Ruiny starej chaty

+7
Chloe Lennox
Nora Vedran
Mistrz Gry
Logan Campbell
Connor Campbell
Hannah Wilson
Brennus Lancaster
11 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Ruiny starej chaty - Page 2 Empty Ruiny starej chaty

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 23 Kwi 2013, 22:25

First topic message reminder :

Ktokolwiek odważył się kiedyś zamieszkiwać Zakazany Las, już dawno nie żyje, a jego dzieło - kamienna chata w środku lasu - stanowi teraz stertę gruzów i fragmenty poniszczonych ścian obrośniętych mchem.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Ruiny starej chaty - Page 2 Empty Re: Ruiny starej chaty

Pisanie by Brennus Lancaster Pon 17 Sie 2015, 22:22

ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Ruiny starej chaty - Page 2 Empty Re: Ruiny starej chaty

Pisanie by Lauren Sharp Nie 19 Lut 2023, 19:41

Ucieczka z zamku, balu i przede wszystkim od Wilsona było tym, czego Lauren było potrzeba. Zakazany Las pełen był tajemnic, które tylko czekały na odkrycie i podczas któreś z kolejnych wizyt w formie animaga podsunął jej do głowy pewien projekt. Lauren była przeraźliwie ambitna, dlaczego więc miałaby nie spróbować stworzyć czegoś sama? Jej wiedza z transmutacji zasugerowała próbę wytworzenia własnego rodzenia do różdżki, chociaż obrabianie składników pochodzenia zwierzęcego było znacznie trudniejsze, niż praca na drewnie czy przedmiotach martwych. Policzki jej ciągle płonęły, a serce przez przyśpieszony krok nie miało okazji zwolnić i być może rozsądnie byłoby dzisiejszą noc odpuścić, ale jej duma nie zniosłaby zmiany planów z tak błahego powodu. Chociaż może nie był taki znów głupi, skoro tak się tym przejęła? Nawet nie była zła na bruneta, była wściekła na siebie. Dała się złapać w sidła, jak mucha w pajęczynę i absolutnie nie mogła nic zrobić, odzyskać kontroli.
Schowała torbę w jednym z krzaków, zabierając tylko róźdzkę, bo planowała wykorzystać możliwości swojej animagii, aby dostać się do głębszej części lasu. Ślizgonka miała mapę — niezbyt ładną, bo żadna z niej artystka lub kaligraf, ale odkąd wybierała się na nocne eskapady, systematycznie uzupełniała dane na temat lasu, aby później mieć łatwiej. Podczas jednej z wędrówek kiedyś dostrzegła pasące się jednorożce nieopodal ruin starej chaty i uzyskanie ich włosa było jej celem. Zdjęła bluzę, czując dreszcz na ciele i widząc, jak jej oddech zamienia się w parę, przymknęła oczy. Nie było na co czekać, musiała wrócić do zamku przed świtem, zanim wstaną po tym nieszczęsnym balu.
Czas mijał jej szybko. Zwierzęce instynkty i umiejętności szybko prowadziły ją przez ciemne zakamarki lasu. Niebo pełne było ciężkich chmur, przez co do runa leśnego nie docierało wiele światła. Wszystko przebiegało spokojnie, Sharp udało się dotrzeć do ruin i siedząc na jednym z drzew, obserwowała okolicę w poszukiwaniu jednorożca. Nie musiała nawet podchodzić do zwierzęcia, tutejsze krzewy były dość ostre i gęste, włos z łatwością mógł się zaplątać. Pamiętała zresztą o klątwie jednorożca. Minęła godzina, może dwie — było około północy, gdy zwierzęta pojawiły się, rozświetlając odrobinę panujący dookoła mrok. O dziwo nie tkwiły przy chacie zbyt długo, spłoszone przez dobiegające z głębi lasu dźwięki. Lauren wyczekała, aż oddalą się w odpowiednim momencie, zeskakując z drzewa i zmieniając formę na ludzką, odpaliła lumos za pomocą różdżki. Ciepłe, błękitne światło sprawiło, że zmrużyła oczy, podchodząc do krzewu, przy którym były wcześniej konie. Będąc w Zakazanym Lesie, zawsze miało się wrażenie bycia obserwowanym, ale tym razem — a przynajmniej to sugerował jej dreszcz, który przemknął jej po plecach, coś było nie tak. Srebrna nitka na krzewie faktycznie była małym włosem, ale obok niego połyskiwało coś jeszcze... Równie srebrne, lepkie, ciągnące się wgłąb rośliny, a potem mknące ku koronie pobliskiego drzewa, łącząc się z porośniętym mchem starym murem rozwalonej chaty, Zacisnęła usta, kręcąc głową z odrobiną strachu i niedowierzania — musiała spojrzeć, chociaż pajęczyna zdradziła jej wszystko. Zakazany Las był domem wielkiej populacji pająków na czele z akromantulą. Problemem nie było pozbycie się jednego lub dwóch pajęczaków, ale niestety, stworzenia te polowały i poruszały się stadem. Nie lubiła pająków i gdy jej wzrok powędrował ku górze, wiedziony światłem zaklęcia lumos, przeklęła pod nosem siarczyście. Ile tu było par oczu?! Czego bały się pająki? Płomienia i światła. Nie mogła pozwolić sobie na walkę, musiała uciekać i to najlepiej prosto do zamku, co nie było jej na rękę! Niewiele myśląc, rzuciła Incendio, pozwalając, by ogień rozniósł się kręgiem i zajął kilka starych dech, które jednak nie kupią jej dużo czasu. Lumos przekształciło się w wersję maximus i korzystając z pisku wydanego przez ośmio nogie kreatury, obróciła się i puściła biegiem w las. I już myślała, że ta mała dywersja się uda i przekształci się w rudego kota, który z łatwością zgubiłby pająki, jednak jedna mała — no, wielkości jej torby — kreatura miała inne plany, plując srebrną nicią na jej nogę. Czując jak pod wpływem pociągnięcia, leci w dół, wycelowała różdżką za plecy, rzucając zaklęcie podpalające, które przemknęło w głąb lasu, paląc niteczki, może odrobinę materiał jej spodni i podeszwy butów. Nie czuła w całej adrenalinę ukąszenia w łydkę, które zaprezentowało jej pajęcze maleństwo — całe szczęście nie rodzic, bo jad dorosłej akromantuli był śmiertelny. A potem wszystko działo się już tak szybko i tak chaotycznie, że przez chwilę nawet zastanawiała się, czy uda się jej wyjść cało ze swojej wyprawy. Podejmując kolejną próbę poderwania się i ucieczki, większy pająk odciął jej drogę i splunął pajęczyną, przez co musiała uskoczyć na bok, który okazał się skarpą. Tracąc równowagę, poleciała w dół, turlając się jak worek kartofli. Modliła się, tylko żeby nie złamać różdżki..
Kilka minut przed drugą znalazła się na skraju lasu — ryś dyszał ciężko, a z boku zwierzęcia wystawał fragment drewna, lepiąc się od świeżej krwi. Cofnęła przemianę, opierając się plecami o drzewo i łapiąc oddech, czując, jak się trzęsła. Ze zmęczenia, bólu, strachu. Nie czuła złamań, ale wbity w bok kawałek drewna nie wyglądał dobrze — miała przy sobie eliksir wiggennowy, ale żeby zadziałał, musiała pozbyć się drewna z ciała, a to wywoła spore krwawienie, które mogłoby prowadzić do utraty przytomności. Dodatkowo robiło się jej naprawdę ciepło, czuła wypieki na policzkach. Złapała ręką za kołek, sycząc i czując, jak oczy napływają jej łzami, jednak zamiast szarpnąć, cofnęła palce i zapięła bluzę. Musiała udać się do zamku, musiała sobie sama poradzić. Jeśli dowiedzą się o tym, co się wydarzyło — wyrzucą ją ze szkoły. Nie była nawet pewna, czy włos tkwił w jej kieszeni. Niezgrabnie schyliła się, podnosząc torbę i czując, jak krople potu spływają jej po skórze, ruszyła w stronę błoni, skąd chciała udać się do pokoju życzeń, który ostatnio pokazał jej Wilson. Nie miała dużo czasu. Kolejne przeklniecie uciekło spomiędzy jej ust. zabiłaby za znieczulenie.

/zt

Proszę o podsumowanie mg :>
Lauren Sharp
Lauren Sharp
Prefekt Slytherin
Prefekt Slytherin

Skąd : Arran, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Ruiny starej chaty - Page 2 Empty Re: Ruiny starej chaty

Pisanie by Mistrz Gry Nie 19 Lut 2023, 20:23

Poziom życia spadł do 25%, z racji obrażeń każdy następny post bez udzielonej pomocy obniża o kolejne 5% z powodu utraty krwi i rozchodzącego się jadu w ciele. Posiadasz też liczne zadrapania na całym ciele i rozcięcia w okolicy ud i ramion.
Gdy dojdzie do 5% zapadnie w śpiączkę.
Jad pająka powoduje bardzo wysoką gorączkę, poty na całym ciele oraz majaczenie.
Włosa udało Ci się nie zgubić, masz cały czas w swojej torbie.  
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Ruiny starej chaty - Page 2 Empty Re: Ruiny starej chaty

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach