racja, wbrew pozorom to Fèlix miał takie samo doświadczenie w tych sprawach jak i Wyatt. Sekret jednak tkwił w tej śmiałości Francuza, której tak bardzo brakuje Walkerowi. No ale to na nie wiele się zda, tak na dobrą sprawę...
Uśmiechnął się szeroko, kiedy chłopak tak się do niego przytulił od tyłu. Podobało mu się to, naprawdę.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła... Tak więc uważaj! - zaśmiał się, po czym wycelował chłopakowi pstryczka w nos.
Spędzili na tej plaży chyba całe popołudnie. A to sobie popływali, a to poopalali się troszke, a to jeszcze poganiali po plaży, bawiąc się i głośno się przy tym śmiejąc. Dopiero kiedy słoneczko zaczęło chować się za choryzontem, spakowali swoje rzeczy i ruszyli w drogę powrotną do pensjonatu.
Uśmiechnął się szeroko, kiedy chłopak tak się do niego przytulił od tyłu. Podobało mu się to, naprawdę.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła... Tak więc uważaj! - zaśmiał się, po czym wycelował chłopakowi pstryczka w nos.
Spędzili na tej plaży chyba całe popołudnie. A to sobie popływali, a to poopalali się troszke, a to jeszcze poganiali po plaży, bawiąc się i głośno się przy tym śmiejąc. Dopiero kiedy słoneczko zaczęło chować się za choryzontem, spakowali swoje rzeczy i ruszyli w drogę powrotną do pensjonatu.
Magic Land :: INNE LOKALIZACJE :: Francja :: Prowansja
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach