Pub "Błękitny" przy stadionie
+10
Roland Fitzpatrick
Francesca Moretti
Vincent Cramer
Charlotte Jeunesse
Misza Gregorovic
Miles Gladstone
Lena Gregorovic
Polly Baldwin
Nicolas Socha
Konrad Moore
14 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: Stadion Błękitnych z Londynu :: Strefa dla kibiców
Strona 4 z 4
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pub "Błękitny" przy stadionie
First topic message reminder :
Pub "Błękitny" znajduje się na terenie stadionu, jednak prowadzi do niego osobne wejście. Spotykają się tutaj fani Błękitnych po meczach ale także poza sezonem. W trakcie trwania gry odbywa się tutaj transmisja na żywo dla tych, dla których zabrakło biletów oraz dla tych, którzy wolą śledzić grę przy kuflu piwa.
W ofercie specjalnej znajdziesz między innymi piwo, ale także szereg niebieskich drinków, a nawet niebieskich, lodowych deserów. Dla dzieci herbata lub napoje bezalkoholowe - oczywiście w niebieskich szklankach.
Pub "Błękitny" znajduje się na terenie stadionu, jednak prowadzi do niego osobne wejście. Spotykają się tutaj fani Błękitnych po meczach ale także poza sezonem. W trakcie trwania gry odbywa się tutaj transmisja na żywo dla tych, dla których zabrakło biletów oraz dla tych, którzy wolą śledzić grę przy kuflu piwa.
W ofercie specjalnej znajdziesz między innymi piwo, ale także szereg niebieskich drinków, a nawet niebieskich, lodowych deserów. Dla dzieci herbata lub napoje bezalkoholowe - oczywiście w niebieskich szklankach.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Pub "Błękitny" przy stadionie
A umiałabyś zapomnieć?
Nie odpowiedziała na to pytanie i nie zamierzała. Miała nadzieję, że odpowiedź byłaby twierdząca, nawet jeśli od czasu do czasu wciąż spojrzałaby na jego ciało pożądliwie. Ale ona nie zapominała i tego się obawiała. Między innymi dlatego tak szybko wyszła z tą propozycją. Studenci mówią: zaliczyć, zapomnieć, dokładnie tak planowała zrobić i w przyszłości skupić się już na pracy zamiast rozmyślać nad tym co mogłoby być jak zakochana puchonka.
- Planowałam żebyś wziął mnie w alejce za tym barem - rzuciwszy te słowa pozwoliła sobie na trzymanie go w niepewności, przez chwilę utrzymując kuszący półuśmiech i patrząc spod rzęs, ale nie na tyle długo żeby faktycznie w to uwierzył. Bez problemu mogła sobie to wyobrazić, wręcz brzmiało to interesująco, ale nie straciła jeszcze szacunku do siebie. Nie tak do końca, bo jej podejście do seksu było na tyle luźne że czasem brała pod uwagę miejsca publiczne, choć nigdy nie miała okazji spróbować.
- Mam swoje standardy, spokojnie - kącik ust jej drgał jakby powstrzymywała śmiech, ale jeden wybuch śmiechu w miejscu publicznym wystarczył. Od momentu w którym przyznali wprost swoje zamiary, oboje przestali się powstrzymywać i spojrzenia dzielone między nimi stały się zdecydowanie cięższe, głosy niższe, atmosfera gęstsza.
- Jeszcze nie zaczęliśmy pracować razem, nie zaproponowałabym tego - oznajmiła nieco twardszym tonem - Zasada numer jeden Sharp, nigdy nie łączę pracy z przyjemnością. Od jutra ten temat nie istnieje - nie był pierwszym aurorem którego zapraszała do siebie, popełniła ten błąd jedynie dwa inne razy na początku swojej kariery. Od tego czasu wprowadziła swoje zasady mające na celu ochronę nie tylko jej serca, ale też szacunku. Sama nie była pewna co jest w nim takiego że znowu się w to pakuje, ale choć zachowywała pozory, sama myśl o jego rękach sunących powoli po jej ciele powodowała nieznośne ciepło w podbrzuszu.
Jej myśli nieco wypaczyły zdanie które wypowiedział, opcja W życiu bym Cię nie widział na biurku nie miała zbyt wiele sensu, ale szybko domyśliła się co tak naprawdę powiedział. Czuła jego wodę kolońską, był tak blisko, że miała wielką chęć po prostu złapać Conrada za szyję i przyciągnąć do siebie ale wytrzymała, jedynie jej buńczyczny uśmiech pogłębił się lekko kiedy zaprzeczał jej złośliwym insynuacjom. Wredne wiedźmy? Usiłowała nie czuć zadowolenia kiedy jego opis kobiety wskazywał... na nią. Wiedziała gdzie takie myśli prowadzą i jak już ustalili, nie miało to prawa się wydarzyć. Uniosła bardzo subtelnie brwi słysząc o narzeczonej ale w tym momencie powstrzymała swój cięty język. Pokiwała jedynie głową na znak że w pełni rozumie. Wręcz czuła podobnie, nie miała pociągu do macierzyństwa i zawsze pilnowała aby jej zapas eliksiru antykoncepcyjnego nigdy się nie wyczerpał i żadna dawka nie została pominięta. Słysząc ciąg dalszy, ta najbardziej jadowita część jej osobowości musiała się poważnie zastanowić czy powiedzenie do niego Sędzio Sharp to dobry pomysł, na szczęście rozsądek wciąż był obecny bo pewnie zniszczyłaby atmosferę. Są pewne granice, chociaż ten głupi żart doprowadził ją do kolejnych interesujących wizji, szczególnie jednej kiedy jego nazwisko wypowiadane było zgoła innym tonem niż dotychczas.
Świat zatrzymał się na moment, czuła jego wzrok na swoich ustach niemal jak dotyk, a kiedy usłyszała słowa które wypowiedział wiedziała już że za długo tu nie posiedzą. Cały czas utrzymując kontakt wzrokowy skierowała na niego różdżkę i właściwie wyszeptała Legilimens, jej dłonie zacisnęły się na niemal pustej szklance, krew pulsowała głośno w żyłach, słyszała jej szum w uszach i czuła każde uderzenie swojego serca w klatce piersiowej. Jakim cudem wciąż siedział tu tak spokojnie, kiedy ona już po pierwszej wizji ledwie mogła się powstrzymać od zrealizowania jej tu i teraz? Odetchnęła głęboko jakby usiłowała zebrać w sobie jakieś resztki kontroli, ale wiedziała że przegrała, musiała mu przyznać że była to najseksowniejsza rzecz jaką ktoś dla niej kiedykolwiek zrobił. Jej czekoladowe tęczówki, pociemniały teraz niemal do czerni, usta wydawały się nawet pełniejsze a ich kolor intensywniejszy. Zupełnie nieświadomi otoczenia, toczyli tą niemą walkę sprawdzając swoją wolę, ale wiedzieli już że oboje są wygrani. Z godną podziwu kontrolą dopiła drinka, rzuciła kilka galeonów na stół, zapewne kilka więcej niż się należało. Wstając złapała swoją kurtkę i kątem oka widziała, że Conrad zrobił to samo. Posławszy mu kolejne gorące spojrzenie i ten charakterystyczny półuśmiech chwyciła go za rękę by następnie teleportować ich oboje do korytarza przed swoim mieszkaniem. Przegrała walkę, złamała się pierwsza i jako nagrodę planowała teraz dokładnie odtworzyć pierwszą ze scen którą jej pokazał.
//ztx2 -> możesz pisać tu.
Nie odpowiedziała na to pytanie i nie zamierzała. Miała nadzieję, że odpowiedź byłaby twierdząca, nawet jeśli od czasu do czasu wciąż spojrzałaby na jego ciało pożądliwie. Ale ona nie zapominała i tego się obawiała. Między innymi dlatego tak szybko wyszła z tą propozycją. Studenci mówią: zaliczyć, zapomnieć, dokładnie tak planowała zrobić i w przyszłości skupić się już na pracy zamiast rozmyślać nad tym co mogłoby być jak zakochana puchonka.
- Planowałam żebyś wziął mnie w alejce za tym barem - rzuciwszy te słowa pozwoliła sobie na trzymanie go w niepewności, przez chwilę utrzymując kuszący półuśmiech i patrząc spod rzęs, ale nie na tyle długo żeby faktycznie w to uwierzył. Bez problemu mogła sobie to wyobrazić, wręcz brzmiało to interesująco, ale nie straciła jeszcze szacunku do siebie. Nie tak do końca, bo jej podejście do seksu było na tyle luźne że czasem brała pod uwagę miejsca publiczne, choć nigdy nie miała okazji spróbować.
- Mam swoje standardy, spokojnie - kącik ust jej drgał jakby powstrzymywała śmiech, ale jeden wybuch śmiechu w miejscu publicznym wystarczył. Od momentu w którym przyznali wprost swoje zamiary, oboje przestali się powstrzymywać i spojrzenia dzielone między nimi stały się zdecydowanie cięższe, głosy niższe, atmosfera gęstsza.
- Jeszcze nie zaczęliśmy pracować razem, nie zaproponowałabym tego - oznajmiła nieco twardszym tonem - Zasada numer jeden Sharp, nigdy nie łączę pracy z przyjemnością. Od jutra ten temat nie istnieje - nie był pierwszym aurorem którego zapraszała do siebie, popełniła ten błąd jedynie dwa inne razy na początku swojej kariery. Od tego czasu wprowadziła swoje zasady mające na celu ochronę nie tylko jej serca, ale też szacunku. Sama nie była pewna co jest w nim takiego że znowu się w to pakuje, ale choć zachowywała pozory, sama myśl o jego rękach sunących powoli po jej ciele powodowała nieznośne ciepło w podbrzuszu.
Jej myśli nieco wypaczyły zdanie które wypowiedział, opcja W życiu bym Cię nie widział na biurku nie miała zbyt wiele sensu, ale szybko domyśliła się co tak naprawdę powiedział. Czuła jego wodę kolońską, był tak blisko, że miała wielką chęć po prostu złapać Conrada za szyję i przyciągnąć do siebie ale wytrzymała, jedynie jej buńczyczny uśmiech pogłębił się lekko kiedy zaprzeczał jej złośliwym insynuacjom. Wredne wiedźmy? Usiłowała nie czuć zadowolenia kiedy jego opis kobiety wskazywał... na nią. Wiedziała gdzie takie myśli prowadzą i jak już ustalili, nie miało to prawa się wydarzyć. Uniosła bardzo subtelnie brwi słysząc o narzeczonej ale w tym momencie powstrzymała swój cięty język. Pokiwała jedynie głową na znak że w pełni rozumie. Wręcz czuła podobnie, nie miała pociągu do macierzyństwa i zawsze pilnowała aby jej zapas eliksiru antykoncepcyjnego nigdy się nie wyczerpał i żadna dawka nie została pominięta. Słysząc ciąg dalszy, ta najbardziej jadowita część jej osobowości musiała się poważnie zastanowić czy powiedzenie do niego Sędzio Sharp to dobry pomysł, na szczęście rozsądek wciąż był obecny bo pewnie zniszczyłaby atmosferę. Są pewne granice, chociaż ten głupi żart doprowadził ją do kolejnych interesujących wizji, szczególnie jednej kiedy jego nazwisko wypowiadane było zgoła innym tonem niż dotychczas.
Świat zatrzymał się na moment, czuła jego wzrok na swoich ustach niemal jak dotyk, a kiedy usłyszała słowa które wypowiedział wiedziała już że za długo tu nie posiedzą. Cały czas utrzymując kontakt wzrokowy skierowała na niego różdżkę i właściwie wyszeptała Legilimens, jej dłonie zacisnęły się na niemal pustej szklance, krew pulsowała głośno w żyłach, słyszała jej szum w uszach i czuła każde uderzenie swojego serca w klatce piersiowej. Jakim cudem wciąż siedział tu tak spokojnie, kiedy ona już po pierwszej wizji ledwie mogła się powstrzymać od zrealizowania jej tu i teraz? Odetchnęła głęboko jakby usiłowała zebrać w sobie jakieś resztki kontroli, ale wiedziała że przegrała, musiała mu przyznać że była to najseksowniejsza rzecz jaką ktoś dla niej kiedykolwiek zrobił. Jej czekoladowe tęczówki, pociemniały teraz niemal do czerni, usta wydawały się nawet pełniejsze a ich kolor intensywniejszy. Zupełnie nieświadomi otoczenia, toczyli tą niemą walkę sprawdzając swoją wolę, ale wiedzieli już że oboje są wygrani. Z godną podziwu kontrolą dopiła drinka, rzuciła kilka galeonów na stół, zapewne kilka więcej niż się należało. Wstając złapała swoją kurtkę i kątem oka widziała, że Conrad zrobił to samo. Posławszy mu kolejne gorące spojrzenie i ten charakterystyczny półuśmiech chwyciła go za rękę by następnie teleportować ich oboje do korytarza przed swoim mieszkaniem. Przegrała walkę, złamała się pierwsza i jako nagrodę planowała teraz dokładnie odtworzyć pierwszą ze scen którą jej pokazał.
//ztx2 -> możesz pisać tu.
Lydia MurphyAuror - Urodziny : 16/06/1995
Wiek : 29
Skąd : Londyn
Krew : Czysta
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: Stadion Błękitnych z Londynu :: Strefa dla kibiców
Strona 4 z 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach