Drzwi wejściowe i przedpokój

Blaise pod postacią Albusa Dumbledore'a zrobił niemałe zamieszanie podczas spaceru z Minerwą McGonagall w kierunku Downing Street 7. Chłopak cieszył się, że w domu będzie mógł zmienić strój. Ich spacer nie trwał zbyt długo. Po 10-ciu czy 15-tu minutach spaceru pod ramię, dotarli na miejsce. Harvin otworzył drzwi i najpierw wpuścił swojego gościa do domu.
- Rozgość się. Pójdę znaleźć jakieś rzeczy dla Ciebie. Siostry raczej nie będą złe za to - powiedział.
Pokazał znajomej, gdzie jest salon i udał się do pokojów Courtney i Corrine, aby znaleźć jakieś łaszki.Przy okazji wstąpił też do łazienki i jakimś sposobem poradził sobie ze "ściągnięciem" swojego przebrania. Przebrał się w jeansy i zwyczajną koszulkę po czym zszedł na dół.

A więc razem z Blaisem, skierowała się w stronę Downing Street. Droga nie trwała długo, a było w sumie miło. Dziewczyna jak zwykle, nie była zbytnio gadatliwa, aczkolwiek rozmowa im się kleiła.
Kiedy byli już na miejscu, i chłopak wpuścił ją do swojego małego królestwa, dziewczyna rozejrzała się z uśmiechem. Przyjęła jego zaproszenie i skierowała się do salonu, gdzie usiadła sobie na kanapie. W międzyczasie wyciągnęła swoją różdżkę, i jednym prostym zaklęciem pozbyła się całej charakteryzacji. Po Minerwie został jej już tylko strój, okulary oraz tiara, którą też zaraz ściągnęła. Rozpuściła jeszcze włosy, bo tak było jej wygodniej, niż w ciasnym koczku. Jeszcze tylko jakieś wygodne ubrania i będzie się czuła całkiem swobodnie.

Zwykle pojęcie domu - zwłaszcza, kiedy chodziło o dom rodzinny - wzbudzało u ludzi przyjemne odczucia. Miejsce to kojarzyło się z ciepłem i bezpieczeństwem, a do tego przywoływało całą masę wspomnień. Ale nie dla Corrine. Budynku przy Downing Street 7 nigdy nie traktowała jako swego domu. Owszem, pomieszkiwała tu podczas wakacji - miała nawet swój pokój - ale nic poza tym. Musiała gdzieś sypiać, kiedy Hogwart nie dawał jej schronienia. W domu Harvinów czuła się bardziej jako gość, aniżeli prawowita lokatorka. To Blaise był właścicielem. Ona tylko korzystała z jego dobrej woli. Nawet teraz, czekając na progu, aż ktoś otworzy jej drzwi, czuła się dziwnie. Nie, nie dlatego, że znowu zapomniała kluczy. Dlatego, że w głębi serca czuła, że nie jest u siebie.

Tego dnia Blaise miał niewiele obowiązków w Hogwarcie, więc mógł udać się do Hogsmeade do swojego domku. Na dobrą sprawę mógł sprzedać ten domek albo oddać go siostrom, ponieważ pracując w Hogwarcie tam ma zapewnione lokum. Ma swoją własną chatkę, w której nikt mu w niczym nie przeszkadza. Dzisiejszego dnia siedział sobie sam, ponieważ Rika zaczęła już zajęcia na uniwersytecie. Brakowało mu jej w tym momencie, ale szczerze mówiąc przez jego pracę i jej studia oddalali się trochę od siebie. Te same pasje już nie wystarczają, potrzebują jakichś przeciwieństw, żeby się przyciągnąć. Harvin nie miał co robić, ale na szczęście usłyszał pukanie do drzwi. poszedł otworzyć, a przed wejściem zobaczył jedną z sióstr.
- Corrine! - ucieszył się na jej widok.
Od razu podszedł do dziewczyny i przytulił się do niej. Dawno jej nie widział. Zastanawiał się, czemu musiał iść otworzyć jej drzwi. Jest to przecież jej dom i mogła sama bez problemu wejść.