Most Zakochanych

3 posters

Go down

Most Zakochanych Empty Most Zakochanych

Pisanie by Konrad Moore Sro 01 Mar 2023, 08:43

Most Zakochanych 1621_V-600x399
Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Suzanne Castellani Sro 12 Kwi 2023, 07:25

Nastał upragniony weekend i mimo, że trwały ferie i większość uczniów odpoczywała to Suzanne była przemęczona całym poprzednim tygodniem. Nie dość, że musieli przetrwać pełnie to jeszcze Błękitni dorzucili kolejny trening w środku tygodnia, bo zaraz miał zacząć się sezon, to jeszcze Castellani jak nigdy chciała nadrabiać materiał w szkole, który olała w poprzednim semestrze na koszt właśnie Quidditcha i chęci dostania się do topowej drużyny ligowej Anglii. Dobrze, że jej chłopak miał chyba najlepsze notatki w Hogwarcie to posiłkowała się głównie nimi i chyba wcale nie była taka głupia jak jej się kiedyś wydawało.
W drodze z Hogwartu, bo stwierdzili, że zrobią sobie spacerek dla rozprostowania kości, nawet Baizen przepytywał swoją lubą z eliksirów i naprawdę Suzanne już coraz mniej się myliła i zacinała. Owszem, nie lubiła pamięciówki i to jej szło najgorzej ale może nawet jest wstanie wyciągnąć niektóre rzeczy na Powyżej Oczekiwań jak jeszcze trochę przyciśnie, zwłaszcza, kiedy sezon się jeszcze nie zaczął, bo wtedy to już w ogóle będzie pochłonięta tylko światem Quidditcha.
Ubrała się pewnie zbyt lekko jak na kwiecień jednak słońce wyjątkowo grzało i aż nie mogła się powstrzymać żeby chociaż trochę wystawić te blade giry. Owszem miała w zanadrzu jeszcze magiczne niewidzialne rajstopy gdyby przypadkiem było trochę chłodniej niż zakładali. Na bluzkę zarzuciła jeszcze skórzaną czarną kurtkę, która też należała do tych krótszych, no ale taka już była moda.
Dotarli na słynny Most Zakochanych. Na barierkach pozawieszane były kłódki par oznaczone inicjałami i datami. Most nieco różnił się od tych znanych mugolskich z racji tego, że na tym tutaj wisiały jeszcze tylko te kłódki, których uczucie dalej istniało, bo kiedy niestety ale ludzie się już nie kochali to kłódki magicznie wyparowywały. Obok mostu stacjonował skrzat, który za kilka sykli takie kłódki sprzedawał i każda zakochana parka mogła sobie na tym moście taką powiesić będąc przekonanym, że ich uczucie przetrwa wszystko. Najstarsze, widać już obarczone czasem kłódki należały do osób, które umarły trwając w gorejącym uczuciu jednak tych nie było zbyt wiele.
- Kiedyś jak byłam młodsza to lubiłam szukać kłódek z najstarszą datą i nawet widziałam taką z 1756 roku - powiedziała pokazując w stronę mostu do którego się zbliżali i pociągnęła go mocniej w tamtym kierunku za rękę - Mój padre podobno już 4 tutaj miał zawieszone i nie zgadniesz, żadna nie przetrwała - prychnęła jeszcze na wspomnienie Marco, który łudził się, że któraś z jego miłostek przetrwa próbę czasu, no cóż... gdyby się tak nimi nie bawił może i coś by poważnego zbudował ale Suzanne już przestała się łudzić, że jej rodziciel zostanie usidłany przez jakąś kobietę na dłużej niż pół roku.
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 17
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Richard Baizen Sro 12 Kwi 2023, 18:30

Jeśli tylko był w stanie, starał się jej przystępnie tłumaczyć każdy materiał, jaki miał. Nawet niektóre zagadnienia, które nie były jego ulubionymi, po krótkim zapoznaniu się, mógł swobodnie przełożyć i wyklarować. Pan Krukon to jednak z lekka mądraliński jest, więc niech sobie Suzanne korzysta z jego umiejętności, jak tylko chce. W końcu komu ma on pomagać, jak nie jej. Anthony na pewno nie chciał takowej, Lauren nie potrzebuje jej, no to komu? Lestrange'owki, który mógłby ich wszystkich szkolić z zielarstwa i nie tylko? No nie. A jak poza tym ferie spędzał Rysio Pejek? Ano tak, że musiał się dłużej kurować w zaciszu dormitorium i choć od pełni trochę czasu minęło, on nie mógł się naprawdę pozbierać po tym, co Wilson nawyrabiał. Menda przebrzydła, będzie miała kiedyś swojego przyjaciela na sumieniu, na bank. Jeszcze dodajmy do tego, że się młodzież nie zdążyła spotkać i w efekcie blondas budował zacietrzewienie się względem Ślizgona... Będzie się działo, jak ta dwójka się spotka.
Klasycznie ubrany elegancik w sweterku i ciemnych dżinsach z krukońskim szalikiem na szyi oraz ciemną kurtką wiosenną w stylu pilotki ( Laughing ), szedł obok Ślizgonki i rzucał kolejnymi pytaniami, jak z tego wyciągniętego swetra, który miał nonszalancko na siebie zarzucony. O dziwo, miał kłopot z zagięciem ciemnowłosej, więc w pewnym momencie najnormalniej w świecie odpuścił przepytywanie, uznając, że dałby jej spokojnie satysfakcjonującą ją ocenę. Nieźle wyszła na jego notatkach i teraz należało ją tylko przypilnować, żeby pewniej mówiła. Świat będzie jej, nie tylko ten miotlarski.
Baizen zerkał co jakiś czas na nogi dziewczyny, bo najnormalniej w świecie nie mógł się powstrzymać. Kto przy zdrowych zmysłach ubiera się w TAKI sposób? Castellani. Chyba ma bycie rozebraną po swoim ojcu, który notorycznie chodził w rozpiętych koszulach. Zostało we krwi. Szli sobie urokliwie, trzymając się za rączki i czasem się do siebie uśmiechali, jakby mieli co najmniej jakieś wyjątkowe sekrety przed całym światem skryte. Poniekąd tak było, bo przecież Suzanne okazała się nimfomanką. A jemu to nie przeszkadzało. Niech tylko nie mizia go po karku, bo będzie miał hormonalną zwyżkę momentalnie.
Słuchając wypowiedzi Su, Rich uśmiechał się jedynie blado, rozumiejąc subtelne rozżalenie, jakie słyszał w jej głosie. Dał się swobodnie pociągnąć w kierunku mostu. - Myślę, że moich rodziców kłódka mogłaby tu nadal być, ale oni romantyzmu nie znali ani minimalnie. - Stwierdził z minimalnym rozbawieniem. - Mój ojciec dał matce na jakąś tam rocznicę nowy zestaw pojemników na eliksiry, do pracy, a ona za to nowy świstolik, żeby związać go z powrotem do domu. - Na swój sposób było to coś bliskiego im, unikalnego, ale nie było tak ewidentnie ocenione, jako klasyczny przejaw romantyzmu. - Ojca z kwiatami chyba nigdy nie widziałem. - Stwierdził bez cienia zawahania, rwąc jakąś nisko wiszącą gałązkę z dwoma pączkami, jeszcze nierozwiniętymi, ale powiedzmy, że kwiatuszkowymi. Wiosna budziła wszystko, a on teraz tę wstępną naleciałość do kwiatów wsunął do kieszeni kurtki Suzanne, na jej piersi. Zerknąwszy po jej twarzy, spojrzał na skrzata, który tuptał w miejscu, czekając czy do niego podejdą. - Nie rozmawialiśmy nigdy o naszych rodzicach. Masz jakiś kontakt z matką? - Spytał, ale na tyle swobodnie, że gdyby tylko dała mu znać, że nie chce takiego tematu podejmować, on wystrzeliłby z kolejnym. I tak teraz, pochylił się do niej i szepnął jej do ucha. - Wybierz, która Ci się podoba. - Spoglądał na kłódki. Niektóre niczym specjalnym, poza kolorem, się nie wyróżniały, ale było kilka dzikich opcji. Baizen wskazał ze śmiechem taką, która miała chyba wściekliznę, groźnie podrygując i wyrywając się z rączek skrzata. Ten ją jednak złapał i wrzucił do słoika, jako jedyną. - O, ta jest podobna do Ciebie, narwana. - Stwierdził pół-żartem, pół-serio, po chwili uciekając od dziewczyny na metr, może dwa i szeroko się do niej uśmiechając.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Suzanne Castellani Sro 12 Kwi 2023, 20:31

Oj bo Argentyńczycy żyli słońcem i zarówno ona jak i ojciec jak tylko zobaczą pierwsze promienie słoneczne i nieco wyższe temperatury to mogliby się już zacząć opalać, a strasznie nie lubiła deszczu i właśnie bycie bladym, bo miała wrażenie, że wygląda na jakąś chorą, więc teraz te jej nogi będą często wystawiane ku uciesze Bajzela. I może też innych ale ona innych miała totalnie gdzieś. Pewnie Lauren ją będzie ganić za wyciagnięcie zbyt krótkiej spódniczki ale oj tam oj tam, już nie dużo zostało do końca roku szkolnego, a niech Ruda pilnuje swojego chłopa a nie tego czy Suzanne nie pokazuje zbyt dużo ciała.
I zaraz tam nimfomanką. To przecież wszystko jego wina, że w niej obudził jakiegoś małego szatana i teraz Castellani nie jest w stanie przejść obok tego balkonu nie rumieniąc się wymownie i bez cichego chichotu. Miał szczęście, że się zaszył w dormitorium po pełni, bo pewnie ta czarnulka jeszcze by go dorwała w jakimś schowku na miotły, korzystając z uroków braku aż tylu uczniów w szkole.
Uśmiechnęła się tylko widząc jak wsuwał jej te urocze pączki do kieszeni i w spokoju słuchała na temat jego rodziców.
- Dziwne, po kimś musisz mieć ten pierwiastek romantyzmu, który mi pokazałeś na balkonie i o tutaj teraz - rzuciła do niego szczerząc się i pokazując na te małe kwiatuszki. - Chociaż praktyczne prezenty chyba są najlepsze. I właśnie o... - powiedziała i przysunęła się do niego stając na palcach i cmoknęła go szybko w policzek - ...dziękuję za bransoletkę - dodała jedną ręką sięgając właśnie do niej a skrzydełka wesoło trzepotały, bo przecież Baizen stał obok a ona właśnie o nim pomyślała.
Na pytanie na temat jej matki wzruszyła ramionami, tak czuła, że temat ten kiedyś musiał zostać poruszony i ona nie miała problemu rozmawiać o niej, już przez te 16 lat jej życia przywykła do tego, że jej matka raczej miała ją w poważaniu zostawiając ją z mało odpowiedzialnym Marco.
- Nasz kontakt ogranicza się do kilku prezentów i listów w roku, głównie na urodziny i święta. Właśnie ta sukienka co miałam na lodowym balu, ta w której tak wybitnie ci się mój tyłek podobał - Suzi miała dobrą pamięć do szczegółów, ale tylko do tych, które ją interesowały - była od niej. Pewnie coś dostanę na urodziny, znając ją to kolejną sukienkę. Kurde, ja nawet nie wiem co ona robi w tej Francji, ale obstawiam, że ma coś na zasadzie butiku Madame Malkin - zastanowiła się głośno, bo przecież skądś te kiecki brać musiała, a że tamta rodzina ma jakieś powiązania z willami to może i by pasowało. Jednak Suzi nie chciała wiedzieć więcej co się tam u niej działo, matka teraz jej do życia potrzebna nie było. Nana zastępowała w zupełności zarówno matkę jak i niekiedy ojca kiedy ten wiecznie wyjeżdżał. A jakby nagle Sarah Devereux miała zamiar bardziej zainteresować się córką, to Suzanne by jej chyba prychnęła śmiechem w twarz. Miała na to całe 16 lat by się interesować a nie teraz gdy całkiem nieźle sobie radziła bez niej.
Podeszła do kłódek i chwilę się zastanawiała oglądając je pobieżnie jednak słysząc Rysia, który widać dzisiaj miał wybitny humor na śmieszkowanie zacisnęła mocniej wargi w udawanym urażeniu i prawie się na niego zamachnęła jednak ten od niej się skutecznie odsunął. Szlag, znał już jej zagrywki, za szybko się uczył i już nie była taka nieprzewidywalna.
- Jaki Ty zabawny jesteś, Baizen! A może tą weźmiemy? Widać taka mądralińska - wskazała jedną niebieską co sobie leżała dumnie na książce i widać inne nie chciały się z nią "kumplować" bo jest za wyniosła. Jednak nagle wpadła jej w oko jedna która była złota i miała jakby wyrzeźbioną sylwetkę wilka pod gałęzią na której siedział jakiś ptak - ta- wskazała biorąc ją do ręki i wyciągając w kierunku Richarda, tak jakby ta kłódka na nich czekała - naprawdę chcesz ją kupić? - zapytała upewniając się, bo przecież wiedział, że te kłódki były magiczne!
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 17
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Richard Baizen Sro 12 Kwi 2023, 21:49

Sam Krukon pewnie byłby czasem za tym, żeby się jego lasencja opanowała z okazywaniem swoich wdzięków wszem i wobec. I pewnie tak będzie! Ale całkiem możliwe, że on podejdzie swoją dziewuszkę w inny, bardziej stosowny sposób. Jak? Ano kupi jej pewnie nowe szorty z logiem Błękitnych Laughing MĄDRY JEST, CO NIE?
Gdy tylko padły słowa odnośnie romantyzmu, Rysiu nieznacznie się zamyślił. Odleciał mentalnie do swojej rodziny, ale nie przypominał sobie żadnej sytuacji, którą mógłby w pełni określić, jako taką standard romantico. Cyknąwszy językiem o podniebienie, uniósł nieco brwi. - Może trochę tata... - Mruknął bardziej pod nosem, niż jako odpowiedź do swojej lubej, a po chwili przyjrzał się czujniej ślepiom zbliżonej do niego Ślizgonki. Drgnął mu lekko kącik ust, a następnie z zadowoleniem zerknął na to, co trzepotało przy nadgarstku dziewczyny. Nie mógł się nie uśmiechnąć, w pełni uraczony tym, że Su się spodobał prezent, że tak ładnie się prezentował na jej ręce i że działał!
- Nie wiesz, ile się starałem odmierzyć jedną drugą mililitra krwi... Z pięć razy! - I się denerwował, że nie wychodzi mu idealnie od razu. Raz to w ogóle rozwalił całe stanowisko pracy i stwierdził, że CHUJ PIERDOLĘ NIE ROBIĘ, NIECH SIĘ CIESZY Z KWIATKA. Ale ostatecznie się udało, efekt przerósł jego najśmielsze oczekiwania, skoro dziewczyna już po pełni Pergamixami go budziła, gdy był w dormitorium.
Wysłuchawszy opowieści o kobiecie, o której istnieniu niewiele wiedział, a pewnie nie będzie też czegoś nowego z jej tematyką w najbliższym czasie, Richard powolnie pokiwał głową. Ze zrozumieniem dla neutralnego tonu Suzanne. Starał się postawić na jej miejscu na tyle, na ile mógł i chyba traktowała swoją rodzicielkę najlepiej, jak mogła. Nie, jak nieobecny przymus, a bardziej osobę, którą akceptuje taką, jaką jest, bo innej nie zna. - Myślałaś kiedyś, żeby ją odwiedzić? Albo raczej, zobaczyć z ciekawości, jak żyje? - Spytał swobodnie, bo nikt nie powiedział, że nie mógłby jej takiej wycieczki zaoferować na jego zakończenie szkoły. Tylko czy ona w ogóle by chciała poznać teraz na żywo, na nowo, swoją matkę. Wyjść poza prezenty i listy.
Zaśmiał się żywo na widok wyniosłej-mądralińskiej kłódki. Oparł się o pierwszy element mostu, a w chwilę potem wychylił się do kłódek, żeby zerknąć na tę konkretną, wybraną przez Castellani. Nie mogła wybrać lepiej. Zbliżył się znów do niej i wskazawszy na kłódkę, wypalił do skrzata. - Tę chcemy. - Cofnął oczy na dziewczynę. - A Ty myślisz, że ja to sobie żartuję w kwestii związku z Tobą? Suzie... - Wychylił się do niej i musnął jej czoło wargami, po chwili dodając. - Jak ta kłódka stąd zniknie to znak, że zakochałaś się w jakimś pieprzonym staruchu z Błękitnych, ot co. - Spojrzał na nią, przekonany, że innej opcji nie ma. Że on jej jest pisany na zawsze. A ona jemu. I że jego uczucie jest nierozerwalne. Wyciągnął z kieszeni spodni galeona i kilka sykli, o które poprosił skrzat. - Jakoś specjalnie mamy ją założyć? - Spytał stworzenie, a skrzaciwko skinęło głową uczynnie.
- Oskórek, sir, Oskórek pokaże! - Odskoczył od nich, szybko deportując pieniądze tylko on wie gdzie, po czym złapał jedną z metalowych rurek, mówiąc. - Sir, madame, oboje złapcie, proszę proszę o tak, tak... Jak Oskórek. O tak! - Pokazał, że jedno ma chwycić kłódkę z jednej strony, drugie z drugiej, a ta magicznie się otworzy i zamknie na mostkowym przęśle. - Sir, o tak! - No to sir spojrzał na swoją madame, a następnie odparł. - Dawaj, piękna, wybieraj nam miejscówkę.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Suzanne Castellani Czw 13 Kwi 2023, 13:11

No proszę jak się poświecił żeby mogła go namierzać kiedy tylko chciała. No może nie do końca, ale dwa razy w miesiącu to i tak często, bo przecież oni i tak się wiecznie mijali na korytarzach, gorzej b będzie jak Krukon wybędzie z Hogwartu, no chyba, że się dostanie na Flamela, ale to byłoby chyba niemożliwe żeby się nie dostał, przecież on był najlepszy ze wszystkiego, no oczywiście poza transmutacją, bo w tym przypadku Castellani wiodła prym ale nie miała miliona notatek jak on, bo uczyła się na zasadzie skojarzeń i ciężko później rozszyfrować o co jej chodziło, bo na pierwszy rzut oka jej wypociny nie miały ładu i składu. Istny chaos. Jak cała mała Castellani.
- Pewnie dałabym sobie spokój już przy trzecim razie i nawet nie wiem co mogłabym Ci dać - powiedziała i na chwilkę zamilkła w zastanowieniu - no dobra wiem, ale to nic materialnego - dodała uśmiechając się zadziornie przywołując wspomnienie słynnego balkonu. Jednak rzeczywiście bransoletka sprawiła że była spokojniejsza i nie wariowała już tak jak po tej pierwszej pełni. Owszem była zdenerwowana, że się nie odzywał ale to też było spowodowane tą żenującą imprezą a Suzanne nie miała nawet zamiaru o niej wspominać, bo ten weekend miał być miłym zakończeniem ferii, bo chyba oboje potrzebowali się trochę odstresować. Zwłaszcza teraz przed jego egzaminami i jej debiutem w Błękitnych barwach.
- Nie, nie chcę. Ona mnie olewała przez tyle lat i nie potrzebuję jej znać bardziej, zwłaszcza, że jej najpoważniejszy argument dlaczego mnie zostawiła było to, że zbyt bardzo przypominam swojego ojca - dodała nieco kręcąc nosem nie chcąc zamulać w smutku nad swoim beznadziejnym trafem rodzicielskim - wolałabym żebyś poznał moją Nanę niż matkę, ale musiałbyś wtedy wybrać się ze mną do Argentyny no i poznać wszystkich Castellanich- dodała z lekkim uśmiechem spoglądając na niego czarnymi ślepiami. Czy ona już wspominała mu, że była jedyną kobietą w jej najbliższej rodzinie? Miała mnóstwo kuzynów i wujków i żadnej ciotki, no jedna była w planach ale nadal nie była to ta Castellani z krwi i kości. Suzanne nie do końca wiedziała czy poznanie Baizena z jej rodziną był dobrym pomysłem, bo już wiedziała jak jej blondas będzie przez nich testowany na każdy możliwy sposób, czy to w umiejętnościach miotlarskich czy bardziej w słownym dogryzaniu, choć o to drugie martwiła się najmniej.
Uśmiechnęła się ciepło lekko przymykając oczy czując jego całusa na swoim czole. Dla niej to uczucie było nowe, niespotykane i nawet tak naprawdę nie miała okazji obserwowania jak wygląda taka prawdziwa dojrzała miłość, bo nie miała żadnego wzorca, on miał rodziców, którzy kochali się na swój sposób a ona miała Marco który "kochał" chyba już kilkanaście kobiet. Nie wiedziała co to znaczy na zawsze i nieco ją ta deklaracja przerażała ale tylko dlatego, że tak już była nauczona, że nie ma nic na zawsze i bardzo chciała poznać inny punkt widzenia, bardziej stabilny - No chyba, że poznasz jakąś ładną, wysoką studentkę - odpowiedziała na jego zaczepkę marszcząc nos. Jednak tak naprawdę nie widziała nikogo innego koło siebie niż ten wyższy o dwie głowy przemądrzały Krukon, który wwiercił się w jej głowę tymi szczenięcymi oczami i nawet nie dopuszczała do siebie myśli że mógłby tak patrzeć na inną. Dlatego też skłonna była pobić te studentki, które zmolestowały nieświadomego Baiznena na tej felernej imprezie. Agresywny mały ratlerek.
Wysłuchała dokładnie instrukcji skrzata zerkając na chłopaka, bo przez ten skrzek nie do końca wiedziała czy wszystko zrozumiała. Mimo, że mieszkała w Anglii już tyle czasu to zdarzało jej się mieć problemy ze zrozumieniem niektórych akcentów i często dlatego ludzie brali ją za wkurzoną a ona po prostu ma taki wyraz twarzy jak się bardzo nad czymś skupiała.
Trzymając kłódkę w jednej ręce rozejrzała się po barierkach chcąc wybrać jakieś dobre miejsce dla nich. Chwile chodziła wte i wewte. Zatrzymała się w końcu przy miejscu gdzie pod mostem kończyła się woda i zaczynał się brzeg a nad nimi zwisała gałąź z której Richard wcześniej zerwał te kwiatuszki. Miejsce nie było całkiem na widoku ale też nie było tak mocno skryte. Taki kompromis.
- To co, zapinamy? - zapytała jeszcze i wciągnęła głośno powietrze chwytając się barierki i czekając aż on zrobi to samo. Kiedy tylko razem dotknęli kłódki i mostu ta wskoczyła na przęsło i zapięła się, wyżłobiony wilk nagle się poruszył i wyglądał jakby zawył a ptak na nim zatrzepotał mocno skrzydłami. Z tyłu zaś kłódki zostały wyryte ich inicjały i obecny rok S.C. + R.B. 2023. Suzanne patrzyła jak zahipnotyzowana na tą kłódkę i mimowolnie swoją dłonią odszukała dłoń Krukona i splotła razem ich palce - Ona tu zardzewieje, nie widzę innej opcji - powiedziała nagle i uniosła maślany wzrok na chłopaka.
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 17
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Richard Baizen Czw 13 Kwi 2023, 22:01

Gdyby mogła go namierzać częściej to jeszcze by się biedna uzależniła od tego! I gdyby tylko Baizen był gdzieś dalej, z pewnością by już tam leciała na miotle, bo co on może robić na kampusie, jak nie bajerować jakąś fruzię. NO NIE POWIESZ MI, ŻE TAK BY NIE BYŁO. Niemniej jednak, tak, natrudził się i był z siebie dumny.
Spojrzał na nią pokornie, bo przecież nie chciał od niej żadnych prezentów. Nie musiała mu nic dawać, nic nie chciał w zamian za to, co dostała. Skoro jednak miała coś innego na myśli, prychnął z rozbawieniem, kręcąc głową. - Co ja żem uczynił Tobie, dziewojo. - Wymamrotał nieco enigmatycznie, ale ta dwójka doskonale wiedziała, o co chodzi między słowami. Krukon uśmiechnął się pod nosem. Dżentelmeni nie całują i rozpowiadają o tym momentalnie. A tym bardziej nie to drugie. A on był czasem dżentelmenem.
Słuchał Suzanne uważnie, gdy mówiła o swojej matce. Skoro postanowiła bardziej rozwikłać kwestię kobiety, o której on niewiele wiedział, trzeba było skorzystać i poznać historię może-kiedyś-teściowej-nieznanej. Skrzywił się wymownie na powód, jaki niby ta podała, żeby odejść od Marka i zostawić z nim córkę. - Kretyński argument. - Bąknął jedynie pod nosem, nie czując się na pozycji osoby, która bardziej konkretnie miałaby oceniać to, co kobieta zrobiła. To przecież nie jego rodzina. Smutno mu było, że Su nie dostała miłości rodzicielki, ale miał nadzieję, że niejaka Nana jej to wynagrodziła. Skinął ochoczo głową, chociaż nie wiedział, kiedy taka wyprawa w ogóle mogłaby mieć miejsce. Oblizał się krótko, nim odezwał się. - Można o tym kiedyś pomyśleć. Chociaż dziwnie zabrzmiało to "wszystkich" Castellanich. Jak gang. - Prychnął wesołkowato. On przecież nie mówił wiele o detalach swojej... Watahy. Tu by się mogła dopiero Suzka zdziwić.
On sam nie wiedział, czy to, co było między nimi było na zawsze. Chciałby, owszem, ale póki co nie myślał o tym, że rychło się cokolwiek między nimi miało skończyć. A z pewnością nie planował takich ruchów, jak tu mu Ślizgonka imputowała. Spojrzał na nią, zdecydowanie nie zgadzając się z tym, że on będzie jakieś wysokie, ładne studentki poznawać w sposób mu sugerowany. - Chciałabyś się ode mnie uwolnić, no no. - Odparł bezpardonowo, błyskając zaraz krótko zębami w szerszym uśmiechu. Przelotnie zerknął wokoło, a cofnąwszy jasne, nieco rozmarzone tęczówki na pannę Castellani, pokręcił powolnie głową. - Po moim trupie, Suzie. - Ona nie ma szans na to, że coś wejdzie pomiędzy nią a niego. Krukon wiedział, że jest mu dobrze z Suzanne. Nie dość, że było im miło razem, wspólnie spędzali wolne chwile i wesoło wspominali to, co już robili, to jeszcze była śliczna, niecierpliwie urocza i miała węgielkowe spojrzenie, którego nie sposób podrobić. Dodajmy do tego też to, że on miał czas dla siebie i nie robiła mu z tego powodu wywodów. To jest przepis na sukces.
- Zróbmy to. - Przytaknął, uśmiechając się pogodnie do swojej lubej. Wynalazła fajne miejsce i za nich nie chciał już go zmieniać. Ani też kłódki, którą zaproponowała. Dotknęli jej tak, jak sugerował skrzat, a gdy sprzęt ostatecznie "spoczął" na miejscu, czule potarł kciukiem o wierzch dłoni Suzanne. Było mu ciepło na duszy, spokojnie w głowie i wiedział, że cholera, zrobi wszystko by kolejne słowa dziewczyny się spełniły. Nie w głowie było mu rumakowanie, to i prawdopodobieństwo wygranej było niemalże pewne. Cofnął wzrok na ciemnowłosą i wolną dłonią odgarnął jej luźny kosmyk włosów z twarzy. Niewiele myśląc, pochylił się do jej ust, a nim je dotknął własnymi, dodał coś, co uznał, że jest nie dość, że prawdziwe to i warte wspomnienia w tym właśnie momencie. - Kocham Cię, Suzanne. - I te słowa przypieczętował krótkim, ale bardzo przyjemnym całusem. Możliwe, że tym wyznaniem przypieczętował swój los, jako porzuconego narzeczonego kiedyś, jeśli tylko ktoś będzie chciał mu odbić Castellani, ale był gotowy na walki o jej umysł, serce i ciało. Wszystko na raz. Nic z osobna.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Suzanne Castellani Pią 14 Kwi 2023, 10:37

No bo to był trochę gang przepełniony testosteronem, chęcią władzy i nie umiejących przegrywać facetów. I mało tego, wydawać by się mogło, że Suzanne miała jak pączek w maśle jako ich jedyna księżniczka jednak niestety nie raz już im pokazała, że do najdelikatniejszych kobitek nie należała wygrywając z nimi podczas typowych dla tej rodziny wyścigów na miotle. Więc sorry Baizen ale musisz podreperować swoje umiejętności albo wylądujesz z wujkiem Luisem na ławce. No i właśnie sobie Suzanne coś przypomniała w związku ze swoją szaloną rodzinką. Przecież jej wujek W KOŃCU miał zamiar się hajtnąć.
- Richard, jakby Ci to powiedzieć, poznasz ich za dwa tygodnie - dodała szybko i bardzo niepewnie uciekając gdzieś wzrokiem po gałęziach, jednak wiedziała, że zaraz wybuchnie milion pytań więc uprzedziła kilka z nich... - brat mojego ojca, Luis, w końcu bierze ślub i jestem zaproszona, jako druhna, więc no... idziesz ze mną  - czy go właśnie zaprosiła na ślub? Owszem. Czy zrobiła to w typowym dla niej stylu stawiając go przed faktem dokonanym? Może troszeczkę, ale ona sama dowiedziała się o tym niedawno - Ale będzie kameralnie, tylko najbliżsi, jednak nie wiem czy tutaj czy w Argentynie, dowiem się za dwa dni jak się spotkam z jego narzeczoną, bo idziemy wybierać sukienkę - dodała jeszcze uspokajająco żeby aż tak nie zaczął zaraz wariować, bo przecież jest chłopakiem godnym poznania i na pewno jej rodzinka się ucieszy, że wybrała sobie Pana mądralińskiego niż jakiegoś przygłupiego mięśniaka. No i będzie miał okazje ocieplić stosunki z jej ojcem. SAME PLUSY! W ogóle się nie martwiła tym zapoznaniem, była bardzo pewna tego Krukona jak niczego innego w swoim życiu, a ona mimo, że narwana nie wskoczyłaby na głęboką wodę gdyby miała choć cień wątpliwości. No i ślub będzie przed pełnią, więc tym bardziej chillerka.
Kiedyś może i zwracała uwagę na zawodników drużyn jako swoich potencjalnych kandydatów na chłopaka jednak teraz często miała ich za półgłówków, którzy nie mają nic innego do powiedzenia jak to ile wycisnęli na siłowni albo ile kafli wpadło w obręcze na treningach. Niby fajnie ale ileż można i nawet sama Suzanne zaczęła się łapać na tym, że nie wszystko kręci się wokół złotego znicza i są też inne tematy o których mogła właśnie pogadać ze swoim Richardem. No poszerzył jej horyzonty niewątpliwie i mógł być z tego powodu bardzo dumny. Więc żaden zawodnik Błękitnych mu nie groźny. I już nawet nie miała zamiaru się z nim droczyć na ten temat, bo mogliby się tak przepychać do wieczora rzucając co poważniejszymi argumentami na "a co by było gdyby". Ta ich relacja była chyba im potrzebna zwłaszcza kiedy wszystko wszędzie podkłada im kłody pod nogi, była to taka ich ostoja do której Suzanne uwielbiała uciekać, a jego ramiona zawsze kojąco na nią działały kiedy zbyt dużo stresu się w jej życiu pojawia. Może i ktoś powie, że są nudni ale im to pasowało i żadne z nich nie chciało tego zmieniać chociażby miał się świat walić. No na pewno na ten moment.
Kłódka zawieszona a Suzanne rozmarzonym wzrokiem patrzyła w jego niebieskie tęczówki kiedy się do niej pochylił. Uwielbiała to jak na nią patrzył, czy to gdzieś na korytarzu przelotnie mijając ją z innymi VI rocznymi czy tym swoim pożerającym ją spojrzeniem jak na balkonie albo tak jak właśnie tutaj gdy jego oczy zdradzały całe uczucie, które nią darzył a ona nie mogła i nawet nie chciała od tego wzroku uciekać. Mogłaby się w nie wpatrywać cały czas i taki był jej plan na najbliższe miesiące a może i lata... życie pokaże.
Te dwa słowa sprawiły, że dziewczyna poczuła rozpływające się ciepło po całym ciele a ten całus, który ochoczo oddała był zwieńczeniem ich relacji. Najchętniej wykrzyczałaby że ona jego też kocha acz wydawało jej się to zbyt proste, zbyt banalne. Poza tym, on musiał wiedzieć, przecież gdyby było inaczej kłódki już by nie było na tym moście, a wisiała sobie spokojnie i miejmy nadzieję, że już tak pozostanie na lata. Objęła go po pocałunku wtulając się w jego silne ramiona tak jak uwielbiała najbardziej a głowę położyła do jego klatki piersiowej przymykając oczy wsłuchując się w rytmiczne bicie jego serca pomieszane z dźwiękami wiosny, która budziła się do życia. Nie mogli chyba wybrać lepszego momentu na te wyznania niż właśnie teraz kiedy ptaszki wesoło dookoła świergotały a zapach roślin i kwiatów mile drażnił nozdrza. Suzanne nagle otworzyła oczy bo jeden dźwięk dobiegający gdzieś z oddali nie pasował jej do tej leśnej romantycznej aury.
- Słyszysz to? - zapytała marszcząc czoło spoglądając w kierunku brzegu gdzie coraz głośniej mogli usłyszeć te dziwne piskliwe dźwięki, brzmiało to jak płacz... dziecka? - Richard, tam coś jest - powiedziała wskazując ruchem głowy na krzaki, które zaczęły się poruszać i między liśćmi mogli dojrzeć małą puchatą szarą kulkę, która niezdarnie zmierzała w ich stronę.
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 17
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Richard Baizen Pią 14 Kwi 2023, 17:50

Nie wiadomo, czy Richard będzie w ogóle chciał latać na miotle lepiej, niż jest to obecnie widziane. Efekt transportowy, bez szaleństw, totalnie mu pasował. Kochał teleportację i świstokliki, nie lubił Fiuu, ale no co poradzić. On nielot, ewidentnie. Mógł skakać po drzewach i skałach, jako wilkołak. Nic poza tym.
Informacja o tym, że za dwa tygodnie pozna rodzinę Suzanne sprawiła, że chłopak spojrzał na nią wypisz wymaluj z piękną reprezentacją słów co, proszę? Nie spodziewał się tego i nie żeby był niepewny swojej osoby, uczuć czy tego, jak dobrze wypadnie tam w spotkaniu z Castellanimi, ale taka impreza, takie ZBIOROWISKO. Momentalnie myślał o fazach księżyca. Zmarszczył krótko brwi, ale wycyrklował, że termin będzie jednak bezpieczny. Rozpogodził się w sekundę i uśmiechnął się pociesznie, choć nieco niepewnie. - Dobrze, idę z Tobą. - Przytaknął, chociaż znając ciemnowłosą to nie miał nic do gadania i powiedziałaby mu o tym dzień przed weselem. I weź tu Baizen ogarnij jakiś zajebisty garniak. Pasujący do mojej sukienki. Na bank by tak było! A tak to przynajmniej miał czas na zakupy i dopytanie swojej kobietki, w czym ona idzie i żeby elegancik był przy niej, pewnie odwiedzi magicznego barbera, a co.
Widział, że jego wyznanie zrobiło na niej wrażenie. Że dziewczyna niemalże się uśmiechnęła z zadowoleniem. Już prawie słyszał w myślach, że mu odpowie, ale pierw pocałunek i przytulenie się. O tak. Objął ją czule, pocierając dłońmi po jej plecach pod kurtką, żeby ją rozgrzać, chociaż nie pytał o to nawet. Cmoknął jeszcze w czubek jej głowy i przymknął oczy. Czuł spokój, szczęście... Nawet, jeśli by mu nie odpowiedziała to on nie widziałby w tym problemu. Każdy takie wyznanie musi zrobić w stosownym dla siebie czasie. On to czuł i chciał, żeby ona była tego świadoma. Kiedy jednak Ślizgonka wspomniała o niecnym dźwięku, który zaburzył ich chwilę... Rozejrzał się trochę gniewnie wokoło.
Szara kulka, a za nią kolejna, jaśniejsza. Obie miauczały głośno i jak gdyby nigdy nic kierowały się w stronę zakochanej dwójki. Szary koteł nagle rzucił się na buta Richarda, śmiesznie, nieporadnie, po chwili patrząc w górę i łasząc się na swój maluni, koci sposób. Krukon, jak na wilkołaka przystało, niemalże cofnął ręce do siebie, jakby miał dostać kolejny raz likanotropię, tym razem przez dotyk tego miękkiego czegoś w dole. Zabrał buta do siebie, a kotek znów przysunął się, ba, nawet otarł o jego nogawkę niezdarnie. Białe kulko-coś z kolei wybrało sobie Suzanne i teraz się do niej łasiło, jak gdyby nigdy nic.
- Świetnie. - Bąknął pod nosem, bo jakoś nie widział siebie w roli rodzica. - Może gdzieś jest kotka... - Rozejrzał się, nie decydując się na dotknięcie małego kotka.
TAK. RICH BRZYDZI SIĘ KOTKA. MAŁEGO. BILLY THE KID-CAT.
Spojrzał na Suzanne i szybko wywrócił oczami.
- Ooooo nie, ja już znam ten wzrok! - Wytknął ją palcem, kręcąc głową. - Nie, Su, nie pozwolą nam na koty. Tobie. Może Tobie. - Oczywiście, że by pozwolili, ale nie zabrakłoby tutaj blefu, skoro on nie miał zamiaru opiekować się czymś dzieckiem. Nawet kocim.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Suzanne Castellani Sob 15 Kwi 2023, 08:01

Każdy garniak pewnie by pasował, byleby nie poszedł w tej jego kurtce z lisem...!
Także jedno spotkanie rodzinne będą mieli z głowy. Suzanne nawet nie pytała kiedy pozna jego rodzinkę, bo czuła, że tu mógłby być większy problem, zwłaszcza, że przecież to wilkołaki i jego ojciec ma poważne stanowisko w Ministerstwie i Suzanne pewnie będzie musiała przeczytać wcześniej jakieś mądre książki żeby podreperować słownictwo by było bardziej elokwentne niż takie, które używa na co dzień. Ale teraz nie ma co się nad tym zastanawiać.
Odpowie mu to co chciał usłyszeć, ale później i zrobi to po Suzannowemu, czyli pewnie nie będzie się nawet tego spodziewał a jej się wymsknie w jakimś emocjonalnym monologu. Bo przecież to on był tym uspokajaczem w tej relacji, ten cierpliwy, opanowany a ona narwany kłębek nerwów. Pozornie tak różni jednak tak bardzo się uzupełniali. Jedno było pewne, oboje byli niesamowicie ambitni w swoich dziedzinach i uparci.
Dziewczyna spojrzała w kierunku miałków i kiedy zobaczyła tą niezdarną szarą kulkę, która zbliżała się do nich i jęknęła rozczulając się na tym co widziała, a gdy za nią wyłoniła się druga, jaśniejsza już w ogóle nie mogła się opanować. Puściła chłopaka i kucnęła kiedy drugi kociak zaczął się do niej przymilać.
- No popatrz jakie słodziaki - rzekła i wyciągnęła rękę w stronę puchatego stworzonka i ono momentalnie zaczęło się o nią ocierać. Castellani uniosła wzrok na chłopaka, który wyglądał jakby miał się zaraz tą słodkością zarazić i to było takie zabawne, że zaczęła się śmiać kręcąc głową na boki nie wierząc w to co widzi. - Richard Baizen boi się małego kotka? No weeeeeź - rzuciła w jego stronę głaszcząc w międzyczasie swojego malucha po czubku głowy i gdzieś przy uszkach - wiesz, że ja zawsze chciałam mieć takie zwierzątko? Moja sowa mnie nie lubi z wzajemnością a tu proszę, ten mnie od razu polubił, a szary widać Ciebie - dodała patrząc i znów się śmiejąc jak Richard ucieka butem od szarego kota, przecież wyglądało to tak komicznie i tak bardzo jego zachowanie nie pasowało do tego co znała dotychczas, że ten widok na pewno zapamięta na długo. Suzanne już nie mogła wytrzymać i wzięła swoją jasną kulkę w ręcę i ułożyła sobie słodziaka na zagięciu w łokciu i wywaliła dolną wargę spoglądając na swojego lubego wielkimi czarnymi oczami - No jak nie pozwolą jak pozwolą, nie ściemniaj mi tu teraz - dodała i zbliżyła się do niego patrząc mu w oczy - Rysiu, proooszęęęęęę- powiedziała przeciągając ostatnią sylabę i musiała chyba wyciągnąć poważniejsze argumenty - no kochanieeeeee, a nie możemy ich rozdzielić, one są nierozłączne, tak jak my teraz, a ten szary wybrał Ciebie, no popatrz jak się łasi, lubi Cię - dodała spoglądając na miałczącą szarą istotkę, która aż chciała mu się wdrapać po nogawce - nie możemy ich tak zostawić, pewnie są głodne!
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 17
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Richard Baizen Sob 15 Kwi 2023, 08:50

Nie no, przecież jej facet to elegancik. On takiej codziennej kurtki by nie wziął na taką okazję, jak ślub w jej rodzinie. Nie było takiej opcji. Pewnie ubierze się w czerń lub subtelne brązy, kto wie. Niemniej jednak w sytuacji odwrotnej będzie zabawnie i możliwe, że znajdzie się więcej zaskoczeń dla samej Suzanne, niż by ona w ogóle miała się tego spodziewać. Zacznijmy od charakteru ich rodziny. To będzie dopiero wesołe. Kiedyś muszą o tym pogadać. To będzie epickie.
Rzucił jej obrażone spojrzenie, kiedy powiedziała, że on niby się boi kotka. Zmarszczył brwi i wskazał na kulkę z góry szybkim ruchem dłoni. - Broń Roveno, ja po prostu się ich brzydzę. Miauczą, ciągle się liżą i na pewno wszędzie zostawiają sierść. - Skrzywił się wymownie, bo takich trzech zniewag nie mógł przecież przeżyć. Ona mówiła o tym, że zawsze chciała mieć kotka i o kwestii ptasich spraw, a on odsuwał się znów od szaraka, który dzielnie kierował się do swojego wybrańca. I znów miauknął zachęcająco, bo chciał mieć caaaaaaaaaaaałą atencję świata, czyt. Baizena. Biała kulka bardziej mruczando uskuteczniała, zadowolona ze swojego wyboru człowieka.
- Szary widać ciebie... - Wymamrotał pod nosem, zdecydowanie daleki od bycia jakkolwiek zainteresowanym tym kociakiem, który pałętał się z zainteresowaniem przy jego butach. - Aaaaaale ja go nie lubię. - Odparł momentalnie obronnym tonem. Brakowało by tupnął z fochem. Spojrzał na Suzanne, która była już sprzedana kociakowi. Westchnął ciężko, w myślach przeklinając chwilowo to, że skierowali się na ten mostek. Przecież mogli pójść GDZIEKOLWIEK.
- To niech se coś zjedzą. - Burknął z niezadowoleniem, a gdy kotek zaczął wspinać się po jego nogawce, wymownie uniósł wzrok ku niebiosom. - Nie wytrzymam, będę miał dziury w spodniach. W moich A&Fach. - Z niezadowoleniem złapał kotka za fałd skóry na jego karku i powolnie zaczął odrywać zaczepione pazurki o materiał. Nie było na jeansach śladu po nim, ale i tak to Krukona nie przekonało. Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i spojrzał na swoją Ślizgonkę.
- Dobra. Dam mu jedną szansę. - I tak, w międzyczasie nieustannie kotka trzymał za skórkę niczym designerską torebkę męską w wersji life stuff, a ten bezradnie, jak laleczka, łapki zwiesił i dał się trzymać. Uniósł go Richard i spojrzał na niego podejrzliwie. - Jesteś Robert Kot, zadrap mnie raz to dostaniesz wciry i zobaczymy czy polecisz z Wieży Ravenclaw. - Położył kota niechętnie, krzywiąc się jednostronnie, na swojej ręce, którą przycisnął do torsu i ten... Momentalnie się zaczął o Rysia ocierać, mruczeć tak głośno, jak jakiś resorak mugolski. Baizena to nie złapało za serce. Rzucił kompletnie zrezygnowane, niezadowolone spojrzenie Castellani i uniósł brwi, jakby niemo pytał czy jest z tego zadowolona, że jej facet jest teraz zabawką dla KOCIARA. Robert aka Billy the Kot był jednak w siódmym niebie.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Suzanne Castellani Sob 15 Kwi 2023, 09:48

No przecież jak można nie lubić słodkich małych, puchatych stworzonek, które są urocze, same się myją i głośno mruczą, no i poza tym można je głaskać bez końca. Dobrze, że sokoły nie polują na koty tylko inne mniejsze ptaki, bo pewnie by się wstrzymała z ich oswajaniem jakby przypadkiem pod swoją opierzoną postacią miała im zrobić krzywdę.
Suzi przewróciła oczami słysząc lament Krukona, ma beznadziejne argumenty, mógłby wymyślić coś mądrzejszego - To, że się same myją to plus, odpada ich kąpanie, a co do sierści, to są zaklęcia czyszczące - rzuciła w jego stronę kontrargumenty miziając cały czas swojego słodziaka, który już głośno zaczął pomrukiwać w jej ramionach. Castellani już nie myślała żeby tego kociaka tu zostawiać tylko w głowie zastanawiała się nad tym gdzie będzie go trzymać i co na to Lauren, która zajmuje łóżko obok niej. Ale w sumie była rudym rysiem, czyli też kotem, tylko troszkę większym, no to chyba za bardzo nie będzie marudzić.
- Im bardziej go odtrącasz tym on bardziej do ciebie lgnie - zaśmiała się widząc tą uroczą przepychankę między kotem a Richardem. Szary widać był bardzo uparty, bo co chwilę do Krukona doskakiwał bawiąc się najlepiej z jego uciekającą nogą. Ten widok był tak rozczulający, że Suzanne już całkowicie przepadła - Zaraz im coś znajdziemy do jedzonka, albo im coś wyczaruje - powiedziała i w tym samym momencie jej kociak obrócił się ta że teraz leżał pleckami na jej ręce odsłaniając biały brzuszek który był gotowy na pieszczoty, a ślizgonka nie czekała zbyt długo by zatopić swoje palce w jego sierści wzdychając bezradnie nad słodkością. W tym momencie Baizen chwycił kota za kark i wystawił przed siebie jak coś odrażającego, kiciuś miałczał dalej a ten się tylko w niego wpatrywał ze skwaszoną miną. Słysząc jego kolejne słowa dziewczyna wyszczerzyła się w bardzo szczęśliwym uśmiechu
- I już mu imię dałeś! - zaśmiała się i przeniosła wzrok na swojego kociaka - Ty będziesz się nazywać Beza - powiedziała pewnie, nawet nie myśląc zbyt długo nad imieniem, bo po prostu ten jej kot był jaśniutki właśnie jak bezowe ciastka, które mogli kupić w Miodowym, no i oczywiście niesamowicie słodki. Dziewczyna widząc jak Richard przemógł się i przytulił swojego szarego kota zbliżyła się do niego i stając na palcach stóp zbliżyła swoje usta do jego żeby dać mu krótkiego całusa - i między innymi dlatego też Cię kocham, Richardzie - rzekła wesoło przenosząc wzrok na jego Roberta, który też już zaczął mruczeć i poddawał się niechętnym acz nadal pieszczotom, które dawał mu Rich - Jak tak bardzo nie chcesz, to mogę je wziąć do siebie do dormitorium i będziemy je razem wyprowadzać na spacerki na błonia no a później się coś wymyśli... zamieszkacie z nami słodziaki - dodała wyższym głosem wyciągając rękę do Roberta i wolną dłonią miziając go tak jak swoją Bezę przed chwilą.
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 17
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Richard Baizen Sob 15 Kwi 2023, 16:26

MOŻNA. BO ONE MIAUCZĄ I CHCĄ BYĆ MIZIANE NON STOP. A Baizen ma się uczyć do egzaminów, spotykać z Castellani i nie analizować tego, czy kot dostał żreć... Albo czy kupę. I jeszcze to, że on ma sprzątać kuwetę?! O nie, nie. Kota nauczy srać przez okno w dormitorium. A jak go wpieni to przypadkiem kot spadnie. To był mikro plan blondyna, który spoglądał na małe stworzenie z miną, jakby już co najmniej oszczało mu całą kurtkę, a przecież nic podobnego nie miało miejsca.
Zaciskał usta nieustannie, bo wszystko to, co mówiła Ślizgonka... Było prawdą. I wcale się mu nie podobało! Mamrocząc coś pod nosem, spojrzał na młode kocię, które mrucząc się o niego ocierało. I nie, nie, nie. Richard się z nim nie bawił. Kotek ot sobie miział człowieka, jak chciał, ale człowiek go palcem nie tknął. Może i imię mu dał, ale wcale nie był przekonany, że to był dobry pomysł. Można by nawet powiedzieć, że robił to wszystko i zgadzał się na kota tylko dlatego, że Suzanne chciała zabrać tego białasa kudłatego. Szarego chciał wrzucić gdzieś bliżej zamku do zagrody dla kugucharów i elo. A tu... Lipton.
Robert aka Billy the Kot był ochrzczony. I Beza także.
- Wcale mu nie dałem. Przecież nie będę na niego mówił ej kot. - Wymamrotał pod nosem trochę tak, jakby był obrażony nadal, ale gdy dziewczyna cmoknęła go czule, od razu skupił wzrok na niej. Momentalnie jej słuchał. I powiedziała to, co może gdzieś w środku wiedział, ale chciał usłyszeć troszeczkę. Uśmiechnął się pod nosem, a gdyby były tu jakieś kamyczki to by od niechcenia nawet jakiś kopnął. A że nie było to śmiesznie machnął wolną ręką w powietrzu, zadowolony z tego, co właśnie miał szansę się dowiedzieć. Ich kłódka nie bez powodu się zamknęła przecież.
- Powiedzmy, że zobaczymy. Może Persil ma uczulenie... - Oby miał, pomyślał Richard, ale w duchu nie miałby nic przeciwko, gdyby dziewczyna zajmowała się tą dwójką kotełków. W jej wdzięcznych dłoniach szare kocię było bezpieczniejsze, niż w baizenowych. Ile to się przecież rzeczy może stać przed pełnią. A może Robert będzie czuł zbliżające się "gorsze dni" jego tateła i będzie jego wsparciem emocjonalnym? Kto wie.
- Idziemy dalej, kociaro? - Spytał swobodnie, wskazując skinieniem na Hogsmeade, do którego poniekąd się mieli udać, ale czy mając te koty chcieli siedzieć w jakieś pseudo-romantico miejscówce i mruczeć do siebie w ich akompaniamencie? - Możemy do Kła i szpona wpaść, weźmiemy coś dla tych... Sierściuchów. I do zamku. - Zaproponował swobodnie, nic jednak nie narzucając. Nie żeby było mu obojętne, co dalej, ale optymalnie czuł się w obu sytuacjach.
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Suzanne Castellani Sob 15 Kwi 2023, 18:49

Koty to takie trochę antydepresanty, czy ci smutno, czy ci źle, weź wytarmoś kota i od razu będzie lepiej. A te dwa okazy miały szansę wyrosnąć na konkretne sierściuchy patrząc po ich umaszczeniu. A co do tych całych spraw związanych z ich załatwianiem się to izi pizi, dziewczyna z dorma obok też ma jakiegoś kota i samoczyszczącą się kuwetkę więc czarodzieje w tych sprawach mieli lepiej niż mugole. No tylko nie można zapomnieć o papu, ale myślę, że koteł sam się upomni jak już zacznie mu głód doskwierać, z drugiej strony mogli sobie załatwić przypominajki.
Obserwowała obrażonego Baizena naprawdę bardzo mocno powstrzymując się przed śmiechem, bo ten widok był bardzo uroczy i chyba nigdy nie widziała go w takim wydaniu, obrażona to była głównie ona kiedy jej zaczynał dokuczać, a tu proszę, role się odwróciły, choć na moment.
- Pasuje Ci rola kociego tateła, chyba zacznę się robić zazdrosna - zaśmiała się jeszcze nie mogąc się opanować jednak widząc zaraz jego zabójcze spojrzenie uciekła wzrokiem jakby to wcale nie ona to powiedziała. Dlatego widząc jak jej wyznanie nieco rozwiało jego obrazę ucieszyła się wyraźnie ciepło na niego spoglądając, może nieco zbyt maślakowato ale widziała ich przyszłość razem, taką po szkole i z tymi kotami na pokładzie. To było bardzo miłe wyobrażenie, może nieco wybiegające w przyszłość ale tkwiąc w tej nastoletniej ich miłości nie chciała się zastanawiać nad dorosłymi poważnymi rzeczami tylko właśnie nad takimi uroczymi bzdetami, bo po co się martwić na zapas kiedy żyli teraz swoją szczęśliwą chwilą.
- Dobrze, a jak tylko coś się będzie działo, to biorę Roberta do siebie i nie pozwolę żebyś sprawdzał czy umie latać z wieży - dodała jeszcze ostrzegawczo wymierzając w jego stronę palca. - Tak idziemy, tylko czekaj, zrobię coś żebyśmy je mogli nieść - powiedziała wyciągając różdżkę i zeszła kawałek z mostu w stronę lasku gdzie leżały jakieś gałęzie. Kilka razy machnęła magicznym kijkiem, coś tam wymamrotała pod nosem i gałęzie nagle złączyły się tworząc spory koszyk, który był zamykany od góry. Tak chyba będzie im łatwiej je przetransportować gdziekolwiek niż tak na rękach, bo jeszcze im zwieją. Pewnie Richard wcale by nie płakał ale Suzi byłoby bardzo smutno gdyby te brzdące nagle sobie gdzieś poszły a nie może pozwolić żeby coś ich zjadło.
- Myślę, że kieł i szpon to okej pomysł, trzeba im kupić jakieś zabawki i w sumie nie wiem do końca co bo nigdy kota nie miałam - powiedziała i chwyciła koszyk do którego włożyła Bezę i wyciągnęła w kierunku Rysia by mógł swojego sierściucha też tam włożyć, no chyba, że go woli nosić na rękach, bo nie można zaprzeczyć, że wyglądał mego uroczo z tym potrzebującym jego atencji kotem
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 17
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Richard Baizen Nie 16 Kwi 2023, 10:12

Jej kotek jest biało-rudy! Kjut! MUSIMY MIEĆ JAKIŚ TEMAT ZWIERZĘCY, BO ZAPOMNĘ, JAK SŁODKO WYGLĄDAJĄ. A na pewno zapomni Baizen, któremu widok puchatej kulki przeszkadzał zupełnie tak, jakby był to bogin, który zaraz wyciągnie jego najskrytsze tajemnice na wierzch i zniszczy wizję jego niewzruszonego obrońcy świata.
Łupnąwszy na Suzkę z podejrzliwością wpisaną w jasne tęczówki, Rich spojrzał z góry na kotka, który w ogóle ciekawe czy był facetem czy nie. Krukon z góry założył, że to Robert. Więc będzie nim, nawet jeśli okaże się, że w pewnym momencie jest w ciąży. To jednak długo przed tym kotełem, który teraz mruczando odwalał godne starszych swoich braci i sióstr, łasząc się do swojego człowieka.
- Nie masz o co. Odstawię go do złotej klatki w każdym momencie. - Zarekomendował bardzo prawdopodobne rozwiązanie, jeśli chodzi o jego zwierzaka. Takiego feryjnego przedstawienia się nie spodziewał. Oni, zakochani, na moście. Jeb. Macie dzieci. Wprawdzie kocięta, ale jednak dzieci. Szybko im szło, nie ma to tamto.
Baizen łypnął w stronę dziewczyny i uniósł jedną brew wymownie. - Czy Ty zaczęłaś się uczyć legilimencji przede mną? - Spytał z pełnią powagi w głosie. On zaczynał w wolnej chwili czytać o oklumecji, ale coś tej Castellani ostatnio za często wychodziło czytanie w jego myślach, szczególnie jeśli robiła to nieświadomie. Wyczarowanie kosza było bardzo dobrym pomysłem. Krukon pospiesznie odrywał Billy'ego od siebie, oczywiście tak, żeby nie naruszyć jego swetra, ale jedna nitka odstawała gniewnie. Westchnął ciężko nad swoim losem blondas i odstawiwszy niezadowolonego kociaka do koszyka, szybko wyciągnął różdżkę i załatwił sprawę naruszonego ciucha. Cyknął cicho, zadowolony, po chwili O DZIWO transmutując trzy muchomory w czerwono-biały kocyk. - Nie bądź pod wrażeniem, bo to mój maks. - Stwierdził z rozbawieniem w stronę Ślizgonki i wepchnął kotom kocyk. Byle jak, ale miały coś ciepłego, do czego mogły się tulić. I on nie lubił kotów? NO NIE. ALE NIE BYŁ BEZDUSZNY. Jeszcze.
- U mnie w rodzinie to koty... Raczej się łapie. - Bąknął w odpowiedzi Richard, więc zdecydowanie musieli doedukować się w kwestii opieki nad tymi dwoma demonami w kocich skórkach. Kroki tych zakochańców skierowane zostały w logicznym kierunku i tak dalej mijał im przyjemnie dzień.

ztx2
Richard Baizen
Richard Baizen
Klasa VII


Urodziny : 31/10/2005
Wiek : 18
Skąd : Kendal, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t1932-skrytka-pocztowa-richar

Powrót do góry Go down

Most Zakochanych Empty Re: Most Zakochanych

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach