Polana

+12
Nancy Baldwin
James Scott
Anthony Wilson
Nicolas Socha
Malina Socha
Andrea Jeunesse
Aaron Matluck
Hannah Wilson
Alice Volante
Sasza Tiereszkowa
Borys Tiereszkowy
Konrad Moore
16 posters

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Polana - Page 3 Empty Polana

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 20:37

First topic message reminder :


Między osiedlem mieszkalnym a lasem znajduje się piękna polana w lecie ozdobiona wysoką trawą i kolorowymi kwiatami, w zimę z kolei stanowiąca wydeptany plac przykryty śniegiem.
Polana jest bardzo często miejscem organizowania różnych imprez kulturalnych.
Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down


Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Nancy Baldwin Nie 19 Maj 2013, 02:32

Nancy zwyczajnie ignorowała fakt, ze James się nie odzywał. Mówiła ciągle o jakiś runach albo książkach, o swoich instrumentach albo przepowiadaniu przeszłości. Nie miała nawet pewności czy jej słucha, bo jedyne co robił to pomrukiwał tylko albo kiwał beznamiętne głową. Ale to nieważne, ona musiała powiedzieć swoje.
Chodzili tak bez celu najpierw dookoła straganów na festynie, potem przechodząc nieco dalej, gdzie przeszli ulicą główną, aż w końcu na obrzeża wioski. Znajdowali się właśnie na polanie kiedy James oznajmił, że dalej nie idzie.
- Jak to nie idziesz? - Powtórzyła po nim, patrząc jak siada na ziemi. Stała przez chwilę z otwartą buzią i jabłkiem, które nabite na patyk dzierżyła w dłoni, po czym opuściła je z rezygnacją. - No dobra, to zostajemy - wzruszyła ramionami, siadając tuż obok niego tak, że stykali się ramionami.
- Tylko trochę - machnęła ręką, po czym ugryzła swój słodki, jarmarczny przysmak. James też jadł, ale jakby smakowało mu mniej. On wszystko odczuwał mniej z tego co zauważyła. - To prawda, wyszłam z zamku już rano i w sumie uznałam, że dziś nie wracam. Święto założycieli jest raz do roku przecież - dodała, dokańczając swoje jabłko, patyk z ogryzkiem odrzucając gdzieś na bok.
- Będziesz to jadł? - Zagaiła, a kiedy ten zrobił zaskoczoną minę, Gryfonka przejęła jego nadgryzione jabłko i podziękowała mu krótkim uśmiechem, który zaraz zniknął za przysmakiem. Zjadła go do końca w przeraźliwym tempie, rzucając kolejny ogryzek w ślad za pierwszym. Na buzi oczywiście zostało jej sporo karmelu i czekolady. Nie pomogło nawet prowizoryczne wytarcie ręką. No nic.
- James, dlaczego taki jesteś? Wiesz.. dlaczego jesteś takim wrednym gnojkiem? - Zapytała, rozkładając się na trawie, kładąc się na plecy. Pociągnęła do za ramię gwałtownie w dół. Nie lubiła mówić do pleców.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 25
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by James Scott Nie 19 Maj 2013, 02:46

Bach... i jabłko zniknęło. Prędkość w jakim Nancy pożarła owoc była trochę przerażająca. Zrobiła to niczym mały odkurzacz. Trzy sekundy i jabłka nie ma.
Zerknął na nią. Jej buzia była wysmarowana czekoladą, jakby co najmniej owe łakocie jadło 3 letnie dziecko, a nie 14 letnie dziewczę. Cóż, taki był już jej urok.
James, dlaczego taki jesteś? Wiesz.. dlaczego jesteś takim wrednym gnojkiem?
To było dobre pytanie. No bo czemu nim był? Czy to przez nieprzyjemne lata w Durmstrangu, czy to przez brak matczynej miłości... a może po prostu takim się urodził. Nieprzyjemnym, zgniłym od środka. Nie znał na to pytanie odpowiedzi. Chyba nikt jej nie znał... no może jakiś dobry psychiatra.
Pouczył jak jej drobna dłoń ciągnie go za ramię w dół. Teraz oboje leżeli. Krukon wpatrzony w gwiazdy, a Nancy wpatrzona w Krukona.
-A dlaczego Ty widzisz przyszłość? - zapytał ją. Poczekał chwilę wiedząc, że dziewczę nie znajdzie odpowiedzi na pytanie, a jedynie wysnuje kilka teorii. - Na niektóre pytania nigdy nie znajdziemy odpowiedzi... ewentualnie będziemy czekać lata zanim owa odpowiedź raczy do nas przyjść
Odwrócił głowę w stronę panny Baldwin.
-Ale zawsze to czekanie można umilić - mruknął wyciągając rękę i przejeżdżając palcami po czekoladowej twarzy Gryfonki - Na przykład jedząc słodycze.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Nancy Baldwin Nie 19 Maj 2013, 02:59

Pytanie za pytanie. Ach, Nancy nienawidziła takiej formy rozmowy, bo nie dość, że nie dostawała odpowiedzi to sama musiała zaczynać odpowiadać. Zastanowiła się przez moment, kładąc palec wskazujący na podbródku.
- Bo zostałam wybrana - odparła poważnym tonem, ale za chwilę parsknęła śmiechem. Żartowała oczywiście. - Nie wiem, mam zamęt w głowie od urodzenia. Zawsze było ze mną coś nie tak - odparła, chociaż to w sumie nie miało wiele wspólnego z widzeniem przyszłości jej Wewnętrznym Okiem. A może to szło w parze? Jasnowidzenie i szaleństwo.
- Czyli jednak mi wierzysz? Że widzę przyszłość? - Zapytała nagle. Ha! Miała go. Krukon przyznał się do tego i to całkiem nieświadomie, a Gryfonka wyłapała to między wierszami. Nancy czuła, że James wie, iż nie łgała z tymi Armatami z Hudley i tym wszystkim, a zwyczajnie nie chciał się przyznać.
- Lubię słodycze.. - odparła cicho, patrząc na ciemne tęczówki chłopaka, które skierowane były teraz w jej stronę. - Ty też lubisz, tylko boisz się do tego przyznać - dodała, przygryzając dolną wargę. Chwilę potem wykonała szybki, ale krótki gest głową i musnęła swoimi ustami wargi chłopaka, nie pozwalając sobie na nic więcej.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 25
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by James Scott Nie 19 Maj 2013, 03:14

-Ewentualnie mama upuściła Cię jak byłaś mała. - Scott był bardzo pomocny jeśli chodzi o szukanie odpowiedzi. Szczególnie tej złośliwej.
Niebo było bezchmurne, księżyc był w pierwszej kwadrze. A świerszcze grały piękne utwory. W oddali festynowa muzyka. Czy można mieć piękniejszą atmosferę?
- To nie tak, że wierzę lub nie wierzę. - wyjaśnił - Tylko idiota upierałby się przy czymś jeśli nie byłoby to prawdą. - Krukon zainteresował się panią Baldwin i ich zakładem. Okazało się, że od Nancy nie jest popularna wśród rówieśników. Wręcz przeciwnie. Ludzie mają ją za dziwaczkę. - No i miałaś rację co do wyniku. Co prawda przegrałaś zakład, bo mecz został odwołany ze względu na podejrzenia o korupcji, ale...
- Nie znam człowieka, który by nie lubił słodyczy - szepnął. Gdy dziewczyna musnęła jego usta, Scott poczuł jak potwór w jego klatce piersiowej po raz kolejny stara się wyrwać z łańcuchów. Bądź co bądź James jest zwykłym facetem.
Tym razem przegrał z samym sobą.
Przybliżył głowę i zaczął delikatnie całować policzki i kąciki ust dziewczyny. Miał zamiar 'wycałować' całą czekoladę jaką była pokryta twarz Gryfonki. Jego ręce wylądowały na jej tali. Zacisnął dłonie i przybliżył swoje ciało do jej ciała.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Nancy Baldwin Nie 19 Maj 2013, 03:45

Ewentualnie mama upuściła Cię jak byłaś mała. To wcale nie była taka głupia teoria! Przynajmniej tłumaczyłaby dlaczego Nancy jest lekko stuknięta.
Zaiste muzyka dochodząca z odległego o kilkaset metrów festynów tworzyła dobre tło do rozmowy. Szczególnie, że o tak późnej porze puszczali wolniejsze kawałki dla starszych czarodziejów, którzy nie mieli tyle drygu co młodzi.
- Wierzysz mi, ha! - Rzuciła, ignorują jego tłumaczenia. Jej przewidywania dotyczące wyniku meczy sprawdziły się, więc chcąc czy nie, musiał uwierzyć. Nie zależało jej na wygraniu zakładu, chciała tylko dopiąć swego i pokazać, że ma rację.
Nie znam człowieka, który by nie lubił słodyczy. To też prawda. Nancy uśmiechnęła się mimowolnie. Kiedy chłopak przysunął się do niej po jej nieśmiałym pocałunku, miała pewność, że może pozwolić sobie na więcej niż nieśmiałe muskanie go wargami.
Przekręciła szybko swoje szczupłe ciało w taki sposób, że znalazła się nad nim. Przez moment patrzyła w jego ciemne tęczówki, a po chwili wpiła się w jego wąskie usta, nie szczędząc ani sobie, ani jemu.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 25
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by James Scott Nie 19 Maj 2013, 20:07

-Dopuszczam do siebie myśl, że coś jednak widzisz w tej kuli. - rzekł marszcząc brwi.
Scott wierzył w to co widzi i w to na co ma dowody. Do tego chłopak nie mógłby żyć z myślą, że wszystko jest zaplanowane z góry. Wierzy, że każda, nawet najmniejsza reakcja wpływa na przyszłość.
Kiedy Nancy znalazła się na nim, James wczuł się jeszcze bardziej. Stracił wszelkie zahamowania. W tym momencie panna Baldwin była tym, czego młody Krukon pragnął najbardziej na świecie.
Wsunął dłonie delikatnie pod koszulkę dziewczyny i zaczął głaskać jej plecy. Oczywiście ciągle wpijał się w jej usta. Były miękkie, delikatne i soczyste. No i trochę smakowały czekoladowym jabłkiem.
Wymacał palcami zapięcie od stanika, cyk. I już rozpięte. Zręczne miał te palce, jak na kogoś kto nigdy owej sztuki nie praktykował. Teraz ręce zaczęły się przesuwać niebezpiecznie w dół. Zjechały na brzuch i kierowały się w stronę rozporka.
Scott czuł jak jego serca zaczyna bić coraz szybciej.
Ach ta młodość!
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Nancy Baldwin Nie 19 Maj 2013, 21:05

Polly zdecydowanie spaliłaby ją w ogniu piekielnym gdyby zobaczyła jak jej młodsza o kilka minut siostra bawi się na świeżym powietrzu z chłopakiem, który omal jej nie zabił. Czy to było tak, że lubiła niegrzecznych chłopców? Nie wiedziała nawet jeszcze jakich lubi chłopców, bo była na to zdecydowanie zbyt młodziutka. Ale lubiła Jamesa, bo był strasznym popaprańcem, czyli - de facto - trafił swój na swego.
- A myślisz, że to też widziałam w kuli? - Zaśmiała się, odrywając na krótki moment swoje usta od jego łapczywego aparatu mowy. Nadal znajdowała się nad nim, ale po chwili sytuacja odwróciła się. Zamieniali się miejscami tyle razy, że przeturlali się niemal przez pół polany, a Gryfonka czuła, że we włosach zaplątało się jej już sporo chaszczy.
Dziewczyna nie wiedziała, co wyzwoliło w niej tą śmiałość. Może idealna atmosfera, którą tworzyła muzyka dobiegająca z jarmarku, może ciekawość albo ich własna głupota. Pewnie każde z powyższych.
Nie protestowała, bo ledwie też zauważyła, jak jej stanik znika gdzieś w ciemności. Odwdzięczając się, pozbyła się kilka guzików u koszuli Jamesa, bo uznała, że jest zbyt ciemno i późno żeby zawracać sobie głowę ich rozpinaniem.
- Słyszysz? Uwielbiam ten kawałek - mruknęła, unosząc na moment lekko głowę ku górze. Po tej krótkiej chwili wróciła do całowania, odsuwając ciemne kosmyki chłopaka, które zaplątały się w okolicy jego twarzy.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 25
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by James Scott Nie 19 Maj 2013, 21:25

- A myślisz, że to też widziałam w kuli?
Cóż, gdyby takie rzeczy można było zobaczyć, to pewnie większość facetów chodziłaby na wróżbiarstwo. Takie magic-porno.
Nie tylko stanik zniknął. Kilka chwil także koszula James'a i Spodnie małej Nancy zniknęły w ciemnościach.
Słyszysz? Uwielbiam ten kawałek
Prawdę mówiąc Scott miał owy kawałek kompletnie w dupie. Gdyż Gryfonka - która znów siedziała na nim - wyprostowała się i blade światło księżyca oświetliło jej ciało.
Dziewczyna była zgrabna i bardzo rozwinięta jak na swój wiek. Widok drobnych ramion, dużych piersi oraz pięknie wyciętej tali kompletnie odebrały mowę Kurkonowi. Wyciągnął ręce i przejechał palcami po jej ciele. Jego pragnienie wzrastało z każdą sekundą.
Przewrócił ją na plecy i teraz to on był na niej. Po raz kolejny ich usta się złączyły, lecz tym razem chłopiec zapragnął pójść odrobinę dalej. Przesunął dłoń i delikatnie wjechał pod majtki kobietki. Poczuł to, co poczuć powinien. Nancy była rozpalona i podniecona. Młodzieniec zaczął powoli pieścić jej najczulsze punkty.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Nancy Baldwin Nie 19 Maj 2013, 21:55

Nancy droczyła się z nim jeszcze przez dłuższy moment, śmiejąc się pod nosem albo wtrącając jakieś komentarze odnośnie granych na jarmaku kilkaset metrów dalej piosenek albo ich dzisiejszego spotkania. Na żadne z powyższych James nie odpowiedział, bo był zbyt zaabsorbowany obecną sytuacją.
Kiedy emocje zarówno jego jak i jej sięgnęły zenitu, Gryfonka pod lekkim naciskiem chłopaka w końcu położyła się na miękkiej, wiosennej trawie, patrząc na twarz chłopaka, która zawisła kilka cali nad jej własną. Jego włosy łaskotały ją delikatnie po policzkach, co wywoływało u niej lekki śmiech.
W końcu nadszedł moment, w którym James przylgnął do swojej młodszej koleżanki, a ona zaś położyła obie dłonie z boków jego twarzy. Najgorszy był dla niej pierwszy moment, w którym nie pomogła ani bajkowa atmosfera ani przyjemna muzyka dobiegająca z festynu. Gryfonka skrzywiła się kiedy odczuła silny ból, który przeszedł kilkoma falami przez jej szczupłe, drobne ciało. Po kilku momentach przyzwyczaiła się do niego, a jeszcze w kolejnych, zupełnie o nim zapomniała.
Nancy obserwowała twarz Jamesa, na której malowały się przeróżne emocje, od zachwytu po zdziwienie. Brunetka całowała jego usta, zupełnie zapominając o bożym świecie. Chłopak narzucał tempo, a ona zupełnie mu się poddała. Silnie z nim współodczuwała, jednak nie czuwała zbytnej przyjemności w przeciwieństwie do niego.
Trwało to kilka, może kilkanaście minut, nie za długo jak to bywa z nastolatkami. James w końcu doszedł do kulminacyjnego momentu, po czym opadł na trawę z nieco zaskoczoną miną. Zupełnie podobną do tej, która zagościła na twarzy dziewczyny.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 25
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by James Scott Pon 20 Maj 2013, 00:34

James leżał obok Gryfonki. Oboje wciąż oddychali szybko, a to, co właśnie między nimi zaszło zdawało się wciąż nie docierać do ich młodych główek.
A propos głowy. Umysł Scott'a był w kompletnym nieładzie. Nie mógł zdefiniować co czuje, oraz dlaczego tak czuje. Teraz, kiedy całe podniecenie w jego ciele opadło, Krukon nie mógł zdecydować czy jest na siebie zły, za tak łatwą uległość, czy może dumny, że udało mu się wykorzystać młode dziewczę.
Leżeli tak jakiś czas stygnąc. Nie mówili wiele. Widać, nie tylko James musiał poukładać sobie w głowie swoje uczucia. Kiedy zaczęło już świtać, a ptaki rozpoczęły poranny koncert, dwójka ogarnęła się jakoś i poszli w stronę zamku.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Andrea Jeunesse Sro 17 Lip 2013, 22:12

Zmarszczyła skonsternowana czoło spoglądając na Miszę. Podsyłał jej desery, płacił za kawę? Rzeczywiście zaczynała wierzyć w cichy głosik podświadomości, że swoim mało zrównoważonym zachowaniem w Londynie go nie odepchnęła a co najwyżej spowodowała, że chciał ją poznać. Lub szukał kogoś kto go będzie oprowadzać przez pierwsze kilka dni Hogwartu jak pies przewodnik. Dopiła latte do końca i nim odpowiedziała na jakiekolwiek jego pytanie zgarnęła torebkę ze stołu.
- Idziesz? - spytała, kierując się do wyjścia.
Gdy przeszli przez główną ulicę, Angielka wskazała mu palcem swój niewielki i niczym nie wyróżniający się spośród innych dom przy Downing Street z dżunglą zamiast ogrodu. Przy okazji musiała upomnieć Audrey, by zajęła się swoją piaskownicą i uporządkowała w niej zabawki, czyli w tym przypadku wszystkie krzaczki, krzaki i krzaczory.
- Mieszkam, właśnie tam. Tyle, że teraz jestem tam sama co niekoniecznie mi odpowiada. Czasem się boję, że moja ciotka specjalnie mi przepisała ten dom razem z potworami do kompletu, dlatego ostatnio rzadko w nim przebywam podczas wakacji - to, że bała się potworów, robactwa i czasem ciemności nie było tajemnicą. Ani też czymś, czym się chwaliła wszem i wobec. Była tylko ośmioletnią dziewczynką, kiedy jej brat z kolegą z podwórka skutecznie wywołał w niej niechęć do tych trzech powyższych rzeczy.
Później skierowała się niewielką polankę powolnym krokiem, tuż za osiedlem mieszkalnym a wysokimi drzewami lasu. Zatrzymując się w połowie drogi rozejrzała się wokół w poszukiwaniu ewentualnych gapiów. Było południe, więc tym bardziej brak żywej duszy wywołał u niej zdziwienie.
- Proszę Cię bardzo, skoro teraz tu nikogo nie ma to potem też raczej nie będzie - uśmiechnęła się, wlepiając błękitne tęczówki w Miszę. - Trafisz później na główną ulicę? Wiesz, jestem tylko gapiem i nie chcę przeszkadzać - uniosła ręce w geście obronnym, tym samym sugerując mu, że może sobie pójść jeśli tego chce.
Przestąpiła niecierpliwie z nogi na nogę. Właściwie nie wiedziała czemu akurat dziś zachowywała się w towarzystwie Gregorovica tak a nie inaczej i nie chciała chyba wiedzieć. Złapała się ręką nieco powyżej łokcia, zaciskając zęby. W porównaniu z nim nie dość, że była o wiele niższa, to do tego kilkakroć razy drobniejsza.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Misza Gregorovic Czw 18 Lip 2013, 21:15

Nie odepchnęła, ani też nie przyciągnęła. Po prostu taki już mimowolnie był. Posyłał kawy, desery, czasem nawet kwiaty. Wszystko, żeby wyjść na dżentelmena. Słysząc jej pytanie pokiwał głową i zebrał swoje manatki. Kiedy opuścili Pub udając się na zatłoczoną ulicę przepuścił ją przodem, aby pokazała mu ową polanę. Miał zamiar ćwiczyć do nocy, a potem schlać się i iść spać. Ambitny plan, prawda?
- Pewnie bym się wprosił gdybyśmy się znali trochę dłużej. - uśmiechnął się do niej szeroko przy okazji odnotowując gdzie jej domek się znajduje. I przy okazji też odnotował, że to całkiem mały i ładny domek. W niczym nie przypominał domostwa Gregoroviców w Moskwie, a jednak miał swój urok. Z zewnątrz wyglądał jednak na strasznie malutki. Kto wie? Może ktoś w środku powiększył go w ten sam sposób w który matka powiększyła im kufry i plecaki? Im, znaczy się Lenie i Miszy. I tak, mama, bo bardzo byli przywiązani do swoich rzeczy, a zdarzyło im się już dwukrotnie je spalić przy stosunkowo prostym zaklęciu. Gdy znaleźli się na miejscu rozejrzał się z zadowoleniem sięgając do swojego plecaka, aby wyciągnąć z niego nowiutką miotłę i sprawić, żeby zawisła w powietrzu.
- Nie przeszkadzasz. Zanim jednak trening to... może papieroska? - zapytał wesołym tonem wyciągając prawie pełną paczkę dość drogich papierosów i podtykając ją dziewczęciu sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął różdżkę którą zapalił swojego papierosa którego w tak zwanym międzyczasie, zdążył załadować sobie do ust. Plecak odrzucił na bok i oparł się biodrem o swoją miotłę, która jakby czytając w myślach właściciela ani śmiała się ruszyć.
Misza Gregorovic
Misza Gregorovic
Uczeń: Durmstrang


Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Andrea Jeunesse Czw 18 Lip 2013, 22:00

Zważając na to, że dom miał dwa piętra, dużo pomieszczeń, dżunglę zamiast ogrodu a ona nie chciała w nim przebywać sama nie widziała żadnych przeciwwskazań do tego, by u niej przenocował.
- Możesz przenocować - uśmiechnęła się lekko. - Masz do wyboru dwa pokoje gościnne, ewentualnie wygodną kanapę w salonie. Chyba, że chcesz wydawać pieniądze na nocleg... - wzruszyła ramionami.
Wzrok z twarzy chłopaka przeniosła na oddalone o kilkanaście metrów drzewa, zamyślając się nad pewną kwestią, raczej błahostką, jednak jego propozycja skutecznie wróciła ją na ziemię.
- Chętnie - wzięła papierosa, wsuwając go sobie między malinowe wargi a później odpaliła mugolską zapalniczką, zaciągając się niezachłannie. Nie tyle plecami, co ramionami, oparła się o drzewo, które miała około metr od siebie, tym samym wyginając się nieco w łuk.
- Dziś zamiast psa mogę Ci ukraść miotłę - stwierdziła z błyskiem w oczach, spoglądając na własność Miszy z lekko sardonicznym grymasem. - Ale przypuszczam, że szybko byś mnie dogonił, bo jestem na tyle niezdarna, że wsiadając na miotłę mogłabym się zabić - dodała szybko, tym samym sugerując mu, że się tylko z nim droczy. Chociaż... kto wie?
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Misza Gregorovic Czw 18 Lip 2013, 22:52

Słysząc jej propozycję uśmiechnął się szeroko. Misza, nie.- och, kochał ten cichy głosik który podpowiadał mu co powinien zrobić! Głos ten brzmiał trochę jak jego matka. Nie był pewien, czy głosik korzysta z włoskiego, bo w głowie wszystko mu się mieszało, ale gdyby korzystał z włoskiego brzmiałby dokładnie jak Chiara Borgia-Gregorovic. On zwykle nie słuchał swojej matki, więc pewnie dlatego zignorował tą sugestię.
- Biorę sypialnię. - stwierdził po krótkiej chwili zastanowienia. Czego nie rozumiesz w słowie "nie", Miszo?- usłyszał i warknął sam do siebie w myślach Och, zamknij się w końcu. Uwielbiał rozmawiać sam ze sobą. W końcu miał idealne towarzystwo do konwersacji. Tak samo uparte i nieznośne jak on sam.
- Gościnną. - dodał pospiesznie zdając sobie sprawę z tego jak dwuznacznie mogły zabrzmieć jego pierwsze słowa. Zaciągnął się głęboko papierosem i podniósł głowę do góry, żeby wypuścić z płuc ciemnoszary dym.
- Zabiłbym Cię gdybyś mi ją ukradła. - powiedział poważnym tonem nawet się nie uśmiechając. Miotła była ważna. Bardzo ważna, jeśli nie najważniejsza. Prawdę mówiąc ta miotła znaczyła dla niego tyle samo co Lena, czyli kochał ją tak bardzo jak swoją bliźniaczkę, czyli kochał ją bardzo mocno i chyba mocniej się nie da. Brak ukochanej Błyskawicy doprowadziłby go do depresji, a depresja zapewne do zgonu. Więc nie. Miotły ukraść Jeunesse nie mogła. Powoli palił papieros strzepując popiołek na ziemię wpatrując się w uwagą w Ślizgonkę.
Misza Gregorovic
Misza Gregorovic
Uczeń: Durmstrang


Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Andrea Jeunesse Czw 18 Lip 2013, 23:03

Biorę sypialnię. Uśmiechnęła się wyjątkowo rozbawiona dwuznacznością tych dwóch słów i odczekała dłuższą chwilę, dając Miszy czas na przemyślenie tego co właśnie powiedział i jak mogła - ale wcale nie musiała - to zinterpretować.
- Gdybym Cię dłużej znała to mógłbyś i nocować w mojej sypialni, w moim własnym, zajebistym łóżku - przeczucie jednak jej podpowiadało, że i tak będzie miała problem z zaśnięciem, jak zwykle zresztą, i swoim kręceniem się po mieszkaniu Gregorovic będzie na nią skazany do rana lub do momentu, w którym uśnie w najdziwniejszym miejscu swojego mieszkania. Na przykład leżąc z głową na stole podczas czytania książki i jednocześnie wymyślania sobie, że za oknami czai się gwałciciel psychopata, który zaraz ją dorwie. Tak. Jeunesse również miała swoją od czasu do czasu przeraźliwie wystraszoną stronę, jak prawie każda ze znanych jej dziewczyn.
- No dobrze, dobrze, i tak byś tego nie zrobił, za bardzo Ci się podobam - machnęła ręką, dopalając papierosa, po czym jego resztkę wyrzuciła na ziemię, zgniatając ją czubkiem baleriny. - Czyli mam tutaj siedzieć i czekać aż skończysz? Zostawisz mnie samą na opustoszałej polanie koło lasu, gdzie mnie nikt nie usłyszy? Nie słyszałeś bajek o wampirach i wilkołakach ani akromantulach? - uniosła jedną brew do góry, wpatrując się w Krukona. To, że się zgrywała było inną bajką. Teraz chciała brzmieć jak najbardziej poważnie, choć nie miała pojęcia jak jej to wyszło.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Misza Gregorovic Pią 19 Lip 2013, 15:16

Jej uwaga sprawiła, że zaśmiał się cicho, a w głowie pojawiła się niezwykle grzeszna myśl. Potem przed oczami zaczął mieć jeden z artykułów Proroka i już miał rzucić jakiś kąśliwy komentarz pod jej adresem, ale przypomniał sobie, że zawsze zostaną mu dodatkowe pieniądze które można przepić. Pewnie gdyby okazałby się nazbyt złośliwym i nazbyt szczerym zaproszenie na darmowy nocleg zostałoby unieważnione w trybie natychmiastowym. Powoli dopalał swojego papierosa zaciągając się zbawienną nikotyną przy okazji dokarmiając swojego wiernego przyjaciela Raka Nieboraka. Wiedział, że rak przy takiej dziennej ilości fajek był rzeczą niemalże pewną, ale wychodził też z założenia, że na coś trzeba umrzeć. Nowotwór płuc był jedną z opcji.
- Kto Ci naopowiadał takich bajek? - zapytał słysząc, że ona mu się podoba. Może trochę i może dzisiaj, ale nie miał o niej najlepszego mniemania po ostatnim spotkaniu. Research też nie wyszedł dla niej nazbyt korzystnie. Dlaczego więc była tak pewna siebie? Zgasił papierosa butem i szybko przełożył nogę przez miotłę i odbił się delikatnie do góry.
- Och, nie udawaj aż takiej księżniczki, Jeunesse. Na pewno gdzieś tam w środku masz duszę feministki gotowej do walki z potworami. - zaśmiał się cicho i nieco złośliwie, ale nie odleciał na mini trening. O nie. Wisiał tak w powietrzu wpatrując się w Ślizgonkę zmrużonymi oczętami czekając na jej reakcję.
Misza Gregorovic
Misza Gregorovic
Uczeń: Durmstrang


Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Andrea Jeunesse Pią 19 Lip 2013, 15:27

Jej plan poprawy właściwie spalił na panewce, zważając na ilość niekorzystnych artykułów w Proroku gdzie była albo główną bohaterką albo prowokatorem danej sytuacji. Dlatego wątpiła, że ktokolwiek uwierzy w jej chęć do zmiany i przede wszystkim w chęć do naprawienia swojej nadszarpniętej opinii. Nie przejmowała się tym, jednak miała taki kaprys a zazwyczaj robiła wszystko, by zaspokoić swoje kaprysy.
- Pierwszy chłopak odporny na mój urok! Nie jest źle - uśmiechnęła się rozbrajająco ładnie, siadając w końcu pod drzewem, o której do tej pory się opierała. Obserwowała ze spokojem poczynania Miszy a gdy ten ostatecznie nie odleciał a zawisł w powietrzu niedaleko niej, wygłaszając kolejny niby-złośliwy komentarz, parsknęła śmiechem.
- Mój drogi, jedynym potworem, którego tutaj widzę, jesteś Ty - jeśli myślał, że rzuci się na niego z rękami albo zacznie go wyzywać to był w błędzie. Nie miała najmniejszego zamiaru tego robić, a zawsze mogła wstać i sobie pójść. Drogę do jej domu znał. Gorzej, gdyby jednak zmieniła zdanie i zamknęła mu drzwi przed nosem.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Misza Gregorovic Pią 19 Lip 2013, 15:45

Fakt, nie miała najlepszej opinii w świecie w porównaniu do Miszy Gregorovica. Dobry uczeń, wspaniały zawodnik w dodatku miał dżentelmeńskie odruchy, a to wszystko zapakowane w całkiem przyjazne dla oka opakowanie pełne arystokratycznej czystej krwi. Czy mogło być lepiej? Pewnie nie. Jego materiał genetyczny zapewniał także stosowną ilość galeonów, aby ten Włosko-Rosyjski mieszaniec nie musiał się martwić brakiem chętnej. Wszystkie Rosyjskie córy, a konkretniej ojcowie cór planowali śluby z Gregorovicem. Wszyscy synowie zaś planowali ożenek z Leną. Zapewniona przyszłość? Proszę bardzo. Nieskazitelna opinia? Proszę bardzo. Słysząc jej uwagę zaśmiał się cicho. Był odporny na ten urok Andrei który na pewno gdzieś tam był. Każda kobieta miała jakiś tam urok.
- Dziękuję za komplement. - rzucił wesołym tonem, ale jeszcze nie odleciał. Sięgnął do swoich kieszeni w poszukiwaniu magicznego złotego znicza, który zdążył cichaczem wynieść po ostatnim meczu w barwach Durmstrangu. Szybka macanka po kieszeniach i przebłysk pamięci- został w kufrze owinięty w brudną parę skarpet, żeby nikt tego nie dotknął.
- Ku*wa. - wymruczał sam do siebie jeszcze raz szybko się macając. Nie ma. Już, potrenowane. Opadł na miotle i złapał ją pewnie w dłoń,
- Zapomniałem piłki. To co? Sprzątanie domu czy dobry alkohol? - uśmiechnął się ciepło i schylił po plecak żeby schować do środka miotłę. Wróci tu kiedy indziej już z piłką. Koniecznie.
Misza Gregorovic
Misza Gregorovic
Uczeń: Durmstrang


Urodziny : 06/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Moskwa, Rosja.
Krew : czysta.

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Andrea Jeunesse Pią 19 Lip 2013, 16:01

Nie odezwała się więcej przenosząc leniwie spojrzenie z Miszy gdzieś w bliżej nieokreślony punkt naprzeciwko siebie. Zaczęła zastanawiać się nad tym czy aby przypadkiem nie zrobić sobie wycieczki poza Anglię i Hogsmeade. Miała jeszcze miesiąc wakacji, a zajęcia lepszego niż wylegiwanie się w łóżku a potem picie na umór nie miała. Na ziemię ściągnęło ją początkowo przekleństwo, które wypłynęło z ust Gregorovica a potem jego pytanie.
- Dwa w jednym, alkoholu u mnie pod dostatkiem - uśmiechnęła się pobłażliwie, podnosząc z ziemi. Ruchem dłoni otrzepała poprzyczepiane do spódnicy patyczki i liście a następnie zrobiła krok w stronę chłopaka, krzyżując ręce na piersiach.
- Ewentualnie bez sprzątania, wystarczy mi alkohol. I jedzenie - o tak. Jeść mogła cały czas, zwłaszcza, że wcale nie tyła, dlatego potrafiła obżerać się nawet w środku nocy lub od razu po obiedzie i czuła się z tym świetnie.
- To co, wracamy czy zostajemy, żeby kontemplować z naturą? - wymruczała, zagryzając lekko dolną wargę.
W końcu wrócili na Downing Street.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Sanne van Rijn Wto 24 Cze 2014, 21:22

Koniec roku zbliżał się wielkimi krokami, a Sanne nie miała pojęcia co będzie robić przez bite dwa miesiące wolnego. Z jednej strony miała milion pomysłów, jednakże z drugiej nie mogła się zdecydować na nic konkretnego. Najchętniej, jak to ona, zrealizowałaby wszystkie pomysły, co oczywiście było niewykonalne, gdyż nawet Scottowie bądź Królowa Angielska nie mogliby sobie pozwolić na tego typu wakacje.
Jako, iż aktualnie siódmoroczni wykazywali się podczas egzaminów końcowych, szóstoroczni mieli wolne od zajęć aż do ostatniego dnia roku szkolnego. Większość rówieśników Sanne starała się spędzać czas poza szkołą, aby przez przypadek nie dostać jakąś klątwą od rozwścieczonego i zestresowanego starszego kolegę. Panienka van Rijn z ogromną chęcią również korzystała, zazwyczaj znikając na kilka godzina na długie samotne spacery. Od ostatniego zdarzenia z Wilsonem i Castellanim, coś w niej pękło i już nie była taka skora do przebywania w uwielbiającym ją towarzystwie, a jedyna osoba, którą była w stanie znieść to jej siostra.
Tego dnia było tak samo. Późnym popołudniem, Krukonka opuściła zamkowe mury, cichcem wymykając się w stronę wioski. Większość nauczycieli była zaaferowana Owutemami, dlatego nawet nie zauważali zniknięcia jednej uczennicy raptem na kilka godzin. Sanne, po zakupach w Miodowym Królestwie skierowała się w stronę niewielkiego wzgórza, z którego rozchodziła się całkiem przyjemna dla oka panorama. Ot zwykły, chłodny i samotny wieczór z watą cukrową i piwem kremowym. Dziewczyna westchnęła ciężko do swoich myśli i klapnęła na miękkiej trawie, zawieszając spojrzenie gdzieś w oddali. Czuła, że za czymś tęskni i gdzieś w podświadomości domyślała się co to jest, jednakże cały czas blokowała to w sobie, starając się znaleźć inny równie dobry powód.
Sanne van Rijn
Sanne van Rijn
Klasa VII


Urodziny : 27/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Amsterdam, Holandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t983-skrytka-pocztowa-sanne-va

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Luis Castellani Wto 24 Cze 2014, 21:41

Głośny trzask, a potem leżę na polanie zgodnie ze swoimi wytycznymi. Wiecie co robię? Tak, właśnie to. Trzeźwieję. Trzeźwieję w rozpiętej koszuli i spranych czarnych spodniach w okularach przeciwsłonecznych na nosie i śladem po piąstce Suzanne na policzku. Znowu się zciorałem. Znowu zapomniałem, że na tygodniu się nie pija alkoholu. I proszę bardzo. Moje zwłoki leżą na środku polany, a wątroba krzyczy z prośbą o wycięcie lub o zgon. Luis! Jesteś dupkiem.- tak właśnie woła do mnie moja wątroba, niemalże to słyszę. Zaciskam mocniej powieki, a czaszka o mały włos mi nie eksploduje.
- Nie będę więcej pić. Prometo. - już nawet werbalnie składam sobie takie obietnice, żeby na pewno nie zapomnieć. O czym myślałem kiedy kolejna szklanka ognistej whiskey została postawiona mi przed nosem w Złotym Feniksie? O cyckach barmanki. Cycki barmanki sprowadziły mnie na dno. Może warto cofnąć się jeszcze trochę w czasie. Co sprawiło, że znalazłem się w Złotym Feniksie tego popołudnia? Wspomnienie cycków szesnastolatki. Jestem pieprzonym zboczeńcem i podświadomie mam nadzieję, że wszystkie wspomnienia wymarzę alkoholem. Z kieszeni koszuli wyciągam paczkę fajek, a potem z głośnym jękiem sięgam do kieszeni spodni od garnituru po różdżkę. Nawet się nie podnosząc i uważając, żeby nie otwierać zbytnio oczu zapalam papierosa, a potem rozkoszuję się nikotyną plądrującą tkankę moich płuc. Trochę mi lepiej.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Sanne van Rijn Wto 24 Cze 2014, 22:29

Holenderka powoli odwróciła głowę w stronę, z której usłyszała głośny trzask, mając zamiar skarcić jednego z uczniów, ćwiczącego do egzaminu z teleportacji, za zakłócanie jej spokoju. Specjalnie wybrała to miejsce, aby nikogo nie spotkać, wiedząc, że na głównej ulicy odbywają się jeszcze ćwiczenia. Nabrała powietrza do płuc, po czym jej czekoladowe tęczówki natrafiły na całą, nierozszczepioną, męską i zmeneloną postać. Mimowolnie, nie myśląc o tym, wstrzymała powietrze, a spokojne dotychczas myśli, zaczęły gonić jak szalone. Cholera, co w nim było, że aż tak na nią działał?
Cóż, podniosła się z miejsca i podeszła do chłopaka, gdyż prędzej czy później by ją zauważył i na pewno by nie uwierzył, iż nie słyszała tego przeraźliwego trzasku, który obwieścił jego pojawienie się na zielonym wzgórzu. Stanęła tuż przy nim, tak, że zasłaniała promienie prawie zachodzącego słońca, patrząc na niego z góry i wcinając watę cukrową.
- Widzę, że życie w Londynie Ci służy - odparła, otaksowując jego piękną, leżącą postać, zatrzymując na chwilę wzrok w miejscu, w którym kilka guzików jego eleganckiej koszuli było rozpięte. Zwróciła spojrzenie na twarz Argentyńczyka, gdy tylko nasyciła oczy widokiem jego ciała, zauważając dość mocne zaczerwienienie na jego policzku. Nie wiedząc czemu, uśmiechnęła się szeroko i ukucnęła, przytrzymując się ziemi, aby nie stracić równowagi.
- Kogo próbowałeś wyrwać, że oberwałeś? - zagaiła z ciekawości, od czasu do czasu wpakowując sobie różową watę cukrową do ust.
Sanne van Rijn
Sanne van Rijn
Klasa VII


Urodziny : 27/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Amsterdam, Holandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t983-skrytka-pocztowa-sanne-va

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Luis Castellani Wto 24 Cze 2014, 23:14

I nagle słońce zniknęło. Irytujące promienie światła przebijające się nawet przez mocno zaciśnięte powieki zniknęły jak ręką odjął. Czy to cud? Czy niebiosa zdecydowały się mieć odrobinę litości nad biednym śmiertelnikiem który przesadził w smakowaniu ich napoju? Nie. Niebiosa to dziwki. Idealnie mi to zobrazowały kiedy dziewczyna którą uparcie starałem się wymazać z pamięci właśnie nade mną kucała. Ostrożnie otworzyłem oczy i uniosłem okulary przeciwsłoneczne, żeby lepiej widzieć. I po co to zrobiłem? Jej oblepione słodką watą cukrową kuszące wargi sprawiły, że nawet uśmiechnąłem się uśmiechem godnym zakochanego kundla. Zaraz jednak przyszedł moment bolesnej, pijackiej rzeczywistości kiedy to popiołek z mojego papierosa spadł w to miejsce gdzie guziki od koszuli miałem rozpięte. Z cichym sykiem wyjąłem bibułkę z tytoniem spomiędzy warg i nerwowym ruchem zgasiłem papierosa o trawę. W międzyczasie mój umysł zarejestrował jej uwagę.
- Bardzo zabawne, chica. - wydusiłem z siebie podnosząc się nieco wyżej na łokciach. Cycki przez które dzisiaj znalazłem się w stanie jawnego upojenia alkoholowego były teraz na wyciągnięcie ręki. Bogowie nie mają nade mną litości. Zdecydowanie nie mają. Słysząc jej pytanie na chwilę zmarszczyłem czoło wyraźnie się nad tym faktem zastanawiając. Zaraz, zaraz... O co jej chodzi? Dopiero po kilku, a może nawet kilkunastu sekundach zdałem sobie sprawę, że ma na myśli moje słodkie prawie-limo po spotkaniu z Suzanne.
- Moja urocza bratanica dla której jestem obrzydliwcem. - te słowa wydobyły się z moich wyschniętych warg wraz z charakterystyczną chrypką. Znów zmarszczyłem czoło przyglądając się Krukonce.
- Czy takie dziewczynki jak ty nie powinny być teraz w szkole? - to jedno pytanie nasunęło się do mojego pustego łba w którym wciąż szumiały procenty które pochłonąłem dzisiejszego popołudnia. I to było bardzo sensowne pytanie, to jedno trzeba mi przyznać.
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Sanne van Rijn Wto 24 Cze 2014, 23:31

Na pierwszy rzut oka było widać, że chłopak przybalował poprzedniego dnia, był teraz na wyciągnięcie dłoni, gdyby tylko miała wobec niego tyle odwagi, co do innych facetów. Ostatnimi czasy w głowie Holenderki pojawiła się pewna teoria odnośnie jej dotychczasowego, dość rozwiązłego zachowania. Być może po efektownej ucieczce Luisa, Sanne podświadomie próbowała znaleźć kogoś kto w pewnym stopniu jej go zastąpi. Teraz, gdy po dwóch latach odnalazła ten oryginał, do którego wszystkich porównywała, już nie miała ochoty szukać dalej. Była przekonana, że coś musi to znaczyć, że od ich pierwszego ponownego spotkania widywali się co jakiś czas, zupełnie przypadkowo. Przynajmniej w jej głowie ta teoria miała jakiś sens...
- Wcale się nie naśmiewam - odparła, przechylając głowę w bok, aby lepiej się przyjrzeć jego twarzy. Czekoladowe ślepia dziewczyny za każdym razem skanowały ją dokładnie, rejestrując każdą zmianę, a jednocześnie, próbując wryć obraz jego twarzy w pamięć van Rijn.
- Mimo wszystko czymś musiałeś sobie zasłużyć na ten strzał - odparła, bardzo mocno powstrzymując się przed wyciągnięciem ręki w jego stronę i pogłaskania go po obitym miejscu. - Opowiadaj - odparła po czym usiadła przed nim po turecku, co chyba nie było zbyt dobrym pomysłem, gdyż miała na sobie zwykły biały t-shirt i wielobarwną, dość krótką spódnicę.
- Gdyby powinny być to by były. Skoro nie są to nie powinny - uniosła jedną ze swych wyregulowanych brwi, po czym wpakowała sobie kolejną porcję waty cukrowej do ust.
Sanne van Rijn
Sanne van Rijn
Klasa VII


Urodziny : 27/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Amsterdam, Holandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t983-skrytka-pocztowa-sanne-va

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Luis Castellani Wto 24 Cze 2014, 23:52

Zupełnie przypadkowo chciałbym przestać się z nią spotykać. Zupełnie przypadkowo chciałbym, żeby zniknęła z mojego życia wraz z tymi przyjemnymi wspomnieniami. Z drugiej jednak strony to przy niej czułem się całkiem normalnie. Nie byłem odmieńcem, dziwakiem i pedofilem- w tej czy innej kolejności. Byłem Luisem. To było dość miłe. Milsze od byciem "panem Castellani" czyli od mojej życiowej roli. Roli na którą nakierował mnie mój ojciec, a którą sam nauczyłem się odgrywać do perfekcji. Bycie poważnym człowiekiem pasuje do bycia prawnikiem, ale zaczyna mnie już męczyć. O wiele łatwiej było znieść samego siebie kiedy ona jest tuż obok. O wiele przyjemniej jest być zwykłym Luisem. Bliżej nieokreślone mruknięcie wyrwało się z moich ust, a zaraz głośny jęk po tym jak opuściłem czaszkę wprost na twardą glebę. Rozmasowując czoło (jakby to miało jakikolwiek sens, bo przecież bolał mnie tył głowy) wpatrywałem się w Sanne. Ciężko było nie zauważyć, że...
- Widać ci majtki. Ładniej ci bez, chica. - to też było niekontrolowane. Ale szczere, zapewniam! Nie mogło się to oczywiście obyć bez uśmiechu numer pięć. Zaraz jednak dotarło do mnie jej pytanio-polecenie. Co by tu opowiadać?
- Młode kobiety nie lubią brutalnej szczerości. A taki jestem właśnie dla Suz. Brutalnie szczery. I chyba zaproponowałem jej coś niemoralnego, ale jakoś nie pamiętam. - i morał tej historii mógłby być taki, że jestem chujaszkiem. Smutny, aczkolwiek prawdziwy morał. I żeby nie było! Nie mam sobie nic do zarzucenia oprócz tego, że niechcący wygadałem kto grzeje łóżko mojego brata. Jej za to miałem sporo do zarzucenia. Między innymi to, że dała mi w pysk. Okrutna Suzanne.
- Wyrzucili Cię ze szkoły? - w moim głosie wyczuwało się nadzieję. Jeśliby ją wyrzucili to ja chętnie bym ją przygarnął do siebie!
Luis Castellani
Luis Castellani
Czarodziej


Urodziny : 26/02/1989
Wiek : 35
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t2089-sowa-luisa-castellanieg

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach