Komnata Nancy

5 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Komnata Nancy - Page 2 Empty Komnata Nancy

Pisanie by Jeremy Scott Nie 30 Cze 2013, 23:49

First topic message reminder :

Komnata Nancy - Page 2 79ideas.org
Jeremy Scott
Jeremy Scott
Dyrektor Szkoły


Urodziny : 10/03/1941
Wiek : 83
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t672-skrytka-pocztowa-jeremy-s

Powrót do góry Go down


Komnata Nancy - Page 2 Empty Re: Komnata Nancy

Pisanie by Nancy Baldwin Pon 22 Gru 2014, 01:13

Gdy tylko ogłosili przerwę świąteczną, Nancy zaczęła się pakować i odczuwać pewne zniecierpliwienie. Podświadomie liczyła dni do wyjazdu ze szkoły, ale kiedy już koleżanki zaczęły wytargiwać ciężkie walizki z dormitorium, przysiadła na moment na swoim łóżku i dotarło do niej, że tak naprawdę nie wie czy chce i czy powinna jechać. To znaczy jechać chciała, ale bała się trochę i była niepewna tego, co może zastać w miejscu, do którego zmierzała. Co jeśli James zwariował do końca i przyjeżdżając znajdzie głowę Juniora nabitą na pal przy głównej bramie? Albo co jeśli zastanie jakąś inną dziewczynę na swoim miejscu, która będzie niańczyć Jamesa Juniora i Jamesa Seniora? Od sierpnia minęło cztery miesiące, a w ciągu czterech miesięcy mogło zmienić się naprawdę wiele, James mógł już być martwy pięć razy w takim odstępie czasu! W efekcie tych pokręconych przemyśleń opuściła sypialnię dziewcząt z siódmej klasy jako ostatnia, a do tego z ciężkim sercem, rozważając ostatni raz błagalne prośby do rodziców, które miała poczynić kiedy tylko znajdzie się w Londynie, a do którego żarliwie namawiała ją siostra.
Drogę do Londynu pokonała w towarzystwie siostry klasycznie pociągiem z Hogwartu. Tam się rozstały. Rodzice odebrały Pollyanne samochodem. Udało jej się z nimi zamienić kilka nic nieznaczących zdań na temat samopoczucia, nadchodzących świąt i szkoły, a potem się rozstali. Ojciec nawet coś niewinnie wspomniał o tym, że może jednak pojedzie z nimi, ale Nancy krótko ucięła temat tłumacząc się, że chce zobaczyć się z Juniorem - to oszczędzi im wszystkim dyskomfortu i słów pełnych żalu, które popłynęłyby przy świątecznym stole. Drogę do Irlandii pokonała przez sieć Fiuu, której centrala znajdowała się w Londynie przy Ministerstwie Magii. Uwielbiała tę błyskawiczną formę transportu.
Gdy tylko wylądowała w kominku w sali wejściowej w zamku Scottów, wygrzebała się z kominka na czworakach. Otrzepała popiół ze swojego podróżnego płaszcza i rozejrzała się dookoła. Oprócz tego, że w wielkim przedsionku nie było żywej duszy, to właściwie w zamku Scottów od sierpnia nic się nie zmieniło. Na podłodze znajdowała się nadal ta sama, marmurowa posadzka, a nad jej głową wisiał ten sam, ciężki i kryształowy żyrandol. Tylko cisza taka jakby wszędzie dominująca... Za czasów Jeremy'ego święta spędzało tutaj wielu czarodziejów i czarownic, ale teraz nastał czas Jamesa, więc święta spędzi tutaj tylko James, jego głupkowaty przyjaciel Malcolm, jego mrukliwy ale przystojny kuzyn Prince, ona i skrzaty domowe. Pominęła tylko Juniora i tuzin smoków które mieszkały zaraz za budynkiem.
Skocznym krokiem pokonała wielkie, białe schody wbiegając na pierwsze piętro, a potem na drugie. Tam także panowała grobowa cisza. Odszukała swój swój pokój na końcu korytarza i otworzyła go kluczykiem, który spoczywał do tej pory w jej kieszeni. Gdy znalazła się w środku, rzuciła swój kufer pod ścianę, płaszcz na fotel, a sama rozpuściła włosy i zatrzepała głową, aby poczuć się maksymalnie swodobnie. Po kilku sekundach przy kominku zmaterializował się skrzat domowy kuląc się w ukłonach.
- Powiedz, że przyjechałam - rzuciła bez zastanowienia. Nie mogła uwierzyć, że ot tak nauczyła się wydawać skrzatom rozkazy, więc szybko przetarła twarz dłońmi.
- Komu, miss Baldwin? - zapytał cicho skrzat, a Nancy westchnęła ciężko. Nie sądziła, że skrzat zada aż tak trudne pytanie. Obawiała się trochę reakcji Jamesa, a pozostali domownicy pewnie mieli jej przyjazd głęboko w tyłku, więc zastanowienie trwało chwilę.
- Komuś, kto będzie chciał słuchać - odparła tylko, a skrzat jak na komendę zniknął, nie pojawiając się przez kolejny kwadrans. Nancy stała za to przy oknie opierając się dłońmi o parapet, wpaatrując się w smętne drzewa obdarte z liści i brukowane ścieżki, po których nikt od wielu miesięcy nie stąpał już beztrosko.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 25
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Komnata Nancy - Page 2 Empty Re: Komnata Nancy

Pisanie by James Scott Pon 22 Gru 2014, 03:09

Było południe... a może trochę po? Chłopak sam już nie wiedział. Zwykł tracić poczucie czasu, gdy obowiązków brakowało. Zamek rodzinny świecił pustkami, po dziadku nie było ani widu, ani słychu, Prince czytał gdzieś książki, a Malcolm przepadł bez śladu - zapewne znów molestował smoki. Ot, święta.
Sam panicz J znajdował się w swojej ulubionej części wielkiej posiadłości. Ubrany w dostojne szaty siedział na wysadzanym diamentami tronie ze skupioną miną. Każdy głupi mógł zgadnąć, iż ów człek myśli intensywnie. O czymże James myślał? Ach, o wszystkim i o niczym. Trochę o przyszłości, trochę o przeszłości. O zagadkach światach i nieodkrytych zaklęciach. Tej, jakże majestatycznej scenie towarzyszyli również nieodłączni przyjaciele ów komnaty - papier toaletowy, oraz szczotka do mycia kibla - nigdy nie użyta w domu czarodziejów.
Ostatnie pół roku nie było niczym nadzwyczajnym. Przynajmniej nie dla Scott'a. Studiowanie okazało się jeszcze nudniejsze niż uczęszczanie do Hogwartu. Tym razem zamiast puszczających się na prawo i lewo bachorów, James musiał znosić aż nadto dorosłą 'inteligencje', co to ambicjami się szczyci. Miał szczera nadzieję, że większość z nich umrze w przeciągu paru lat. To oznaczałoby masę pogrzebów. Ów myśl przywołała uśmiech na jego twarz. Scott lubił pogrzeby.
Myśląc tak i uśmiechając się głupkowato, były krukon podniósł się z tronu. Nie podtarł się, gdyż czarodziejowi nie przystoi. Użył zaklęcie, spuścił wodę, umył ręce i otworzył drzwi.
- Chce mości pan słuchać? - doszedł go piskliwy głos jednego ze skrzatów, który czaił się pod wejściem. Widocznie nie był na tyle odważny, aby przekroczyć próg toalety i poczuć szlachetną woń pana domu.
- Zależy czego - odrzekł cicho - Mam już serdecznie dość skarg na Malcolma. Co zrobił tym razem? Zgwałcił smoka? Pokazał przyrodzenie uczennicy? A może odciął sobie kuśkę i przymocował do czoła zaklęciem trwałego przylepca...?
Cóż, ostatnimi czasy Malcolm przechodził samego siebie.
- Nie sir - odrzekł maluch - Panienka Baldwin przybyła! - obwieścił szczęśliwie.
Po twarzy James'a przebiegł cień. Sam nie wiedział co go bardziej zaszokowało. To, z jaką radością skrzat obwieszcza przyjazd kobiety, która traci nad sobą panowanie średnio co dziesięć minut, czy może to, że właśnie uświadomił sobie, iż wziął Juniora na polanę i zapomniał zabrać z powrotem...
Przełknął głośno ślinę.
- Słuchaj mnie Istotko - zwrócił się do skąpo odzianego szkaradztwa. Chłopak nachylił się lekko, i ściszył głos - Zrobimy tak. Ja zagadam Nancy, a Ty weźmiesz inne skrzaty i przeszukacie polanę. Jeśli dzieciak będzie martwy, bądź nie znajdziecie go, porwijcie jakieś mugolskie dziecko, które będzie podobne. Zrozumiano?
Skrzat kiwnął głową i zniknął z głośnym trzaskiem.
Czy chłopak się zmienił przez te pół roku? Nie bardzo.
Nogi poniosły go do komnaty panny Baldwin i chwile później otworzył kamienne drzwi - był pewny, że użyje paru zaklęć, aby dziewczyna nie szwendała się w nocy po zamku bez jego wiedzy.
- Nancy - rzekł rzeczowo na przywitanie - Witaj.
Tyle. Tyle potrafił powiedzieć prawnie dorosły czarodziej do matki swego dziecka i - bądź co bądź - jakby swojej dziewczyny. Chyba.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Komnata Nancy - Page 2 Empty Re: Komnata Nancy

Pisanie by Nancy Baldwin Pon 22 Gru 2014, 03:27

Nancy przez ten długi kwadrans samotności wybijała bliżej nieokreślony rytm palcami na blacie, wsłuchując się w głosy duchów starego zamku. Słyszała korniki buszujące w podłogowych deskach, a także wiatr wlatujący przez szczelinki w oknach. Słyszała wszystkie te małe odgłosy, tylko nie słyszała odgłosów ludzi, a co za tym idzie, nie słyszała żadnych oznak tego, że w zamku przebywa Junior. Szybkie kroki na korytarzu wyłożonym miękim, drogim dywanem obwieściło czyjeś przyjście. Już za moment miała się przekonać kogo, ale w tym momencie wstrzymywała oddech, zapominając o tej kuriozalnej czynności jaką było oddychanie. Gdy drzwi skrzypnęły i w pomieszczeniu znalazł się James, Nancy niemal po kilku sekundach rozpoznała go po zapachu. Zawsze pachniał starociami, stęchlizną przypominającą starego człowieka. Po prostu zamkiem, w którym mieszkał. Cała posiadłość Scottów cuchnęła przeszłością. Już wiedziała, że dziecka z nim nie ma. Odwróciła się i przyjrzała mu się szybko. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Może włosy podrosły mu tylko o kilka centymetrów.
- Gdzie dziecko? - Zapytała od razu, ale to nie znaczyło, że zignorowała jego powitanie. Słowa wypłynęły z jej ust szybciej, niż przez głowę przemknęła jej myśl, zawsze tak robiła: najpierw mówiła, potem myślała. To nie to, że odezwały się w niej jakieś matczyne instnkty, po prostu chciała wiedzieć. Podeszła szybkim, sprężystym krokiem do chłopaka i szybko objęła go swoimi chudymi ramionami. Nie trwało to długo, bo gdy tylko poczuła dotyk jego szaty na swoim policzku, puściła go, minęła zaraz i wyszła na korytarz. Rozejrzała się najpierw w lewo, potem w prawo, a następnie znowu spojrzała na Jamesa.
- Mogę go zobaczyć? - Zapytała, niby zwyczajnie, ale w jej głowie powróciła myśl, która męczyła ją w dormitorium, ta o głowie Juniora nabitej na głównej bramie. Z drugiej strony nie mogła wymagać tego, że James będzie nosił prawie dwuletnie dziecko przez dwadzieścia cztery godziny przyklejone do swoich pleców. No ale Nancy nie byłaby sobą gdyby w jej głowie nie było niespokojnych, gorączkowych myśli.
- Gdzie śpi? Ma nianię? Spędzasz z nim dużo czasu? Nie żebym chciała prawić Ci kazania, bo jestem okropną matką, ale nie pisałeś nic na ten temat, a chcę wiedzieć - powiedziała, przekraczając próg pokoju. Wprawny obserwator wiedziałby, że stan psychiczny dziewczyny pogarsza się drastycznie z sekundy na sekundę. Zorientowała się szybko i zagłuszyła swoje myśli na moment. - Przepraszam. Co u Ciebie, James? Jest Ci dobrze?
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 25
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Komnata Nancy - Page 2 Empty Re: Komnata Nancy

Pisanie by James Scott Nie 28 Gru 2014, 02:16

Klasyczna Nancy. W gorącej wodzie kąpana i zadająca zbyt dużo pytań, oraz rozstrojona psychicznie. W sumie idąc do tej komnaty Scott zastanawiał się na jaką Baldwin trafi, bo przecież w zależności od pory roku i natężenie stresu oblicze Gryfonki mogło ulec zniekształceniu, bądź całkowitej zmianie.
- Tam gdzie być powinno - mruknął wymijająco. Nie wydało się jednak, aby kobietka dosłyszała ów odpowiedź.
Musiał grać na czas. Skrzat ma dać znać w jaki sposób przebiegła misja. Jeśli zapowie 'ucztę', znaczyć to będzie, iż dzieciak znaleziony. Jeśli zaś 'podwieczorek' znaczy, że są kłopoty.
- Zobaczyć kogo? Ach, mego dziadka! Każdy o niego pyta ostatnimi czasy. Niestety nie jest to możliwe. Jeremy znajduje się na Jamajce i zażywa odżywczo-relaksacyjnych wywarów z tamtejszych ziół. Ponoć pisze też kolejną książkę.
Nie uśmiechało mu się robienie z Nancy debila - kolejny raz - ale wyboru nie miał. Przyznanie się do prawdy spowodować by mogło, iż mała panna Baldwin zrzuciła by ciuchy i zaczęła tańczyć indiański taniec deszczu, śmiejąc się przy tym głośno, a potem pewnie wyskoczyłaby z okna krzycząc jakieś dziwne słowa. Zdecydowanie, Scott nie chciał narażać dziewczyny na kolejne problemy, które mogłyby poddać jej psychikę próbie.
Gdy ona wyleciała na korytarz, on wnet usiadł na jej łóżku.
- Gdzież Ci tak śpieszno? Nie uważasz, że po półrocznej rozłące należało by się jakoś kreatywnie przywitać?
Bogowie, ratujcie.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Komnata Nancy - Page 2 Empty Re: Komnata Nancy

Pisanie by Nancy Baldwin Nie 28 Gru 2014, 02:38

Kiedy Nancy usłyszała rewelacje o Jeremym, od razu się ożywiła. Natychmiast zapomniała o dziecku, które do tej pory było na tapecie w jej głowie i podjęła temat o rubasznym staruszku, który niegdyś przywiązał ją do sufitu komnaty, w której się znajdowali. A zatem dobrze wywnioskowała, że Jeremy oddalił się od zamku i pozostawił gospodarzenie swojemu wnukowi. W zamku było bardziej ponuro i jakby zimniej, dało się to czuć od samego wejścia. Za czasów starego zamek tętnił życiem, a teraz tylko ona, on i dwójka ponurych, długowłosych młodzieńvów. I bobas oczywiście.
- Na Jamajce? - Zapytała ze zdziwieniem, a potem uderzyła się kilkakrotnie palcem wskazującym w podbródek w głębokim zastanowieniu. Szybko zlokalizowała Jamajkę w swojej głowie, bo na geografii akurat się znała. Ojciec-mugol o to zadbał. - Kurde, fajnie. Prostuje stare gnaty i podrywa panie noszące wodę na plaży. Ostatni raz kiedy go widziałam to miał sporo werwy. Zazdroszczę mu - dodała jeszcze, wyobrażając sobie w głowie tą komiczną sytuację. Potem jednak w jej myślach pojawiła się inna wizja i zaraz zaniechala tematu, powstrzymując się od wymiotów.
Przeanalizowała w myślach jego słowa, definiując w myślach słowo "kreatywnie". Jeśli ta Gryfonka nadal będzie szła takim tokiem myślenia i wszystko rozkładała na części pierwsze, to w końcu zwariuje tak na poważnie. Uśmiechnęła się tylko i szybko znalazła się przy łóżku, rzucając się na byłego Krukona i zamykając go w żelaznych uściskach, rzucając go przy tym na łóżku.
- Co robiłeś przez te pół roku? - Zapytała, jednak nadal leżała uczepiona jego niczym pijawka. Dała mu wielkiego, śliniącego się buziaka w policzek, a potem znowu zapytała: - I co na studiach, nic nie mówiłeś.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 25
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Komnata Nancy - Page 2 Empty Re: Komnata Nancy

Pisanie by James Scott Nie 18 Sty 2015, 19:53

- Przynajmniej taka jest oficjalna wersja - mruknął chłopak wzruszający przy tym ramionami - Równie dobrze mógł zatrzymać się w bardziej egzotycznych krajach i zaznać uciech płynących z bezkarnego zabawiania się nieletnimi mugolkami - Tu użył swego parszywego tonu - W sumie nie dziwił bym mu się. Ileż to czasu można spędzić przy boku zagrzybiałem, kościstej staruchy... mam nadzieję, iż umrze okrutnie bolesną i długą śmiercią - dodał po chwili.
To, iż James nie przepadał za swą babcią niemal tak bardzo, jak ona nie przepadała za nim, nie było żadną tajemnicą. Otwarcie wyznawali sobie nienawiść przy wspólnych posiłkach. Ach, ta rodzinna atmosfera.
Cóż, Nancy, jak to Nancy. Nie zaskoczyła go. Zareagowała dokładnie jak tego oczekiwał. Mały szkrab całkowicie przestał zaprzątać jej głowę - i o to chodziło. Niestety - bądź stety. Chłopak sam jeszcze nie zdecydował - Gryfonka rzuciła się na niego. Lepsze w sumie to, niż patrzenie jak roznosi w pył polowe zamku.
- Nic nadzwyczajnego. Kilka tygodni temu uczestniczyłem w obiedzie wystawionym przez ministra i jego małżonkę. W końcu mogłem oficjalnie oświadczyć co dokładnie myślę o rodzinie Greengrass'ów. Parę osób stwierdziło,iż nazywanie rodu 'zbiorem nieudaczników i ladacznic' to lekka przesada. Przeprosiłem więc chwile później wszystkie prostytutki i poprawiłem się nazywając ów szlachcianki 'zwykłymi szmatami' - Scott zaśmiał się zimno. W sercu tliła mu się nadzieją, że jakiś reporter był częścią uczty. Oddał by worek galeonów, by móc przeczytać te słowa w proroku codziennym.
- Studia, to nic nadzwyczajnego. Zabicie czasu, ot co.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Komnata Nancy - Page 2 Empty Re: Komnata Nancy

Pisanie by Nancy Baldwin Pią 06 Lut 2015, 20:24

- Nieletnimi? Fuj - powiedziała nie ukrywając, że wyobraża sobie właśnie w myślach taką oto scenkę. Wyobraźnia dziewczyny była po prostu bardzo bogata, więc imaginowanie nawet tak niedorzecznych sytuacji przychodziło jej z łatwością. W sumie to musiała przyznać, że Jeremy ma bardzo dużo uroku osobistego i podryw pewnie nie był dla niego wyzwaniem. Co innego fakt, że od tego wszystkiego zaczęło jej się zwyczajnie chcieć rzygać. Skrzywiła się nieznacznie, a jej myśli natychmiast pomknęły do następnej sprawy.
- Nigdy nie mówiłeś co sprawiło, że tak bardzo nienawidzisz swojej babki - powiedziała z nutą wyczuwalnej ciekawości w głosie. James był trochę aspołeczy, to prawda, ale swojej babki i matki wyjątkowo nie znosił. Przybranej siostry też. Chyba jedynymi osobami, które faktycznie znosił był jego dziadek, kuzyn i przygłupawy kolega. Słysząc rewelacje, które miały miejsce na obiedzie u ministra, mrugnęła oczami kilkakrotnie ze zdziwienia.
- Widzę, że już zacząłeś zniechęcać do siebie elitę czarodziejską - powiedziała bez cienia żadnych emocji. Ta sfera życia magicznego jej nie dotyczyła. Ich rodzina była zamożna ale w dużej mierze z mugolskich pieniędzy, więc w oczach Greengrassów, Scottów i innych wielkich rodów byli tylko biedakami z południa Anglii. - A do tego masz dziecko z dziewczyną brudnej krwi. Myślę, że Greengrassowie nie będą chcieli mieć z Tobą już nic wspólnego do końca życia, chyba że zapragną wżenić Christine do rodziny Scott. - Rzekła, a potem po raz kolejny ścisnęła go tak mocno, że prawie oczy wyszły mu na wierzch. Biedna Nancy stęskniła się tak, że nie pamiętała już nawet jakim potworem potrafi być ów Scott.
- Nie chcę iść na studia - oznajmiła beznamiętnym tonem, obserwując reakcję chłopaka. Właściwie to nie spodziewała się niczego spektakularnego, ale skoro nawet on poszedł na studia, to Nancy powinna tym bardziej. Czy to w końcu nie James powtarzał niegdyś, że jedyna praca jaką będzie wykonywał to knucie i zarzązanie wielką furtuną? Nie chciała się jednak nad tym rozwodzić, więc szybko zmieniła temat:
- Zauważyłam, że zamek jest pusty. Nie zapraszasz już nikogo? - Zapytała, przyganiając w myślach obraz wielu gości, którzy kręcili się tutaj za czasów Jeremy'ego Scotta. - Nie czujesz się tu samotny? Założę się, że już za mną tęskniłeś.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 25
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Komnata Nancy - Page 2 Empty Re: Komnata Nancy

Pisanie by James Scott Nie 08 Lut 2015, 00:41

- Ma w tym swój cel - dodał nie zwracając uwagi na zniesmaczone miny Nancy - Jego stary przyjaciel ma tam plantacje magicznych ziół i grzybów. Dość egzotycznych. Nasza rodzina ma stać się pierwszą i jedyną ee... 'firmą', która zajmować się będzie dystrybucją ów substancji na Wyspy Brytyjskie - wyjaśnił wciąż nie zmieniając swego znudzonego tonu głosu - Chcemy odświeżyć i poszerzyć wpływy rodziny. Mój pomysł.
To, że James pragnął potęgi, wiedział niemal każdy, kto go znał. Potrzebował jej magicznej odmiany, tak samo jak i ekonomicznej. Zaraz przed końcem roku, chłopak zamienił kilka słów z Jeremym. Oboje doszli do wniosku, iż gospodarka pozwala na wykonanie paru ruchów, tak więc zwiedzanie świata - stare marzenie byłego Krukona - mogło poczekać.
- To żadna tajemnica - zaśmiał się zimno - Gdy pierwszy raz mnie ujrzała kilka lat temu, powiedziała, iż nigdy nie zaakceptuje mnie jako wnuka. Ja jej odpowiedziałem, że jej twarz wygląda jak zużyty, pomarszczony srom. Od tego czasu zaczęła zachęcać skrzaty, żeby dolewały mi trucizny do obiadów. Od paru tygodni zastanawiam się, czy nie zabić jej i nie zakopać na rodzinnym cmentarzu.
Na całe szczęście Scott nie musiał odpowiadać na ostatnie pytanie. Uratował go skrzat, którego pojawieniu towarzyszył głośny trzask.
- Sir, Madame - W tym momencie James podniósł się z łóżka, lecz zanim zdążył wyjąć różdżkę, by uciszyć skrzata, ten wypalił - Młody panicz został odnaleziony!
- Niech to szlag - przeszło przez myśl chłopaka.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Komnata Nancy - Page 2 Empty Re: Komnata Nancy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach