[20]

2 posters

Go down

[20] Empty [20]

Pisanie by Adrienne Cryan Pią 10 Mar 2023, 11:27

Ciepłe, dwupokojowe mieszkanie z małym balkonem, upchnięte z boku poddasza starej kamienicy.

Spoiler:

To nie jest wystrój, który Adrienne by sama wybrała, ale jak na jej potrzeby - było wystarczające i najważniejsze, że schludne. Nie przebywała tu na tyle często, żeby się przywiązać. Jedną nogą była w domu w Irlandii u rodziców, drugą w MM, a kawałkiem serdecznego palca w Argentynie. Wynajęła to mieszkanie w takim stanie, w jakim oferowała emerytowana czarownica z Wizengamotu, której wchodzenie po schodach sprawiało już trudność.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Adrienne Cryan Pią 10 Mar 2023, 12:14

Pyk i przeniosła siebie i Luisa do mieszkania w dobrze im znanej kamienicy. Nie było to jednak jej stare miejsce, ani poprzednie mieszkanie chłopaka, w którym się poznali. Tamte mieszkania już dawno miały innych właścicieli, a Oni mieli mieć wspólne plany, które w końcu nie doszły do skutku. Jeszcze nie tak dawno temu mówiła mu, że będąc w Anglii przebywa w swoim rodzinnym domu, ale bardzo szybko się okazało, że nie jest już w stanie wytrzymać ze swoją narcystyczną i nadopiekuńczą matką 24/7. Zdenerwowanie sięgnęło zenitu oczywiście w momencie, kiedy zrobili sobie "przerwę" i to wtedy spakowała część swoich rzeczy i postanowiła coś wynająć na parę miesięcy... Wydawało jej się wtedy, że potrzebowała przestrzeni tylko dla siebie, ale wcale nie lubiła tutaj przebywać poza nocami.
To mieszkanie zdecydowanie nie pasowało do żadnego z nich, a jedynym dowodem na to, że Adrienne tu jednak bywała były dwa zdjęcia ustawione w podwójnej ramce na stoliku przy kanapie (1;2).
Kiedy wylądowali na dywanie w salonie, Ada puściła nadgarstek Castellaniego i przeszła bez słowa do przedpokoju, powiesić ich płaszcze na wieszaku na drzwiach. Hormony, zdenerwowanie, tęsknota, wkurzenie za śledzenie, złość za ignorowanie i jeszcze ta wzmianka o jego urodzinach w barze... Te wszystkie uczucia i więcej, kłębiło się w niej i wylewało się szafirem w płonących tęczówkach. Dlatego wolała jeszcze chwilę pomilczeć. Przetrawić. Przemyśleć bieg tej rozmowy, zanim ponownie otworzą do siebie buzie.
Szybkim krokiem wróciła do salonu, tylko po to, żeby przez niego przejść do części kuchennej. Wyciągnęła z małej lodówki butelkę wody i otworzyła drewniane szafki w poszukiwaniu szklanek. Oczywiście, że ich nie miała. Kiedy jest sama pije prosto z gwintu, więc miała ewentualnie kubki na kawę. Mimowolnie przypomniało jej się, jak pierwszy raz zaprosiła go do swojego jeszcze studenckiego pokoju na wino. Też je wtedy nalała do kubków...
Wyciągnęła dwa różne naczynia i postawiła je na blacie.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Luis Castellani Sob 11 Mar 2023, 00:16

Teleportowała nas do mieszkania, którego nie znałem. Wyglądało jednak na spuściznę po jakiejś emerytce i gdyby nie fakt, że po tylu latach spędzonych wspólnie znałem wszystkie emerytki z jej rodziny, włącznie z ich nieruchomościami to uznałbym, że zabrała nas do swojej ciotki. Wszechobecna zieleń niemalże krzyczała, że nie należy do Adrienne. Nic dziwnego. Ona nie znosiła zieleni we wnętrzach. Nie komentowałem jednak wystroju. Patrzyłem, jak odwiesza płaszcze, starając się nie spuszczać z niej wzroku. Wiedziałem, że wybuchnie. Czekałem na krzyk, wyzwiska od psychopatów i całą resztę, która sprawi, że resztki mojej nadziei spłoną bezpowrotnie. Nie byłem głupi. Miałem trzy dyplomy, więc naprawdę nie byłem głupi. Wiedziałem, że nie da się być w związku i być na przerwie jednocześnie. Dochodzimy do ściany. I jeśli oboje się na to zdecydujemy, to za tą ścianą jest nasza wspólna przyszłość. Jeśli nie... to koniec wisi w powietrzu już od jakiegoś czasu. Tyle że oboje byliśmy nader uparci. Żadne z nas nie chciało kończyć, a jednocześnie żadne nie chciało ustąpić. Kiedyś. Teraz byłem gotów podejść do negocjacji znów.
Rozejrzałem się po wnętrzu, szukając jakiegokolwiek śladu świadczącego o tym, że tu żyje. Inaczej... nie zdziwiłbym się, gdyby moje zwłoki zostałyby zawinięte w tę bezpardonowo szpetną tkaninę, którą miałem pod butami. W pracy widziałem już każde możliwe miejsce zbrodni i cała ta sceneria wyglądała naprawdę niepokojąco znajomo. Widok ramki z naszymi zdjęciami z Buenos dawał cień otuchy, że może jednak nie zamierza popełnić dzisiaj przestępstwa. Swoją drogą... byłoby ciekawie, gdyby zastępca prokuratora generalnego skończył zawinięty w tani dywan.
Cisza. Burza wisiała w powietrzu, a ja znów nie miałem ze sobą parasola. A mimo to podchodzę pod gradową chmurę, kiedy ta wykłada na stolik dwa kubki. Jeden z nich życzy smacznej kawusi, a drugi głosi mądrość, której nie planowałem nigdy wygłaszać, czyli "Nareszcie emerytura". Tak, zamierzałem pracować do ostatniego oddechu. Czy wspominałem już, że jestem wyjątkowo nienormalny? Prawdopodobnie.
Nalała wody do kubków, a ja uniosłem dłoń, w której wciąż trzymałem szklankę ze swoją whiskey. Zawinęła nas stamtąd tak szybko, że nie dała mi szansy odstawić ją na tamten stolik. Odstawiłem ją teraz na ten. Bez słowa, tak samo, jak ona, sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni swojej czarnej marynarki pasującej do całego czarnego garnituru, który miałem na sobie. Niebieskie welwetowe pudełeczko znalazło się w mojej dłoni i ostrożnie odłożyłem je na kuchenny blat, i w dość wymownym geście przesunąłem je palcem wskazującym na środek. Usiadłem na jednym z krzeseł i utkwiłem znów wzrok w jej twarzy. Tysiące myśli odbijało się od ścianek mojego mózgu, a ja próbowałem wyłowić tę jedną, tę najbardziej odpowiednią do okazji. Jedna część mnie chciała ją sprowokować do wybuchu, druga chciała zdetonować ten ładunek, zanim osiągnie parametry gotowe do siania zniszczenia.
Nie spierdol tego, Castellani. Kochasz ją.
- Nie chcę już przerwy - przerywam ciszę nienachalnym tonem. W moich oczach na pewno widać ból. Zna mnie. Wie, jak bardzo boli mnie ta sytuacja. Wie, że jej milczenie mnie rani. Dlatego milczy. Dlatego, że znamy swoje słabości i kiedy wchodzimy w tryb socjopatów, potrafimy sobie dojebać najdogłębniej. Usta zaciskają mi się w wąską kreskę, szczęka się napina, ale nie mówię nic więcej, bo oczy mi się zaszkliły. Nie chcę jej ranić i nie chcę być raniony. Chcę znów znaleźć się w domu, a przecież domem są jej ramiona. W tej chwili nie mógłbym być bardziej bezdomny.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Adrienne Cryan Sob 11 Mar 2023, 20:21

A jednak mam jedną szklankę - pomyślała z przekąsem. Czyżby Adrienne się stresowała? Naprawdę niewiele rzeczy było w stanie ją wyprowadzić z równowagi, ale na szczycie tej skromnej listy zdecydowanie znajdował się Argentyńczyk.
W końcu na niego spojrzała, kiedy zaczął się zbliżać. Jeśli naprawdę nie chciała wybuchnąć, czuła potrzebę robienia "czegoś". Może kanapki? Na Rowenę, opanuj się dziewczyno. Musicie w końcu wyjść z tego limbo, w którym utknęły wasze życia. Praca nie może być jego najważniejszą częścią. Oboje mają niezdrowe podejście do swojego życia zawodowego i z łatwością je mieszają z czasem wolnym, ale liczą się też inne rzeczy. Takie jak rodzina... Nie potrzebowała świstka papieru, żeby wiedzieć, że jej najbliższą rodziną był w tej chwili Luis Castellani.
Obserwowała ruch jego rąk, myśląc o tym, że albo przygotował sobie przemowę albo rzuci jej w twarz papierami rozwodowymi ze ślubu, do którego nie doszło. Ale kiedy wyciągnął znajome im pudełko, mimowolnie uszło jej powietrze z płuc, a oczy zaszły mgłą. Zawahała się przez krótką chwilę, ale wzięła je do ręki. Odwróciła się w jego stronę i otworzyła pierścionek.
- Ja też już nie chcę - odpowiedziała cicho i dosiadła się do niewielkiego stolika, przy którym się rozsiadł. Nagle poczuła się bardzo zmęczona. Nie chciała się już kłócić. Ale to nie rozwiązywało ich problemów... Nie odpowiadało na ich punkty sporne, w których nie byli w stanie znaleźć kompromisów.
- Naprawdę musiało do tego dojść, żebyś się w końcu pojawił? - Oczywiście, że z jej pespektywy to ON powinien był zrobić ten pierwszy krok. Powoli założyła obrączkę na serdeczny palec u prawej ręki. Był piękny. Idealny. Uniosła rękę w jego kierunku. - Myślisz, że to wszystko załatwia?
Pytanie retoryczne. Nie mogła już się pozbyć udręki z tonu głosu. Koniec udawania, kawa na ławę, Cryan.
- Ty nie chcesz zrezygnować z pracy do późna, ja też nie chcę. Ja nie chcę mieszkać w zdecydowanie zbyt dużym domu w Argentynie, Ty masz dreszcze jak myślisz o Angielskiej pogodzie... - Zawsze rozmawiali o tym samym. Trochę jak zdarte płyty. Dlatego wydawałoby się, że jej rozważania prowadzą do jednej, prostej konkluzji, ale nagle schowała twarz w dłoniach, nie mogąc już dłużej powstrzymywać łez.
- Od...odstawiłam eliksir w grudniu... - dodała szeptem. Nie uprawiali seksu w święta. Ale bardzo chciała mu o tym wtedy powiedzieć. Przed tą całą awanturą. Chciała, żeby to był ich prezent. Nie robiła się już młodsza. Była pewna ich związku i chciała zacząć budować rodzinę. Ale dziecko nie powinno być spoiwem dla niezdecydowanych rodziców. Dlatego w końcu milczała. Niech będzie to też dowodem na to, że wcale nie zamierzała widzieć się jeszcze wieczorem z Conradem. Co jak co, ale Ada miała bardzo konkretne zdanie co do dodatkowego zabezpieczania się. Od zawsze mówiła, że zrezygnuje z brania antykoncepcji tylko wtedy, jak będzie chciała zajść w ciążę.
Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale było to już niezbyt zrozumiałe przez to, że rozpłakała się na dobre. Że też te wszystkie emocje, które kłębiły się w niej przez ostatnie miesiące właśnie musiały się wylać. Nie tak sobie wyobrażała tą rozmowę!
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Luis Castellani Sob 11 Mar 2023, 22:59

Ja też już nie chcę.
Jedna z brwi powędrowała i wyżej, a sam przełknąłem gulę, która się tam pojawiła. Spodziewałem się krzyków i bojowości, jeśli mam być szczery, więc ta chęć współpracy była zaiste miłą niespodzianką. I bardzo dobrym punktem wyjścia do negocjacji. Wiedziałem już, że ktoś musi być mądrzejszy i pójść na kompromisy, ale nie zamierzałem od razu się poddać. Musiałem mieć coś z tego, że kupiłem niewielki dom na przedmieściach Londynu, domknąłem większość spraw w argentyńskim Ministerstwie Magii i nawet znalazłem swój brytyjski paszport. To są moje kompromisy. To w sumie wszystko, czego ode mnie chciała od wielu, wielu lat. Były jednak sprawy, które ja chciałem domknąć po swojemu, ale nigdy nie narzucałem jej tego nachalnie. Wspominałem. Dawałem sygnały. Urabiałem. Najwidoczniej dzisiaj jest ten dzień, kiedy będę mógł je ugrać dla siebie.
Naprawdę musiało do tego dojść, żebyś się w końcu pojawił?
- Chciałaś przerwy, a ja to uszanowałem. Nie możesz mieć do mnie o to pretensji - powiedziałem spokojnie, choć zapewne jej pytanie było retoryczne. Musiałem jednak ustawić się w odpowiedniej pozycji (czyli ofiary) do kolejnych negocjacji. Nie lubiłem negocjować. To jak stąpanie po cienkiej linie zawieszonej zbyt wysoko jak dla człowieka z moim lękiem wysokości. Czego jednak się nie robi dla miłości?
Pokręciłem przecząco głową, a szelmowski uśmiech mimowolnie wygiął moje wargi. Pierścionek nie załatwia niczego. I to właśnie jest sedno całego naszego problemu. Ja już nie chcę być narzeczonym. Stało się to już nudne i prawdę mówiąc... chujowe. Z roku na rok znaczyło coraz mniej. Moja rodzina już dawno założyła, że nie jest to poważne. Skoro przez tyle lat nie wzięliśmy ślubu, to nie traktujemy tego poważnie, więc oni też nie traktują tego poważnie. Myślą, że zostawiam sobie furtkę na powrót do życia kawalera. A ja już nie chcę być kawalerem. Z perspektywy czasu i mojego zaangażowania w Adrienne, życie kawalera było piekłem.
Patrzyłem na nią, kiedy streszczała impas, w którym znaleźliśmy się już jakiś czas temu. Serce mi się krajało na ton, z jakim to wszystko mówiła. Bolało mnie, że to ją boli. Kiedy jednak zasłoniła twarz dłońmi, wiedziałem, że płacze. I nagle moja karta ofiary poszła się jebać. Oboje tu byliśmy ofiarami. Kurwa mać. Czy to jednak powstrzyma mnie przed perswadowaniem swojego zdania? Nie. To ostatnia okazja, żebym mógł to zrobić.
Od...odstawiłam eliksir w grudniu...
Ona płakała, a ja się uśmiechałem. Czyli chciała mieć ze mną dzieci. A ja bardzo chciałem mieć z nią dzieci. Całą masę. I nigdy tego nie ukrywałem. Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem z niej chusteczkę z wyhaftowanymi moimi inicjałami. Dała mi ją w ramach żartu na trzydzieste drugie urodziny, mówiąc, że jestem już tak stary, że powinienem wycierać gile w len. No to proszę. Teraz ty wycieraj gile w len, Cryan.
- Pozostaje więc porozmawiać, jak to rozwiążemy. Jestem gotów zostawić Argentynę na co dzień, ale zrobię to dla swojej żony. Ślub Adrienne. Chcę wziąć z Tobą ślub - znów spokojny głos, chociaż tak naprawdę nie byłem taki zrelaksowany. Całe ciało miałem napięte, czekając na jej odpowiedź.


Ostatnio zmieniony przez Luis Castellani dnia Pon 13 Mar 2023, 01:12, w całości zmieniany 1 raz
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Adrienne Cryan Nie 12 Mar 2023, 14:17

Rzeczywiście mógł być zaskoczony tym obrotem sytuacji, ale każde paliwo się kiedyś kończy. Bak na kłótnie był prawie pusty... Możliwe, że przerwa nie była aż tak głupim pomysłem, jeśli się było na ich miejscu. Cała ta niezależność, o której nieraz myślała, że straci przez małżeństwo, stała się teraz bardzo niedorzecznym argumentem. Przecież i tak decyzja o stałym związku w monogamii z tym mężczyzną była już dawno podjęta. Dopełnienie tego sakramentalnym "tak" niewiele zmieni. To, że muszą się nauczyć na nowo ze sobą rozmawiać to była inna para muflonów.
Mam pretensje. Gdyby nie Twój mały sługa, nigdy byś po mnie nie wrócił
Typowa babska logika. "Co Ci jest? Nic."
Spiorunowała go zapłakanym spojrzeniem. Miała ręcznik kuchenny za plecami, a ten podaje jej materiałową chusteczkę, którą dostał od niej w prezencie. Nie, dziękuję. Nie będzie w niej gili Cryan. Przetarła oczy wierzchem dłoni i pokręciła głową. Żony. Żona. Pani Castellani.
- Tak jak mówisz, to ma sens tylko wtedy, jak się dogadamy... - wsadziła sobie opuszek kciuka do buzi i lekko go przygryzła, próbując zebrać galopujące myśli. Ostatnie czego chciała to go do czegoś zmuszać. Też o tym już rozmawiali. To nie był kompromis, jeśli robił coś wbrew sobie. - Zimne miesiące mieszkalibyśmy w Buenos, a letnie w Anglii. Znajdziemy sobie coś na przedmieściach...
Zgodziła się? Oczywiście, że się zgodziła. Już lata temu. Ale tym razem też chciała ten okres narzeczeństwa już zakończyć. Widocznie zgadzali się częściej w tych niewypowiedzianych rzeczach, niż w tym co do siebie mówili.
- I chce tego już teraz. Nic wielkiego, zaprosimy rodzinę na obiad, a stary Ward udzieli nam ślubu. Możemy powtórzyć ceremonię latem i wtedy lepiej się do niej przygotować...
Słychać było w jej głosie determinację. Tak samo jak on, denerwowała się, ale nie umiała już tego tak sprytnie ukrywać. Jak już wspominałam, była zmęczona. Zmęczona udawaniem, że to wszystko nie ma nią żadnego wpływu.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Luis Castellani Pon 13 Mar 2023, 02:02

Obserwowałem, jak przygryza sobie palec i oczywiście... sam wolałbym jej ten palec przygryźć. I nie tylko palec. Miałem ochotę zrzucić wszystko z tego kuchennego blatu i wziąć ją tu i teraz, ale przecież rozmawialiśmy. Nader poważnie jak na nas. I musieliśmy doprowadzić tę rozmowę do końca.
Pokręciłem głową przecząco na tę szczodrą ofertę życia na dwa domy. Nie chciałem już żyć na dwa domy. Chciałem żyć w jednym. Moja pedantyczna część nie znosiła relokacji. Byłem sfrustrowany wiecznym pakowaniem się, zapominaniem gdzie są moje ulubione rzeczy i na ogół gubieniem rzeczy.
- Jeden dom, tutaj. Buenos niech będzie kierunkiem urlopowym. Chcę osiąść w jednym miejscu na dłużej - wyjaśniłem spokojnie. Byłem pół-Anglikiem, więc bycie tutaj nie było dla mnie aż tak problematyczne. Ostatnio myślałem nawet po angielsku i musiałem się solidnie zastanowić, zanim zamówiłem obiad w Argentynie. Moje życie było tutaj, na Wyspach, w Londynie. Pora przestać udawać, że jest inaczej.
- I tak się składa, że kupiłem sobie na urodziny dom na przedmieściach, więc... mamy dom w Greenwich - jak gdyby nigdy nic. Jakbym kupił przed chwilą nową miotłę. Ot, dom. Niezaprzeczalnie jednak byłem bananowym dzieckiem. Pieniądze w moim życiu były wiecznie obecne, a od kiedy skończyłem pierwsze studia, zacząłem je pomnażać w bardzo imponującym tempie.
I chce tego już teraz. Nic wielkiego, zaprosimy rodzinę na obiad, a stary Ward udzieli nam ślubu. Możemy powtórzyć ceremonię latem i wtedy lepiej się do niej przygotować...
Wszystkie słowa, które właśnie opuszczały jej usta, były niczym kojący eliksir. Też chciałem szybkiego, małego ślubu. Wyrosłem już z marzeń o pięciopiętrowym torcie i tysiącu gości. Kiedyś zrobiłbym to z pompą, żeby ludzie tydzień się bawili. Przygotowałbym setkę intercyz i dokumentów ustalających sytuację potomstwa po rozstaniu. Sprawdziłbym to później z trzema prawnikami, czy na pewno ilość kruczków jest odpowiednia. Właśnie, kiedyś...
- Bez intercyzy - ten haczyk był tym, co chciałem przepchać przy tym stole. Cryan nigdy nie była ze mną dla pieniędzy i nigdy ich nie chciała. Zawsze irytował ją mój lekki stosunek do materialnych spraw, bo była przedsiębiorczą kobietą, która niezależnie pracowała na swój sukces. I skutecznie. Podziwiałem to w niej. Podziwiałem ją. Jednak myśl, że zabezpieczyłem się przed nią intercyzą, uwierałaby mnie niczym kamień w bucie. Da się z tym żyć, ale wkurwia. Tak samo, jak wkurwia mnie fakt, że nie zagląda do mojej skrytki. Mam alergię na słowo "oszczędzać", które pada z jej ust zdecydowanie zbyt często.
- I oczywiście bierzesz moje nazwisko - dodałem jeszcze, żeby nie wpadł jej do głowy fantastyczny pomysł zostawienia swojego panieńskiego nazwiska. Jak bardzo chce, niech sobie to zrobi z tą przerwą. Adrienne Castellani - przecież to brzmi idealnie.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Adrienne Cryan Wto 14 Mar 2023, 09:15

Dobrze, że się powstrzymywał. Gdyby tylko się do niej zbliżył, rozmowę szlag by trafił. Ale jednocześnie boleśnie odczuwała dzielącą ich przestrzeń. Średnica stołu nie była zbyt wielka, ale wyraźnie stanowiła granicę, którą przekroczą dopiero, kiedy wyleją z siebie swoje warunki i dojdą do kompromisu. Też jednak chciała go dotknąć. Przytulić. Wywołać ten niepoważny uśmiech pod nosem, który tak uwielbiała, zanim zaczęli być "dorośli". Ale i świadomość tego, że po tylu miesiącach milczenia, nie robi jej awantury o nowopoznanego mężczyznę, a nadal planuje z nią przyszłość, sprawiła, że bardzo chciała usiąść na nim okrakiem i podziękować. Za to, że są jacy są. Dziwni, pogmatwani i zakochani.
- Greenwich? - powtórzyła po nim z niedowierzaniem. Spodziewała się raczej, że będzie przeciągał zakup domu i wybrzydzał przy wyborze, a ten go już kupił. I to w jej ulubionej dzielnicy... Z dala od zgiełku miasta, ale jednocześnie na tyle dobrze skomunikowana, że wspaniale będzie płynąć London River do centrum. Poprawiła się na krześle, naprawdę nie potrafiąc usiedzieć bez ruchu. Wysłuchała go do końca. Wiedział jakie ma podejście do intercyzy. Ich majątki znacznie się różniły, choć nigdy nie powiedzieli sobie liczb prosto w twarz. Irlandka rzeczywiście jednak oszczędzała. Oszczędzała i pracowała od samego początku studiów, więc była przygotowana na pokrycie swojej części wkładu własnego w ich przyszłe miejsce zamieszkania i nawet wesele.
Założyła nogę na nogę i pochyliła się trochę nad blatem w jego kierunku.
- Luis, jesteś pewien? Moja mama jest mugolem i należymy raczej do... średniozamożnej rodziny. Myślisz, że Marco nie będzie miał nic przeciwko temu? Nie chcę, żeby ktokolwiek myślał, że... się wkupiłam - westchnęła ciężko. - Jeśli chodzi o nazwisko... - Ugh, tu też miała "ale". Nienawidziła siebie za to, że to mu robi. Że nie potrafi się na wszystko zgodzić bez wahania, ale zbyt wiele poświęciła, żeby nazwisko jej ojca nie zniknęło z Londyńskiego Ministerstwa Magii. Liam przepadł, nie będzie o nim pisane w historii magii. Ale ona miała tą szansę. - Przyjmę Twoje, ale zachowam też swoje. W dokumentach będzie dwuczłonowe, ale przy przedstawianiu się będę używała jednego, Twojego... Bo naprawdę chcę być Twoja. - dodała, licząc, że Castellani to przełknie i zrozumie jej punkt siedzenia.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Luis Castellani Sro 15 Mar 2023, 00:32

Greenwich?
Tak, sam w to nie wierzę do końca, jak bardzo siedzę pod Twoim pantoflem, żeby kupować dom w Greenwich. W zasranym Londynie. Ojczyźnie przodków. Miejscu, gdzie trzymam własną matkę w Mungu i nigdy jej nie odwiedzam. Wymówka życia na innym kontynencie niniejszym wygasła. Na pewno jednak znajdę nową. Byłem mistrzem wymówek w nie odwiedzaniu swojej matki. Nikt jednak nie miał prawa mnie oceniać w tej kwestii. Moja matka nie rozumiała, że jestem jej synem. Ciągle myliła mnie z ojcem i delikatnie rzecz ujmując... dobierała się do mnie. Lub się rozbierała. Marco też nie mógł odwiedzać mojej matki. To akurat wpisałem sam w "uwagi rodziny", bo nie chciałbym, żeby ktokolwiek na tym etapie jej życia oglądał ją nago, a w słabym świetle byliśmy jednak do siebie podobni.
- Zaraz po tym, jak się poznaliśmy, mówiłaś, że chciałbyś mieć kiedyś dom w Greenwich, gromadkę dzieci i wielką karierę - wyjaśniłem i postukałem się palcem w czoło. Wiedziała, że pamiętam. Jakbym dobrze się skupił, to podałbym jej datę, kiedy dokładnie to powiedziała, ale to byłaby czysta pokazówka, aktualnie zbyteczna. Miałem cholernie dobrą pamięć. Zwłaszcza jeśli chodziło o trudne słowa, piękne kobiety i dobre inwestycje. Nikogo więc nie dziwiło, że studiuję prawo mugoli w ramach rozrywki.
Luis, jesteś pewien? Moja mama jest mugolem i należymy raczej do... średniozamożnej rodziny. Myślisz, że Marco nie będzie miał nic przeciwko temu? Nie chcę, żeby ktokolwiek myślał, że... się wkupiłam.
Była urocza, a ja już nie potrafiłem ukryć ewidentnego rozbawienia.
- Znam Twoją mamę Adrienne i uwierz mi, jeśli Ty za mnie nie wyjdziesz, to ona się nie zawaha - o tak, przyszła teściowa mnie uwielbiała i mam przeświadczenie graniczące z pewnością, że obczajała mój tyłek za każdym razem, kiedy prosiła, żebym ściągnął jej talerze z najwyższej, póki w kuchni.
- Może teraz Cię zmartwię, ale mój majątek i Marca to dwa oddzielne byty. Po podzieleniu się spadkiem po ojcu w ramach zabawy odciąłem nas prawnie tak bardzo, jak się tylko da. Tak na wszelki wypadek, gdyby poznał jakąś miłą prostytutkę na stare lata. A że trochę się nad tym bawiłem to... nie, Marco nie ma prawa mieć nic przeciwko. Zwłaszcza że nie jesteś pierwszą lepszą dziewczyną Cryan, tylko jesteś moją narzeczoną od kilku lat. Ostatnie, o co można Cię podejrzewać w tym momencie to wkupianie się - wiem, że wygrałem. Widać to po pyszałkowatym uśmiechu, który na pewno czai się już w kącikach warg. Pozostaje tylko kwestia nazwiska. Takie z przerwą mi wystarczy. Dlatego, kiedy się tłumaczy dalej po mnie już widać, że skończyłem negocjacje.
- Już jesteś moja. A ja jestem Twój. I zostawmy to tak. Żadnych kurwa Vincentów ekstra - niech też nie myśli, że zapomniałem. Bo nie zapomniałem. Ja nigdy nie zapominam. To moja największa wada i największa zaleta.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Adrienne Cryan Sro 15 Mar 2023, 21:43

Adrienne też nigdy go nie męczyła pytaniami o matkę. Wiedziała tyle ile musiała wiedzieć i ile był skłonny się podzielić. Zaraz po zaręczynach był moment, kiedy bardzo chciała poznać rodzicielkę swojego narzeczonego. Wyprosiła go o zgodę jakiś tydzień później. Obiecała jednak, że nie będą o nim rozmawiały. Nie miała problemu z tą umową, bo zależało jej na samym spotkaniu Annabelle, a nie oglądaniu z nią zdjąć z młodości Castellaniego. (To uwielbiał robić Marco. Ktoś powinien mu w końcu zacząć pomagać przy tworzeniu rodzinnych albumów, bo strasznie krzywo przyklejał...) Matka Luisa i Ada były dla siebie zupełnie obcymi osobami, więc rozmawiały o wszystkim i o niczym. Kobieta czasem odlatywała w przestworza, ale to nie było nic, czego Cryan by nie znała z lat dzieciństwa, kiedy wylądowała na dwa tygodnie w podobnym miejscu przez Liama...
Uśmiechnęła się mimowolnie na wspomnienie gromadki dzieci. To nadal były jej marzenia. Jakimś cudem wierzyła, że mimo tego całego spierdolenia i pokoleniowych traum, będą świetnymi rodzicami. Przeczesała czarne włosy dłonią i przymknęła oczy na krótką chwilę. To się dzieje. Wreszcie dochodzą do porozumienia i niby tak niewiele było trzeba... Ale wiedziała, że kosztowało ich to dużo przemyśleń i czasu. Jak zauważył - lata. Kiwnęła głową i spojrzała na niego. Swojego przyszłego męża.
- Moich ginekologów to akurat musimy trzymać teraz blisko, jeżeli wciąż chcesz mnie zapłodnić - odpowiedziała, podnosząc jedną brew do góry z uśmiechem. Wiedziała co ma na myśli, ale nie chciała już o tym dyskutować. Nie teraz. Ten temat wróci, bo serio zamierzała napisać w końcu list do Conrada z przeprosinami za to nagłe wyjście. To wciąż był kolega z pracy, z którym naprawdę nieźle jej się rozmawiało, dopóki nie poszli do baru i włączyła się w niej ta druga Ada.
Wstała z krzesła. Dobra, chyba wystarczy, prawda? Wyciągnęła w jego kierunku dłoń, jak przy finalizacji transakcji biznesowych. Musiał jednak widzieć te figlarne iskierki w jej szafirowych oczach.
- Umowa stoi.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Luis Castellani Pią 17 Mar 2023, 00:46

-Moich ginekologów to akurat musimy trzymać teraz blisko, jeżeli wciąż chcesz mnie zapłodnić
- Ginekologów amatorów nie potrzebujemy - odbiłem szybko pałeczkę z szerokim uśmiechem. Może i nie byłem królem interakcji międzyludzkich, to nie byłem ślepy. Szanowny pan Vincent nie był uzdrowicielem, ale na pewno miał z nimi dużo styczności, bo ten nos wyglądał na składany. I powinien wysłać swojemu ostatniemu uzdrowicielowi butelkę dobrego wina, bo złożył mu ten nochal aż za dobrze. Jeśli miałbym obstawiać był aurorem albo treserem smoków. Tak czy siak, mój umysł już wypierał go z pamięci. Nie ma się co dziwić. Na stole leżała właśnie wizja prokreacji mojej i przyszłej pani Castellani więc cała moja energia zaczęła się już skupiać na tym aspekcie życia.
Umowa stoi.
I nie tylko umowa.
Także wstałem, zamknąłem jej dłoń w mocnym uścisku i wygiąłem wargi w szerokim uśmiechu. Dobra, to skoro już mieliśmy wszystko przypieczętowane grabą, to możemy wrócić do tego, za czym tęskniłem najbardziej. Puściłem jej dłoń, zrobiłem krok do przodu i zacząłem ją całować. Tak, żeby wiedziała, że jest moja. Tak, żeby nie zastanowiła się nawet na sekundę czy dobrze zrobiła. Dłonie ujęły jej policzki, a za chwilę zjechały nieco niżej na szyję. Ostrożnie zacisnąłem palce w wymownym geście, którego wbrew wszelakim podejrzeniom nie uczono nas w podręcznikach "Jak być zaborczym zwyrolem".
- Kocham Cię, Adrienne - oderwałem swoje wargi od jej, aby zaraz wrócić do całowania jej warg. Dłonie zdążyły zjechać niżej, aż do jej kształtnych pośladków unosząc je do góry tak, by mogła opleść mnie nimi w pasie. Czy zamierzałem ją wziąć w tej nieznośnie zielonej kuchni? Oczywiście, że tak. Wystarczyło tylko znaleźć odpowiednie podparcie. Podparciem okazała się najbliższa ściana. Docisnąłem ją do niej i przy okazji siebie do niej, więc już też wiedziała, jak bardzo mnie pociąga. Żadna kobieta tak na mnie nie działała. Ada potrafiła rozpalić mnie do czerwoności sposobem, w jaki wypowiadała moje imię. Już nie całowałem jej ust, tylko jej szyję, a dłońmi rozpinałem guziki koszuli. Ach, jak dobrze być w domu.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Adrienne Cryan Pią 17 Mar 2023, 08:24

Ginekologiem amatorem mógł się okazać Conrad. W przerwach między łapaniem wilkołaków robi przeglądy cipek wśród pracowniczek Ministerstwa Magii. Vincent Cramer rzeczywiście był jej uzdrowicielem, do którego Luis nie raz ją nawet odprowadzał. Ale coś jest w tych brunetach z zarostem...
Ten jeden z nich, patrzył właśnie na nią w tej chwili. Na kolorze włosów i fakcie, że zarost rzeczywiście dodaje męskości, podobieństwa się powoli kończyły. Ponieważ nikt nie działał na nią tak jak Castellani. Swoim pozornie lekkim obyciem, tamował burzę emocji i testosteronu, który działał fretka na hipogryfa. Tylko w ich związku częściej to on był drapieżnikiem, niż ona.
Odsunęli się w końcu od tego przeklętego stołu i przywarli do siebie ustami. Miała ochotę krzyknąć: Nareszcie! Nigdy jeszcze nie tęskniła tak bardzo za tak prostym pocałunkiem. Bardzo szybko zrozumiała, że jednak w tym wytęsknionym geście nie było nic prostego, bo zaczęli się "pożerać", a dłonie mężczyzny zaczęły podróż po jej ciele.
Wciąż była w skórzanych spodniach, które przylegały do niej jak druga skóra. Bezproblemowo wyczuła przez nie twardego członka, napierającego na miękki materiał, który wyraźnie zaczął się rozgrzewać. Przygryzła jego dolną wargę, a kiedy się odsunął, jęknęła mimowolnie.
- Też Cię kocham, Lui - zapewniła lekko chrapliwym tonem. On zaczął rozpinać swoją koszulę, a jej ubrania też zrobiły się nagle niebotycznie niewygodne. Opuściła nogi na ziemię. Bez jego bliskości zrobiło jej się aż zimno, ale przecież nie mieli już 18 lat, żeby w porywie ekscytacji niszczyć swoje ubrania, prawda? No, Argentyńczyk na pewno miałby coś na ten temat do powiedzenia, ale ta myśląca jeszcze część Adrienne miała zamiar zadziałać, zanim zapalczywy mężczyzna pociągnie zbyt mocno za guziki Gerry Webera.
Przerwa techniczna. Uśmiechnęła się do niego szeroko, po czym szybkim ruchem zsunęła spodnie i podtrzymując się o narzeczonego, żeby nie upaść, wyszła z nich. Mimo wszystko nie spodziewała się dzisiaj seksu, więc zamiast jakieś seksownej, koronkowej bielizny, miała cielistą bieliznę bez żadnych ozdób. Tak aby była niewidoczna pod ubraniami. Stanik był podobny, nawet bez regulacji ramiączek. Ta prawie trzydziestka na karku zaczyna robić ją jeszcze bardziej praktyczną.
Gdy oboje byli już na wpół nadzy znowu zawiesiła mu ręce na ramionach by pocałować szorstki policzek.
- Zerżnij mnie, kochanie. - wyszeptała mu w ucho.


Ostatnio zmieniony przez Adrienne Cryan dnia Pon 27 Mar 2023, 07:44, w całości zmieniany 1 raz
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Luis Castellani Nie 26 Mar 2023, 23:43

+18:
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Adrienne Cryan Pon 27 Mar 2023, 08:20

18+:
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Luis Castellani Pią 31 Mar 2023, 02:52

+18:
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Adrienne Cryan Pią 31 Mar 2023, 13:50

Wstrzemięźliwość nie była ich mocną stroną, ale nagle po x latach regularnego uprawiania seksu z Castellanim, namiętny powrót po trzech miesiącach przerwy - bajka. Długo szczytowała i pulsowała ze schowaną twarzą w jego ramieniu. Dla niej również czas się zatrzymał.
Nie chciała go puszczać, choć po silnym orgazmie zaczynały do niej docierać urywki problemów świata zewnętrznego. Np. to, że było jej chłodno w plecy, a Argentyńczykowi było z pewnością ciężko już ją utrzymać dalej w powietrzu po takim sprincie. Przedłużyli chwilę ile mogli, ale gdy w końcu jej wnętrzności się uspokoiły, w miejscu gdzie chwilę temu był jej Luis, poczuła pustkę.
Opuściła powoli nogi i ponownie złożyła na jego ciele pocałunek. Zassała jego opaloną skórę na klatce piersiowej, żeby zostawić po sobie ślad. Mój. Kiedy się odsunęła, uśmiechnęła się rozbrajająco niewinnie.
- A ja nie skończyłam się godzić - dodała i pociągnęła go za sobą do sypialni.

Następnego ranka, czyli koło godziny 14, obudziła się w plątaninie rąk i nóg, które tak ubóstwiała. Jej narzeczony jeszcze spał, więc chwilę podziwiała jego długie rzęsy, brwi i lekki zarost na szczęce. Przejechała dłonią w dół, odkrywając z radością, że jej mały znaczek na piersi Castellaniego przybrał kształt serduszka zrobionego jej ustami. Jej blada i gładka skóra mocno kontrastowała z jego ciemniejszym odcieniem i czarnym zarostem.
Poruszyła się delikatnie, żeby przesunąć teraz dłoń na kształtny, męski tyłek. Ścisnęła go lekko, jednocześnie cmokając nos ukochanego.
- Też tęskniłam - powiedziała w końcu, jakby ta cała noc przepełniona miłością, nie była wystarczającą odpowiedzią.
Zaczynał się weekend. Mogli go cały spędzić w łóżku, ale farbowana czarnowłosa miała inne plany. Naprawdę nie chciała dłużej przeciągać narzeczeństwa. Potrzebowała napisać do Suzki i pojechać jeszcze dzisiaj do Hogsmeade, żeby krawcowa zdjęła z niej miary do sukienki, którą sobie wymarzyła lata temu.
Adrienne Cryan
Adrienne Cryan
Czarownica


Urodziny : 06/08/1995
Wiek : 28
Skąd : Craigavon, Irlandia Północna
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2078-poczta-adrienne

Powrót do góry Go down

[20] Empty Re: [20]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach